Smutek – to czuję gdy oglądam najnowsze zdjęcia i relacje z tego co wydarzyło się w Filipinach. Grupa aktywistów i rolników wkroczyła na poletka doświadczalne genetycznie modyfikowanego ryżu o nazwie Golden Rice (Złoty Ryż). Ze wściekłością wyrywali rośliny, które według nich stanowią ogromne zagrożenie dla ludzi, środowiska i ich biznesów.

Zniszczone pole doświadczalne Złotego Ryżu (Golden Rice)
Akty wandalizmu zostały szeroko potępione przez świat naukowy. W internecie pojawiła się petycja, w której można zamanifestować swój sprzeciw. Pewnie niewiele to zmieni ale myślę, że nie można pozostawiać tego bez jakiekolwiek reakcji. Po drugiej stronie stanęły organizacje pseudo-ekologiczne, które solidaryzują się z wandalami. Pojawiły się doniesienia, w których padają podejrzenia, że aktywiści prawdopodobnie byli opłacani.
Złoty Ryż powraca choć niestety w niewesołych okolicznościach. Zniszczone doświadczenia polowe to już ostatnie etapy w procesie autoryzacji tej odmiany na Filipinach. Naukowców dzielą tygodnie od złożenia wniosku do odpowiednich organów państwowych, które zadecydują o losie rośliny, która może ulżyć cierpieniom ok. 1,6 miliona osób w tym kraju. Głównie dzieci, których z powodu niedoboru witaminy A (VAD) w diecie dotykają liczne schorzenia (np. ślepota), często prowadzące do śmierci.
W 2011 roku miałem zaszczyt uczestniczyć w wykładzie wybitnego naukowca i twórcy Złotego Ryżu. Opowiadał on głównie o „walce” jaką toczy z bezwzględnym aparatem administracyjnym wielu krajów o to, by roślina ta w końcu mogła pomóc milionom dzieci. Myślę, że nie tylko ja ale i wszyscy obecni wtedy na sali w zadziwieniu i zdumieniu słuchali słów Potrykusa, który pytał retorycznie: „kto weźmie na siebie moralną odpowiedzialność za życie setek tysięcy hinduskich dzieci, które można było uratować gdyby nie to, że od 12 lat Złoty Ryż nie wszedł do upraw?”.
Główną winą Ingo Potrykus obarcza Rządy krajów, które nie tylko nie wspierały humanitarnego projektu, ale wręcz utrudniały proces autoryzacji Złotego Ryżu. Nie ma jednak wątpliwości na kim spoczywa moralna odpowiedzialność za to, że jak do tej pory ani jedno życie nie mogło być uratowane z powodu niedopuszczenia Złotego Ryżu do upraw. Organizacje anty-GMO (z Greenpeace na czele) – tak nazywają się główni winowajcy.
Greenpeace i jemu podobni od samego początku wszelkimi możliwymi sposobami stara się zablokować autoryzację Złotego Ryżu. Dlaczego? Tylko dlatego, że to GMO. Przyznam, że nie znam żadnych merytorycznych argumentów przytaczanych przez tą organizację, które by uzasadniały fakt blokowania tego projektu. Jest to po prostu walka ideologiczna oparta na strachu, całkowicie pozbawiona racjonalnych argumentów.
Szczytem bezczelności są dla mnie słowa przedstawicielki Greenpeace Polska – Katarzyny Jagiełło, która na niedawnej konferencji w Warszawie, odnosząc się do słów jednego z prelegentów, wspominającego o Złotym Ryżu, wypaliła: „Jeśli chodzi o Złoty Ryż, to chciałabym tylko przypomnieć, że jak do tej pory nie uratował nikogo na świecie.”
To prawda, tylko jakim sposobem odmiana, która nigdy nie weszła do upraw mogła kogokolwiek uratować? I tego typu fanaberie wypowiada przedstawicielka organizacji, która jest głównie za ten stan odpowiedzialna.
Najprawdopodobniej Greenpeace wydał miliony dolarów na kampanię przeciw Złotemu Ryżowi. Niestety ta prężna machina PR-owa działa bardzo skutecznie. Według tej organizacji jest wiele innych sposobów na walkę z niedoborem witaminy A, więc Złoty Ryż jest niepotrzebny. Te „inne” sposoby są rzeczywiście znane. Są również nieskuteczne, o czym świadczy to, że VAD mimo licznych starań jest nadal uznawany przez WHO jako jeden z największych problemów całej ludzkości. Greenpeace skutecznie uniemożliwia cierpiącym na całym świecie skorzystanie z najnowocześniejszych osiągnięć nauki. Szkoda tylko, że zamiast przeznaczać miliony na akcje anty-Golden Rice, nie jest w stanie zaproponować nic w zamian.
