Czy o to chodziło Majom, którzy przepowiadali na dziś koniec świata? Oto Prezydent RP podpisał ustawę o nasiennictwie, regulującą niektóre kwestie związane z GMO. Teraz już nie ma wyjścia i pozostaje nam czekać na nadchodzący Armagedon?
Stawiam kontrowersyjną tezę, że jednak nic nam nie grozi. Wręcz przeciwnie, jako obywatele zaoszczędziliśmy w tym momencie setki milionów złotych, które musielibyśmy zapłacić w wyniku nałożonych kar.
Wbrew temu co mówią niektóre środowiska zwalczające GMO, ustawa o nasiennictwie nie otwiera naszego kraju na GMO. Nie rozumiem również, dlaczego rozpowszechniane są całkowicie bzdurne informacje związane ze znakowaniem żywności zawierającej GMO. Regulacje prawne związane ze znakowaniem żywności wprowadzone były już całe lata temu i dziwi mnie, że niektóre grupy domagają się uregulowania tej kwestii. Zresztą, przy okazji „debaty” o ustawie o nasiennictwie znów mogliśmy czytać/słuchać/oglądać wiele nieprawdziwych informacji na temat GMO. Te same od lat powtarzane kłamstwa.
O ustawie pisałem już kilka razy, więc nie ma większego sensu znów o tym się rozpisywać. Dziś chciałbym zachęcić Państwa do dyskusji o zakazie uprawy GMO na terenie naszego kraju. Nie jestem prawnikiem, więc sam chętnie przeczytam Wasze komentarze w tej sprawie.
Prezydent ustawę podpisał. Umożliwia ona rejestrowanie i obrót materiałem siewnym odmian GMO na terenie Polski. Minister Rolnictwa a nawet sam Premier RP zapowiadają od dawna, że wraz z nową ustawą wejdą w życie dwa rozporządzenia. Jedno dotyczy zakazu uprawy transgenicznej kukurydzy MON810, drugie genetycznie modyfikowanego ziemniaka Amflora. Ministerstwo Rolnictwa zapowiada, że wraz z Nowym Rokiem owe rozporządzenia zostaną opublikowane. Nie mam wątpliwości, że tak się stanie. Nie pierwszy raz Ministerstwo Rolnictwa staje w opozycji do żądań rolników, którzy wielokrotnie podkreślali, że chcieliby korzystać z najnowocześniejszych osiągnięć nauki.
Skupić chciałbym się na rozporządzeniu dotyczącym kukurydzy MON810. W bardzo dużym skrócie można powiedzieć, że Minister Rolnictwa wprowadza zakaz w imię ochrony polskich producentów miodu. Dziwne? Niekoniecznie. Urzędnicy powołują się na wyrok Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości z roku 2011, a dotyczył on statusu prawnego pyłku obecnego w miodzie. Z uzasadnienia wynika, że miód zawierający pyłek odmian GMO (np. kukurydzy) powinien być oznakowany jako produkt zawierający GMO. Taki wymóg stanowiłby problem dla producentów miodu. Trudno ocenić jaki to stanowi rzeczywiście problem w praktyce rolniczej. Pszczoły pożytku z kukurydzy nie czerpią i przypuszczam, że tego typu przypadki byłyby wręcz jednostkowe. Niemniej sprawa zyskała rozgłos i już wieszczono upadek całej branży produkcji miodu.
I tu rodzi się kilka moich wątpliwości. Zastanawiam się czy prawo Unii Europejskiej przewiduje w ogóle możliwość wprowadzenie moratorium, czy zakazu upraw jakiejkolwiek odmiany GMO ze względu na np. zagrożenia dla producentów miodu? Zapisy dyrektyw mówią o tym, że zakaz można wprowadzić gdy istnieją przesłanki/dowody na szkodliwość danej odmiany modyfikowanej dla środowiska lub zdrowia człowieka i zwierząt. W moim przekonaniu, być może mylnym, nie jest to zgodne z dyrektywami unijnymi.
Jest jednak jeden bardzo ciekawy aspekt całego zamieszania z pyłkiem. Próżny może okazać się trud urzędników z resortu rolnictwa, którzy tak dbają o producentów miodu (o producentach kukurydzy już nie myślą). Na nic zdadzą się obszernie teksty w projektowanych rozporządzeniach wychwalające „polski miód”. Dlaczego? Komisja Europejska już zareagowała na w/w wyrok ETS w sprawie pyłku w miodzie. Zgodnie z jej zaleceniami, pyłek zostanie zakwalifikowany jako naturalny element miodu a nie składnik. Oznacza to ni mniej, ni więcej tyle, że ile w miodzie by nie było pyłku GMO, to miód taki nie będzie musiał zawierać etykiety „zawiera GMO”. W tym momencie płonne uzasadnienia o szkodzie dla polskich producentów miodu pękają jak bańka mydlana i nie pozostaje ministrowi rolnictwa nic.
Z wypiekami czekam na reakcję Komisji Europejskiej gdy już dotrze do niej uzasadnienie z rozporządzenia. Są duże szanse na to, że zakaz zostanie zakwestionowany.
W całej sprawie napawa optymizmem troska ministra rolnictwa i polityków z Rządu o producentów miodu, dla których kukurydza MON810 stanowi niemal zerowe zagrożenie. Tak im leży sprawa polskiego miodu na sercu, że zapomniano o realnych (nie wyimaginowanych) problemach plantatorów kukurydzy w naszym kraju. Jak możemy wyczytać w uzasadnieniu projektu rozporządzenia o zakazie uprawy kukurydzy MON810 (!), szkodnik omacnica prosowianka potrafi porazić do 50% całkowitego plonu. Szkodnik ten występuje na terenie całego kraju i w konwencjonalnej uprawie jest bardzo uciążliwy do zwalczenia (za pomocą chemii rolniczej). Kukurydza MON810 jest odporna na tego szkodnika. Roślina sama się przed nim broni i nie trzeba jej pryskać, dzięki czemu drastycznie spada zużycie insektycydów. Według naukowca związanego z Greenpeace – Charlesa Benbrooka, uprawa odmian odpornych na szkodniki (z genem Bt) w USA przyczyniła się do spadku zużycia insektydydów o 56 milionów kilogramów! Przypominam, że organizacja ta sprzeciwia się uprawie kukurydzy MON810 (zawiera gen Bt) i całkowicie ignoruje dane przedstawione przez naukowca, który opracowuje dla niej raporty.
Kukurydza MON810 to nie tylko spadek zużycia insektycydów, mniejsze zużycie paliwa, oszczędności czasu i pieniędzy rolnika. Kukurydza MON810 to lepsza jakość nasion, a co za tym idzie korzyść dla konsumentów. Czy wiedzą Państwo, że porażone szkodnikiem konwencjonalne odmiany kukurydzy zawierają znaczne ilości mykotoksyn, które nie tylko stanowią zagrożenie dla zdrowia, ale są poważnym problemem dla rolnika. Zbyt duże stężenie mykotoksyn często dyskwalifikuje materiał siewny i rolnik traci realne, i niemałe sumy pieniędzy. Kukurydza MON810 zawiera znacznie mniejsze ilości tych rakotwórczych substancji.
Podsumowując, bo już zaczynam się powtarzać, ministerstwo rolnictwa nadal staje w opozycji do rolników i zamiast wsparcia tworzy kolejne bariery. Organizacje „ekologiczne” nadal sprzeciwiają się technologiom sprzyjającym środowisku. Konsumenci nadal będą poddawani totalnej i celowej dezinformacji, i nadal nic nie będą z tego rozumieć, a ja nadal będę o tym się rozpisywać przyglądając się jednocześnie toczącej się dyskusji.
