Dziś europarlament przyjął regulacje prawne dające państwom członkowskim większą swobodę we wprowadzaniu zakazów upraw GMO na swoim terytorium (KLIK). Ciekawostką może być fakt, że ich wprowadzeniu sprzeciwiały się solidarnie dwa obozy pozostające dotychczas w opozycji – przedstawiciele firm agrobiotechnologiczncyh oraz organizacje ekologistyczne. Najbardziej usatysfakcjonowana przyjętym prawem wydaje się Komisja Europejska.
Dotychczas państwa członkowskie mogły wprowadzać zakazy uprawy danego GMO, jeśli wykazały, że stanowi to zagrożenie dla środowiska i/lub zdrowia zwierząt oraz ludzi. Co prawda niektóre państwa (w tym Polska) wprowadziły takie zakazy, jednak żaden z nich nie został uznany za uzasadniony. Państwa członkowskie przedstawiały „naukowe” opracowania rzekomo dowodzące szkodliwości GMO, jednak eksperci Europejskiego Urzędu ds. Bezpieczeństwa Żywności oceniali je jako bezpodstawne. De facto państwa wprowadzały zakazy z przyczyn politycznych, bo – jak wiadomo – temat GMO jest kontrowersyjny, a tego politycy obawiają się najbardziej.
W chwili obecnej (od wiosny 2015 r) państwa członkowskie będą mogły wprowadzać zakazy z uwagi na inne przesłanki niż dowody naukowe, czyli np. z przyczyn politycznych. W ten sposób państwa będące przeciw uprawom GM zyskały spokój i generalnie są zadowolone.
Przyjęte przez europarlamentarzystów regulacje łamią fundamentalne zasady wypracowane w Unii Europejskiej. Pierwsza z nich dotyczy jednolitości rynku, który w odniesieniu do produkcji roślinnej opartej na GMO został w tym momencie poszatkowany na 28 części. Nowe prawo łamie także ważną zasadę niedyskryminowania żadnej technologii z powodów nienaukowych i politycznych. O ile się orientuję, to jest to sytuacja bez precedensu. Genetycznie modyfikowane organizmy stały się w Unii Europejskiej technologią dyskryminowaną w świetle prawa. Z tego powodu niezadowolenie ze zmian demonstrują firmy biotechnologiczne. Dla nich to krok wstecz. Słusznie się domagały, by Komisja Europejska skupiła się na egzekwowaniu istniejącego prawa, co jednak w praktyce okazało się niemal niemożliwe.
Najbardziej z przyjętego porozumienia cieszy się Komisja Europejska, która od lat żyła w wielkim dyskomforcie. W wyniku nacisków politycznych zmuszona była do nagminnego łamania wewnętrznych regulacji Wspólnoty dotyczących autoryzacji nowych GMO na rynek europejski. Przegrywała nawet sprawy w arbitrażu Światowej Organizacji Handlu (kolejna nadal się toczy). Komisja Europejska liczy na to, że poprzez umożliwienie państwom z bloku anty-GMO możliwości wprowadzania zakazów przestaną one blokować proces autoryzacji roślin GM na szczeblu Unii Europejskiej (takie jest niepisane porozumienie). Z tego samego powodu zadowolenia nie kryją niektóre państwa pro-GMO (Wlk. Brytania, Hiszpania, Holandia). Liczą, że w końcu będą mogły wprowadzić do upraw rośliny opracowywane na ich rynek.
Może to się wydać dziwne, ale zaniepokojeni nowymi regulacjami są ekologiści i przedstawiciele partii Zielonych. Uważają, że nowe prawo w efekcie może przyczynić się do coraz większej obecności GMO w Europie. I chyba należy się z nimi zgodzić w tej kwestii.
Paradoksalnie, ułatwienie wprowadzania zakazów uprawy GMO w poszczególnych państwach może skutkować przyśpieszonym procesem autoryzacji nowych roślin GM w samej Unii, a w efekcie ich coraz szerszej obecności w Europie. Oczywiście nikt nie zmusi np. Polski do dopuszczenia na rynek jakiegoś GMO, które jest uprawiane u naszych sąsiadów. Genetycznie modyfikowane rośliny dają znaczne korzyści rolnikom, zmniejszają koszty produkcji, dają produkt lepszej jakości i zwiększają dochody. To wprowadzi dodatkowy czynnik konkurencji pomiędzy rolnikami w samej Unii Europejskiej i czasami władzom może być trudno wytłumaczyć rolnikom, dlaczego ich sąsiedzi za granicą mogą uprawiać jakąś roślinę GM, a oni nie. Czynnik ekonomiczny może okazać się nie bez znaczenia.
Na razie są to jednak tylko pewne przypuszczenia co do rozwoju sytuacji w przyszłości. Jakie będą rzeczywiste skutki nowych regulacji – to pokażą najbliższe lata. Faktem jest, że nowe regulacje dotyczące uprawy roślin GM to ogromna zmiana. A jeśli niepisany kompromis pomiędzy państwami pro-GMO i anty-GMO zostanie dotrzymany, to możemy spodziewać się małej rewolucji w rozpowszechnieniu upraw GMO w Europie. Może nie dziś, może nie jutro, ale za 5-10 lat na pewno.
