Zbliża się czas rozliczenia podatku dochodowego od osób fizycznych. To nie tylko gorący okres w urzędach skarbowych ale także w sztabach organizacji pożytku publicznego (OPP). Wiele organizacji zabiega o 1% z naszych podatków. Wśród nich znajduje się kilka, które aktywnie uczestniczą w walce z GMO.
Mój wpis będzie reklamą najbardziej znanej organizacji pożytku publicznego zwalczającej GMO w naszym kraju czyli Greenpeace Polska. Na wstępie przyjrzyjmy się rozliczeniom organizacji za rok poprzedni. W ramach akcji przekazywania 1% podatku, Greenpeace Polska uzyskał w roku 2012 aż 2 146 755,37 zł. To jeden z najlepszych wyników w Polsce (24 miejsce na 6859 organizacji). Na kampanię reklamową w ramach akcji „1%” przeznaczono 814 578,65 zł. Opłacało się. „Na czysto” Greenpeace uzyskał 1 332 176,72 zł. W dużej części środki te są przeznaczane na pensje i wypłaty w ramach umów cywilno-prawnych (2 232 658,36 zł mln zł). Całkowity przychód Greenpeace Polska to 5 387 362,94 zł, więc 41% z tej sumy przeznaczane jest na wypłaty wynagrodzeń. Delikatnie mówiąc to kiepski wynik, szczególnie w porównaniu do innych organizacji pożytku publicznego, np.: Fundacja „Zdążyć z pomocą” – 2%; Fundacja „Słoneczko” – 4,4%; Fundacja „Mimo wszystko” – 20%; Fundacja „TVN Nie jesteś sam” – 3,7%; Fundacja „Rosa” – 11,1%. Nie ma jednak co roztrząsać finansów organizacji Greenpeace. Pieniądze niespożytkowane na wynagrodzenia (i kampanię „1%”) przeznaczane są na działalność statutową, m.in. walkę z GMO (jest to jeden z 4 głównych obszarów działania). W związku z tym, iż jest to ważna gałąź działalności Greenpeace przyjrzyjmy się liście największych dokonań na tym polu.
Niekwestionowanym sukcesem numer jeden organizacji Greenpeace jest prowadzona od kilkunastu lat skuteczna kampania dezinformacyjna, której celem (i skutkiem) jest storpedowanie i zablokowanie humanitarnego projektu o nazwie Golden Rice (Złoty Ryż). Zloty Ryż jest genetycznie modyfikowaną rośliną do której dodano geny metabolizmu beta-karotenu (prekursora witaminy A). Jak się oblicza ok. 63 g ulepszonego ryżu zapewnia taką ilość witaminy A, która skutecznie redukuje skutki niedoboru wit. A w diecie dzieci i matek. Niedobór witaminy A (VAD) stanowi poważny problem w krajach rozwijających się Afryki i Azji. Rocznie z tego powodu umiera ok. 1,5 mln dzieci.
Złoty Ryż został stworzony dla cierpiących z powodu VAD. Miał on być przekazany za darmo najbardziej potrzebującym. Idea była piękna. Jednak od 15 lat od uzyskania Złotego Ryżu nie udało się pomóc ani jednej osobie. Głównym powodem są kampanie prowadzone przez ekologistów, którzy dosłownie straszą Złotym Ryżem. Szacuje się, że na walkę z GMO i Złotym Ryżem, Greenpeace przeznaczył dotychczas bagatela 84 mln $. Naukowcy z Niemiec i USA w niedawnej publikacji oszacowali, że blokowanie projektu Złotego Ryżu w samych Indiach spowodowało straty rzędu 2 mld. $ oraz śmierć 1,4 mln osób w okresie 10 lat.
Postawę organizacji zwalczających projekt Złotego Ryżu skomentował niedawno wybitny naukowiec, laureat Nagrody Nobla – Sir Richard J. Roberts, który stwierdził, iż jest to „zbrodnia przeciw ludzkości”. Mocne słowa, ale chyba nie tak bardzo oderwane od faktów.
