Hawaje to najważniejszy region USA uprawy papai. Początkowo produkcja zlokalizowana była tylko na wyspie Oahu. Jednak z powodu masowych infekcji wirusem PRSV (wirus pierścieniowej plamistości papai) w latach 50-tych zlikwidowano sady i zaczęto uprawiać papaję na oddzielonej 19 milowym pasem oceanu wyspie Hawai (w dystrykcie Puna). Ale zanim do tego doszło sadownicy spalili wszystkie zainfekowane wirusem rośliny. Spalono również rośliny dziko żyjące i użytkowe, które podejrzewano, że mogą być nosicielami wirusa. Zabiegi były skuteczne. Wirus został powstrzymany, ale nie pokonany. Choroba pierścieniowej plamistości papai powróciła. Izolacja geograficzna nie zapobiegła przedostaniu się nosicieli (mszyc) na sąsiednie wyspy. Miliony dolarów zainwestowano w liczne programy hodowlane, których celem było uzyskanie drzewek odpornych na wirusa. Bez skutku. Głównym powodem był brak naturalnie występujących krewniaków papai, którzy zawieraliby geny odporności. Insektycydy używane do zwalczania mszyc nie mogły pomóc. Już po minucie od kontaktu owada z rośliną dochodzi do infekcji.
W 1987 roku naukowiec, fitopatolog, specjalista od PRSV, z pochodzenia hawajczyk – Denis Gonsalves (Cornell University) zaproponował współpracę Richardowi Manshardtowi (nauki ogrodnicze, University of Hawaii) oraz fizjologowi Maureen Fitch (Hawajskie Centrum Badań Rolniczych USDA). W celu opracowania odmiany odpornej na wirusa wykorzystali oni mechanizm wyciszania genów (interferencji RNA) który w tym czasie nie był jeszcze poznany. Zakładali oni, iż wprowadzając do genomu rośliny konstrukt zawierający sekwencję kodującą fragment białka płaszcza wirusa (CP), w jakiś sposób drzewka staną się odporne. Nie pomylili się.
Przeprowadzono liczne doświadczenia transformacyjne. W roku 1991 uzyskano pierwszą transgeniczną papaję odporną na PRSV (linia 55-1). Następnie zaczęto prowadzić doświadczenia polowe. Zbiegiem okoliczności w roku 1992, w dystrykcie Puna zidentyfikowano pierwsze drzewka zarażone wirusem. Choroba błyskawicznie się rozprzestrzeniała. Do roku 1994 połowa plantacji była już zainfekowana a rolnicy masowo porzucali plantacje. Naukowcy skrzyżowali linię 55-1 z komercyjnymi odmianami papai dostępnymi na rynku, uzyskując dwie nowe odmiany SunUp i UH Rainbow. Departament Rolnictwa (USDA) wydał zgodę na przeprowadzenie wielkoskalowych testów transgenicznych drzewek. Wyniki przerosły najśmielsze oczekiwania hodowców. Rośliny wysadzono w regionie o największym nasileniu choroby. Podczas gdy tradycyjne odmiany były całkowicie porażone, transgeniczne odmiany niemal w 100% były odporne. Odporność utrzymywała się na niezmienionym poziomie przez kolejne dwa lata.

Testy polowe papai. Po lewej drzewka konwencjonalne - zainfekowane PRSV, po prawej odmiana transgeniczna.
Rozpoczęto pośpieszne przygotowania do wprowadzenia nowych odmian na rynek. Należało podpisać odpowiednie umowy licencyjne z firmami (tak, z Monsanto także) i uniwersytetami – właścicielami patentów na technologię. Nowe odmiany to tzw. GMO, więc musiały przejść restrykcyjny i czasochłonny proces deregulacyjny. Rolnicy hawajscy nie mogli jednak czekać zbyt długo, stąd wyjątkowe zaangażowanie Departamentu Rolnictwa (USDA) w całą sprawę, który sfinansował specjalny projekt przygotowujący nasiona odmian, tak by można było je jak najszybciej udostępnić rolnikom. W latach 1994-1997 pozytywne decyzje wydały trzy agencje (USDA, FDA i EPA). W roku 1998 (kwiecień) z sukcesem zakończyły się negocjacje z właścicielami patentów. Pierwsze nasiona transgenicznych odmian SunUp i Rainbow zostały udostępnione rolnikom hawajskim w maju 1998 roku za darmo (= 0,00 $).
Wprowadzone do upraw odmiany okazały się ogromnym sukcesem oraz ratunkiem dla całej branży. W roku 2000 produkcja przekroczyła poziom nie notowany od dekad. W roku 2010 80% całkowitego areału upraw papai stanowiły odmiany GMO. Jak na ironię sady drzewek genetycznie modyfikowanych pomogły również rolnikom organicznym. Dzięki masowemu zastąpieniu podatnych odmian roślinami GM, znacznie spadła liczba izolatów wirusów znajdujących się w środowisku. Zdarza się, że rolnicy uprawiają konwencjonalne papaje otoczone odmianami transgenicznymi, „zabezpieczającymi” je przez wirusami.
