Reklama
Polityka_blog_top_bill_desktop
Polityka_blog_top_bill_mobile_Adslot1
Polityka_blog_top_bill_mobile_Adslot2
GMObiektywnie - Blog Wojciecha Zalewskiego GMObiektywnie - Blog Wojciecha Zalewskiego GMObiektywnie - Blog Wojciecha Zalewskiego

13.06.2013
czwartek

Pasztet GMO ze świńskich żołądków

13 czerwca 2013, czwartek,

Nie ucichły jeszcze kontrowersje związane z publikacją prof. Seraliniego, która ukazała się z końcem zeszłego roku. Doświadczenia na szczurach były przeprowadzone w sposób tendencyjny i zmanipulowany. Ich celem było „udowodnienie” szkodliwości GMO. Szczęśliwie okazało się, że badania prof Seraliniego są warte tyle co nic, a prawdziwym celem było wywołanie kontrowersji wokół GMO oraz promocja ksiażki na temat GMO (która ukazała się w tym samym czasie co kontrowersyjna publikacja).

Wygląda na to, że prof. Seralini ma godnych następców. Tytuł komunikatu agencji Reuters mówi niemal wszystko: „Najnowsze badania ukazująca szkodliwość GMO dla zdrowia świń„. Machina strachu została uruchomiona. Tytuły wpisów na polskich portalach wtórują: „Szokujące zdjęcia pokazują szkody wywołane przez GMO”, czy„Pasze GMO przyczyną problemów żołądkowych u świń”. I dalej: „U świń karmionych genetycznie modyfikowaną paszą zdecydowanie częściej występują problemy żołądkowe, takie jak zapalenia jelit czy choroba wrzodowa, niż u zwierząt karmionych tradycyjną paszą – wynika z badań opublikowanych na łamach czasopisma „Journal of Organic Systems”.”

Dzisiejszy wpis jest długi. Chciałbym oszczędzić czas osobom, które nie są zainteresowane niuansami i od razu napiszę, że kolejna praca mająca dowodzić szkodliwości GMO okazała się nie spełniać pokładanych w niej nadziei (przynajmniej przez ruchy anty-GMO). Naukowcy kolejny raz wyciągają nieuprawnione i zbyt daleko idące wnioski odnośnie szkodliwości genetycznie modyfikowanych organizmów.

A teraz cześć dla bardziej cierpliwych i wnikliwych.

Kilka informacji na początek. Tytuł publikacji: A long-term toxicology study on pigs fed a combined genetically modified (GM) soy and GM maize diet (Długookresowe badania toksykologiczne wykonywane na świniach karmionych paszą będącą mieszaniną soi i kukurydzy GMO).
Praca ukazała się w „egzotycznym” Journal of Organic Systems. Zastanawiam się od kiedy to badania toksykologiczne publikowane są w czasopismach zajmujących się rolnictwem ekologicznym/organicznym? Tym bardziej, że w badaniach tych nie wykorzystywano jakiejkolwiek paszy z upraw organicznych. Czasopismo jest dosyć anonimowe (czytaj, o niewielkiej renomie), do tego stopnia, że nie znajduje się nawet w bazie PubMed-u (baza danych doniesień naukowych). Wartą odnotowania informacją jest to, że współfinansowane jest przez organizację o nazwie Organic Federation of Australia (Australijska Federacja Rolnictwa Organicznego). Nie muszę chyba mówić jakie nastawienie do kwestii genetycznie modyfikowanych organizmów mają organizacje rolników „ekologicznych”. To nie jedyne „ciekawostki”.

Świetną pracę wykonał Mark Lynas, dziennikarz i do niedawna czołowa postać ruchów anty-GMO. Przeanalizował kim są autorzy badań i z kim przystają w swej naukowej drodze.
Judy Carman (główny autor) jest od lat znana jako zagorzała przeciwniczka GMO. Prowadzi własną stronę internetową, wspieraną przez GMOSeralinii. Tak, najwidoczniej prof. Seralinii i pani Carman dobrze się znają, a nawet i kolaborują.
Kolejny autor, niejaki pan Howard Vlieger to prezydent firmy Verity Grains, handlującej zbożami non-GMO. Jak pisze Mark Lynas: „Pomimo tego, że autorzy deklarują brak konfliktu interesów, to wydaje się być oczywistym, iż niektórym autorom może zależeć na tym by spowodować kontrowersje wokół GMO”. Trudno się nie zgodzić, tym bardziej, że praca finansowana jest właśnie przez firmę Verity Grains. W finansowaniu badań uczestniczy również Instytut Badań Zdrowia i Środowiska. Organizacja non-profit. Ciekawostką jest to, że w/w „instytut” mocno zaangażowany jest w walkę z GMO, np. walkę z transgeniczną pszenicą w Australii czy bakłażanem Bt w Indiach.