Do siego roku!
PS. Jak na złość naszym urzędnikom Europejski Urząd ds. Bezpieczeństwa Żywności (EFSA) opublikował 18 grudnia opinię panelu naukowego odnośnie bezpieczeństwa pyłku kukurydzy MON810 obecnego w żywności. EFSA stwierdza, że nie stanowi on zagrożenia dla zdrowia i życia ludzi oraz zwierząt.
21 grudnia o godz. 22:44 19592
A obecna już eksplozja chorób nowotworowych, są drugą przyczyną zgonów ludzkości. Wie któryś minister skąd tak wysoka pozycja ? Jak nie wie, to skąd wie, że akurat GMO będzie dla nas bezpieczne??
21 grudnia o godz. 23:32 19594
jak koalicja Tuska oszukiwała przy ustawie GMO
http://www.youtube.com/watch?v=q6-QFqtRX2w&feature=plcp
to co hr. Komorowski, Tusk i posłowie zrobili to jest największe ss, ale oni zawsze mają gęby pełne patriotycznych frazesów.
I oczywiście winny jest jak zawsze Kaczyński
22 grudnia o godz. 0:02 19598
Co Panie Wojciechu za banialuki Pan opowiadasz… O efektach spożycia modyfikowanej żywności przekonamy się nie za 10 lat, ale za 20-30, może 50 lat. Dopiero z takiej, a może i dłuższej perspektyw, będzie można powiedzieć, czy żywność modyfikowana wpływa i w jakim zakresie na człowieka i np. jego genotyp. Nie chodzi tu o oszczędności ekonomiczne, ale o kwestię przyszłych chorób, nieprzewidywalnych skutków „poprawiania” nautry. Nie ma się co dziwić, że ludzie nie ufają politykom, ani koncernom. Dobrze pamiętają np. kwestię utajnienia nazw firm wprowadzających do obrotu sól odpadową. O czym więc tu mówimy… Obywatel musi kierować się zasadą – ZERO zaufania do władzy.
22 grudnia o godz. 0:52 19602
adas nie zjesz bezposrednio to nakarmia cie posrednio, w kurze lub bydle, bo daja ja jako pasze dla miesoproducentow, nie martw sie i tak musisz wykitowac, moze bedzisz miec szczescie z bablami na buzce, jak niedawno dzidzia doda
zreszta o co chodzi adamie? o tych pare lat, i tak sie schlodzisz jako starszy gosc, madycy beda cie wczesniej kurowac i to tez ma wplyw na koninkture swiatowa, a polakow brdzie coraz mniej, zostanie klasa polityczna bo z chwia poprawy koniunktury i tak nastepnych 3 min wyjedzie stad
cha mam zamknac usta, bo mowimy o frazesach, bo powtarzamy sie, oni to wszystko swiatowi mordercy truc ludzi wierzacych katolikow i polakow tylko moga i mowia ze todla naszego dobra spaszac nas tym swinstwem, na honor, ojczyzne umilowana, blogoslawionego papieza(natychmiast swiety) i Boga, nie pozwolimy, tak nam dopomoz Bog. Amen
22 grudnia o godz. 1:48 19604
A jakim prawem ktoś może nakładać na Polskę kary , jak ona nie chce GMO ? Ponadnarodowe koncerny to największe zło XXI wieku.
Czy normalni ludzie w normalnym kraju nie mogą sami decydować o sobie, o własnej kulturze , a muszą ulegać presji pieniądza którym szantażuje się narody.
22 grudnia o godz. 5:30 19616
Zaskakujący sposób czytania publikacji Bebrooka. Redaktor zauważył w niej spadek zużycia pestycydów o 56 mln kg w przypadku kukurydzy, a nie zauważył wzrostu zużycia w ogóle o ponad 239 mln kg w czasie upowszechniania technologii GMO w USA. GMO miało być lekarstwem i zmniejszać zużycie chemikaliów, tymczasem rzeczywistość i propaganda mocno się rozmijają. Podobnie jak przekonania autora tekstu i wyniki badań Benbrooka. Wystarczy poczytać parę jego prac w tym także tę cytowaną, zamiast wyciągać z kontekstu jeden przypadek. GMO zwiększa potrzebę zużycia pestycydów i insektycydów, co z kolei powoduje większe szkody w środowisku i zdrowiu człowieka. Przewidywany jest dalszy wzrost o ponad 2% rocznie. Jeden przypadek kukurydzy MON810 wiosny nie czyni, zwłaszcza, że inne przypadki wskazują na coś odwrotnego. W samej publikacji Brooka jest napisane, że w ciągi 4 lat wzrost zużycia pestycydów w uprawach bawełny skoczył z 2,1 kg na ha do 3 kg, w soi w czasie 10 lat z 1,3 do 1,6. W kukurydzy spadło z 3 kg do 2,5 w ciągu 4 lat ale jak pisze Brook jest to wynik zalegania pestycydów jako rezultat dużego zużycia wcześniej. Panie autorze, zaklęcia o manipulacji innych w takiej sytuacji, to nie jest najlepszy pomysł na uwiarygodnienie swojego tekstu.
22 grudnia o godz. 8:15 19624
Ładny ten pomysł KE na przechytrzenie ETS (jeśli to rzeczywiście jest w planach), tak właśnie powinny działać władze wykonawcze! Respektowanie wyroków sądu i w ogóle praworządność są już passe, a my musimy iść z duchem czasu. Poza tym: element czy składnik, kto by tam zwrócił uwagę. Kupują ludzie „dobre polskie naturalno-śmietankowe” [disclaimer: nie jest moją intencją naruszanie znaków towarowych, dlatego wymyślam możliwie durną i absurdalną nazwę; jeśli rynek zdążył już zająć i tę niszę, serdecznie przepraszam] myśląc, że to masło, sól odpadową jako spożywczą itd., to jeden produkt więcej czy mniej niczego nie zmieni.
Ośmielam się zaproponować Komisji Europejskiej prostsze i jednorazowe rozwiązanie. Mogłaby mianowicie zadekretować, że na potrzeby regulacji dotyczących obrotu, siewu i konsumpcji organizmy genetycznie modyfikowane uważa się za nie-GMO.
22 grudnia o godz. 8:54 19627
@ggg
„Redaktor zauważył w niej spadek zużycia pestycydów o 56 mln kg w przypadku kukurydzy”
Nie pestycydów a insektycydów, i nie w kukurydzy a we wszystkich uprawach roślin typu Bt (to nie tylko kukurydza jak Pan/Pani sugeruje).
Widzę, że ma Pan/Pani typową manierę charakterystyczną dla przeciwników GMO wrzucania wszystkiego co możliwe pod hasło „GMO”. Podstawowy błąd. Dla Pana/Pani informacji chciałbym wytłumaczyć, że w USA uprawia się obecnie głownie dwa typy odmian GMO – odpornych na glifosat (tego typu roślin nie można uprawiać w Europie) oraz rośliny odporne na szkodniki (typu Bt – które można uprawiać w Europie).
Pan Benbrook w pracy na którą powołuje się Greenpeace, pisze „Bt crops have reduced insecticide applications by 56 million kilograms (123 million pounds)”
.
Tak, Pan Benbrook stwierdza, że całościowo zużycie pestycydów wzrasta, za co wini uprawy typu HT. Jeśli tak, to dlaczego Greenpeace chce zakazać upraw typu Bt skoro ich guru twierdzi, że prowadzą one do redukcji zużycia insektycydów? Niech sprzeciwiają się zbożom typu HT.