Tak, Złoty Ryż zapewne nie zlikwiduje problemu VAD. Może co najwyżej zmniejszyć jego skalę. Nawet jeśli Złoty Ryż uratuje tylko kilka procent osób cierpiących z powodu niedoboru witaminy A, to i tak są to istnienia liczone w tysiącach. Nawet jeśli nie pomoże nikomu, to czy nie warto choćby spróbować? Może aktywiści powinni domagać się wprowadzenia Złotego Ryżu do upraw? Jeśli ich teorie o nieskuteczności są prawdziwe, to udoskonalony ryż okaże się porażką i zyskają tylko dodatkowe argumenty przeciw GMO, czyż nie?
Prawda jest jednak bardzo smutna. Organizacje walczące ze Złotym Ryżem twierdzą, że to Koń trojański firm agrobiotechnologicznych, który ma służyć przekonaniu opinii społecznej do GMO. Obawiają się więc tylko jednego, że Złoty Ryż faktycznie może okazać się sukcesem (pomagać cierpiącym). Wymusiłoby to zmianę podejścia do GMO jako technologii, a to jest dla nich nie do przyjęcia. Co ciekawe, dyrektor generalny Greenpeace – Kumi Naidoo, zapytany o Złoty Ryż zaraz po objęciu swego stanowiska stwierdził, że jego organizacja powinna przemyśleć kwestię ulepszonej odmiany. W organizacji zawrzało i obecnie pan Kumi już nie wypowiada słów niezgodnych z linią ideologiczną firmy, której przewodzi.
Pocieszeniem niech będzie fakt, że ostatni atak na poletka doświadczalne Złotego Ryżu nie będzie mieć znaczenia dla kontynuacji całego projektu. Naukowcy Międzynarodowego Instytutu Badań nad Ryżem (IRRI) zapowiadają, że badania nadal będą kontynuowane.
Golden Rice field trial vandalized,
Visit to vandalized Golden Rice field trial,
Malnutrition fight not over, Golden Rice research continues,
Global scientific community condemns the recent destruction of field trials of Golden Rice in the Philippines.
19 sierpnia o godz. 10:44 38755
No, bez paczki chusteczek czytać się nie da 🙁
Pojeść żółtego ryżu i wzrok uratowany, a ten wredny grinpis nie pozwala.
Pod ścianę z nim!
The bottom line is that a person, especially a child, cannot realistically get sufficient vitamin A from diet alone if he or she consumes little or no animal products, even with lots of beta-carotene rich foods.
Przy okazji:
Fanaberie się miewa, stroi, wyprawia, ale nie wypowiada.
19 sierpnia o godz. 10:56 38758
„…recognition of the importance of VAD as a public health problem in India is low. Without this recognition, all strategies to address VAD are doomed.”
Nie wystarczy wyprodukować żółty ryż. Trzeba jeszcze nakłonić ludzi do jego jedzenia, zwłaszcza w kraju, gdzie preferuje się ryż biały, a poziom świadomości powiązań między chorobami, a brakiem witaminy A jest bardzo niski i nawet darmowe programy suplementacji wit. A u dzieci (wystarczą dwie dawki rocznie) nie są wykorzystywane dostatecznie, właśnie z braków edukacyjnych wśród szerokich rzesz ludności.
19 sierpnia o godz. 11:05 38759
@nemo
Jak widzę trzyma pan/i linię ideologiczną Greenpeacu = Złoty Ryż nikomu nie pomoże (bo za żółty, etc.). W takim razie po co przeciw niemu protestować? Niech życie zweryfikuje kto ma rację. Cierpiącym/umierającym już chyba i tak nic nie może bardziej zaszkodzić? A może tak jak aktywiści obawia się pan/i jednego, Złoty Ryż może rzeczywiście pomóc dzieciom cierpiącym z powodu VAD? Trochę to okrutne.
19 sierpnia o godz. 11:24 38763
Panie Zalewski,
proszę mi tu niczego nie imputować, zwłaszcza linii ideologicznej, jaką jakoby trzymam, czy też obaw, jakie żywię albo okrucieństwa, które jest moją specjalnością.
Może jednak przeczyta Pan załączony link i się wypowie na temat wyższości żółtego ryżu nad np. olejem z gorczycy. Tak, też wzbogaconym w witaminę A, biotechnologicznie. Jest alternatywą, której pan opłakując żółty ryż nawet nie zauważa.
