Nagroda The World Food Prize zwana jest Rolniczym Noblem, to najwyższe uhonorowanie osób zasłużonych w walce o zwiększenie ilości, jakości i dostępności żywności na świecie. Została ustanowiona w 1987 roku przez samego Normana Borlauga – hodowcę, ojca zielonej rewolucji, laureata Pokojowej Nagrody Nobla, o którym mówi się: „człowiek, który uratował miliard istnień ludzkich”.
W tym roku wyróżniono trzech wybitnych naukowców bez których nie byłoby sukcesu biotechnologii rolniczej. Trafiła w ręce dr Marca Van Montagu, dr Mary-Dell Chilton i dr Roberta T. Fraleya. Kapituła nagrody The World Food Prize tak uzasadniła swój tegoroczny wybór:
„Trójka wybitnych naukowców jest wielce zasłużona w dokonaniu przełomowych odkryć w opracowaniu, rozwoju i zastosowaniu najnowocześniejszych metod biotechnologii rolniczej (…) Ich wysiłki umożliwiły rolnikom na całym świecie uprawę roślin użytkowych o zwiększonym plonie, odmian odpornych na szkodniki i choroby oraz o zwiększonej tolerancji na niekorzystne warunki środowiska.”
To dzięki ich pracy całe to GMO coraz bardziej opanowuje cały świat. A jaka dokładnie jest w tym zasługa trójki nagrodzonych? „Jedyne” ich osiągnięcie polegało na umiejętności wnikliwej obserwacji Natury. Być może dla wielu wyda się to dużym zaskoczeniem, ale nasi bohaterowie rozwikłali zagadkę transformacji komórek roślinnych przez bakterie glebowe, procesu powszechnego w środowisku naturalnym.
W czasie gdy wyróżniona trójka prowadziła swe badania wiedziano już, że pewne gatunki bakterii, dokładnie Agrobacterium tumefaciens i Agrobacterium rhizogenes, mają zdolność modyfikacji komórek korzeni roślin. Skutek tych „naturalnych” modyfikacji to choroba – guzowatość korzeni. Bakterie modyfikują komórki gospodarza poprzez przestawienie ich metabolizmu na produkcję substancji potrzebnych bakteriom do wzrostu, jednocześnie całkowicie zbędnych roślinie. Trzeba było tylko rozwikłać niewiadomą kryjącą się za molekularnym mechanizmem tego procesu.
Rozwikłania zagadki transformacji komórek roślinnych przez bakterie udało się dokonać niezależnie Marcowi Van Montagu i Marry-Dell Chilton, którzy w pozytywnym znaczeniu tego slowa rywalizowali na tym polu. Zespół dr Van Montagu zidentyfikował w komórkach roślinnych kolistą cząsteczkę DNA – plazmid Ti. Udowodnili również, iż pełni ona ważną rolę w transformacji komórki gospodarza. Kolejną cegiełkę dołożyła dr Chilton, która wykazała, iż tylko niewielka część z plazmidu Ti ulega przeniesieniu do genomu komórki roślinnej, jest to fragment DNA plazmidu, który nazywamy T-DNA (transfer DNA). Zagadka została rozwiązana. Praktyczne wykorzystanie tej wiedzy nasuwało się samo. Skoro bakterie potrafią za pomocą T-DNA wprowadzać swe geny do genomu gospodarza, to czy podmieniając geny bakterii innymi genami będą one umieszczane w DNA komórki roślinnej?
Nasi bohaterowie nadal kontynuowali swą rywalizację. W roku 1983 na konferencji Miami Winter Biochemistry Symposium cała trójka poinformowała o wynikach swych badań. Dr Chilton oznajmiła światu, iż rok wcześniej uzyskała pierwszą w historii roślinę transgeniczną – tytoń. Udowodniła w ten sposób, iż fragment T-DNA plazmidu Ti może być skutecznym narzędziem służącym do genetycznej modyfikacji roślin. Dr Van Montagu poinformował, iż jego zespołowi udało się opracować metodę transformacji komórek wykorzystując do tego celu obce geny. Tego samego dokonał trzeci z wyróżnionych – dr Fraley, który opierając się o wcześniejsze dokonania Van Montagu i dr Chilton opracował w laboratoriach firmy Monsatno pierwsze transgeniczne odmiany roślin, do których wprowadził geny markerowe bakterii. W ten sposób dowiedziono, iż za pomocą plazmidu Ti i bakterii Agrobacterium tumefaciens możliwe jest przenoszenie do genomu komórek roślinnych dowolnych sekwencji DNA.
Dokonania dr Van Montagu, dr Chilton i dr Fraleya niemal natychmiast uruchomiły cała kaskadę badań mających na celu opracowanie kolejnych metod wydajnej transformacji coraz to nowych gatunków roślin. W efekcie tego wyścigu do dziś udało się opracować mniej lub bardziej skuteczne protokoły transformacji genetycznej za pomocą Agrobacterium tumefaciens dla niemal każdego gatunku roślin użytkowych.
Odkrycia wyróżnionej trójki naukowców były początkiem rewolucji w rolnictwie, której jesteśmy naocznymi świadkami. W całej historii rolnictwa nie było nigdy takiej technologii, która w tak krótkim czasie znalazłaby tak szeroką akceptację rolników. Transformacja roślin otworzyła hodowcom nowe, dotychczas nieosiągalne możliwości. Genetycznie modyfikowane organizmy nieodwracalnie zmieniły nasze rolnictwo przyczyniając się do wzrostu plonów, zmniejszenia kosztów produkcji, wzrostu dochodów rolników i redukcji negatywnego oddziaływania rolnictwa na środowisko. To wszystko w zaledwie trzy dekady od przełomowych odkryć.

Laureaci nagrody The World Food Prize 2013. Od lewej: dr Marc Van Montagu, dr Mary-Dell Chilton, dr Robert T. Fraley
Nie wszyscy pogodzili się z decyzją kapituły nagrody The World Food Prize. W dniu jej wręczania aktywiści prowadzący ideologiczne kampanie przeciw technologii starali się zakłócić uroczystość organizując protest. Szczególną złość wzbudził fakt, iż nagrodę przyznano pracownikowi naukowemu koncernu Monsanto, a kolejny z laureatów – dr Chilton jest obecnie zatrudniona w firmie Syngenta. Nie będę cytować ich wypowiedzi, ale argumenty są znane, stale i niezmiennie te same, a można je skrócić do stwierdzenia: GMO = Korporacje = Zło. Miejsca na racjonalną dyskusję nie ma.