Już w/w informacje potwierdzają, że najnowsze badania należy traktować z dużym dystansem. Niemniej aby spiąć w pewną całość obrazek ilustrujący kim są ludzie zaangażowani w ten projekt, należy wspomnieć, że autorzy pracy w podziękowaniach za cenne wskazówki i rady wymieniają szereg osób, w tym pana Jeffreya M. Smith. Właśnie tak, to ten sławny „ekspert” od GMO. Nie jest on żadnym ekspertem, a joginem i instruktorem tańca oraz zwykłym oszustem, który na histerii związanej z GMO zarabia pieniądze, sprzedając swe ksiażki, filmy i co tam jeszcze sobie kto zapragnie. W publikacji autorzy się tym nie chwalą (co jest złamaniem zasad publikowania wyników badań), ale pani Judy Carman w jednym z wywiadów przyznała, że jej badania były wspierane finansowo przez organizację pana Jeffreya M. Smith. Jedna, wielka rodzina.

Załóżmy jednak, że powyższe informacje nie mają żadnego znaczenia (niestety osobiście nie jestem w stanie tego zignorować) i przyjrzyjmy się samej publikacji, wykonanym badaniom oraz uzyskanym wynikom.

Schemat doświadczeń był klarowny. Dwie grupy świń, po 84 osobniki. Jedna grupa karmiona soją i kukurydzą GMO, druga grupa karmiona konwencjonalną soją i kukurydzą. Zwierzętom podawano tak zestawiony pokarm przez prawie 23 tygodnie. Po ustalonym czasie zwierzęta były zabijane oraz poddane sekcji. W czasie trwania doświadczenia jak i po, dokonywano szeregu analiz/pomiarów. Jakich?

Obserwowano zachowanie i rozwój świń, apetyt, trawienie pokarmu, występowanie infekcji czy zachorowań, liczbę interwencji weterynarzy czy wydatki poświęcone na ten cel. Nie stwierdzono żadnych różnic pomiędzy dwiema badanymi grupami (non-GMO vs. GMO). Nie stwierdzono również różnic w śmiertelności osobników (w obu grupach wynosiła ok. 14%). Zwierzęta były ważone – nie odnotowano różnic w masie ciała pomiędzy grupami. Po upływie zaplanowanego czasu świnie poddawano eutanazji.

Po uśmierceniu, ciała świń przekazano dwóm doświadczonym weterynarzom, w celu oceny patomorfologicznej. Weterynarze sprawdzali wygląd, wagę oraz stan następujących organów:
a) nerki – nie odnotowano różnic pomiędzy świniami karmionymi GMO a non-GMO,
b) wątroba – brak różnic,
c) płuca:
– stany zapalne – brak różnic,
– zwłóknienia – brak różnic,
– zmiany w węzłach chłonnych – brak różnic,
d) śledziona – brak różnic,
e) macica – u świń karmionych GMO, zwiększona o 25%,
f) jajniki – brak różnic,
g) serce – brak różnic,
h) żołądek:
– nadżerki – brak różnic,
– małe owrzodzenia – brak różnic,
– średnie owrzodzenia – brak różnic,
– krwawiące owrzodzenia – brak różnic,
– nieznaczny stan zapalny – większa liczba w grupie GM (4 vs. 8),
– łagodny stan zapalny – większa liczba w grupie non-GM (31 vs. 23),
– umiarkowany stan zapalny – większa liczba w grupie non-GM (29 vs. 18),
– poważny stan zapalny – większa liczba w grupie GM (9 vs. 23),
– stany zapalne łącznie – brak różnic (73 vs. 72),
i) jelita – brak różnic.

Co jeszcze porównywano? Skład biochemiczny osocza. Nie chcę jak wyżej, tworzyć całej listy, napiszę tylko, że analizowano 18 parametrów (stężenia różnych substancji w osoczu). Żaden z parametrów nie różnił się pomiędzy grupami świń karmionymi GMO a konwencjonalną paszą.

