Reklama
Polityka_blog_top_bill_desktop
Polityka_blog_top_bill_mobile_Adslot1
Polityka_blog_top_bill_mobile_Adslot2
GMObiektywnie - Blog Wojciecha Zalewskiego GMObiektywnie - Blog Wojciecha Zalewskiego GMObiektywnie - Blog Wojciecha Zalewskiego

6.06.2014
piątek

Projekt nowelizacji Ustawy o GMO, czyli ostatni gasi światło

6 czerwca 2014, piątek,

Do Sejmu trafił projekt nowelizacji ustawy o organizmach genetycznie modyfikowanych [1]. Autorem są urzędnicy ministerstwa środowiska. Ma on na celu dostosowanie naszych regulacji do wymogów Unii Europejskiej. Chodzi między innymi o kwestię mikroorganizmów genetycznie modyfikowanych, za które zapadł w Europejskim Trybunale Sprawiedliwości niekorzystny dla Polski wyrok [2]. Niestety, korzystając z okazji, nasze władze postanowiły wprowadzić także dodatkowe „ulepszenia”.

Nowelizacja zakłada wprowadzenie dodatkowych wymagań dla podmiotów, które będą chciały prowadzić prace na organizmach genetycznie modyfikowanych. Największą zmianą jest powołanie tzw. zakładów inżynierii genetycznej*. Pozwolenia na ich działanie będzie wydawać Minister środowiska. Zdaniem ministerstwa nowelizacja ustawy i zaostrzenie regulacji ma zapewnić większe bezpieczeństwo dla ludzi i środowiska. Trudno jednak znaleźć merytoryczne uzasadnienie dla takiej decyzji. Gdy słyszę, że urzędnicy będą nam zapewniać „większe bezpieczeństwo” przed GMO, to zdaję sobie sprawę, jakie będą tego skutki: wzrost biurokracji, wzrost kosztów, zwiększona liczba przeszkód w prowadzeniu prac badawczych (tak jakby obecnie było łatwo).

W naszym kraju od dawna działa przy Ministerstwie ds. Środowiska Komisja ds. GMO, która opiniuje wnioski o wydanie pozwolenia na pracę z organizmami GM. Niektórzy jej członkowie starają się wszelkimi możliwymi sposobami utrudniać życie naukowcom pracującym nad GMO [3]. Już dziś, chcąc pracować z GMO (szczególnie roślinami), trzeba wykazać się dużą dozą samozaparcia. Klimat wokół GMO nie zachęca do prowadzenia prac w tym obszarze. Rygorystyczne regulacje prawne, biurokracja, brak wsparcia polityków, protesty aktywistów, oskarżenia o sprzyjanie interesom międzynarodowych koncernów. Dodatkowe zaostrzanie regulacji będzie zapewne skutkować tym, że kolejni naukowcy będą się zniechęcać. Konsekwencje dla rozwoju biotechnologii w Polsce są łatwe do przewidzenia, o czym głośno mówią środowiska naukowe, niezostawiające na projekcie suchej nitki.

Rada Naukowa Instytutu Biochemii i Biofizyki PAN:
„Naszym zdaniem wprowadzenie w życie ustawy o GMO (…) zahamuje postęp w pracach badawczych stosujących techniki inżynierii genetycznej, prowadzonych na rzecz zdrowia i medycyny, rolnictwa oraz innych działów gospodarki, w oparciu o nowoczesne biotechnologie. Co szczególnie ważne, będzie również silnie ograniczało rozwój i konkurencyjność rodzimej biogospodarki, uznanej wcześniej przez Rząd RP za jeden z głównych kluczy do postępu”.

Komitet Biotechnologii PAN:
„Jego wprowadzenie będzie skutkować dyskryminacją ważnej części gospodarki narodowej, a zwłaszcza rolnictwa i przemysłu rolno-spożywczego w warunkach konkurencji rynkowej. (…) W zasadniczym stopniu będzie ograniczał krajowe prace badawcze w zakresie inżynierii genetycznej organizmów wyższych, a w gospodarce będzie hamował wprowadzanie innowacji zastępujących chemizację”.

