Kolejne wielkie zwycięstwo aktywistów w walce z GMO? Agencja Reuters informuje: firma Monsanto zapowiedziała wycofanie z Komisji Europejskiej większości wniosków o dopuszczenie do uprawy genetycznie modyfikowanych odmian roślin użytkowych. Decyzja jest wynikiem frustracji obowiązującym w Unii Europejskiej systemem deregulacji odmian GMO. Komisja Europejska ma łącznie 51 lat nieuzasadnionych opóźnień w deregulacji nowych modyfikacji. Rekordzistką jest tutaj kukurydza firmy Syngenta – Bt11 (odporna na szkodniki). Aplikacja złożona została w 1996 roku, a więc czeka na decyzję już 17 lat.Obecnie firma Monsanto ma złożonych pięć wniosków o zezwolenie na uprawę transgenicznych odmian. Kukurydza NK603 (odporna na herbicyd) – aplikacja złożona w sierpniu 2005 roku (proces trwa 8 lat). Kukurydza MON88017 (odporna na szkodniki i herbicyd) – aplikacja złożona w kwietniu 2008 roku (5 lat). Soja MON40-3-2 (odporna na herbicyd) – aplikacja złożona w listopadzie 2005 roku (8 lat). Burak cukrowy H7-1 (odporny na herbicyd) – aplikacja złożona w roku 2000 roku (13 lat). Decyzja o rezygnacji z kontynuowania autoryzacji dotyczy w/w odmian. Trwa jeszcze proces odnowienia pozwolenia na uprawę kukurydzy MON810, którą można obecnie uprawiać na terenie Unii (choć niektóre kraje wprowadziły moratoria na jej uprawę, w tym Polska). Przedstawiciele Monsanto zapewniają, że w tym przypadku proces autoryzacji będzie kontynuowany.
Decyzja firmy Monsanto wcale nie oznacza, że Europa stała się lub stanie się nagle wolna od jej produktów. W tym miejscu chciałbym przypomnieć, że Komisja Europejska autoryzowała do tej pory 67 modyfikacji (events), zezwalając na ich import. Liczba ta powoli, ale sukcesywnie zwiększa się. Przedstawiciele Monsanto podkreślają, że skupią się obecnie tylko na procesie deregulacji odmian GMO uprawianych w Ameryce Południowej i USA, tak by była możliwość ich importu do Unii. Rzeczywiście, może nasi rolnicy będą mieli ograniczone możliwości korzystania z najnowocześniejszych osiągnięć nauki. Ogromne ilości GMO będą importowane na nasz kontynent, tak jak ma to miejsce obecnie (np. ok. 45 milionów ton soi GMO rocznie). Cóż, zarobią na tym rolnicy w innych częściach świata (a pośrednio i Monsanto). W ten sposób przyczynimy się do jeszcze większego rozwoju gospodarczego krajów, z którymi chcemy konkurować.
Cieszyć się czy raczej martwić? Odpowiedź wydaje się oczywista. Zastanawiam się tylko nad jednym. Skoro tacy giganci jak BASF (w zeszłym roku firma ta wycofała się z prac rozwojowych nowych odmian GMO przeznaczonych na rynki europejskie, przenosząc jednocześnie swe laboratoria do USA) czy Monsanto nie mają wystarczającej cierpliwości, to kto będzie ją mieć? Wydaje się, że w/w firmom nie brak pieniędzy i wykwalifikowanego personelu. Brak sprzyjających regulacji prawnych, ogromne koszty, bezpardonowe ataki ruchów anty-GMO, niszczenie eksperymentalnych doświadczeń polowych, oraz niechęć społeczeństw. W takiej rzeczywistości funkcjonują firmy nasienne. Czy w tych warunkach, niewielka spółka hodowlana z ograniczonym kapitałem jest w stanie przejść przez proces deregulacji odmiany genetycznie modyfikowanej?
Monsanto to withdraw EU approval requests for new GMO crops
PS Dziś Europejski Trybunał Sprawiedliwości wydał orzeczenie w sprawie zakazu stosowania pasz GMO, który obowiązuje (ale nie obowiązuje) na terenie naszego kraju. Skarga Komisji Europejskiej została odrzucona. Nie oznacza to, że zakaz jest zgodny z dyrektywami unijnymi. Na decyzję sędziów wpływ miała data złożenia skargi przez KE (przed wejściem ustawy w życie) oraz to, że kolejne Rządy wprowadzały moratoria na jego obowiązywanie (a więc nie wszedł nigdy w życie).
