Z początkiem kwietnia weszła w życie dyrektywa UE ws. wprowadzania zakazów upraw roślin GM [1]. Nowe regulacje dają władzom krajowym większą elastyczność w sprawie upraw roślin genetycznie modyfikowanych. Zakaz upraw GMO będzie można wprowadzić z innych przyczyn niż naukowe, np. z przyczyn politycznych. Przyjęte regulacje cieszą większość państw – zarówno zwolenników, jak i przeciwników roślin GM.
Polskie ministerstwo rolnictwa już zapowiada, że skorzysta z możliwości, jakie daje nowe prawo, i będzie zakazywać uprawy wszystkich roślin GM, jakie zostaną dopuszczone na terenie UE – choć jeszcze nie wiadomo, jakie to będą rośliny [2].
Jak wygląda sytuacja u naszych zachodnich sąsiadów, z którymi łączą nas bliskie relacje? Następstwem decyzji Parlamentu Europejskiego jest rozpoczęta w Bundestagu polityczna debata ws. wprowadzenia na terenie kraju zakazu upraw roślin GM. W tym wydawałoby się pragmatycznym kraju politycy coraz bardziej ulegają pokusie podążania drogą taniego populizmu. Tak jak polscy politycy niemieccy koledzy z premedytacją ignorują opinie naukowców, ekspertów i organizacji rolniczych, które od lat domagają się wprowadzenia GMO do upraw.
Sprawa wydaje się przesądzona. Zarówno minister rolnictwa (prywatnie wielki propagator rolnictwa ekologicznego), jak i minister środowiska jednoznacznie i stanowczo zapowiadają, że rząd skorzysta z nowego prawa UE i wprowadzi całkowity zakaz upraw roślin GM. Kością niezgody pozostaje to, czy zakaz ma objąć cały kraj, czy decyzje pozostawić w gestii poszczególnych landów [3].
Sytuacja jest o tyle kuriozalna, że w żadnym innym państwie UE nie wykonano tak wielu badań na roślinach GM jak w Niemczech i to realizowanych ze środków rządowych. Kilka miesięcy temu Ministerstwo Edukacji i Nauki opublikowało raport z wykonanych eksperymentów naukowych, obejmujących okres prawie 25 lat [4]. Na ten cel przekazano prawie 100 mln euro. Zrealizowano łącznie ponad 130 projektów badawczych, w których uczestniczyły zespoły z 60 ośrodków naukowych w całym kraju. Wnioski?
Rezultaty 25 lat badań nie wykazały dodatkowego ryzyka dla środowiska wynikającego z uprawy roślin GM w porównaniu do konwencjonalnych roślin.
Miliony euro poszło na marne.
W odpowiedzi na trwającą dyskusję polityczną głos ws. wykorzystania roślin GM w rolnictwie postanowili zabrać niemieccy naukowcy. Trzy narodowe stowarzyszenia naukowe: Leopoldina – Niemiecka Akademia Przyrodników, Acatech – Niemiecka Akademia Nauk i Inżynierii oraz Unia Niemieckich Akademii Naukowych w oficjalnym stanowisku z końca marca wyraziły stanowczy sprzeciw wobec planów wprowadzenia na terenie Niemiec zakazu upraw roślin GM [5].
Naukowcy nie chcieli zgodzić się na to, by w tak ważnej kwestii zabrakło ich głosu. Badacze obawiają się dalekosiężnych, negatywnych skutków wprowadzenia zakazu upraw roślin GM. „Zakaz upraw roślin GM na terenie kraju byłby równoznaczny z wyrokiem śmierci dla biotechnologii rolniczej w Niemczech” – twierdzi prof. dr Matin Qaim z Uniwersytetu w Getyndze, od lat zajmujący się badaniem skutków upraw roślin GM.
Przedstawiciele Akademii Leopoldina zaznaczają, że uprawa roślin GM przyczyniła się do zwiększenia plonów, zmniejszenia zużycia insektycydów oraz zwiększenia zarobków rolników na całym świecie. Kolejny raz naukowcy przypomnieli, że nie ma żadnych dowodów potwierdzających negatywne oddziaływanie roślin GM na zdrowie ludzi czy środowisko.
Nauka w starciu z populizmem niestety stoi na przegranej pozycji. W związku z tym los wykorzystania roślin GM w rolnictwie niemieckim wydaje się już przesądzony. Stanowisko najważniejszych akademii naukowych jest wołaniem na puszczy – ostatnią próbą sprowadzenia dyskusji na tory merytorycznej i opartej o wiedzę wymiany argumentów. Tak jak każda poprzednia próba tego rodzaju – jest spisana na porażkę. Cóż, przynajmniej została podjęta.
Ja natomiast dołączam stanowisko trzech renomowanych akademii niemieckich do długiej listy stowarzyszeń naukowych, które popierają wykorzystanie roślin GM w rolnictwie [6].
