Reklama
Polityka_blog_top_bill_desktop
Polityka_blog_top_bill_mobile_Adslot1
Polityka_blog_top_bill_mobile_Adslot2
GMObiektywnie - Blog Wojciecha Zalewskiego GMObiektywnie - Blog Wojciecha Zalewskiego GMObiektywnie - Blog Wojciecha Zalewskiego

6.01.2014
poniedziałek

Macki Monsanto, karuzela stanowisk i NGOs

6 stycznia 2014, poniedziałek,

„Obrotowe drzwi” to dosłowne tłumaczenie angielskiego „revolving door”. Zwrot ten opisuje w dosyć obrazowy sposób fakt istniejących powiązań pomiędzy przemysłem reprezentowanym przez wielkie korporacje a instytucjami rządowymi. Gdy mówimy o zjawisku „drzwi obrotowych”, mamy na myśli osoby, które to w swej zawodowej przeszłości były pracownikami firm a na pewnym etapie kariery pełniły ważne funkcje publiczne. Aktywiści bardzo często powołują się na argument „obrotowych drzwi” jeśli chcą zdyskredytować jakąś instytucję lub uzmysłowić nam wszystkim jak bardzo koncerny przeniknęły do struktur państwa. Karuzela stanowisk pomiędzy sektorem publicznym a firmami ma służyć kontroli polityków, wpływaniu na ich decyzje i dbaniu by w wielu instytucjach zapadały korzystne dla nich decyzje.

W kontekście GMO bardzo często wspomina się o powiązaniach pomiędzy firmą Monsanto, a instytucjami zajmującymi się oceną bezpieczeństwa organizmów GM. Flagowym przykładem jest często przywoływana osoba pana Michaela Taylora, który obecnie jest wysoko postawionym urzędnikiem Agencji ds. Żywności i Leków (FDA) W USA. Wcześniej pan Taylor był pracownikiem Monsanto, więc wnioski nasuwają się same – FDA nie można ufać. Pan Taylor nie był jedynym pracownikiem Monsanto, który pełnił funkcje publiczne. Każdy szanujący się aktywista zna poniższy schemat ukazujący karuzelę stanowisk i zależności między Monsanto a instytucjami publicznymi w USA:

 

 

Powiązanie Monsanto z sektorem publicznym

 

 

Po wymienionych nazwach instytucji publicznych, których obecni lub byli pracownicy mieli w swej przeszłości związki z Monsanto widać, iż firma ta ma potężną władzę (a to i tak podobno „wierzchołek góry lodowej”). Na powyższym rysunku brakuje jednak jednego elementu. Należałoby na nim umieścić trzecie koło z napisem NGOs (organizacje pozarządowe). Tak, tak. Podejrzewam, że dla wielu będzie to dużym zaskoczeniem, ale zjawisko obrotowych drzwi nie dotyczy tylko karuzeli stanowisk pomiędzy korporacjami a instytucjami publicznymi, ale również pomiędzy przemysłem a organizacjami pozarządowymi. Te ostatnie często powołują się na argument „obrotowych drzwi” podważając zaufanie do instytucji rządowych, które to zwykle nie wspierają ich rewelacyjnych tez, np. o szkodliwości żywności GMO. Jeśli jednak na poważnie traktować ich argument „drzwi obrotowych” i na jego podstawie mamy przestać ufać np. FDA czy EFSA (Europejskiej Agencji ds. Bezpieczeństwa Żywności), to w takim razie stanowczo domagam się by w ten sam sposób traktować organizacje pozarządowe.