@x
„Ośmielam się zaproponować Komisji Europejskiej prostsze i jednorazowe rozwiązanie. Mogłaby mianowicie zadekretować, że na potrzeby regulacji dotyczących obrotu, siewu i konsumpcji organizmy genetycznie modyfikowane uważa się za nie-GMO.”
Tak jak Pan również uważam, że większość regulacji dotyczących tzw. „GMO” to zbiór niekiedy nieuzasadnionych, momentami wykluczających się, a w większości świadczących o hipokryzji polityków przepisów.
22 grudnia o godz. 10:13 19630
Chyba połowa komentujących nawet nie przeczytała artykułu.
Szacun dla Pana Wojciecha. To jedno z niewielu miejsc w sieci, gdzie można poczytać coś rozsądnego i wyważonego w tym temacie.
22 grudnia o godz. 11:08 19631
A co Pan sądzi o tym?
http://www.stachurska.eu/?p=11502
22 grudnia o godz. 12:54 19639
@Stary Polak z PRL-u
O Panu Adamsie, który jest inspiracją dla członków Koalicji Polska Wolna od GMO, poczyta Pan sobie tutaj.
O Michaelu „Health Danger” Adamsie oraz jego sławnym blogu NaturalNews.com redaktor Marcin Rotkiewicz pisze na swym profilu FB:
„Jego autorem jest Mike Adams, nazywający samego siebie „Strażnikiem Zdrowia”. Pan ten wierzy, że wszystkim chorobom można zapobiegać lub je leczyć bez pomocy oszukańczej medycyny i lekarzy. Adams na swojej stronie naturalnews.com walczy nie tylko z GMO, ale i szczepionkami oraz konwencjonalną medycyną oraz robi niezłą kasę na wciskaniu ludziom wszelkiego rodzaju pseudomedycznego szajsu, jak np. oczyszczacze z toskyn.”
Niestety to wszystko prawda. Tak więc nie polecam wyrabiać sobie opinii na jakikolwiek temat (nie tylko GMO) na podstawie pseudonaukowych teorii Pana Mika Adamsa.
22 grudnia o godz. 13:48 19641
Amflora – oto synonim potwora 🙂
Redaktorze drogi: nazwy polskie gatunków w całości małymi literami zapisujemy
@ Jan: ciekawe, jakoś o tym, że nasze wędliny są rakotwórcze, wiadomo od dawna, i nadal są szprycowane azotanami, więc jaki to argument przeciwko GMO Zajmijmy się kwestiami, które dziś są problemami, a nie tymi, które mogą być takimi kiedyś-może-pod jakimś warunkiem
@ Sędzia: nowotwory wynikają głównie z poprawiającej się długości życia, z narażenia na karcynogeny (palenie, alkohol, duże stężenie soli, aflatoksyny, metale ciężkie, WWA, lista jest dość długa i GMO tam nie uświadczysz)
@ Adalbert: takim, że wchodząc w skład organizacji międzynarodowej przyjmujemy obowiązujące w niej zasady
22 grudnia o godz. 18:01 19652
@sędzia gruby rychu
Nie wiem skąd obecnie tyle chorób nowotworowych, ale wiem że dzięki temu mamy więcej telefonów komórkowych 😉
http://xkcd.com/925/
@wszyscy
Autorowi oraz czytelnikom bloga życzę spokojnych świąt Bożego Narodzenia!
22 grudnia o godz. 18:40 19654
@sędzia gruby rychu:
Eksplozja chorób nowotworowych bierze się choćby stąd, że ludzie żyją dłużej, dawniej po prostu umierali zanim zdążył rozwinąć się u nich nowotwór. Zresztą, jest tyle czynników rozwoju nowotworów, że zwalanie wszystkiego na GMO to kiepski pomysł.
„Nie pierwszy raz Ministerstwo Rolnictwa staje w opozycji do żądań rolników” – wiadomo, jedyne interesy, jakich broni Ministerstwo Rolnictwa, to interesy swoje, swoich rodzin i kolesiów (vide afera taśmowa).
Swoją drogą, co do dyrektyw unijnych, to czasem ciężko się w nich połapać, z tego prostego powodu, że rząd oszczędza na ich tłumaczeniu i niekiedy wychodzą straszne kwiatki…
22 grudnia o godz. 18:51 19657
„…Kukurydza MON810 to lepsza jakość nasion, a co za tym idzie korzyść dla konsumentów…” – ach, jak miło! A pan panie redaktorze to swoje dzieci będzie karmił GMO? Czy w razie, odpukać, jakichś komplikacji ze zdrowiem Monsanto też panu pomoże?
22 grudnia o godz. 20:18 19661
A ja będę
23 grudnia o godz. 7:36 19690
To jak to w końcu z tymi nasionami? Przecież rolnicy mieli co roku kupować nasiona roślin GMO. To nawet jeżeli teraz mają problemy z nasionami, to jaką nową korzyść daje im to, że będą mieli rośliny GMO skoro i tak będą musieli kupować co roku nasiona?
Jaka jest różnica między składnikiem i elementem ?
24 grudnia o godz. 21:14 19798
@ Trio Biolife
Zgadzam się z tłumaczeniem dyrektyw, niedawno pracowałam przy dyrektywie „ściekowej” – jakość tłumaczenia – fatalna, chwilami fachowcowi od ścieków trudno było ją zrozumieć.
25 grudnia o godz. 21:08 19879
Gospodarzu i drodzy dyskutanci, jeżeli chcemy żyć, a przecież świat się nie skończył, jak Majowie to planowali, więc musimy się pogodzić z GMO. Nie tylko się pogodzić, ale ja (żywność GMO) polubić. Jest nas (ludzi) już 7 miliardów. W 2050 będzie 9 jak piszą, ja sądzę, że 10 mld. Ponad 90% powierczchni Ziemi nadającej się do uprawy już jest uprawiana. To już w olbrzymiej większości przy użyciu technik tzw „zielonej rewolucji”. Ile ludzi na ziemi cierpi na niedobory żywności już dzisiaj. A co będzie później. Ratunek tylko w GMO. Innego wyjścia nie ma. Nawet regulacja urodzeń wśród ludzi nie pozwoli na przywrócenie równowagi w przyrodzie i uniknięcia GMO. To jedyna nadzieja ludzkości. A choroby indukowane przez GMO? Gdzie na to dowody. To bzdura. A jeśli nie bzdura, to alternatywa śmierć głodowa teraz, czy choroba po latach… wyboru raczej nie ma.
26 grudnia o godz. 11:30 19919
@Ignorant
„… musimy się pogodzić z GMO. Nie tylko się pogodzić, ale ja (żywność GMO) polubić; … Ratunek tylko w GMO. Innego wyjścia nie ma…; …. To jedyna nadzieja ludzkości …; …wyboru raczej nie ma”
Bzdura.
Propagandowo religijny bełkot powtarzany przez wszystkich zwolenników GMO jadła.
Przyjmijcie GMO inaczej czeka WAS Armaggedon żywieniowy.
GMO – współczesny mesjasz ludzkości.
GMO – nasza góra Pic de Bugarach.
Zero argumentów czysta ideologia. I kto tu kogo straszy?
26 grudnia o godz. 14:54 19935
@sceptyk
26 grudnia o godz. 11:30
Skoro to co napisałem jest bełkotem ideologicznym, to proszę o argumenty.
