Mija rok od wprowadzenia na terenie naszego kraju moratorium na uprawę genetycznie modyfikowanych odmian kukurydzy MON810 oraz ziemniaka Amflora. Z tej okazji postanowiłem podsumować sytuację w Polsce rok po jego wprowadzeniu.
Mój komentarz ograniczy się tylko do wydarzeń związanych z zakazem uprawy kukurydzy MON810. Zanim jednak to zrobię przypomnę co kryje się za pod tą nieco dziwaczną nazwą. MON810 to symbol modyfikacji polegającej na wprowadzeniu do genomu rośliny genu Cry1Ab kodującego białko zwane toksyną Bt. Jest to substancja, która pełni rolę insektycydu o bardzo specyficznym działaniu. Niektóre grupy owadów są wrażliwe na białko Cry1Ab. W warunkach europejskich białko Bt produkowane w kukurydzy MON810 jest toksyczne dla poważnego szkodnika kukurydzy – omacnicy prosowianki. Zasięg tego szkodnika obejmuje obecnie już prawie cały kraj. Niestety walka z nim jest trudna, mało skuteczna i kosztowna. W uprawie tradycyjnych odmian oznacza to wykonanie oprysków chemicznymi środkami ochrony roślin (insektycydami) za pomocą urządzenia, którego koszt to ok. 600 tys. zł. Opryski nie zawsze są skuteczne, a to ze względu na biologię szkodnika, który żeruje w kolbie i łodydze. Omacnica uszkadza średnio 30-40% plonu. Niestety to co pozostanie rolnikowi często również nie nadaje się do sprzedaży, a to z powodu porażenia grzybami, które mają ułatwioną drogę infekcji spowodowaną obecnością uszkodzeń dokonanych przez szkodnika. Polski Związek Producentów Kukurydzy twierdzi, że straty spowodowane przez omacnicę prosowiankę tylko w roku 2012 sięgnęły niebagatelnej kwoty prawie 850 mln złotych.
Rolnicy mają skuteczne „narzędzie” do walki z omacnicą (a właściwie nie mają). Odmiany kukurydzy z modyfikacją MON810 (w Europie jest ich ponad 250) produkują w swych komórkach toksynę Bt (nie trzeba więc produkować insektycydów w fabrykach zużywając energię, zasoby i emitując CO2 do atmosfery). Szkodnik – omacnica prosowianka, który podejmie dramatyczną decyzję zjedzenia choć minimalnej ilości tkanki kukurydzy MON810 musi się liczyć z tym, iż będzie to jego ostatni posiłek. Szczęśliwie omacnica nie jest najmądrzejszym stworzeniem na świecie i nie odróżnia roślin GMO od non-GMO. Odmiany z genami białka Bt okazały się wielkim sukcesem na całym świecie. W Europie z powodzeniem jest ona uprawiana na coraz większej powierzchni np. w Hiszpanii, a rolnicy są bardzo zadowoleni z efektów (choć korzysta na tym również cala gospodarka kraju jak i środowisko naturalne).
Niekwestionowanym sukcesem upraw odmian Bt jest ich pozytywny wpływ na środowisko. Dzięki uprawom takich roślin jak kukurydza MON810 znacznie zredukowano zużycie insektycydów. Dane te są potwierdzane przez liczne badania naukowe, a także naukowców współpracujących np. z Greenpeace. Konsumenci również zyskują. Otrzymują produkt o niższej cenie i lepszej jakości. Liczne doniesienia naukowe potwierdzają, iż odmiany z genami białek Bt charakteryzują się znacznie zmniejszą zawartością jednych z najsilniejszych trucizn znanych człowiekowi – rakotwórczych mykotoksyn (wydzielane przez grzyby porażające uszkodzone kolby kukurydzy).
Z powyższego wynika, że kukurydza MON810 jest rośliną niemal idealną. Nie dziwi więc to, że śladem kolegów z Półwyspu iberyjskiego chciałoby podążyć wielu plantatorów europejskich. Skoro MON810 jest taka cudowna, to dlaczego w Polsce i Europie wprowadzono moratoria na jej uprawę? Hmm… dobre pytanie, na które trudno jednoznacznie odpowiedzieć. Kukurydza MON810 ma pecha, ponieważ jest tzw. GMO, czyli organizmem genetycznie modyfikowanym. W Europie panuje istna histeria wokół GMO, która jest skutecznie podsycana dezinformacyjnymi kampaniami takich organizacji jak choćby Greenpeace. Aktywiści całkowicie ignorują fakty naukowe i opinie ekspertów, skutecznie zastraszając społeczeństwo. Politycy są poddani szantażowi i tylko nieliczni otwarcie wyrażają poparcie dla wykorzystania GMO w rolnictwie. Czasem dochodzi do swoistych układów pomiędzy politykami a aktywistami, tak jak to miało miejsce we Francji (ekologiści zgodzili się nie protestować przeciw licznym elektrowniom atomowym, w zamian zażądali by wprowadzono zakaz uprawy MON810). Odnoszę wrażenie, że dobro środowiska zepchnięte zostało na dalszy plan.
