W tym roku Stany Zjednoczone Ameryki Północnej nawiedziła potężna susza. Wielu ekspertów twierdzi, iż jest to najgorsza susza od prawie 50 lat, a na pewno w ostatnim ćwierćwieczu. W związku z tym spodziewać się można znacznych spadków w produkcji pszenicy, soi oraz kukurydzy. Skutki tej sytuacji odczują nie tylko Amerykanie ale i cały świat (USA są największym producentem soi i kukurydzy). Spowoduje to znaczny wzrost cen tych produktów na rynkach światowych (już obserwowany), co przełoży się na wzrost cen żywności.
Ocieplenie klimatu będzie powodować coraz częstsze występowanie tego typu zjawisk. Obserwujemy zjawiska pustynnienia wielu obszarów rolniczych, stale kurczą się zasoby wody. Pomimo pogarszających się warunków, ludzkość musi stale zwiększać wydajność produkcji. Jednocześnie staramy się zmniejszyć wpływ rolnictwa na środowisko, poprzez ograniczanie stosowania pestycydów i nawozów. Wszystko razem wzięte stanowi nie lada wyzwanie dla hodowców. Jak do tej pory odmiany GMO poprawiają stan naszego środowiska, co z uporem maniaka ignorują wszystkie organizacje zwalczające GMO. 16 lat uprawy GMO na świecie przyczyniło się do redukcji zużycia pestycydów o 433 miliony kilogramów. W samym roku 2011 emisja CO2 do atmosfery zmniejszyła się o 90 milionów kilogramów, a 91 milionów hektarów lasów nie musiało zostać wykarczowanych w celu utrzymania produkcji żywności na obecnym poziomie.
Wiele firm hodowlanych w USA oraz na świecie prowadzi zakrojone na szeroką skalę projekty, które na celu mają opracowanie odmian zbóż ze zwiększoną tolerancją na suszę. Starają się tego dokonać przy użyciu każdej możliwej techniki. Oczywiście inżynieria genetyczna nie jest wyjątkiem. Na rok 2013 firma Monsanto zapowiedziała wprowadzenie na rynek pierwszej transgenicznej odmiany kukurydzy ze zwiększoną tolerancją na suszę, o nazwie handlowej DroughtGard.
Oczywiście organizacje zwalczające GMO są przeciwne tego typu roślinom argumentując, iż nie są one odporne na suszę. W tym jednym aspekcie można się w całości z nimi zgodzić. Nie da się stworzyć rośliny, która rozwijałaby się bez wody. Transgeniczne odmiany również nie są i nie będą na suszę odporne, co jest trudne do zrozumienia dla przeciwników. Odmiany te wykazują po prostu wyższą tolerancję na suszę.
Genetycznie modyfikowana odmiana firmy Monsanto zawiera gen białka cspB (białko szoku zimna). Białka te pochodzą z komórek bakterii Bacillus subtilis. Wzięły one nazwę od tego, iż ulegają akumulacji podczas stresu chłodu. Opłaszczają one cząsteczki RNA, zapewniając w ten sposób możliwość prawidłowego przebiegu czynności fizjologicznych w komórce. Naukowcy firmy Monsanto pierwsze doświadczenia przeprowadzali na modelowej roślinie Arabidopsis thaliana. Transgeniczne rośliny z umieszczoną kopią genu cspA lub cspB wykazywały zwiększoną tolerancję na różne czynniki stresujące: chłód, gorąco oraz suszę. Podobne wyniki otrzymano w przypadku transgenicznego ryżu.
Po pierwszych doświadczeniach na organizmach modelowych, naukowcy umieścili w kukurydzy transgeny cspB. 22 niezależne zdarzenia transformacyjne (events), jak nazywa się rośliny zawierające transgen w różnej kombinacji, krzyżowano następnie z konwencjonalnymi odmianami. Te z kolei poddawano szeregowi testów polowych. Rośliny poddawano stresowi suszy trwającym dwa tygodnie w okresie tuż przed pyleniem kwiatów. Rośliny na tym etapie rozwoju są bardzo wrażliwe na tego typu zjawiska. Wystąpienie suszy w tym okresie powoduje zwykle znaczne straty w plonie kukurydzy.