Organizm ludzki nie przyswaja prowitaminy A bez tłuszczu. Dając ryż bogaty w karoten, nie wolno zapominać o porcji tłuszczu do jego przyrządzenia. Codziennie.
19 sierpnia o godz. 11:25 38764
Fanatyzm religijny nie od wczaraj jest przyczyną wielu nieszczęść ludzkości.
Opisywany przypadek to pokazuje wyraźnie.
Niestety, chyba musimy się nauczyć z tym żyć, człowiek jest i pozostanie istotą religijną, to się nie zmieni. Ciekaw jestem badań które by odpowiedziały na pytanie, czy człowiek współczesny który odrzuca religie ojców, pozostaje naprawdę niewierzący? Intuicja mi podpowiada, że nie.
W co zatem wierzy skoro kościoły pustoszeją w rozwiniętych krajach?
19 sierpnia o godz. 12:25 38769
No to ja teraz wbrew Nemo „wypowiem swoją fanaberię”, bo też mi smutno, że wbrew obowiązującemu prawu prowadzone były badania z „Golden Rice” na dzieciach. To brzydko pachnie i może dlatego „Golden Rice” ma aż taką „złą prasę”, że budzi agresję. Nie ma skutków bez przyczyny.
19 sierpnia o godz. 13:06 38771
@Nemer
„To brzydko pachnie i może dlatego „Golden Rice” ma aż taką „złą prasę”, że budzi agresję. Nie ma skutków bez przyczyny.”
Chce pan powiedzieć, że już 14 lat temu Greenpeace i inni wiedzieli, że w 2012 roku ukaże się kontrowersyjna praca z wyników badań, podczas których podawano Golden Rice chińskim dzieciom bez zgody ich rodziców? I to jest powód dla którego od tylu lat Złoty Ryż budzi tyle agresji?
Ciekawe.
19 sierpnia o godz. 13:18 38772
To już 14 lat temu grinpis zapłacił za to stratowanie filipińskich poletek? 😯
Ciekawe.
19 sierpnia o godz. 13:34 38773
„One of our Golden Rice field trials in the Philippines was vandalized on Thursday, 8 Aug 2013.”
Jedno poletko z ilu?
„Grupa aktywistów i rolników”
Najgorszy element to chyba rolnik-aktywista na żołdzie Greenpeace 😎
Na razie było pokojowo
„everyone is safe and no one was injured during the day’s events, including everyone on the research team, other staff on the site, the local police and village peace-keeping force, and the protesters”
ale jak się rozbisurmanią… 🙄
Principiis obsta. Sero medicina parata, cum mala per longas convaluere moras.
19 sierpnia o godz. 13:50 38775
Szanowny Gospodarzu,
ja tam nie wiem co „Greenpeace” porabiało 14 lat temu, ponieważ działalność tej organizacji nie interesuje mnie aż tak bardzo szczególnie, że sam mam szereg zastrzeżeń do inicjatyw jakie organizacja ta podejmowała i podejmuje ale protest grupy naukowców w sprawie eksperymentowania ze „Złotym Ryżem” na dzieciach miał miejsce już w 2009 roku, więc jakiś „dym” w tej spraw pojawił się 4 lata temu. Chyba wystarczy by w dobie internetu taka informacja się rozeszła, nie sądzi Pan?
Tylko to chciałem powiedzieć.
Pozdrawiam, Nemer
19 sierpnia o godz. 16:04 38779
Każdy ma taki smutek na jaki go stać.
Ja doświadczam takowego, czytając nonparelem na szóstej stronie gazet doniesienie o kolejnych kilkudziesięciu ofiarach bomby w Libanie czy Afganistanie.
Rozumiem, że aktywista WZ nie żywi takich uczuć, bo ofiary mogły nie popierać GMO, więc nie ma co ich żałować.
19 sierpnia o godz. 19:07 38783
Przecież ten ryż dzieciom ma służyć, kto miał testować, starcy?
To że nie informowano rodziców nie ma związku z GMO tylko ze standardami przestrzegania praw człowieka.
Będziesz protestował przeciw przeszczepom bo w Chinach handlują organami?
19 sierpnia o godz. 19:20 38785
Trzymam kciuki za powodzenie projektu Zlotego Ryzu, ale:
1.
14 lat temu Golden Rice mial w sobie tyle beta-karotenu co kot naplakal, wiec sie nie dziwie, ze wtedy Greenpeace protestowal, bo taki lekko wzbogacony ryz raczej mijal sie z celem (chyba ze mowimy o celach polityczno-spolecznych, a nie o realnym zwalczaniu VAD).
