Trudno mi zrozumieć fakt, że ta informacja nie była przekazywana społeczeństwu przez media.
W dniu 18 września 2012 roku, Prezydium Polskiej Akademii Nauk (wydaje mi się, że najwyższy organ naukowy w Polsce) podjęło uchwałę w sprawie poparcia wykorzystania genetycznie modyfikowanych organizmów w rolnictwie. Cytuję:
„Prezydium Polskiej Akademii Nauk popiera stanowisko Wydziału Nauk Biologicznych i Rolniczych Polskiej Akademii Nauk w sprawie organizmów zmodyfikowanych genetycznie (GMO) w rolnictwie, stanowiące załącznik do uchwały.”
Stanowisko Wydziału Nauk Biologicznych i Rolniczych PAN z 18 maja 2012 jest jednoznaczne. Genetycznie modyfikowane organizmy są szansą na zwiększenie innowacyjności rolnictwa oraz sprzyjają rozwojowi gospodarczemu. GMO w rolnictwie przyczynia się do zwiększania produkcji, zmniejszeniu energochłonności i chemizacji rolnictwa oraz służą wytwarzaniu biomateriałów, leków oraz bioenergii. Naukowcy kolejny raz potwierdzają, iż modyfikacja genetyczna organizmów sama w sobie nie stwarza dodatkowego ryzyka dla zdrowia.
Powstrzymam się tym razem od własnego komentarza. Wydaje się on zbędny. Jak zaznaczyłem na wstępie, jestem wręcz zszokowany, iż media nie zainteresowały się jak do tej pory tym tematem. W związku z tym nie może dziwić fakt, że podobno 70% społeczeństwa polskiego obawia się GMO. Nastawienie Polaków do GMO szybko się nie zmieni skoro uchwały i stanowiska najwyższych instytucji naukowych w Polsce nie są zauważane, a momentami odnoszę wrażenie, że są z premedytacją ignorowane. Może naukowcy z PAN powinni zacząć wzorować się na aktywistach zwalczających GMO i np. mogliby wdrapać się na budynek Ministerstwa Środowiska z wielkim transparentem, na którym umieściliby swoje stanowisko?
5 listopada o godz. 12:07 7047
Zaraz ktoś nam tu objaśni, kto sponsoruje prezydium PAN…
5 listopada o godz. 16:26 7106
Zgaduje, ze Komitet Ochrony Przyrody PAN sie musi bardzo nie lubic z Prezydium PAN 🙂
5 listopada o godz. 18:45 7140
@WZ
Wiem, że bronienie mediów po ostatnim wyczynie „Rzeczpospolitej” nie będzie proste, ale ja rozumiem, dlaczego nie zająknęły się o tym gazety. Otóż PAN nie zrobiło nic, by nagłośnić to oświadczenie – a prosiłoby się np. o konferencję prasową. Niestety, komunikowanie i popularyzacja to są pięty achillesowe polskiej nauki…
@Gronkowiec
Zgaduję, że Komitet Ochrony Przyrody PAN musi się nie lubić z Komitetem Ekologii PAN, który nie wypowiedział się przeciwko GMO
5 listopada o godz. 19:39 7146
@MR
A komitet Ekologii PAN w ogóle się jakkolwiek o GMO wypowiedział? Ochrona środowiska niekoniecznie jest w centrum zainteresowań tego komitetu. Może wiec na temat GMO się nie wypowiadają? Mamy chyba 26 komitetów w naukach biologicznych i kolejne 12 w naukach medycznych – nie sądzę wiec żaby każdy komitet w sprawie GMO się wypowiadał (kojarzę tylko opinie komitetu ochrony środowiska i komitetu biotechnologii)
5 listopada o godz. 19:43 7149
@MR
P.S.: A czy PAP o opinii prezydium PAN wspomniał? Mógłby Pan sprawdzić? W ramach odkrywania jak wiadomości naukowe się rozchodzą (albo nie rozchodzą) w Polskiej prasie?