Rada Naukowa Instytutu Biologii Doświadczalnej im. M. Nenckiego PAN:
„Członkowie Rady Naukowej również obawiają się, że przyjęcie przez Sejm ustawy w procedowanym brzmieniu negatywnie wpłynie na rozwój innowacyjnych badań w naukach biomedycznych i biotechnologicznych i proszą o odrzucenie tego projektu…”.

Wydział Biochemii, Biofizyki i Biotechnologii (Uniwersytet Jagielloński):
„Projekt ustawy jest niezwykle restrykcyjny, w wielu punktach nawet bardziej, niż wymagają tego dyrektywy Unii Europejskiej. Jest on oparty na założeniach niezgodnych z aktualnym stanem wiedzy. Wprowadzenie w życie ustawy o GMO w kształcie przewidywanym przez projekt zahamuje badania naukowe, zmierzające m.in. do opracowania nowych leków”.

Jak zwykle nikt (przede wszystkim politycy) nie liczy się z opinią środowisk naukowych. Większy posłuch mają nieliczne, aczkolwiek hałaśliwe grupki aktywistów anty-GMO.

Projekt ma poparcie Platformy Obywatelskiej i Polskiego Stronnictwa Ludowego. Za jego procedowaniem opowiada się także Sojusz Lewicy Demokratycznej. Odrzucenia projektu domagają się posłowie Prawa i Sprawiedliwości, Solidarnej Polski i Twojego Ruchu. Przy okazji Rząd przypomina, iż: „Nie zmienia się również stanowisko rządu, który opowiada się za tym, żeby Polska była krajem wolnym od organizmów zmodyfikowanych genetycznie” [3]. Populizm najwyższej próby.

Najciekawszą postawę wśród parlamentarzystów prezentują posłowie Solidarnej Polski, którzy sugerują, że naukowcy chcący pracować nad GMO powinni wyjechać za granicę: „Badania nad GMO powinny być prowadzone jedynie w tych krajach i ośrodkach badawczych, które zapewniają odpowiednie warunki do prowadzenia takich eksperymentów – powiedział Józef Rojek (SP)”. [3].

Chciałoby się odpowiedzieć panu Rojkowi, że młodzi naukowcy już od jakiegoś czasu opuszczą ten kraj, nowe regulacje mają szansę nasilić to zjawisko. Niestety, panu Rojkowi przyklasnęłoby wielu naszych parlamentarzystów. Już tylu Polaków wyemigrowało, że kolejnych kilka setek czy tysięcy młodych, dobrze wykształconych i ambitnych osób, nie robi wielkiej różnicy. Tak w naszym kraju wspiera się rozwój „innowacyjnej gospodarki”.

Jako życiowy optymista, w każdej sytuacji staram się znaleźć jakieś pozytywy. Wydaje mi się, że zaczynamy przekraczać kolejne granice absurdu (działania i wypowiedzi polityków tylko to potwierdzają). To oznacza, że zbliżamy się do „dna” (a może już je osiągnęliśmy?), gdzie można powiedzieć: „gorzej już być nie może”. Teraz będzie już tylko lepiej. Zastanawiam się, co musi się stać, by nasze władze w końcu się opamiętały. Lata próśb i tłumaczeń nie pomagają. Czy jest gdzieś koniec tego szaleństwa?

*zakład inżynierii genetycznej – definicja z nowelizacji: „pomieszczenia, budynki, laboratoria lub ich zespoły, przystosowane i przeznaczone do dokonywania zamkniętego użycia GMM lub zamkniętego użycia GMO”.

1 – Sejm rozpoczął posiedzenie
2 – Polska przegrała ws. mikroorganizmów genetycznie modyfikowanych
3 – PiS, Twój Ruch i Solidarna Polska za odrzuceniem projektu ustawy o GMO

Reklama
Polityka_blog_bottom_rec_mobile
Reklama
Polityka_blog_bottom_rec_desktop

Komentarze: 9

Dodaj komentarz »
  1. Paradoksalnie to szaleństwo jest racjonalne,ponieważ każdy polski „polityk”zna legendę o królu Popielu i co najgorsze poznali ją również Rosjanie,którzy postanowili poobgryzać naszą państwowość wręczając nam kwiaty:http://polish.ruvr.ru/2014_06_01/Ani-trawka-ani-mysz-7359/

  2. Naukowcy są zbyt grzeczni. Zbyt kulturalnie, zbyt rzeczowo wyjaśniają swoje racje. W ten sposób nie zdobywa się szacunku i wpływów na Wiejskiej.