2.
Wzbogacanie olejow roslinnych w wit.A to dobry pomysl, kazdy pomysl jest dobry i wart zrealizowania. Tluszcze sa oczywiscie potrzebne do wchlaniania wit A. Ale chyba dieta ludzi dotknietych niedoborem wit A nie ejst zupelnie wolna od tluszczu? Nie trzeba go w koncu wiele….
3.
Golden Rice to troche taki plasterek na urwana noge: nie rozwiazuje problemu, jedynie troche ma minimializowac skutki. No i ma poprawic samopoczucie zachodnich naukowcow, „ktorzy znowu dzieki swoim wysilkom uratowali biednych ludzi wschodu”.
4.
W skutecznym wprowadzeniu Zlotego Ryzu do diety z pewnoscia pomogloby rozeznanie lokalnej sytuacji, nawykow zywieniowych, tradycji kulturowych itd. Akceptacji nowego ryzu w diecie pomogloby tez zrozumienie podejscia lokalnej populacji do nowinek technologicznych i GMO. No i trzeba jakos rozwiazac problem tego, ze ludzie nawet nie wiedza ze maja problem z VAD! Na szczescie jest sporo socjologow i antropologow kultury zajmujacych sie GMO i krajami rozwijajacymi sie, wiec na pewno pomoga w projekcie „Golden Rice”. Co? Tworcy ryzu w ogole sie z nimi nie konsultowali? No ale pewnie zrobili sami jakies rozeznanie i zaprzyjazionych socjologow / entnologow prosili o rade.. Co? Nie zrobili zadnego rozeznania i ida w ciemno… A, no tak, ale to nie szkodzi, przeciez liczy sie ze maja genialny pomysl,, niewazne jak nie niego ludzie zareaguja, czyz nie?
19 sierpnia o godz. 19:51 38787
Gronkowiec
19 sierpnia o godz. 19:20
Golden Rice mial w sobie tyle beta-karotenu co kot naplakal, wiec sie nie dziwie, ze wtedy Greenpeace protestowal, bo taki lekko wzbogacony ryz raczej mijal sie z celem
Protestowali bo ocenili że celu się nie uda osiągnąć? Nie skomentuję tej bzdury, wystarczy zacytować.
„Golden Rice to troche taki plasterek na
urwana noge: nie rozwiazuje problemu, ”
Większości problemów nie da się rozwiązać, że o Holokauście wspomnę, ale można poczynić w tej sprawie pewien podtęp, sorry za czarny humor, ale jakoś mi się skojarzyło.
Co to za argument?
Uratowanie kilku czy kilkunastu czy kilkudziesięciu milionów osób nie rozwiązuje problemu bo nie leczy raka a na raka więcej umiera. Znów bzdura.
„W skutecznym wprowadzeniu Zlotego Ryzu do diety z pewnoscia pomogloby rozeznanie
lokalnej sytuacji,”
Kpisz, czy o drogę pytasz?
W skutecznym wprowadzeniu pomogłoby jego wprowadzenie do uprawy.
Jeden komentarz a głupota goni głupotę.
19 sierpnia o godz. 20:30 38790
@Parker
Coś się do tych Chińczyków przyczepił? Tam przynajmniej za handel organami niektórzy dostają w czapę a rabin Levy Izaak Rosenbaum wpłacił 3 miliony baksów kaucji i wyszedł z aresztu, choć tym procederem wraz z czterema innymi rabinami i kilkudziesięcioosobową szajką z Bostonu parał się 10lat. Czemu o tym gangu nie piszesz? O handlu organami zabijanych Palestyńczyków w Izraelu to wiesz, czy nie? A o premierze Kosowa i mordowaniu porywanych młodych Serbów to Ci coś wiadomo? – czy tylko faszerujesz się „wiadomościami” z GazWybu, najlepiej o Chińczykach?
Ja tu mówię o tym, że retinoidy (z wit.A) mogą mieć działanie nie tylko dobroczynne ale i toksyczne dla organizmu ludzkiego więc przeprowadzanie testów na dzieciach i akceptacja tego, pomijając aspekt prawny, bliska jest akceptacji praktyk niejakiego Mengele i tyle a Ty sobie radośnie, Cyceronie blogowy, wypisujesz – „Przecież ten ryż dzieciom ma służyć, kto miał testować, starcy?” Proponuję byś czasami sprawdził, czy ręce, których palce używasz do klepania w klawiaturę połączone są z mózgiem.
