Pod jednym z mych niedawnych wpisów wywiązała się krotka dyskusja o związku pomiędzy genetycznie modyfikowanymi organizmami a alergiami. Jedna z komentujących osób zacytowała słowa prof. Grażyny Cichosz z Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego, która uważa, że: „… przyczyną rosnącej zachorowalności na alergie jest wszechobecna w naszej diecie genetycznie modyfikowana soja”. Co ciekawe, na poparcie swych tez cytuje jedną pracę, opublikowaną przez naukowców firmy Monsanto. Tak, to nie żart.
Niestety, gdy wczytamy się w tą pracę, to okazuje się, że nie znajdziemy potwierdzenia słów pani prof. Cichosz. W tym miejscu chciałbym powiedzieć, że jak do tej pory nie ma żadnych badań naukowych dowodzących, by genetycznie modyfikowane organizmy powodowały alergie. W sprawie kontrowersji wokół alergii i GMO stanowisko zajęła światowa organizacja zdrowia (WHO), która na swych stronach pisze:
„Nie odnotowano dotychczas żadnych reakcji alergicznych związanych z żywnością GMO obecną na rynku”
Zadajmy jednak czysto hipotetyczne pytanie. Czy modyfikując za pomocą inżynierii genetycznej organizmy, możemy spowodować powstanie alergenów? Odpowiedź jest prosta, oczywiście że tak, choć prawdopodobieństwo tego typu zjawiska jest niewielkie. Alergeny mogą powstać również w wyniku spontanicznych mutacji, czy po zastosowaniu tradycyjnego krzyżowania roślin. Jednak nikt o zdrowych zmysłach, nie dopuści do wprowadzenia tego typu żywności na rynek. A nawet jeśli by chciał, to istnieją rygorystyczne przepisy w odniesieniu do GMO, które mają takim przypadkom zapobiegać. Tego typu przepisy nie obowiązują konwencjonalnej, tzw. „naturalnej” żywności. W tym drugim przypadku, o tym czy dany produkt powoduje alergie dowiemy się dopiero gdy trafi na nasze stoły i wywoła u ludzi niepożądane reakcje.
A czy konwencjonalna i uważana za naturalną żywność nie posiada żadnych alergenów? Chyba nikomu nie trzeba udowadniać, iż tradycyjne produkty żywnościowe są źródłem niezliczonych alergenów. Mleko, orzechy, jaja, soja i wiele innych mogą zawierać i zawierają substancje, które u wielu osób powodują występowanie reakcji uczuleniowych czy alergii. A czy słyszeli Państwo jakieś protesty, by zakazać spożywania tych produktów? Oczywiście nie. Ludzie od lat spożywają produkty powodujące alergie. Baa, spożywają wiele produktów, które zawierają trujące substancje. Nasuwa się w tym miejscu pytanie, dlaczego w takim razie używa się w dyskusji o GMO argumentu, że mogą powodować alergie skoro, po pierwsze: nie powodują tego typu reakcji; po drugie: wiele „naturalnych” produktów je powoduje i nikomu to nie przeszkadza?
Jak na ironię, inżynieria genetyczna jest idealnym narzędziem do pozbycia się substancji alergicznych/szkodliwych z żywności. Genetyczna modyfikacja organizmów pozwala nam nie tylko dodawać nowe geny, dzięki czemu organizm może produkować nową substancję, ale umożliwia nam również „usuwanie” genów i ich produktów z tegoż organizmu.
Jabłko, bardzo popularny w naszym kraju owoc. Mało znany fakt, iż zawiera on nie jedną, a nawet kilka substancji mogących powodować uczulenia. Reakcja alergiczna na jabłka najczęściej przebiega bezobjawowo, ale może przybierać ostrzejsze formy. Alergenami w jabłku zainteresowali się swego czasu naukowcy z Holandii. Ich badania są częścią większego projektu o nazwie ISAFRUIT. Jedną z substancji obecnych w jabłkach i mogących powodować reakcje alergiczne jest białko Mal d1. Wykazuje ono bardzo duże podobieństwo do białka alergennego Bet v1 obecnego w pyłku brzozy. Około 2% populacji Europy Północnej i Centralnej uczulona jest na jabłka z powodu reakcji krzyżowej między alergenem pyłku brzozy Bet v1 i jego homologiem z jabłka – Mal d1.
