Proszę państwa, właśnie została zmarnowana wyśmienita, historyczna wręcz okazja na to, by Polska mogła być krajem wolnym od GMO – w pełnym rozumieniu tego wyrażenia!
Najprawdopodobniej nigdy już taka szansa się nie pojawi.
Chciałbym w tym miejscu przypomnieć, że ramowe stanowisko naszego Rządu brzmi [1]:
Rząd będzie dążył do tego, aby Polska pozostała krajem wolnym od GMO, ale mając na względzie obowiązki wynikające z członkostwa naszego kraju we Wspólnocie, będzie przestrzegał obowiązującego prawa UE w tym zakresie.
W tym miesiącu Komisja Europejska dała naszym władzom wyjątkową okazję na to, byśmy stali się wolni od GMO – nasz rząd jednak odmówił.

Polska nie będzie wolna od GMO
22 kwietnia 2015 roku Komisja Europejska złożyła państwom członkowskim propozycję, która dawałaby poszczególnym krajom możliwość wprowadzenia zakazów importu i stosowania GMO w produkcji pasz i żywności. Jednym słowem: jeśli takie prawo weszłoby w życie, nasze władze mogłyby niemal natychmiast wprowadzić całkowity zakaz importu GMO do Polski, a nawet jego sprzedaży – Polska byłaby nareszcie wolna od GMO!
Tak się najprawdopodobniej nie stanie, bo w tym miesiącu nowej propozycji KE stanowczo sprzeciwili się ministrowie rolnictwa państw członkowskich [2], i to nie państw które są pro-GMO, ale tych, które najgłośniej krzyczą, że dążą do „wolności od GMO”!
Polska, Austria, Francja, Luksemburg czy Węgry od lat są najzagorzalszymi przeciwnikami GMO. Gdy dochodzi do głosowań w sprawie autoryzacji nowych GMO na rynek Unii Europejskiej, państwa te zawsze głosują przeciw i zawsze robią przy tej okazji bardzo dużo medialnego zamieszania. A gdy nowe GMO trafia na rynek, zrzucają winę na Komisję Europejską i prawo UE, tłumacząc, że przecież głosowali przeciw i nic z tym fantem zrobić się nie da.
Dlaczego Austria, Francja czy Polska odrzucają historyczną okazję, żeby w końcu rzeczywiście stać się wolnymi od GMO? To wyraz skrajnej hipokryzji polityków. Doskonale zdają sobie sprawę, że przyjęcie takiego prawa postawiłoby ich w bardzo niekorzystnej sytuacji na podwórku krajowym, bo nie można byłoby już zrzucać winy na KE – stanęliby pod silną presją opinii społecznej, aktywistów i własnych obietnic, które w rzeczywistości są czystym populizmem.
Prawda jest taka, że żaden rząd państw członkowskich UE nie chce być wolny od GMO i do tego nie dąży – potwierdza to obecne negatywne nastawienie do propozycji KE. W sytuacji, jaka jest obecnie, władzom jest najwygodniej. Bredzą o dążeniu do wolności od GMO – w ten sposób przymilając się ekologistom – jednocześnie rozkładają ręce przy każdej okazji, gdy nowe GMO są dopuszczane na rynek, bo – jak twierdzą – „prawo Unii Europejskiej zmusza nas do akceptacji GMO”, przerzucają więc winę na Komisję Europejską.
Komisja, przedstawiając nową propozycję, powiedziała „sprawdzam”. Silny opór państw członkowskich przed nowymi regulacjami pokazuje poziom zakłamania naszych władz (co w sumie nie powinno dziwić), który w kwestii GMO przekracza wszelkie granice.
Napiszę jeszcze raz – właśnie jesteśmy świadkami historycznego momentu – Polska w rzeczywistości mogłaby stać się krajem całkowicie wolnym od GMO – zarówno w uprawie, jak i obecności GMO w łańcuchu żywieniowym! Nie ma w tym żadnej przesady. Ta szansa najwyraźniej zostanie zaprzepaszczona, i to z winy naszych władz, które działają w sprzeczności z własnymi deklaracjami.
A co wydaje się najciekawsze w całej sytuacji to to, że Komisja Europejska zdawała sobie sprawę, że taka właśnie będzie reakcja państw członkowskich – od dawna otrzymywała od stolic takie sygnały. Jednak KE przyświeca inny cel, który stara się konsekwentnie realizować od co najmniej kilku miesięcy. Komisja dąży do odblokowania impasu, w jakim jest obecnie proces autoryzacji nowych GMO na rynek europejski.