Do poczynań protestujących odniósł się jeden z laureatów nagrody dr Van Montagu, który stwierdził:
„Są ludzie, którzy wierzą horoskopom. Są osoby, które twierdzą, że odwiedzają nas obce cywilizacje z kosmosu. To nie stanowi większego problemu.” Jak twierdzi Van Montagu, poczynania ruchów anty-GMO paraliżują wszelkie działania mające na celu wykorzystanie technologii w najbardziej potrzebujących rejonach świata: „Jeśli nie jesteś w stanie wykorzystać osiągnięć nauki ze względu na te szalone wierzenia, wtedy powstaje ogromy problem.”
Zaznacza również, że największym wyzwaniem mającym na celu wyżywienie stale zwiększającej się populacji ludzkiej nie jest problem opracowania technologii do zwiększenia produktywności rolnictwa, ale przekonanie opinii publicznej do jej zaakceptowania.
29 października o godz. 10:59 42859
– „Droga komisjo grantowa, prosimy o pieniądze na badania w jaki sposób bakterie wywołuj guzy na korzeniach roślin”
– „Nie no, ogłupieliście! Tyle poważnych problemów na świecie, trzeba je rozwiązać, potrzeba badań stosowanych, a nie bezsensownych badań podstawowych. Co komu przyjdzie z jakiejś bakterii w korzeniach? Lepiej nowy herbicyd przetestujcie czy coś….”
😉
30 października o godz. 1:31 42894
Po 30 ponad latach istnienia dziedziny wiedzy zwanej Science Technology Studies /Social Studies of Science to zdanie ” dniu jej wręczania aktywiści prowadzący ideologiczne kampanie przeciw technologii ” jest wyrazem głębokiego zapóźnienia intelektualnego. Jeżeli czyta się książki z wyżej wymienionych dziedzin oraz w ramach socjologii ryzyka i/lub socjologii innowacji, to banałem jest stwierdzenie, że technologię są „ideologiami”. Samochód jako konkretna technologia nie jest neutralny ideologicznie, to konkretna wypowiedź polityczna na temat tego jakich chcemy miast, naszego stosunku do samotnych starszych, chorych ludzi, roli transportu publicznego, zrównoważonego rozwoju etc. Wciskanie kitu, że technologia jest neutralna ideologicznie lub co gorsza przeciwstawianie ideologii „czystej” technologii, to zabobon i zacofanie intelektualne, szkodliwe także dla rozwoju nauki.
30 października o godz. 9:49 42910
A czy udowodniono, ze nowe odkrycia nie powodują wzrostu zachorowań wśród ludzi?
Bo co nam po „cudownej pszenicy” jak jej nowe geny szkodzą człowiekowi wywołując liczne choroby jak otyłość, cukrzycę typu II, zapalenie stawów itd.
W nauce wymagane sa dowody a nie tylko stwierdzenia. Ale o dowodach w postaci zarejestrowanych rzetelnych badań jakoś na tej stronie sie nie wspomina. Inaczej blog jest niewiarygodny.
30 października o godz. 10:14 42911
@fronesis
Andrzeju, czy jesteś w stanie wyjść poza banał: technologia wpływa na nasze życie (co nazywasz „brakiem neutralności ideologicznej technologii”)? Autorowi bloga, jak przypuszczam, chodziło o „ideologię walki z GMO”, czyli uznanie a priori, że jest ona zła. A nie o to, że technologia nie ma wpływu na nasze życie.
30 października o godz. 10:21 42913
@Ateora
„A czy udowodniono, ze nowe odkrycia nie powodują wzrostu zachorowań wśród ludzi?”
Nie znam doniesień naukowych, które by tego dowodziły (bo nie da się udowodnić nieistnienia czegoś). I chyba nikt nie zna. Dlatego też takie organizacje jak WHO uważają, że GMO jest bezpieczne.
„W nauce wymagane sa dowody a nie tylko stwierdzenia. (…) Ale o dowodach w postaci zarejestrowanych rzetelnych badań jakoś na tej stronie się nie wspomina. „
W takim razie z przykrością stwierdzam, że chyba niezbyt uważnie zapoznał/a się pan/i z archiwum tego bloga. Istnieje bardzo duża liczba doniesień naukowych (czy dowodów naukowych) potwierdzających, że GMO niesie ze sobą wiele korzyści dla zdrowia, środowiska, rolników i konsumentów, a o których nie raz już pisałem.
30 października o godz. 10:25 42914
A czy udowodniono, ze nowe odkrycia nie powodują wzrostu zachorowań wśród ludzi?
Udowodniono, że powodują olbrzymi wzrost zachorowań. Na skutek nowych odkryć, ludzie żyją dłużej a przez to więcej chorują, lekarze ich z wielu sutacji które kończyłyby się śmiercią jeszcze 100 lat temu wyciągają a ci żyją i chorują. Na takiego Alzhaimera na przykład.
Tak, wzrost zachorowań na Alzhaimera jest niewątpliwie skutkiem nowych odkryć.
30 października o godz. 13:02 42924
@Fronesis
Naukowcy z dziedzin scislych normlanie nawet nie chca slyszec o „science & technology studies” i raguja na nie mniej wiecej tak, jak nasz episokopat na „gender studies” 🙂
30 października o godz. 14:48 42927
Ludzie zacznijcie wreszcie odróżniać wielce obiecująca technologię, a chciwe korporacje, które działają w każdej dziedzinie życia. Idąc waszym rozumowaniem nie kupujmy pralek, odzieży, itp itd bo to wytwór korporacji.
30 października o godz. 18:28 42934
„Bo co nam po „cudownej pszenicy” jak jej nowe geny szkodzą człowiekowi wywołując liczne choroby jak otyłość, cukrzycę typu II, zapalenie stawów itd.”
Jak ja uwielbiam czytać takie głupoty.
Jeśli masz chociaż śladowe pojęcie co to jest gen, to powinno się wiedzieć że absolutnie nie ma fizycznej możliwości by czyjś gen spowodował u ciebie otyłość po zjedzeniu go.
30 października o godz. 19:17 42935
Wystarczy nie kupowc komputerow.
30 października o godz. 20:07 42938
„a chciwe korporacje, które działają w każdej dziedzinie życia.”
A kto nie chciwy działa w jakiejś dziedzinie życia po śmierci Matki Teresy?
Właściciel warzywniaka nie chciwy?
A pracownik warzywniaka, to nie chciwy?
A korporacji chciwy.
A jak go wyrzucą nie chciwy się staje, i na odwrót, nie chciwy się w korporacji zatrudni, chciwy, może nie od razu ale po paru dniach..
Zaproponuj podwyżkę piekarzowi w piekarni,małej, nie korporacyjnej, choćby miał chleb przez to zdrożeć najuboższym, to chciwiec przyjmie i zapyta czemu tak mało.