Do uzyskania hipoalergicznych jabłek wykorzystano zjawisko wyciszania genów (interferencji RNA). Jest to naturalny mechanizm regulacji ekspresji genów. Dzięki odpowiednio zaprojektowanym konstruktom, można wprowadzać do rośliny transgeny, które będą aktywowały mechanizm interferencji RNA, co w efekcie doprowadzi do wyciszenia docelowego genu. Naukowcy z Holandii zaprojektowali kasetę ekspresyjną (transgen) która zawiera krótkie, odwrócone fragmenty genu Mad d1. Po wprowadzeniu konstruktu do komórek gospodarza, kaseta ulega ekspresji, w wyniku czego powstają struktury tzw. spinki do włosów (zbudowanej z mRNA), będące bezpośrednimi aktywatorami zjawiska wyciszania genów. W dalszym etapie są one cięte na krótkie fragmenty, te z kolei łączą się z sekwencją mRNA genu Mad d1 gospodarza. Połączenie tego typu aktywuje specjalny enzym, który rozcina na kawałki mRNA, uniemożliwiając w ten sposób syntezę białka. Mechanizm RNAi (interferencji RNA) jest obecnie powszechnie wykorzystywany w inżynierii genetycznej. Warto wspomnieć, że zjawisko to zostało wykorzystane do uzyskania ziemniaka Amflora, rośliny dopuszczonej do uprawy w Unii Europejskiej.
Naukowcy z Uniwersytetu w Wageningen z sukcesem stransformowali jabłka odmiany Elstar. Uzyskano szereg roślin, które następnie poddano analizie. Obserwowano obniżenie ekspresji genu Mad d1 od 250 do 10000 razy, w stosunku do ich niemodyfikowanych odpowiedników. Czy jabłka stworzone w laboratorium trafią na nasze stoły? Jak na razie na to się nie zanosi. Głównym celem projektu było poznanie funkcji wspomnianego genu oraz sprawdzenie czy możliwe jest uzyskanie hipoalergicznych owoców. A od nas, konsumentów zależy czy jabłka pozbawione alergenów będą w przyszłości sprzedawane na naszych targach.
Anti-allergy GM apples,
Development of hypo-allergenic apples: silencing of the major allergen Mal d 1 gene in ‘Elstar’ apple and the effect of grafting
27 marca o godz. 9:10 31517
hej,
jablka Elstar (apple cukltivar) to krzyzowka Golden Delicious i Ingrid Marie z lat 50, dawno na rynku szwedzkim a takze ta sama metoda powstala odmiana ziemnika King Edward.
pozdrawiam swiatecznie
27 marca o godz. 15:26 31526
Jak zwykle ciekawy artykuł. Dziękuję i pozdrawiam.
27 marca o godz. 17:19 31530
Niemieckie badania wykazały, że najwięcej alergii powodują nowe odmiany: Elstar, Jonagold, Golden Delicious, Granny Smith, Braeburn
Nie spotyka się reakcji alergicznych na jabłka starych odmian: Boskoop, Szara Reneta, Papierówka, Grafsztynek, Reneta Landsberska, Rubinette
Reakcje alergiczne wiąże się nie tylko z określonymi białkami, ale i obecnością tzw. polifenoli, które w nowych odmianach zostały dalece wyeliminowane jako powodujące ciemnienie jabłek po przekrojeniu, a także nadające kwaśny smak.
Poza tym nie wyklucza się też reakcji alergicznych na znaczne obciążenie jabłek śladami pestycydów.
Jabłka pieczone lub gotowane nie powodują alergii.
Jeśli już biotechnolodzy chcą poprawiać jabłka, to niech spróbują uzyskać odmiany odporne na grzybice, a poprawi się ich „imidż” u konsumentów.
Albo brzozę nie powodującą alergii.
27 marca o godz. 18:06 31532
O, wykladowca z Uniwersytetu Google dzisiaj na sluzbie. Panie Profesorze moze jakis wyklad nt. Brzoza a globalne ocieplenie. Brzoza a Alzheimer. Gruszka na brzozie. Koza na brzozie. No do pracy. Kopiuj zapisz, kopiuj wklej… kopiuj zapisza, kopiuj wklej….. Praca organiczna u podstaw. Trzeba sie spieszyc bo koledzy wyprzedza a lacza sie zapchaja i klops. Niemieckie badania to te jeszcze z NRD czy juz po zjednoczeniu? Niemcy na targu kupuja jak wiadomo tylko nasze polskie papierowki. I tylko pieczone w brzozowym ognisku.
