Reklama
Polityka_blog_top_bill_desktop
Polityka_blog_top_bill_mobile_Adslot1
Polityka_blog_top_bill_mobile_Adslot2
GMObiektywnie - Blog Wojciecha Zalewskiego GMObiektywnie - Blog Wojciecha Zalewskiego GMObiektywnie - Blog Wojciecha Zalewskiego

23.06.2016
czwartek

„Wolne od GMO” – czyli system dezinformacji konsumenta

23 czerwca 2016, czwartek,

Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi wychodzi z inicjatywą wprowadzenia dobrowolnego systemu znakowania żywności „wolnej od GMO” – niezawierającej GMO oraz powstałej bez użycia GMO (np. pasz GMO). Jak uzasadnia resort, to spełnienie oczekiwań społeczeństwa oraz uregulowanie nieuregulowanej prawnie kwestii znakowania żywności GM.

Oba argumenty mocno naciągane, wręcz wprowadzają w błąd. Owszem, społeczeństwo w zdecydowanej większości opowiada się za znakowaniem, ale żywności zawierającej GMO, a nie wolnej od GMO. Ponadto ministerstwo mija się z prawdą, twierdząc, że kwestia znakowania produktów zawierających GMO jest w Polsce nieuregulowane prawnie.

Nasze prawo w tym względzie spełnia wszystkie wymagania Unii Europejskiej. Oznacza to, że wszystkie produkty zawierające GMO muszą być i są odpowiednio oznakowane. Wielokrotne inspekcje IJHAR potwierdzają, że prawo w tym względzie jest przestrzegane, choć oczywiście zdarzają się sporadyczne przypadki jego łamania.

Inicjatywa nie wychodzi naprzeciw oczekiwaniom społeczeństwa, a zaspokojeniu żądań grupki aktywistów anty-GMO, którzy od kilku lat prowadzą intensywną kampanię w sprawie wprowadzenia znakowania „wolne od GMO”, rozpowszechniając nieprawdziwe informacje o tym, że żywność sprzedawana w Polsce jest niewłaściwie znakowana.16867623617_cd51247faa_bO ile nie jestem przeciwnikiem znakowania żywności zawierającej GMO – co, jak wykazałem, już obecnie ma miejsce – o tyle wprowadzenie dodatkowego systemu znakowania nie przyczyni się do lepszego informowania konsumenta o składzie produktu, a tylko jeszcze bardziej zamiesza w głowach.

Obecnie obowiązujący system znakowania jednoznacznie pozwala na identyfikację produktów zawierających GMO – muszą być oznakowane. Wprowadzenie znakowania „wolne od GMO” tylko to utrudni. System ma być dobrowolny, a więc skorzystają z niego pewnie tylko ci producenci, którzy będą chcieli zapłacić za tego typu certyfikat (wątpię, by odbywało się to bez poniesienia dodatkowych kosztów – choćby inspekcji i certyfikacji).

Będziemy mieli na rynku produkty oznakowane jako zawierające GMO, produkty dobrowolnie oznakowane jako „wolne od GMO” i nieposiadające żadnego z tych oznaczeń. W przypadku tych ostatnich konsumenci będą czuć się skonfundowani, no bo skoro nie jest oznakowane jako wolne od GMO, to w domyśle będą uważać, że zawierają GMO, choć w rzeczywistości nie zawierają (bo musiałyby być wtedy odpowiednio oznakowane).

Konsumenci na tym niestety nie skorzystają, wręcz przeciwnie, pojawi się system znakowania, który będzie wprowadzać klientów w błąd. Producenci żywności też będą mieli kłopot i być może także dodatkowe koszty z dostosowaniem do nowego systemu znakowania (jeśli zechcą w nim uczestniczyć). Kto więc zyska najwięcej? Producenci tzw. ekologicznej żywności, którzy obecnie chyba jako jedyni spełniają wymogi systemu znakowania „wolne od GMO” – nie dziwi jednocześnie, że to oni najzagorzalej wspierają tą inicjatywę. Żywność tzw. ekologiczna z definicji nie zawiera GMO i w jej produkcji nie można wykorzystywać produktów GM – jednak konsumenci nie do końca są tego świadomi. Nowy system na pewno to ułatwi.

System znakowania żywności „wolne od GMO” to kolejny element kampanii organizacji ekologistycznych, mający na celu stygmatyzację skądinąd pożytecznej technologii oraz przekierowanie zainteresowania konsumentów na produkty „eko”. Nie mam wątpliwości, że wielu producentów także konwencjonalnej żywności będzie chciało skorzystać z systemu znakowania „wolne od GMO”, co będzie oznaczać rezygnację z korzystania z GMO w procesie produkcji, np. porzuci stosowanie pasz zawierających GMO.

