Reklama
Polityka_blog_top_bill_desktop
Polityka_blog_top_bill_mobile_Adslot1
Polityka_blog_top_bill_mobile_Adslot2
GMObiektywnie - Blog Wojciecha Zalewskiego GMObiektywnie - Blog Wojciecha Zalewskiego GMObiektywnie - Blog Wojciecha Zalewskiego

5.10.2015
poniedziałek

Europa chce być wolna od GMO?

5 października 2015, poniedziałek,

„Europa chce być wolna od GMO”, „Europa powiedziała nie dla GMO” – to nagłówki wielu komunikatów prasowych z tego weekendu, które osobom opowiadającym się przeciw GMO dały nadzieję, że z Europy znikną w końcu organizmy genetycznie modyfikowane. Cóż, kolejny raz przychodzi mi nieco zmartwić przeciwników GMO – komunikaty mówiące o końcu GMO w Europie są mocno przesadzone.

Przypomnijmy – z początkiem września weszła w życie nowelizacja unijnej dyrektywy, która zmieniła zasady wprowadzania zakazów upraw organizmów genetycznie na terenie Unii europejskiej. Państwa członkowskie zyskały większą swobodę w tej kwestii. O ile wcześniej, aby można było zakazać uprawy konkretnego GMO, trzeba było wykazać jego szkodliwy wpływ na zdrowie lub środowisko (czego nie udało się udowodnić żadnemu z państw mimo usilnych starań), o tyle teraz zakazy będzie można wprowadzać bez oglądania się na dowody naukowe – np. z przyczyn politycznych.

Nowe regulacje dają państwom członkowskim możliwość skorzystania z tzw. klauzuli opt-out w stosunku do uprawy konkretnych roślin genetycznie modyfikowanych autoryzowanych w UE. To znaczy, że konkretna roślina GM będzie mogła być uprawiana tylko na terenie tych państw, które tego sobie życzą. W ten weekend mijał termin zgłaszania przez państwa członkowskie deklaracji chęci skorzystania z klauzuli opt-out w odniesieniu do konkretnych roślin GM. Taką deklarację ogłosiło łącznie 19 państw członkowskich. Polska również zamierza skorzystać z klauzuli opt-out w odniesieniu do 9 organizmów GM.

Dlaczego uważam ostatnie doniesienia o dążeniu Europy do regionu wolnego od GMO za nieco przesadzone?

Państwa i regiony Europy, które zgłosiły chęć skorzystania z klauzuli opt-out, nie uprawiały obecnie roślin genetycznie modyfikowanych, w związku z tym ich deklaracje nie zmieniają niczego w kwestii uprawy GMO na ich terenie – dla przykładu: w Polsce obowiązuje zakaz uprawy kukurydzy MON810.

Mimo że uprawy roślin GM w Unii Europejskiej są ograniczone (ok. 130 tys. ha), a wiele państw deklaruje, że dąży do bycia „wolnymi od GMO” to jednocześnie Wspólnota jest jednym z największych importerów i konsumentów GMO na świecie. Każdego roku importuje się do UE ok. 35 mln ton GMO, najczęściej w postaci śruty sojowej, ale też ziaren kukurydzy. Szacuje się, że do Polski każdego roku trafia ok. 2-2,5 mln ton soi GMO. Nie ma żadnego państwa w Unii Europejskiej, które by nie importowało GMO.

Co ciekawe, w ostatnim czasie pojawiła się szansa na zaostrzenie przepisów w stosunku do obecności GMO na rynku europejskim – nie tylko w uprawie, ale też produkcji żywności czy pasz. Komisja Europejska zaproponowała nowelizację regulacji, które dałyby państwom członkowskim możliwość wprowadzania zakazu importu GMO do celów produkcji pasz czy żywności. To dawałoby realną szansę na to, aby jakieś państwo stało się w końcu wolne od GMO. Ku mojemu wielkiemu zdziwieniu – państwa członkowskie ostro skrytykowały propozycję KE. Zrobiły to także takie państwa jak Francja czy Polska, które od lat rzekomo walczą o Europę wolną od GMO.