Upolityczniona procedura przeciąga się niemiłosiernie, głównie z powodu blokowania przez państwa anty-GMO. W tym momencie Komisja zyskała silny argument na przyszłość. Jeśli państwa anty-GMO nadal będą się starać blokować procedury autoryzacji GMO, to KE może je przywołać do porządku, przywołując propozycję z kwietnia 2015 roku, z której owe państwa nie raczyły skorzystać – jednym słowem, teraz państwa te powinny siedzieć cicho i nie blokować procesu autoryzacji.
1- Ramowe stanowisko dotyczące organizmów genetycznie zmodyfikowanych (GMO), przedłożone przez ministra środowiska
2 – Projekt KE ws. zakazu stosowania GMO bez szans na przyjęcie
30 lipca o godz. 14:49 90171
Wszystko zaczelo sie od towarzysza Miczurina, czyli winna jest komuna.
30 lipca o godz. 21:51 90172
Łomajgod! Proszę nie wywoływać wilka z lasu…
Pisanie na blogu niewiele dopomoże.
Gdyby chciał @Gospodarz rzeczywiście zamieszać pogrzebaczem w palenisku to radzę posłać ten wpis – oczywiście wydrukowany na papierze i z potwierdzeniem odbioru – członkom Epidiaskopu, ojcu świętemu Terlikowskiemu, Rydzykowi, Kaczyńskiemu, reszcie piź… sowców, no i niepokornym mediom.
Być może nie docenia @Gospodarz głębi inteklektu po tamtej stronie…
30 lipca o godz. 22:25 90173
Podstawowe pytanie: a poco mamy być „wolni od GMO”, skoro już obecnie kupujemy
żywność modyfikowaną, bo jest tańsza np. soję z USA. A tak w ogóle bez GMO nie wyżywi się gwałtownie rosnącej populacji na ziemi. Kiedyś dawno wyklinano nawozy sztuczne…
30 lipca o godz. 23:53 90175
@zza kałuży
ta „głębia intelektu” po tej włascicwej stronie nie zna granic poznania rozkoszy dyktatu Unii Europejskiej.
„ale mając na względzie obowiązki wynikające z członkostwa naszego kraju we Wspólnocie, będzie przestrzegał obowiązującego prawa UE w tym zakresie.”
Przestrzegając tego prawa nie ma już prawie polskiego banku. Przestrzegając tego prawa PiS wycofuje się z podatku bankowego , który obiecywał wyborcom w 2016 roku, ale zmienił zdanie.
Przestrzegajac tego prawa PiS chce znieść podatek miedziowy KGHM który w wysokości 1,5 mld złotych zasilał budżęt . Oczywiście „przestrzegając” tego prawa te 1,5 mld zł zostanie sprawiedliwie rozdzielona do zapłacenia przez wyborców.
Tak to w praktyce wygląda przestrzeganie praw, także tego, dotyczącego GMO.
Ludzie nie mają nic do gadania , taka jest teraz głębia intelektu obecnych elit.
31 lipca o godz. 1:27 90176
@woytek
„Ludzie nie mają nic do gadania , taka jest teraz głębia intelektu obecnych elit”.
Nie elit, nie. Za chwilę będą wybory. Sondaże wskazują na to, że ich wynik zaświadczy o „głębi intelektu” wyborców. Oczywiście statystycznej głębi, lecz ta jest bez dna, co i Pana, i Gospodarza, i mnie również stawia w nie najlepszym statystycznie świetle – a raczej jego braku…
31 lipca o godz. 1:42 90177
@woytek
Od kiedy to UE narzuca prawo podatkowe swoim czlonkom? Moze bys uzyl glebi swego intelektu i pomyslal co znaczy praktycznie ograniczenie deficytu budzetowego do 3%PKB. Jak to latwo szafowac zarzutami wobec UE ufajac, ze nikt nie podwazy ich slusznosci. Masz czytelnikow Polityki za ignorantow takich jak Ty.
31 lipca o godz. 2:17 90178
Na moratorium GMO politycznie można wygrać ale gospodarczo stracić. Politycy to jednak nie idioci.
31 lipca o godz. 15:11 90180
„Rząd będzie dążył do tego, aby Polska pozostała krajem wolnym od GMO, ale mając na względzie obowiązki wynikające z członkostwa naszego kraju we Wspólnocie, będzie przestrzegał obowiązującego prawa UE w tym zakresie.”
Ta zasada rezygnowania z podejmowania decyzji zgodnych z interesem Polski stała się „doktryną polityczną” polskiego rządu . Urzędnicy brukselscy decyduja o najważniejszych , strategicznych decyzjach , pozostawiając polskim politykom rolę tuby, informującej wyborców jakie mają ponosić koszty awantur globalnych.