19 sierpnia o godz. 20:38 38791
Czyli jesteś przeciw przeszczepom?
Bo po co to piszesz?
To nie dziwne, kto to widział, żeby człowiek z cudzą nerką żył, to wbrew Naturze.
19 sierpnia o godz. 21:55 38795
rozczula mnie jak Zalewski/Polityka wypominają Greenpeace „miliony dolków” wydanych na propagandę anty-Golden Rice a przy okazji zapomina jak się kasuje pieniądze Monsanto za PR prasowy. Obrzydliwym elementem tego monsatowskiego PR, że
1. grasuje się na dzieciach
2. grasuje się krajach biednych
3. pod pozorem humanitarnego zatroskania się (np. takiego Zalewskiego, Rotkiewicza, Polityki) kręci się dudki aby udowodnić, że Greenpeace jest „be”, żeby przygotować teren nad „emerging markets” w tym RPjakiśtamnumer,
Powtórzę swoją mantrę: GMO jest narzędziem imperializmu a jako takie ma na celu TYLKO ZYSKI Monsanto, Syngenta, POLIYTKi a „zwalczanie VAD” jest użytycznym narzędziem marketingowym (a POLITYKA jest identycznym narzędziem marketingowym).
ale, ale p. Zalewski: NIE WSZYSTKO MOŻNA KUPIĆ ZA PIENIĄDZE (1) a p. Ingo Potrykus to nie jest prof. Borlaug.
I to by było na tyle.
PS. Panie Zalewski, a niech mi pan wytłumaczy, dlaczego Monsanto, Syngenta, BASF. Bayer – czyli firmy „robiące” w GMO – omijają szerokim łukiem Chiny?? Uprzejma prośba, tylko proszę nie chrzanić, że Chiny i IPR to są rzeczy wzajemnie się wykluczające. Nie, Chiny musiałyby być durne, gdyby się „oddały” w opiekę Monsanto, Syngenta, BASF, Bayer, etc.
19 sierpnia o godz. 23:29 38801
@gjaszcz
„Ingo Potrykus to nie jest prof. Borlaug”
Ciekawe, że wspomina pan akurat o Borlaugu, który popierał GMO, a o działaniach takich organizacji jak Greenpeace powiedział mniej więcej tak: „Sukces organizacji zwalczających gmo będzie katastrofą dla ludzkości”.
„Panie Zalewski, a niech mi pan wytłumaczy, dlaczego Monsanto, Syngenta, BASF. Bayer – czyli firmy „robiące” w GMO – omijają szerokim łukiem Chiny??”
A omijają? Następujące firmy mają takie oto autoryzowane odmiany GMO w Chinach:
1. Monsanto:
– rzepak – 1 odmiana,
– bawełna – 4 odmiany,
– kukurydza – 6 odmian,
– soja – 2 odmiany,
– burak cukrowy – 1 odmiana.
2. Bayer:
– rzepak – 10 odmian,
– bawełna – 3 odmiany,
– soja – 1 odmiana,
3. Syngenta:
– kukurydza – 3 odmiany.
4. DowAgroscience:
– kukurydza – 3 odmiany,
5. DuPont:
– soja – 1 odmiana.
W Chinach uprawia się ok. 4 mln ha bawełny Bt (GMO). Wiele z tych odmian uzyskano dzięki współpracy i w porozumieniu z Monsanto. Na rynku działa również spółka joint venture związana z Monsanto, która ma kilka autoryzowanych odmian. Ma pan jednak nieco racji. Chiny starają się „na własnych zasadach” wprowadzać technologię GMO w uprawach, blokując w miarę możliwości dostępność swego rynku dla firm zagranicznych. Choć są jednocześnie chyba największym importerem zbóż GMO na świecie (niedawno podpisano umowę z Argentyną i Brazylią na import soi GMO, bo widocznie ta z USA już nie wystarcza – w roku 2012 13 mln ton z USA). W tym jednak Chiny różnią się od Europy, że nie odrzucają technologii jako takiej. Wręcz przeciwnie, prowadzą bardzo intensywne prace nad własnymi odmianami (częściowo podrabiając pomysły firm zachodnich). Mają własne odmiany bawełny Bt, ryżu Bt, papai odpornej na wirusy , topole, paprykę czy pomidory. Jednym słowem utrudniają życie firmom zagranicznym, w tym czasie opracowując własne odmiany. Cóż, chętnie widziałbym podobne podejście również w Europie. A tak pozostaje tylko naiwnie wierzyć, że jak wprowadzi się zakaz uprawy kukurydzy MON810, to nagle staniemy się wolni od GMO, szczególnie tego złego GMO od korporacji. Niestety efekt tego typu działań jest wręcz odwrotny.