W chwili obecnej na rynku europejski autoryzowanych jest ponad 70 różnego rodzaju organizmów GM. W maju autoryzowano jednocześnie 19 nowych GMO (17 rodzajów kukurydzy, soi, bawełny i rzepaku stosowanych jako żywność i pasza oraz 2 rodzajów goździków). Czy tak w praktyce realizuje się wizja Europy wolnej od GMO?

Stosowanie klauzuli opt-out dotyczyć może tylko uprawy danego GMO, co powoduje dosyć kuriozalne sytuacje – np. Polska zakazała uprawy kukurydzy MON810, ale jednocześnie zezwala na jej import – sytuacji tej nie są w stanie zrozumieć nasi plantatorzy kukurydzy, którzy od lat domagają się możliwości uprawy kukurydzy MON810.

W obliczu przytoczonych przeze mnie faktów trudno twierdzić, że Europa czy jakiekolwiek państwo stało się wolne od GMO lub nawet dąży do bycia wolnym od GMO. Na chwilę obecną twierdzenia typu „Europa wolna od GMO”, realizują się jedynie na poziomie deklaracji polityków, które służą wyłącznie przypodobaniu się wyborcom i nijak mają się do rzeczywistości. Fakt jest taki, że Europa nie jest wolna od GMO i najprawdopodobniej nigdy już nie będzie, i deklaracje kilkunastu państw członkowskich o chęci zakazania uprawy kilku odmian GM niewiele w tej sytuacji zmienia. Choć pozostaje oczywiście taka możliwość, że się mylę i może nie za rok, ale za 5 lat Polska i Europa rzeczywiście będzie strefą wolną od GMO – na razie jednak są to wizje rodem z filmów science-fiction.

Reklama
Polityka_blog_bottom_rec_mobile
Reklama
Polityka_blog_bottom_rec_desktop

Komentarze: 21

Dodaj komentarz »
  1. Jedzenie GMO jest niesmaczne iI to jest wystarczający powód , żeby go nie wprowadzać na rynek .

  2. Dziękuję za merytoryczny i wyważony komentarz. Życzę dalszych sukcesów na tym polu.
    Jedyne co, to prosiłbym jeszcze o używanie zwrotów w rodzaju „zwolennicy tradycyjnej żywności” zamiast „przeciwnicy GMO” – i będzie pełna kultura.

  3. Nie wiem, czy „zwolennicy tradycyjnej żywności” nie jest bardziej krzywdzące, tradycyjna żywność to przecież mutageneza i lanie trucizny do nawozu.

  4. Reklama
    Polityka_blog_komentarze_rec_mobile
    Polityka_blog_komentarze_rec_desktop
  5. ja tylko sobie zycze, aby na produktach rolnych, lub wytworach miesnych bylo zaznaczone PRODUKT BEZ GMO, zreszta we Francji to juz mamy.
    jakktos chce jesc GMO, prosze bardzo, ale mnie prosze nie zmuszac.

  6. woytek:
    Nie wiem czy ktoś ci to mówił ale śruta sojowa rowadzana jest na karmę dla kuro i świń. Podobnie kukurydza paszowa.
    No ale de gustibus…

  7. Myślę że u podstaw ruchu „No GMO” leży strach przed komercjalizacją i globalizacją rynku producentów żywności. Po monopolizaci innych rynków (patrz: CocaCola, Microsoft, McDonald), obawy te są uzasadnione. Amerykanie patentują nawet fragmenty ludzkiego, czyli mojego DNA. Ameryka Południowa jest przykładem jak drapieżne są monopole. Nikt nie chce włożyć szyji w obrożę która się może zacisnąć. Bo powrotu już nie będzie.