Innym obszarem działań Greenpeace związanym z GMO są akty wandalizmu dokonywane na doświadczalnych poletkach roślin GM. Organizacja swe akcje nazywa pieszczotliwie – dekontaminacją. Warto przy tym zaznaczyć, że jednym ze sztandarowych haseł takich organizacji jak Greenpeace jest powtarzane jak mantra twierdzenie, że brakuje badań bezpieczeństwa GMO. Skoro aktywiści domagają się prowadzenia badań to dlaczego jednocześnie je niszczą? Doświadczenia polowe mają m.in. na celu ocenę wpływu nowej odmiany GM na środowisko.
Przykłady?
1. Rok 2011, Canberra – Australia – doświadczenia prowadzone przez CSIRO (Commonwealth Scientific and Industrial Research Organisation). Dwie aktywistki Greenpeace, z kosami spalinowymi, pod osłoną nocy forsują ogrodzenia i zabezpieczenia, wdzierają się na teren gdzie prowadzone są testy genetycznie modyfikowanej pszenicy o zmienionych własnościach odżywczych. Co bardzo charakterystyczne dla akcji Greenpeace, wandale skrzętnie dokumentują swój czyn nagrywając go kamerą. Według Greenpeace prowadzone doświadczenia zagrażały zdrowiu ludzi i środowisku. Opinii tej nie podzieliły środowiska naukowe. Stanowisko w sprawie zajęła m.in. Australijska Akademia Nauk, która jednoznacznie potępiła niszczenie badań naukowych finansowanych ze źródeł publicznych. Na marne poszedł rok intensywnej pracy całej grupy naukowców (szczęśliwie projekt mógł być kontynuowany w kolejnych latach). Straty oszacowano na 300 tys. $ dolarów. Sprawa zakończyła się w sądzie. Aktywiści przyznali się do winy, a sędzia nałożył na nich grzywnę w wysokości 280 tys. $. Patrząc obiektywnie, takie działanie chyba opłaciło się organizacji. Aktywistki nie poniosły bezpośrednich konsekwencji (to organizacja musiała zapłacić grzywnę). Te 280 tys. $ można traktować jako sumę przeznaczoną na reklamę, bo sprawa przyciągała uwagę mediów i była szeroko opisywana. Mawia się: nie ważne co o nas piszą, ważne żeby pisali.

Wandal z Greenpece w akcji "dekontaminacji" na poletku eksperymentalnej odmiany pszenicy GM (Canberra, 2011)
2. Rok 1999, Norfolk – Wielka Brytania. 28 aktywistów wdziera się na teren prywatnej farmy i niszczy doświadczenia polowe transgenicznej kukurydzy. Doświadczenia były częścią dużego, rządowego projektu, którego celem była ocena wpływu upraw roślin GM na środowisko. Ciekawostką może być fakt, iż grupie wandali przewodził ówczesny szef Greenpeace w Wlk. Brytanii – pan lord Peter Melchett, później wykluczony z organizacji za przyjęcie posady w firmie Burson-Marsteller, której klientem była m.in. firma Monsanto. W tym przypadku sprawa również trafiła na wokandę. Ku wielkiemu zdziwieniu sąd uniewinnił aktywistów. Zastanawiano się jakie mogą być konsekwencje takiej decyzji, która była w pewnym sensie legalizacją aktów wandalizmu. Skutki widoczne są do dziś. W Europie, gdzie znajdują się najbardziej renomowane instytucje naukowe na świecie, badania nad nowymi odmianami roślin GM są bardzo ograniczone. Wielu naukowców po prostu rezygnuje, bo nie chcą by ich badania oraz oni sami stali się celem bezpardonowych ataków aktywistów.

