Ostatnie dni maja. Świat obiegają informacje o wykryciu nieautoryzowanej odmiany pszenicy odpornej na glifosat na polu rolnika ze stanu Oregon. „Odkrycia” dokonał sam farmer, który chcąc usunąć ze swego pola rosnącą pszenicę, potraktował ją glifosatem. Zdziwił się gdy okazało się, że niewielka ilość roślin przetrwała oprysk herbicydem. Zebrał nasiona i przesłał je do uniwersytetu stanowego. Pierwsze testy potwierdziły, iż pszenica jest odmianą GMO. Naukowcy skontaktowali się z inspektorami APHIS (Inspekcja Zdrowia Zwierzą i Roślin). Po uzyskaniu pozytywnych wyników w laboratoriach APHIS, wystosowano komunikat prasowy o zaistniałej sytuacji. W tym czasie trwało zakrojone na szeroką skalę dochodzenie mające ustalić co to za pszenica i w jaki sposób znalazła się na polu rolnika z Oregonu. Obecnie grupa inspektorów badająca sprawę została rozszerzona do 15 osób (z początkowych 9-ciu). Co udało się do tej pory ustalić?
Pierwsze kontrole potwierdziły, iż wykryta pszenica GMO, to ta sama odmiana, którą poddawano testom polowym w latach 1998-2004 (przez firmę Monsanto). Transgeniczna pszenica zawiera ten sam gen, który obecny jest w uprawianych na szeroką skalę odmianach soi GMO (odpornych na glifosat). Ostatnie testy polowe modyfikowanej pszenicy zakończyły się w roku 2004. Mimo zaawansowania procesu deregulacyjnego oraz uzyskania wstępnej opinii FDA o tym, iż odmiana ta nie stanowi zagrożenia dla zdrowia ludzi i zwierząt, firma Monsanto zrezygnowała z wprowadzenia odmiany na rynek, głownie z powodu niechęci do GMO panującej w krajach importujących pszenicę z USA.
Doświadczenia polowe transgenicznej pszenicy prowadzono w ponad 100 lokalizacjach na terenie 17 stanów. W stanie Oregon rozpoczęły się w roku 2001, a ostatnie zakończyły się 9 lat temu. Na chwilę obecną tylko na jednym polu (wielkości 80 akrów) stwierdzono obecność niewielkiej ilości, nieautoryzowanej pszenicy GMO. Jak twierdzi sam rolnik, odmiana pszenicy odpornej na glifosat stanowiła zaledwie ok. 1% z całkowitej powierzchni upraw. Wyniki testów przeprowadzone za próbkach pobranych z reszty pola były negatywne.
Trudno jednoznacznie stwierdzić skąd transgeniczna odmiana wzięła się na polu w stanie Oregon. Doświadczenia polowe prowadzone były 9 lat temu. Eksperci są zgodni, że nasiona pszenicy są w stanie przetrwać w ziemi najwyżej rok – dwa lata. Po tym czasie nasiona nie są w stanie wykiełkować. Tak, wiec mało prawdopodobne jest, by nasiona przetrwały w glebie aż do roku 2013. Farma na której odkryto transgeniczną pszenicę znajduje się w dużej odległości od pól doświadczalnych. Pszenica jest rośliną samopylną, a pyłek przenoszony jest przez wiatr na odległości rzędu 10-ciu metrów. To pozwala stwierdzić, iż odmiana odporna na glifosat nie pojawiła się w wyniku krzyżowania, a przynajmniej jest to mało prawdopodobne. Kolejną ciekawostką jest to, iż odnaleziona odmiana GMO to pszenica ozima. A zgodnie z oświadczeniem Monsanto, firma ta w stanie Oregon prowadziła testy tylko i wyłącznie odmian jarych.