19 sierpnia o godz. 23:31 38802
@Gronkowiec
ad 1. „Golden Rice mial w sobie tyle beta-karotenu co kot naplakal” – podzieli się Pan źródłem tej informacji? A przede wszystkim, co to znaczy „co kot napłakał”, bo w nauce takich określeń – jak Pan doskonale wie – się nie używa? Ale nawet jeśli, to już w 2005 r. uzyskano nową odmianę GR zawierającą 23-razy więcej beta-karotenu niż pierwsza. I doskonale Pan wie, że nie o poziom beta-karotenu Grinpisowi chodziło, ale o fakt, że GR to „zue GMO”.
ad 2. O co chodzi? Mógłby Pan rozbudować swoją wypowiedź?
ad 3. Dość niesmaczny komentarz z Pańskiej strony (szczególnie jego druga część). Arogancko wypowiada się Pan na temat wysiłków ludzi, którzy chcą zrobić coś dobrego… Smutne.
Zaś to, w jakim stopniu rozwiązuje problem ślepoty, to może się dopiero okazać, jak zostanie wprowadzony do upraw i zacznie być spożywany przez dzieci.
ad 4. Skąd Pan to wie? Znów prosiłbym o podzielenie się źródłami.
Wałkowaliśmy już temat chińskich dzieci. Nikt na nich, jako pierwszych, nie testował GR, bo wcześniej w USA, w 2009 r., „Złoty ryż” jedli ochotnicy i nikomu nic się nie stało. M.in. dlatego chińskim dzieciom nic nie groziło. Co więcej, afera ta o tyle mnie dziwi (piszę dziwi, bo za mało wiem, by się w jakiś zdecydowany sposób wypowiadać), skoro w źródłowej pracy czytam: „The study recruitment processes and protocol were approved by the Institutional Review Board–Tufts Medical Center in the United States and by the Ethics Review Committee of Zhejiang Academy of Medical Sciences in China. Both parents and pupils consented to participate in the study.” Chętnie dowiedziałbym się więcej, choć niekoniecznie od Grinpisu, jak to naprawdę z tymi badaniami było.
@Nemo @Nemer
Przestańcie trollować, bo jest to już wyłącznie żałosne i nudne. Kiedyś bywało śmieszne.
19 sierpnia o godz. 23:37 38803
@gjaszcz
Jest taki rysunek Andrzeja Mleczki: „Obywatelu, nie pieprz bez sensu!”…
20 sierpnia o godz. 0:55 38806
Powtórki z rozrywki ciąg dalszy.
Nie trzeba było długo czekać, aby i MR uderzył w płaczliwy ton niekochanego zbawcy ludzkości.
Jak ochotnicy (pięcioro) testowali żółty ryż
Chińczycy niewdzięczni, podstępni i nieszczerzy, filipińscy aktywiści atakują z wściekłością, a wszystko finansuje Greenpeace.
Nic, tylko siądź i płacz 🙁
Dzielni naukowcy jednak się nie poddają, dzierżą sztandar mocno w dłoni i zapowiadają po komsomolsku, że badania nadal będą kontynuowane.
Tak trzymać.
20 sierpnia o godz. 1:34 38807
@MR
ad 2.
Odnosiłem się do nemo, który zwrócił uwagę, że dla dobrego przyswajania witaminy A potrzebne jest jedzenie jej z tłuszczem i zwrócił w związku z tym uwagę na inny ciekawy pomysł – modyfikowanie gorczycy (z której w Indiach produkuje się olej do jedzenia) by zawierała duże dawki witaminy A. Pomysł ten mi się podoba, ale chyba nawet w biednych regionach jakiś tłuszcz i tak jest obecny w jedzeniu, więc wystarczy go, by witaminy z Złotego Ryżu zostały przyswojone. Wiec o to bym się tak bardzo nie martwił(choć.. czy ktoś wie coś więcej na temat diety na obszarach z VAD?)
ad 3.
Bardzo kibicuję naukowcom pracującym nad Złotym Ryżem i wiem że to nie jest ich winą, że Zachód od stuleci wykorzystywał Wschód, i ze nadal to robi. Nie jest ich winą, że zachodnie rządy i wielkie korporacje (jak np. Monsanto) prowadzą egoistyczną, imperialistyczną politykę. Nie jest to też ich winą że żadne GMO nie rozwiąże problemowych systemów jakimi jest bieda, nierówna dystrybucja dóbr i brak edukacji w krajach trzeciego świata. Natomiast faktem pozostaje, że z z Złotym Ryżem czy bez niego, te dzieci (i dorośli) będą nadal niedożywieni, ich dieta będzie niezdrowa, a oni żyć będą w nędzy.
ad 4.