30 października o godz. 22:25 42940
@M.R Czekam na Twój komentarz o śmieciowych umowach i prekaryjnej pracy w Fukushimie, mam nadzieję, że napiszesz o tym artykuł do „Polityki” a nie zamieciesz sprawę pod dywan. To tyle w ramach odpowiedzi.
@Gronkowiec
STSowcy to z reguł ludzie zafascynowani nauką i techniką. Co prawda znajdziesz tam trochę oszołomów, ekologicznych ściemniaczy, popłuczyny po postmodernizmie, ale to margines. Główne nurty badań są pronaukowe jak mało kto wśród naukowców społecznych. W Polsce STSy prawie nie istnieją, jestem ja, Marcin Zaród (inżynier, który teraz socjologizuje), Krzysiek Abriszewski, gdzieś w pobliżu jest Piotr Stankiewicz (choć on bardziej dryfuje w stronę partycypacji społecznych, ściśle STSowych analiz robi mniej). Na ostatnich 3 zjazdach ogólnoświatowych było łączne 6 reprezentantów Polski w tym 3 razy ja. Każdy Zjazd to ponad 1200 referatów. To p[okazuje stan rozwoju dyscypliny w Polsce.
30 października o godz. 22:41 42941
@M.R
Jeszcze obszerny cytat z „Nadziei Pandory” – wyjdzie wkrótce w całości po polsku:
„Zobaczmy najpierw pokrótce, jak można uwolnić nauki od brzemienia prowadzenia takiej polityki, która obchodzi politykę szerokim łukiem. (…)
Pierwsze ze znaczeń pochodzi od Nauki przez wielkie „N”, ideał przekazu informacji bez dyskusji ani zniekształceń. Nauka przez wielkie „N” nie opisuje tego, co robią uczeni. Używanie tego terminu oznacza szerzenie ideologii, która epistemologom nigdy nie służyła do niczego innego, jak do zastępowania publicznej debaty. Zawsze była polityczną bronią, pozwalającą przezwyciężyć ograniczenia polityki. (…)
Ponieważ ta koncepcja Nauki, której Weinberg tak uporczywie się trzyma, powstała jako broń, nie nadaje się do „czynienia ludzkości mniej irracjonalną” ani do ulepszania nauki. Ma ona tylko jedno zastosowanie: „Zamknij się!”; adresatami tego rozkazu są, co ciekawe, w równym stopniu, inni uczeni biorący udział w sporach, co ludzie w ogóle. Nawoływanie „Niech Nauka przez wielkie ‘N’ zastąpi polityczną irracjonalność” jest tylko okrzykiem bitewnym. W takiej roli i tylko w takiej roli takie hasło jest użyteczne w obecnych czasach Wojen o Naukę. Niemniej Definicja Nauki nr 1 nie bardziej jest przydatna od linii Maginota, a jeśli przymiotnik „naukowy” miałby być związany tylko i wyłącznie z tą definicją nauki, to piętnowanie moich poglądów jako „antynaukowe” przyjmę z przyjemnością.
Jednak słowo „naukowy” ma jeszcze inne znaczenie, które jest znacznie ciekawsze i nie sugeruje pozbycia się polityki, nie dlatego, że apolityczne, czy też przeciwnie, upolitycznione, ale dlatego, że nauka zajmuje się w tym ujęciu zupełnie innymi zagadnieniami. Tej różnicy nie potrafią uszanować wyznawcy Definicji Nauki nr 1, czy to zwolennicy samej nauki, czy jej wrogowie, jak też niczego, co można powiedzieć o nauce.
Drugie znaczenie słowa „nauka” obejmuje uzyskiwanie przy pomocy eksperymentów i obliczeń dostępu do bytów, które początkowo nie mają takich cech, jak ludzie. Ta definicja może wydawać się dziwna, ale do tego właśnie odnosi się zainteresowanie Weinberga „bezosobowymi prawami”. Nauka nr 2 zajmuje się czynnikami pozaludzkimi, które z początku nie mają nic wspólnego z życiem społecznym, a które się powoli socjalizuje w naszym środowisku poprzez laboratoria, ekspedycje, instytucje i tak dalej, zgodnie z tym, jak to nierzadko opisywali współcześni historycy nauki. Naukowcy chcą przy tym mieć przekonanie, że nie wytwarzają sztucznie bytów, do jakich mają dostęp, przy pomocy swojego repertuaru działań. Pragną, by każdy nowy czynnik pozaludzki wzbogacał ich repertuar działań, ich ontologię. Na przykład Pasteur nie „wytwarza” swoich mikroorganizmów; to raczej mikroorganizmy, wraz z francuskim społeczeństwem, zmieniają się w wyniku działania obydwu czynników ze zbiorowości pewnej liczby bytów w zbiorowość daleko liczniejszą, zawierającą mikroorganizmy.
Definicja nr 2 oznacza zatem przemianę sytuacji, w której tak różne, jak to możliwe, byty dzieli największa z możliwych odległość w taką sytuację, w której zostają one głęboko zintegrowane z codziennym życiem i myślami tak wielu ludzi, jak to tylko możliwe. Do tak rozumianej pracy naukowej Definicja nr 1 zupełnie nie przystaje, ponieważ w przeciwieństwie do Nauki nr 1, Nauka nr 2 potrzebuje sporów, zagadek, podejmowania ryzyka, wyobraźni i wejścia we wspólny krwiobieg z resztą zbiorowości, tak bogatej i złożonej, jak to możliwe. (…) Rozpoznajemy tutaj dwa wrogie sobie obozy, między którymi studia nad nauką usiłują znaleźć punkt zaczepienia: z jednej strony obóz „humanistów”, którzy sądzą, że zbyt wiele oddajemy czynnikom pozaludzkim; z drugiej strony obóz zwolenników „twardej” nauki oskarżającej nas o nadmierne oddawanie pola ludziom. Te symetryczne względem siebie oskarżenia pomagają nam wyznaczyć ze sporą precyzją miejsce, gdzie znajdujemy się my, reprezentujący studia nad nauką: podążamy za codzienną praktyką naukową według definicji nr 2, nie zaś według upolitycznionej definicji nr 1. Rozum, często utożsamiany z Nauką nr 1, nie opisuje nauki lepiej niż cynizm opisuje politykę .”
30 października o godz. 22:49 42942
Jeszcze do M.R.
Proste pytanie: czy uważasz, że wprowadzanie/promowanie samochodu jest ideologicznie neutralne? Nie jest ten wynalazek „nośnikiem” pewnej postawy ideologicznej?
