Reklama
Polityka_blog_top_bill_desktop
Polityka_blog_top_bill_mobile_Adslot1
Polityka_blog_top_bill_mobile_Adslot2
GMObiektywnie - Blog Wojciecha Zalewskiego GMObiektywnie - Blog Wojciecha Zalewskiego GMObiektywnie - Blog Wojciecha Zalewskiego

20.06.2013
czwartek

Polska znów przed Trybunałem Sprawiedliwości – za GMO

20 czerwca 2013, czwartek,

Wszystkie znaczące portale informacyjne przekazują dziś wiadomość o tym, iż Komisja Europejska skierowała przeciwko Polsce sprawę do Trybunału Sprawiedliwości. Czym tak rozzłościliśmy Brukselę? Nasz kraj nie wprowadził do tej pory uregulowań prawnych dotyczących rejestru upraw odmian GMO. Ten wymóg znajduje się w dyrektywie 2001/18/WE.

„Dyrektywa 2001/18/WE wymaga, by o miejscach upraw GMO powiadamiać właściwe organy krajowe, odnotowywać te miejsca w rejestrze ustanowionym w państwie członkowskim oraz podawać je do wiadomości publicznej. Dzięki takiej procedurze obywatele mają zagwarantowany dostęp do odpowiednich informacji, możliwe jest nadzorowanie skutków, jakie GMO mogą wywrzeć na środowisko naturalne oraz możliwe jest wprowadzenie przepisów w zakresie współistnienia upraw. Polska nie wprowadziła jeszcze tych wymogów do swojego prawa.”

W dniu 22 listopada 2012 roku Komisja Europejska wysłała do Polski swą opinię z prośbą o podjęcie działań w celu dostosowania regulacji do obowiązującego prawa we Wspólnocie. Jak do tej pory, mimo kolejnych zapytań w sprawie podjętych działań, nie otrzymała żadnych satysfakcjonujących odpowiedzi o toczących się pracach w kierunku zmiany tego stanu.

W mediach zapanowało poruszenie. Czy temat GMO znów wróci do prasy i telewizji? Czy będziemy świadkami festiwalu debat, dyskusji „ekspertów”, etc. Minie kilka dni/tygodni i wszyscy zapomną o niekompetencji naszych rządzących, bo to na nich spada odpowiedzialność za to, że kolejna sprawa dotycząca GMO trafiła przed oblicze Trybunału.

Mnie decyzja KE nie dziwi i z pewną obojętnością na nią zareagowałem. Nie pierwszy raz przyjdzie nam stanąć przed Trybunałem Sprawiedliwości „za GMO” i zapewne nie ostatni, szczególnie uwzględniając postępowanie naszych rządzących w kwestii GMO.

W tym miejscu czuję się w obowiązku przypomnieć, iż obecnie w Trybunale Sprawiedliwości toczą się przeciwko Polsce dwie inne sprawy, które bezpośrednio odnoszą się do GMO. Sprawa C-313/11 dotyczy wprowadzenia na terenie RP zakazu stosowania pasz GMO. W tym przypadku może dojść do kuriozalnej sytuacji, w której Polska zostanie skazana i nałożone zostaną na nasz kraj wielomilionowe kary, pomimo tego, że przepisy zakazujące stosowania pasz GMO nie wejdą w życie. Przypominam, że kolejne Rządy wprowadzają moratorium na obowiązywanie zakazu stosowania transgenicznych pasz. Druga sprawa (C-281/11) dotyczy niepełnego wdrożenia dyrektyw unijnych dotyczących mikroorganizmów genetycznie modyfikowanych.

W 2009 roku Polska została skazana (sprawa C-165/08) za zakaz obrotu materiałem siewnym odmian roślin genetycznie modyfikowanych. W tym przypadku „rzutem na taśmę” uniknęliśmy płacenia kar wraz z wprowadzoną na początku roku nowelizacją ustawy o nasiennictwie, która umożliwiła rejestr i obrót nasionami odmian GMO.

Jak widać nasi politycy dbają o to by sędziowie Trybunału nie narzekali na brak pracy.

GMO: Komisja pozywa Polskę do Trybunału Sprawiedliwości za nieprzestrzeganie przepisów UE w zakresie monitorowania upraw organizmów zmodyfikowanych genetycznie

Reklama
Polityka_blog_bottom_rec_mobile
Reklama
Polityka_blog_bottom_rec_desktop

Komentarze: 9

Dodaj komentarz »
  1. Prof. Katarzyna Lisowska: Ocena bezpieczeństwa GMO w badaniach krajowych – http://www.stachurska.eu/?p=13940 , polecam.