Podczas pierwszych testów, konwencjonalna odmiana poddana stresowi suszy wykazywała 50% spadek tempa wzrostu w stosunku do roślin kontrolnych (nie poddawane stresowi). Z kolei transgeniczne odmiany wykazywały o 24% lepsze tempo wzrostu w porównaniu do konwencjonalnych odmian. W warunkach normalnego nawadniania, transgeniczne odmiany nie wykazywały różnic w tempie wzrostu w stosunku do roślin kontrolnych. Jeśli chodzi zaś o produktywność, to w warunkach stresowych transgeniczne rośliny wytwarzały 11,7% więcej ziaren na roślinę w porównaniu do konwencjonalnych odmian.
Kolejne testy w czterech lokalizacjach potwierdziły te obserwacje. Linie transgenicznych roślin plonowały średnio o 4,6% (transgen cspA) i 7,5% (transgen cspB) lepiej od konwencjonalnych odmian. Najlepsze linie wykazywały wzrost o 30,8% (cspA) i 20,4% (cspB). Najlepsza linia zawierająca gen cspB poddana została kolejnym wieloletnim testom. Transgeniczne odmiany miały plony wyższe o 11-21%.
Monsanto przeprowadziło dużo więcej testów nowej odmiany (razem ponad 200). Prowadzone były łącznie przez 12 lat w wielu regionach USA. Na ten temat firma Monsanto przygotowała specjalną prezentację nowej odmiany.
Najważniejsze testy nowa odmiana przejdzie na polach rolników. Zapewne po tak fatalnym sezonie jak tegoroczny, nasiona tej kukurydzy będą chętnie kupowane. Czy okaże się sukcesem? O tym dowiemy się już niedługo.
Publikacja naukowców Monsanto:
Bacterial RNA Chaperones Confer Abiotic Stress Tolerance in Plants and Improved Grain Yield in Maize under Water-Limited Conditions
PS. Tylko pozazdrościć publikowania wyników w jednym z najlepszych czasopism naukowych dotyczących biologii roślin (Plant Physiology).
28 sierpnia o godz. 16:55 2230
Mimo mojej antypatii wobec Monsanto, mam nadzieję, że ten projekt wypali. Dużo dobrego mógłby spowodować.
28 sierpnia o godz. 17:58 2231
Gratuluje sprawnego artykulu reklamowego. Zdecydowanie zbyt malo razy uzyl pan ekstatycznych epitetow i nazwy firmy Monsanto. Zdecydowanie jest to dowodem na to ze nie jest pan pod ich bezposrednim nadzorem bo specjalisci od marketingu by panu amatorszczyzny nie darowali bezwzglednie.
Szkoda ze ponownie nic nie jest napisane o tym na jakich zasadach i po jakich cenach bedzie sprzedawany ow produkt bo na potrzebujacych zawsze najlepszy biznes sie tlucze zwlaszcza jak ma sie wylacznosc.
PS.
Gratulacje sa baardzo na wyrost. „Plant Physiology” jest wydawany przez American Society of Plant Biologists i to ze Monsanto publikuje wyniki w czasopismie nie jest zadnym osiagnieciem. Nie bede uprawial akrobacji probujac sie dowiedziec jakie datki wplywaja na konto tej organizacji ze strony Monsanto lub inne przedsiebiorstwa Big Agra bo niejako zwalnia mnie pan z tego niskim poziomem rzetelnosci w tej kwestii.
Wystarczy ze jedna z nagrod jakie przyznaje ta organizacja a mianowicie The Dennis Robert Hoagland Award jest corocznie fundowana wlasnie przez Monsanto co potwierdza ze firma ta jest dlugoletnim (od conajmniej od 1985) partnerem stowarzyszenia. Informacje te mozna znalezc w dziale „nagrody” w zakladce „constitution and bylaws”. Reszty latwo sie domyslic jesli kiedykolwiek spedzilo sie wiecej niz rok na etacie na dowolnej uczelni lub instytucie w dowolnym miejscu na swiecie.