5 listopada o godz. 20:56 7162
@MR
„Niestety, komunikowanie i popularyzacja to są pięty achillesowe polskiej nauki…”
Rzeczywiście ma Pan rację. Szkoda, że nie znalazła się choć jedna osoba, która by wysłała kilka maili do portali naukowych, poważniejszych gazet/czasopism lub redakcji telewizyjnych.
6 listopada o godz. 8:07 7267
A ja właśnie sobie czytam przeglądowy artykuł w „The New Yorker” z 22 października opisujący, jak bardzo zmieniła się w ciągu parudziesięciu lat opinia specjalistów w sprawie wpływu Helicobacter pylori i innych mikroorganizmów na zdrowie człowieka – do tego stopnia, że od zamartwiania się obecnością tychże specjaliści przeszli do zamartwiania się tym, iż wskutek powszechności antybiotyków i porodów przez cesarskie cięcie spada liczba nosicieli H. pylori i innych bakteryj, które skutkiem tego w przyszłości trzeba będzie ludziom sztucznie zaprowadzać (jeśli jeszcze będzie wtedy wiadomo, jakie i skąd je wziąć).
Ciekawe, co za parędziesiąt lat ówczesne Prezydium PAN powie o omawianej tu uchwale obecnego Prezydium, i czy ewentualne szkody uda się jeszcze odkręcić, czy nie.
6 listopada o godz. 10:15 7291
@ Wojciech Zalewski
– „Niestety, komunikowanie i popularyzacja to są pięty achillesowe polskiej nauki…”
– „Rzeczywiście ma Pan rację. Szkoda, że nie znalazła się choć jedna osoba, która by wysłała kilka maili do portali naukowych, poważniejszych gazet/czasopism lub redakcji telewizyjnych.”
Dawno temu, kiedy blog był jeszcze młody a autor młodszy ;), pisałem na tym forum, że do obowiązków naukowców należy także popularyzacja wiedzy i odkryć. Bo naukowcy powinni mieć świadomość, że tego co robią w nauce, nie robią dla siebie samych, tylko dla szeroko rozumianego społeczeństwa czyli dla innych ludzi poprostu. I żeby tak było, to ktoś musi to wszystko nam przedstawić, sprawozdać – ktos kto rozumie zgadnienie najlepiej czyli naukowcy. To społeczneństwa są fundatorami publicznych badań i ostatecznymi odbiorcami ich wyników. To oni fundują profesorskie pensje. W krajach wysokorozwiniętych naukowcy to wiedzą, a w Polsce jakoś nie może sie to do ich świadomości przebić. Chętnie sięgaja po pobliczne pieniądze, ale trochę pogardzają wynikającym z tego obowiązkiem przekazywania wiedzy pod strzechy i czy też „oświecania”.
I pamiętam, że kiedyś Autor miał na ten temat diametralnie inny pogląd? Czyżby go zmienił? Pozdrawiam 🙂
6 listopada o godz. 23:50 7432
dziekuje za informacje, co ja bym bez ciebie zrobil? buzka!
7 listopada o godz. 0:55 7442
Gall Anonim:
Ma pan racje. New Yorker to jak wiadomo rzetelne pismo naukowe. Z odchyleniem lewackim
7 listopada o godz. 1:51 7456
@WZ
Jak mowa o tym, że ważne wiadomości odnośnie nauki i GMO nie przebijają się do opinii publicznej – to dorzucę wiadomość której chyba zabrakło w październikowym Box Office: 22 października w Sejmie odbyła się konferencja z udziałem naukowców z USA na temat dopuszczania upraw GMO w UE:
http://www.stefczyk.info/wiadomosci/polska/czarny-scenariusz-gmo,5725671763
7 listopada o godz. 4:23 7485
Korzyści z GMO ? jakie korzysci ? Sklepy z żywnością wolną od GMO sprzedają żywność po wysokich cenach , a ta z GMO ma smak mydła .
Panowie z PAN będą kupowali żywność naturalną , a lud będzie spasany jak niewolnicy do wynajęcia . Kogo stać na zachodzie na żywność naturalną.