A propos GMO i Twojej ulubionej bawełny, jestem przekonany, że jednym ze skutków jej wprowadzania jest sprzyjanie wywłaszczaniu drobnych rolników i promowanie rolnictwa utowarowionego, wielkopowierzchniowego. Dlatego traktuje każde wprowadzanie jakiejś uprawy GMO jako potencjalnie ideologicznego głosu (a nie neutralnego). To oczywiście nie oznacza, że naukowcy, którzy pracują nad GMO są ideologiczni. Może to zbyt subtelne rozróżnienie.
Ja mam skromne doświadczenie z pobytów w III świecie, ale wiem, że takie rośliny jak bawełna, herbata, kawa etc. i inne potrzebne Europie są jedną z przyczyn wyniszczania lokalnego rolnictwa. Poprę zawsze genetycznie zmodyfikowane proso, maniok, sorgo i inne rośliny, które służą lokalnym rynkom i wyżywieniu lokalnych roślin. Rośłiny GMO, któe są podłączone do obiegu handlu międzynarodowego tylko wzmocnią to, co Ziegler nazywa „Geopolityką głodu”.
31 października o godz. 0:04 42945
@fronesis
„A propos GMO i Twojej ulubionej bawełny, jestem przekonany, że jednym ze skutków jej wprowadzania jest sprzyjanie wywłaszczaniu drobnych rolników i promowanie rolnictwa utowarowionego, wielkopowierzchniowego.”
1) A na czym opierasz to przekonanie? Tylko prosiłbym o konkrety, a nie długie cytaty z rozważań na temat znaczenia pojęcia nauka. I tak przy okazji: czy znasz we współczesnym świecie rolnictwo nieutowarowione, czyli takie (jeśli dobrze Cię rozumiem), w którym płody rolne nie są traktowane jako towar na sprzedaż (wyłączamy z rozważań działkowców i hobbystów)?
2) Jeszcze odnośnie pytania nr 1: nie przychodzi mi do głowy żaden przykład technologii, którą przed wprowadzeniem na rynek poddano by dokładnej analizie pod kątem skutków społeczno-ekonomicznych (pytanie, czy zrobienie takiej wiarygodnej analizy jest w ogóle możliwe). Ocenia się wpływ technologii raczej post factum. Czy w takim razie znasz jakieś przykłady negatywnych skutków społeczno-ekonomicznych technologii GMO (znów prosiłbym o konkrety)?
3) Może zamiast mnie pytać, sam napisz, jaka to głęboka ideologia (bo chyba nie chodzi Ci o banalną chęć zysku producenta) stoi za wprowadzeniem samochodów? A przede wszystkim, jaki to ma związek z GMO? I czym się różni „ideologia samochodów” od ideologii wprowadzania iphonów/facebooka/laptopów/telewizorów LCD/zmywarek do naczyń etc.?
31 października o godz. 1:17 42949
@fronesis
Nie musisz mi tlumaczyc jak potrzebne i ciekawe sa STS, bo sam choc pracuje jako naukowiec w „naukach przyrodniczych”, to ogromnie sie STS interesuje (i nawet niesmialo cos w tym kierunku probuje robic). Ale wiem, ze kolegom po fachu lepiej o tym nie opowiadac bo to zupelnie z ich wizja tego co to jest „nauka” nie gra…
I „popłuczyny po postmodernizmie”? No prosze Cie, gdzie my bysmy byli dzis gdyby nie postmodernizm! jasne, ze czasem ktos z postmodernizmem przegina, ale nie wyobrazam sobie wspolczesnych nauk humanistycznych i spolecznych bez postmodernizmu. Wlasciwie to tylko nauki przyrodnicze jakos ominal postmodernizm (i wszystkie inne rewolucje jesli chodzi o teorie i metodologie pracy naukowej w tym stuleciu) – i wielka szkoda :/
31 października o godz. 7:05 42958
Pana wpis jest właśnie tylko doniesieniem medialnym. Chodzi o to, że taki samochód, samolot zanim trafi do odbiorcy jest badany. A czy GMO czy też inna „chemiczna żywność” przed trafieniem na nasz stół przechodzi np. takie badania: http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/10585617 , które byłyby zarejestrowane i możliwe do publicznej weryfikacji?
Zboża po modyfikacji takich badań nie przeszły i dziś mamy wysyp licznych chorób w tym i Alzheimera, autyzmu, i wielu innych chorób jelit, mózgu.
I nie chodzi o to aby piętnować GMO czy inne chemiczne wynalazki ale chodzi o to, żebyśmy sami siebie nie zabijali w imię tych wynalazków. Żywność bez badań to po prostu nasza głupota, która i tak obróciła się przeciwko nam.
Jeśli samolot, auto się nie sprawdza to jest wycofywane z użycia, dlaczego pszenica nie jest wycofana choć jest największa trucicielka.
Róbmy „chemiczny pokarm” bezpieczny a na dzień dzisiejszy bezpieczny nie jest bo tych badań nikt nie przeprowadza. Może Panu odpowiada rola królika doświadczalnego ale nie każdy jest tak odważy w imię nauki.
31 października o godz. 9:44 42961
@Ateora
„A czy GMO czy też inna „chemiczna żywność” przed trafieniem na nasz stół przechodzi np. takie badania”
Tak. Żywność GMO przed trafieniem na nasz stół jest badania. I jest to jedyny rodzaj żywności, który musi przechodzić tego typu badania zanim będzie można go kupić. Nie dotyczy to, żadnego innego rodzaju żywności. W związku z tym, paradoksalnie żywność GMO należy do najlepiej przebadanych (nabezpieczniejszych) na naszym rynku.
„Zboża po modyfikacji takich badań nie przeszły i dziś mamy wysyp licznych chorób w tym i Alzheimera, autyzmu, i wielu innych chorób jelit, mózgu.”
Choroby mózgu są szczególnie niepokojące.
@MR
„A na czym opierasz to przekonanie? „
Może ja pomogę.
Pan @fronesis zdaje się nie opierać swego przekonia na żadnych analizach badań czy obserwacji, to rodzaj pewnego założenia. Literatura na ten temat jest dosyć bogata i całkowicie sprzeczna z twierdzeniami pana @fronesis.
31 października o godz. 10:10 42963
To proszę wskazać bazę danych, gdzie można się zapoznać z tymi przeprowadzonymi badanami? Rozumiem, że są to badania rejestrowane.
I od kiedy robi się takie badania skoro wiadomo, że współczesna pszenica i inne zboża glutenowe po modyfikacji nigdy takich badań nie przeszły i dziś mamy prze nią wysyp licznych chorób?
Dlaczego w przypadku pszenicy nie wróci się do jej bazy i nie zmodyfikuje na nowo tak aby była pozbawiona tych szkodliwych nowopowstałych białek, których układ pokarmowy człowieka nie trawi?