To tak jakby pogratulowal pan Microsoftowi ze dostal nagrode Fundacji Gatesow…. bardzo prosze badzmy powazni.
Ciekawostka jest ze glowny redaktor tego czasopisma Donald R. Ort jest wedlug wikipedii czlonkiem USDA tj departamentu rolnictwa USA…to tak jakby ktos mial watpliwosci w jaki sposob „oficjalnie” Monsanto ma dostep do najwyzszych urzednikow w panstwie. Oczywiscie kazdy moze zostac czlonkiem stowarzyszenia i zapewne wystepowac o publikacje w prestizowym pismie ale chyba nikt z czytajacych to nie jest na tyle naiwny zeby sadzic ze panuje tam obiektywnosc i rownosc w reglamentacji paragrafow.
28 sierpnia o godz. 18:51 2232
Opłaszczanie RNA białkiem? Trochę mnie to dziwi, skoro RNA ciągle jest w ruchu, nie jak DNA. I że to mu nie przeszkadza być matrycą dla trnaslkacji, targać aminokwasy, by się łaćzyły w białka, tworzyć rybosomy… Ciekawe.
Ad xxx:
Rozumiem, że tekst byłbywiarygodny tylko wtedy, gdyby zamiast pować dane pisał np. tak:
„Z kolei transgeniczne odmiany wykazywały o 24% lepsze tempo wzrostu w porównaniu do konwencjonalnych odmian.” Ale i tak są złe!!!!
28 sierpnia o godz. 19:07 2233
ZielonyGrzyb
28 sierpnia o godz. 16:55
Mimo mojej antypatii wobec Monsanto, mam nadzieję
………………………………………………………………………………………..
Nie wiem czy nadzieja nie jest nadzeją płonną.Szperając w necie m.in. znalazłem:
http://video.google.com/videoplay?docid=-7781121501979693623
Aby obejrzeć całość, trzeba nieco czasu. Tym nie mniej pewne sekwencje dają sporo do myślenia. Na temat pewnych praktyk.
28 sierpnia o godz. 21:59 2235
@mpn
Proszę togo nie rozumieć jako bardzo dokładne otaczanie cząsteczek przez białka. Csp łączą się w niektórymi motywami mRNA, w ten sposób stabilizując strukturę mRNA, co z kolei zapobiega tworzeniu struktur drugorzędowych i umożliwia kontynuowanie procesu translacji.
28 sierpnia o godz. 23:55 2236
@mpn
tekst wpisu adresowanego do mnie jest niezrozumialy.
Nie jestem pewien o co chodzi ale w odpowiedzi – delikatnie zaszydzilem z wpisu autora poniewaz napisal tekst ktory swietnie pasowalby na blog firmowy monsanto tymczasem firmuje go na swoim „GMObiektywnym” blogu. Ale tez byc moze genetycznie modyfikowana obiektywnosc ma sie tak do obiektywnosci jak demokracja do demokracji ludowej… Natomiast jesli chodzi o rzetelnosc do ktorej sie odwoluje to chodzi mi o tematy ktore byly omawiane wczesniej, min kwestie kampanii reklamowych etc.
29 sierpnia o godz. 6:26 2237
Wolne żarty. W USA od trzech pokoleń cała kukurydza jest GMO-Monsanto. Ale jak przyszła prawdziwa susza, to i GMO-kukurydzy nie przyrosło. Więc po co te obiektywnie sponsorowane publikacje?