Wandale z Greenpeace podczas akcji "dekontaminacji" na plantacji kukurydzy GM (Norfolk, 1999)
3. Rok 2011, Los Banos – Filipiny. Na terenie oddziału publicznej jednostki naukowej Uniwersytetu Filipińskiego w Los Baños (UPLB), trwają doświadczenia polowe genetycznie modyfikowanego bakłażana odpornego na szkodniki (Bt). Grupka 20-tu aktywistów niszczy wejście, wdziera się na ogrodzone poletka i wyrywa rosnące rośliny. Wszystko jest dokładnie „dokumentowane” przez towarzyszących wandalom fotografów Greenpeace (utworzono stosowną galerię z wydarzenia). Działania Greenpeace zostały potępione przez Narodową Akademię Nauk i Technologi, która zaznaczyła, że to pierwszy przypadek niszczenia publicznych badań naukowych od prawie 100 lat. Prowadzone doświadczenia były częścią większego projektu prowadzonego w siedmiu lokalizacjach od 2010 roku. Władze UPLB oszacowały straty na 20 mln peso (ok. 500 tys. $). Obecnie nadal rozpatrywana jest w sądzie sprawa, w której 11 aktywistów usłyszało zarzut umyślnego wyrządzenia znacznych szkód.

Wandale z Greenpeace w akcji "dekontaminacji" na polu bakłażana Bt (Filipiny, 2011)
Kolejny raz zadam pytanie, na które nie otrzymałem jeszcze odpowiedzi. W czyim interesie działa organizacja Greenpeace, niszcząc doświadczenia polowe roślin GM, które są częścią badań naukowych finansowanych ze środków publicznych oraz torpedując humanitarne projekty?
Domyślam się, że mój dzisiejszy wpis może odnieść odmienny skutek od zamierzonego. Wiele osób czytając o „dokonaniach” Greenpeace zapewne utwierdzi się w przekonaniu, iż postępuje słusznie wpierając tą organizację. Pozostawiam państwa ocenie (i sumieniu) to czy warto przekazywać 1% podatku na tego typu organizacje. Osobiście uważam, iż można w znacznie pożyteczniejszy sposób zagospodarować nasze pieniądze, niż wspieranie organizacji prowadzących antynaukowe kampanie.
7 marca o godz. 12:08 59107
Zgadzam się WZ. Wpieranie odpisem podatkowym Greenpeacu, który niszczy rośliny na poletkach doświadczalnych prowadzonych w ramach projektów badawczych za publicze pieniądze to w zasadzie wpieranie działalności antypaństwowej i antyspołecznej. Bo te opisane przez gospodarza sytuacje nie przyniosły szkody koncernom biotech z Monsanto na czele (a taki podobno cel przyświeca aktywistom), tylko przyniosły im korzyść – wyeliminowały publiczną konkurencję. Jedynym poszkodowanym są podatnicy, którzy się złożyli na te badania i naukowcy którzy starcili kilka lat pracy. Finansowanie Greenpeacu to wspieranie organizacji która krzewi ciemnotę i zabobon w imię racji o bardzo kruchych podstawach merytorycznych. I jest ewidentnie szkodliwa społecznie. A to jest wbrew etosowi inteligenta i wbrew patriotyzmowi 😀
7 marca o godz. 14:09 59117
„W dużej części środki te są przeznaczane na pensje i wypłaty w ramach umów cywilno-prawnych (2 232 658,36 zł mln zł).”
Mozna prosic o zrodlo?
7 marca o godz. 15:48 59129
Na studiach z konieczności pracowałem jako fundriser Greenpeace. 100 zł za 8 godzin pracy było stawką nie do pogardzenia w tamtym czasie. Udało mi się jednak wytrzymać tylko 5 tygodni. Dłużej po prostu się nie da. To, co ta firma robi z pracownikami to kpina. Takiego mobbingu i presji, PRESJI, na wynik nie ma nigdzie indziej.