31 października o godz. 10:48 42966
@Ateora
Wydaje mi się, że doszło do nieporozumienia. To, co ciebie niepokoi, jak współczesne zboża (zawierające, oczywiście, gluten) człowiek zaczął jeść i uprawiać stulecia temu. Od tego czasu przez wysiłki hodowlane zmieniał ich wygląd i charakter, tworzył nawet nowe zboża (pszenzyto!). Ale to wszystko działo się na przestrzeni stuleci. I oczywiście nikt nie badał tych nowych odmian przed wprowadzeniem na rynek.
Obecnie, za pomocą inżynierii genetycznej tworzy się rośliny GMO – ale te są starannie badane (i pewnie WZ zaraz wklei jakiegoś linka do bazy danych EFSA o tych badaniach) przed wprowadzeniem na rynek. Do tego w USA i Europie NIE MA ŻADNYCH ZBÓŻ GMO PRZEZNACZONYCH DO SPOŻYCIA PRZEZ LUDZI. Więc wszystkie negatywne efekty, które Cię martwią, powstają przez jedzenie naturalnych, niemodyfikowanych zbóż. Co więcej – gdyby ktoś chciał, dałoby się tak zmodyfikować zboże, żeby nie miało glutenu. Takie GMO bezglutenowe zboże nie wywoływałoby niepokojących Cię efektów (i musiałoby, oczywiście, być sprawdzone przed wprowadzeniem na rynek).
31 października o godz. 11:18 42967
@Ateora
Gdzie można zapoznać się z przeprowadzonymi badaniami bezpieczeństwa GMO? Tutaj są obszerne wskazówki: http://www.biofortified.org/2013/10/making-sense-of-lists-of-studies/
A jak się bada GMO w Europie? Proponuję zajrzeć na stronę EFSA:
http://www.efsa.europa.eu/en/faqs/faqgmo.htm?wtrl=01
31 października o godz. 11:32 42968
@Gronkowiec
Mam na myśli hybrydyzację przeprowadzoną w ostatnich 50latach i w skutek tej hybrydyzacji powstały nowe wiązania glutenu w pszenicy. Metoda tej hybrydyzacji zaliczana jest do „tradycyjnej metody hodowli roślin” ale dużo bardziej ingerowała w strukturę genów niż obecnie stosowane metody GMO.
Nie ma innych zbóż na rynku jak właśnie te zmodyfikowane, które szkodzą. Rośnie na określoną wysokość ok.45cm, i jest wysokoglutenowa bo innej w skupie się nie sprzeda, odporna na trudne warunki pogodowe a że przy okazji zabija człowieka powoli to już nie istotne. Ważne, że jest wydajna.
Nie martwi mnie pszenica z czasów Doliny Żyznego Półksiężyca kiedy zaczęto ją uprawiać, martwi mnie że nie ma do niej dostępu i jest tylko ta zhybrydyzowana.
31 października o godz. 11:35 42969
@Gronkowiec
„Do tego w USA i Europie NIE MA ŻADNYCH ZBÓŻ GMO PRZEZNACZONYCH DO SPOŻYCIA PRZEZ LUDZI. „
Owszem są i to całkiem sporo. Choć pszenicy nie ma na pewno.
Proszę zapoznać się z rejestrem odmian GM dopuszczonych w Unii i ich przeznaczeniem:
http://ec.europa.eu/food/dyna/gm_register/index_en.cfm
@Ateora
„Dlaczego w przypadku pszenicy nie wróci się do jej bazy i nie zmodyfikuje na nowo tak aby była pozbawiona tych szkodliwych nowopowstałych białek, których układ pokarmowy człowieka nie trawi?”
Tak jak wspomniał Gronkowiec, są już odmiany GM o zmniejszonej zawartości glutenu (jeszcze nie wprowadzone na rynek). Genetyczna modyfikacja jest idealną techniką do uzyskania takich roślin. Dzięki GMO można przywrócić nowoczesnym odmianom, wiele cech „pierwotnych”, które zostały wyeliminowane w wyniku setek lat intensywnej selekcji, kiedy to stawiano tylko na odmiany wysoko plonujące i odporne na szkodniki/choroby. W efekcie często tracono cenne cechy z punktu widzenia konsumenta (np. sławny brak smaku nowych odmian warzyw czy owoców). Teraz dzięki GMO można przenosić cechy starych odmian do nowoczesnych odmian, dzięki czemu i wilk syty (rolnik) i owca cała (konsument).
31 października o godz. 12:13 42970
Szkodliwy jest nie tylko gluten powodując stan zapalny jelit, oraz centralnego układu nerwowego. Szkodzi gliadyna wywołując liczne stany zapalne, lektyna powoduje że jelita stają się przepuszczalne dla obcych białek które wywołują schorzenia związane z zapaleniem bądź reakcją autoimmunologiczną (np. reumatoidalne zapalenie stawów i toczeń rumieniowaty). Amylopektyna A odpowiedzialna jest za powstawanie otyłości brzusznej, tj. „pszenicznego brzucha”, która jest przyczyną stanów zapalnych, insulinooporności, cukrzycy, zapalenia stawów oraz chorób serca.
Dlaczego nie może powstać zboże, które będzie pozbawione tak szkodliwego działania?
31 października o godz. 12:36 42972
@Ateora
Chyba Twoje opinie mają swoje źródło głównie w książce „Pszeniczny brzuch”, której tezy warto traktować z daleko posuniętym sceptycyzmem…
31 października o godz. 12:48 42973
@WZ
Ok, wpadka, faktycznie GMO kukurydza jest dopuszczona do ludzkiej konsumpcji. Jeszcze jakies zboze ktore przeoczylem w EU?
@Ateora
Z przykroscia stwierdzam, ze zboze bez glutenu i gliadyny (wymienmy jednym tchem, bo te dwa sa ze soba zwiazane), amylopektyny (czyli z bardzo ograniczona zawartoscia mozliwej do strawienia skrobi) i bez lektyn – to by juz nie bylo zboze. To by bylo dziwne cos, z czego nie daloby sie upiec chelba, co mialoby mala wartosc odzywcza i co chyba mialoby problemy z prawidlowym wzrostem.
Powiedzmy sobie wprost: gdyby wyeliminowac z kazdego jedzenia wszystkie potencjalnie niezdrowe skladniki, to bardzo niewiele by nam zostalo jadalnych rzeczy…
Do tego zaznaczmy, ze negatywny wplyw lektyn ze zboza na zdrowie ludzi jest slabo dowiedziony, amylopektyna powoduje otylosc u tych, ktorzy opychaja sie jedzeniem (i podejrzewam, ze mieliby brzuch nawet gdyby zboza nie istnialy, wtedy by sie opychali czyms innym), a negatywny wplyw glutenu na zdrowe osoby jest niezbyt potwierdzony (choc tu faktycznie bylbym ostrozny z nadmiarem glutenu).
