To musiało się tak skończyć. Wprowadzone w marcu 2012 roku moratorium na uprawy kukurydzy genetycznie modyfikowanej kukurydzy MON810 zostało zniesione przez Radę Stanu (najwyższy organ administracyjny we Francji). Zanim o szczegółach krótko przypomnijmy „jak to było”.Kukurydza MON810 jest rośliną transgeniczną, zawierającą gen kodujący białko Bt (toksynę Bt). Dzięki temu jest odporna na omacnicę prosowiankę, która jest najpoważniejszym szkodnikiem kukurydzy. Odmiana MON810 została dopuszczona do uprawy na terenie Unii Europejskiej (a więc i Francji) w roku 1998. Początkowo traktowana jak ciekawostka, z czasem zyskiwała uznanie rolników, którzy coraz chętniej sięgali po genetycznie modyfikowane odmiany. Pech chciał, że kukurydza MON810 to sławne GMO, w związku z czym stała się celem bezpardonowych ataków aktywistów, którzy rozpętali trwającą do dziś kampanię strachu opartą na kłamstwach. Politycy francuscy wbrew opiniom ekspertów i oczekiwaniom rolników, wprowadzili w roku 2008 pierwsze moratorium na uprawy tej rośliny. Jednak aby wprowadzić takie moratorium (zgodnie z prawem UE) należy wykazać szkodliwość konkretnej odmiany GMO dla środowiska czy zdrowia ludzi lub/i zwierząt. Francja takowych dowodów nie przedstawiła, co potwierdziła opinia panelu naukowego Europejskiego Urzędu ds. Bezpieczeństwa Żywności (EFSA).
We wrześniu 2011 roku Europejski Trybunał Sprawiedliwości orzekł, iż francuskie moratorium jest niezgodnie z dyrektywami Wspólnoty. Podobną opinię wyraził w listopadzie 2011 roku francuski Sąd Najwyższy, znosząc jednocześnie obowiązywanie czasowego zakazu. Stało się to tuż przed wyborami prezydenckimi, w związku z czym niemal natychmiast politycy zapowiedzieli przywrócenie zakazu, sprzeciwiając się decyzjom sądów. W marcu 2012 roku urzędujący wówczas prezydent Francji – Nicolas Sarkozy, po raz drugi wprowadził moratorium na uprawę kukurydzy MON810. Komisja Europejska przekazała nadesłane przez Francję uzasadnienie do EFSA, ta z kolei kolejny raz stwierdziła, że moratorium nie ma uzasadnienia, ponieważ Francja nie przedstawiła żadnych wiarygodnych dowodów na szkodliwość MON810.
Tym razem czasowy zakaz nie utrzymał się zbyt długo. Dnia 1 sierpnia 2013 roku Rada Stanu zniosła moratorium na uprawię MON810. „Stosując się do prawa Unii Europejskiej, zgodnie z wykładnią Trybunału Sprawiedliwości UE, Rada Stanu stwierdziła nieważność rozporządzenia Ministra Rolnictwa z dnia 16 marca 2012 r.”. W orzeczeniu kolejny raz powtórzono, iż nie przedstawiono żadnych dowodów szkodliwości transgenicznej odmiany kukurydzy, a tylko to może uzasadniać wprowadzenie zakazu uprawy.
Francuscy politycy szybko zareagowali. Minister rolnictwa stwierdził m.in.: „Niezależnie od decyzji stanowisko rządu będzie takie samo: nie opowiadamy się za GMO, a zwłaszcza za MON810, które jest kukurydzą oporną na środki chwastobójcze” . Pan minister najwidoczniej nie ma pojęcia o czym mówi. MON810 nie jest odporna na herbicydy, a na szkodnika – omacnicę prosowiankę. Na terenie Unii Europejskiej nie można uprawiać żadnej odmiany GMO odpornej na pestycydy.
Politycy francuscy nie za bardzo przejmują się opiniami sądów, prawników, naukowców, ekspertów czy rolników. W połączonym oświadczeniu minister rolnictwa i minister środowiska zapowiedzieli, że przywrócą zakaz, tak by zdążyć przed zasiewami w roku 2014. Kibicować im nie będę, niemniej zapewne dopną swego.
2 sierpnia o godz. 13:21 37752
„Na terenie Unii Europejskiej nie można uprawiać żadnej odmiany GMO odpornej na pestycydy.”
A T25?
4 sierpnia o godz. 14:29 37841
Panie Redaktorze niech sie Pan obudzi!!!!! Koniec indoktrynacji, zwalona misja. Monsanto wycofuje sie z Europy. Podjeto decyzje, ze skupia sie na grabiezy i truciu Ameryki Polnocnej i Poludniowej, czas przeniesc sie zatem na ktorys z tych kontynentow ze swoja nachalna indoktrynacja…..
5 sierpnia o godz. 11:14 37904
@el
Ciekawe że informacje poparte wynikami badań opublikowanych w naukowych czasopismach uważasz za indoktrynację podczas gdy krzyki nie poparte żadnymi dowodami uważasz za coś zupełnie przeciwnego. Monsanto wycofuje się z Europy ponieważ nie ma ochoty tracić znacznych sum na przepychanki z urzędnikami i woli skoncentrować się na wolnych rynkach nie będących pod wpływem aktywistów nie znających się na tematyce przeciw której protestują. Efekt dla UE będzie taki że zaczniemy sprowadzać produkty oparte na roślinach modyfikowanych z innych krajów bo będą tańsze i nasze rolnictwo będzie wymagało jeszcze większych dopłat a w końcu może dojdzie i do tego że padnie. Cały twój wpis jest zwykłą propagandą w której bzdura występuje na przemian z banałami o indoktrynacji a wszystko okraszone brakiem znajomości języka.
5 sierpnia o godz. 11:41 37905
@WZ
Chciałbym nieśmiało zwrócić uwagę, że usuwanie postów, które co prawda zawierają nieładne insynuacje, ale nie łamią zasad netykiety jest „niefajnym zachowaniem”… To były bardzo ciekawe posty i chciałem je jeszcze raz na spokojnie przeczytać, a tu nagle zniknęły…
5 sierpnia o godz. 11:48 37906
Ach, i żeby była jasność:
Wszystkim, którzy uważają że autor jest „sługusem Monsanto” czy inne takie, chciałbym wyjaśnić że normalni ludzie angażują się w sprawy co do których są przekonani sami z siebie, nie potrzebując do tego żadnych łapówek czy zachęt finansowych. Ja jako naukowiec też kilka razy próbowałem popularyzować wiedzę naukową – i robiłem to zupełnie bezinteresownie, z potrzeby serca. Jeśli więc jacyś dyskutanci uważają, że autor bloga na pewno jest przez kogoś opłacany, bo przecież nie robiłby tego sam z siebie – to od razu nasuwa się pytanie: przez kogo w takim razie są opłacani oni, jeśli uważają że nie można się angażować bezinteresownie? Czyżby panom Greenpeace albo ICPPC płaciło za postowanie tutaj? 😛
Sorry za insynuacje, ale chciałem pokazać, ze to może działać w obie strony 😛
5 sierpnia o godz. 13:05 37908
@Gronkowiec
„Chciałbym nieśmiało zwrócić uwagę, że usuwanie postów, które co prawda zawierają nieładne insynuacje, ale nie łamią zasad netykiety jest „niefajnym zachowaniem”
Jeśli chodzi o ostatnie posty to moim zdaniem pewna granica została przekroczona. Głównie dlatego, że dotyczyły one redakcji Polityki. Tego typu komentarze (oskarżenia i insynuacje), nie poparte żadnym faktami i wiarygodnymi danymi po prostu usuwałem, usuwam i nadal będę usuwać.