Taki wydaje się główny cel zwolenników systemu znakowania „wolne od GMO” – walka z GMO i pośrednie wymuszanie na producentach ograniczenie ich wykorzystania w łańcuchu żywieniowym. Na pewno nie posłuży to nam, konsumentom, nie zwiększy to naszej świadomości. Ministerstwo Rolnictwa zamiast wprowadzać dobrowolny system znakowania „wolne od GMO”, który tylko z pozoru będzie ułatwiać konsumentom wybór produktów, powinno skupić więcej środków na upowszechnianiu wiedzy na temat obowiązującego systemu znakowania, który pozwala jednoznacznie odróżnić produkty zawierające GMO.

Reklama
Polityka_blog_bottom_rec_mobile
Reklama
Polityka_blog_bottom_rec_desktop

Komentarze: 18

Dodaj komentarz »
  1. @asfdfdsafads
    Elżbieta Druga zadusiła Dianę, Żydzi rozwalili World Trade Center, HIV nie istnieje, szczepionki trują rtęcią i przyprawiają o autyzm, a dziś rano na dokładkę widziałeś przez chwilę Elvisa?

  2. @asfdfdsafads

    W zasadzie to uzywane throwaway nicka wskazuje ze nie za bardzo chcesz aby to co piszesz w jakikolwiek sposob bylo powiazane z chocby I wirtualna konkretna osoba.

    W linkowanym artykul klamliwy jest Sam tytuly: szkodliwe substancje to nie Sam Roundup a dodatki poprawiajace jego wnikanie do roslin.
    Po 30latach pracy jako opryskiwacz z dowolnym herbicydem, insectcydem czy fungicidem, ba malarzem lamperii czy plikow szansa na to ze ktorykolwiek z rozpuszczalnikow, emulsyfikatorow, ba, nawet chemicznie obojetnych nieorganicznych pylkow zawartych w farbach spowoduje powazne zmiany zdrowotne graniczy z pewnoscia. Moze nie u kazdego, ale jak myslis ze na obszaru USA tylko 2 nieszczesna z chloniakami zajmowalo sie opryskami Roundup’em to oszalales.

    Naturalna substancja znadowana w kazdej splesnialej zywnosci, aflatoxin powoduje epidemie raka watroby plus ostre zatrucia. Chcesz oznaczac kazda potencjalnie splesniala zywnosc tak jak chcialbys oznaczac kazda paczka soi ktora moze zawierac _teoretycznie_ slady Roundup?

  3. Reklama
    Polityka_blog_komentarze_rec_mobile
    Polityka_blog_komentarze_rec_desktop
  4. Wariatów nie trzeba traktować niczym – sami rosną.

  5. @turpin
    Mylisz się straszliwie. Powszechnie wiadomo, że WTC zniszczył sam Bush, szczepionki robione są z ludzkich płodów, HIV stworzono w celu zniszczenia człowieka, a Żydów na świecie jest 2 miliardy.

  6. Ciekawe byłoby się dowiedzieć kto będzie prawdziwym beneficjentem podjętej przez ministerstwo inicjatywy. Bo jakoś nie potrafię uwierzyć, że wyłącznie aktywiści anty-GMO. Może na udzielaniu certyfikatów można nieźle zarobić?

  7. Myslalem nowa ekipa, ludzie rozsadni postawia na inzynierie genetyczna co bedzie ucieczka do przodu w IV rewolucje, jakis ekwiwalent industrializacji. Odporne na szkodniki i choroby nowe owoce, warzywa, zboza pochlaniajace azot z powietrza, a moze jakies Monsanto Made in Poland. A tu wychodzi ze pozostaniemy krajem jak zawsze w tyle, zagorzalym krytykantem, zgorzknialym interpretatorem, w koncu nasladowca ktory i tak bedzie konsumowac modyfikaty w paszy, ktora skarmiane sa nasze zwierzatka przez naszych chlopow.

  8. @KrzySztof58

    Nie zapominajmy także o producentach żywności „eko”.
    Ma pan rację, jeśli system certyfikacji będzie zorganizowany jak w przypadku rolnictwa „eko” – a zapewne tak – to beneficjentami będą firmy zajmujące się certyfikacją rolnictwa ekologicznego, zresztą bardzo blisko z nim powiązane.

    @brzask_8

    Tak, to oznakowanie ma również odróżnić tego typu produkty i o tym wspomniałem. Tylko to rodzi duże pole da nadużyć, bo nie ma technicznej możliwości odróżnienia partii mięsa czy jaj, pochodzących od kurcząt karmionych paszą GMO, od tych karmionych paszą konwencjonalną. Będzie po prostu trzeba takiego producenta regularnie kontrolować czy stosuje pasze GM czy nie – kto będzie ponosił koszty inspekcji? Nadal jednak oba rodzaje produktów będą i są wolne od GMO, natomiast etykieta „wolne od GMO” błędnie będzie sugerować, że produkt wyprodukowany na bazie pasz GMO zawiera również samo GMO. Nie mam złudzeń, że klienci nie będą mieli zielonego pojęcia o niuansach systemu znakowania „wolne od GMO”. Będzie na zasadzie – tu znak wolne od GMO, czyli reszta zawiera GMO.