Sukces transgenicznej papai zadaje kłam wielu mitom rozpowszechnianym przez organizacje zwalczające GMO. Pomimo tego, że technologia była opatentowana, ogromne koncerny postanowiły udostępnić ją za darmo. Transgeniczną papaję uprawiają nie właściciele latyfundiów, czy ogromnych i zmechanizowanych farm, ale drobni, małoobszarowi rolnicy. To kolejny dowód, że technologia ta może służyć nie tylko „bogatym i wielkim”. W roku 2002 główny twórca transgenicznej papai – Dennis Gonsalves został wyróżniony Nagrodą Alexandra von Humboldta „za największy wkład w rozwój rolnictwa amerykańskiego” za okres poprzedzających pięciu lat. Nie była to ostatnia przyznana nagroda.
Minęło przeszło 15 lat od wprowadzenia transgenicznej papai do uprawy. Genetycznie modyfikowane drzewka nadal są odporne, a rolnicy nie wyobrażają sobie powrotu do sytuacji z połowy lat 90-tych, kiedy to nie było odmian GMO. Jedynym zmartwieniem rolników są aktywiści, którzy starają się jak mogą dyskredytować sukces transgenicznej papai. Greenpeace w swych materiałach pisze: „uprawy transgenicznej papai okazały się być porażką ekonomiczną wysp amerykańskich, na których znajdują się plantacje tych owoców”. Oczywiście brak powołania się na jakiekolwiek dane, etc. W walkę angażują się nawet celebryci (a jakże). Pani Roseanne Bar (aktorka) rozpowszechnia bzdury, że to papaja GMO odpowiada za obecność wirusa PRSV na Hawajach.
Gorzej, że o sukcesie transgenicznej papai zapominają przedstawiciele lokalnych władz. Otóż Rada wyspy Hawaii prowadziła konsultacje w sprawie rozporządzenia (Bill 79), którego celem miało być wprowadzenie całkowitego zakazu uprawy i testów odmian GMO. Łaskawa pomysłodawczyni i autorka ustawy (radna Margaret Wille), umieściła sformułowanie o wyłączeniu transgenicznej papai z proponowanych zapisów. W propozycji pojawiło się m.in. zdanie o tym, że ktokolwiek posiadający lub wykorzystujący w jakikolwiek sposób produkty GM lub z nich wytworzone powinien zgłosić ten fakt władzom oraz uiścić roczną opłatę wielkości 100$. Eksperci nie pozostawiają suchej nitki na proponowanej ustawie. Z oburzeniem zareagowali plantatorzy papai, którzy zorganizowali protest pod siedzibą miejscowych władz. Na transparentach mieli napisane hasła: „Jestem tu po to by ratować swoje miejsce pracy”. I pomyśleć, że gdyby podobna ustawa weszła w życie przed 1998 rokiem, to najprawdopodobniej nie byłoby dziś sukcesu papai UH Rainbow. Szczęsliwie radna Margaret Wille przemyślała swoje mało roztropne zachowanie i zdecydowała się wycofać ustawę z dalszych etapów legislacyjnych.
Więcej informacji o transgenicznej papai:
Control of Papaya Ringspot Virus in Papaya: A Case Study;
Wywiad z twórcą papai GMO – dr Dennisem Gonsalvesem: Is Genetic Engineering Always a Bad Thing?.
PS. Czy przypadkiem nie zapomniałem wspomnieć o tym, że w wyniku 15 lat uprawy papai GMO na Hawajach nie doszło do katastrofy ekologicznej, a ludzie nie zaczęli masowo wymierać?
11 sierpnia o godz. 15:06 38289
” musiały przejść restrykcyjny i czasochłonny proces deregulacyjny”
Deregulacyjny? Czy to pomyłka, czy też to słowo znaczy co innego niż myślałem?
11 sierpnia o godz. 18:52 38301
„PS. Czy przypadkiem nie zapomniałem wspomnieć o tym, że w wyniku 15 lat uprawy papai GMO na Hawajach nie doszło do katastrofy ekologicznej, a ludzie nie zaczęli masowo wymierać?”
Ludzie w tamtych okolicach masowo wymierają ok 80 lat od urodzenia.
Piętnaście lat to za krótko żeby coś powiedzieć.
Myślę, że ofiary GMO papai zaczniemy notować dopiero za jakieś 70 lat, zwłaszcza ofiary wieku dziecięcego kiedy jak wiadomo papaja szkodzi najbardziej na niewinny organizm.
11 sierpnia o godz. 19:05 38304
Uczony rosyjski Papajew odkrył, że w przypadku 87,68 % mieszkańców którzy zmarli w 2012 na Hawajach sporzywało w ciągu ostatniego roku papaję GMO.
Trudno nie powiązać przytoczonych tu faktów.
12 sierpnia o godz. 9:08 38339
@parker
„Uczony rosyjski Papajew odkrył, że w przypadku 87,68 % mieszkańców którzy zmarli w 2012 na Hawajach sporzywało w ciągu ostatniego roku papaję GMO.”
„Uczony polski xxx odkrył, że w przypadku 90% mieszkańców którzy zmarli w 2012 w Polsce spożywało w ciągu ostatniego roku jabłka bez GMO.”
Jakie fakty tutaj widzisz? Że populacja zjada produkty (owoce, warzywa) powstające w ich kraju?