5 sierpnia o godz. 17:51 37926
Drogi Gronkowcze
Jeśli ci się wydaje, że twój post reprezentuje jaki taki poziom intelektualny to się bardzo mylisz.
Nikt nie jest niczyim „sługusem” dlatego, że reprezentuje czyjeś interesy. Ani branie pieniędzy nie jest żadną skazą charakteru. Problem tylko, czy robi się to otwarcie i uczciwie, czy też pokątnie ukrywa swoje intencje. Czy spokojnie i rzeczowo przedstawia argumenty dając innym szansę na ich analizę i wyciąganie własnych wniosków (postawa naukowca), czy też wulgarnie wyzywa innych od głupków i obraźliwie poniża wykorzystując przewagę pozycji. Ludzie z Greenpeace albo ICPPC występują uczciwie choć nie muszą mieć racji. Nie tylko nie ukrywają się, to oni właśnie tworzą te organizacje. I mają prawo pluć na twoje insynuacje bo czymś zupełnie przeciwnym są zakulisowe machinacje przedstawiane jako obrona prawdy i nauki.
Twój zarzut jest wyjątkowo niskich lotów i niewielkiej prawdy. Za rogiem otworzyli sklepik z rozumiem.
P.S. A co do tych, co to „zupełnie bezinteresownie” przedstawiają prawdę naukową, zapytaj ich, jakie były wyniki dwudniowej dyskusji z prof. Serallinim w styczniu w Stuttgarcie. Na blogu Serallini bezinteresownie okrzyczany został jako kombinator i cwaniaczek. Zobacz, do kogo to jeszcze pasuje. W Krytyce Politycznej było jedno zdanie, ale MR kulturalnie i naukowo zwymyślał autora od chamów.
5 sierpnia o godz. 19:32 37930
@WZ
Wlasciwie rozumiem (choc pytanie, czy i ile „Polityka” zarabia na blogach uwazam za nie tylko sensowne, ale i ciekawe, i sam bym sie tego chetnie dowiedzial). Tyle ze w efekcie moja odpowiedz na insynuacje wyglada glupio, jesli samych insynuacji nie widac 😛
P.S.: Czy uchyliby Pan rabka tajemnicy w sprawie swoich konfliktow interesow, i zdradzil czy firma w ktorej Pan pracuje zajmuje sie GMO?
@ZWO
Czy ty nie obracasz kota ogonem? Ja przeciez niczego nie insynuowalem, tylko chcialem pokazac do jakich absurdow moze prowadzic rzucanie insynuacjami! Troche szkoda, ze nie zwrociles uwagi, ze sie do tej pory krytykowalem „zwolennikow GMO” ktorzy w dyskusjach probuja przemycac jakies swoje ideologie pod plaszczykiem „obiektywnej nauki”. Ale akurat z roznych osob popierajacych w dyskusjach GMO, autor bloga jest najbardziej wywazony, zdystansowany i obiektywny (do tego rzadko zabiera glos w flejmach). Wiec troche przykro sie robi jak ktos usiluje mu zarzucac rzeczy, ktorych ewidentnie nie robi…
5 sierpnia o godz. 19:52 37932
Gronkowiec
1. Nie jestem przeciwnikiem GMO, jestem za uczciwością.
2. Korzystam z prasy, gdzie na ostatniej stronie podana jest lista sponsorów, z których jednak gazeta żyje. To żadna hańba i nic do ukrycia a tym bardziej do wprowadzania cenzury. Co najwyżej można stwierdzić, że ktoś się myli i podać listę reklamodawców. Chyba, że tajna.
3. Proszę się nie wykręcać. Interpretacja Pańskiego zdania
„od razu nasuwa się pytanie: przez kogo w takim razie są opłacani oni”
jest tylko jedna i nawet nie dopuszcza tego, co Pan usiłuje teraz wykazać.
4. Nemer podał dane powszechnie dostępne w internecie. Cenzura jego wpisu … ach szkoda czasu…
5 sierpnia o godz. 22:14 37938
@Gronkowiec
„choc pytanie, czy i ile „Polityka” zarabia na blogach uwazam za nie tylko sensowne, ale i ciekawe, i sam bym sie tego chetnie dowiedzial”
Rozumiem. Wydaje mi się, że forum ogólne Polityka.pl jest miejscem bardziej odpowiednim na prowadzenie tego typu „dyskusji”.
Może też spróbuje pan zapytać wprost o tą kwestię redaktora naczelnego wydania internetowego ?
„… czy firma w ktorej Pan pracuje zajmuje sie GMO?”
Nie.
5 sierpnia o godz. 23:11 37943
@WZ
Aż tak ciekawy nie jestem. i acha, ok, to nadal nie ma konfliktu interesów 😛
@ZWO
Zdania złożone trzeba czytać ostrożnie, bo łatwo je źle zrozumieć. Obawiam się, że nadal Pan źle mnie rozumie, ale to nie jest temat wart dyskusji. Porozmawiajmy lepiej o GMO. Zwłaszcza że Polskę czekają pewnie wkrótce podobne przygody jak Francję opisaną w notce przez WZ.
5 sierpnia o godz. 23:50 37945
@Gronkowiec
Sądzę, a mam po temu pewne dane, że „Polityka”, tak jak i każda redakcja „papierowa” w Polsce (i większość na świecie) nie zarabia na swoich stronach internetowych, w tym blogach. Niestety…
@ZWO
Piszesz: „W Krytyce Politycznej było jedno zdanie, ale MR kulturalnie i naukowo zwymyślał autora od chamów.” Umknęły Ci dwa istotne szczegóły. Po pierwsze, że Krytyka Polityczna za felieton p. Piątka przeprosiła, cytuję: „Redakcja uważa za właściwe dać felietonistom jak najwięcej wolności, ale granicą powinna być tu przyzwoitość. Ta granica została przez Tomasza Piątka przekroczona, za co przepraszamy Marcina Rotkiewicza”. Drugi drobiazg, który Ci umknął to to, że nigdzie nie nazwałem p. Piątka chamem, a już tym bardziej nie „zwymyślałem” go od chamów. Nie znam tego pana. Natomiast jego felieton, czyli zachowanie, był chamski. Oceniłem zatem zachowanie, a nie człowieka. Mam nadzieję, że łapiesz tę dość istotną różnicę. Więc nie odkręcaj kota ogonem, drogi ZWO.