Skoro pszenica nie wyrosła z nasion „zmagazynowanych” w glebie, ani nie powstała w wyniku krzyżowania, to jak się na nim pojawiła? Przyznam szczerze, że na dziś nie znajduję na to pytanie jakiejś jednoznacznej odpowiedzi. Mam pewne przemyślenia na ten temat, jednak nie chciałbym spekulować i wzbudzać dodatkowych kontrowersji.
Zarówno firma Monsanto jak i Departament Rolnictwa Stanów Zjednoczonych (USDA) uspakajają opinię społeczną, rolników, dystrybutorów oraz importerów pszenicy. Zgodnie z opinią FDA (Urząd ds. Leków i Żywności) odmiana ta nie stanowi zagrożenia dla zdrowia ludzi i zwierząt. Inspektorzy APHIS twierdzą, iż istnieje niewielkie ryzyko, iż nieautoryzowana odmiana jest obecna na rynku i w handlu. Potwierdzają to pierwsze przeprowadzane testy. W Korei Południowej przeanalizowano importowaną pszenicę z USA i nie stwierdzono obecności transgenicznych odmian. To jednak nie uspokaja kontrahentów.
Japonia i Korea Południowa, główni importerzy amerykańskiej pszenicy, wstrzymały zamówienia z USA. Inne kraje azjatyckie poinformowały, iż będą bacznie przyglądać się rozwojowi sytuacji. Unia Europejska zapowiedziała przeprowadzenie dodatkowych kontroli transportów pszenicy przybywających zza Atlantyku. Swą pomoc i pełną współpracę zapowiedziała firma Monsanto, która przekazała niezbędne informacje na temat techniki i metody wykrywania pszenicy GMO.
Skutki wykrycia nieautoryzowanej odmiany mogą być poważne. Wiele zależy od wyników dochodzenia oraz od tego czy nadal będą znajdowane jakieś próbki pszenicy GMO. Eksport pszenicy z USA wynosi rocznie około 40 milionów ton (wartość 9 mld. $) i może być zagrożony. Ceny ziarna na giełdach odnotowały znaczące spadki, podobnie jak zmalała wartość akcji Monsanto. Jeden z rolników w stanie Kansas skierował sprawę do sądy cywilnego, domagając się od Monsanto odszkodowania. Jak twierdzi jego prawnik, dochody rolnika mogą ulec zmniejszeniu w wyniku spadku cen pszenicy oraz wstrzymania importu przez kraje azjatyckie.
W tej sprawie jest więcej pytań niż odpowiedzi. Trudno stwierdzić kto zawinił i w jaki sposób nieautoryzowana odmiana pszenicy znalazła się na polu rolnika z Oregonu. Zarówno firma Monsanto jaki i inspektorzy wnikliwie badający sprawę powstrzymują się od ostatecznych deklaracji. Pozostaje tylko obserwować rozwój wydarzeń. O efektach dochodzenia nie omieszkam poinformować na tym blogu.
edit (05.06.2013, 20:10)
W dniu 5 czerwca 2013 roku firma Monsanto zorganizowała konferencję podczas, której poinformowano o dotychczasowych ustaleniach dokonanych przez jej pracowników. Najprawdopodobniejszą przyczyną obecności pszenicy GMO na polu rolnika w Oregonie według przedstawicieli firmy było: „przypadkowe lub celowe zanieczyszczenie nasion odmiany konwencjonalnej, ziarnem odmian GMO”. Firma wykonała testy dostępnych w sprzedaży nasion odmiany konwencjonalnej, która była uprawiana przez rolnika. Wyniki dla wszystkich prób były negatywne (nie stwierdzono obecności GMO). Przedstawiciele zapytani o to czy mógł to być akt sabotażu stwierdzili, że „rozpatrują różne scenariusze, wśród nich również i możliwość sabotażu”.