12 sierpnia o godz. 16:06 38363
@parkerhahah
widzę, że niektórzy nie umieją into ironia
12 sierpnia o godz. 17:58 38371
@parker
@parkerhahah
To jeszcze nic, od dawna naukowcom wiadomo, że Oksydan (według terminologii IUPAC) jest substancją silnie uzależniającą i szkodliwą. O. powoduje silne uzależnienie fizyczne, przy czym nie znaleziono jeszcze skutecznej terapii odwykowej. Po odstawieniu O. pacjent umiera w przeciągu 7-14 dni! Zażywanie dużej dawki O. może prowadzić do problemów z oddychaniem i śmierci, (ok, 450 potwierdzonych zgonów w Polsce, według statystyk policji), ponadto O. może prowadzić do utraty panowania nad pojazdem i tym samym wypadku (brak jednoznacznie potwierdzonych liczby ofiar wypadków). Dodatkowo zażywanie nie oczyszczonego Oksydanu jest prawdopodobnie najczęstszą przyczyną zachorowań na Dur, Czerwonkę, czy wiele innych groźnych chorób.
Mimo tego substancja ta jest całkowicie legalna (szacowana wartość rynku w Polsce to ponad 2,6 miliarda zł) i tak powszechna, że wiele osób nie zdaje sobie w sprawy z uzależnienia.
Piszę to jako osoba silnie uzależniona, o fakcie uzależnienia dowiedziałem się raptem kilka lat temu (mogę tylko przypuszczać jak długo byłem tego faktu nieświadomy). Nie jestem lumpem ani narkomanem, nie stoję pod sklepem i nie żebrzę o kasę, żeby móc kupić kolejną dawkę Oksydanu. Staram się prowadzić normalne życie, jak większość z Polaków. Może dlatego nie mogę liczyć na wsparcie rządu czy innych instytucji. Prowadzę swoją walkę po cichu, ale może będę mógł pomóc także Tobie.
12 sierpnia o godz. 21:02 38382
Chciałem zapytać, na co mszyce teraz sie przeżucily ? Bo nie wierze że poszły spać.
14 sierpnia o godz. 10:19 38470
@Wojciech Zalewski
Czy wiadomo już, jaki jest mechanizm uodparniania się rośliny na wirusa dzięki włączeniu do DNA, np. papai, jego niektórych genów? Czy pojawiły się jakieś dobrze tłumaczące to hipotezy? Dlaczego akurat sekwencja CP działa?
14 sierpnia o godz. 12:29 38479
@MR
Jak pisałem wszystko opiera się o mechanizm interferencji RNA (wyciszania genów). Jest to powszechnie występujący mechanizm regulacji/”wyłączania” ekspresji genów. Główną jego funkcja w organizmie jest wyłapywanie „wadliwych” i/lub zbędnych cząsteczek mRNA. Jest to również mechanizm obronny przed wirusami (i najprawdopodobniej takie jest też jego pochodzenie).
Dr Gonsalves i jego zespół nie znali szczegółów tego mechanizmu, jednak obserwowano, że wprowadzenie do genomu np. tytoniu dodatkowej kopii genu wirusowego powodowało wzrost odporności. Wtedy jeszcze nie zdawano sobie sprawy z tego, że umieszczenie takiej dodatkowej kopii genu może powodować aktywację „maszynerii” związanej z interferencją RNA (ten został opisany kilka lat później, za co przyznano nagrodę Nobla). Ekspresja dodatkowej kopii może powodować powstawanie krótkich cząsteczek mRNA, które rozpoznawane są przez mechanizmy komórkowe jako obce. To trochę taki rodzaj „molekularnego układu odporności”. Rozpoznane cząsteczki są degradowane na krótkie fragmenty (tzw. siRNA), co zapobiega syntezie białek na matrycy „niechcianego” mRNA. Te małe siRNA są również używane przez komórkę jako matryca, czy rodzaj znacznika. Przyłączają się do komplementarnych sekwencji mRNA obecnych w komórce i również indukują ich degradację. Tak więc taka kopia DNA wirusowego będzie indukować powstawanie mRNA komplementarnego do mRNA wirusa, z którego powstaną krótkie siRNA (to są produkty transgenu). A te siRNA, będą z kolei rozpoznawać sekwencje mRNA wirusa, który wniknął do komórki, zapobiegając powstawaniu białka CP (w tym przypadku). A bez białka wirus nie może się namnażać (ale mogłoby to być każde inne mRNA/białko, którego wyciszanie spowodowałoby blokadę namnażania wirusa).
Tak to w dużym skrócie wygląda. Nie wiem czy jest to zrozumiałe. Biotechnologów przepraszam za duże uogólnienia w wyjaśnianiu mechanizmu RNAi 😉
Z interferencją RNAi wiążą się duże nadzieje, bo to nie tylko mechanizm, który można wykorzystać do blokowania syntezy białek wirusów ale także możemy blokować syntezę białek gospodarza. Takie podejście zastosowano w ziemniaku Amflora. Wyciszono w nim ekspresję białka uczestniczącego w syntezie skrobi, co wpłynęło na zmianę jej kompozycji (stosunku amylozy do amylopektny). Nie trudno również sobie wyobrazić sytuację, że dzięki RNAi możemy doprowadzić do zablokowanie syntezy jakiejś szkodliwej substancji, która występuje w danym organizmie. A jeszcze bardziej wykraczając w rozważania o RNAi, to wielkie nadzieje wiąże się z lekami opartymi o krótkie RNA, które dostarczane z zewnątrz (bez modyfikacji) do organizmu chorego na nowotwór, powodowałyby zahamowanie ekspresji genów komórek nowotworowych. Prace na tym polu są bardzo intensywne. Niestety głównym problemem jest tutaj sposób dostarczenia takich krótkich RNA bezpośrednio do docelowej komórki. RNA jest bardzo niestabilną cząsteczką, która poza komórką ulega niemal natychmiastowemu rozkładowi.