Ale oczywiscie mozna ulepszac to co jemy, czynic nasze jedzenie zdrowszym krok po kroku za pomoca inzynirii genetycznej – jak to zauwayl WZ. Ale nie ma co wpadac w panike i w kazdym jedzeniu widziec smiertelnego niebezpieczenstwa, bo wtedy by trzeba nic nie jest, tylko odzywiac sie powietrzem i swiatlem 🙂
31 października o godz. 14:09 42981
@MR
Analizuje tylko badania dostępne http://www.ncbi.nlm.nih.gov i obserwuję ludzi, kiedy rezygnują z pszenicy. A co to jest „pszenny brzuch”?
31 października o godz. 14:22 42982
@Gronkowiec
Skoro zboże po odjęciu szkodliwych składników to nie będzie zboże to dlaczego produkt obecny na naszym rynku posiada nazwę „pszenica”, wszak ma nowe geny nieobecne w swoich rodzicach? Dla jasności sytuacji powinien się nazywać np. XXX i przynajmniej wiedzielibyśmy, że szkodzi nam produkt XXX.
Nauka już udowodniła, że człowiek tyje nie od ilości zjedzonego pożywienia a od jakości. Świat zwierząt tuczony jest przez węglowodany.
Na stronie http://www.ncbi.nlm.nih.gov można znaleźć mnóstwo wyników badan i to potwierdzonych w wielu próbach, przez różne ośrodki jak gluten szkodzi ludziom nie mającym celiakii, wywołuje stan zapalny jelit, wysypki, sprzyja autyzmowi (to zresztą choroba jelit) itd.
A Nauką nie możemy szkodzić. A póki co pszenicą sobie szkodzimy.
31 października o godz. 14:25 42983
@Ateora
Książka „Wheat belly” (polski tytuł: Dieta bez pszenicy), która stała się bardzo popularna w USA i u nas. Tu link do krytycznej recenzji: http://www.aaccnet.org/publications/plexus/cfw/pastissues/2012/OpenDocuments/CFW-57-4-0177.pdf
31 października o godz. 14:31 42984
@MR
A Twoja własna opinia na temat „Diety bez pszenicy”?
31 października o godz. 14:59 42985
@Ateora
Przenica od zawsze miala gluten, lektyny i amylopektyne. Co najwyzej w roznych odmianach zmienialy sie ich proporcje.
A co do badan dostepnych na http://www.ncbi.nlm.nih.gov – to wlasnie link ktory powyzej wkleil MR pokazuje, co te badania naprawde mowia o pszenicy. A zeby podsumowac to 3 zdaniami: swiat jest zlozony. To co jemy ma duzy wplyw na nasze zdrowie, ale jest to wplyw bardzo skomplikowany. Fajnie by bylo, gdyby byl jeden skladnik, ktory mozna usunac z diety zebysmy byli zdrowi. Niestety, prawda nie jest taka prosta i pszenica nie jest winowajczynia naszych chorob.
P.S.: Autyzm to choroba ukladu nerwowego. teorie o zwiazku jelit z autyzmem byly wielokrotnie obalane. Trzymajmy sie w dyskusji badan dostepnych na polecanym przez Ciebie http://www.ncbi.nlm.nih.gov a zostawmy dziwne magiczne spekulacje o jelitach i autyzmie.
i jeszcze raz zaznaczam: ta sprawa nie ma nic wspolnego z GMO, nie rozmawiamy o przenicy GMO tylko o odmianach konwencjonalnych.
31 października o godz. 15:11 42986
@Gronkowiec
„ta sprawa nie ma nic wspolnego z GMO, nie rozmawiamy o przenicy GMO tylko o odmianach konwencjonalnych.”
Popieram. Dyskusja zmierza w niewygodnym kierunku, kiedy to pojawia się temat szkodliwości konwencjonalnych technik hodowli, które to wielu traktuje jako neutralne, bezpieczne i naturalne. Tego byśmy przecież nie chcieli 😉
31 października o godz. 15:59 42989
Autyzm jest choroba jelit: http://www.autyzmbezlez.pl i dieta SDC jest skuteczna w tym przypadku.
Trochę wybiorcze ta definicja bo skoro w wyniku zabiegów technicznych zmieniamy geny to nie jest to modifikacja GMO. Bardzo wygodne.
I nie wyciagajmy z tego żadnych wniosków, dalej jedzmy to co nam szkodzi i niech będzie dostępne, nie zmieniajmy tego na mniej szkodliwe.
Uważam, ze takie działanie jest bardzo szkodliwe bo zniechęca ludzi do stosowania i używania techniki i w ten sposób można usmiercic każdy nowy genialny projekt. A przecież nie o to chodzi.
Wydawało mi sie,ze wszelka technika ma służyć ulepszaniu naszego życia a nie pogarszaniu stanu naszego zdrowia. I dzięki technice, metodom badawczym wiemy więcej i możemy poprawiać nasze warunki.
31 października o godz. 16:26 42990
Na szczescie dieta to sprawa indywidualna, wiec kazdy moze jesc co lubi, prawda? Wiec nie ma o co sie klocic.
Oczywiscie, bardzo wazne jest by kontrolwoac czy technika nam pomaga czy szkodzi – i by uzywac techniki z korzyscia dla nas. Tylko ze tutaj ptorzeba powaznej, naukowej dyskusji. A takich dyskusji nie zaczyna sie od rzucania twierdzen z dzialu alternatywnej medycyny, bez naukowego potwierdzenia!
Takim stwierdzeniem jest np teoria, ze autyzm to choroba jelit. Jesli chcemy rozmawiac na powazne, to powinnismy romzawiac o artykulach naukowych, a nie ksiazkach napisanych przez jakichs rodzicow autystycznego dziecka, ktorzy maja swoje wymyslone teorie…
31 października o godz. 16:30 42991
@Ateora
A co do GMO – to tutaj nie chodzi o zonglowanie definicjami. sprawa wyglada tak: ten blog jest poswiecony organizmom GMO. Te sa mniej lub bardziej precyzyjnie definiowane jako organizmy powstale z uzyciem technik inzynierii genetycznej. I to te roganizmy sa bardzo kontrowersyjne, liczne organizacje chca ich zakazc itd. i to te organizmy sie zwykle rpzeciwstawia organizmom „konwencjonalnym”.