  8. @JackT

    ” “No GMO” leży strach przed komercjalizacją i globalizacją rynku producentów żywności. „

    Tylko czy to jest powód do tego by zakazywać stosowania jakiejś technologii? Nie słyszałem aby ktoś domagał się zakazu sprzedaży produktów leczniczych, tylko dlatego, że ich produkcję zdominowało kilka koncernów. Dlaczego nie domagamy się zakazu sprzedaży samochodów, których produkcją zajmuje się raptem kilka koncernów? Przykłady można mnożyć. Dziwnym trafem, tylko w odniesieniu do GMO niektórzy twierdzą, że ograniczanie wykorzystania technologii to rozsądny sposób walki z koncernami. Kompletne nieporozumienie. Technologia nie jest tutaj niczemu winna, a jeśli chcemy zmniejszyć oligopolizację rynku, to należy ją maksymalnie zderegulować, znieść ograniczenia w jej wykorzystaniu i opracować system wsparcia małych firm agrobiotechnologicznych czy państwowych instytutów chcących korzystać z pożytecznej technologii. Stawiając kolejne bariery sami przyczyniamy się do wzmocnienia pozycji bogatych koncernów, bo tylko je stać na przejście długotrwałych i kosztownych procedur autoryzacji GMO na rynek.

    ” Amerykanie patentują nawet fragmenty ludzkiego, czyli mojego DNA”

    Nieprawda. Przypomnę wyrok Sądu Najwyższego z 2013 r., który w głośnej sprawie wydał wyrok brzmiący: nie można opatentować fragmentu DNA człowieka. „Naturalnie występujące fragmenty DNA są stworzone przez przyrodę i nie podlegają prawu patentowemu tylko dlatego, że zostały wyizolowane z organizmu [np. w postaci genu]”

  9. @Wojciech Zalewski.
    Modyfikacja genów jest wielkim osiągnięciem nauki, bez wątpliwości. I jako taka powinna być rozwijana pro publico bono, pod ścisłym nadzorem. Jednak ludzie się boją bo pamiętają że nowinki techniczne mogą nieść również zagładę (Hiroszima, Nagasaki). Nieuczciwi naukowcy (DARPA) obejdą zakazy, przekupni sędziowie nagną prawo itd.
    Osobiście nie boję się modyfikowanego schabowego tak jak nie boję się że po zjedzeniu kaczki zacznę gdakać.
    Boję się że wielkie, międzynarodowe korporacje zechcą to zawłaszczyć i zmusić nas do płacenia za to.

  10. Garsc dodatkowych materialow:

    http://www.theecologist.org/News/news_analysis/2948747/gmo_study_finds_indications_of_harmful_and_adverse_effects.html

    http://www.theecologist.org/News/news_analysis/2985157/growing_doubts_over_gmo_safety_a_scientists_experience.html

    Podobnie jak wielu ludzi z wyksztalceniem naukowym (fizyka), bylem poczatkowo entuzjasta GMO. Teraz jednak widac, jak bardzo naukowa ocena ich zalet/wad zostala wypaczona przez lobbying koncernow. Dopoki srodowiska naukowe nie oczyszcza sie z podejrzen i nie zerwa podejrzanych powiazan z producentami GMO, nikt rozsadny nie bedzie ufal ich zapewnieniom, ze GMO sa bezpieczne.

    A jesli chodzi o pasze GMO ktora karmi sie zwierzeta hodowlane, odpowiedz jest prosta: przestancie jesc mieso. Nie chodzi tylko o GMO, ale rowniez o antybiotyki ktorymi faszerowane sa zwierzeta hodowlane w Europie.

  11. @roman Werpachowski

    „Moze ten artykul wyjasni, czemu spoleczenstwa sa tak nieufne wobec GMO”

    Kiepskiej jakości tekst, pełen nieścisłości, zwyczajnych pomówień i innych insynuacji opartych na własnych domysłach, a nie faktach.

    1. O ile rzeczywiście można mieć pretensje o postawę prof. Kevina Folty (o czym sam pisałem), o tyle nieprawdą jest – jak zostało napisane – otrzymał jakiekolwiek pieniądze od Monsanto. Pieniądze zostały wpłacone na konto uniwersytetu z przeznaczeniem na program edukacyjny poświęcony biotechnologii. Nawet jeden dolar z kwoty 25 tys. $ nie trafił bezpośrednio do Kevina Folty.