@mszyce
„Chciałem zapytać, na co mszyce teraz sie przeżucily ? Bo nie wierze że poszły spać.”
Mszyce nie musiały na nic się przerzucać. Papaje są odporne na wirusa, którego mszyce „nieświadomie” roznoszą. Nie ma to wpływu na biologię tego owada.
14 sierpnia o godz. 15:26 38494
@Wojciech Zalewski
Dzięki za obszerne wyjaśnienie! To rzeczywiście mocno skomplikowane (nawet w skrócie 😉 Czyli w wielkim, ogromnym, gigantycznym skrócie: materiał genetyczny wirusa włączony do DNA rośliny działa – za pośrednictwem RNA – na materiał genetyczny wirusa i powoduje, że nie może on skutecznie zaatakować komórek np. papai? Czy poprawnie to streściłem?
14 sierpnia o godz. 18:49 38498
@MR
Trochę przekombinowane 😉
W gigantycznym skrócie (jeśli mogę się wtrącić):
Wirus PRSV atakuje papaję i włącza do jej DNA fragment, który koduje białko płaszcza tegoż wirusa. Produkt tego genu (mRNA) z jądra wędruje do cytoplazmy, gdzie ma być przepisane na białko Ale tutaj zonk! Komórki transgenicznej papai wytworzyły sobie już wcześniej w jądrach komórkowych mRNA komplementarne do mRNA kodującego fragment białka płaszcza wirusa i dostarczyły go do cytoplazmy. Ponieważ fragmenty są komplementarne, to się łączą ze sobą i nie może dojść do ekspresji białka wirusowego, bo polimeraza nie ma jak się przyłączyć i zsyntetyzować białko. Niedługo potem dochodzi do degradacji tych fragmentów.
14 sierpnia o godz. 20:01 38502
@MR
„Czy poprawnie to streściłem?”
W sumie tak.
14 sierpnia o godz. 20:57 38504
I żeby właśnie nie przekombinowywać, to bym dodał tylko, że te siRNA o których pisze Gospodarz łączą się z kompleksem białkowym RISC, który zawiera m. in. białka Argonauta i Dicer. Powstaje aktywny kompleks RISC, który zawiera jednoniciowe antysensowne RNA (te, tzw. guide strand). (Druga nić małego RNA ulega degradacji). Aktywny RISC znajduje komplementarną do jednoniciowej cząsteczki siRNA cząsteczkę mRNA i ją przecina. Aktywny RISC wiąże się z nieulegającą translacji częścią mRNA (3’UTR) docelowego mRNA i powoduje represję translacyjną tego mRNA. Powoduje to zmniejszenie ekspresji genu kodowanego przez to mRNA. W konsekwencji ten PRSV zostaje „trafiony i zatopiony”, proste jak cep.
14 sierpnia o godz. 21:14 38508
Ciekawe jest to, czy nastąpiła degradacja mRNA PRSV czy blokowanie translacji mRNA?
14 sierpnia o godz. 22:36 38515
@Nemer
„Aktywny RISC znajduje komplementarną do jednoniciowej cząsteczki siRNA cząsteczkę mRNA i ją przecina. Aktywny RISC wiąże się z nieulegającą translacji częścią mRNA (3′UTR) docelowego mRNA i powoduje represję translacyjną tego mRNA.”
Przyznam, że nieco zdziwiła mnie informacja o tym, że kompleks RISC wiąże się z regionem 3′-UTR. To nie jest aż tak powszechne. Jest to mechanizm zaproponowany, ale wydaje mi się, że tylko dla miRNA. Choć i w tym przypadku są na tym polu pewne dyskusje. W przypadku siRNA aktywny kompleks RISC może połączyć się także i regionem 5′-UTR jak i ORF.
„czy nastąpiła degradacja mRNA PRSV czy blokowanie translacji mRNA?”
Końcowy efekt będzie ten sam. W przypadku wyciszania za pomocą siRNA dochodzi do enzymatycznego rozcinania mRNA, natomiast w mechanizmie z miRNA i jego łączeniu z regionem 3′-UTR wydaje się, że prowadzi to do deadenylacji łańcucha poly-A, to w efekcie powoduje odłączenie czapeczki (cap) z końca 5′, co destabilizuje całe mRNA, które ulega degradacji.
Jeśli zaś mówimy o tym jaki mechanizm jest w papai, to na pewno tworzone są siRNA, a nie miRNA, które kodowane są przez endogenne geny. Owszem obecnie projektuje się i amiRNA, jednak w czasach gdy trwały prace nad modyfikowaną papają nikt nawet nie przewidywał, że istnieje coś takiego jak miRNA.
14 sierpnia o godz. 23:53 38517
Panowie, trochę mnie Wasza wymiana przerosła 😉 Ale doceniam (choć nie do końca rozumiem) merytorycznego komcia Nemera. Nareszcie przestał trollować 😉 I like it 🙂
15 sierpnia o godz. 0:50 38519
Szanowny Gospodarzu,
z tym mikroRNA zgoda ale zjawisko kosupresji było znane już na samym początku lat 90 i choć może nie znano jego przyczyn czy dokładnego przebiegu – tego nie wiem – to wiedziano już chyba przy pracach nad papają, że wprowadzenie dodatkowej kopii genu, którego odpowiednik już znajdował się w genomie gospodarza, prowadzi do wyciszenia aktywności zarówno transgenu, jak i
endogennego genu. Tak, że niewątpliwy sukces z papają mógł być chyba spodziewany i potwierdził, wg mnie, to niewątpliwie superciekawe zjawisko być może wskazując, że ten kierunek dalszych badań jest nie do przecenienia.