1. Questions and Answers: USDA Investigating Detection of Positive Genetically Engineered (GE) Glyphosate-Resistant Wheat in Oregon,
2. Monsanto and GM Wheat,
3. USDA investigating detection of genetically engineered (GE) glyphosate-resistant wheat in Oregon
5 czerwca o godz. 15:52 34862
No to wiemy jak skutecznie sabotażowac GMO. Do dzieła aktywiści. Instrukcje już w drodze. Ale tylko w Stanach. W Chinach czy na Ukrainie i tak by się nie wydało więc szkoda czasu. Prof Seralini już prowadzi badania nad samorozsiewaniem przenicy UFO od której szczurom urosły rogi za uszami a pingwinom w Antarktyce zrobiło się ciepło.
Od wczoraj przestałem konsumowac wołowine jak zauważyłem że rośnie mi ogon (nie powiem gdzie bo nie wypada)
Ciekawe jak łatwo aktywiści odpuścili sobie wszelakie badania laboratoryjne treści żolądków kur niosących anty-GMO jaja. Konsumer ma chyba prawo wiedzieć czy reklama mówi prawde, czyż nie? Gdzie nawoływania do zdjeć, video i sledztwa policyjnego? Co na to Google? Czy instrukcje z centrali już przyszły?
5 czerwca o godz. 17:13 34868
Czy Gospodarz moglby mimo wszystko puscic wodze fantazji i chociaz w komentarzach pospekulowac skad sie ta przenica wziela na tym polu? Bo jedyny scenariusz jaki mi przychodzi do glowy wyglada jak fabula drunego filmu szpeigowskiego, wiec chetnie zobacze jakies sensowne pomysly. Przeciez to tylko luzne spekulacje 🙂
5 czerwca o godz. 17:40 34870
Wiemy już, że w Europie konina po zjedzeniu paszy GMO zamieniła sie w wołowinę. Wiedziałem też, że te konie popijały Egri Bikaver ale siedziałem cicho wierząc, że aktywiści ruszą do ataku. Zawiodłem się. Polałem gulasz maggi i …. magia prysła, język zdrętwiał bo soja UFO z lubczykiem to koszmar. O większe drobiazki toczyły się wojny. Ale sza…. Tofu to przecież zdrowe jedzenie. Jeśli ktoś to może przełknąć 🙂
5 czerwca o godz. 19:02 34873
Gronkowcu drogi, kto popuszcza wodze fantazji?
Literaci, naukowcy (…?) i narwańce z misją.
Zaglądam Tu bom ciekawski, ciekawskim też zawsze co nawiedzeni mają do powiedzenie, by logice urwać rękę.
5 czerwca o godz. 19:46 34874
„nawiedzeni” zwolennicy czy „nawiedzeni” przeciwnicvy?
5 czerwca o godz. 19:48 34875
@Gronkowiec
Dziś odbyła się konferencja zorganizowana przez Monsanto. Przedstawiano informacje dotychczas zebrane. Przedstawiciele firmy stwierdzili, iż najprawdopodobniej doszło do „przypadkowego lub celowego zmieszania nasion pszenicy konwencjonalnej i GMO”. Ja również skłaniam się do tej wersji, ponieważ z relacji rolnika wynikało, że pszenica GMO rosła na całej zasianej powierzchni. Wskazuje to, że już w worku musiały być zmieszane ziarna GMO z konwencjonalnymi.
Jak zaznaczają przedstawiciele firmy sabotaż jako źródło zakażenia, jest również brany pod uwagę.
5 czerwca o godz. 21:03 34881
@WZ
Dziekuje za linka. Mi wlasnie ten ostatni scenariusz do glowy przyszedl, bo nic mniej sensacyjnego nie pasowalo do faktow 😉
5 czerwca o godz. 22:06 34886
Jednym słowem najbezpieczniej jest być kanibalem (brat bliźniak jednojajowy {jajo oczywiśie wolne od GMO} idelany na kolację, pod warunkiem że nie jadał UFO GMO – starsznie skomplikowana ta „zdrowa” żywność). Jedzenie takiej marchewki czy pietruszki, że nie wspomne wołowiny grozi strasznymi konsekwencjami chorobowymi. Przyjęcie tak ogromnej ilosci OBCYCH genów nie może się skończyć dobrze. A jeszcze jak wołowina okaże się koniną to już nieodwracalna choroba wieńcowa. No, chyba, że koń okaże się osłem to będzie salami.