  3. Faktycznie, jakby naukowcy wybrali się z wycieczką na wiejską i pookupywali sejm przez tydzień albo dwa, to by głupie pomysły wybili z głowy rządowi… Czemu górnicy albo rodzice dzieci niepełnosprawnych potrafią, a naukowcy nie?!

  4. Reklama
    Polityka_blog_komentarze_rec_mobile
    Polityka_blog_komentarze_rec_desktop
  5. A te polisy ubezpieczeniowe, których obowiązek wykupienia nakłada ustawa, to maja być finansowane z grantów na badania? To taki obowiązkowy haracz, dla chcacych prowadzic badania, czy dla podatników, którzy sie na te badania zrzucają?

    A jak to się ma do wolności prowadzenia badanń naukowych, skoro w każdej chwili urzędnicy mogą cofnąć raz wydaną zgodę na prowadzenie badań. Jak trzeba uderzyć psa, to kij sie zawsze znajdzie, zwłaszcza że merytorycznego uzasadnienia tych środków bezpieczenstwa nie jest zbyt mocne, bardzioej hipotetyczne niż rzeczywoste. Wystarczy donosik konkurencji o nieprawidłowosciach i zgodę można zawiesić do wyjaśnienia, a wyjaśniać latami. Jak potem rozliczyć taki grant?

    No a technicznie jak to zrobić? Najpierw zdobyc grant, a potem nie zdobyć zgodę na badania, czy najpierw zdobyć zgodę, a potem nie zdobyć grantu? Rozumiem, że do grantu należy dołączyć zgodę potwierdzającą możliwość przeprowadzenia badań z GMO lub GMM, a do wzniosku o zgodę na takie badania trzeba będzie dołączyć zaświadczenie o przyznaniu środków finansowych na te badania i wprowadzenie wymaganych zabezpieczeń, oraz dołaczyć wykupioną polisę ubezpieczeniową. 😀

    A jak prowadzić ćwiczenia z inżynierii genetycznej? Klonowanie genów już tylko teoretycznie? Enzymy restrykcjyjne jeszcze tak, a ligazy już nie?

    Czy DNA tez jest nietyklanym dziełem Boga i stanowi sacrum jak ciało i narządy pewnego gatunku hominidów w Polsce ? 😉 Czy kościelni biostycy zajęli sie już tą kwestią? Zna ktoś jakieś publikacje w tym temacie?

  6. Wydaje mi się, że jak gen występuje w organizmie homo sapiens to stanowi sakrum i jest nietykalny.
    Zapytano Amerykanów, co by zrobili gdyby dowiedzieli się, że ich syn jest homo sapiens, ponad 60% wyrzuciłoby go z domu.
    Czy służby jakieś za przestrzeganiem zakazu bez licencji będą stały? Straż ochrony przyrody się tym zajmie?
    Jakieś wymogi dla zakładów, specjalne filtry, śluzy, żeby się coś nie przepyliło? Sanepid ma fantazję, wiem coś o tym, to dopiero początek, chciałbym zobaczyć odbiór laboratorium wg nieistniejących przepisów.

  7. BaKoRo

    Ustawa nakazuje się ubezpieczyć? Przed czym? Powodzią, pożarem, czy może przed głupotą polityków?
    Bo jak przed głupotą polityków, to nie ma takiej asekuracji na świecie która by przyjęła ubezpieczenie.
    Ubezpieczać się można tylko od zdarzenia niepewnego, ubezpieczenie od zdarzenia pewnego jest deficytowe z założenia. Jakiego ubezpieczenia wymaga ustawodawca? Poważnie pytam.