27 marca o godz. 19:25 31535
@Sam
bardzo dużo wniósł twój komentarz, nie sądzisz? ale co tam, mam wrażenie że tobie ulżyło – i to jest chyba najważniejsze;)
27 marca o godz. 20:30 31537
Tyle samo wniosl co poprzedni, nie sadzisz?
No ale wazne ze cie rozbawilo a to jest chyba najwazniejsze 🙂
28 marca o godz. 0:04 31542
Proszę także przyjąć moje wyrazy uznania za świetny wpis.
Podzielam opinię, że „zimna” obiektywna wiedza najlepiej służy
zastosowaniu nowości i otwarciu na nowości.
GMO jest takim samym straszakiem w rękach współczesnych szamanów,
jakim kiedyś było zaćmienie słońca.
Już kiedyś o tym pisałem – dlaczego obok siebie na sklepowej półce
nie może stać skrzynka jabłek odmian tradycyjnych obok skrzynki
odmian nowych, także tych GMO?
A wybór należałby do konsumenta.
A zadaniem ministra finansów byłoby takie opodatkowanie produktów obu radzajów,
by ich końcowa cena była taka sama.
28 marca o godz. 0:49 31544
„…. -dlaczego obok siebie na sklepowej półce
nie może stać skrzynka jabłek odmian tradycyjnych obok skrzynki
odmian nowych, także tych GMO?”
Bo to by oznaczalo wolny wybor.
28 marca o godz. 1:20 31547
@Sam: Sam argument o wolnym wyborze jest dość cienki – wszak miliony plantatorów i przemytników z Ameryki Południowej i Azji walczą o wolność wyboru narkotyków przez konsumentów ze świata zachodniego, czemuż im przeszkadzać? Ba, historia ironicznie się tu odwraca, wszak kiedyś to świat zachodni wysyłał do Chin kanonierki i żołnierzy, by tamtejszym konsumentom umożliwić wybór opium. I co, damy polskim konsumentom wolny wybór, czy wolą tańsze chińskie jedzenie wzbogacane dziwnymi chemikaliami od droższego polskiego, czy jednak wolimy w niektórych sytuacjach ograniczyć ten wolny wybór? Nic dziwnego, że ilekroć jako główny argument pojawia się „wolny wybór”, robię się podejrzliwy i zastanawiam się, co za hasłami o swobodzie wyboru (samej w sobie przecież pożądanej) próbuje się przede mną ukryć. W przypadku upraw GMO możliwości jest pod dostatkiem.
28 marca o godz. 1:48 31548
A tu, dla zainteresowanych, dłuższa opowieść o tym, jak ewentualne działania alergizujące żywności GMO są badane:
http://www.foe.co.uk/resource/briefings/gm_alergies.pdf
W skrócie, w większości przypadków testom poddawane jest nie białko produkowane przez roślinę zmodyfikowaną genetycznie, lecz białko produkowane przy użyciu przenoszonego genu przez roślinę, z której go wzięto. Zakłada się przy tym, że skoro gen jest ten sam, to i jego ekspresja będzie identyczna w obu przypadkach, więc i wytworzone białka nie będą się różnić. Szkopuł w tym, że wiadomo już od dość dawna, iż to założenie jest po prostu nieprawdziwe, ale organizacjom nadzoru to jakoś nie przeszkadza:
Prescott VE, Campbell PM, Moore A, Mattes J, Roth
enberg ME, Foster PS, Higgins TJV and Hogan SP
(2005). Transgenic expression of bean alpha-amylase inhi
bitor in peas results in altered structure and
immunogenicity. Journal of Agricultural and Food Chemistry 53:9023-30;
http://www.pi.csiro.au/GMpeas/GMpeas.htm
W gruncie rzeczy przydatność do spożycia soli wypadowej też można by w ten sposób zbadać: to jest sól i zwykła sól kuchenna to też sól. Skoro bez obaw dopuszczamy do użytku tradycyjną sól kamienną czy warzoną, to nie ma powodu, by badać sól wypadową – jest bezpieczna, co było do okazania. I tak to się mniej więcej odbywa. Karmimy paszą GMO cztery zwierzęta, jedno zdycha. Odnotowujemy to jako błąd gruby procedury, a w raporcie podajemy, że na trzy zwierzęta testowe u trzech nie stwierdzono istotnych zmian. Itd. itp. No, ale ekonomia to ekonomia, nie po to ładuje się w ten biznes grubą forsę, żeby potem ktoś mu się niepotrzebnie krytycznie przyglądał.