6 sierpnia o godz. 0:35 37946
Szanowny Gronkowcu,
szczerze mówiąc, nie wiem dlaczego w stosunku do moich usuniętych wpisów użyłeś sformułowania, nieładne insynuacje. A jakież to? A które lub jakie insynuacje mogłyby się nazywać „ładne”?
Ja nie widzę nic złego w tym, że jakaś redakcja czy autor bloga na nim zarabia, jeśli zarabia. Cóż w tym złego? Mam w rodzinie osobę, która sobie założyła bloga (literackiego) i już otrzymała propozycje „zarabiania” i pewnie z nich skorzysta. Cóż w tym nagannego?
Może w podtekście mojej wypowiedzi dotkniętej zjawiskiem „anihilacji”, hipoteza o „zarobkowaniu” została postawiona ale dlaczego określona przez Ciebie jako „nieładna insynuacja”? – to tego nie rozumiem.
Poza tym, to tak po starej znajomości Ci powiem, ze to nie pierwszy mój wpis, który został wycięty. Bawi mnie to trochę a już tłumaczenie Gospodarza, to wzbudziło bardzo szeroki uśmiech bo dla mnie znaczy, że gdzieś „trafiłem w miętkie”, po prostu i przypuszczam, że przyczyną ocenzurownia nie musiała być kwestia o której sobie z Gospodarzem i ZWO gawędzicie.
Zabawne jeszcze jest to, że gdy tylko blog się ukazał, to rzuciłem się na niego jak szczerbaty na suchary z nadzieją, że mnie, kompletnemu amatorowi i laikowi przybliży i pomoże w wyrobieniu sobie zdania dot. GMO, jako umiarkowanemu zwolennikowi. „Obiektywizm” bloga mnie poraził i z tego co dotychczas wyniosłem i wiem już napewno (szczególnie po wypowiedziach Gospodarza, MR i BaKoRo), że przeciwnicy to:
– pochodzą z „otchłani” i czytają jakąś Astromarię;
– są zwolennikami homeopatii i medycznych guseł;
– są przeciwnikami szczepień profilaktycznych ;
– dotknięci są atawistycznymi lękami i fobiami;
I takie tam.
Wprawdzie nie było jeszcze, że mają wszy jak ruskie tanki ale wszystko przed nami i dlatego będę sobie tu jeszcze zaglądał czasami. Taki typ jak ja, widać tak ma – bywa czasami utrapieniem nie tylko dla płatnika emerytury.
A poza tym, to Greenpeace, ICPPC czy jakiś inny Al Gore to nie moja bajka – tak dla Twojej informacji.
Pozdrawiam, Nemer
6 sierpnia o godz. 9:14 37965
@MR
Tak klęska kompletna. Zupełnie nie rozumiem Redakcji Krytyki wbijającej nóż w plecy swojego współpracownika z powodu ironicznego dowcipu o wyrywaniu superchwastów. W ten sposób zaprzeczyła tchórzliwie całej swojej linii. Przy takiej okazji objawiła się chmara obrażonych, zawsze tych samych, czekających na potknięcie. Zapiekłych w nienawiści, wyrozumiałość nie istnieje. Tymczasem poziom agresji i wyzwisk na tym blogu jest znacznie wyższy i nawet się nie chce z tego powodu robić rabanu.
Bajeczka o kulturze osobistej: Nie oceniam człowieka, ale napisał jak cham.
@Nemer
Masz rację, tu nie o Ciebie chodziło
7 sierpnia o godz. 14:16 38040
Byłem do tej pory przekonany żeby dopuścić do stosowania GMO to trzeba udowodnić przede wszystkim że nie szkodzą. Okazuje się że dopiero żeby ich zakazać trzeba udowodnić że są szkodliwe. Ot ciekawostka.
7 sierpnia o godz. 21:20 38058
@wątpiący
„Byłem do tej pory przekonany żeby dopuścić do stosowania GMO to trzeba udowodnić przede wszystkim że nie szkodzą.”
A czy jest pan w stanie udowodnić nieistnienie czegoś? Czy jest pan w stanie udowodnić nieistnienie krasnoludków lub nieistnienie na orbicie ziemskiej sławnego już Czajniczka Russella?
Skoro od lat wiele organizacji twierdzi, że GMO jest szkodliwe to jaki jest problem w udowodnieniu tej tezy?
8 sierpnia o godz. 8:09 38093
Przepraszam ale to jest odwracanie kota ogonem, żeby leki weszły do sprzedaży muszą przejść całą ścieżkę zatwierdzenia. Natomiast przy żywności wystarczy prosty test żeby weszła do sprzedaży. Potem okazuje się żeby zakazać jej sprzedaży należy udowodnić szkodliwość. Wniosek jest prosty, można wprowadzić do sprzedaży nawet truciznę i na niej zarabiać zanim się uda udowodnić że szkodzi, ot kwestia odpowiedniego lobby, ta sama jazda co z żarówkami energooszczędnymi z rtęcią 😉
8 sierpnia o godz. 12:26 38099
@wątpiący
„Przepraszam ale to jest odwracanie kota ogonem”
Rzeczywiście, stawianie sprawy tak jak pan jest odwracaniem kota ogonem. Nie da się udowodnić nieistnienia czegoś (nieszkodliwości, nieistnienia krasnoludków, nieistnienia czajniczka Russella).
Aby jeszcze prościej to wyrazić. Powiedzmy, że twierdzę iż krasnoludki istnieją (lub GMO szkodzi). Pan zaś uważa, że krasnoludki nie istnieją (GMO nie szkodzi). Ja w tym momencie mogę stwierdzić: „proszę udowodnić nieistnienie krasnoludków” (nieszkodliwości GMO). Jeśli pan tego nie zrobi (bo nie jest pan w stanie tego zrobić), czy to oznacza, że krasnoludki istnieją?
To jest właśnie odwracanie kota ogonem.
Nikt nie twierdzi, że GMO jest nieszkodliwe (bo o każdej otaczającej nasz rzeczy, żywności, produkcie, etc. nie możemy tak powiedzieć). Jedyne co możemy powiedzieć, że nie ma dowodów na szkodliwość, bo takie są fakty.
„żeby leki weszły do sprzedaży muszą przejść całą ścieżkę zatwierdzenia.”