Jako naukowiec byłem w stanie krytycznie spojrzeć na ich kampanie i wyliczenia, przedstawiane podczas „szkoleń”, ale dla innych pracowników to była czarna magia. Na zwrócenie uwagi na błędy w podstawowych obliczeniach, zostałem zrugany. Obliczenia dotyczyły, jak Greenpeacowi opłaca się płacić mi 500 zł za tydzień, kiedy w ciągu tygodnia mam znaleźć tylko kilka osób, które będą wpłacać po 20 zł miesięcznie.
Na koniec nie chcieli mi wypłacić wynagrodzenia i obciąć przepracowane godziny, bo nie wyrobiłem normy. Dopiero groźba inspekcji poskutkowała…
Wiem, że wyżej wymienione nie dotyczyły jedynie mnie. Co też wyjaśnia ciągły nabór…
7 marca o godz. 17:45 59148
Już od dłuższego czasu odnoszę wrażenie, że Greenpace to lobby firm takich jak Monstanto, które dzięki działaniom aktywistów uzyskują monopol na prowadzenie badań nad GMO poprzez blokowanie w tej kwestii ośrodków publicznych.
7 marca o godz. 22:30 59174
Źródło
http://www.youtube.com/watch?v=jMM_N2bDUuQ
7 marca o godz. 23:41 59181
@Ciekawski1001
„Mozna prosic o zrodlo?”
Dane są w sprawozdaniu organizacji (str. 11). Link w tekście.
@BaKoRo
„… wbrew etosowi inteligenta i wbrew patriotyzmowi”
Ładnie napisane 🙂
8 marca o godz. 0:08 59187
Hmm.. no ale na obronę Greenpeace Polska (bo oni dostają nasze pieniądze) trzeba dodać że oni się zachowują w miarę poprawnie w naszym kraju i wyrastają na – o zgrozo – umiarkowane skrzydło ruchu anty-GMO.
@BaKoRo
Ten „etos inteligenta i patriotyzm” to taki żart, rozumiem?
8 marca o godz. 10:09 59259
„no ale na obronę Greenpeace Polska”
W pewnej sprawie karnej, o kradzież drzewa z lasu, przyłapanego na gorącym uczynku tak bronił adwokat.
Wysoki Sąd nie wziął pod uwagę ważnej okoliczności łagodzącej.
A mianowicie, że oskarżony od dwudziestu lat pod lasem mieszka, i przez dziewiętnaście lat się od kradzieży powstrzymywał.
Zawsze można coś na obronę.
Na obronę niech będzie fakt, że nie wszyscy rozum mają a żyć każdy musi, jest zapotrzebowanie na oszołomstwo, Macierewicz nie wszystkim pasuje, jest miejsce, są aktywiści i organizacja. A żyje sobie wierchuszka dobrze to wiarę krzewi, nie ma to jak życie w zgodzie z ideałami i wygodnie. I celibatu nie wymagają ani nawet rzucenia pracy w korporacji, byle groszem sypać. Nihil novi.
8 marca o godz. 19:27 59328
@ Gronkowiec
No przyznaję: patetyczna forma tego zdania jest trochę prowokacyjna i miała na celu podgrzać nieco niemrawą ostatnio dyskusję. Ale co do treści to jestem zupełnie „na serio”. Ważnym elementem etosu inteligenta jest OBOWIĄZEK działania na rzecz dobra wspólnego, w interesie publicznym, modernizowanie kraju i społeczeństwa. I ciąży ten obowiązek właśnie na tej grupie z racji ich wykształcenia i wiedzy. A współczesny patriota powinien chyba działać w szeroko rozumianym interesie kraju, na rzecz rodzimej gospodarki budować przyszłość kraju poprzez takie a nie inne wybory, głosowania, kreowanie polityki, edukację, biznesy. Działania Greenpeacu dotyczące GMO są wbrew długoterminowym interesom naszego kraju, wbrew konieczności modernizacji, sieją dezinformację, rozkręcają histerię i robią wodę z mózgu ludziom mniej zorientowanym. I na dodatek robią na tym pieniądze, jak pokazał WZ sporo osób się z tego po prostu utrzymuje.