Zazanaczm, że nie jestem bezkrytycznym zwolennikiem GMO, lecz wobec przeludnienia nie widzę alternatywy. Chociaż alternatywę może stanowić produkcja żywności w laboratoriach-fabrykach, np. mięsa z aminokwasów także sztucznie produkowanych. Czy jednak odpowiada Ci ona. Wszystko już dzisiaj można szucznie wyprodukować. Także tłuszcze, węglowodany i substancję smakowe, mikroelementy i witamny. Ot żywność w tabletce. Czy odpowiada Ci taka alternatywa?
26 grudnia o godz. 16:01 19944
@Ignorant
„…to proszę o argumenty.”
Najpierw chciałbym przeczytać uzasadnienie Twoich tez o żywności GMO.
„Zazanaczm, że nie jestem bezkrytycznym zwolennikiem GMO”
A ja nie jestem nieprzejednanym wrogiem GMO.
„Ot żywność w tabletce. Czy odpowiada Ci taka alternatywa?”
Absolutnie nie. Swoją drogą, szkoda że widzisz tylko dwie drogi.
26 grudnia o godz. 16:26 19947
@sceptyk
26 grudnia o godz. 16:01
Uzasadnienie konieczności korzystania z zywności GMO jest podobne jak uazadnienie sluszności podjęcia onegdaj tzw „zielonej rewolucji”, co wprowadzone do Indii uczynioło z nich kraj nie tylko samowystarczalny pod względem produkcji żywności, ale pozwoliło na spredaż nadwyżek żynościowych.
Widzę wiele dróg wyjścia z impasu. Jedną z nich przerabiają Chiny premiując ograniczenie rozrodu. Jedno dziecko w rodzinie. Poza tym zapobieganie marnowaniu się żywności. Także zakaz spekulacji na rynku żywnościowym. Uznasz jednak, zresztą słusznie, że są to fantasmagorie wyjatkowo niedouczonego ignoranta. Twój wniosek zapewne będzie słuszny. Ale proszę przytocz mi inne argumenty, które w tym przeludnionym świecie, z globalizującym się dzikim liberalizmem, pozwolą wszstkim ludziom mieć zaspokojuy głód choćby kaloryczny.
26 grudnia o godz. 18:17 19952
@Ignorant
„Jedno dziecko w rodzinie. Poza tym zapobieganie marnowaniu się żywności. Także zakaz spekulacji na rynku żywnościowym…”
To nie są fantasmagorie.
Natomiast przekonanie o GMO jako remedium na głód na świecie jest doprawdy godnym uzasadnieniem Twojego nicka 😉
Głód otóż nie jest motorem napędowym tej technologii. Tu chodzi o zysk.
Jak nakłonić rolników argumentacją, że się nie napracują i nie za dużo zainwestują, do kupowania nasion i adekwatnych środków ochrony roślin i ich w ten sposób uzależnić zapewniając sobie długoletni monopol i zbyt chroniony patentami. Dalsze konsekwencje nie interesują wiadomych koncernów, a już „walka z głodem” to piękna propagandowa bajka.
Tyle razy już tu wspominano, że nie jest problemem globalny niedobór żywności, ale brak środków na jej kupno w tych rejonach świata, gdzie panuje bezrobocie, bieda, wojny, susze i związane z nimi migracje.
Ale to jak grochem o ścianę…
A wystarczy na początek zapytać pierwszego lepszego polskiego bezdomnego, czy jest głodny z braku żywności GMO na polskim rynku.
Potem zapytać w najbliższym sklepie spożywczym, ile żywności jest utylizowanej z powodu niesprzedania jej przed upływem terminu przydatności do spożycia. I tak dalej…
26 grudnia o godz. 18:37 19953
nemo
26 grudnia o godz. 18:17
Nie mogę odmówić racji twojej argumentacji. Zgadzam się z tym, że GMO to także instrument gry rynkowej. Może jestem idealistą, ale w GMO widzę także i pozytwy, już abstrachując od dyskutowanej tu kukurydzy i koncernie Monsato (?), ale wspomnę o modyfikowanym ryżu, co już inaczej do mnie przemawia. Zgadzam się z pozostałymi argumentami przez Ciebie przytoczonymi.
26 grudnia o godz. 19:11 19957
Głodowali by, gdyby nie tanie żarcie na bazie kukurydzy i syropu skrobiowego z niej?”
HFCS (High Fructose Corn Syrup) sprzyja rozwojowi syndromu matabolicznego, otyłości, nadciśnieniu a nawet uszkodzeniu nerek.
W USA produkty GMO to 85 proc. kukurydzy, 91 proc. soi i 85 proc. nasion bawełny, z których także produkuje się tani olej np. do produkcji majonezu i sosów sałatkowych…
26 grudnia o godz. 19:58 19960
@Ignorant
„Ile ludzi na ziemi cierpi na niedobory żywności już dzisiaj. A co będzie później. Ratunek tylko w GMO. Innego wyjścia nie ma.”
Jest inne wyjście. Możemy zgodzić się na masową eksterminację milinów istnień ludzkich.
Wg. FAO do roku 2050 będzie nas już 9 miliardów. Do tego czasu powierzchnia gruntów rolnych zmniejszy się o 10%. Produkcja w tym czasie powinna wzrosnąć o ponad 50%. Jak tego dokonać bez zwiększania produktywności roślin? Musimy produkować więcej na mniejszej powierzchni, takie są fakty. Najliczniejsze narody (Chiny i Indie) nie dość, że liczebne, stają się coraz bardziej zamożne. To z kolei wzmaga konsumpcję i zapotrzebowanie już nie tylko na ryż, ale też na mięso, do którego produkcji zużywa się zdecydowaną większość produkcji rolniczej. Jeśli nie zwiększymy produktywności, to ceny żywności (i tak już szybujące w górę) będą wzrastały szybciej, bijąc kolejne rekordy. To spowoduje, że na żywność stanie się jeszcze bardziej niedostępna dla najbiedniejszych.
Oczywiście nas Europejczyków stać nawet na to by żywności nie produkować w ogóle. Jesteśmy zamożni i możemy płacić jeszcze więcej. Niestety nie wszystkich stać na ten luksus, a wręcz należymy do zdecydowanej mniejszości.
26 grudnia o godz. 20:35 19963
Wojciech Zalewski
26 grudnia o godz. 19:58
Nie wiem, czy ja Pana Redaktora dobrze zrozumiałem!?. Na to zgodzić się nie możemy! Nie ma przyzwolenia na eksterminację istnień ludzkich. Kontrola urodzin, tak. Ekstarminacja nigdy. Co do prognoz demograficznych to się zgadzam. Sam przytaczałem podobne liczby. Także w sprawach uprawianych arealów. Z tego powodu zapewne będzie trzeba sięgnać po inżynierie genetyczną, także w rolnictwie. Ale pod kontrolą ze scisła wspólpracę z biologami i medykami. Także produkcję żywności należałoby wykluczyć z gry rynkowej. Lecz z iloma problemami i to politycznej, także edukacyjnej natury trzeba się uporać, by to osiągnąć i to w rekordowo krótkim czasie. To tylko 40 lat. Podczas gdy mentalność ludzi nie zmieniła się niemal od wieków. A podziały etniczne, nerówności ekonomiczne i wiele innych. Stworzenie superrządu jest niemożliwe i pachnie Orwellem. Korporacje istnieją od starożytności. Różnie się tylko nazywały. A to dynastie, a to mafie, a to ponadnarodowe zakony itp. Jednak musimy się z tym problemem zmierzyć. Drugiej Ziemi nie mamy. Planet nie skolonizujemy. Historia Ziemi uczy, że dominacja jakiegoś gatunku zawsze prowadziła do jego wyginięcia i ewolucja ruszała na nowo. Plastyczność naszego gatunku wyposażonego w inteligencję raczej tego nie zapowiada. Czas goni. Nie możemy czekać z założonymi rękami.