7 listopada o godz. 8:01 7537
„Może naukowcy z PAN powinni zacząć wzorować się na aktywistach zwalczających GMO i np. mogliby wdrapać się na budynek Ministerstwa Środowiska z wielkim transparentem, na którym umieściliby swoje stanowisko?”
Powodzenia życzę.
Toż się uśmiałem do rozpuku. Proponuję za Gronkowcem jednak zajrzeć do http://www.stefczyk.info/wiadomosci/polska/czarny-scenariusz-gmo,5725671763. Istotą sprawy nie jest GMO jako takie, lecz sposób jego narzucania. Dopóki prawa autorskie będą dotyczyć tego, co stworzyła natura, nie widzę przyszłości przed GMO.
7 listopada o godz. 8:04 7539
@BaKoRo
„I pamiętam, że kiedyś Autor miał na ten temat diametralnie inny pogląd? Czyżby go zmienił?”
Nie zmienił 🙂 Myślę, że naukowcy, a w szczególności PAN ma wiele do zrobienia w kwestii „edukacji” społeczeństwa lub choćby poprawy komunikacji z mediami.
@Gronkowiec
„wiadomość której chyba zabrakło w październikowym Box Office”
Nie zabrakło informacji o konferencji organizowanej przez Greenpeace (nawet umieściłem link do retransmisji). Wydaje mi się, że uczestniczył w niej jeden naukowiec z USA – Benbrook (ten od raportu o superchwastach i zużyciu herbicydów), znany oponent GMO oraz ekspert organizacji The Organic Center.
@Stary Polak z PRL-u
„Dopóki prawa autorskie będą dotyczyć tego, co stworzyła natura, nie widzę przyszłości przed GMO.”
Może Pan podać przykłady roślin uprawianych przez rolników, które „stworzyła natura”? Widział Pan kiedyś, np. „naturalną” kukurydzę albo marchewkę? Jestem pewien, że nie chciałby Pan tego jeść.
7 listopada o godz. 8:32 7542
Panie Wojciechu.
Niech Pan nie żartuje, że nie wie, o czym piszę. Natura w okresie setek milionów lat stworzyła DNA, a koncerny biotechnologiczne jedynie manipulują pulą genetyczną, żeby rzekomo stworzyć coś nowego. Ochroną praw autorskich powinny być objęte co najwyżej metody manipulacji genetycznych, a nie same produkty tych manipulacji. Prawo do patentowania przestawionych lub przemieszanych sekwencji genetycznych jest po prostu skandalem, który spowoduje, że w następnych pokoleniach genomy ludzkie po procedurach medycznych staną się własnością koncernów biotechnologicznych, a wraz z nimi ludzie jako ich nosiciele. Tego chcemy? Taka jest logika praw autorskich w dziedzinie biotechnologii, którym sprzyja prawny system w Stanach Zjednoczonych. Ostrzeżenia amerykańskich farmerów to być może ostatni gwizdek, żebyśmy oprzytomnieli.
7 listopada o godz. 11:17 7567
@WZ
Mój błąd, sprawdziłem tylko w dziale „Polska”, a to było w dziale „Poczynania przeciwników” 🙂
BTW, nie śledziłem wcześniejszej dyskusji z BaKoRo, ale może jednak faktycznie naukowcy powinni bardziej aktywnie zaangażować się w promocje nauki? Bo jak nie naukowcy, to kto? Kilku dziennikarzy naukowych, którzy się jeszcze ostali? Nauczyciele, którzy często o bieżącej nauce pojęcia nie mają? Mam wrażenie że takie działania ze strony naukowców, jak choćby prowadzenie tego bloga są potrzebne i bardzo pożyteczne… Chyba jednak się po części Pan z tym zgadza 🙂
7 listopada o godz. 14:31 7607
Adalbert, możesz zdradzić jakie doświadczenia posiadasz z żywnością GMO i skąd je masz? Bo o ile mi wiadomo na terenie UE można uprawiać tylko kukurydzę MON810 i nie przeznaczonego do spożycia ziemniaka Amflora…
7 listopada o godz. 16:35 7632
Aha – argument z autorytetu. Jedno z fałszywych rozumowań logicznych.