1 – Poszczególne kraje UE mogą zakazywać uprawy GMO. Jest zgoda Parlamentu Europejskiego
2 – Uprawy GMO będą w Polsce blokowane
3 – German government quarrels over GMO cultivation ban
4 – „Rośliny genetycznie modyfikowane są bezpieczne dla środowiska” – wyniki badań rządowego programu
5 – Stellungnahme zur Grünen Gentechnik
6 – Konsensus naukowy ws. bezpieczeństwa GMO
9 kwietnia o godz. 11:05 90058
Primo – podziwiam Pana cierpliwość i konsekwencję w tłumaczeniu istoty GMO. Tak trzymać!
Po drugie – komentarz i pytanie: Wydaje się, że istotnym problemem dla wielu ludzi, który przyczyna się do podejrzliwości wobec upowszechnienia GMO, nie jest sama manipulacja genetyczna i potencjalne zagrożenie dla bioróżnorodności, a kontrola nad stosowanymi GM roślinami uprawnymi przez prywatne firmy, nakierowane na zysk. Innymi słowy – argument ekonomiczny, a nie związany z zabobonami czy ochroną środowiska.
Czy był kiedyś wpis na blogu albo miejsce w sieci podsumowujące badania R&D i wprowadzenie GMO przez rządy krajów, które są zainteresowane użyciem GMO (w szczególności roślin uprawnych GM) na swoim obszarze? Trudno to wyszukać, bo wyskakują niezliczone teksty na temat rządowych badań na bezpieczeństwem GMO (rzeczywiście można się zastanawiać po co to wszystko jest, skoro ostatecznie górę bierze i tak populizm), a nie nad uzyskaniem użytkowych GMO. Gdzie takie inicjatywy były w ogóle podejmowane?
9 kwietnia o godz. 20:57 90060
Interesujący jest ogólnoświatowy trend odwrotu od nauki, racjonalności, cywilizacji. Kłopoty GMO są tylko jedną z odsłon tego procesu. Czytałem artykuł opisujący kompetencje, jakie państwa, narody powoli tracą, ponieważ waga badań naukowych jest postrzegana coraz słabiej. Przestaje się je finansować, politycy wyrażają brak zrozumienia dla ich celu, niewiarę w pożytek z rozwoju wiedzy a nawet (jak np. Erdogan) zagrożenie pochodzące od wiedzy, dla „czystości” umysłów, zepsucie. Mocno straszno…
9 kwietnia o godz. 22:10 90061
@p53
„Czy był kiedyś wpis na blogu albo miejsce w sieci podsumowujące badania R&D i wprowadzenie GMO przez rządy krajów, które są zainteresowane użyciem GMO (w szczególności roślin uprawnych GM) na swoim obszarze? Gdzie takie inicjatywy były w ogóle podejmowane?”
Rzeczywiście trudno byłoby znaleźć jedno opracowanie kompleksowo opisujące projekty R&D prowadzone przez rządy państw. Sam takiego nie znam. Ale …
Czy chodzi konkretnie tylko o inicjatywy rządów i agend rządowych, czy także o projekty naukowe realizowane w jednostkach publicznych i finansowane przez Rząd? Wbrew pozorom, tych drugich jest całkiem sporo. Można wspomnieć choćby o papai GM, która uratowała branżę produkcji tego owocu na Hawajach – projekt finansowany ze środków publicznych. Inny przykład to śliwy GM odporne na szarkę. Odmiany opracowano na zlecenie Departamentu rolnictwa. W USA na razie nie uprawiane, bo udało się powstrzymać rozprzestrzenianie się wirusa. W USA jest realizowanych kilka ambitnych projektów wspieranych przez Rząd. Np. opracowanie roślin GM, które można by wykorzystać do produkcji biopaliw – projekt realizowany przez Departament Energii. Tego typu projektów można znaleźć naprawdę wiele, choć jak na razie zdecydowana większości z nich znajduje się w fazie doświadczalnej.
10 kwietnia o godz. 11:08 90062
Ewolucji nikt nie powstrzyma, gdyż „Annuszka już kupiła olej” (Bulhakow). Po co te fanaberie: „Poszczególne kraje UE mogą zakazywać uprawy GMO. Jest zgoda Parlamentu Europejskiego.” GM nie zna granic i nie ma paszportu, tak czy siak opanuje glob ziemski.
10 kwietnia o godz. 19:57 90063
USA ma sobie GMO i mniej się truje opryskami, a my jesteśmy 100 lat do tyłu.
10 kwietnia o godz. 22:26 90064
„równoznaczny z wyrokiem śmierci dla biotechnologii rolniczej w Niemczech”
Rozumiem naukowców-biotechnologów. Tracą pracę.
W Polsce ktoś kiedyś ukatrupił rozwój technologii półprzewodnikowej. Zadecydował, że nie będzie się produkowało układów scalonych.