No to sobie pofolgowałem. Jak Juliusz Verne, tylko w nieco innej materii.
27 grudnia o godz. 11:43 20064
” Czas goni. Nie możemy czekać z założonymi rękami.”
E tam. Zawsze jeszcze pozostają globalne konflikty o wodę, surowce strategiczne, źródła energii…
Drugiej Ziemi nie mamy, ale mamy uczonych, którzy nam nie tylko wynajdą ryż GMO i trawę nie potrzebującą wody czy owcę zrzucającą niepotrzebną wełnę bez strzyżenia, ale i nowe wirusy, jakby co…
27 grudnia o godz. 13:41 20080
@WZ, Ignorant
„Jest inne wyjście. Możemy zgodzić się na masową eksterminację milinów istnień ludzkich.”
No bez żartów, stać Pana na więcej niż ten sam wyświechtany frazes. Ale wbrew pozorom jest to coraz bardziej realny scenariusz jeśli utrzymamy obecną politykę żywnościową.
„Musimy produkować więcej na mniejszej powierzchni, takie są fakty. Najliczniejsze narody (Chiny i Indie) nie dość, że liczebne, stają się coraz bardziej zamożne. To z kolei wzmaga konsumpcję i zapotrzebowanie już nie tylko na ryż, ale też na mięso, do którego produkcji zużywa się zdecydowaną większość produkcji rolniczej.”
No i trafiliśmy w sedno.
Statystyczny Amerykanin pochłania ok 90 kg mięsa rocznie. Statystyczny Polak ok 70 kg. Średnio w krajach rozwiniętych spożywamy 80 kg mięsa na osobę na rok. Chcąc zapewnić przyszłym 9 mld ludzi te 80 kg mięska rocznie potrzebujemy wyprodukować 720 mln ton mięsa. W 2012 roku światowa produkcja mięsa wyniosła ciut ponad 300 mln ton. Czyli produkcję mięsa trzeba co najmniej podwoić. A zatem produkcję pasz również.
W jednej z dyskusji tutaj na blogu, mój oponent a gorący zwolennik odmian GMO, nakazał mi pomiędzy bajki włożyć uzyskanie odmiany o 20% zwiększonych plonach, (co dla mnie byłoby znaczącym argumentem za GMO). Tymczasem Pan Wojciech twierdzi, że manipulacje genetyczne umożliwią nam, co najmniej 100% zwiększenie wydajności produkcji roślinnej. A pamiętajmy, że mówmy tylko o mięsie dla 9 mld ludzi bez pozostałych składników diety. To może Panowie uzgodnią wspólną wersję, co jest możliwe a co nie, bo nie wiadomo jak temat ugryźć.
Tymczasem zapotrzebowanie na mięso osoby o wadze 70 kg wynosi ok 56-70g dziennie, co daje nam ok 26 kg mięsa na osobę rocznie. Oczywiście z naszą dzisiejszą wiedzą moglibyśmy się obejść również bez mięsa, (wegetarianie) oraz bez produktów zwierzęcych (weganie) przy odpowiednio zbilansowanej diecie. Niemniej przy normalnym zapotrzebowaniu na mięso dla 9 mld ludzi potrzebujemy jedynie 234 mln ton mięsa rocznie – przypomnę, że produkujemy obecnie 302 mln ton rocznie czyli, zgodnie z tym co mówią dietetycy o prawie 70 mln ton więcej niż będzie potrzebne w 2050 r 😛
Zaznaczenia wymaga fakt, że zwiększanie spożycia mięsa ponad zalecaną dawkę nie ma najmniejszego sensu. Na cele energetyczne wielokrotnie wydajniejsze są węglowodany a resztę białka bez problemów uzyskamy z innych znacznie tańszych produktów żywnościowych. Innymi słowy jemy wielokrotnie więcej mięsa niż go rzeczywiście potrzebujemy nie z realnej potrzeby czy dlatego że to ekonomicznie opłacalne, ale dla własnej przyjemności i dla tego, że nas na to stać.
Trzeba jeszcze dodać, jakie są koszty tej przyjemności, jaka jest wydajność przemysłowej produkcji mięsa. Bo nie jest to „chowanie” krowy/kury na łące gdzie, co prawda rośnie ona wolno, ale wyjada to, czego człowiek zjeść nie może. Aby otrzymać 1 kg mięsa na farmie przemysłowej musimy skarmić ok 10 kg paszy roślinnej i to nie jest bynajmniej sianko. Czyli odzyskujemy tylko 10% włożonych zasobów. Ok. 1/3 światowej powierzchni upraw to uprawy paszowe, ok 90% upraw soi oraz 60% kukurydzy i jęczmienia zużywa się na paszę dla zwierząt. Paszę, która w postaci roślinnej mogłaby posłużyć do żywienia ludzi.
Do całej tej produkcji potrzebujemy wody. I to niemało, bo od ok 5000 l na kilogram mięsa drobiowego do ok 16000 litrów na kilogram wołowiny. I to są szacunki najniższe. Chcąc zapewnić wszystkim 9 miliardom ludków tyle mięsa ile dziś jemy tu na bogatym zachodzie przy obecnych metodach produkcji przemysłowej napotkamy barierę w postaci deficytu wody dla rolnictwa, który szacuje się na 3500 km3, czyli 3 500 000 000 000 l. Oczywiście możemy odsalać wodę morską, jednak koszty tej operacji zwiększą ceny wszelkiej żywności. Najtańsze obecnie znalezione przeze mnie rozwiązanie (wciąż w fazie badań) zakłada koszt odsalania wody na poziomie ok. 1 zł za litr.
Nie wspomnieliśmy jeszcze o kilku ważnych aspektach przemysłowego globalnego rolnictwa. Niezwykle istotnym jest paliwo. Niezbędne do zapewnienia funkcjonowania farm, produkcji i transportu pasz oraz gotowych produktów na nasze stoły. Ceny paliw, które stale rosną, mają ogromny wpływ na ceny żywności głównie ze względu na wysoką mechanizację i ogromne odległości, na jakie żywność jest obecnie transportowana. Do tego dochodzi produkcja biopaliw, które obecnie pochłaniają coraz większą cześć produkcji roślinnej, w tym kukurydzy, która mogłaby być wykorzystana do spożycia przez ludzi.
Coraz bardziej zasadne wydaje się podejście Norwegii, która za wszelką cenę blokuje zaporowymi cłami import taniej żywności i stara się samodzielnie zaspokoić swoje potrzeby żywnościowe. Powodem jest zatrzymanie ludzi w słabo zaludnionych regionach. Żywność tam jest średnio o ok. 30% droższa, ale za to wzrost cen wyniósł ostatnio zaledwie 2 do 3%.
Jak wynika z powyższych obliczeń za niedobory żywnościowe nie jest odpowiedzialna zbyt mała produkcja rolnicza czy złe odmiany uprawianych roślin. Odpowiedzialni jesteśmy my sami, bogaci mieszkańcy zachodu, kreujący globalną politykę rolną i zaspokajający swoje zachcianki żywieniowe. Nie zależy nam na zmianie obecnej polityki, ponieważ stracilibyśmy znaczą część naszego bogactwa i komfort życia by spadł. Ale z chęcią wypiszemy na sztandarach hasełka o walce z głodem, niedożywieniem i eksplozją demograficzną nie robiąc nic by je zrealizować.