  8. @ parker
    Ustawa nakazuje zakładom inżynierii genetycznej opracowanie planów działania na wypadek wystąpienia awarii czyli uwolnienia się GMM/GMO z pomieszczeń/warunków kontrolowanych i poddaniu ich ocenie. A polisa ma być zabezpieczeniem właśnie na takie sytuacje: ma to być ubezpieczenie od odpowiedzialnosci cywilnej i poręczenie finansowe gwarantujące pokrycie kosztów związanych z wystąpieniem ewentualnej awarii i usunięciem powstałej szkody.
    Teoretycznie wszystko wygląda pięknie i rozsądnie, ale paraliżuje biurokratycznie wszelkie badania z zamknietym użyciem GMO/GMM. Czy podobnym obowiązkiem są obarczani naukowcy innych dziedzin, których badania niosą realnie większe ryzyko wystąpienia awarii i wywołania szkody: chemicy od syntezy organicznej, fizycy jądrowi, farmaceuci, pirotechnicy? Czy toksykolog musi wykupić polisę ubezpieczeniową gdy w laboratorim identyfikuje znane lub określa toksyczność nieznanych substancji na wypadek strącenia kolby z ich roztworem ze stołu lub przpadkowego wylania roztworu toksycznych związków do kanalizacji?
    Ciagle za tymi rozwiązaniami forsowanymi w ustawach stoi paniczny lęk przed frankenstainem, a nie realne ocenianie ryzyka. Czy ktos może podać dane statystyczne ile osób zmarło na wskutek spożycia GMO, albo jego obecności w środowisku (na polach)? Czy jakiś ekosystem utracił równowagę z powodu nadmiernego, niekontrolowanego rozprzestrzenia się w nim jakiegoś GMO/GMM? Istnieją jakies twarde dane?
    Można za to zapewne ocenić ile tysięcy/milonów ludzi na świecie zmarło na wskutek chorób wywołanych paleniem tytoniu (legalnego oczywiście). I co? I nic tytoń pozostaje legalną, powszechnie dostępna trucizną, a państwo zarabia na podatku ze sprzedaży, a podatnicy zrzucaja sie na leczenie palaczy.
    Czy w tych działaniach jest jakiś cień racjonalności?
    I czy ktoś widzi, że ta ustawa z pakietem rozporzadzeń liczy sobie 300 stron!!!! (?)
    300 stron o czym? O zabezpieczeniach, procedurach, kontrolach i wnioskach na wypadek zagrożeń hipotetycznych, o nieudowodnionym występowaniu? Kto to ma czytać? Naukowcy? Urzędnicy?, Posłowie? Obywatele? Dobre sobie :)))
    Dla kogo to jest napisane? :))
    Na 300 stronach podręcznika, to można zmieścić cały kurs botaniki, a nie rozstrząsać histerycznie wprowadzanie do rolnictwa i laboratoriów rozwiązań funkcjonujących z powodzeniem na świecie od 20 lat.
    To jest bardzo zła ustawa przede wszystkim dlatego, że jest wsteczna i szkodliwa dla polskiej nauki i gospodarki, ale także jest zła jest zwyczajnie przegadana, niekomunikatywna, zawiła. Za mało w niej treści, a za dużo liter!!!

  9. BaKoRo

    ustawodawca mówi „gwarantujące pokrycie kosztów związanych z wystąpieniem ewentualnej awarii i usunięciem powstałej szkody.”

    Towarzystwa ubezpieczeniowe kierują się statystyką przy określaniu ryzyka i ustalaniu w związku z tym składki, tam nie ma miejsca na strachy. Proszę mi opisać szkody gdyby do takiej awarii doszło?
    Bo do awarii dojść może, ale szkody trudno sobie wyobrazić. Jeżeli szkody mogą być takie jak straszą przestraszeni, żadna firma nie ubezpieczy, jak szkód być nie może jak ja uważam, można przyjęć ubezpieczenie za pięć groszy.
    Jak podejrzewasz, kierujące się racjonalnością i matematyką towarzystwa ubezpieczeniowe przyjmą te pierwszą czy druga optykę?
    Skończy się zwykłym OC jakie każdy rozsądny prowadzący jakąkolwiek działalność powinien wykupić.
    Ale to nie będzie ubezpieczenie przed żadnym GMO, tylko przed pośliźnięciu się kogoś na schodach.

  10. @BaKoRo

    „polisa ma być zabezpieczeniem właśnie na takie sytuacje: ma to być ubezpieczenie od odpowiedzialnosci cywilnej i poręczenie finansowe gwarantujące pokrycie kosztów związanych z wystąpieniem ewentualnej awarii i usunięciem powstałej szkody.”

    Ciekaw jestem ile będzie kosztować taka polisa i na jakich zasadach będzie wyliczana jej cena.

css.php