GMO również. Poza tym nawet ta ścieżka autoryzacji nie dowodzi, że coś jest nieszkodliwe. Czasem jest wręcz przeciwnie, prawie każdy lek ma opisane działania niepożądane (szkodzi), a mimo to dopuszcza się go na rynek.
8 sierpnia o godz. 12:58 38102
GMO niestety nie musi przechodzić procedury podobnej do tej jaką przechodzą leki, o co zresztą zabiegała pewna firma na „m”. GMO jest traktowane jak każdy inny środek spożywczy wystarczy prosty test na zawartość „substancji” , czyli spopielenie próbki i wykazanie że nie zawiera substancji trujących i FDA daje dopuszczenie do obrotu. Więc porównywanie procedur dopuszczenia leków z GMO to totalna ignorancja z Pana strony. Radze poczytać trochę jak wyglądają takie procedury. A cała demagogia z udowadnianiem że czegoś nie ma do niczego nie prowadzi. Chodzi o to żeby pokazać długoterminowe badania, które wykażą brak szkodliwości, a takich cały czas nie ma.
8 sierpnia o godz. 13:38 38106
@ wątpiący
Niemożność lub brak chęci zrozumienia przez Pana faktu, że nie da się udowodnić tezy o nieszkodliwosci czegoś lub o nieistnieniu czegość, jest zasadniczym błędem logicznym w Pana sposobie myślenia. To nie jest demagogia tylko logika. Można tylko udowodnić empirycznie, że coś jest szkodliwe, lub że istnieje podając przykład. Ewentualnie na postawie wyników przeprowadzonych badań, mozna wykazac, że nie zauważono działania szkodliwego. Ale to jeszcze nie jest dowód że coś jest absolutnie w 100% nieszkodliwe, tylko że nie zauważono szkodliwości.
Poza tym czy zdaje sobie Pan sprawę (z podstaw toksykologii), że w Pana otoczeniu nie ma ani jednej substancji: naturalnej lub sztucznej (w tym żywności), która dla Pana zdrowia nie byłaby szkodliwa. Wszystko zależy od dawki. I wszystko to jest dopuszczone do sprzedaży i do konsumpcji, pomimo że może szkodzić.
Na dodatek wiadomo, że są takie produkty spożywcze, które szkodzą zdrowiu części konsumentow nawet jeśli spożywają je w tzw. bezpiecznych dla większości dawkach, bo Ci konsumenci są akurat na nie uczuleni. Czy wycofano ze sprzedaży takie produkty, pomimo że nie ma wątpliwości, ze niektórym szkodzą bardzo? Czy ktoś się tego domaga? Nawet alergicy sie tego nie domagają.
A czy gdyby GMO przechodziło przed dopuszczeniem identyczną procedurę badań klinicznych z pozytywnym rezultatem, to czy wtedy uznałby Pan ze udowodniono, że GMO jest nieszkodliwe dla zdrowia?
Myśle, że nadal nie byłby Pan usatysfakcjonowany, bo przecież nie brakuje leków, które pomimo, że przeszły procedurę badań klinicznych, to po latach musiały zostać wycofane właśnie ze względnu na ich szkodliwe dzialania uboczne. Dlaczego? Bo prawdą jest że procedura badań klinicznych jaką przechodzą leki takze nie udowadnia ich nieszkodliwości. Rozumie to Pan? Dlaczego zatem uznaje Pan że taka procedura dla GMO rozwiewa jakieś wątpliwości dotyczace nieszkodliwości GMO?
Zatem czy Pana postulat jest racjonalny czy demagogiczny? Przeciez nawet jego spełnienie Pana i tak do niczego nie przekona. Powie pan, ze nieszkodliwości i tak nie udowodniono. I bedzie to prawdą.
8 sierpnia o godz. 14:09 38107
Nie bardzo rozumiem czemu obydwaj panowie staracie się ze mnie zrobić zagorzałego przeciwnika GMO. Tak się składa że jestem umiarkowanym zwolennikiem. Jedyne czego bym sobie życzył to wprowadzenie jasnych uregulowań dotyczących dopuszczenia do obrotu, podobnie jak to jest z lekami, wtedy może przestane być „wątpiący”. Czemu w przypadku leków uznajemy że żmudna ścieżka ich zatwierdzania jest jak najbardziej słuszna , aczkolwiek i tak niedoskonała, to w przypadku GMO zgadzamy się na wprowadzanie do sprzedaży praktycznie bez żadnych sensownych badań i uznajemy że jeżeli ktoś kiedyś udowodni szkodliwość to wystarczy.
8 sierpnia o godz. 14:48 38110
@ wątpiący
Ale jak to jest: tak ogólnie jest Pan za i zmieni Pan zdanie tak poprostu bo nie podoba sie Panu dwóch rozmówców na blogu? W innych kwestiach też Pan zmienia zdanie na przekór rozmówcom? Choć z tego co Pan twierdzi to sprawa jest tu bardziej skomplikowana bo we trójkę uważamy że GMO nie trzeba sie bać.
A co z twardymi danymi z badań? One sie juz dla Pana nie liczą? Przecież tak sie Pan domaga skrupulatnych badań?
Mówisz masz 🙂 Rozporządzenia WE 1829/2003 i 1830/2003 tak na początek. 2003 oznacza, że oa to Pan to juz w UE od 10 lat. Tyle o tym GMO Pan już wie, a to Pan przegapił? 😛 A to nie są pierwsze regulacje dotyczące tematu.
Rozporządzenia są według życzenia: jasnym uregulowaniem procesu dopuszczania do obrotu (a także wycofania). I ścieżka zatwierdzania jest żmudna: składa się z komponentu naukowego – dostarczenie informacji i wyników badań wg. ustalonego formularza, potem jest ocena wniosku przez ekspertów, a potem jeszcze komponent polityczny, czyli głosowanie przedstawicieli krajów członkowskich. Zapewniam Pana, że GMO nie łatwo jest na rynek UE wproadzić. To nie jest tak, że jakiekolwiek GMO powstanie na uniwersytecie czy na uczelni to za rok ma je Pan w sklepie i na talerzu, bo zyski, bo sprzedaż. A jakby co to martwic się będzimy później. Na tej procedurze poległa nawet ta strasna firma na „m” i ogłosiła, ze wycofuje się z dalzego podboju rynków UE o czym pisał niedawwno gospodarz.
A czy słyszał Pan, żeby jakis koncern farmacetuczny wycofał sie z rynku UE, bo proces dopuszczanie i rejestracji leku jest zbyt mozolny?