Przepraszam, że dosyć skrupulatnie omawiam jakiego typu parametry podlegały ocenie (a i tak tylko pokrótce je wymieniłem). Chciałbym jednak aby zwrócili państwo uwagę na jedną rzecz. Analizowano bardzo wiele parametrów, od zachowania świń, poprzez wygląd organów, na składzie biochemicznym osocza kończąc. Zdecydowana większość, a w zasadzie prawie wszystkie uzyskane wyniki wskazują, że zdrowie i kondycja świń karmionych paszą GMO od tych karmionych paszą non-GMO nie rożni się. Hmm… tylko czy taki wynik i informacja jest „ciekawa”? Nie, a szczególnie w przypadku gdy za wszelka cenę chcielibyśmy jednak wywołać kontrowersje wokół GMO.

Żeby osiągnąć założony cel (GMO szkodzi) z całej masy wyników skupiono się jedynie na liczbie poważnych stanów zapalnych w żołądkach świń. W tym miejscu pojawia się kreatywna analiza i statystyka a’la prof. Seralini. W badaniach 23 świnie karmione paszą GMO miały poważne zapalenia żołądka, w grupie non-GMO tylko 9. A więc w grupie karmionej GMO mamy aż 2,6 raza większą liczbę stanów zapalnych żołądka Sytuacja jest jeszcze tragiczniejsza gdy podzielić zwierzęta ze względu na płeć. U samców 4 razy więcej poważnych zapaleń obserwowano w grupie GMO (8) w porównaniu do non-GMO (2). Niektórzy eksperci zwracają jednak uwagę, że ocena poziomu zapaleń w żołądku jest dokonywana w sposób arbitralny, poprzez weterynarza. Bardzo ciekawie wyglądają również uzyskane wyniki, gdy zlikwiduje się podział stanu zapaleń na grupy (od nieznacznych do poważnych) i zliczy się je razem. Wtedy mamy 73 stany zapalene w grupie świń GMO i 72 zapalenia w grupie świń non-GMO. Czyli brak różnic.

Wygląda na to, że kolejne badania zostały przeprowadzone w tendencyjny sposób, w celu udowodnienia pewnej tezy. Poddano analizie całe mnóstwo parametrów i liczono na to, że coś uda się trafić. I tak też się stało (większa liczba poważnych zapaleń żołądka). Moim zdaniem, wyniki uzyskane w tej pracy nie pozwalają na wyciąganie tez o szkodliwości GMO, jest wręcz na odwrót. Niemal wszystkie uzyskane wyniki wskazują, że nie ma różnić dla zdrowia zwierząt karmionych GMO czy non-GMO. Co jednak z tymi stanami zapalnymi żołądka? Być może to tylko artefakt, a być może jest coś „na rzeczy” – być może. Ale aby móc wyciągać wnioski, że to GMO powoduje obserwowane efekty należy przeprowadzić kolejne badania, szczegółowo obejmujące i skupiające się na ocenie wpływu karmienia paszami na stan żołądków świń.

Na koniec kilka dodatkowych i nie zawsze tak oczywistych ciekawostek, które przyszły mi do głowy podczas przeglądania tej pracy oraz zadumy nad konstrukcją naszego świata.

1. Mimo, iż doświadczenia wykonane były przez naukowców „zaprzyjaźnionych” z prof. Seralinim (specjalizacyjnego się w udowadnianiu szkodliwości GMO), badania na świniach nie wspierają kontrowersyjnych wyników badań w/w naukowca. Nie obserwowano powstawania nowotworów, świnie nie umierały przed zakończeniem badania. Nie obserwowano patologicznych zmian w wątrobie czy nerkach. Pomimo tego, że obiekt badań był inny (szczury vs. świnie) można by spodziewać się, że choć niektóre, negatywne „objawy” karmienia zwierząt paszą GMO będą się powtarzać. Tak jednak nie było.

2. Bardzo często krytycy GMO piszą o tym, iż transgeniczne organizmy są swego rodzaju „mutantami”, którym nie wiadomo co zmieniono i jaki to ma wpływ na roślinę. To zbadali autorzy badań na świniach. Przeanalizowali skład i wartości odżywcze (białka, ilość kalorii, mikro- i makroelementy, etc.) soi oraz kukurydzy GMO, a następnie porównali z odmianami konwencjonalnymi. Być może zdziwi to państwa ale nie stwierdzono żadnych różnic pomiędzy genetycznie modyfikowanymi roślinami a konwencjonalnymi.