Mówiąc wprost, działa jak szczepionka jakaś.
Pozdrawiam, Nemer
15 sierpnia o godz. 10:10 38537
@MR
Nie przeceniałbym wiedzy p Nemera – LINK. 😉
15 sierpnia o godz. 10:37 38538
No, nareszcie, Szanowny Gospodarzu nie mogłem się doczekać kiedy ktoś wpadnie na to, że robię sobie mały żart ale proszę się nie gniewać, to ani z Pana ani z bloga. Myślałem że się rozpuknę ze śmiechu gdy wczoraj przeczytałem pewien wpis na temat naszej wymiany zdań. O to mi chodziło, złośliwcowi, trochę znaczy w związku z tym, że pozyskałem tu na blogu przyjaciela, który troszczy się o stan mojego mózgu. Już teraz nas jest dwóch, bo sam też się o niego troszczę.
Przepraszam, ale chyba nic się nie stało?
Pozdrawiam, Nemer
Szanowny MR,
„potrolejbusowałem” sobie tym razem naprawdę ale przy okazji czegoś się też sam dowiedziałem inspirując naszego Gospodarza do wypowiedzi mającej walory edukacyjne, nieprawdaż? „”Sie” poznało regiony 3′ i 5′ i np. co pod czapeczką można znaleźć. Może komuś poza mną też się przyda?
Pozdrawiam i przepraszam jeśli wywołałem inne emocje niż uśmiech, Nemer
15 sierpnia o godz. 11:08 38541
@Nemer
„nie mogłem się doczekać kiedy ktoś wpadnie na to, że robię sobie mały żart”
Moja odpowiedź na pana pytanie to też był rodzaj żartu, choć oczywiście wszystko co w niej zawarłem jest zgodne z obecnym stanem wiedzy o miRNA czy siRNA (przynajmniej takie mam przekonanie).
„Przepraszam, ale chyba nic się nie stało?”
Żeby tylko takie „żarty” pojawiały się na tym blogu, to byłoby coś.
15 sierpnia o godz. 12:37 38546
A teraz wracając do „ad remu”, to myślę sobie w sposób trochę może cyniczny, że zamiarem badaczy mogło wcale nie być koniecznie jakieś tam ulżenie życiu plantatorów papai, która to roślina była jedną z setek a może i więcej obiektów na których pewnie badano kwestię interferencji RNA. I dobrze. Ponieważ jednak na nasionach tych roślinek nie da się dużo zarobić, bo drzewka nie są koszone co roku, to plantatorzy otrzymali je darmo. Powiedzmy, bo teraz np. sowicie się opłacają w postaci aktywnego uczestnictwa w walce z administracją, która w sposób chyba niemądry próbowała pozbawić ich dochodów i pracy w ramach wojny z GMO. Ten PR na rzecz akceptacji GMO kosztował zainteresowanych „darujących” raczej niewiele a rezultaty przecież są niezłe. Zrobił się dym korzystny dla GMOwskiego PR o czym świadczy chociażby ostatni wpis Gospodarza.
Pamiętam jak firma HOOP wybudowała kamienicę z mieszkaniami dla bezdomnych. W mediach był taki szum, że jak jakiś fachowiec policzył, za taką reklamę musieliby zapłacić wielokrotnie więcej niż wydali na kamienicę. Było to w czasie, gdy ta firma wchodziła na giełdę, czy przymierzała się do fuzji z jakąś firma czeską – nie pamiętam szczegółów. Nikt mi nie powie, że właściciele HOOPa nie zyskali na tym.
A opowieść Gospodarza o wyspach, próbach izolacji od mszyc (nosicieli wirusa), kiedy to już raz było nieźle a potem nagle się popsuło tak z głupia frant, skojarzyła mi się z takim fajnym polskim filmem, który niedawno widziałem. Taki cwaniaczek zorganizował dwóch „pandorów”, którzy wyglądali jakby świeżo z „puszk”” wyszli, żeby napadli na jedną taką laskę i ją przed tymi „pandorami uratował, bo jej potrzebował w celach niecnych. Udało mu się prawie, bo w konsekwencji laska ukatrupiła cwaniaczka i z mamusią, przy asyście babci, rozpuściły go w kwasie a następnie spuściły do kanału czy jakoś tak.
Myślę sobie, że idąc tym tropem jakiś cwaniaczek mógł wysłać Pandorę w puszce a może Pandorę z puszką na wczasy na odpowiednią wyspę, byle w puszcze zawiozła tam odpowiednie mszyce. I jak się akcja powiodła, to znalazł się „dobry wujek”, który wbrew twierdzeniu Miltona Friedmana, że There’s no such thing as a free lunch, takie lancze rozdaje darmo i takie właśnie rozdał tubylcom w postaci nasion czy drzewek z papają, na której wcześniej trenowano interferencje RNA.
Jeśli ktoś w ten darmowy lancz nie wierzy, to znaczy, że jest pewnie taki wredny jak ja.