Reasumując. Gdyby nie farmer z Oregonu nie zjadłbym brata bliżniaka, wołowina z koniny nie zaminiłaby się w węgierskie salami a marchewka spokojnie sobie by rosła w ogródku piwnym koło Sukiennic.
„Może to przez te nawozy sztuczne,
Może był w szkole zbyt pilnym uczniem” … dochodzi zza okna
6 czerwca o godz. 2:07 34891
Ponieważ nie można kontrolować rozprzestrzeniania się tego świństwa coraz więcej decydentów zdaje sobie sprawę, ze to tylko kwestia czasu jak oni tez to będą jedli. Nawet jak farmy żywności dla nich schowają pod szkłem. Zmagazynowane pod kołem biegunowym nie GMO nasiona tez im nic nie pomogą. Towarzycho powoli zaczyna trzeźwieć.
Europa wycofuje się z GMO
http://www.fromthetrenchesworldreport.com/gmo-lose-europe-victory-for-environmental-organisations/45934
Obecnie Wenezuela przygotowuje się do zakazu GMO
http://www.gmwatch.org/index.php?option=com_content&view=article&id=14878:venezuela-goes-for-ban-on-gm-seeds
6 czerwca o godz. 8:59 34908
„… to nieprawda, że dach był dziurawy, szczególnie, że prawie nie padało …”
Na cytat z „Misia” Pan Zalewski sobie solidnie zapracował …
6 czerwca o godz. 9:53 34909
WZ
Co to znaczy, że odmiana była ozima a Monsanto wyhodowało jare?
Czy różnica miedzy jarym a ozimym nie polega na wysianiu tylko?
Rozumiem, że są odmiany jare i ozime, które lepiej się sprawdzają, ale czy to znaczy, że odmiana się sama stworzyła?
To nie jest dla mnie jasne.
6 czerwca o godz. 11:03 34914
„wykryta pszenica GMO, to ta sama odmiana, którą poddawano testom polowym w latach 1998-2004 (przez firmę Monsanto)”
„odnaleziona odmiana GMO to pszenica ozima”
„zgodnie z oświadczeniem Monsanto, firma ta w stanie Oregon prowadziła testy tylko i wyłącznie odmian jarych”
Odmiany ozime zapewne różnią się genetycznie od odmian jarych, skoro potrzebują tzw. jarowizacji czyli kilkutygodniowego działania niskich temperatur, aby mogły zakwitnąć i wydać nasiona.
Ozime w USA wykorzystywane są w regionach suchych i nienawadnianych, bo mogą wykorzystać śnieg jako źródło wilgoci oraz dojrzewają wcześniej.
Fakt, że w Oregonie testowano odmiany jare, nie wyklucza testowania ozimych w innych stanach. Skoro już ustalono, że odmiana jest zimowa, to pewnie też wiadomo, gdzie była testowana w poprzednich latach i gdzie podziewają się produkty tamtych testów.
Chyba, że mają tam burdel w papierach i nikt nic nie wie… 😉
6 czerwca o godz. 13:31 34920
@parker
Odmiana się nie stworzyła sama.
Monsanto testowało w Oregonie odmianę GMO jarą . Natomiast na polu rolnika z tego stanu odkryto odmianę GMO ozimą. Takie odmiany Monsanto tez testowało, ale w innych stanach. To po prostu wskazuje, że gdyby wykryta pszenica GMO na polu rolnika z Oregonu, miałaby pochodzić z pola doświadczalnego tej firmy prowadzonego w tym stanie, to powinna to być odmiana jara, a nie ozima. Wynika z tego, że pole doświadczalne Monsanto w Oregonie nie mogło stanowić źródła pochodzenia pszenicy GMO. To dodatkowo przemawia za wersją o „przypadkowym lub umyślnym zmieszaniu nasion”. Najwidoczniej coś/ktoś dosypał niewielkiej ilości ziaren odmiany ozimej GMO do worka z nasionami odmian konwencjonalnych?