  9. @Patagon
    Żadna ekipa nie jest rozsądna tylko dltego, że jest nowa.
    A z nauką raczej ma się ku drodze do tyłu.

  10. Pi-ar pracowników Monsanto trzeba czytać między wierszami, jak za komuny :
    „Nie mam wątpliwości, że wielu producentów także konwencjonalnej żywności będzie chciało skorzystać z systemu znakowania „wolne od GMO”, co będzie oznaczać rezygnację z korzystania z GMO w procesie produkcji, np. porzuci stosowanie pasz zawierających GMO.”
    Horror… horror….

  11. A jakieś argumenty? Komentarze niezwiązane bezpośrednio z treścią artykułu pomijam.

    Warto brać pod uwagę wszystkie strony i aspekty danego problemu z równym podejściem, by żadnej informacji nie pominąć, ani nie rozpatrywać ich pod wpływem swoich emocji, uprzedzeń, przekonań.

  12. @asfdfdsafads
    Liczysz, że inni przedstawią ci rzeczowe arguemtny, kiedy ty tego nie robisz?

  13. Jakie mam ci argumenty podać. Wrzuciłem link i nic więcej nie pisałem, co mam ci niby udowadniać? Czy pojawiła się gdziekolwiek tutaj moja opinia na temat artykułu?

    Grom oszczerstw w moją stronę za samo przedstawienie linku, a co konkretnie jest nieprawdziwe w artykule nikt nie powiedział, klasyczna ślepa furia w stronę wszystkiego co może choć odrobinę nie zgadzać się z własnym światopoglądem.

  14. @asfdfdsafads „A o tym to zapomniał Pan oczywiście napisać?”
    A co tu pisać ? Jest tam link do dokumentu WHO https://www.iarc.fr/en/media-centre/iarcnews/pdf/MonographVolume112.pdf
    Te substancje zostały tam sklasyfikowane na poziomie 2A i 2B.
    Na dole jest dokładne wyjaśnienie: What do Groups 2A and 2B mean?
    W skrócie (tłumaczenie i skrót moje): 2A oznacza „być może karcerogenne, bo brak przekonujących dowodów badań na ludziach i zwierzętach „, a 2B „prawdoodobnie kancerogenne, bo są przekonujące dowody badań na zwierzętach, ale brak badań na ludziach”.
    Natomiast sam artykuł jest mało przekonujący – dwóch farmerów Ohn and Frank przez 30 lat stosowali oprysk herbicydami – i maja teraz jakąś odmianę raka krwi, więc herbicydy są niebezpieczne. To przekonuje mnie w takim samym stopniu jak stwierdzenie: dwóch kierowców Tomek i Jacek przez 30 lat jeździli Fordem i obaj zgineli w wypadku – to znaczy że Ford jest niebezpieczny.

  15. @asfdfdsafads
    Przekonujące, poprawne, logiczne…
    Mamy się tu zachwycać nad bzdurami?

  16. Transgeniczna żywność trafia na półki sklepów, według prawa powinna być oznakowana . W rzeczywistości nikt nie podaje informacji, że produkt jest GMO, a przecież większość produktów w supermarkecie jest genetycznie modyfikowana. W Polsce nikt nie kontroluje czy w produkcie jest GMO. Korporacja Monsanto wydaje miliony na lobbing.

  17. https://www.youtube.com/watch?v=IwOUP9p5eI0

    1:25 Syrop fruktozowy jest robiony z kukurydzy GMO. Nie wspominając o lecytynie sojowej itd.

  18. @MBC

    „przecież większość produktów w supermarkecie jest genetycznie modyfikowana”

    Jakiś przykład?

    „W rzeczywistości nikt nie podaje informacji, że produkt jest GMO”

    Jeśli zna pan/i takie przypadki to proszę zgłosić do prokuratury, bo jest to ewidentnie niezgodne z prawem.

    PS Śledzę ten temat od lat i powiem szczerze, że nigdzie nie spotkałem się z żadnymi FAKTAMI, które potwierdziłyby rewelacje, które pan/i wypisuje. Wręcz przeciwnie, inspekcja handlowa regularnie i od lat bada żywność pod kątem znakowania GMO i zawartości. Z kontroli płyną dwa wnioski. 1. W Polsce praktycznie nie ma żywności GM. 2. Te produkty, które są są prawidłowe oznakowane (jeśłi zawierają GMO), a przypadki niewłaściwego znakowania stanowią margines.

css.php