A w ogóle to z papają jest krucho. Smakuje mi bardzo ale hawajskiej nie próbowałem bo jej na naszym rynku nie spotkałem. Jest czasami z Turcji ale tylko czasami. Pytałem warzywno-owocowego „menago” z mojego najbliższego supermarketu czemu tak rzadko bywa a ten buja, że w ogóle zamawia tylko po 3 sztuki, bo nikt tego nie kupuje i mu się psuje oraz, że gdyby mógł, to by jej w ogóle nie sprowadzał a sprowadza po 3 szt. na raz bo tyle mu się mieści w skrzyneczkę. Rozgniewał mnie, bo ja kupuję więc nie wszystkie wywala oszukaniec jeden. Ale cóż poradzić. W zastępstwie kupuję mango ale to nie to.
Nemer
15 sierpnia o godz. 14:47 38553
Patrzac na ta historie Papaji, mozna stwierdzic, ze to przyklad tego, jak GMO moze pomoc drobnym plantatorom, i jak firmy gotowe sa zrobic cos dobrego dla ludzi (i zdaje sie taki punkt widzenia przyjmuje Gospodarz)
Ale czy to nie jest raczej historia o tym, ze gdy organy wladzy zaangazuja sie w zorganizowanie, kontrolowanie, negocjowanie i ustalanie, to da sie zrobic tak, ze na GMO zyska i szary obywatel i drobny rolnik? I ze nawet rolnicy ekologiczni beda zadowoleni?
15 sierpnia o godz. 16:59 38562
@Nemer
„zamiarem badaczy mogło wcale nie być koniecznie jakieś tam ulżenie życiu plantatorów papai, która to roślina była jedną z setek a może i więcej obiektów na których pewnie badano kwestię interferencji RNA.”
Zamiarem badaczy nie mogło być badanie kwestii interferencji RNA, bo w tym czasach nikt nie miał pojęcia, że takowe zjawisko istnieje. Poza tym tego typu prace mające na celu poznanie jakiegoś zjawiska wykonuje się na roślinach modelowych, a nie na papai, która w owym czasie należała do gatunków mało podatnych na regeneracje in vitro oraz transformację (w odniesieniu do źródła jest to wytłumaczone).
Wirus PRSV stanowi zagrożenie dla upraw papai już od dziesięcioleci. Hodowcy/naukowcy doskonale zdawali sobie sprawę z tego, że wcześniej czy później wirus ten się odrodzi. I tak jak mówi sam dr Gonsalves, nie starano się oczekiwać na powrót wirusa w bezczynności, a trwały różnego rodzaju projekty, których celem było uzyskanie odmian odpornych na wirusa. Szczęśliwie dla rolników, gdy wirus sie pojawił, naukowcy mogli im niemal natychmiast pomóc. Nie ma sensu doszukiwać się tutaj jakichś teorii spiskowych.
15 sierpnia o godz. 17:27 38563
Szanowny Gospodarzu,
gdzieś się doczytałem, że zjawisko interferencyjnego wyciszania genów zaobserwowano w 1990 roku przy „zabawach” genetycznych z Petunia hybryda (nie mylić z pecunia non olet) i nazwano kosupresją. Ponieważ było to odkrycie wielkiej wagi, tak się mi – amatorowi – przynajmniej wydaje, dalej poszły badania lawinowo a na jakich roślinach można było ćwiczyć, to nie mam pojęcia. Wiem, że dręczono później jakiegoś nicienia przez wprowadzanie sensownego i antysensownego RNA doprowadzając go do drgawek, co miało świadczyć o „wyciszaniu” genów i za co Nobel został „pałuczen” i nic więcej nie wiem. Tak sobie dywaguję tylko używając wyobraźni „zwolennika teorii spiskowych”.
Pozdrawiam i dziękuję za wyjaśnienia, Nemer
16 sierpnia o godz. 11:42 38604
@Nemer
„Tak sobie dywaguję tylko używając wyobraźni „zwolennika teorii spiskowych”.”
No właśnie, bo „dywagować”, to znaczy „odstępować, odbiegać od tematu; mówić, pisać nie na temat” (Słownik Języka Polskiego). Podziwiam samokrytykę 😉
16 sierpnia o godz. 15:19 38610
Szanowny MR,
to chyba posługujemy się różnymi słownikami a na dodatek różnie rozumiemy to pojęcie, bo wg mojego, „dywagacja” to „długie, rozwlekłe rozważania, zwykle odbiegające od tematu”. Dla mnie słowo „zwykle” sprawia, że różnica w definicji tego pojęcia jest kolosalna, a w ogóle, to nie jestem jakiś tam kłutas więc się nie zamierzam kłócić. Niech będzie, że uprawiam samokrytykę.
Rozumiem, że ta Twoja do mnie notka powstała w ramach troski o moją mózgownicę, która wg Ciebie takowej wymaga. Jestem za tę troskę wdzięczny.
Poza tym, to chyba raczej nie jestem narcyzem więc skoro uważasz, że rzeczywiście stać mnie czasami na krytyczne podejście do siebie to się cieszę. Wynika to może stąd, że chcąc być obiektywny, to inaczej się nie da, nieprawdaż?
Ale chyba „dywaguję” i to (ło rany …!) wg Twojej definicji więc kończę, by za bardzo nie naruszyć „zasad …” itd.
