W gminie Świdwin odbyło się pierwsze w Polsce referendum w sprawie zakazu uprawy i hodowli GMO. Mieszkańcy odpowiadali na pytanie: „Czy zgadzasz się, by GMO było uprawiane lub hodowane w naszej gminie?”. Inicjatorami akcji byli członkowie organizacji anty-GMO Koalicja Polska Wolna od GMO, którzy zamieszkują na terenie gminy Świdwin.
Pytanie było krótko i jasno sformułowane – pozornie. A to dlatego, że większość Polaków nie ma bladego pojęcia, co oznacza skrót GMO. Zapewne większość z mieszkańców gminy Świdwin również, więc i pytanie raczej jest dla większości osób dosyć enigmatyczne.
Referendum okazało się nieważne. Do urn poszło zaledwie 10 proc. uprawnionych (517 głosów) do głosowania (aby referendum było ważne, wymagane jest minimum 30 proc.). Zdecydowana większość głosujących (492) oddała głos na NIE.
Inicjatorzy akcji referendalnej już skomentowali porażkę:
Należy zmienić przepisy dotyczące lokalnych referendów, znieść 30-procentowy próg – komentuje Edyta Jaroszewska-Nowak, pełnomocnik inicjatora referendum. – Nie może być tak, że o losie mieszkańców decydują ci, których nic nie obchodzi.
Organizatorzy nie pokusili się o rzetelną kampanię informacyjną, ta prowadzona na plakatach i w internecie była totalną dezinformacją. Informacje zawarte w materiałach rozpowszechnianych przez organizatorów i ich wypowiedzi daleko odbiegają od stanu faktycznego. Inicjatorzy aktywnie działali w terenie – organizowali spotkania w świetlicach i szkołach, montowali liczne banery i plakaty, pojawiały się nawet mobilne banery na przyczepach.
Niżej kilka materiałów „reklamujących” referendum. Jak widać, cel kampanii był oczywisty. Niestety na plakatach umieszczono mnóstwo kłamliwych i nieprawdziwych informacji o rzekomych skutkach uprawy i stosowania GMO w rolnictwie. Do takich widoków aktywiści zdążyli nas już przyzwyczaić.W kwestii stanu prawnego referendum: nawet jeśli byłoby ważne, niczego by nie zmieniło. W Polsce nie można uprawiać obecnie żadnej rośliny genetycznie modyfikowanej (jedyna roślina dopuszczona do uprawy w UE, to kukurydza MON810 – obecnie obowiązuje zakaz jej uprawy). Nie można także żadnego GMO hodować – w całej UE nie ma zwierząt GMO autoryzowanych do hodowli. Mówiąc wprost – głosowanie to nie miało w ogóle sensu.
Klęska organizatorów tej hucpy pt. referendum ws. GMO* pokazuje dobitnie, że Polacy nie są wcale aż tak bardzo zainteresowani tematem genetycznie modyfikowanych organizmów. Owszem, kwestia ta wzbudza kontrowersje, ale są one podsycane głównie przez niewielkie, jednakże dobrze zorganizowane grupki aktywistów anty-GMO. I taki chyba był też cel tego głosowania – by kolejny raz pokazać swój sprzeciw, wykazać się aktywnością, by kolejny raz postraszyć Polaków. Szkoda, że podatnicy muszą opłacać tego typu happeningi przeciwników GMO.
Mam tylko nadzieję, że wyniki głosowania dadzą inicjatorom do myślenia, że może jednak powtarzane przez nich hasła „Polacy nie chcą GMO” są dalekie od prawdy i są przez aktywistów mocno nadużywane. Polacy o GMO prawie nic nie wiedzą – nie mają skąd się dowiedzieć. Brak jakiejkolwiek instytucji w tym kraju, która próbowałaby zapewnić obywatelom rzetelną informację, wręcz przeciwnie – oficjalne władze oraz politycy niemal każdej opcji posługują się głównie tanim populizmem i demagogią, używając GMO jako straszaka.
* Szanuję narzędzia demokracji, m.in. referenda obywatelskie. Żałuję jednak, że niektórzy posługują się nimi instrumentalnie, w celu prowadzenia działań mających na celu zdyskredytowanie pożytecznej technologii.