Troszkę się rozpisałem, a miałem pisać co się wydarzyło w naszym kraju w trakcie ostatniego roku. Chyba nie będzie wielkiego zdziwienia jeśli napiszę, że niewiele. Niestety sprawy moratoriów na uprawy kukurydzy MON810 we wszystkich krajach ciągną się latami i nic nie wskazuje na to, by w Polsce miało być inaczej. Minister Rolnictwa – pan Stanisław Kalemba, na specjalnie zwołanej konferencji z okazji Dnia Zwycięstwa Ignorancji nad Rozumem (a tak naprawdę z powodu wprowadzenia zakazu uprawy kukurydzy MON810 i ziemniaka Amflora) poinformował o kulisach wprowadzenia zakazu. Nie wiedział niczego niestosowanego w tym, że konsultacje ws. wprowadzenia zakazu prowadził z aktywistami organizacji Greenpeace, a nie z naukowcami i ekspertami zatrudnionymi w licznych instytutach rolniczych podległych Ministerstwu Rolnictwa. Za „układanie się” z Ministrem Rolnictwa na Greenpeace spadła fala krytyki pozostałych organizacji zwalczających GMO (podobno Greenpeace „sprzedał się” korporacjom, a w szczególności tej jednej, jedynej na literę eM). Najprawdopodobniej zawiść kieruje pozostałymi aktywistami, którzy zazdroszczą Greenpeace Polska, że to z nimi rozmawiał Minister Rolnictwa.
Udział we wyżej wspomnianej konferencji prasowej brał również szef PIORIN-u (Państwowa Inspekcja Ochrony Roślin i Nasiennictwa). Zapowiedziano rozpoczęcie kampanii informacyjnej wśród rolników, która miała na celu przestrzec przed wykonaniem tego dramatycznego ruchu i pogwałceniem praw natury poprzez uprawę genetycznie modyfikowanej kukurydzy MON810. Nieposłuszni musieli liczyć się z dotkliwymi grzywnami oraz likwidacją upraw na koszt rolnika. Minister Rolnictwa chcąc podkreślić, że to nie przelewki, wysłał w kraj inspektorów PIORIN-u w poszukiwaniu nielegalnych upraw kukurydzy. Najwidoczniej inspektorzy cierpią na brak ciekawszych zadań do wykonania, a nasze ministerstwo nadmiarem funduszy (koszt 270 tys. zł). Oficjalne dane z przeprowadzonych kontroli (ok. 9000) potwierdziły brak zagrożenia ze strony nielegalnych upraw odmian MON810 (w sensie, że nie stwierdzono by rolnicy uprawiali MON810). Kamień z serca. Polska jest wolna od GMO (no może poza tymi 2 mln ton które każdego roku importujemy do kraju).
W tym miejscu chciałbym wspomnieć o stanowisku najbardziej zainteresowanych czyli plantatorów kukurydzy. Rolnicy nie wykazali zrozumienia decyzją ministra Kalemby. Wręcz przeciwnie, Polski Związek Producentów Roślin Zbożowych w stanowisku stwierdza, iż wprowadzony zakaz stoi w sprzeczności z ustaleniami polskich naukowców: „Postępowanie Ministerstwa Rolnictwa wobec ustawy o nasiennictwie wydaje się niezrozumiałe Polskiemu Związkowi Producentów Roślin Zbożowych”. Inna organizacja rolnicza – stowarzyszenie Koalicja na rzecz Nowoczesnego Rolnictwa zapowiedziała zaskarżenie decyzji władz polskich do Komisji Europejskiej. Na razie brak informacji o tym by KE zajęła w tej sprawie jakieś stanowisko. Wcześniej czy później będzie musiała to zrobić, choćby dlatego, że uzasadnienie wprowadzenia zakazu uprawy kukurydzy wysłało do Komisji także Ministerstwo Rolnictwa. W kwestiach związanych z GMO urzędnicy europejscy nie zwykli się spieszyć z decyzjami (wręcz przeciwnie), więc zapewne jeszcze trochę poczekamy.