Pozdrawiam, Nemer
16 sierpnia o godz. 22:34 38628
@Nemer
Emotikon 😉 na końcu mojego wpisu oznaczał, że warto potraktować mojego komcia z przymrużeniem oka. Nie jesteś bowiem ani pierwszym, ani ostatnim, który używa czasownika „dywagować” niezgodnie z jego słownikowym znaczeniem. Nie miało to być czepialstwo, bo wszyscy robimy błędy. Ot, taki żarcik w kontekście naszej dyskusji. Wuluzuj 😉 Widzę też, że szybko przeszedł Ci foch, bo miałeś już nic nie pisać na tym forum 🙂
17 sierpnia o godz. 7:32 38647
Nemer,
„Nie jesteś bowiem ani pierwszym, ani ostatnim, który używa czasownika „dywagować” niezgodnie z jego słownikowym znaczeniem”
Bywają tacy, co złapią pierwszą definicję w guglu i już tryumfują.
A tymczasem
„dywagować” znaczy również rozpatrywać sprawę bez możliwości wpływu na jej rozwiązanie, spekulować, snuć rozważania…
„miałeś już nic nie pisać na tym forum”
Też się dziwię.
Piszesz, a MR szczęka opada na te wszystkie miRNA i siRNA, i mechanizmy interferencji, no to chociaż do dywagacji się przyczepi 😉
17 sierpnia o godz. 14:48 38662
Szanowny/a Nemo
Z własnej winy, przyznaję, postawiłem się w impasie, bo albo się złamię i będę dawał czasami sygnały tekstowe, że jestem, albo przełknę zmianę mojego nick’a, co zdaje się forsuje mój blogowy kompan MR, na „Nemerstrzelafocha”. Przyznam samokrytycznie, że „szczeliłemsobiewstopę” albo po polsku, że „wlazłemnagrabie” i MR to teraz bezlitośnie eksploatuje. A niech mu tam będzie, niech się dowartościowuje po wpadce, którą fajnie że zauważyła(e)ś, bo zachował się po moim „ambush – joke” jak kot wyprowadzony na Saharę i stwierdzający – „nie ogarniam tej kuwety”. W końcu to o to mi chodziło.
Miło Cię widzieć znowu.
Pozdrawiam, Nemer
17 sierpnia o godz. 14:55 38664
Szanowny Gospodarzu,
ośmielam się twierdzić, że ten sukces z tą hawajską papają, to naukowy tak – jest pełny – ale ekonomiczny, to jednak chyba w połowie tylko.
Po pierwsze, produkcja papai nie osiągnęła jeszcze nawet połowy poziomu z końca pierwszej połowy zeszłego wieku.
Po drugie, niebagatelne znaczenie ma klient a ten, który kiedyś odbierał zdaje się blisko połowę produkcji w tym czasie, (znaczy ten który zrobił kiedyś tę jatkę na Oahu właśnie i wybił prawie tylu Amerykanów ilu zginęło w „nine-eleven”) dzisiaj odbiera tylko 16% produkcji bo Rainbow ’a nie chce, a chce tylko Kapoho, której jest ok.23%., znaczy nie-GMO. Europa też „Rainbow’a” nie bierze. Tak, że jeszcze paręnaście cyklonów nad Puną przejdzie zanim będzie można odtrąbić pełen sukces.
Poza tym, to akurat te plantacje na Hawajach w praktyce pokazały, że niełatwo jest uchronić te nie-GMO przed „zanieczyszczeniem” transgenicznymi genami bo mimo, że papaja jest samopylna, to podobno od 0,8 do 1,3% w Kapoho ujawnia się transgeniczne geny.
Na koniec pyta Pan „Czy przypadkiem nie zapomniałem wspomnieć o tym, że w wyniku 15 lat uprawy papai GMO na Hawajach nie doszło do katastrofy ekologicznej, a ludzie nie zaczęli masowo wymierać?”
No dobrze, a wie Pan którą papają, Rainbow czy Kapoho objadają się Hawajczycy?
Ja tam wiem, że nasi rolnicy, plantatorzy i hodowcy czym innym nawożą, inaczej stosują herbicydy i insektycydy, (że nie wspomnę o zakazanych antybiotykowych „suplementach” dla zwierząt) przy produkcji na sprzedaż a inaczej gdy ją przeznaczają dla siebie, zresztą przy sąsiedzkiej współpracy polegającej na handlu wymiennym. Czy dotyczy to tylko polskiego rolnictwa? Nie jestem pewien.
Pozdrawiam, Nemer
17 sierpnia o godz. 15:13 38667
Szanowny MR,
Proponuję powrót do „ad rem”’u bo w końcu Gospodarz się wnerwi i nas tu „wygumkuje”, no może przesadziłem, mnie wygumkuje a Ciebie chyba raczej zostawi. Może warto by np., „podywagować”, na przykładzie papai – Dlaczego Japończycy traktują wszystkie GMO jako Death-Trap for the Jap, czyli jeszcze gorzej jak Europa? Co myślisz o tym? A może coś wiesz na ten temat, bo do mnie wieśniaka nic tu nie dociera?
Pozdrawiam, Nemer
17 sierpnia o godz. 15:45 38668
Taka mała ciekawostka.
Jak wykorzystać energię cieplną wody wypływającej z nowego (34,6 km) tunelu kolejowego? Woda ma temperaturę +20 st. i nie wolno jej odprowadzić do lokalnego potoku, bo zmieniając warunki zaszkodziłaby populacji pstrąga. Na kąpielisko termalne za zimna, ale nadaje się do ogrzewania hodowli jesiotra syberyjskiego (mają cały czas syberyjskie lato) oraz wielkiej szklarni z roślinami egzotycznymi produkującymi owoce w ilości 10 ton rocznie. Najlepiej ma się papaja
Jesiotrów jest tam 60 000 sztuk, docelowa produkcja kawioru – 2 tony rocznie.