28 marca o godz. 2:11 31550
Link w moim poprzednim wpisie (czekającym w tej chwili na moderację) jest nieaktualny, zmienił się na:
http://www.csiro.au/Organisation-Structure/Divisions/Plant-Industry/WeevilResistantPeas.aspx
Dodam dla porządku, że na liście wymienionych tam prac są też takie, które zdają się przeczyć wskazanej powyżej, ale i takie, które potwierdzają przynajmniej częściowo jej wyniki.
28 marca o godz. 14:45 31566
Zawsze mowilem pomalowali sie na zielono ci co niedawno chodzili w czerwonych kubraczkach.
Co mowi Doda na ten temat wojny z Zulusami?
28 marca o godz. 20:35 31576
@Sam: Poza tym wszyscy zdrowi?
Natomiast w kwestii zachowania narodowej (a właściwie ponadnarodowej, bo Commonwealthu) agencji badawczej CSIRO pocieszające jest, że po pierwsze badania przeprowadzono rzetelnie, a po drugie wyniki – choć niekorzystne dla rozwijanego przez agencję projektu – opublikowano. Warto porównać to np. z badaniem bezpieczeństwa produktów naszego ulubionego koncernu:
http://en.wikipedia.org/wiki/Monsanto#Industrial_Bio-Test_Laboratories_scandal
Morał stąd zaś taki, że nauka opłacana z pieniędzy publicznych i mająca na celu rzetelne poznanie, a nie krótkoterminowe korzyści, zwykle mniej podatna jest na nadużycia. Ale obecnie trend jest wprost przeciwny – wszędzie na świecie finansowanie ośrodków badawczych się obcina, nacisk kładzie na szybkie i wymierne zastosowania wyników badań, i przynagla do bliskiej współpracy z sektorem prywatnym (która to współpraca wygląda oczywiście tak, że sektor prywatny daje pieniądze, kupując za to etykietkę bezstronnie potwierdzonej naukowości, a potem dyktuje warunki – cóż, kto płaci, ten wymaga, żeby już nie przytaczać wyświechtanych słów Orwella na temat sk…ienia).
28 marca o godz. 22:45 31579
No to jak to w końcu jest, stosowanie soji GMO jest przyczyną wzrostu ilosci reakcji alergicznych czy nie?
A prof. Cichosz to pewnie jakaś niepoważna baba jest i kłamczucha na dodatek?
http://www.opposingviews.com/arguments/gm-crops-are-clearly-linked-to-allergic-reactions
http://foodmatters.tv/articles-1/the-truth-is-out-on-genetically-modified-foods-and-its-not-pretty
http://www.responsibletechnology.org/gmo-dangers/health-risks/articles-about-risks-by-jeffrey-smith/Genetically-Engineered-Foods-May-Cause-Rising-Food-Allergies-Genetically-Engineered-Soybeans-May-2007
29 marca o godz. 7:22 31591
@Nemer
Wszystkie te linki to kalka tej samej informacji (również rozpowszechnianej przez prof. Cichosz).
Wysuwając tak poważne zarzuty, mógłby Pan powoływać się na nieco bardziej rzetelne źródła, niż odnośniki do stron Institute for Responsible Technology, którego twórcą i chyba jedynym członkiem jest Pan Jeffrey M. Smith – jogin i instruktor tańca. Na tej stronie, autorzy tekstu również powołują się na pracę Monsanto, o której piszę.
29 marca o godz. 9:11 31597
Szanowny Gospodarzu,
mówiąc szczerze, to mnie nie za bardzo interesują oceny, kto jest autorem informacji, czy instruktor tańca, czy profesor biotechnolog czy funkcjonariusz Monsanto. Mnie interesuje, czy prawdą jest, że w Wlk. Brytanii znacznie wzrasta liczba osób cierpiących na alergie w związku z coraz powszechniejszym stosowaniem soji GMO do celów spożywczych i czy te zjawiska są ze sobą skorelowane. Prawda to czy fałsz? Tylko tyle mnie obchodzi choć osobiście mnie to nie dotyka bo ja nie jestem alergikiem (z wyjątkiem uczulenia na wodę świeconą po zetknieciu z którą wysypkę mam, wiec jej unikam podobnie jak soji w ogóle).
29 marca o godz. 9:58 31599
@Nemer
„Mnie interesuje, czy prawdą jest, że w Wlk. Brytanii znacznie wzrasta liczba osób cierpiących na alergie w związku z coraz powszechniejszym stosowaniem soji GMO do celów spożywczych i czy te zjawiska są ze sobą skorelowane. Prawda to czy fałsz?”