W mojej ocenie, o czym pisałem w zeszłym roku, wprowadzony zakaz stoi w sprzeczności z prawem Unii Europejskiej. Wspomnę tylko, że zakazy upraw danego GMO można wprowadzić wyłącznie z uwagi na potwierdzone zagrożenie dla zdrowia ludzi i zwierząt lub środowiska. Minister Rolnictwa nie przedstawia takich dowodów. W uzasadnieniu powołuje się na zagrożenie ze strony upraw MON810 (a w zasadzie pyłku kukurydzy) dla producentów miodu. Niestety dla naszego ministra w tym miesiącu Parlament Europejski (PE) przegłosował poprawkę, która stwierdza, że pyłek roślin jest naturalnym składnikiem miodu. Oznacza to tylko tyle, że nawet jeśli cały pyłek obecny w miodzie pochodziłby z roślin GMO to taki miód nie będzie musiał być oznakowany, że zawiera GMO (tego obawiali się pszczelarze). W ten sposób PE wytrącił naszemu Rządowi argument służący za wprowadzeniem zakazu upraw MON810 na terenie naszego kraju. Zwyczajna przyzwoitość wymagałaby, aby minister wycofał teraz zakaz stosowania nasion kukurydzy GM w Polsce. Wątpię jednak by tak się stało. Pozostaje liczyć na Komisję Europejską, która w mojej opinii nakaże Polsce anulowanie zakazu.
PS. W międzyczasie, jakby od niechcenia (jeszcze przed zapadnięciem w sen zimowy) ocknęło się Ministerstwo Środowiska i zapowiedziało kontynuowanie prac nad tzw. ustawą o GMO. Ten kto choć trochę śledzi losy tego dokumentu wie, że nie ma się za bardzo czym przejmować. Resort środowiska każdego roku wygłasza niemal identyczne deklaracje. Być może w ten sposób Ministerstwo Środowiska chciało nieco się przypomnieć, że w naszym kraju w ogóle istnieje i wedle regulacji prawnych odpowiada za opracowywanie ustaw związanych z GMO. Może to i lepiej, ponieważ projekt ustawy o GMO jest krytykowany przez naukowców jak i środowiska rolnicze.
28 stycznia o godz. 13:47 54192
Zastanawiam się jak bardzo musi taki naukowiec zwątpić w swoje racje, że sprowadza naukowe wynurzenia do wyzwisk i insynuacji. Argumenty typu „Zwycięstwo ignorancji…”. No i te plotki na poziomie magla: „podobno Greenpeace „sprzedał się” ” albo „tzw ustawa”, albo „ekologiści”. Baaardzo naukowe argumenty.
A jeszcze niedawno razem z Rotkiewiczem wyzywali od ostatnich jeśli ktoś argumentował bez dowodu dla każdego słowa.
Coś takiego nazywa się kulturalnie łabędzim śpiewem. Tutaj jednak pasuje bardziej określenie popłuczyny po komunistycznym światopoglądzie: Ciągłe wymachiwanie naukowością, wieczne obrażanie się, kompletny brak rozumienia innych, wieczne poczucie wyższości, obraźliwy ton wobec przeciwników i imputowanie im głupoty i złej woli. Tak jak Trybuna Ludu 40 lat temu.
Ale nie ma co przejmować się. Co dzisiaj zostało z Trybuny każdy widzi. I tutaj droga zbliża się ku końcowi. Tak to bywa z tymi naukowymi światopoglądami wszelkich maści..
Powodzenia na drogę.
28 stycznia o godz. 15:07 54197
@ZWO
„No i te plotki na poziomie magla:
„podobno Greenpeace „sprzedał się” …”. – To akurat argument zapożyczony od organizacji zwalczających GMO, wiec źle pan adresuje swe zarzuty.
„(…) tzw ustawa” (…) – sprytnie pan wycina to co panu się podoba, więc uzupełnię: „tzw. ustawa o GMO”. Nie ma takiej ustawy. W skrócie mówi się tak o Ustawie o organizmach genetycznie modyfikowanych.
„(…) „ekologiści”(…)” – to pojęcie zapożyczyłem od cenionego w środowisku naukowym dr hab. Stanisława Czachorowskiego (Katedra Ekologii i Ochrony Środowiska, UWM w Olsztynie), który tak nazwał osoby z organizacji tzw. ekologicznych. Polecam tekst prof. – Czym się różni ekolog od ekologisty?. Może się panu również spodoba? Zgadzam się z profesorem, że aktywistów np. Greenpeace nie można nazywać ekologami, bo to obraża prawdziwych ekologów. Słowo ekologista nie jest tu żadną inwektywą. „Egologista” wywodzi się od słowa „Ekologizm”, termin tez został użyty po raz pierwszy już w 1869 roku. Prof. Czachorowski tak definiuje to słowo: „Ekologizm (ekozofia, filozofia ekologicza) jest nakierowana na działanie, jest ruchem społeczno-filozoficznym i czasem politycznym (bo sięga po władzę).”