No i zupełnie serio uważam, że ani inteligent, ani patriota nie powinien zarabiać, ani wspierać finansowo takich działań. Gdy tak się spojrzy na sprawę, to nie różni się to od zarabiania na wróżbiarstwie, homeopatii i innych bzdurach. Biznesy Polacy mogliby robić na biotechnologii, a nie na jej zwalczaniu. Polscy (europejscy) rolnicy powinni móc uprawiać odmiany GMO, a także móc je kupować od polskich (europejskich) firm, a nie prawie wyłącznie od ulubionego koncernu na „M” 😀 Zwłaszcza, że na przeszkodzie stoi wyłącznie prawo i to co mamy w głowach, a co podsyca nam Greenpeace. Bo specjaliści, technologie u nas są. Są nawet polskie odmiany opracowane na uczelniach. Inwestorzy też by się znaleźli.
8 marca o godz. 21:50 59340
@BaKoRo
Ok, no ale sprecyzujmy: pytanie nie brzmi, czy mamy wspierać polskie firmy biotechnologiczne albo pozwalać polskim rolnikom kupować nasiona od polskich firm biotechnologicznych. O czymś takim to sobie możemy tylko pomarzyć. Realna alternatywa jest tylko: czy wpuszczamy Monsanto na Polskie pola czy nie.
8 marca o godz. 22:31 59344
@Gronkowiec
” czy wpuszczamy Monsanto na Polskie pola czy nie.”
Monsanto już od dawna na tych polach jest.
9 marca o godz. 2:22 59366
Nie wpuszczamy Monsanto a przy wejściu do polskich firm stawiamy wartowników co sprawdzają paszporty, żeby firma polskość zachowała. Wtedy im pozwalamy.
Bo my musimy stać na straży i strzec, żeby pożądek był. Inaczej zguba nam, wydoją nas obcy kapitaliści.
Już tak mamy z samochodami, żebyśmy zegarki robili nie słyszałem, ursusa nie ma, teraz obce nasiona będziemy kupować i kancern paść. Nasz kapitalista co innego, nasz krzywdy naszemu pracownikowi przecie nie zrobi. A nawet jak zrobi to wszystko u nas zostanie. Bo chodzi o to żeby nasze było na wierzchu, gówniane jak ten polonez, każdy chciał zachodni ale co do produkcji to musiał być nasz, produkowany.
9 marca o godz. 16:12 59428
@WZ
Panie Wojciechu, sprecyzujmy: nie, nie ma Monsanto na polskich polach. Co najwyżej karmi się zwierzęta paszami zawierającymi GMO – ale ten problem można rozwiązać choćby znakując takie mięso.
9 marca o godz. 20:00 59441
http://www.monsanto.pl/
Jak pisze na swojej stronie, działa w Polsce od lat siedemdziesiątych.
Troll się nudzi, bzdurę napisze, blog się obudzi?
Zaraz się okaże, że inna mądrość miał na myśli pisząc czy wpuszczać Monsanto.
Że też tyle czasu trolla karmią, na patencie, że niby nie przeciwnik, niby nie mówi nie, da się przekonać jak się mu punkt G znajdzie, to już ze dwa lata trolla przekonują i stref erogennych szukają ha,ha,ha.
Nic z tego, troll się nie da przekonać, bezie pieprzył dalej o okolicznościach łagodzących, taki nie za gpinpisem,ale też nie przeciw, taki umiarkowany we wszystkim, jaka pogoda?
Całkiem ciepło ale trochę zimno.