    2. Z tysięcy maili zostało starannie wybranych kilka zdań, które mają rzekomo dowodzić powiązań nie tylko Folty ale i całego środowiska naukowego z firmami sektora agrobiotechnologii. W rzeczywistości jest to skrzętna manipulacja mająca oczernić kilku naukowców. Gdy przestudiuje się maile prof. Folty (sam przeczytałem wszystkie dostępne) to nie znajdziemy na to dowodów. Dowodem oto ma być to, że imiona i nazwiska wielu naukowców są w nagłówkach wiadomości e-mail, i tylko dlatego, że wypowiadają się pozytywnie o GMO! Tak się zastanawiam, czy sam nie jestem lobbystą Monsanto? Przecież na jednej z konferencji uścisnąłem dłoń przedstawicielowi tej firmy i wymieniłem się kontaktami. Całe szczęście, że jak dotychczas nie otrzymałem żadnego e-maila od tej osoby, bo musiałbym przyznać, że jestem lobbystą Monsanto, tylko dlatego, że mam kontakt do pracowników tej firmy – taki jest mniej więcej sposób myślenia autora tekstu, który pan nadesłał.

    Widzę, że zaczynamy ocierać się o granice absurdu, kiedy to kontakty z przedstawicielami koncernów stają się „dowodem” na bycie na usługach jakiejś firmy. Nie wiem do czego to doprowadzi, ale faktem jest że obecna nagonka na naukowców popularyzujących wiedzę nt. GMO to makkartyzm XXI wieku. Wtedy osądzano bez dowodów rzekomych komunistów i zdrajców – głównie na podstawie pomówień. Tym razem mamy powtórkę z historii tyle, że w odniesieniu do naukowców, których jedyną winą jest to, że popierają wykorzystanie GMO w rolnictwie.

  12. „Widzę, że zaczynamy ocierać się o granice absurdu, kiedy to kontakty z przedstawicielami koncernów stają się “dowodem” na bycie na usługach jakiejś firmy”
    Jest takie powiedzenie: ” Nie gryź ręki, która cię karmi”
    Stąd nieufność do naukowców prowadzących badania zlecane i finansowane przez koncerny.

  13. „Pieniądze zostały wpłacone na konto uniwersytetu z przeznaczeniem na program edukacyjny poświęcony biotechnologii.”

    Heh. Ale to sie potem liczy do dorobku badacza (tzw. outreach). Poza tym *kazde* pieniadze ktore ida na badania konkretnego naukowca sa „wpłacone na konto uniwersytetu”. Zaden naukowiec nie dostaje pieniedzy z grantu bezposrednio do reki, tylko zawsze przez instytucje macierzysta.

    (Nawiasem mowiac, jezeli uniwersytety prowadza programy edukacyjne sponsorowane przez Monsanto, to ciezko oczekiwac zeby byly one „fair and balanced”…)

    „Widzę, że zaczynamy ocierać się o granice absurdu, kiedy to kontakty z przedstawicielami koncernów stają się “dowodem” na bycie na usługach jakiejś firmy.”

    Nie, to nie sa granice absurdu. To zwyczajne standardy do ktorych naukowcy musza sie dostosowac, jezeli chca zachowac wiarygodnosc wobec spoleczenstwa ktore placi podatki na ich badania.

  14. „Widzę, że zaczynamy ocierać się o granice absurdu, kiedy to kontakty z przedstawicielami koncernów stają się “dowodem” na bycie na usługach jakiejś firmy.”
    Właśnie skojarzyło mi się, że na tej zasadzie można oskarżać policjantów i prokuratorów. W końcu cały czas stykają się osobami popełniającymi czyny przestępcze.
    Przepraszam, że nie na temat artykułu, ale nie wytrzymałem. 🙂