„Baaardzo naukowe argumenty.”
W tekście ma ich pan aż nadmiar. Trzeba tylko chcieć je dostrzec (= nie być ignorantem), stąd też tytuł „Zwycięstwo ignorancji …”.
Pozdrawiam i również życzę powodzenia.
28 stycznia o godz. 17:11 54207
Z tego co Pan napisał, że, cyt: „Z powyższego wynika, że kukurydza MON810 jest rośliną niemal idealną”, nie wynika, że tak jest. W tekście zanrakło rzeczy bardzo ważnej – pogłębionych danych, wyjaśnienia i przywołania źródeł wiedzy jednoznacznie dowodzących, że zmodyfikowana kukurydza jest w pełni bezpieczna dla zdrowia człowieka, dla innych roślin i zwierząt i szerzej -dla środowiska. Argumenty jakie Pan przytacza są niepełne i częściowo oboczne. Dziwi to w tekście, który stara się być skrupulatny, a w tytule przeciwstawia ignorancję (przeciw GMO) rozumowi (za GMO). Wiele argumentów przeciwników GMO jest słabych, lub zupełnie nietrafnych, jednak nie znaczy to, że przez to zwolennicy GMO mają rację. Istotą nie jest wykazanie miałkości cudzych argumentów, ale udowodnienie siły własnych. A dowodem koniecznym musi być pełne bezpieczeństwo. O tym Pan jasno nie napisał.
28 stycznia o godz. 18:16 54209
@Tanaka
Może pan/i zdefiniować pojęcie „pełnego bezpieczeństwa”?
Jak na razie nie ma dowodów na szkodliwość kukurydzy MON810 dla zdrowia, zwierząt czy środowiska. Mówią o tym m.in. publikacje Europejskiego Urzędu ds. Bezpieczeństwa Żywności. Są za to przesłanki by twierdzić, że kukurydza ta jest bardziej bezpieczna od konwencjonalnych odpowiedników (np. poprzez mniejszą zawartość mykotoksyn, czy znaczne ograniczenie zużycia insektycydów w uprawie).
Niemniej otwarty jestem na nowe dane, wskazujące że się mylę. Chętnie o tym poczytam. Prowadzę ten blog od dwóch lat i jeszcze żadna osoba nie przedstawiła tutaj takowych danych. Może pan/i będzie pierwszą osobą?
28 stycznia o godz. 19:48 54213
Chcialbym odwrocic temat o ktorym pisze Gospodarz i zamaist stwierdzic „nic sie nie dzialo przez ten rok”, raczej zapytac ” a co mialoby sie dziac?”.
W Polsce – a wlascwie w calej UE brak (przynajmniej w moim odbiorze) jakiejs wizji lub idea „co dalej z biotechnologia”. UE wydaje sie unikac tego tematu, liczac ze „wszystko jakos samo sie ulozy”. W tej sytuacji nie dziwi, ze „nic sie nie dzieje”. Warto jednak przy tej okazji zapytac: jakiej wizji rozwoju biotechnologii potrzebuje UE i na co sobie moze pozwolic?
29 stycznia o godz. 13:34 54262
@Gospodarz
„Niemniej otwarty jestem na nowe dane, wskazujące że się mylę. Chętnie o tym poczytam. ”
Ja byłbym ostrożny z czymś takim, bo zaraz znowu zaczną walić Seralinim… 😉
29 stycznia o godz. 21:43 54308
Każdy ma takie rocznice, na jakie go stać.
Nie ma obaw, wkrótce p. Zalewski, Terlikowski biotechnologii, będzie świętował triumf.
29 stycznia o godz. 21:48 54309
I tak oto powstała kolejna świecka tradycja wielbicieli GMO. Pierwsza rocznica sejmowego odruchu zdrowego rozsądku zwana zwycięstwem Ignorancji nad Rozumem. Jak nie ma sukcesów, to trzeba powoływać nową świecką tradycję. Bareja się kłania. Amen.
19 lutego o godz. 21:21 57020
Jest faktycznie co świętować? hmm GMO mi jakoś nie spędza snu z powiek 😉