29 sierpnia o godz. 7:42 2238
@xxx
Swoimi stwierdzeniami wystawia Pan świadectwo sobie, a nie temu, co napisał p. Zalewski. Jak się nie ma argumentów merytorycznych, to zaczyna się sięgać po szukanie rzekomych układów finansowych. Jeszcze zostało Panu w odwodzie wykrycie globalnego pisku, którego uczestnikami są m.in. Monasanto, Zalewski, IHiAR i Polityka. Ale trudno się dziwić, od pierwszego wpisu na tym blogu nadrabia Pan braki treści wybujałą formą.
29 sierpnia o godz. 7:50 2240
@Stary Polak
Czy Pan w ogóle przeczytał ten wpis? W USA nie ma na rynku żadnej odmiany GMO ze zwiększoną tolerancją na suszę. Za to bardzo miło, że wie Pan o tym, iż Monsanto zaopatruje rolników w odmiany konwencjonalne od bardzo wielu lat.
29 sierpnia o godz. 8:56 2244
MR
29 sierpnia o godz. 7:42
Jak się nie ma argumentów merytorycznych, to zaczyna się sięgać po szukanie rzekomych układów finansowych.
i wczesniej:
xxx
28 sierpnia o godz. 17:58
Wystarczy ze jedna z nagrod jakie przyznaje ta organizacja a mianowicie The Dennis Robert Hoagland Award jest corocznie fundowana wlasnie przez Monsanto co potwierdza ze firma ta jest dlugoletnim (od conajmniej od 1985) partnerem stowarzyszenia.
…………………………………………………………………………………………………………….
Pytanie do pana @MR
Co sadzic o tym? Jest to uwaga merytoryczna czy tez propaganda „anty-Monsanto?
29 sierpnia o godz. 10:02 2245
@zezem
Nie jest to uwaga merytoryczna do publikacji. To po pierwsze. Po drugie, w czasopismach tak prestiżowych jak „Plant Physiology” na publikację najważniejszy wpływ mają niezależni recenzenci (peer-review). Po trzecie, Pan xxx, jak sam przyznaje, nie sprawdził, ile wynosi wsparcie Monsanto, na jakich zasadach jest udzielane. Czy Monsanto w tej kwestii jest jedynym partnerem ASPB? Bardzo wiele prestiżowych nagród jest sponsorowanych m.in. przez prywatne firmy – czy to jest dowód „brudnych powiązań finansowych”.
I co – znów dyskusja została skierowana na boczne tory, czyli nie rozmawiamy o meritum, a toczymy jałowe spory o sponsorowaniu nagród. To jest chore i typowe dla przeciwników GMO, szczepionek, leków przeciwnowotworowych etc. Jak brakuje argumentów, to zawsze pojawia się hasełko „a wy to pieniądze bierzecie od…”. Szkoda mi na to czasu.
29 sierpnia o godz. 10:36 2247
Ciekawi mnie, na podstawie jakich badań pan MR wrzuca do jednego worka przeciwników GMO (niezależnie od ich motywacji), zwolenników nie poddawania się szczepieniom i przeciwników leków przeciwnowotworowych (kto to, i jakich leków?)? Czy to te same osoby, które uważają, że Słońce krąży wokół Ziemi, a pomidory niemodyfikowane genetycznie w ogóle nie zawierają genów?
Jeśli to jego własne badania, to kto je weryfikował? Pan Zalewski? 😉
Nie sądzę, aby się takich tanich chwytów erystycznych nauczył na renomowanej amerykańskiej uczelni. Za krótko tam był.
29 sierpnia o godz. 10:59 2248
@MR
„…znów dyskusja została skierowana na boczne tory, czyli nie rozmawiamy o meritum, a toczymy jałowe spory o sponsorowaniu nagród.”