Oczywiscie masz racje, ze „konwencjonalna przenica” jest straszliwie zmodyfikowana, ale nie podchodzi to pod definicje GMO. I przeciwnicy GMO nie maja nic przeciwko takiej zmodyfikowanej przenicy. jestes chyba druga osoba (jesli dobrze pamietam) na tym blogu krytykujaca takie „konwencjonalne” metody uprawy. Wiec oczywiscie masz racje ze waska definicja GMO jest dziwaczna i wcale nie rozjasnia sprawy – tyle ze taka definicja jest uzywana, i o taka definicje tocza sie walki. Dlatego kwestie ktore poruszasz bardziej pasuja do bloga o odzywianiu, nie zas do bloga specyficznie o GMO 🙂
31 października o godz. 18:35 42995
To nie jest alternatywne odżywianie, bo tutaj można znaleźć prace, które to potwierdzają: http://www.ncbi.nlm.nih.gov dokładnie chodzi o przesiąkliwe/nieszczelne jelita. Nie będę rozpisywać bo to nie jest blog o tym, kto zainteresowany zgłębi temat sam.
I właśnie dlatego, ze to jest blog o GMO z niego chciałem się dowiedzieć o badaniach nad GMO. Wydawało mi się, że jak tylko zadam pytanie o badania nad GMO to po prostu nie opędzę się od danych do własnej analizy: metodologia badań, dobór próby, metody statystyczne za pomocą których opracowywało się dane, porównam to z grupa kontrolą itd. i po takiej analizie będę mógł wyciągać wnioski.
Rozumiem, nie będę więcej pytać bo odpowiedzi nie uzyskam:-)
31 października o godz. 18:59 42996
@Ateora
Masz rację, tu odpowiedzi nie uzyskasz. Ale sam podałeś linka do zasobów wiedzy. Ja Ci podrzucę jeszcze jednego: http://www.google.pl. Szukajcie a znajdziecie 🙂 Nawet coś, jak zespół nieszczelnego jelita, co nie istnieje.
I tym optymistycznym akcentem zakończę moją konwersację z Tobą, bo to blog o GMO, a nie wydumanych chorobach i zabójczej diecie pszenicznej.
31 października o godz. 19:02 42997
PS. Z nieszczelnymi jelitami kojarzy mi się piękny wpis na blogu Barta: http://blogdebart.pl/2009/11/23/test-buraczkowy-miski-haribo-i-parowka-na-glowe/
31 października o godz. 19:34 42998
@MR Szkoda bo medycyna mówi co innego.
Tak samo jak definicja organizmów genetycznie zmodyfikowanych:
art. 3 ustawy z dnia 22 czerwca 2001 r.: GMO to
„organizm inny niż organizm człowieka, w którym materiał
genetyczny został zmieniony w sposób nie zachodzący w
warunkach naturalnych wskutek krzyżowania lub naturalnej
rekombinacji”.
Jak coś źle zostało zmodyfikowane to nie jest GMO. Gratuluje podejścia.
Też kończę dyskusje bo ani tu Nauki nie znajdę ani faktów:-)
31 października o godz. 22:06 43006
@Ateora, MR
Zwracam honor… przejrzalem NCBI i faktycznie istnieje mozliwy zwiazek zaburzen w jelitach z autyzmem. Tylko wiesz, to jest na razie jeszcze tylko hipoteza, a nie udowodniony naukowo fakt. Wiec badzmy z tym ostrozni!
A co do pytan: twoje pytania odnosily sie chyba do konwencjonalnie modyfikowanej przenicy (ktora zgodnie z definicja ktora sam pdoales, nie jest GMO, bo byla modyfikkowana metodami „zachodzacymi w naturze”), dlatego nie zostales zasypany danymi i odpowiedziami, bo to nie nasza dzialka 😛 Ale jak wyraznie sformulujesz i doprecyzujesz pytania, to mysle ze WZ jesli bedzie znal odpowiedzi ,to odpowie… Bo na razie nie widzialem jasnych i wyraznych pytan z twojej strony, wiec nie bardzo chyba wiemy czego szukasz…
1 listopada o godz. 13:24 43045
@Ateora
Podpisuję się pod komciem Gronkowca. Zaś co do badań na temat GMO, linki już dostałeś wcześniej.
3 listopada o godz. 20:18 43163
@Gronkowiec
Ja wiem, że postmodernizm był ciekawym momentem w naukach społecznych. Tyle tylko, że często przeszedł w ton nadkrytyczny. Co osłabiło emancypacyjne możliwości tych nauk. Jestem lekko przewrażliwiony na punkcie postmodernizmu, jako STSowiec w Polsce ciągle się muszę tłumaczyć, że „Modne bzdury” to nie opis tego, co robią STSy. p.s. jak coś to pisz na fronesis i dalej adres na gazecie podeślę swój tekst.
@M.R.
Samochód i ideologia. Rozumiem, że o niszczeniu miast w USA przez przekierowanie polityk miejskich z dotowania transportu publicznego na rzecz autostrad (w tym tych wewnątrz miast) nie słyszałeś? To przecież jest już wiedza z wiki: http://en.wikipedia.org/wiki/Effects_of_the_automobile_on_societies
i książka
http://books.google.pl/books?id=qOQGwc3Q4V4C&redir_esc=y
A waga STSów polega na tym, żeby nawet za cenę spowolnienia wprowadzania nowych technologii uczyć się badać ich wpływ na przemiany przed ich wprowadzeniem, a nie później na żywym organizmie
A i jeszcze jedno – napiszesz artykuł o śmieciowych umowach i wałkach z zatrudnieniem w elektrowniach jarowych w Japonii (i ne tylko), to byłby ładny artykuł okładkowy. Pewnie bardziej klikalny jednak będzie tekst o tym, że „Rowery to ekościema”. Sorki za złośliwość, ale chyba nie chciałeś podjąć wyzwania i podyskutować na serio.
3 listopada o godz. 20:22 43164
@M.R i gospodarz bloga
Pytanie na serio, znacie badania nad roślinami genetycznie modyfikowanymi, które dotyczą upraw „lokalnych”: maniok, sorgo, etc. Interesuje mnie relacja pomiędzy kasą i zainteresowaniem badawczym kierowanym na rośliny, które są przydatne „Zachodowi”, a badaniami nad roślinami, które są uprawiane przez drobnych farmerów i faktycznie są tym, co oni zjadają, a nie elementem gospodarki światowej (rośliny z przeznaczeniem na biopaliwa, bawełna, kukurydza na pasze etc.) Taka proporcja ujawniłaby dobrze charakter rynku GMO i jego potencjalny użytek „dla słusznych spraw”
3 listopada o godz. 21:34 43168
@fronesis
„Pytanie na serio, znacie badania nad roślinami genetycznie modyfikowanymi, które dotyczą upraw „lokalnych”: maniok, sorgo, etc. Interesuje mnie relacja pomiędzy kasą i zainteresowaniem badawczym kierowanym na rośliny, które są przydatne „Zachodowi”, a badaniami nad roślinami, które są uprawiane przez drobnych farmerów i faktycznie są tym, co oni zjadają, a nie elementem gospodarki światowe”
A pan zna?