A, jakoś tak sobie zgaduję, patrząc na to jak wiele nazwisk socjologów i antropologów jest na liście współpracowników tego projektu, jak wiele analiz dotyczących społeczno-kulturowych aspektów wprowadzania Złotego Ryżu już opublikowano i jak błyskotliwie na stronie projektu autorzy piszą, że zdają sobie sprawę, że mogą pojawić się jakieś społeczno-kulturowe przeszkody w wprowadzaniu tej technologii, ale że na pewno same się one jakoś rozwiążą 🙂
20 sierpnia o godz. 1:36 38808
@MR
P.S.: A jak już Pan apeluje, by osoby sceptycznie nastawione do GMO przestały trollować, to nie mógłby Pan przy okazji o to samo apelować do trolli „pro-GMO”? Bo chyba nigdy jeszcze nie widziałem tu takiego apelu, ani nie widziałem żeby ktoś posty takich trolli usuwał, a to by była ciekawa odmiana 😛
20 sierpnia o godz. 20:28 38841
Nie można być pro GMO.
Można tylko nie być głupio przeciw.
20 sierpnia o godz. 20:31 38842
A jeżeli do mnie pijesz, to zapewniam cię, że nie cieszę się sympatią ani gospodarza ani MR, dawali już temu wyraz.
20 sierpnia o godz. 20:56 38844
Panie Zalewski
nie obalił pan mojego twierdzenia że „Ingo Potrykus to nie jest prof. Borlaug” a co prof. Borlaug powiedział o Greenpeace (lub organizacjach podobnych) to powiedział DAWNO temu i nie jestem pewien, czy powiedziałby to samo dzisiaj.
A co do Chin: sam pan pisze, że to władze Chin „podejmują” takie a nie inne działania wobec producentów GMO i o to tylko chodzi: DECYZJE w tej materii są po stronie władz Chin i w żadnym wypadku oddają tej decyzji „niewidzialnej ręce rynku” czyli Monsanto, Bayer, Basf. A to, że chinole mają w „niewielkim poważaniu” IPR, to bez obrazy, ale są „u siebie” (1) a po drugie „pielęgnowanie” IPR w stylu USA, stanowi przeszkodę dla postępu wg chińskiego rozumienia. A dlaczegóż by więc miały Chinole przestrzegać reguł „ustalonych” przez USA (za czasów Clintona)?? Że „utrudniają”?? A co mają się „podkładać” jak bezdurni dyktatowi „niewidzialnej ręki rynku”. Przecież mają swoich naukowców, instytuty, etc. No może jakieś uzasadnienie? Uprzejma prośba, bez argumentów typu „kradzież”, etc bo się pan taką argumentacją nie obronisz. Decyzje władz Chin wbrew pana mniemaniu są o wiele bardziej racjonalne w każdym aspekcie niż np. przysięgi p. Camerona (UK), że on będzie forsował zgodę EU na uprawę GMO w EU ale jest to deklaracja mająca taką wartość, jak zgoda rządu JKM (od 1946!!!) o szpiegowaniu w ramach Avalanche.
Generalizując: kwestia stosowania GMO w odniesieniu do żywności czy innych upraw nie może być przedmiotem „niewidzialnej ręki rynku” (1) bo chodzi o suwerenny obowiązek każdego państw ze względów zasadniczych a (2) – nie może stanowić zagrożenia dla środowiska w sensie generalnym [człowiek, woda, ziemia, powietrze] (3) – w społeczeństwach demokratycznych – jeżeli się utrzymuje, że „my” jesteśmy właśnie tacy, to przyzwoitość by nakazywała nie tyle poszanowania prawa jednostki ile wręcz obrony praw jednostki przed „niewidzialną ręką rynku” i na tym polu to ja życzę Panu i pana koledze z redakcji Polityki, p. Rotkiewiczowi (ksywa MR powyżej jak sądzę), „sukcesów” w świetle PRISM, TEMPORa, etc.
20 sierpnia o godz. 21:24 38847
nie obalił pan mojego twierdzenia że „Ingo Potrykus to nie jest prof. Borlaug”
To trudne do obalenia twierdzenie, nie każdy potrafi.
Poproś panów na N, poradzą sobie bez trudu, nie takie rzeczy obalali na tym blogu.