Weźmy np. Greenpeace. Szlachetni wojownicy i obrońcy natury. Firma ta jest pięknym przykładem powiązań miedzy przemysłem a organizacjami pozarządowymi. Co gorsza „drzwi obrotowe” dotyczą związku Monsanto i Greenpeace. W latach 1998-2002 szefem organizacji Greenpeace UK (oddział firmy Greenpeace w Wielkiej Brytanii) był pan lord Peter Robert Henry Mond. Jest on potomkiem właścicieli dużej firmy chemicznej (!). Przez lata prowadził kampanie przeciw GMO. W 1999 roku był nawet aresztowany za udział w niszczeniu doświadczeń polowych roślin GM (swe akcje wandalizmu Greenpeace nazywa pieszczotliwie „dekontaminacją”). W roku 2002 lord Mond opuścił Greenpeace gdy zmienił dotychczasowego pracodawcę na Burson-Marsteller. Firmę tą można spokojnie wrzucić do wielkiego worka z napisem lobbyści Monsanto, ponieważ Burson-Marsteller oferowała swe usługi amerykańskiemu koncernowi. Tak, więc mamy piękny przykład karuzeli stanowisk pomiędzy Monsanto lub firmami z nią powiązanymi a Greenpeace. Wysoko postawiony pracownik tej ostatniej stał się propagandystą na usługach Monsanto. A co z panem Patrickiem Moorem – założycielem organizacji Greenpeace? Wystarczy wpisać w popularną wyszukiwarkę słowa „Patrick Moore” i „Monsanto”. Pojawi się cała lista artykułów o tym jakim „lobbystą” na rzecz Monsanto jest pan Moore. Czy to nie przykład „obrotowych drzwi”? Przyjmując tok rozumowania aktywistów macki Monsanto kontrolują również Greenpeace. Co ciekawe pracownicy firmy Greenpeace bardzo chętnie powołują się na argument „drzwi obrotowych” nie dostrzegając, że sami nie są tutaj jakimś wyjątkiem od reguły, wręcz przeciwnie.

Osoba lorda Petera Monda wiążę się z jeszcze jedną organizacją pozarządową, która chwalebnie walczy z GMO oraz firmą Monsanto. Soil Association – to nazwa największej organizacji przemysłu organicznego (produkcja żywności organicznej) w Wielkiej Brytanii. Soil Association przyczyniło się do narodzin i rozpowszechnienia rolnictwa organicznego w Europie. Obecnie organizacja ta zajmuje się certyfikacją produktów tzw. „ekologicznych” (szacuje się, że 80% produktów organicznych w Wlk. Brytanii jest certyfikowane przez Soil Association). Soil Association to jedna z większych i bardziej wpływowych organizacji prowadząca liczne kampanie przeciw produktom GM. Wspominany lord Peter Mond jest od lat jedną z czołowych postaci w Soil Association. Czy to nie oczywisty przypadek „drzwi obrotowych”? „Lobbysta” Monsanto zajmuje czołową pozycję w Soil Association.

Cóż, najwidoczniej takim organizacjom jak Greenpeace czy Soil Association nie przeszkadza, że macki Monsanto oplotły również ich struktury. Nie słyszałem by o tym się chwaliły a chyba wypadałoby? Te same organizacje są jednak bardzo wyczulone na przypadki osób pracujących w sektorze publicznym, które w swej karierze zawodowej miały choć minimalny związek z Monsanto czy jakąkolwiek inną firmą z sektora prywatnego. Jest to dla nich oczywisty dowód na to jak bardzo przemysł przeniknął do struktur państwowych i zapewne skrzętnie wykorzystuje ten fakt. Oczywiście nie bronię firm ani osób które mają ewidentny konflikt interesów. Takich sytuacji trzeba unikać i starać się tworzyć regulacje prawne zapobiegające takim zjawiskom. Obawiam się jednak, iż nie da się całkowicie „wyeliminować” z sektora publicznego osób, które w swej historii były pracownikami tej czy innej korporacji. Nie jest to (przynajmniej dla mnie) decydującym argumentem w dyskusji np. o wiarygodności opinii ekspertów i naukowców zatrudnionych w FDA czy EFSA (Europejski Urząd ds. Bezpieczeństwa Żywności). Rozumiem jednak, że żyjemy w czasach, w których teorie spiskowe są w modzie i moje poglądy nie znajdą zbyt wielkiego zrozumienia.

Mimo wszystko bardzo mnie rozbawił fakt powiązania organizacji pozarządowych (i to tych największych) z Monsanto. Gdybym powziął sposób myślenia aktywistów i chciał snuć jakieś teorie spiskowe, to chyba mam ku temu uzasadnione podstawy. Pytanie, które postawiłem dwa lata temu: czy Greenpeace jest sponsorowany przez Monsanto, nabiera w świetle przywołanych „faktów” nowego sensu.