Maniok? Proszę bardzo:
Virus Resistant Cassava for Africa – maniok odporny na wirusy – realizowany przez Swiss Federal Institute of Technology
A słyszał pan o projekcie BIO Cassava Plus? – udział bierze Donald Danforth Plant Science Center ale także i Monsanto.
Nie wiem czy w ogóle słyszał pan kiedykolwiek o Donald Danforth Plant Science Center, czyli jednostce non-profit stworzonej na „zachodzie”, realizującej projekty dedykowane krajom rozwijającym się. Monsanto wsparło tę organizację 50 mln dolarów oraz przekazało 40 akrów ziemi na cele badawcze.
Sorgo? Też coś się znajdzie:
Może program Africa Biofortified Sorghum Project? Wspierany przez Gates Foundation ale także przez korporację DuPont, którego celem jest uzyskanie ulepszonego sorga o aminokwasy i witaminy A i E dla krajów afrykańskich.
Inne?
Proso o zwiększonej tolerancji na suszę dla krajów afrykańskich i azjatyckich – opracowywane głównie przez znienawidzone zachodnie firmy i instytucje naukowe;
Złoty Ryż (ryż to podstawa żywienia dla ponad 60% populacji świata) – technologia opracowana przez korporację udostępniona za darmo.
WEMA (Water Efficient Maize for Africa) – kukurydza jest ważnym gatunkiem w Afryce. – firma Monsanto udostępnia technologię za darmo.
Banany odporne na choroby w Ugandzie (Banany w wielu krajach to podstawa diety),
Banany ze zwiększoną zawartością żelaza w Indiach – projekt wspierany przez kapitalistę pana Billa Gatesa,
Bakłażan odporny na szkodniki w Bangladeszu;
Tego typu projektów nie brakuje i bardzo mnie dziwi, że nie dotarł pan do żadnego z nich. Może wcale pan nie szukał? Trochę dobrej woli oraz google.pl i świat stoi otworem. Więcej odwagi! 😉
PS. też zapytam na poważnie. Zna pan jakieś dokonania organizacji takich jak Greenpeace, Freinds of the Earth w kierunku opracowania odmian roslin dla krajów rozwijających się? Na konto Greenpeace można jedynie przypisać niechlubną zasługę za skuteczne blokowanie od lat humanitarnego projektu Golden Rice. Jak się szacuje organizacja ta przeznaczyła na ten cel miliony dolarów. A mogli by wesprzeć jakiś alternatywny projekt? Nieprawdaż? Może jako STS owiec zainteresuje się pan w jaki sposób działalność tego typu organizacji wpływa na społeczeństwa Afryki i Azji? Czy tak jak z założenia przypisuje pan GMO samo zło, tak tym organizacjom z założenia przypisuje pan same dobre uczynki?
3 listopada o godz. 23:34 43176
@fronesis @Wojciech Zalewski
Gdyby można było dawać lajki, jak na Fecebooku, to bym zalajkował powyższy komentarz Gospodarza. Z jednym zastrzeżeniem. Trochę znam Andrzeja (czyli fronesis) i nie przypisuje on GMO samego zła, jak to odczytał Gospodarz. Aż tak źle nie jest 😉
Natomiast Andrzej przejawia jakąś antykorporacyjną i antyrynkową fobię, która każe mu wszędzie tam, gdzie pojawia się jakaś duża firma biotechnologiczna (i nie tylko) oraz słowo „zysk” dostrzegać wyłącznie zło. W logice Andrzeja nie mieści się to, że np. na nasionach Monsanto czy Bayer mogą korzystać i firmy, i rolnicy. Dlatego pisze o swoich przeczuciach, a nie o faktach. Bo niestety fakty przeczą temu, w co gorąco wierzy. Nie chce również zrozumieć, że walka z GMO tak naprawdę wzmacnia pozycję wielkich koncernów na rynku biotechnologicznym, o czym nie raz pisał na tym blogu Gospodarz. Dlatego nie dziwi mnie, że na pytanie o konkrety w sprawie skutków społeczno-ekonomicznych wprowadzenia bawełny BT w Azji oczywiście nie doczekałem się odpowiedzi. Zamiast tego, niestety, Andrzej próbuje zamulać dyskusję wrzutami o umowach śmieciowych w Fukushimie. Andrzeju, to jest blog o GMO, a nie problemach Fukushimy… Nie róbmy z tego dyskusji „chumanistycznej”, bo chyba nie tym polega STS, że się, za przeproszeniem, pieprzy o wszystkim, czyli o niczym 😉
4 listopada o godz. 9:22 43202
@MR
„Trochę znam Andrzeja (czyli fronesis) i nie przypisuje on GMO samego zła, jak to odczytał Gospodarz. „
To pewnie rezultat mojego „zapóźnienia intelektualnego” 😉
Dziwi mnie jednak, że pan Andrzej, który nazywa siebie specjalistą od STS i zabiera głos w dyskusji o technologii GMO (tak ją nazwijmy) wykazuje się daleko posuniętą ignorancją w tym temacie, opierając swe tezy właściwie o pewne założenia, a nie analizę danych i faktów. Czy to jakaś maniera STSowców? Przypominam sobie „występ” wspomnianego tutaj p. Stankiewicza w CNK (na którym też byłeś) i dostrzegam u panów wiele podobieństw w postrzeganiu GMO jako technologii. Choć p Stankiewicz dodatkowo miesza z błotem wszystkich naukowców, którzy popierają wykorzystanie GMO w rolnictwie, co jak pamiętam wywołało spore poruszenie podczas debaty w CNK.
7 listopada o godz. 10:28 43383
@gospodarz
Dziękuję za linki, GMO nie jest moim konikiem, interesują mnie raczej szczepionki, malaria, cholera. Dlatego mimo braku problemu z naukową częścią kwestii GMO, jestem sceptycznie nastawiony do rynkowego aspektu.
@m.r
Ja po prostu przeczytałem sporo książek z teorii zależności i teorii nowoczesnego systemu-świata. W tym ujęciu zachód, centrum rozwija się wytwarzając tzw. Rozwój niedorozwoju. Szlachetne inicjatywy tylko pudrują ten układ, ale oczywiście dobrze że są.