No i co? No i nic. Jak komuś potrzeba to sobie kupi i zaimportuje.
Dlaczego polski biotechnolog ma mieć lepiej niż polski elektronik?
11 kwietnia o godz. 8:21 90065
@zza kałuży
„Rozumiem naukowców-biotechnologów. Tracą pracę.”
Cytowane słowa padły z ust nie biotechnologa, a wybitnego specjalisty od ekonomiki rolnictwa – pana Matina Qaima (Uniwersytet w Getyndze).
16 kwietnia o godz. 7:30 90068
„Cytowane słowa padły z ust nie biotechnologa, a wybitnego specjalisty od ekonomiki rolnictwa”
Bądżmi dorośli. Na takie pytania (jeść czy nie jeść GMO?) mogą świadomie odpowiedzieć tylko ludzie, którzy nie są biotechnologicznymi analfabetami. Ilu ich jest? Nawet w Niemczech, nie mówiąc o Polsce. Co to gen? Co to DNA? Czy mi rogi nie wyrosną? Albo rak? A zresztą „oni” zawsze cyganią.
Z braku wiedzy ludzie decyzję podejmują w oparciu o zaufanie. Ewentualnie poczucie misji. Czyli może to i jest dla mnie złe, ale będę cierpiał dla wyższych celow.
Jeżeli nie mam zaufania (bo na przykład nie znam gościa) do pana Zalewskiego to on może sobie gadać jak dziad do obrazu.
Jak mi Prezes z cylindra wyciągnie kolejnego Najlepszego Kandydata to mogę mieć wątpliwości ale w końcu jestem karnym żołnierzem z poczuciem misji i zagłosuję „tak”.
Ksiądz może powiedzieć, że GMO nie szkodzi. Wojskowy. Kuzynka, ciocia, bratowa, siostra, mama. Ewentualnie wcześnie w szkole nauczycielka, ale tylko ta lubiana i mądra.
Pan Wojciech Zalewski z pewnością bierze forsę za propagandę globalistów. Zresztą pisze w „Polityce”. Gdyby pisał wpolityce co byłoby co innego, chociaż tu też nie ma gwarancji. Oni z samolotów rozpylają chemiczne takie, żeby ludzi pozabijać. W szczepionkach jest rtęć i od niej dzieci chorują. Oni nam nie powiedzą bo ich globaliści przepłacili. Zamach może był a może nie było ale ruskim nie ma co wierzyć i dlaczego trumien kazali nie otwierać?
😉
24 kwietnia o godz. 19:02 90083
BADANIA nad szkodliwością GMO przeprowadzane są za pieniądze firm chcących zarabiać na tych produktach, więc oczywiste jest, że publikują pozytywne „rezultaty”. A jeśli kasa pochodzi od rządu, to o przeznaczeniu jej na badania decydują politycy powiązani z producentami GMO. Dlaczego nie sprawdzicie, jak sytuacja z uprawą tego świństwa wygląda w USA, Kandzie, Ameryce Południowej, Afryce czy w Azjii (głównie w Indiach). Wszędzie tam, gdzie uprawia się te mutanty, plony wcale nie są wyższe (gdyż GMO nie ma na celu ich zwiększenia), wzrasta za to użycie pestycydów (a to są pieniądze dla firm paliwowych – pestycydy produkuje się na bazie ropy – oraz produkujących opryski), powiększa się zatrucie gleby i wody, zanika zróżnicowanie roślin (GMO stawia na monokultury), rolnicy tracą wolność (muszą co roku kupować ziarna od tej samej korporacji, gdyż patenty zabraniają wysiewania zebranych ziaren!!!), wzrasta częstotliwość wystepowania nowotworów i alergii oraz zachorowań na raka. Zwiększją się za to zyski Monsanto oraz innych firm produkujących ten badziew. Twórcy GMO chcą zmonopolizować żywność na świecie (Monsanto kontroluje już ponad 80% żywności w USA, całą Argentynę, Peru, połowę Paragwaju oraz kilka innych krajów Ameryki Środkowej. Meksyk oraz Brazylia próbują im się przeciwstawić). Czy naprawdę chcecie tego samego w Europie? Tu nie chodzi o przekonania, politykę czy wiarę w cokolwiek, tylko o fakty. A te właśnie tak wyglądają. Żywność modyfikowana genetycznie w warunkach laboratoryjnych, nie występujących w środowisku naturalnym, to TYLKO i WYŁĄCZNIE dążenie do zysku. Za wszęlką cenę. A przoduje w tym firma mająca bogatą historię produkcji środków chemicznych oraz odpowiedzialna za śmierć kilku (nastu?) milionów ludzi świecie. Dziękuję i życzę smacznego przy spozywaniu niemodyfikowaych genetycznie produktów. Cieszcie się, bo wkrótce może się to zmienić.