Smutna konstatacja jest taka, że Polska należy do bloku państw anty-GMO, co niechybnie będzie oznaczać tylko tyle, że nasi rolnicy, którzy od lat domagają się umożliwienia upraw roślin GM, w chwili obecnej muszą na długie lata zapomnieć o możliwości wyboru technologii, z jakiej chcą korzystać w swym gospodarstwie. Co gorsza, trudno im będzie domagać się sprawiedliwości przed obliczem międzynarodowych trybunałów. To również zła wiadomość dla nielicznych spółek i firm hodowlanych, które chciałyby korzystać z najnowocześniejszych metod w otrzymywaniu nowych odmian roślin. Trudno oczekiwać, by firmy chciały inwestować w rozwój technologii, której wykorzystanie jest ograniczone z przyczyn politycznych. Z tego wyścigu sami się wyeliminowaliśmy.
14 stycznia o godz. 6:55 89971
Czy przypadkiem „roslinki” GMO podlegaja oplatom licencyjnym
ktore beda pobierane przez ich hamerykanskich tworców?
14 stycznia o godz. 9:08 89973
@Pan Jurek
„Czy przypadkiem “roslinki” GMO podlegaja oplatom licencyjnym”
Tak, tak samo jak roślinki nie-GMO.
14 stycznia o godz. 9:32 89974
Wojciech Zalewski
14 stycznia o godz. 9:08 89973
Opłaty licencyjne za użytkowanie roślin „nie- GMO” dotyczą w Polsce 8 gatunków. W przypadku roślin GMO dotyczy to chyba każdego gatunku.
Nie zamierzam demonizować GMO, ale prawo chroniące tego typu rośliny jako „produkt firm agrobiotechnologicznych” jest niejednoznaczne.
Co zrobić w przypadku, jeśli Kowalski uprawia owies GMO, a Wiśniewski owies nie- GMO, i część plonów Wiśniewskiego będzie zapylona pyłkiem z pola Kowalskiego? Czy Wiśniewski musi uiścić opłatę licencyjną?
Jaka jest zasadność tworzenia upraw GMO? Podniesienie odporności na szkodniki, zwiększenie plenności? Czy tylko i wyłącznie nieszkodliwa zmiana w genomie nie mająca żadnego wpływu na modyfikowany organizm, natomiast zmieniająca go we własność firmy X, mającej wszelkie podstawy prawne do wymagania opłat licencyjnych?
14 stycznia o godz. 10:22 89975
Dobrze że UE troche odpuściło i pozwoliło poszczególnym krajom samym decydować o pewnych sprawach. Źle, że powstanie siatka krajów do których można (albo nie można) eksportować żywności. Powstanie czarny rynek nasion. Chłopi zaczną sami siać GM, bo to im da wieksze plony. Będzie bałagan.
Znowu zostaniemy w ogonie Europy. Blady Skansen.
14 stycznia o godz. 10:30 89976
@lukasso
„Opłaty licencyjne za użytkowanie roślin “nie- GMO” dotyczą w Polsce 8 gatunków. „
Lista ta uległa znacznemu wydłużeniu Wydaje mi się, ze jest ich znacznie więcej. Za art. 23, pkt. 2 ust.1 (Ustawa o ochronie prawnej odmian):
– bobik,
– groch siewny,
– jęczmień,
– kukurydza,
– len zwyczajny (oleisty),
– lucerna siewna,
– łubin wąskolistny,
– łubin żółty,
– owies,
– pszenica twarda,
– pszenica zwyczajna,
– pszenżyto,
– rzepak,
– rzepik,
– wyka siewna,
– żyto,
– ziemniak.
” Czy Wiśniewski musi uiścić opłatę licencyjną?”
Nie (przynajmniej zgodnie z prawem w USA). Choć rzeczywiście nie ma tego zapisanego w prawie polskim.
„Jaka jest zasadność tworzenia upraw GMO? Podniesienie odporności na szkodniki, zwiększenie plenności? „
Zasad i celów jest bardzo wiele. Od cech cennych agornomicznie (odpornosć na choroby, zwiększenie plonu, etc.), po ulepszanie właściwości odżywczych poprzez modyfikacje w celach „rozrywkowych” (np. świecące rośliny do mieszkania). W zasadzie ogranicz nas obecnie nasza wyobraźnia i możliwości technologii.
14 stycznia o godz. 10:55 89977
‚Nowe prawo łamie także ważną zasadę niedyskryminowania żadnej technologii z powodów nienaukowych i politycznych.’
Wiele technologi jest ograniczanych z takich wlasnie powodow. Elektrownie atomowe, spalarnie odpadow. Ludzie maja prawo odrzucic kontrowersyjne wynalazki.
Swiecace rosliny w mieszkaniach jako argument za GMO to strzał w stopę.
15 stycznia o godz. 1:48 89978
@pawel
„Swiecace rosliny w mieszkaniach jako argument za GMO to strzał w stopę.”
Nie rozumiem czemu.
15 stycznia o godz. 17:26 89979
Już słyszałem ministra rolnictwa w sprawie uchwały, Polska wolna od GMO będzie.
Sprzyja rolnikom minister, nie ma co.
15 stycznia o godz. 17:33 89980
Powinien jeszcze rolników i Polskę uwolnić od nawozów sztucznych, mało to gnojówki mamy? Potem od traktorów, jeszcze można cofnąć elektryfikację a KRUS zostawić.