20 sierpnia o godz. 21:30 38848
@gjaszcz
Borlaug powiedział to co powiedział w roku 2004, wiec wcale nie tak dawno.
Co do kwestii IPR to raczej nie znajdziemy porozumienia. Zresztą i tak w tym temacie dyskusja nie ma sensu, bo nie tylko GMO jest objęte ochroną patentową/autorską/etc. Więc jeśli argumentem przeciw GMO jest kwestia szeroko rozumianego „patentowania” to jest to argument bardzo słaby, żeby nie powiedzieć, że całkowicie nietrafiony.
Niemniej życzę panu aby kiedyś wpadł pan na jakiś genialny pomysł. Wydał setki milionów złotych na jego rozwój. Kolejne miliony na jego wdrożenie na rynek. Oczywiście niech pan wspaniałomyślnie go nie patentuje. Pana konkurencja na pewno wspaniałomyślnie nie skopiuje pana rewelacyjnego i gotowego pomysłu i za ułamek procenta kwoty, którą pan wydał na rozwój swego wynalazku na pewno nie wprowadzi podobnego produktu na rynek (ten zapewne byłby znacznie tańszy, bo konkurencja nie poniosłaby takich nakładów jak pan). A klient tylko by powiedział: „skoro to to samo to po co przepłacać?”. Niemniej gdyby nawet do tego doszło, to jestem pewien, że wspaniałomyślnie by pan podziękował firmie, która „ukradła” pana pomysł doprowadzając zapewne pana firmę do bankructwa.
22 sierpnia o godz. 0:49 38894
Panie WZ,
jeżeli pan sobie wyobraża, że znajdziemy porozumienie w czymkolwiek to się pan myli a to z tego prostego powodu, że pan mnie uważa za coś tam a ja pana za lobbystę piszącego w gazetce reklamowej. Gdyby pan przeczytał uważnie i ze zrozumieniem to co pan napisał, żeby udowodnić, że jestem głupkiem to się okaże, że to pan jesteś głupkiem.
A co do mojej wykładni co do IPR: kiedyś tam, podczas pobytu Alberta Duerrera w Italii, oskarżył przed sądem republiki weneckiej kopistów swoich prac o haniebne praktyki. Sąd republiki weneckiej wydał werdykt, że ci kopiowanie jest dozwolone ale przestępstwem jest podpisywanie tych dzieł nazwiskiem „Albert Durrer”. Byłby pan tak wdzięczny zwrócić uwagę na zasadniczo jakościową różnicę wobec dzisiejszej praktyk IPR wymyślonych przez niejakiego Bruca Lehmana (USA), klepnięta przez niejakiego Wilusia Clintona. Przedtem nie było pojęcia „trolli patentowych”. Przecież to co pan piszesz to oznacza, że chodzi o ZARABIANIE PIENIĘDZY BEZ WZGLĘDU KOSZTY. A ja to uważam za równie niemoralne jak pan uważasz „okradanie” Monsanto, Bayer, BASF, etc. Dlatego uprzejma prośba o nieużywanie argumentów w stylu Hołdysa przy okazji dyskusji o IPR albo pozwolę sobie zacytować Jacka Kuronia: A MOŻE BYŚ PAN DODAJ COŚ OD SIEBIE jakim to tekstem częstował ubeków „nachodzących” go telefonicznie.
PS. Tak z czysto estetycznych kwestii nie zajmując się etyką: MONSANTO to firma „zasłużona” wyprodukowaniem Orange Agent, Bayer to IG Farben, BASF tyż IG Farben, IBM – „zasłużone” Niemcom hitlerowskim swoją technologią. Jednym słowem: KASA, MISIU, KASA.
22 sierpnia o godz. 9:37 38915
Co trzeba mieć w głowie żeby toczyć spory w gazetce reklamowej?
Ja od razu do kosza wyrzucam, bez czytania, o co dopiero polemika? Przecież wystawiłbym się ma pośmiewisko.
30 sierpnia o godz. 21:45 39365
Żeby zrozumieć czy ten ryż jest bezpieczny potrzebne sa wyniki doświadczeń. Trudno o te wyniki jeśli doświadczenie zostaje zniszczone. Na szczęście przetrwały jeszcze inne 4 poletka w tym kraju.
30 sierpnia o godz. 22:56 39366
A jeśli prowadzący badania już np. odkryli, że nie jest bezpieczny, to koniec badań i kasy też a jak się „doświadczenie” zniszczy, to się je prowadzi dalej i gites tenteges, kasa dalej płynie. Teraz pytanie – Kto napuścił wandali? Może tak być, czy nie?