Standard, można by rzec 🙂
Jak słucham wypowiedzi przeciwników GMO, tzw. ekspertów to mam wrażenie, że zaczynają licytować się kto z nich więcej razy w swojej wypowiedzi umieści słowo Monsanto. Być może potem to liczą i kto więcej razy wypowie to magiczne słowo dostaje w nagrodę kosz „ekologicznej” żywności. Życzę im tylko aby była bez bakterii E.Coli 😉
29 sierpnia o godz. 11:13 2250
@Nemo
A na tej podstawie, że dyskusje na temat GMO, szczepionek, medycyny konwencjonalnej zawsze przebiegają po stronie przeciwników według identycznego scenariusza – powoływanie się na pojedyncze, niepotwierdzone lub błędne publikacje naukowe – ich autorzy zaś to ofiary globalnego spisku; zamiast merytorycznych argumentów oskarżanie adwersarzy o bycie agentami Big Pharmy albo Big Biotech, a to wszystko b. często podlane psudoekologiczną ideologią z pogranicza New Age (czasami jeszcze do tego dochodzi chorobliwy antysemityzm). W internecie znajdzie Pan na to mnóstwo przykładów – zresztą, sądząc po tym, co Pan(i) pisze, Otchłań to Pan(i) ekologiczna nisza 😉
Plus do tego jeszcze nieliczna grupka naukowców-oszołomów – dlatego niekiedy sam się gubię, bo nie wiem, czy czytam/oglądam prof. Lisowską (GMO) czy może to jej alter ego w postaci prof. Marii Doroty Majewskiej (szczepionki). Jesteście, drodzy Otchłaniowcy, przewidywalni jak pory roku. To już się robi wręcz nudne.
29 sierpnia o godz. 11:23 2251
MR
29 sierpnia o godz. 10:02
I co – znów dyskusja została skierowana na boczne tory
……………………………………………………………………………………………………………..
„GMO na susze” przeczytalem. Zastanawiam sie, o czym tu dyskutowac. Byc moze fachowcy ze specjalizacja w zakresie GMO zaproponowaliby inne rozwiaznia niz firma Monsanto, tylko czy tacy sie znajda i czy sa jakies, uwaga, alternatywne pomysly…
Wtedy mozna by dyskutowac.
29 sierpnia o godz. 11:30 2252
@zezem
” czy sa jakies, uwaga, alternatywne pomysly…”
Pomysł i cel jest zawsze ten sam, uzyskać roślinę o zwiększonej tolerancji na suszę. Można próbować tego dokonać na wiele sposobów. Firma Monsanto (i nie tylko) stara się to robić z użyciem transformacji kukurydzy. Firma DuPond, czy raczej Pioneer, uzyskała odmianę za pomocą tradycyjnych technik (choć jest „gorsza” od tej Monsanto). Dróg może być wiele aby osiągnąć ten sam cel. Ich skuteczność jest jednak bardzo zróżnicowana.
29 sierpnia o godz. 11:39 2253
@zezem
Nie wiem, czy są lepsze pomysły na uzyskanie tego typu odmian (odpornych na suszę) niż na drodze inżynierii genetycznej. Nie słyszałem, ale chętnie się dowiem.
Natomiast o to, że znów coś produkuje Monsanto możemy mieć pretensje wyłącznie do siebie. Otóż prof. Jacek Hennig z IBiB PAN uzyskał ziemniaka odpornego na suszę. Instytut nawet go opatentował. Ten konstrukt genetyczny można również próbować zastosować w innych roślinach. I co? I nic. Przekazaliśmy go za darmo do jednego z afrykańskich krajów. To chwalebne, ale dlaczego również europejscy rolnicy nie mogą z takiego rozwiązania skorzystać (nawet bez suszy, bo tego typu rośliny potrzebują mniej wody, więc można zaoszczędzić na podlewaniu)? I pewnie za jakiś czas będziemy kupować tego typu odmiany od Monsanto. Może o tym warto podyskutować, a nie o wyimaginowanych spiskach finansowych…
Więcej na temat polskiego odpornego na suszę ziemniaka tutaj: http://www.polityka.pl/nauka/ekologia/1527911,2,europa-nie-chce-gmo.read
29 sierpnia o godz. 11:49 2254
@MR
Nie tylko prof. Hennig otrzymał ziemniaka odpornego na suszę w Polsce. Również zespół prof. Szweykowskiej-Kulińskiej z Poznania z sukcesami działa na tym polu:
Polacy zmutowali ziemniaka. Jest odporny na suszę
29 sierpnia o godz. 11:57 2255
@Zalewski
No i mogą sobie tego ziemniaka postawić na półce, chyba że mają 10 mln euro na testy biobezpieczeństwa oraz cierpliwość, by czekać dekadę, jak BASF na Amflorę, na zatwierdzenie przez Unię Europejską. A po drodze ktoś jeszcze wrzuci ich nazwiska na stonkę zbrodniarze.com, oskarży o mordowanie pszczół oraz pobębni przed instytutem w Poznaniu…
29 sierpnia o godz. 12:14 2256
Wojciech Zalewski
29 sierpnia o godz. 11:30
Firma DuPond, czy raczej Pioneer, uzyskała odmianę za pomocą tradycyjnych technik (choć jest „gorsza” od tej Monsanto).