8 sierpnia o godz. 15:21 38112
Bardzo się cieszę że jednak dotarł Pan do tych dokumentów. Jeden z nich dotyczący etykietowania i śledzenia nie jest zbytnio istotny. Drugi natomiast dotyczy dopuszczenia do obrotu i zawiera bardzo kontrowersyjny zapis mówiacy że należy dostarczyć
” analizę popartą właściwymi informacjami i danymi wskazującą,
że właściwości żywności nie odbiegają od właściwości jej
tradycyjnego odpowiednika w zakresie przyjętych limitów
naturalnych rozbieżności w takich właściwościach oraz kryteriów
określonych w art. 13 ust. 2 lit. a), lub propozycję etykietowania
żywności zgodnego z przepisami art. 13 ust. 2
lit. a) i ust. 3;”
co często uważa się za możliwość wprowadzenia GMO do obrotu na podstawie jedynie analizy ilościowej substancji chemicznych zawartych w GMO w stosunku do oryginalnej rośliny z której powstało.
Cała ta dyskusja i tak chyba nie ma sensu, bo ludzie myślący sami dotrą do odpowiednich dokumentów i publikacji, natomiast wyznawcy za czy przeciw i tak pozostaną w swoich okopach.
8 sierpnia o godz. 15:48 38114
Ponieważ udowodniono że żywność ekologiczna/organiczna szkodzi czego najlepszym przykladem jest zatrucie niedawne e-coli w Europie kiełkami wiec należy natychmiast wycofać calą żywność tego typu.
Choć mi żywność „organiczna” jest całkiem obojętna to i tak robię zapasy na pare lat bo nie długo wycofają z rynku calą żywność nie mogąc udowodnić że jest nieszkodliwa. Jak wiadomo tysiace laboratoriów na całym świecie pracuje dzień i noc testując absolutnie wszytko do zjedzenia i każdego rolnika/farmera i jego poletko/obore/spichlerz. Jeszcze nie udowodniono że nie szkodzi wiec UE juz pracuje nad zarzadzeniem o wycofaniu niesprawdzonej żywności. Ludzie muszą wytrzymać a jesli nie to niech ich szlag trafi. Potem juz będzie zdrowo. Jak wymrzemy to nikt wiecej nie ulegnie zatruciu a sępy posprzątaja i też zdechną na koncu z glodu. Ciekawe ilu aktywistów przetrwa, o to idą zakłady.
No znaczy sie ja ptrzetrwam i się zapasami nie podzielę poza rodziną (i też wybiórczo, he,he)
W sklepie za rogiem wlaśnie przywiezli wode, która przeszła wszystkie stopnie akceptacji/badań/testów stosowane w medycynie. Myszy nadal żyją. Woda jest UFO-H2O-GMO. Uwaga może być nieszkodliwa.
Aktywiści się mnożą. Inne nazwisko a adres jakby ten sam.
http://youtu.be/yCnlaBJRKcE
8 sierpnia o godz. 16:13 38116
@ wątpiący
Nie to ja się cieszę, że Pan uznał istnienie tych regulacji, bo jeszcze wpis wyżej Pan deklarował:
„Jedyne czego bym sobie życzył to wprowadzenie jasnych uregulowań dotyczących dopuszczenia do obrotu […]”.
Regulacje zatem są. Nie podobaja się Panu jedna (nie jedyna) z przyjetych strategii oceny bezpieczeństwa GMO – strategia równoważności składnikowej, która pozwala logicznie wnioskować: „skoro nowy produkt nie różni się w sposób istotny od tradycyjnego pod wzgledem istotnych dla gatunku parmetrów biochemicznych tzn. że ten nowy produkt nie jest ani bardziej ani mniej szkodliwy niz tradycyjny odpowiednik”. Ta startegia nie rozstrzyga tego czy nowe GMO jest szkodliwe czy nieszkodliwe, ani czy produkt tradycyjny jest szkodliwy czy nie w sposób bezwgledny. Tylko odpowiada na pytanie czy to nowe nie jest przypadkiem gorsze od tradycyjnego. A przeciez dokładnie o to chodzi, a nie o udowodnienie nieszkodliwości GMO, co jak Panu tłumaczymy mozliwe formalnie nie jest.
Pan chce żeby procedura dopuszczania GMO była taka sama jak dopuszczania leków. Tylko że żywnośc z definicji nie ma działania terapetycznego (czy to tradycyjna czy GMO). A II i III faza badań klinicznych służy wyłacznie ocenie działania terapetycznego leku. Dodam, że żeby lek przeszedł pomyślnie badania kliniczne musi uzyskać pozytywne wyniki we wszystkich fazach. Czy możliwe jest zatem dopuszczanie do obrotu żywności według tych samych wymagań, które spełniac muszą leki, skoro wiadomo, że w fazie II i III tej procedury żywność uzyska wyniki negatywne (z definicji)?
Niech Pan wprost odpowie. Tak czy nie?
A Pan to właśnie postuluje i tylko to Pana przekona.
„Jedyne czego bym sobie życzył to wprowadzenie jasnych uregulowań dotyczących dopuszczenia do obrotu, podobnie jak to jest z lekami, wtedy może przestane być „wątpiący”.”
Miłego dnia i proszę mnie nie zaliczać do wyznawców GMO, tylko właśnie do osób myślących racjonalnie. 😉
8 sierpnia o godz. 16:30 38117
Od razu trzeba być wyznawcą. Nie moża po prostu jeść i żyć. Zresztą i tak wiadomo, że niedługo już Ziemia sie ugotuje i wątpiący przestaną wątpić. Wrócą dinożarły. I stanie się światło.
8 sierpnia o godz. 17:41 38123
@wątpiący
Mam taką nieśmiałą propozycję, żeby kliknąć tu:
http://www.efsa.europa.eu/en/faqs/faqgmo.htm
Swego czasu pewna pani z tytułem dr hab. (nie wymienię nazwiska, żeby nie robić wstydu i reklamy zarazem) twierdziła coś podobnego, co Ty, czyli: „W praktyce, zasada równoważności składnikowej zwalnia firmy biotechnologiczne z obowiązku wykonywania badań toksykologicznych i umożliwia szybką legislację produktów GMO”. Problem w tym, że przeczą temu całkowicie punkty: 1, 2, 3, 5 i 13 podlinkowanego wyżej dokumentu.
Ludzie, gugiel to potęga! Korzystajcie z niego z głową, tym bardziej, że jest za darmo!