  2. @Teresa Stachurska

    Sprawa jest prosta. Jeżeli przeciwnicy GMO stawiają tezę, że GMO jest szkodliwe dla zdrowia, to niech to wreszcie udowodnią w stosownych badaniach, które nie będą budziły zastrzeżeń innych specjalistów. To na zwolennikach tezy o szkodliwym działaniu GMO na zdrowie spoczywa ciężar przedstawienia rzetelnego dowodu szkodliwości, a nie odwrotnie. Niech przeciwnicy udowodnią reszcie świata, że mają rację. Jeśli ja mają to przedstawienie dowodów nie powinno nastręczać trudności (dowodem w nauce nie jest ani skandowanie haseł pod ministerstwem, ani bębnie przeciw) 🙂

    Gdzie ta przeglądowa praca została opublikowana? Wyłącznie na portalu? Tzn., że to nie jest praca stricte naukowa, co najwyżej popularyzacja.

    Jeśli chodzi o stosowanie ziaren GMO bez oprysku herbicydem do badań nad wpływem GMO na zdrowie, to jest to jak najbardziej poprawne metodologicznie działanie, bo przecież poprzez te badania chce się zweryfikować tezę o szkodliwości właśnie samego GMO na zdrowie. Teza przeciwników brzmi: GMO jest szkodliwe dla zdrowia. O tym, że herbicyd może zaszkodzić zdrowiu to wiadomo i nikt z tym nie dyskutuje, wyniki jednoznacznie wskazują, że ten wpływ zależy od dawki, tak samo jak np. z solą kuchenną :). Jeśli do badania zastosowujemy ziarno GMO opryskane herbicydem to jak później odróżnimy negatywny wpływ herbicydu od postulowanego negatywnego wpływu samego GMO? Jak jednoznacznie zinterpretować takie wyniki? Ziarno non-GMO dla grupy kontrolnej też opryskać takim samym herbicydem w takiej samej ilości? Prościej i poprawniej jest wyeliminować z układu czynnik (herbicyd) który istotnie wpływa na wyniki, a który nie jest przedmiotem badania. Chyba, że chcemy odpowiedzieć na jakieś inne pytanie niż sprawdzenie wpływu samego GMO.
    Niezorientowanym w rolnictwie przeciwnikom GMO przypomnę tylko, że w uprawach non-GMO opryski herbicydami i pestycydami są podstawową metodą walki z chwastami i owadami, więc czynienie z tego zarzutu wobec GMO, jest trochę chybione, bo akurat pod tym względem GMO nie różni się od upraw konwencjonalnych (chyba że chodzi o GMO typu Bt, które to oprysków nie wymaga :P).

    Tak na marginesie: pod artykułem jest informacje, że praca została sfinansowana z funduszy European Social Found. Ciekawy jestem co w tej pracy wymagało finansowania bo przecież żadnych badań w niej nie ma (ani eksperymentalnych ani nawet ankietowych), bo to jest tylko przegląd literatury. 😀

  3. Cytuję:

    „…funduszy European Social Fund (UDA – POKL-04.01.01-00-014/10-00; stypendium doktoranckie A. Cortez” Więcej informacji w artykule prof. K. Lisowskiej i A. Corteza.

    Przegląd literatury w takiej ilości to mało?

    Polecam jeszcze: Kto nas żywi i pielęgnuje -http://www.stachurska.eu/?p=13789 .

  4. Reklama
    Polityka_blog_komentarze_rec_mobile
    Polityka_blog_komentarze_rec_desktop
  5. @Teresa Stachurska

    „Prof. Katarzyna Lisowska: Ocena bezpieczeństwa GMO w badaniach krajowych (…), polecam.”

    A ja wręcz przeciwnie. No chyba, że będą to zajęcia dla studentów pt.: „Jak nie pisać publikacji naukowych”. W takim przypadku rzeczywiście opracowanie to może być rewelacyjnym przykładem tendencyjnej publikacji naukowej.

    Solą w oku dla pani Lisowskiej okazały się wyniki badań przeprowadzone w dwóch polskich instytutach, które nie wykazały negatywnego wpływu pasz GMO na zwierzęta gospodarskie. Od początku je krytykowała, nawet zanim zaprezentowano raport z przeprowadzonych badań. Po prezentacji raportu nadal je krytykowała. Jej głównym argumentem było to, że wyniki nie zostały opublikowane w recenzowanych czasopismach, a więc nie można ich traktować poważnie (o czym również wspomina w obecnej pracy).
    Pani Lisowska nie wykazała się jednak zbytnią cierpliwością. Publikacje ukazują się sukcesywnie. Pani Lisowska po prostu mija się z prawdą twierdząc, że opublikowane prace dotyczą tylko parametrów wzrostowych i losów transgenicznego DNA, i nie dotyczą wpływu karmienia paszami na zdrowie zwierząt, parametry krwi czy histopatologię organów. Wyniki tej części doświadczeń są opublikowane, podaję linki do prac:
    1. Histopathology of Internal Organs of Farm Animals Fed Genetically Modified Corn and Soybean Meal,
    2. Effect of a Diet Composed of Genetically Modified Feed Components on the Selected Immune Parameters in Pigs, Cattle, and Poultry.

    Kolejne publikacje będą ukazywać się sukcesywnie, o czym doskonale pani Lisowska wiedziała. Tylko po co miała czekać? Wtedy nie mogła by napisać swej najnowszej publikacji. A pani Teresa Stachurska nie miałaby czego wklejać po różnych forach internetowych i nie miałaby o czym pisać na swym blogu?