Może zacznijmy od tego, że powinien Pan odróżnić korelację od związku przyczynowo-skutkowego. Jeśli korelacja jest dla Pana dowodem, to może wzrost liczby telefonów komórkowych odpowiada za wzrost ilości alergii w tym społeczeństwie? Myślę, że wyszła by nam piękna korelacja. A może alergie to wina wzrostu spożycia żywności organicznej, też mamy piękną korelację. Bo już „udowodniono”, że żywność organiczna odpowiada za epidemię otyłości i autyzm w krajach zachodnich – Organic Food Causes Autism and Diabetes. To dlaczego by nie za alergie również?
29 marca o godz. 10:05 31600
Nie ma badań na to, ze jakakolwiek zywnosc powoduje alergie, nietolerancje pokarmowe bo nikt takich badan nie prowadzi. A już na pewno nie prowadza ich producencji zywnosci. Prosty przykład wspolczesne hybrydyzowane zboza, których składniki takie jak gluten, gliadyna i inne powodują stan zapalny jelit, oskrzeli, stawow, miesni itd w ludzkim organizmie. Czy ktoś przeprowadzil badania wpływu zboz na nasze zdrowie? Nie, bo za tym stoi caly przemysl spożywczy, miliony miejsc pracy wiec prościej wszystkich truc. Pszenica została zhybrydyzowana, a widział Pan badania jak „nowa pszenica” wpływa na ludzi?
29 marca o godz. 10:31 31601
Przyznaję Panu rację, że wyraziłem sie nieprecyzyjnie ale też korelacja w tym przypadku jest wystarczającą przesłanką do badania tego związku. Co do epidemii autyzmu i otyłosci, to jeastem zdania, ze te wnioski sa fałszywe ponieważ przyczyny to tak naprawdę leżą w obłędnej polityce żywieniowej opartej na obowiązującej, chorej „piramidzie zywieniowej”. Jak wiadomo autyzm, epilepsję dziecięcą, niektóre nowotwory (szczególnie mózgu) a także otyłołość można skutecznie leczyć dietą ketogeniczną typu LCHF i jest ona skutecznie stosowana. Metoda ta wydaje się być sekowana z wielu stron ponieważ w takiej diecie spożywanie soji jakiejkolwiek czy kukurydzy jakiejkolwiek i produktów z nich tworzonych jest praktycznie wykluczone. Szerokie stosowanie tej diety byłoby poważnym ciosem też dla „Big Pharmy” bo zniknęłaby cukrzyca typu II i zmniejszyłby się problem z chorobami naczyniowymi.
Dlatego m.in. nazywam te produkty przesadnie „truciznami”. Pytanie, które z tych trucizn trują skuteczniej, GMO czy typu organicznego.
30 marca o godz. 19:20 31656
@Gall Anonim
a propos @Sam: „Sam argument o wolnym wyborze jest dość cienki – wszak miliony plantatorów i przemytników z Ameryki Południowej i Azji walczą o wolność wyboru narkotyków przez konsumentów ze świata zachodniego, czemuż im przeszkadzać? ”
Kompletna, absolutna bzdura.
Uwolnienie sprzedazty narkotykow to NATYCHMIASTOWA smierc gospodarcza ich dotychczasowych producentow.
30 marca o godz. 23:15 31665
@Greges: Niekoniecznie. Na początku byłby oczywiście wielki spadek zysków, bo ceny poleciałyby w dół, ale z czasem straciliby głównie pośrednicy, a sami producenci na dłuższą metę mogliby nawet zyskać (mniej nalotów i palenia plantacji, rzadsze sytuacje, gdy tkwi się między policją/armią a lokalnym gangiem niczym między młotem a kowadłem, ogólnie większa przewidywalność biznesu). Oczywiście tylko dopóki istniałby popyt, co w przypadku ciężkich narkotyków mogłoby nie trwać nazbyt długo.
Wprowadzenie wymienialności złotego zepsuło biznes wielu cinkciarzom, ale trudno uznać, że zniszczyło rynek walutowy w Polsce – po prostu zaczął on inaczej funkcjonować. Podobnie skasowanie post-PRL-owskich „szczęk”, do których po ochłapy mięsa przechowywane w umiarkowanie higienicznych warunkach ustawiały się kolejki, nie zabiło handlu mięsem ani nie spowodowało upadku hodowli zwierząt w Polsce.