Po drugie – konflikt interesów. PAN na pewno jest zainteresowany GMO, bo dla naukowców to szansa na dodatkową pracę: niezależnie od tego czy GMO są szkodliwe, czy nie naukowcy zyskują na nich kasę.
7 listopada o godz. 19:45 7666
Po II wojnie światowej jeszcze chwilowo w Europie brakowało żywności, potem, w warunkach pokoju na świecie i rozwoju normalnego rolnictwa, sadownictwa (jeszcze bez GMO) doszło do niebywałej nadprodukcji żywności. Już w latach 60, 70 niszczono płody w celu zapobiegania spadkowi cen. W ciągu ostatnich 10 lat, już po upadku „komuny” w Polsce media pokazywały kolejki do elewatorów zbożowych, potem się to nieco uspokoiło, ponieważ rolnicy zaczęli obsiewać pola rzepakiem zamiast pszenicy. W Polsce rolnicy mają tylko jeden kłopot – gdzie sprzedać płody rolne, owoce. Tymczasem ciągle, bez sensu próbuje się poprawić efektywność rolnictwa! Po co! Faktycznie, wiele współczesnych odmian warzyw, owoców ma „mydlany” smak, nijaki w stosunku do starych, nieefektywnych odmian. Konsumenci to zauważają, większym powodzeniem zaczęły się cieszyć np. pomidory malinowe (krakowskie). Kilka dni temu w Gruzji jadłem kukurydzę, daleką od odmian spotykanych w USA czy Europie. Bardzo duże, nieregularne ziarna, wspaniały smak, a że nieco mniej wydajna – przynajmniej nie trzeba płacić Monsanto za licencję GMO. Jeszcze raz – wszelkie argumenty o zwiększaniu wydajności są we współczesnym świecie (szczególnie w Europie) bez sensu! Rolnictwo jest i tak niezmiernie wydajne, problemem jest nadprodukcja (limity!) , a nie zwiększanie produkcji.
Pomijam inne aspekty, jak np. bezpieczeństwo – kiedyś nie znano skutków ubocznych prionów, w imię efektywności tworzono paszę dla zwierząt z odpadów tych samych gatunków – kanibalizm zwierzęcy (u ludzi C-J, również spowodowana kanibalizmem).
Gdzie wtedy byli naukowcy i specjaliści od pasz? Więcej pokory, GMO nie jest na razie nikomu potrzebne, niech będzie badane jeszcze przez 50, 100 lat, potem, przy 100% pewności może być stosowane.
7 listopada o godz. 23:17 7690
Nie jestem specjalista, ale dziwi mnie w tej calej historii okolo GMO, ze nie zwraca sie uwagi, ze klient powinien miec mozliwosc wyboru. Czyli byc zaspokojony we wlasciwa informacje na produktach. Nie pogodzimy zwolennikow i przeciwnikow. Bo GMO to prawie aksjomat religijny.
8 listopada o godz. 0:51 7694
Ten pośpiech „prezydium PAN” jest sztuczny . Trzeba się spieszyć powoli i dmuchać na zimne. Ponadnarodowe koncerny to awangarda globalizmu, który kolonizuje świat w nowym stylu. Połowę życia spędziłem poza garanicami Polski . Polska żywność była najsmaczniejsza, ale idzie nowe . Za chwilę przy pomocy „przyjaciół” po tej polskiej żywności pozostanie wspomnienie.
8 listopada o godz. 5:51 7759
@A.L.
Oczywiście „The New Yorker” nie jest czasopismem naukowym, i oczywiście ma odchylenie lewicowe. Ale proponuję, żeby przed wyciąganiem stąd daleko idących wniosków przejrzał Pan wzmiankowany nienaukowy artykuł, w którym wypowiadają się np. profesorowie UCSF i Stanfordu (swoją drogą lektura uświadamia boleśnie, na jakim etapie jest w Polsce popularyzacja nauki). A wzmiankowana przeze mnie konkluzja o „zaprowadzaniu” ludziom utraconych bakterii H. pylori pochodziła z serii artykułów, które na zaproszenie British Medical Journal napisał Martin Blaser, były szef Infectious Diseases Society of America.