6 czerwca o godz. 14:35 34924
Myślałem, że odmiany ozimej nie ma i nikt się do niej nie przyznaje:)
Dzięki
7 czerwca o godz. 9:56 34975
Fajne. Monsanto zaczyna się tłumaczyć, widząc coraz powszechniejszy bojkot swoich pomysłów. Dla mnie bomba. Dla Amerykanów tym bardziej większa, bo im się pomysł na zmonopolizowanie światowego rynku żywności posypał, skoro najwyżej rozwinięte gospodarczo kraje wprowadzają zakazy importu żywności genetycznie modyfikowanej. Jest nadzieja, że przyszłość nie będzie aż tak bardzo kretyńska, jak to planowali twórcy ACTA i twórcy innych podobnych „wynalazków”.
7 czerwca o godz. 13:09 34983
Cyt.: „To po prostu wskazuje, że gdyby wykryta pszenica GMO na polu rolnika z Oregonu, miałaby pochodzić z pola doświadczalnego tej firmy prowadzonego w tym stanie, to powinna to być odmiana jara, a nie ozima. Wynika z tego, że pole doświadczalne Monsanto w Oregonie nie mogło stanowić źródła pochodzenia pszenicy GMO.”
To oczywiście prawda. Pod jednym warunkiem: papiery jakie ma Monsanto nie są błędne.
Pozostaje także kwestia prawdomówności korporacji jeżeli chodzi o duże pieniądze.
7 czerwca o godz. 15:32 34987
He, he, Pan Zalewski boi się aktywistów jak Diabeł święconej wody.
Trzeba być nieźle zakompleksionym, żeby myśleć, że świat kręci się wokoł nas a każdy wpis odnosi się do nas. Jak mówią uderz w stół a nożyce się odezwą.
Zostawię miejsce dla przepisywaczy wikipedii, pozdrawiam 🙂
8 czerwca o godz. 9:44 35019
Przeraża mnie paniczna reakcja rynków na nieznaczne domieszki GMO, o udowodnionej nieszkodliwości, na polu jakiegoś rolnika. Podyktowana jest za pewne obawą o reakcje konsumentów. W XXI wieku ludzie zachowują się groteskowo irracjonalnie. Wierzą w magię i w zaklęte DNA.
8 czerwca o godz. 21:24 35043
@WZ
Wnoszę o zbanowanie użytkownika o nicku SAM. Spamuje i trolluje w komentarzach utrudniając ich przeglądanie i nie wnosząc nic do dyskusji.
@biotechnolodzy
Zastanawia mnie jedna rzecz. Z tego co WZ pisze polscy biotechnolodzy już zmajstrowali ziemniaka o zmniejszonym zapotrzebowaniu na wodę i co zrobili z tym wynalazkiem? Oddali gdzieś jakiemuś krajowi afrykańskiemu.
Dzisiaj potentaci rynku pracują nad odmianami lepiej znoszącymi susze po to by na nich zarabiać a my mając jedno z rozwiązań w łapkach oddajemy je za darmo. Co jest nie tak z tą naszą nauką że ma osiągnięcia ale zarabia na nich kto inny?
8 czerwca o godz. 22:41 35048
brawo ksin!
Co do tego, dlaczego nasi polscy biotechnolodzy (równie dobrzy co ich zachodni koledzy i równie pomysłowi) nie zarabiają na swojej pracy nad GMO, nie zakładają firm jak Ci z Islandii, nie sprzedają patentów wielkim korporacjom… to to jest dobre pytanie. Sam się nad tym zastanawiam i nie ma mam (jak na razie) żadnej pewnej odpowiedzi, ale dobrze ze ktoś na tym forum o to zapytał!