8 sierpnia o godz. 19:14 38127
Nic co darmo nie budzi szacunku. Żadne badania naukowe nic tutaj nie zmienią bo nie o nauke chodzi a o politykę i aktywizm organizacji przez nikogo nie wybieranych. Greenpeace et al musi z czegoś żyć i zbierać pieniądze na szkolenia kolejnych bojowników do walki.
http://youtu.be/kumER5hSCJg
8 sierpnia o godz. 20:59 38132
Szanowny Wątpiący
I bardzo dobrze, że wątpiący, bo np. dość powszechnie wiadomo jest, że kwasy tłuszczowe omega-6 zwiększają utlenianie cholesterolu LDL a rezultatem jest odkładanie się utlenionego tłuszczu na ściankach tętnic powodując ich stwardnienie. W rezultacie następuje zwężenie światła naczyń krwionośnych i zawał serca gotowy. Obfitość „Omega 6” powoduje w organizmie wytwarzanie hormonów tkankowych, które odpowiedzialne są za rozrost komórek nowotworowych gruczołu sutkowego, jelita grubego i prostaty.
A cóż nam pisze 21 lutego o godz. 19:48 BaKoRo – W kolejce oczekuje także na legalizację np. odmiana soi DP305423, która zawiera kwasy omega-6 w zwiększonej ilości, zatem olej sojowy z takiej odmiany będzie miał podwyższoną zwartość tych kwasów w swoim składzie, a więc będzie „zdrowszy”.
Jednym słowem radujmy się, bo pojawi się nowa, „zdrowa” odmiana soi i jak innych będzie jej pewnie pełno jako składnika wędlin, słodyczy, mleczka, śmietanki, musli, tofu, kakao, czekolady i czego tam jeszcze, że nie wspomnę o paszach dla trzódki, bydełka i drobiu.
Ale GMO nie szkodzi, czyżbyśmy śmieli wątpić?
Jak to inteligentnie zauważa redaktor MR w reakcji na ośmielających się „wątpić” – . Edukacja jest procesem dwukierunkowym, a tu mamy rozmowy niemego z głuchym.
Pozdrawiam, Nemer
Szanowni BaKoRo i MR
Powiadam Wam –
Ludzie, gugiel to potęga! Korzystajcie z niego z głową, tym bardziej, że jest za darmo!
9 sierpnia o godz. 0:55 38141
Dobry ubaw z czytania żonglerki oklepanymi argumentami, trzeba przyznać.
Bez wątpienia wszystko co spożywamy w określonej dawce jest szkodliwe dla zdrowia. Miło jest wiedzieć kiedy na własne życzenie trujemy się rakotwórczymi pochodnymi smażenia pysznego pstrąga czy też w jakich sytuacjach masło jest zdrowsze od margaryny, albo jaka dawka soli kuchennej nas zabije itd. itd .
Ale w tym całym natłoku marketingowego chłamu szaremu człowieczkowi nawet z pomocą guglów jest dość trudno te informacje wyłapać. No i po pierwsze musi mu się chcieć szukać. Później lekarze wbrew wielogodzinnym blokom reklamowym i hektarom wydrukowanych reklam mówią gdzieś pokątnie że z tą margaryną czy też omega 6 to nie jest tak do końca …
Co do GMO to sama technologia jest jak najbardziej w porządku. Z pewnością przyczyni się do rozwiązania wielu problemów. Ale nie ma co przypisywać jej omnipotencji. Co do żywności z GMO to raczej chciałbym wiedzieć nie czy jest szkodliwa tylko jak dokonane modyfikacje wpływają na mój organizm.
Bo zapewne dla części ludków efekty modyfikacji obecne w żywości będą w taki czy inny sposób odczuwalne a dla innych okażą się obojętne. Ot i wszystko.
A urabianie ideologii otchłani, naturalnych genów i niemożności udowodnienia nieszkodliwości nie ma sensu bo to puste argumenty z których nic nie wynika poza ugruntowaniem stanowisk po obu stronach barykady.
9 sierpnia o godz. 7:28 38157
@ksin
Bardzo to ładnie i prawdziwie napisane. Błąd i lekkomyślność głoszenia takich poglądów leżą jednak gdzie indziej: W przyjęciu symetrii wartości tego typu postaw.
Tymczasem z jednej strony mamy grupę zaangażowanych, czasem błądzących, może nawiedzonych, ale przejętych ideą ochrony życia, zdrowia i prawa do samostanowienia o własnym postępowaniu.
A z drugiej stowarzyszenie cwaniaczków, którzy wszystko przeliczają na monety. I świetnie za te monety przygotowanych do wmawiania innym, co mają w siebie pakować. Szczególnie ich ideologię. Im do dyspozycji stoją profesjonalne bazy danych, gdzie błyskawicznie znajdą gotowe odpowiedzi i argumentację do niszczenia oponentów. Śmieszy mnie naiwność amatorów, którzy liczą na rzeczową dyskusję.
9 sierpnia o godz. 9:22 38159
Skoro „aktywiści” i „rozsądnie powątpiewający” i „słusznie zatroskani” zmieniają temat dotychczasowej rozmowy, to znaczy że kwestia”: dlaczego żadanie „by GMO było dopuszczane na rynek na takich samych zasadach jak leki i wtedy będzie bezpiecznie” tylko z pozoru brzmi rozsądnie została już wyjaśniona 🙂
@ Nemer
Nie ulega watpliwości że w cytowanym wpisie popelniłem błąd rzeczowy. Pisałem to z pamięci i cos pokręciłem. W przypadku odmiany soi DP305423 chodzi wprowadzenie zmiany profilu kwasów tłuszczowych: w skutek supresji jednego z enzymów otrzymano soję o obniżonej zawartosci kwasu linolowego (powszechnego w naszej diecie) na rzecz podwyższonej zawartości kwaslo oleinowego (charakterystycznego dla oliwy z oliwek). Olej sojowy uzyskany z tej odmiany jest „zdrowszy” na zimo i do smażenia bo jest bardziej stabilny – mniej podatny na utlenianie.
źródło:
http://www.gmo-compass.org/pdf/regulation/soybean/305423_soybean_application_foo_feed.pdf
Nie zmienia to faktu, że są odmiany GMO o działaniu prozdrowtnym (zarzut aktywistów, że GMO nie jest dobre dla konsumentów i służy nabijaniu kabzy producentów, tak jakby niższa cena produktu nie miala znaczenia dla konsumentów) i że z przyczyn politycznych i na wskutek irracjonalnych uprzedzeń nie została dopuszczona w UE.
Za to bardzo wiele o Twoim paranoiczym toku myslenia mówi Twój wpis. Bardziej prawdopodobne wydało Ci się, ze naukowcy spiskuja i chcą nas otruć niż to, że pewnie ja coś pokręciłem. I zacząłeś bić pianę. Dlaczego od razu nie dostrzegłeś pomyłki? Bo przecież GMO jest genetyczne, a więc z definicji MUSI być szkodliwe. Mój błąd świetnie pasował do Twojej tezy więc go łyknąłeś jak pelikan rybę 🙂
9 sierpnia o godz. 21:19 38191
Szanowny BaKoRo,
Pozwól, że najpierw przeproszę tych, którym jeszcze chce się tu zaglądać za to, że Twój wpis z lutego potraktowałem poważnie, to znaczy założyłem błędnie, że Wiesz co piszesz.