  15. Bardzo ladnie Jasiu, ale nie na temat…

  16. Istnieje zasadnicza różnica pomiędzy „stykaniem” a „byciem na usługach”.
    Stykanie się z gangsterami czy z naukowcami opłacanymi przez agresywne firmy komercyjne może budzić podejrzenia o stronniczość i powinno być unikane przez autorów ceniących sobie niezależność. Nawet wyniki badań publikowane przez Monsanto lub BigPharma są niewiarygodne ponieważ selektywne.
    Natomiast „bycie na usługach” to jest prosty współudział, firmowanie swoim nazwiskiem i tytułem naukowym pewnych „badań” dla osobistego zysku. Godzenie się na naginanie prawdy. Jeżeli firmują takie tezy że w konsekwencji ich – tak jak w sprawie nieszkodliwości palenia tytoniu – ludzie umierają, powinni ponieść za to odpowiedzialność karną.

  17. Dziwne, że panowie nie patrzą tak krytycznym okiem na drugą stronę sporu, czyli naukowców anty-GMO. W przeciwieństwie do prof. Folty – który nie wziął żadnych pieniędzy od firm nasiennych, ani nie przeprowadzał badań na zlecenie firm agrobiotechnologicznych, pan Charles Benbrook (czyli główny ekspert organizacji anty-GMO w USA) za pieniądze branży producentów żywności „eko” przygotowywał publikacje skrajnie krytyczne dla organizmów GM, a jego posada na uniwersytecie stanowym była utrzymywana również przez firmy branży „eko” – tylko po to by uwiarygodnić go jako niezależnego naukowca – link.

  18. Oczywiście, panie Wojtku, fair play obowiązuje obydwie strony. Zieloni i anty-GMO też są często przez kogoś sponsorowani. Poza tym grają strachem.
    Jak wspomniałem, kotleta z GMO się nie boję.
    Boję się zawłaszczenia produkcji żywności przez monopole i zmniejszenia bio-diversity.

  19. Tylko ze roznica jest taka:

    „Benbrook never denied being funded by, or having a relationship with, the organic industry. But Folta repeatedly denied his Monsanto links.”

    http://www.theecologist.org/News/news_round_up/2985309/monsantos_scientist_shill_exposed.html

  20. @Roman Werpachowski

    Niby pan Benbrook nie zaprzeczał finansowaniu przez przemysł „eko”, ale jakość zapomniał o tym wspomnieć przy deklarowaniu konfliktu interesów publikując swe prace. Do tego przedstawiał się i był przedstawiany jako niezależny naukowiec – co jest kpiną.
    Nigdzie też nie chwalił się, że za drobne 100 tys. $ jest w stanie przygotować publikację na zamówienie, która miałaby oczerniać GMO, a szkoda.
    Nigdzie nie informował, że za jedyne 200$/h oferuje usługi „występowania prze sądem” jako niezależny ekspert.

    Nie wiem czy Folta zaprzeczał powiązaniom z Monsanto (co rozumieć przez to określenie). Na pewno nie były to relacje tak ścisłe jak pana Benbrooka. Ani nie wykonywał badań za pieniądze przemysłu biotechnologicznego, ani nie był przez nich nigdy zatrudniany w jakiejkolwiek formule. Nigdy nie otrzymał od nich żadnych pieniędzy. Owszem popełnił błąd nie informując, że jego program edukacyjny miał wsparcie Monsanto (25 tys $ wpłacono na konto uniwersytetu), ale w mojej ocenie nie dyskredytuje go to jako niezależnego naukowca, bo za takiego go uważam, w przeciwieństwie do pana Benbrooka.

  21. Zaden naukowiec, ktory pracuje na uniwersytecie i aplikuje o granty do instytucji rzadowych nie jest niezalezny. Dobrze wiadomo, jak bardzo dla naukowcow sie liczy w wyborze kierunku badan co jest „na czasie”, na co beda fundusze, itd. W ten sposob pewne rzeczy sie przeswietla, a innych nie.

    Dla mnie zarowno Benbrook jak i Folta sa podejrzani. Ale o tym, ze sa problemy z GMO pisal nie tylko Benbrook przeciez…

css.php