Zaznaczmy jednak, ze są wyjątki: polska rekombinowana insulina to niewątpliwy sukces polskich biotechnologów (chyba nawet finansowo się to okazało sukcesem, jeśli dobrze słyszałem…). Więc widać się da..
10 czerwca o godz. 13:38 35127
@ Gronkowiec
„Co do tego, dlaczego nasi polscy biotechnolodzy (równie dobrzy co ich zachodni koledzy i równie pomysłowi) nie zarabiają na swojej pracy nad GMO, nie zakładają firm jak Ci z Islandii, nie sprzedają patentów wielkim korporacjom… to to jest dobre pytanie. Sam się nad tym zastanawiam i nie ma mam (jak na razie) żadnej pewnej odpowiedzi, ale dobrze ze ktoś na tym forum o to zapytał!”
Bo ryzyko w tym biznesie jest oceniane jako za wysokie? Bo inwestorzy boją się, że utopią w tym swoje pieniądze? Bo perspektywa udanego wdrożenia w dziejszych przepisach i przy dzisiejszej urzędniczej mentalności jest nikła (patrz np. polski len GMO do produkcji opatrunków)? Bo perspektywa akceptacji produktu, a więc sprzedaży jest w naszym kraju znikoma?
Bo ciągle w Polsce mozna zarabiac pieniądze w łatwiejszy sposób?
10 czerwca o godz. 15:46 35131
Ciekawe jak ci tolerancyjni zbawiciele świata chcieliby zbanować Monsanto jednocześnie zakładać rodzime firmy GMO. To co, można zatruwać świat jak kasa leci do naszych kieszeni? Jaśniej już chyba nie można pokazac hipokryzji, zacietrzewienia i głupoty.
Co zaś się tyczy pisania na temat to radze spojrzeć w lustro wiekszości blogowiczom. Może coś zobaczą.
80% kukurydzy produkowanej w USA to kukurydza UFO. Jak widać amerykańscy farmerzy powiedzieli zdecydowane NIE kukurydzy UFO i w ogole IG Farben Monsanto. Bayer zaciera ręce i już liczy.
No nic pozostawiam w spokoju, „dyskutujcie” na tematy o których nie macie zielonego pojęcia. Szturmówka i do boju. Centrala już pracuje nad wytycznymi na kolejny sezon 🙂
10 czerwca o godz. 18:27 35137
@BaKoRo
Może to echo wrażenia z naszych wcześniejszych dyskusji, ale czyżbym wyczuwał agresję w twojej odpowiedzi?
W Polsce jest sporo małych przedsiębiorstw oferujących usługi biologii molekularnej, które jakoś tam sobie chyba radzą, bo ciągle wyrastają nowe takie firemki. Są też małe firmy (często przybudówki Uniwersytetów), które oferują różne rekombinowane białka. No i wreszcie są wielkie Polskie sukcesy – rekombinowana ludzka insulina z Warszawy i firma A&A Biotech z Trójmiasta (ok, to bardzo subiektywna ocena, wiem). Tak więc wcale nie jest tak że zupełnie nic się na tym rynku w Polsce nie dzieje. (No i jeszcze jest pewnie ta tajemnicza firma w której pracuje nasz Gospodarz)
Niemniej jednak jest sporo porażek – len prof Szopy jakoś się przebić nie może, różne patenty Polskich naukowców leżą w szufladach albo oddawane są za darmo. No i te małe firemki biotechnologiczne zwykle faktycznie pozostają małe…
Może faktycznie przyczyny leżą tam, gdzie wskazałeś. Warto więc się zastanowić co zrobić, żeby usnąć te przeszkody. Mozę warto się zastanowić co sprawiło, że niektóre firmy odniosły sukces na tym rynku, a inne nie. Może z takiego zastanawiania się coś wyjdzie?