Wnioski:
Widzę tylko dwie możliwości. Próbujecie nas Panowie świadomie wprowadzić w błąd propagandą i strasząc Har-magedonem, lub po prostu piszecie o sprawach, o których nie macie zielonego pojęcia.
W obu przypadkach działacie na szkodę czytających i rzetelnego dziennikarstwa.
Żródła danych do obliczeń:
http://swiat-wedlin.pl/elementarz-miesa
http://wyborcza.pl/1,75248,12375324,W_2050_r__kielbasa_jak_kawior___mieso_tylko_dla_najbogatszych.html
27 grudnia o godz. 18:51 20125
@sceptyk
„Próbujecie nas Panowie świadomie wprowadzić w błąd propagandą i strasząc Har-magedonem, lub po prostu piszecie o sprawach, o których nie macie zielonego pojęcia. „
Rzeczywiście specjalistami od polityki żywnościowej nie jesteśmy. Szczęśliwie, mamy wśród nas osoby takie jak Pan, który widzi rozwiązanie kryzysu żywnościowego na świecie poprzez adaptację polityki Norwegii (5 mln mieszkańców). Ja jestem za.
27 grudnia o godz. 19:46 20135
Panie Wojciechu,
Zapomniał Pan wspomnieć o jeszcze jednym istotnym fakcie – przynajmniej z punktu prawnego. Otóż minister właściwy do spraw rolnictwa czy środowiska może wprowadzić takie rozporządzenie zakazujące upraw roślin GM na terytorium Polski tylko wtedy, gdy wejdzie w życie rozporządzenie (w tym momencie projekt Komisji Europejskiej) COM (2010) 375 final http://ec.europa.eu/food/food/biotechnology/docs/proposal_en.pdf
Dokument utknął w Radzie, ponieważ sprzeciw zgłosiły Francja, Niemcy, Belgia, Wielka Brytania i Hiszpania. Dlaczego potrzebny jest naszemu rządowi ten akt prawny? Ano dlatego, że w przeciwnym razie nasze rządowe rozporządzenie, które zapowiedziano przy okazji uchwalenia ustawy o nasiennictwie będzie kolejnym bublem prawnym. A co najważniejesze: będzie kolejnym aktem prawa krajowego niezgodnym z prawem UE. Konsekwencje już Pan zna, skoro przytacza Pan orzeczenia Trybynału Sprawiedliwości UE. Co ciekawe, wszystkie sprawy Polska przegrała.
A tak dla przypomnienia: nadal obowiązują nas regulacje rozporządzeń 1829/2003 i 1830/2003 oraz dyrektywy 2001/18/EC, które stanowią, że czasowy zakaz upraw GMO na części lub całości terytorium danego państwa może być wprowadzony tylko w sytuacji jeżeli właściwe organy państwowe dostarczą KE dowodów (naukowo potwierdzonych) na zagrożenia powodowane przez te rośliny dla środowiska lub zdrowia człowieka. Projekt rozporządzenia o którym wspominam wyżej COM (2010) 375 final znosi ten warunek, co oznacza, że państwa będą mogły wprowadzać taki zakaz upraw bez podawania naukowo weryfikowalnych przyczyn. Cały problem w tym, że państwa członkowskie nie mogą się dogadać co do jego przyjęcia, a nasz rząd chce oprzeć swoje regulacje na przepisach unijnych, których jeszcze nie ma. Szykuje nam sie kolejna skarga Komisja Eur. przeciwko PL do TSUE, kolejna przegrana sprawa i kolejne kary finansowe.
27 grudnia o godz. 20:01 20140
Wszystkim czytelnikom należy się drobne wyjaśnienie
Zabrakło w moim poprzednim komentarzu jednego linka tj:
http://facet.wp.pl/kat,70996,wid,14200237,wiadomosc.html?ticaid=1fc75
W linku dotyczacym mięsa podane jest dziennne zapotrzebowanie na białko (od 0,6 do 1 g na 1 kg masy ciała). Natomiast jeśli chodzi o mięso dietetycy zalecają spożywanie 2 do 3 porcji (ok 150 g) mięsa chudego tygodniowo co daje od 21 g do ok. 64 g mięsa dziennie.
@WZ
Rozumiem że do danych liczbowych odnieść się Pan nie zamierza? Standardowo pomijamy co niewygodne i nie potwierdza głoszonych tez?
W zamian przyczepił się Pan do Norwegii którą podałem jako przykład że ceny żywności nie wszędzie szybują w górę i by zaszczepić pytania: kiedy ceny w Polsce zrównają się z norweskimi? oraz czy u nas dalej pójda w górę a tam się zatrzymają czy może Norwegowie też ceny podnosić będą? Nie bez powodu znalazły się w akapicie norweskim dwa słowa WYDAJE SIĘ. Ponieważ „wydaje się” nie znaczy tyle samo co „jest”.
No ale wróćmy do tematu od którego tak dzielnie Pan ucieka czepiając się nieistotnych szczegółów. Zadałem pytanie dotyczace realnych możliwości zwiększenia produkcji roślinek paszowych za pomocą manipulacji genetycznych. Wyciśnie Pan Panie Wojtku te 100%? I druga sprawa dotycząca zapotrzebowania na mięso. Wierzy Pan że zdołamy wyżywić 9 mld ludzi bez rezygnacji z naszych przyjemności i zysków?
27 grudnia o godz. 20:17 20141
@sceptyk
„Rozumiem że do danych liczbowych odnieść się Pan nie zamierza? „
Przepraszam, do jakich „danych liczbowych” mam niby się odnieść? O czym ma niby świadczyć dzienne zapotrzebowanie człowieka na białko lub mięso? Mamy zacząć racjonować żywność na skalę globalną?
„Pan Wojciech twierdzi, że manipulacje genetyczne umożliwią nam, co najmniej 100% zwiększenie wydajności produkcji roślinnej.” i „Wyciśnie Pan Panie Wojtku te 100%?”
Może Pan podać link do mojej własnej wypowiedzi, w której to napisałem? Nie przypominam sobie abym głosił tego typu tezy.
27 grudnia o godz. 20:27 20142
@Scarlet
„…czasowy zakaz upraw GMO na części lub całości terytorium danego państwa może być wprowadzony tylko w sytuacji jeżeli właściwe organy państwowe dostarczą KE dowodów (naukowo potwierdzonych) na zagrożenia powodowane przez te rośliny dla środowiska lub zdrowia człowieka.”
Przyznam, że odnoszę podobne wrażenie.
Wydaje mi się jednak, iż nasi politycy przygotowując rozporządzenia nie liczyli na wejście w życie dokumentu COM (2010) 375. W uzasadnieniu nie ma o nim wzmianki. Prawdopodobnie dlatego, że wejście w życie rozporządzenia COM (2010) 375 jest po prostu mniej niż mało prawdopodobne.
„Co ciekawe, wszystkie sprawy Polska przegrała.”
Wydaje mi się, że na razie Polska przegrała tylko jedną sprawę. Wyrok C-165/08 z 16 lipca 2009 roku dotyczył właśnie rejestracji i handlu nasionami GMO. Ustawa o nasiennictwie jakby kończy tą „sprawę”.
Nadal toczy się sprawa C-313/11, w sprawie zakazu stosowania pasz GMO. Polska jest jedynym krajem w UE, który taki zakaz wprowadził. Wyrok na pewno będzie niekorzystny.