18 lipca o godz. 11:24 36887
Cieszyć się chyba nie ma z czego, bo jak Gospodarz zauważa, ani Monsanto nie wycofuje się z rynku Europejskiego, ani nie oznacza to że przestaniemy importować ich produkty…
I niestety pewnie Gospodarz ma rację, pisząc że bariery regulacyjne są nie do przejścia dla małych biotechnologicznych spółek. Nasuwa się więc pytanie – może pora żeby państwo zaczęło bardziej intensywnie wspierać rodzimy sektor biotechnologiczny? Po co ministerstwo nauki zachęca do studiowania biotechnologii, jeśli potem nie ma dla absolwentów żadnej pracy? I po co państwowe granty idą na badania nad zieloną biotechnologią, jeśli potem państwo nie zamierza pomóc w wdrażaniu ich wyników?
18 lipca o godz. 13:00 36890
Kiedy się ma takich obrońców i propagatorów, trudno się dziwić, że Monsanto przegrywa jedną bitwę za drugą. Bez zmiany mentalności koniec wojny bliski.
19 lipca o godz. 11:49 36935
@ZWO
Szanowny Panie. Naiwnością jest myślenie, że Monsanto przegrywa jakąś bitwę lub wojnę. W moim odczuciu jest całkowicie na odwrót.
Ciekawy wpis na ten temat można znaleźć na blogu Monsanto – KLIK.
Kilka cytatów, które zapewne bardzo pana zmartwią:
„Some recent reports are suggesting—again!—that Monsanto is withdrawing from business activities in Europe. The opposite is true.”
„Monsanto´s business in Europe is very strong and growing.”
20 lipca o godz. 13:59 36985
Panie Zalewski, przecież pan wie doskonale, że Monsanto zrobiło „krok do tyłu” z tego prostego powodu, że tak ‚gorąco” pożądane Transatlantic Trade & Investment „Partnership” między USA i EU zaczęło być „negocjowane” i planuje się je („negocjacje”) zakończyć do końca 2014. Oczywiście negocjuje EU całkowicie zdezintegrowana i w kryzysie za to z USA – w kryzysie ale cokolwiek by nie powiedzieć, krajem zintegrowanym. Oczywiście celem TTIP jest „usunięcie” wszelkich barier w handlu a konsekwentnie aby wreszcie EU przestała się „dop……ć” do GMO i wtedy hulaj dusza piekła nie ma. Zwracam uwagę na fakt, że UK – jako klasyczny koń trojański (albo niezatapialny lotniskowiec) USA już zdecydowało, że będzie popierać stosowanie GMO „u siebie”. Ja klasycznie zwrócę uwagę na jeden drobny detal: GMO jest „handlowane” w warunkach monopolu i obojętne czy producentem jest Monsanto, Syngenta czy BASF. A jakoś ani w USA ani w EU „nikt” nie ma głowy – a zwłaszcza p. Karel deGucht (komisarz KE do spraw Handlu), który TTIP „negocjuje” (tak, tak, to ten od ACTA) czy p. Michel Bernier (komisarz KE ds rynku wewnętrzego), że warunki monopolu uprzywilejują producenta i stawiają na straconej pozycji konsumenta.
Kiedyś to się walczyło z monopolem uznając go za NIELEGALNĄ praktykę biznesową jak to było w przypadku Standard Oil w 1911 czy kiedy EU „walczyło” z Microsoftem. Ale dzisiaj takimi bzdetami nikt sobie głowy nie zawraca. A żeby było śmiesznie, to EU „negocjuje” z US „Trade & Investment” PARTNERSTWO wiedząc, że EU jest podsłuchiwane przez PRISMy, TEMPORy. Każdy normalny negocjator wiedząc, że jest podsłuchiwany, szpiegowany przez swego „partnera” negocjacyjnego, KOŃCZY ROZMOWĘ bo przecież jest w słabszej pozycji negocjacyjnej.