Więc… może ktoś ma jeszcze coś ciekawego do powiedzenia? Czy też BaKoRo wyczerpał już temat zupełnie?
10 czerwca o godz. 19:13 35140
@ Gronkowiec
Agresja??? Eeee..Taaak… od kilku miesięcy się na Ciebie zasadzałem, jakby Ci tu dołożyć… 🙂 Wyluzuj stary bo świat sie nie kręci wokół Ciebie, miej więcej dystansu do własnej osoby… 🙂 Nie muszę chyba dopieszczać Twojego ego 🙂
Wszystkie przykłady firm które podałeś to jest biotechnolgia bez produktów stricte GMO. To jest albo produkcja odczynników, albo diagnostyka molekularna, albo produkcja białek rekombinowych (w tym gensuliny), co w żadnym razie nie mieści się w ustawowej definicji GMO, wiec nie wzbudza kontrowersji, nie jest zrozumiałe dla ktywistów. Dlaczego się udał Bioton? Bo wystartował odpowiednio wcześnie z produktem, który wtedy nie miał konkurencji (był autentyczną wielka innowacją), w czasach kiedy nie było regulacji prawnych dot. GMO (o ileś mniej urzędniczych biurek do pokonania i stert drukó do wypełnienia) i całej tej medialnej histerii wokół GMO. Pierwszemu dużemu produktowi GMO do celów medycznych się udało, a przykład z lnem pokazuje, że po ponad dekadzie drugi medyczny produkt jest ideologicznie uwalany, bo w tej histerii żaden urzędnik nie chce wziąść odpowiedzialności za decyzję: tak, zezwalamy.
Poza tym Polska celuje w innego rodzaju innowacjach: a to zmieni rodzaj opakowania leku, a to jego postać, a to nadruk na podełku zrobi błyszczący, a to zwiekszy dawkę terapetuczną substancji aktywnej i mamy wtedy „innowacyjny lek o wzmocnionym działaniu”. Na taki coś urzędnicy sypną unijna kasą. A na GMO?
A jesli jesteś dociekliwy to poszukaj zestawień lokatorów parkow technologicznych ulokowanych w tzw. ścianie wschodniej. Albo sprawdź na jakie konkretne projekty poszły pieniądze z unijnych dofinansowań na innowacje – zobaczycz tam maszyny poligraficzne i nowe fotele dentystyczne do prywatnych gabinetów.
Jeśli chcesz żeby Polska biotechnologia GMO stała, to czy nie sądzisz, że trzeba by wreszcie skonczyć z tą histeryczną nagonką na GMO?
10 czerwca o godz. 19:39 35142
@BaKoRo
Wiesz, każdy jest w głębi duszy egocentrykiem, a Ty na tym forum masz chyba łątkę agresywnego, więc… 😛
Białka rekombinowane to przecież GMO jak najbardziej – i w tej chwili właściwie nie ma większych przeszkód żeby w Polsce powstało coś takiego jak opisana przez Gospodarza firma z Islandii, produkująca rekombinowane białka na dużą skalę z użyciem GMO (ale w uprawie zamkniętej, bez uwalniania do środowiska). Generalnie, dla projektów które nie planują uwalniania GMO do środowiska, nie ma chyba wielu urzędowych przeszkód (to jest duża róznica między lnem GMO a insuliną z bakterii GMO). Przeszkodą pozostaje więc pewnie jedynie brak środków na rozkręcenie takiego biznesu – i duże ryzyko inwestowania w taki biznes. Dlatego potrzebne jest wsparcie rządu… i tu się rozbijamy chyba o polityków.
