Reklama
Polityka_blog_top_bill_desktop
Polityka_blog_top_bill_mobile_Adslot1
Polityka_blog_top_bill_mobile_Adslot2
GMObiektywnie - Blog Wojciecha Zalewskiego GMObiektywnie - Blog Wojciecha Zalewskiego GMObiektywnie - Blog Wojciecha Zalewskiego

8.04.2014
wtorek

Poza prawem

8 kwietnia 2014, wtorek,

Jednym z ciekawszych doniesień ostatnich miesięcy była dla mnie informacja o tym, że Scotts Miracle-Gro zamierza przeprowadzić testy genetycznie modyfikowanej wiechliny łąkowej (Poa pratensis) na trawnikach niektórych pracowników firmy. Koncern Scotts jest liderem sprzedaży mieszanek trawnikowych. W 1998 roku podjęta zaostała współpraca z Monsanto w celu uzyskania genetycznie modyfikowanej trawy. Opracowano odmianę odporną na herbicyd – glifosat, wszystko w celu ułatwienia utrzymania trawnika.

Duże kontrowersje wzbudza fakt, że nowe mieszanki będą testowane na trawnikach wybranych pracowników. Wydawałoby się, że skoro to organizm genetycznie modyfikowany (GMO) to powinien on podlegać restrykcyjnym regulacjom i nadzorowi. W zdecydowanej większości przypadków tak właśnie jest, jednak produkt Scotts Miracle-Gro jest „poza prawem”. Dlaczego?

Dopuszczanie na rynek nowych odmian GM jest regulowane przepisami Ustawy o ochronie roślin (Plant Protection Act). Większość roślin GM uprawianych w USA przechodzi autoryzację w trzech agencjach: inspekcji sanitarnej Departamentu Rolnictwa (APHIS- USDA), Agencji ds. Żywności i Leków (FDA) oraz Agencji ds. Ochrony Środowiska (EPA). Trawa GM nie podlega regulacjom federalnym, a to z powodu pewnych luk w prawie. Leciwa Ustawa o ochronie roślin zakłada, że agencje rządowe decydują o losie organizmów GM, które są klasyfikowane jako „szkodnik” (pests) lub powstały z wykorzystaniem materiału genetycznego „szkodników” lub mikrobów. Zdecydowana większość transgenów wprowadzanych do roślin GM zawiera sekwencje bakterii i/lub wirusów. Najczęściej są również uzyskiwane poprzez transformację mikrobami – bakteriami Agrobacterium tumefaciens. Z tego powodu podlegają pod zapisy Ustawy o ochronie roślin.

Ustawodawcy nie uwzględnili jednego – rozwoju technik transformacji i modyfikacji organizmów. Trawę GM uzyskano bez użycia bakterii, za pomocą metody biolistycznej (tzw. działa genowego). Transgen nie zawiera DNA „szkodników” czy mikrobów. We wprowadzonych konstruktach wykorzystano sekwencje innych gatunków roślin: ryżu, kukurydzy oraz rzodkiewnika (Arabidopsis thaliana). Firma wykorzystała lukę w prawie i w zasadzie może trawę GM rozpowszechniać tak jak tradycyjne odmiany. Tego zaś obawiają się ekologiści. Nowy produkt będzie dedykowany wielu nowym grupom społeczeństwa, a nie jak dotychczas tylko farmerom. Krytycy twierdzą, że to dramatycznie zwiększy powierzchnię upraw roślin GM odpornych na glifosat, co w konsekwencji doprowadzi do przyśpieszenia rozwoju „superchwastów”.

Przykład trawy GM ukazuje jak niedoskonały jest system oceny roślin GM, który skupia się na technologii uzyskania rośliny a nie na rodzaju wprowadzonych cech/zmian. Trudno jest stworzyć takie ramy prawne, by uwzględniły wszystkie metody modyfikacji roślin. Jeśli nawet udałoby się to zrobić, to po kilku latach, wraz z rozwojem nowych technologii, sytuacja zapewne by się powtórzyła. Jedno państwo podchodzi do modyfikacji organizmów w rozsądny sposób – Kanada. Kraj ten nie skupia się na technologii zastosowanej do uzyskania nowej odmiany, ale na rodzaju wprowadzonej zmiany/cechy. Dla przykładu – roślina odporna na herbicyd będzie podlegała regulacjom krajowych agencji ds. oceny ryzyka niezależnie od tego, czy jest to GMO czy organizm uzyskany w wyniku konwencjonalnej hodowli. Może to być małym zaskoczeniem, ale rośliny odporne na herbicydy to nie tylko GMO. Tego typu rośliny są z powodzeniem uzyskiwane za pomocą tradycyjnych technik (o dziwo nikt nie domaga się ich zakazu upraw, a de facto stwarzają one potencjalnie większe „zagrożenie” dla środowiska niż odpowiednik GM). Ciekawostką jest fakt, że pierwszą roślinę użytkową odporną na herbicydy (triazyny) uzyskano za pomocą technik konwencjonalnych (rzepak OAC TRITON).

Istnieje cały szereg technik inżynierii genetycznej „poza prawem” (intra- i cisgeneza; „palce cynkowe”; mutageneza z użyciem oligonukleotydów; zależna od RNA metylacja; etc.). Z czasem będzie ich przybywać. Należy poważnie zastanowić się nad sensem stosowania zapisów prawa skupiających się jedynie na metodzie uzyskania organizmu, a nie na rodzaju wprowadzonej zmiany/cechy. W wielu przypadkach te niespójności ograniczają rozwój technologii. Naukowcy, zainteresowani stosowaniem najnowszych technik, nie są pewni czy za rok lub trzy lata, jacyś politycy/urzędnicy nie uznają, że nowa metoda musi podlegać restrykcyjnym regulacjom. Firmy (szczególnie te mniejsze) nie są pewne czy inwestować w nowe technologie czy nie, bo może okazać się, że lata badań mogą zostać wyhamowane decyzją polityczną.

Mówi się, że prawdziwą intencją firmy Scotts Miracle-Gro było przetestowanie prawa federalnego oraz tego jak na nową trawę GM „poza prawem” zareagują krajowe agencje ds. oceny ryzyka GMO. Drobnymi krokami, Scotts Miracle-Gro z powodzeniem przechodzi kolejne fazy „testowania”. Przedstawiciele koncernu roztaczają wizję, w której przewidują znaczną sprzedaż mieszanek z trawami GM w roku 2016. Co więcej, firma nie powiedziała ostatniego słowa i zapowiada, że rozwija kolejne trawy GM, np. bardziej odporne na niedobory wody czy o korzystniejszym wyglądzie.

Scotts tests genetically modified grass seed at homes

Reklama
Polityka_blog_bottom_rec_mobile
Reklama
Polityka_blog_bottom_rec_desktop

Komentarze: 3

Dodaj komentarz »
  1. Kolejna sytuacja, w której prawo nie nadąża za rozwojem technologii – i takich sytuacji będzie coraz więcej, bo też rozwój technologiczny przyśpiesza coraz bardziej…

  2. wiechlina łąkowa jest rośliną jednoliścienną więc glifosat i tak na nią nie działa. Po co ją więc modyfikować?

  3. @JanekPradera

    Jednoliścienne nie są odporne na glifosat.

css.php