Przepraszam Państwa, że wpisy BaKoRo traktowałem jako oparte na fachowej wiedzy.
Teraz do „ad remu” – piszesz –coś pokręciłem i zarzucasz mi, że nie przeprowadziłem śledztwa na podstawie hipotezy, którą obowiązkowo powinienem postawić a to takiej oto , że się mylisz w swoich wpisach. Zarzut słuszny, nie powinienem ufać w to co piszesz. Ale na tej podstawie wysnułeś wniosek o moim paranoicznym toku myślenia polegającym na tym, że łykam jak pelikan rybę bzdury, które tu wypisujesz. To chyba trochę nie fair – co?
BaKoRo, podobnie jak cały Wasz „Tercet obiektyGMOtyczny” wiesz dobrze, że jestem laikiem w dziedzinie, w której uważacie się za fachowców. To dlaczego masz do mnie pretensje, że jak odzywacie się w kwestiach naukowych – w odróżnieniu od propagandowych – potraktowałem Cię poważnie?
Ja Ci powiem, bo chyba głupi jestem – po prostu.
Następnie imputujesz mi, że uważam, że naukowcy spiskują i chcą nas wytruć . Na podstawie czego wymyśliłeś sobie te moje spiski i dlaczego zaraz „wytruć”? To dołóż jeszcze sobie do tego -„i usmażyć” – będzie dziś trafniej.
Dlaczego? – otóż co do DP305423 poprawiłeś się, że … chodzi wprowadzenie zmiany profilu kwasów tłuszczowych: w skutek supresji jednego z enzymów otrzymano soję o obniżonej zawartosci kwasu linolowego (powszechnego w naszej diecie) na rzecz podwyższonej zawartości kwaslo oleinowego (charakterystycznego dla oliwy z oliwek). Olej sojowy uzyskany z tej odmiany jest „zdrowszy” na zimo i do smażenia bo jest bardziej stabilny
No właśnie, do „smażenia” jest gites tenteges, bo np. wchodzi w skład napalmu, jako ważny półprodukt wiążący jeden z niezbędnych związków chemicznych. No i jak tu się nie cieszyć, że dzięki DP305423 taniej można będzie „smażyć” napalmem, kogo tam aktualnie jakimś laureatom Nobla, np. DronObamom będzie pasować.
I piknie.
A Ty zaraz jakieś „spiski naukowców w celach trucicielskich” a tu w końcu o tańsze „US-mażanie” może tylko chodzi?
A jak ktoś nie chce „smażyć, bo jest przekonany, że najzdrowiej to jednak na tłuszczu nasyconym, to tę Twoją DP305423 potrzebował będzie „jak ryba rowera” – no chyba żeby np. zwiewać przed pelikanem.
Na koniec mam prośbę, gdybyś w łaskawości swojej wyartykułował precyzyjnie te moje „paranoiczne tezy” i wynalazł w moich wpisach jakieś uzasadniające je teksty, to poproszę o ich wskazanie, bo jak mi strzeli coś do łba, by znowu potraktować Cię poważnie, udam się z nimi do psychiatry po poradę by tę moja paranoję zdiagnozował.
Pozdrawiam ciepło (bez smażenia), Nemer
10 sierpnia o godz. 13:32 38227
@ksin
„Co do żywności z GMO to raczej chciałbym wiedzieć nie czy jest szkodliwa tylko jak dokonane modyfikacje wpływają na mój organizm.”
Nic prostszego, wystarczy zajrzeć do literatury naukowej. Np. rośliny z cechą Bt – białko to nie może Tobie, jak i ssakom oraz wielu owadom, zaszkodzić: http://gmo.blog.polityka.pl/2012/08/17/hokus-pokus/
Natomiast ekspresja genów w kukurydzy czy soi nie różni się od odmian konwencjonalnych. Ergo: te konkretne odmiany roślin GMO wpływają tak samo na Twój organizm jak odmiany konwencjonalne.
No i jeszcze cytat z pierwszego, 15-letniego, wielkiego programu badawczego na zlecenie Komisji EUropejskiej: „The use of more precise technology and the greater regulatory scrutiny probably make them even safer than conventional plants and foods”.
@Nemer
Nie znudziło Ci się jeszcze trollowanie? (pytanie retoryczne)
10 sierpnia o godz. 14:00 38230
@MR
Rozumiem, że pasuje Waszej „Trójcy” sekowanie i przepędzanie wszystkich, którzy mieli coś do powiedzenia ale nie zgadzali się z Waszą „linią ideologiczną”. Dlaczego to do mnie akurat się zwracasz a nie np. do półgłówka, który uważa, że jest zabawny i nie przeszkadza Ci nawet gdy wskazuje gdzie masz się śmiać z jego zgrywów wstawiając „he, he” na przykład?.
Teraz przeszkadzam nawet ja, który nie jest ani wrogiem a nawet przeciwnikiem GMO. Chciałbym poznać stanowiska obu stron ale pasuje Wam widać, żeby eliminować z bloga adwersarzy, którzy mieliby coś do powiedzeniami. Tu odnieśliście już spore sukcesy.
Nie przeszkadza Wam, że bez nich ten blog „zdycha”, bo go usilnie próbujecie zamienić w towarzystwo wzajemnej adoracji. To też ciekawe i zastanawiające jest.
Dobra, masz co chciałeś, mogę więcej klawiatury nie dotykać tutaj (chyba ze się zapomnę). A zaglądać to chociaż mi czasami pozwolicie?
Powodzenia Wam nie życzę, bo bym skłamał, Nemer
10 sierpnia o godz. 19:38 38239
@Nemer
#strzelicfocha
10 sierpnia o godz. 20:01 38240
@Nemer
Pamiętaj, ze kiedy pisałem o „nieładnych insynuacjach”, to ani nie pamiętałem co dokładnie w tych postach było, ani kto je napisał – bo już zniknęły. Pamiętałem, że były o potencjalnym zarabianiu dzięki prowadzeniu tego bloga – a jak na pewno wiesz, zwykle jak mowa o GMO i pieniądzach w kontekście tego bloga, to WZ i MR są często oskarżani o to, że finansuje ich Monsanto albo licho wie jacy inni szemrani lobbyści. A to są kalumnie, to chwyty absolutnie poniżej pasa, ale pokazujące dobrze sposób myślenia tych, którzy takie oskarżenia rzucają. W twoim wpisie faktycznie nie było nic takiego, ale wiesz… wpis zniknął, nie pamiętałem dokładnie o co w nim chodziło, a w sumie od dawna chciałem zwrócić uwagę na taki głupie oskarżenia jak wspomniałem kilka linijek wyżej… No i jakoś tak wyszło. Więc Cię przepraszam 🙂
11 sierpnia o godz. 21:17 38312
Szanowny Gronkowcu,
przypomniałem sobie taki wykład Tadeusza Kotarbińskiego, w którym z jego ust padły słowa – „nie bądź mazgajem, bądź pożyteczny” – więc łamię niezobowiązującą zresztą zapowiedź daną MR żeby Ci odpowiedzieć i żeby nie wyszło, że jestem mazgaj, który wg MR „szczelafocha” czy „cóś takiego”.