Reklama
Polityka_blog_bottom_rec_mobile
Reklama
Polityka_blog_bottom_rec_desktop

Komentarze: 8

Dodaj komentarz »
  1. Bardzo podoba mi się notka. Przerzucenie walki na pole analizy interesów i powiązań. To jak w grze w karty, autor powiedział sprawdzam.

  2. To stare jak świat, przypomina się ogłoszenie w gazecie, Zakład pogrzebowy „Feniks” nawiąże współpracę z lekarzem.
    To co WZ opisuje, to tzw.elitarność.
    Rządzą nami kliki zwane elitami, przenikają się, wymieniają, kochają, zdradzają, jak w naszej gminie, taki wierzchołek świata, prawda że widoczny jak wierzchołek góry lodowej, tak jest zbudowane społeczeństwo, od zawsze. Pod powierzchnią której nie widzimy dalej ma naturę stożka, wierzchołek błyszczy. To nie ma nic wspólnego z żadną teorią spiskową, to fakt.

  3. Z punktu widzenia końcowego odbiorcy wypada więc zadać sobie pytanie: „Z którą kliką bardziej mi po drodze?”

  4. Reklama
    Polityka_blog_komentarze_rec_mobile
    Polityka_blog_komentarze_rec_desktop
  5. Tyle zrozumiałeś, wszystko jedno, jest jedna klika, nazywa się elita, ma swoje regionalne odziały, nie ma szefa, samoorganizująca się od tysięcy lat, czasem wycięta w pień, żeby zrobić miejsce dla nowych, ale nic nowego pod słońcem, jak to mówią się tu nie dzieje, wczoraj wójt z panem i plebanem, dziś goście po jednej uczelni z grinpisu, rządu i monsanto.

  6. @MR

    Pewnie już widział Pan, że w Wyborczej profesorstwo nazwało Pana „jednym z najlepszych polskich dziennikarzy naukowych”? Gratuluję 🙂

  7. Wojtku mocny wpis na początek roku ;). I trafne spostrzeżenie.
    Ja dodam że rotacja na stanowiskach i przepływ specjalistów pomiędzy sektorami i branżami jest naturalnym zjawiskiem. I nie ma także nic podejrzanego w tym, że ludzie szukając nowej pracy szukają takiej, w której przyda się i zaprocentuje finansowo ich wcześniej zdobyta wiedza i doświadczenie. A i pracodawcy wolą zatrudniać ludzi z doświadczeniem i umiejętnościami w określonych tematach, że znajomością branży a więc i ludzi w branży. To jeszcze samo w sobie nie dowodzi, że zachodzi konflikt interesów, czy ktoś stosuje nieuczciwe praktyki.
    Z drugiej strony ciągle narzekamy, że w administracji państwowej za mało urzędników ma doświadczenie biznesowe i korporacyjne, a zbyt wielu doświadczenie polityczne lub że właśnie ten urząd w którym pracują jest ich jedynym doświadczeniem zawodowym i jedynym horyzontem myślowym. I to uznajemy za częstą przyczynę barku zrozumienia przez urzędników tego jak działa biznes, jakie są standardy pracy i świadczenia usług, jakie skutki dla biznesu mogą mieć ich opieszałe lub niefrasobliwe decyzje. A co najważniejsze nie rozumieją mechanizmów rzeczywistych oszustw finansowych i podatkowych, nie potrafią odróżnić działań właścicieli, które ratują lub przystosowują spółki do nowych warunków od działań na szkodę spółki. Co było wielokrotnie opisywane w prasie na przykładzie spółek „zniszczonych” lub „nękanych” przez urzędników.
    No więc jak ma być? Przepływ specjalistów i menagerów pomiędzy sektorami jest konieczny czy szkodliwy dla rozwoju gospodarki kraju. Jest korzystny dla obywateli/podatników czy nie? Ktoś widzi tu jakieś proste rozwiązania? 😉

  8. Monsanto nie chce po prostu żeby w Europie powstała mu konkurencja, dlatego finansuje Greenpeace i inne organizacje antyGMO. I to nie jest żadna teoria spiskowa tylko logika.

  9. @hazy

    korekta: Monsanto nie finansuje ani nigdy nie finansowalo Greenpeace.

css.php