…………………………………………………………………………………………………………..
1. Co znaczy „tradycyjnych technik” ?
2. „gorsza” od tej Mosanto w jakim sensie?
Inne pytanie (poszerzone po przeczytaniu linka poleconego przez @MR ): czy w Polsce sa organizowane spotkania naukowcow z dziedziny, nazwijmy bio-inzynieryjnej, ale… repreznezujacych rozny, odmienny poglad w sprawie GMO. I jezeli tak ,jakie sa konkluzje z takich spotkan?
29 sierpnia o godz. 12:53 2257
„…A na tej podstawie, że dyskusje na temat GMO, szczepionek, medycyny konwencjonalnej zawsze przebiegają po stronie przeciwników według identycznego scenariusza…”
Panie MR,
posłużę się cytatem z dyskusji pod pańskim artykułem w Polityce
(nousferatu) pisze:
„… jak zwykle, gdy w sporze pojawiają się kwestie światopoglądowe, okazuje się, że sztuka powstrzymywania się od nadinterpretacji jest niezwykle trudna. Nie muszę z siebie niczego wyduszać, bo z mojego poprzedniego komentarza nijak nie da się wywnioskować tego, że jestem wrogiem cywilizacji, techniki i nauki. (…)
Chodzi o pewne subtelności i różnice w sposobie myślenia, których zrozumienie rzeczywiście może wymagać finezji, z której tak szydzisz. Zatem jeszcze raz powolutku: nie jestem wrogiem nauki, tylko wrogiem bezkrytycznych entuzjastów nauki, utożsamiających racjonalność ze scjentyzmem. Ta pierwsza to postawa intelektualna odznaczająca się pewną dozą krytycyzmu i sceptycyzmu wobec wszelkich (również naukowych) apodyktycznych i „bezdyskusyjnych” twierdzeń, czyli dogmatów; nakazująca uwzględniać i konfrontować ze sobą jak największą ilość danych i faktów (naukowych i pozanaukowych). Ta druga jest w istocie postawą irracjonalną, gdyż dotyczy wiary, gorącego przekonania, iż pewna grupa faktów oraz twierdzeń (tu akurat naukowych) ich dotyczących odznacza się jakąś wyjątkowością, czy też prawdziwością wyższą i ważniejszą, niż wszystkie pozostałe. Krótko: wiara w to, że posiada się doskonały wzorzec racjonalności, jest tak samo irracjonalna jak wiara w zabobony i gusła…”
I to jest też mój pogląd, któremu od czasu do czasu próbuję dać wyraz, z efektem ja wyżej.
Ośmiesza się Pan żądaniem przeprosin za stwierdzenie, że
„dwoch redaktorow z Polityki ma absolutnego kota i az trudno sobie wyobrazic, ze ta milosc (do GMO) jest bezinteresowna” jednocześnie obrażając i szydząc z dyskutantów i przywoływanych przez nich autorytetów. Ponoszą Pana emocje, a to kiepsko świadczy o pańskiej wiedzy i profesjonalizmie.