9 marca o godz. 20:25 59443
@parker
😀
Zdarzały Ci sie już tutaj nie raz celne podsumowania i barwne porównania, ale tym powyżej to sam siebie przeskoczyłeś. Spłakałem się ze śmiechu jak fretka ;), bo prawde napisałeś i o nim i o nas 🙂
Ale, ale i Ty jesteś w klubie tych blogowych brandzlowników. Napisz jeszcze fraszkę na siebie 🙂 Miłego wieczoru 🙂
10 marca o godz. 7:37 59499
@BaKoRo
Oczywiście, wszyscy jesteśmy tu dla przyjemności, fraszka wyszła mi przypadkowo, chyba zyskuje w oczach przeciwników GMO, ci jak wiadomo przypadek wynoszą do wysokości Boga.
Można się z nimi zgodzić co do jednego, jeżeli Bóg jest, jest nim Przypadek.
11 marca o godz. 17:21 59748
Na czym polega działalność statutowa Greenpeacu? Organizacja ma w nazwie pokój, ale szkoli bojowników. Czy mają to w statucie? Czy to jest organizacja charytatywna? Kto to kontroluje i jak?
Korporacja Greanpeace wymaga całkowitego i bezwarunkowego posłuszeństwa, które u innych potępia. Krzyczy o transparentności sama jest jej przeciwieństwem. Ogromna machina propagandowa dążąca do władzy w świecie bez wygrania choćby jednego glosu w demokratycznych wyborach. Wolę dać na tacę 🙂
12 marca o godz. 20:13 59983
Szanowny Gronkowcu
Znaczna część, już nie pamiętam jaka, ale chyba coś miedzy 40 a 60% polskiego rynku nasiennego zostało – w ramach prywatyzacji – przejęte przez Cargill a z kolei Cargill należy do Monsanto więc to chyba Gospodarz ma rację.
Pozdrawiam, Nemer
12 marca o godz. 20:19 59984
@Nemer
„Znaczna część, już nie pamiętam jaka, ale chyba coś miedzy 40 a 60% polskiego rynku nasiennego zostało – w ramach prywatyzacji …”
A jeszcze niedawno to miało być podobno 80%. Teraz już tylko „między 40 a 60%”? W pół roku spadek o 50%! Chyba należy się cieszyć?
12 marca o godz. 23:19 60006
Szanowny Gospodarzu, już nie pamiętam, może i 80%, nie chce mi się od nowa szperać bo mam ciekawsze zajęcia. Pozdrawiam, Nemer
13 marca o godz. 6:22 60059
Może 80% procent a może 20, też nie pamiętam, co za różnica zresztą.
A jak się taki rynek przejmuje?
Dostaje się jakiś obszar we władanie i tam wszyscy rolnicy mają obowiązek kupować?
Czy też rolnik ma prawo materiał siewny kupić gdzie chce, przez internet może?
Czy zdominowanie przez jakąś firmę rynku nie świadczy o jakości i cenie produktów tej firmy, czy też rolnicy to takie głupole co to mieli dobry materiał ale się przestawili na gorszy?
13 marca o godz. 8:26 60072
Kupuje się centrale nasienne, Parker. Wyjaśniam Ci to jak krowie na granicy, żebyś tymi pytaniami się nie stresował.Powiem Ci też, żebyś się nie męczył, że dwa razy dwa, to cztery jest.
13 marca o godz. 9:36 60084
Można kupić centralę, można założyć nową.
Co to jest centrala? Coś centralnego?
A nie centrala może nasiona sprzedawać?
Taka lokala na przykład. Jest wolny rynek w nasiennictwie, czy też centrala ma monopol?
13 marca o godz. 15:11 60122
Ekspert Nemer sie pojawił, jak miło. Czy jest jakaś dziedzina na której się nie znasz? Jak zawsze argumenty w stylu: gdzieś czytałem, ale już nie pamietam gdzie a nie chce mi sie szukać 🙂
Potężny umysł ten Nemer tylko pamieć marna 🙂
31 marca o godz. 10:45 64498
Cieniasy z tych grinpisów. Gdyby naprawdę byli tacy potężni, to zalewscy i rotkiewicze bujaliby już w betonowych butach w Wiśle. Jedno wam powiem, GMOfans: większych od was tchórzy i konformistów nie widział świat.