17 sierpnia o godz. 18:32 38674
Nemer i nemo to nie ta sama osoba?
Zbyt wnikliwie nie czytam, ale nie widzę różnicy, obaj niby nie przeciw GMO a jednak nie za, tacy trzeźwo myślący zwolennicy prawdy po środku.
Za mądrzy żeby nic nie rozumieć, za głupi żeby zrozumieć cokolwiek.
17 sierpnia o godz. 20:09 38679
Hej, Parker
za blogowego Cycerona próbujesz robić a nie znasz gry w złego i dobrego policjanta?
Proponuję, żebyś też pomyślał nad sentencją Francois de La Rochafoucauld:”
Uważamy za rozsądnych jedynie tych, którzy są naszego zdania.”
Pozdrawiam, Nemer
17 sierpnia o godz. 20:28 38681
@Parker
To dwie różne osoby (prawdopodobnie, bo na 100% to jednak nie wiadomo 😉 Nemo bije na głowę Nemera pod względem wypisywania głupot i trollowania. Choć w przypadku Nemo nie wiadomo, czy to trolling. Może jednak on/ona święcie wierzy w to, co wypisuje i jest przybyszem z Otchłani (czyli tych wszystkich nawiedzonych antynaukowych miejsc w Internecie typu blog Astromarii).
Ale znów odbiegamy mocno od tematu… Może jednak pogadamy o papai lub przynajmniej o GMO 🙂
18 sierpnia o godz. 12:50 38720
Nemer
„Uważamy za rozsądnych jedynie tych, którzy są naszego zdania.”
To prawda, tyle że od czasu Arystotelesa ludzie znają zasady logiki i są w stanie dowodzić logicznie prawdziwości swoich tez.
I tu nie ma dowolności, nigdzie u wielkiego filozofa nie znajdziesz prawdy po środku.
Dla człowieka kierującego się w myśleniu zasadami logiki każdy kto jest odmiennego zdania jest nierozsądny. I odwrotnie, dla każdego kto te zasady lekceważy, albo ich nie ogarnia moje myślenie będzie nierozsądnym.
Tylko co z tego wynika?
Że głupki trzymają się razem?
To normalne, tylko w tym toważystwie nie są przecież głupkami. Ludzie myślący logicznie też trzymają się razem, tylko w tym toważystwie mogą znaleźć coś inspirującego głowę.
18 sierpnia o godz. 13:00 38721
Widać, że nemo trafia w czułe miejsca niejakiego MR, skoro tak usilnie próbuje on zdeprecjonować tę osobę i jej komentarze.
Jeśli osobiste wycieczki wraz z umieszczaniem niewygodnych komentatorów w „antynaukowych miejscach” są tu tolerowane, to ja proszę Pana Zalewskiego o równy brak reakcji, jeśli nazwę MR fachowcem od agitacji i dętej propagandy korzyści z wprowadzenia w Polsce upraw GMO.
Został już zresztą odpowiednio oceniony przez innych komentatorów na łamach „Polityki”:
„zwolennik GMO = zwolennik wiedzy naukowej = człowiek racjonalny, oświecony, rozsądny.
Przeciwnik GMO = zatruty ideologią eko, fanatyk, sekciarz. (…)
Jaki to ma związek z MR? Taki, iż stara się on namiętnie przeciwników i osoby sceptyczne w stosunku do GMO wrzucić do jednego worka wraz ze zwolennikami teorii flogistonu, ufologami, tarocistami, różdżkarzami itp. Gdyż po jego stronie stoi nauka, rozsądek, trzeźwy i chłodny osąd, po ich zaś lęk, zabobon i ciemnota.”
18 sierpnia o godz. 13:29 38723
„Przeciwników i osoby sceptyczne w stosunku do GMO wrzucić do jednego worka wraz ze zwolennikami teorii flogistonu, ufologami, tarocistami, różdżkarzami itp”
Ale wy jesteście w jednym worku, ten worek jedni nazywają Otchłanią, inni przeciwnikami naukowego oglądu rzeczywistości.
Podstawowym czynnikiem łączącym tę grupę jest strach.
18 sierpnia o godz. 13:39 38724
A parker odważnie podstawia łapkę do podkucia 😉
Jacy „wy” i na jakiej podstawie zaliczasz mnie do nich, parker?
Może jakiś konkretny przykład, a nie insynuacje.
18 sierpnia o godz. 17:01 38729
Jaka insynuacja?
Boisz się GMO?
Bo nie wiadomo co się może zdarzyć w wyniku jedzenia takiej żywności.
Inne dziedziny nauki takiego lęku w tobIe nie wywołują.
Dlaczego żywność akurat?
Moim zdaniem wszelkie znane mi religie do dwu spraw przekładają szczególną wagę.
Do jedzenia i prokreacji.
W tym szczególnym przypadku mamy i jedzenie, i w pewnym sensie prokreację, nie naszą, ale w przypadku wierzących w mądrość Natury to to samo, powołujemy do życia coś czego natura nie stworzyła a to wbrew wierze. W przypadku przyrody nieożywionej to nie stanowi problemu, ale życie? To sfera metafizyczna dla większości.
Spotkałem parę osób wierzących w życiu, zazwyczaj byli dumni ze swojej wiary, czemu ty nie jesteś, nie rozumiem