Monsanto zostawiło sobie jedną „dyżurną” pozycję, tą swoją „kukurydzę” plus produkty „około…” na agendzie EU tylko po to aby nie „zniknąć” z rynku. Koszty, koszty p. Zalewski i nie wiem, jak teraz bedziecie pan i pan Rotkiewicz „opłacani”.
20 lipca o godz. 22:09 37001
Precz z Zalewskim!. Precz z Monsanto!. Precz z GMO!. I tylko tyle.
21 lipca o godz. 10:23 37025
Coś mi się wydaje, że wystarczy warknięcie ulicy, tak jak to było w przypadku ACTA, i cały zamysł Monsanto z GMO weźmie w łeb. Urzędnicy w Brukseli są podatni na internetowy opór. Cofną się, chociaż w zaciszu gabinetów smażą nowy pasztet.
21 lipca o godz. 23:25 37056
Panie Zalewski!
Ja się niczym nie martwię. Szczególnie, że nie jestem wrogiem GMO. Jestem wrogiem Pańskiego lizakodawcy i monopolisty. I wrogiem takiej wrzaskliwej i aroganckiej metody „argumentowania” i pomiatania ludźmi, jaką Pan reprezentuje. Piszę wyraźnie że to nie GMO tylko właśnie tacy jak Pan prowokują powszechne powstanie ludowe przeciwko GMO. Jak zwykle w powstaniu ludowym pod kosę idzie się i za rzeczywiste i wyimaginowane winy. Kto przegra, zobaczymy na końcu. Tylko, żeby nie było, że grożę bo to nieprawda.
A co do Monsanto to wiadomo, że po zawarciu umowy USA-EU każdy głupawy rząd (znam jeden) próbujący gotować własną zupkę przegra natychmiast bo cały ten cyrk w Europie jest wynikiem przegranego procesu z WTO. Co jak co, ale przygotowania prawnego wam odmówić nie można. I pieniędzy na to też.
22 lipca o godz. 13:36 37080
Pańskie upieranie się przy MONSANTO budzi już podejrzenia….. .
22 lipca o godz. 16:22 37087
Zastanawiam się czy ktokolwiek z komentujących wziął pod rozwagę argumenty przeciwników GMO ( na Pana Zalewskiego nie liczę).
Proponuję wsiąść pod uwagę Tylko następujące fakty ( nie bez kozery powtarzam tylko):
1/ Jak wygląda amerykańskie społeczeństwo w kraju który przoduje w żywieniu ludzi żywnością transgeniczą? ( proszę nie argumentować się spożywaniem dużych ilości tłuszczy bo sa narody które maja równie tłuste diety)
2/ czy ktoś spotkał się rozmawiał z ludźmi którzy takiej żywności nie spożywają, żyją i mieszkają w USA i jak oni wyglądają pod względem kondycji, zdrowia?
3/ Czy ktoś zastanawiał się ile tkzw naukowych wynalazków używanych kiedyś nagminnie w przemyśle spożywczym zostało wycofanych i powszechnie uznanych za szkodliwe?
O przenikaniu modyfikowanych białek i do ludzkich organizmów nie ma co rozmawiać bo jak widzę panowie musieliby uzupełnić widzę a przede wszystkim otworzyć umysły.
No a teraz śmiało proszę podać posiłek swoim dzieciom i wnukom sporządzony z GMO śmiało Panowie smacznego, oczywiście leki na alergie, zwyrodnienia, nowotwory proszę kupić od farmaceutycznych koncernów miedzy innymi BASF
Krótko co Szans Polski w rolnictwie: możemy być krajem wytwarzającym żywność organiczną żywność która będzie coraz droższa, bo wcześniej czy później społeczeństwa, , przynajmniej zdrowo myśląca część naukowców i decydentów zorientuje się w zgubnych skutkach stosowania żywności GMO
Smacznego Panie Zalewski i niech Pan pomyśli o swoich potomkach, czy kasa koncernów jest warta takiego ryzyka
22 lipca o godz. 19:25 37097
@natkan – dawaj linki, z przyjemnością poczytam o tym przenikaniu białek, związku otyłości w USA z GMO, związkach GMO z alergiami, zwyrodnieniami i nowotworami. Dawaj linki, żeby nie wyjść na gołosłownego pierdołę! Tylko rzetelne, z wynikami badań! Nie żadne fiu bżdziu ideolo, jakiego pełno w sieci.