Ponieważ z lenistwa raczej nie archiwizuję swoich wpisów, to nie jestem w stanie ani sobie dokładnie przypomnieć a więc i Tobie, ich pełnej treści, to nie wiem, czy Twoje przeprosiny są potrzebne, bo może rzeczywiście ton mojego wpisu był taki, że mogłeś go odebrać jako insynuujący „coś tam coś tam”. Mogło i tak się zdarzyć, bo mój stosunek do korporacji, której nazwę wymieniasz określa parafraza wypowiedzi kpt. Wagnera w rozmowie z por. von Nogay’em. Powiem to tak, że – ” nie ma w moim słowniku słów, którymi dostatecznie obelżywie mógłbym określić postępowanie” wymienionej przez Ciebie korporacji a także tubylców, którzy być może płatnie albo tylko jako „pożyteczni idioci”, (tertium non datur), lobbują na jej rzecz.
Nie przekonuje mnie też usprawiedliwianie posunięć tej korporacji i wygłaszanie tez typu – „bo to tylko biznes”.
Ta korporacja, która z mojego Kraju wcale się nie wycofuje a zmonopolizowała rynek nasienny i skutecznie działa w tym kierunku też na rynku pasz, wygrywa np. proces z moim, nieudolnym państwem, które dostało się w kleszcze między narzucanymi przez Unię „kwotami” (mówię o słodkościach) a zobowiązaniami wynikającymi z wasalskiego traktatu waszyngtońskiego podpisanego przez katolo-KORo-styropianowego podstarzałego głupka, który kiedyś za premiera robił. W rezultacie, m.in. z moich podatków płacone jest odszkodowanie szkodnikowi, który produkując we Wrocławiu swojego „draga” ( tu tak nazywam izoglukozę) na rynek spożywczy, dodatkowo dobija polskich plantatorów buraków cukrowych, których liczba spadła czterokrotnie!
Słyszałeś coś może o tym w meRdiach?
Więc gdyby ta korporacja chciała się z Europy wynieść, znaczy z Polski też, to krzyż jej na drogę. I najlepiej jakby swoich lobbystów zabrała ze sobą. Z parlamentu, z rządu, z blogów i najlepiej ze swojej ambasady też. Na zawsze.
Jako człowiek „małej wiary” uważam, że prawdziwą przyczyną usunięcia mych wpisów było właśnie odniesienie się do tematu bloga a nie co innego, i co wydaje się, też tak ocenił chyba ZWO.
Swoją drogą to miłe, że moje wpisy zauważyłeś i nie oceniłeś ich jako trolling.
Zobaczymy, czy ten się utrzyma.
Pozdrawiam, Nemer
11 sierpnia o godz. 21:33 38314
Szanowny Gospodarzu,
Jako życzliwy, najuprzejmiej donoszę, ze blogowicz MR nie stosuje się do „Zasad publikacji komentarzy”, np. do pkt 6 który mówi: -„Unikaj wypowiedzi zdawkowych lub lakonicznych – typu „tak”, „ok.”, „super”, „ja też” – ”
a także narusza netykietę bezzasadnie oskarżając innych blogujących o trolling, gdy dyskutant przedstawi zagadnienie w sposób dla niego niewygodny.
Zwracam się uprzejmie o zdyscyplinowanie tego blogowicza i wezwanie go, by zaniechał trollingu.
Życzliwy
11 sierpnia o godz. 22:10 38316
Szanowny blogowiczu MR.
Pojawiają się donosy, iż nie stosujesz się do „zasad publikacji komentarzy”, w szczególności do pkt. 6. Do tego bezpodstawnie rzucasz oskarżenia na niektórych blogujących, że niby trollingują (trollują, trolejblogują, trolejbusują, ?). Jeśli zaś posiadasz dowody trollingowania, to proszę o ich przedstawienie.
Uprzejmie dyscyplinuję Cię użytkowniku MR i wzywam: psie Sabo, Ludwiku Dornie oraz Ty Drogi MR, nie idzcie tą drogą! Zaniechaj trollingowania!
Tym komentarzem myślę, że zakończymy temat trollingowania i kłótni, i powrócimy do owocnej dyskusji w temacie wpisu, o którym już chyba nikt nie pamięta.
12 sierpnia o godz. 10:29 38343
@Gospodarz
Obawiam się, że donosy na mój temat będą się nadal pojawiać 😉 W mojej ocenie wpisy Nemera wyczerpują znamiona trollowania w 100%: „Trollowanie polega na zamierzonym wpływaniu na innych użytkowników w celu ich ośmieszenia lub obrażenia (czego następstwem jest wywołanie kłótni) poprzez wysyłanie napastliwych, kontrowersyjnych, często nieprawdziwych przekazów czy też poprzez stosowanie różnego typu zabiegów erystycznych.” A jeśli wpisy Nemera to nie jest trollowanie, to jestem przepełniony troską o stan umysłu kryjącej się z tym nickiem osoby 😉
12 sierpnia o godz. 10:36 38344
Zgodnie ze słusznym apelem Gospodarza o powrót do tematu blognotki, to warto zwórcić uwagę na jeszcze jedną kwestię: uprawy transgenicznej papai uratowały również uprawy spod znaku „organic”. Dzięki roślinom GMO wirus nie rozprzestrzeniał się po wyspach, a niektórzy plantatorzy „ekologiczni” korzystali z papai GMO jako stref buforowych – jak mi to opowiadał pewien naukowiec z IHiAR. To zabawne i paradoksalne, że ludzie spod znaku organic – walczący z GMO – piłują gałąź, na której siedzą…
12 sierpnia o godz. 11:07 38346
Sorry, mój komentarz wyżej o papai powinien znaleźć się przy następnej blognotce, a nie tej. Zaś co do Francji – cóż tu komentować. Politycy pod presją PR-owych akcji m.in. grinpisów i nastraszonej opinii publicznej łamią prawo w sposób wręcz bezczelny. Jest to podwójnie złe – uczy braku szacunku dla prawa i podważa zaufanie do świata nauki. Smutne.
12 sierpnia o godz. 13:05 38357
W temacie francuskiego zakazu: http://www.geneticliteracyproject.org/2013/08/09/an-open-letter-to-french-president-hollande-from-french-scientists-lift-the-ban-on-gm-corn/