Kolejna sprawa (C-281/11) również nie jest rozstrzygnięta i dotyczy niepełnego wdrożenia dyrektywy w sprawie ograniczonego stosowania mikroorganizmów zmodyfikowanych genetycznie.
27 grudnia o godz. 20:45 20152
@nemo
27 grudnia o godz. 11:43
Owszem zgadzam się z Tobą, że mamy uczonych, którzy co prawda „prochu nie wymyślą” , ale sponsorowani przez stosowne „siły” potrafią udowodnić wszystko.
Poza tym mamy też kompleks medialno-aferalny, który zawsze odwróci uwagę jakimś szumem informacyjnym od spraw naprawdę ważnych. Są także komplesy zbrojeniowo-przemysłowe zawsze w odpowiedznim momencie wszczynające gdzieś wojnę, aby tylko interes zbrojeniowy szedł. Poza tym kompleks finansowo-bankowy spowoduje kolejne krzyzysy finansowe, aby ogołocić z resztek zasobów słabsze społeczeństwa. Tak będzie się życie kręcić przez 40 lat. Na szczęście mnie już to dotyczyć nie będzie.
@sceptyk
27 grudnia o godz. 13:41
Muszę Ci przyznać, że zaimponowałeś mi. Nie znam się co prawda na polityce żywnościowej, ale znam się i to dość dobrze na żywieniu człowieka, zarówno zdrowego jak i chorego i to na różne choroby. Wszystkie parametry spożycia, w tym przypadku białka i mięsa, przez Ciebie podane, są prawdziwe. Nigdy nie przyszło mi do głowy przeliczać tego na populację ogólnoświatową. Chylę czoła. Czapki z głów. Tym argumentem mnie przekonałeś. A tak w nawiasie, istotnie wygląda na to, że chcielibyśmu, aby wszyscy ludzie na świecie byli otyli jak mieszkańcy bogatego zachodu i północy, poza Skandynawami oczywiście.
Pozdrawiam noworocznie.
27 grudnia o godz. 21:13 20154
@WZ
„Produkcja w tym czasie powinna wzrosnąć o ponad 50%. Jak tego dokonać bez zwiększania produktywności roślin? Musimy produkować więcej na mniejszej powierzchni, takie są fakty.”
Pańskie „ponad 50%” to zgodnie z moimi wyliczeniami które oczywiście nic dla Pana nie znaczą, to tak naprawdę ponad 100% – oczywiście zakładając że chcemy zapewnić 9 mld ludzi mniej więcej taki poziom spożycia mięsa jaki mamy dziś w krajach rozwiniętych.
Czy mamy racjonować żywność?
Dobre pytanie. Z pewnością jako społeczeństwa rozwinięte i bogate nie musimy tego robić bo przecież nas tutaj stać na życie na obecnym poziomie i nikt nas do racjonowania zmusić nie może. Pytanie jak długo uda nam się ten status utrzymać w obliczu nadchodzących 9 mld i ograniczeń możliwości produkcji rolnej.
@Ignorant
Dziękuję za miłe słowo. Skandynawowie jadają głównie mięso ryb, mogą je łowić na własne potrzeby i (bez wykorzystania sprzetu rybackiego) bez ograniczeń.
28 grudnia o godz. 22:40 20272
Panie Zalewski, trochę nużące jest to pańskie „przekonywanie” o zbawczym i błogosławionym skutkach, efektach GMO. Jest pan przytomnym człowiekiem i zdaje pan sobie sprawę, że Monsanto, BASF nie są żadnym Borlaugiem, tylko czysto kapitalistycznymi (bo idotycznym byłoby pisanie, że są firmami „prywatnymi”) firmami, które z tytułu prawa muszą postępować jak firmy kapitalistyczny. W związku z powyższym muszą się i kierują się zasadami, regułami jakie cechują firmy kapitalistyczne ale w żadnym przypadku nie jest to społeczna odpowiedzialność jak to wpływ na zdrowie konsumentów, eliminacja głodu itp. a jakie to przesłanki nie mają żadnego związku z działalnością firmy kapitalistycznych. Udowodnić to to żadna sprawa i doprawdy żałosne są np. występy Komitetu Nauk PAN w sprawie GMO (i to też jest do udowodnienia).Daruje pan więc, że zarówno pana „misja” jak również pana działalność pana kolesia (p.Rotkiewicz) są klasycznymi działaniami propagandowymi opłacanymi z kasy BASF, MONSANTO. Rozumiem, każdy orze jak może ale prawdę powiedziawszy jestem przyzwyczajony do klasy dziennikarskiej „starej” Polityki: ODPOWIEDZIALNEJ I RZETELNEJ a nie typu „Mea pulpa”. I mam nadzieję, że się pan nie obruszy: pisuje pan przecież też w bycie kapitalistycznym jakim jest POLITYKA zależnym przecież od rynku reklam, etc. Jak pan „zejdzie” z tematyki GMO i spróbuje pan poczytać czy to Stieglitza, czy Chomsky’iego, Rawlsa, etc, coś jeszcze przemyśleć to z pewnością zdziwi się pan co może dziennikarz dać „coś od siebie” (cytując stare powiedzenie Jacka Kuronia).
30 grudnia o godz. 16:53 20685
Pan Zalewski -lobbysta Monsanto bełkocze o interesach pszczelarzy a zupełnie nie chce rozumieć problemu.
Pisze, że modyfikowana kukurydza sama obroni się przed szkodnikiem (otruje intruza wszczepionym jej genem) Problem polega na tym że otruje też pszczołę bo ona jest też „intruzem” jako że do swej egzystencji potrzebuje konsumpcji pyłków roślin bardziej niż nektaru.
Amerykanie wytruli już znaczną ilość swoich pszczół ale stać ich na coroczny import pszczelich rodzin.
30 grudnia o godz. 17:17 20688
@gjasz. Z zasadnicza czescia Pana komentarza/opinia nt. strategii , polityki i propagandy firm dzialajacech na rynku/lub do obslugi/ rynku masowej produkcji zywnosci/ sie zgadzam i ja podzelam.
Dla rownowagi, polecan ten blog , a szczegolnie zawarte tam ostanio przemyslenia/analize bardzo interesujacych publikacji w temacie GMO/mutacji genow, itp.
Ponizszy fragment tekstu pochodzie z bloga:
http://chimerasthebooks.blogspot.com/2012/12/whole-genome-harvesting.html
Cytuje koncowa czesc wpisu:
„Interestingly, the wheat genome appears to implement a lot of the variation mechanisms I’ve been extensively discussing here on the blog:
„Several classes of plant DNA transposons and retroelements create and amplify gene fragments, disrupt genes and create pseudogenes, which can influence gene expression through epigenetic mechanisms [1].”
Similarly, in barley:
„Abundant alternative splicing, premature termination codons and novel transcriptionally active regions suggest that post-transcriptional processing forms an important regulatory layer. Survey sequences from diverse accessions reveal a landscape of extensive single-nucleotide variation [2].”
Brenchley et al. [1] conclude:
„Major efforts are underway to improve wheat productivity by increasing genetic diversity in breeding materials and through genetic analysis of traits43. The genomic resources that we have developed promise to accelerate progress by facilitating the identification of useful variation in genes of wheat landraces and progenitor species, and by providing genomic landmarks to guide progeny selection. Analysis of complex polygenic traits such as yield and nutrient use efficiency will also be accelerated, contributing to sustainable increases in wheat crop production [1].”