I tym optymistycznym akcentem zakończę ten nieco przydługi wpis.

I dodatkowa lektura:
1. Pigs in the real world — feed them different diets, measure many health parameters, some with show differences – but what does it all mean?,
2. The evidence of GMO harm in pig study is pretty flimsy ,
3. GMO pigs study – more junk science.

Reklama
Polityka_blog_bottom_rec_mobile
Reklama
Polityka_blog_bottom_rec_desktop

Komentarze: 12

Dodaj komentarz »
  1. Świńska sprawa 😀
    Jeśli podział, aż na 4 klasy stanu zapalnego żołądków nie ma ma jakichś twardych kryteriów, pozwalących każdemu weterynarzowi dokonać oceny stanu żołądków i uzyskać bardzo zbliżone wyniki, lecz odbywa się to na zasadzie subiektywnych odczuć badacza, to wynik jest wyłącznie artefaktem. Jak nie ma twardych kryteriów klasyfikacyjnych to trzeba ten parametr zliczać łącznie.
    Zresztą jeśli tyle twardych (obiektywnie mierzalnych) parametrów anatomicznych i biochemicznych nie wykazuje różnic to ignorowanie ich na rzecz jednego subiektywnego parametru (nieznaczny, łagodny, umiarkowany, poważny) i wyciaganie na jego podstawie daleko idących wniosków jest ordynarnym błędem metodologicznym i naukową hucpą.

    Poza tym jeśli coś jest onkogenem u szczurów, to u świń tez raczej nim będzie 😉 Fałszować wyniki też trzeba z głową 😛

  2. @BaKoRo
    W medycynie i weterynarii funkcjonuje wiele skal rozmytych, np. w ocenie wizualnej preparatów histopatologicznych. Czasem chyba po prostu nie ma nic lepszego.

  3. „świnie poddawano eutanazji”

    Eutanazja to, jako rzecze słownik: „spowodowanie śmierci osoby nieuleczalnie chorej wywołane współczuciem”. A te świnie po prostu mordowano.

  4. Reklama
    Polityka_blog_komentarze_rec_mobile
    Polityka_blog_komentarze_rec_desktop
  5. Spokojnie, spokojnie. Proszę się napić zimnej wody na ostudzenie emocji. Twórcy GMO przestali mieć monopol na świętą rację.

    Tak na marginesie. Amerykański Sąd Najwyższy wreszcie się ocknął i wydał z siebie orzeczenie, że żadnego odkrytego fragmentu ludzkiego DNA nie wolno opatentować. Mały krok prawny a jakże doniosły dla ludzkości. Teraz wypada wydać kolejny, że żadne odkrycie jakiegokolwiek elementu strukturalnego DNA występującego w naturze nie podlega prawu patentowemu. Jeśli to się stanie, dyskusja o GMO nabierze ludzkiego wymiaru, a nie korporacyjnego, jak to ma miejsce dzisiaj.

  6. Ja tam się nie znam, ale czy nie jest pomiar białka calprotectin (niestety nie mam pojęcia, jaka jest jego polska nazwa) w kale dość skuteczną metodą określania stanu zapalnego jelit? No i byłby taki pomiar ilościowy, w odróżnienia od tego pomiaru a la „co się tam uwidziało weterynarzowi”. A może mierzyli, tylko im pomiary nie poparły tezy 😉

  7. @ Gammon No.82
    No jasne, jak nie ma nic lepszego to trzeba sie zadowolić tym co jest dostepne. Ale w tej pracy są dostepne inne parametry, które się pomija we wnioskowaniu.
    OK nawet jeśli tą ocenę przyjąć bez żadnego „ale” (tylko w przypadku jesli oceniający badacze nie wiedzieli do ktorej z 2 grup należą badane osobniki) to te wyniki oceny stanu zapalnego nie układają sie w żaden trend. Nie wiem na jakiej podstawie wyciaga sie więc wniosek o tym, że GMO wywołuje stany zapalne żołądka.