  6. @BaKoRo

    Przegląd literatury też wymaga wysiłku i czasu – a w tym czasie trzeba coś jeść, gdzieś mieszkać itd. O tym że „przeglądówki” są bardzo przydatne naukowcom nie muszę chyba przekonywać – więc właściwie szkoda, że mało kto chce finansować przygotowywanie prac poglądowych 🙁

  7. @ Gronkowiec
    Ale ja zupełnie nie o tym czy przegląd literatury wymaga wysiłku i czasu czy nie, bo wiadmomo, że wymaga. Ale nigdy pisanie publikacji, czy przeglądanie literatury jako takie nie otrzymuje ekstra finsowania, bo sie uznaje, że raz jest to standardowy obowiązek naukowca, a po drugie nie generuje specjalnych kosztów finansowych.
    A skoro tu mamy do czynienia z finansowaniem, to albo jest to taka informacja bezpośrednio niepowiązana z tą pracą (poprostu doktorant otrzymuje stypendium badawcze na coś…), albo jak najbardziej i jest realizowany jakiś projekt badawczy o wpływie GMO na zdrowie pod auspicjami prof. Lisowskiej, i ten przegląd literatury to jest taka przygrywka do badań… 🙂

    Być może rodzi nam się właśnie polski Seralini :))) (patrząc po reprezentatywności i wnioskowaniu z tego popełnionego przeglądu literatury).

  8. @BaKoRo

    Nie chcialo mi sie czytac calego tekstu – rzucilem tylko kiem na czesc o przechodzeniu DNA z pokarmu do bakterii jelitowych i komorek gospodarza. Ten kawalek byl w porzadku, nie widze tam zadnych bledow lub niedomowien, co najwyzej brak nacisku na to, ze w jedzeniu nie-GMO tez jest DNA. Ale to chyba czytelnicy czasopisma naukowego wiedza sami.

    Dziwi mnie czemu tekst ukazal sie w jakims niszowym czasopismie polskiego uniwersytetu – ciekaw jestem czy inne czasopisma go odrzucily, czy prof. Lisowska od poczatku chciala opublikowac go w niszowej gazecie.

    Sam probuje od kogos zdobyc grant na pisanie „przegladowki”, wiec jeszcze raz podkresle: to tez kosztuje, bo czas naukowca nie jest z gumy i kazda godzina pracy ma jakas wartosc. Wiec nie obrazilbym sie, gdyby fundacje grantowe przyznawaly granty tez na pisanie podsumowan i przegladow 🙂 Ale faktycznie, pewnie tak jak piszesz – doktorant ma grant na inne badania (moze o GMO?), wiec ta przegladowke robi w ramach wiekszego projektu badawczego. To chyba trzeba trzymac kciuki za dalsza kariere prof lisowskiej? 🙂

  9. @BaKoRo
    P. Lisowska jest Seralinim, że sparafrazuję pewien klasyczny polski film, na skalę naszych możliwości, ale my tym polskim Seralinim otwieramy oczy niedowiarkom i to nie jest nasze ostatnie słowo 😉
    Jakiś czas temu zasugerowałem nieśmiało w mailu do p. Lisowskiej, że może by tak sama przeprowadziła badania nad szkodliwością np. MON810 i NK603, skoro uważa, że są niebezpieczne. Niewiele do tego potrzeba, a na dodatek Instytut Zootechniki w Puławach zadeklarował, że chcącym przeprowadzić takie badania udostępni swoją infrastrukturę. Niestety, otrzymałem odpowiedź, iż nie powinienem wtrącać się i pisać, czym ma się p. Lisowska zajmować w pracy naukowej. Poza tym p. Lisowska teraz już coraz częściej twierdzi, że nie tyle kwestie zdrowotne GMO są ważne, co aspekty ekonomiczne, na których, jak wiadomo, zna się wyśmienicie.
    Więc raczej pani ta pozostanie na etapie prac teoretycznych i przeglądowych. Oraz głoszenia „złej nowiny o GMO” na wszelkich forach, jak choćby zjazdy ufologów, na których jako jedyna reprezentuje „akademicką nauką” (co ufologów bardzo cieszy). Dla zainteresowanych występ dr hab. Lisowskiej na zjeździe/spotkaniu Harmonia Kosmosu 2011: https://www.youtube.com/watch?v=4jaN6Ocv-C8
    A tu trochę o tym, czym jest Harmonia Kosmosu: http://januszzagorski.pl/imprezy/harmonia-kosmosu/viii-zlot-harmonia-kosmosu-2011/

  10. @ MR
    Oj bo tą sugestią o badaniach nad szkodliwością MON810 i NK603 uczyniełeś zamach na niezależnośc badań naukowców. Sam rozumiesz, że musiałeś dostać po nosie. Takich rzeczy prawdziwym naukowcom nie wolno sugerować, bo to narusza ich status (quo)! 😉

    I to na dodatek ufolożka? 🙂
    Nie wiedziałem o tym? 🙂 To wiele wyjaśnia… 🙂

css.php