[1] Brenchley, R., Spannagl, M., Pfeifer, M., Barker, G., D’Amore, R., Allen, A., McKenzie, N., Kramer, M., Kerhornou, A., Bolser, D., Kay, S., Waite, D., Trick, M., Bancroft, I., Gu, Y., Huo, N., Luo, M., Sehgal, S., et al. (2012). Analysis of the bread wheat genome using whole-genome shotgun sequencing Nature, 491 (7426), 705-710 DOI: 10.1038/nature11650
[2] Mayer, K., Waugh, R., Langridge, P., Close, T., Wise, R., Graner, A., Matsumoto, T., Sato, K., Schulman, A., et al. (2012). A physical, genetic and functional sequence assembly of the barley genome Nature DOI: 10.1038/nature11543.”
Koniec cytatu…
30 grudnia o godz. 17:27 20691
@ sceptyk
27 grudnia o godz. 21:13
Tak masz rację. Skandynawowie pod każdym względem są dla mnie przykładem. Jedyne społeczeństwa, które na tym globie, dzięki klimatowi i niesprzyjającemu środowisku naturalnemu oraz świeckiemu pragmatyzmowi, zbudowały prawdziwy socjalizm. Sami jednak nie chcą się do tego przyznawać, bo socjalizm, wskutek ideologicznych zadęć „radzieckich”, źle im się kojarzy. Wolą siebie nazywać społeczeństwem dobrobytu, cokolwiek to znaczy. Praktycznie w każdej dziedzinie życia (gospodarka, życie społeczne, wzajemne relacje międzyludzkie i otwartość na świat) mogą być przykładem i źródłem wzorców dla wszystkich. Dla nas (Polaków) także. Woleliśmy jednak wybrać na wzór dekadencję Ameryki Płn.
Pozdrawiam serdecznie
30 grudnia o godz. 18:54 20703
@pszczelarz
Jako laik w temacie, miałbym na wstępie pytanie do Pana (mniemam, że specjalistę od pszczelarstwa). Czy Pana pszczoły czerpią pożytek z kukurydzy?
„Pisze, że modyfikowana kukurydza sama obroni się przed szkodnikiem (otruje intruza wszczepionym jej genem)”
Kukurydza nie otruje intruza genem, a jego produktem, czyli powszechnie występującym w naturze białkiem Bt, które jest używane przez rolników (również ekologicznych) od przeszło 60 lat.
„Problem polega na tym że otruje też pszczołę bo ona jest też „intruzem” jako że do swej egzystencji potrzebuje konsumpcji pyłków roślin bardziej niż nektaru.”
Nie otruje pszczoły, jak i dotychczas nie otruwała. Pszczoła po pierwsze musiałaby zjadać te białko, czyli kukurydzę oraz posiadać musiałaby receptory dla białka Bt w swych komórkach. Szczęśliwie pszczoły takowych nie posiadają, więc toksyna ta jest dla nich całkowicie nietoksyczna.
Niemniej uprawa roślin odpornych na szkodniki powoduje spadek zużycia insektycydów, którymi rolnicy nie muszą pryskać swych upraw. Dzięki temu i Pana pszczoły będą miały się lepiej.
Jeśli mi (lobbyście Monsanto – jak Pan pisze) nie wierzy, to polecam wczytać się w pracę przeglądową o badaniach nad wpływem zbóż zawierających geny Bt (linki poniżej). Z badań naukowych wynika, że odmiany tego typu nie są szkodliwe dla pszczół.
A Meta-Analysis of Effects of Bt Crops on Honey Bees (Hymenoptera: Apidae)
PS. Polecam również wywiad z prof. Jerzym Wilde z Katedry Pszczelarstwa UWM (taka osoba chyba zna biologię pszczół), cytuję część wywiadu:
„A co z żywnością genetycznie modyfikowaną, przeciwko której protestują pszczelarze? … wszystkie dotychczasowe badania nie potwierdziły takiego zagrożenia.„
Ja myślę, że to rolnicy ekologiczni mogą truć Pana pszczoły a nie GMO (którego w Polsce się nie uprawia). Stosują oni liczne środki toksyczne dla pszczół, np.:
– Spinosad (mieszaniną dwóch metabolitów: spinosyd A (85%) i spinosyd D (15%), produktów powstałych w procesie fermentacji powodowanych przez bakterie z rzędu Actinomycetes). Jak czytamy w opisie środka: „Wykazuje natomiast wysoką toksycznośd dla pszczół (DL50 doustna 0,57 mg/pszczołę, DL50 przez kontakt 0,0036 mg/pszczołę),”
– Deltametryna (jest pierwszym z grupy tzw. pyretroidów fotostabilnych, zsyntetyzowano ją w roku 1973.). Czytamy: „bardzo toksyczna żołądkowo i wyraźnie toksyczna kontaktowo dla pszczół„
– Sól potasowa kwasów tłuszczowych – „Toksyczny dla pszczół, zatem nie należy jej stosowad w okresie kwitnienia.”
Kilka innych środków wykazuje „niewielką” toksyczność dla pszczół. Ja myślę, że gdyby jakiejkolwiek odmianie GMO udowodniono choćby „śladową” toksyczność, to aferę mielibyśmy na cały świat. No ale wiadomo, to przecież GMO, czyli „samo ZŁO” jak mawiają pszczelarze.
Cytaty zaczerpnięte z publikacji: ŚRODKI OCHRONY ROŚLIN STOSOWANE W ROLNICTWIE EKOLOGICZNYM
31 grudnia o godz. 9:52 20860
Ay carramba!
22 grudnia o godz. 18:51
„…Kukurydza MON810 to lepsza jakość nasion, a co za tym idzie korzyść dla konsumentów…” – ach, jak miło! A pan panie redaktorze to swoje dzieci będzie karmił GMO?”
Jeśli tylko jada Pan kukurydzę, to muszę Panu przekazać przykrą dla Pana zapewne wiadomość: jada Pan organizm zmodyfikowany genetycznie przez człowieka. Proszę sobie poczytać o historii kukurydzy. Przy okazji – to jedna z tych rzeczy, które naprawdę irytują podczas obserwowania dyskusji o GMO – ta powszechna nieświadomość ich przeciwników, że zboża, które spożywają pod różnymi postaciami zostały przez człowieka wyhodowane, nie występują naturalnie w przyrodzie. Wyhodowane – czytaj zmodyfikowane genetycznie.
Pomyślności wszystkim w nowym roku.
6 stycznia o godz. 19:07 22106
ta powszechna nieświadomość ich przeciwników, że zboża, które spożywają pod różnymi postaciami zostały przez człowieka wyhodowane, nie występują naturalnie w przyrodzie. Wyhodowane – czytaj zmodyfikowane genetycznie.
—————————————————————-
—————————————————————-
To nie jest prawda! Proszę przeczytać definicję GMO.
Dotyczy mutacji, które nie występują w sposób naturalny.
Wg mnie rozwiązanie jest proste, prawo powinno bronić wolności obywatela, jeżeli znajdę w swoim ogrodzie roślinę zmodyfikowaną to na koszt właściciela patentu, który gwarantował swoimi badaniami, że się nie roznosi, powinna być w określonym czasie usunięta. Takie prawo wystarczy. Prosto, etycznie i bez możliwości nadużyć.
15 maja o godz. 18:22 68234
negatywne skutki spozywania GMO zostały juz dawno udowodnione.
Np.pszenica, ma własciwosci jak narkotyk, uzależnia, powoduje tycie, choroby cukrzycy, celiake, i inne choroby autoimmunologiczne.
Prosze sobie przeczytac ksiażke pt. Dieta bez pszenicy dr. Williama Dawis.