Jest też pytanie: czy polscy naukowcy i firmy nie mogą zarabiać opracowując nowe technologie i sprzedając je za granicę? Właściwie nie widzę powodu dla którego nie mieliby tego robić. Czyli albo nasze granty i innowacje są naprawdę marne, albo źle z promocją. Ale to pewnie znów, jakby się lepiej przyjrzeć, sprawy polityczne…
10 czerwca o godz. 20:27 35143
@ Gronkowiec
„…a Ty na tym forum masz chyba łątkę agresywnego…”
To są już podłe insynuacje, klasyczne przyprawianie gęby. 😛
Gdybyś Ty wiedział jakie o Tobie krążą opinie i co się mówi w kuluarach!!! I kto to na dodatek mówi…!. Zdajesz sobie sprawę, że to jednak jest Polityka i że czytają to różne tuzy… także tuzy nauki…, biały wywiad…, ambasada amerykańska…. ;D
W sensie prawnym te rekombinowane białka już GMO nie są, pomimo że są produkowane z wykorzystaniem GMO. Więc nikt nie wrzeszczy, że przecież np. mogą się okazać alergenami. A więc spora część problemów z komercjalizacją takiego produktu w UE odpada. Nie podchodza pod te same rozporządzania co odmiany GMO dla rolnictwa. Nie budza protestów, nie budzą zainteresowania. Jasne, zamknięte użycie również upraszcza trochę sprawę, ale także wymaga zgody komisji ds. GMO (trzeba ujawnic szczegóły technologii) i opracowania szczegółowych planów na sytuacje awaryjne. Zgodę trzeba odnawiać, a zatem może być cofnięta. Czy to sprzyja biznesowi? No, a poza tym takie firmy od rekombinownych białek w Polsce już są 2 albo 3. I to i tak chyba za dużo jak na ten rynek.
Polskie patenty biotechnologiczne? Sprawdź najpierw polska baze patentową…
Zarabiać na sprzedazy technologii? Ale w Polsce powstaja one głównie na uczelniach i w instytytach naukowych, za pieniądze publiczne, ich właścicielami nie są naukowcy tylko uczelnie. Czy one mają interes w komercjalizacji? Spółki córki instytutów??? Żaden szanujący się inwestor nie włoży w to złotówki ponieważ nie będzie zarządzał biznesem razem z profesorem, kierownikiem instytutu, dyrektorem, radą naukową, uczelnianą administracją, ministerstwem oraz panią Krysią – sekretarką dyrektora, która albo jest w nastroju, albo nie.
Poza tym ze sprzedażą patentow… to są mżonki. Wartość patenu określają zyski z produktów, które ten patent chroni. Przed komercjalizacją patent nie jest wart funta kłaków. Pomysł może byc genialny, a komercjalizacja może się nie powieść, produkt może sie nie sprzedać i z zysków nici. A słabszy pomysł może jednak dać zaskakujące zyski. Nie da sie realnie wycenić . A czy ewentualne kwoty „umowne” uzyskane ze sprzedaży patenów pokryja chociaz koszty badań, nie mówiąc o zyskach dla zachłannych biotechnologów?
Jak Monsanto nie skorumpuje, to u polskiego biotechnologa bieda z nędzą…. 😛
10 czerwca o godz. 21:08 35144
Przypomina się dowcip o tym, że taki był tłok w windzie, że gdyby nie panna Monsanto to by nie było gdzie palca wlożyć.
Inżynieria genetyczna w najlepszym wydaniu bo urzedniczym.
Ta pani Krysia mnie zafrapowała szczególnie, chyba ją znałem.
Jak widac istnieje drugi obieg nawet na tym blogu. Tam się mówi o czym się mówi jak się nie pisze co się mówi. Wychodzą z tego łatki.
11 czerwca o godz. 18:25 35186
na tym forum masz chyba łątkę
Genetycznie modyfikowane łątki
Nie boją się glifosatu, DDT ani
Sarinu. Trzeba tradycyjnie,
Trzepaczką.
…
Elektryfikacja.
12 czerwca o godz. 9:55 35217
Czego jak czego, ale poetów w naszym kraju nigdy nie brakowało 🙂
Ale żeby szukali natchnienia na blogowych forach? Widać u nich tez duża konkurencja i walka o czytelników 😀