    Dla mnie jedynym zastanawiającym wnioskiem z tych wyników jest ten co sie stało, że ponad 80% obu populacji cierpiało na zapalenia żołądka? Nie znam się na hodowli świń, ale to chyba nie jest sytuacja normalna? Pasze były źle zbilansowane, w złych ilościach? Czy może były marnej jakości – złych parametrach higienicznych?

    @ Stary Polak z PRL

    Na jakiej podstawie zakładasz, że zwolenicy GMO są za patentowaniem naturalnych sekwencji DNA? Ja osobiście nie znam nikogo takiego.

  8. Mała ciekawostka a propos związku prof. Seraliniego i dr Carman. Zdaje się, że maja tego samego webmastera.

    @BaKoRo

    „Poza tym jeśli coś jest onkogenem u szczurów, to u świń tez raczej nim będzie”

    Zawsze mnie to dziwiło, że prace rzekomo dowodzące szkodliwości GMO, najczęściej w ogóle się nie wspierają, a czasem wręcz się wykluczają 🙂

    @Gammon No.82

    Pełna zgoda. Warto jednak pamiętać o tym, że tego typu oceny mogą być (choć nie muszą) obarczone pewnym błędem. Powinny być też poparte innymi, wspierającymi obserwację danymi lub dodatkowymi doświadczeniami. Zgodzi się pan chyba z tym, że na podstawie jednego doświadczenia trudno wyciągnąć jednoznaczne wnioski.

    @Karuch

    Też jestem za nazywaniem spraw po imieniu. Niemniej zwrot eutanazja zwierząt doświadczalnych jest standardem.

    @Rafał

    Trudno ocenić przydatność tego białka w analizie stanu żołądków. Czy to białko nie jest markerem stanów zapalnych jelit?
    PS Świetny blog. Regularnie zaglądam.

  9. Świń się nie morduje, świnie się bije. Nie wiem czy to ładne określenie, jakoś się przyzwyczaiłem.

  10. Tak jak BaKoRo pisał, to podejrzane że tyle świnek miało zapalenie żołądka. Czy ktoś wie czy tak się zawsze u świń hodowlanych dzieje? Czy autorzy coś o tym wspomnieli?

    I czy ktoś kto czytał pracę wie może jak autorzy odnieśli się do tego dziwnego braku różnic w nie-poważnych zapaleniach żołądka? Bo te różnice w histopatologi żołądka z daleka wyglądają jak jakaś „czkawka statystyczna” a nie prawdziwy wynik.

    @Karuch

    Jasne, te świnie po prostu zabito i dobrze by było gdyby nazwać rzecz po imieniu. Ale „eutanazja” nie jest taka zupełnie zła – w końcu dosłownie (a nie słownikowo) to jest „dobra śmierć”, a te świnki pewnie zabito bez bólu i zbędnego stresu… I na pewno „eutanazja” to lepszy zwrot niż często używane przez naukowców „zwierzęta POŚWIĘCONO”.

    @Rafał

    Kalprotektyna w kale (tak to chyba po Polsku będzie?) jak pisze Gospodarz, informuje tylko o tym co się dzieje w jelitach. Nie kojarzę w tej chwili żadnych dobrych markerów zapalenia żołądka, które by można wykrywać w kale albo krwi. Ale na dobry początek można by pewnie sprawdzić nieswoiste markery zapalenia (OB, CRP, jakieś interleukiny?). Nie wiem czy autorzy na któreś z nich patrzyli. P.S.: Też dziękuję za świetnego bloga!

  11. A mnie to nie przeszkadza, że główna autorka badań jest zaprzyjaźniona z prof. Seralinim. Nie pracuję w środowisku naukowym, ale wyobrażam sobie, że większość naukowców przystępując do badań ma już jakąś subiektywną ocenę ich dotyczącą. Oczywiście, naginanie wyników do własnej teorii, jest przegięciem. Niemniej jednak, niech się przyjaźnią i robią jak najrzetelniejsze badania.

  12. Przepraszam za zmianę toku dyskusji, chciałem zwrócić uwagę na środowe wydarzenie które jest uhonorowaniem naukowców pracujących nad GMO
    http://www.cbc.ca/news/world/story/2013/06/19/technology-world-food-prize-gmo-crops.html

    Pozdrawiam, Czarek

  13. W zasadzie można wynieść z tych badań przeciwne wioski – GMO jest dobre, bo w grupie karmionej nim stwierdzono mniej łagodnych i umiarkowanych stanów zapalnych zołądka i większą macicę.

css.php