31 lipca o godz. 17:50 90182
Szanowny Panie,
Co za intrygujaca perspektywa. Szkoda, ze brakuje w niej przedstawienia stanowisk parlamentarzystow, ktorzy sprzeciwiali sie uchwaleniu ww. propozycji. Bo wedle informacji na portalu PE zastrzezenia byly nastepujace:
– propozycji nie towarzyszyla zadna analiza, jak nowe regulacje moglyby wplynac na rynek;
– (w swietle powyzszego) podniesione zostaly obawy, ze mogloby to doprowadzic do fragmentacji rynku wewnatrz UE, oraz ze implementacja tych przepisow wymagalaby przywrocenia kontroli granicznych – co istotnie podwaza sens UE w ogole (i stoi w sprzecznosci z istniejacymi regulacjami dot. funkcjonowania rynku wewnatrz wspolnoty);
– propozycja zostala uznana za ogolnikowa i pozbawiona transparencji, wiec ciezko byloby ja implementowac.
Gesine Meissner z niemieckiej FDP stwierdzila, ze „Powinnismy odrzucic te propozycje, lecz jesli Komisja nie przedstawi innych mozliwych rozwiazan, to nie rozwiazemy problemu. Potrzebujemy albo nowej propozycji, albo przygotowac wlasna”.
Wloszka Eleonora Evi mowila natomiast, ze „Ta propozycja zwyczajnie nie dziala. Zgadzam sie, ze jesli ja odrzucimy to wypadaloby miec zapewnienie, ze powstanie alternatywa. Nie chcemy sytuacji w ktorej odrzucimy te propozycje i pozostawimy problem bez rozwiazania.”
Coz, troche jakby nie po linii Panskiego wywodu… Czy ma Pan moze dostep do jakichs dodatkowych danych, ktore dowodza, ze oponenci zwyczajnie wymiekli, jak to Pan przedstawia w swoim tekscie? Co swiadczy na rzecz tego, ze „krzykacze spekali”, w opozycji np. do tego, ze KE nie tyle *powiedziala „sprawdzam”*, co w ramach przepychanek z oponentami rzucila pod obrady jakis bubel, zeby miec swiety spokoj? Mowiac dosadnie, troche brakuje mi w tej Pana analizie czegos, co pozwoliloby stwierdzic ze jest oparta na czyms namacalnym, a nie na czarno-bialej wizji swiata podzielonego na swietych-meczennikow „pro” i zabobonnych-nienawistnych „anty”.
31 lipca o godz. 20:29 90183
@Kot z Cheshire
Hm… jakby to napisać.
Wszystko prawda. Ja bym jeszcze dodał, ze nowe regulacje najprawdopodobniej pogrążyłyby branżę produkcji mięsa i żywności pochodzenia odzwierzęcego. Dodałbym jeszcze powoływanie się na zobowiazania międzynarodowe, przede wszystkim WTO. Generalnie miło było czytać jak racjonalnie krytycznie do propozycji KE podchodzili ministrowie.
Szkopuł jest w tym, że ministrowie rolnictwa powołują się na WTO czy jednolity rynek tylko wtedy, kiedy im jest wygodnie. W innych przypadkach – blokowanie procesu autoryzacji nowych GMO z przyczyn politycznych, wprowadzanie zakazów upraw GMO, wprowadzanie zakazów importu pasz GMO (Polska) czy niektórych GMO – już im nie przeszkadza, że tego typu działania łamią zasady WTO czy zasadę jednolitego rynku. Chciałbym tutaj przypomnieć także o innej fundamentalnej zasadzie UE, która w przypadku GMO jest nagminnie łamana przez wiele państw, ale oczywiście parlamentarzystom niewiele to przeszkadza – chodzi o zasadę niedyskryminowania żadnej technologii z przyczyn politycznych lub innych niemerytorycznych.
Tak, przyjęcie regulacji proponowanej przez KE najprawdopodobniej miałoby wiele negatywnych skutków dla całej UE i to na wielu płaszczyznach i świetnie, ze prawo to nigdy nie wejdzie w życie. Niemniej sytuacja powyższa, moim zdaniem, dobitnie pokazuje, że jednak Rządy państw (anty-GMO) wcale nie chcą Europy wolnej od GMO, bo wiedzą, że to niemożliwe i będzie miało wiele negatywnych skutków dla ich własnych gospodarek. Nie przeszkadza im to jednak w sianiu propagandy, że „dążą do bycia wolnym od GMO”, że GMO szkodzi, że nie jest potwierdzone bezpieczeństwo, etc. Gdyby sami słuchali co czasem mówią nt. GMO to nie powinno ich interesować jakie skutki dla jednolitego rynku spowoduje zakaz importu GMO, bo chyba zdrowie konsumentów jest najważniejsze. Okazuje się jednak, że chyba jednak to GMO nie jest takie szkodliwe, skoro przedkładają zasadę jednolitego rynku przed zdrowie konsumentów? Reasumując – rządy prezentujące postawę anty-GMO robią to z czysto populistycznych pobudek i o tym jest mój wpis.