29 sierpnia o godz. 13:03 2258
@MR
Szanowny panie redaktorze Rotkiewicz (jak mniemam wciaz, nikt mnie z bledu nie wyprowadzil) chcialbym sie odniesc do nastepujacej wypowiedzi:
” Swoimi stwierdzeniami wystawia Pan świadectwo sobie, a nie temu, co napisał p. Zalewski. Jak się nie ma argumentów merytorycznych, to zaczyna się sięgać po szukanie rzekomych układów finansowych. Jeszcze zostało Panu w odwodzie wykrycie globalnego pisku, którego uczestnikami są m.in. Monasanto, Zalewski, IHiAR i Polityka. Ale trudno się dziwić, od pierwszego wpisu na tym blogu nadrabia Pan braki treści wybujałą formą.”
To nie ja ale panowie – zarowno pan jak i pan Wojtek Zalewski – wystawiacie sobie bardzo nieudolnie swiadectwo w niekompetencji i co gorsza braku profesjonalizmu w sposobie prezentowania materialu. Dyskusji nie da sie zalatwic z pozycji samorzutnie przypisanego autorytetu publicysty a dla osoby ktora troszke jest obeznana z tematyka ktora omawiam wypowiedzi panow swiadcza czesto o fundamentalnej nieznajomosci tematu. Termin „merytoryczny” nie jest sztywno przypisany do tematyki obracajacej sie wokol technologii GMO a komentujacy nie maja obowiazku sie skupiac tylko na tym aspekcie co wielokrotnie sygnalizowalem. Jesli panowie z jakiejs przyczyny czujecie sie niepewnie piszac o kwestiach ekonomicznych, prawnych czy etycznych implementacji technologii GMO a jedynie potraficie pisac o tym jak GMO jest efektywne i nieszkodliwe dla srodowiska…coz nie mnie to oceniac ale brak kompetencji piszacego nie jest zwolnieniem z odpowiedzialnosci za prezentowany material. Mozecie panowie tego nie robic ale bedziecie za to krytykowani tym mocniej i racja bedzie po stronie krytykujacego. Nie wiem co panow uczono w szkole ale odpowiedzialnosc stoi zawsze po stronie prezentujacego teze co staram sie zawsze wyczerpujaco uczynic we wlasnych wpisach. Pana opinia ze mozna de facto zignorowac jakis temat i nie ponosic konsekwencji a jednoczesnie stroic sie w piorka obiektywnego, kompetentnego czy chociazby sprawnego publicysty jest niczym innym jak pana opinia. A ta jest jak wiekszosc osobistych opinii niewiele warta. Rowniez moja wybujala forma nie jest niczym nieuzasadnionym w sytuacji kiedy panowie sami jestescie wobec wlasnych przeciwnikow rownie krytyczni i bezposredni co ja wobec panow. Z ta roznica ze ja z panami probuje dyskutowac uczciwie… i wbrew temu co pan red. Rotkiewicz wciska mi w usta nie pomawiam ani nie rzucam niedorzecznych oskarzen.
Byc moze nie tylko zlozonosc tematyki przerosla panow ze nie mozecie dostrzec odrobiny ironicznego dowcipkowania.
Poza tym chcialbym zauwazyc ze temat az prosi sie o poruszenie w sytuacji kiedy panowie unikacie tematu wspolzaleznosci finansowych instytucji ktory jest bezwzglednym fundamentem do zrozumienia wiekszosci procesow zachodzacych we wspolczesnym swiecie. Nie wiem czemu pan nie chce tego zauwazyc ale pisalem wyraznie ze nie bronie nikomu bycia najbardziej skorumpowanym agentem monsanto – bronie bycia nieuczciwym w przedstawianiu tej informacji. Jesli panowie nawet braliby czesc funduszy…to co z tego? Tylko rozjasniloby obraz. A tak metnie przedstawiajac swoja wlasna pozycje, podpierajac sie nieistniejacym autorytetem tylko sobie panowie szkodzicie.
Wiecej profesjonalizmu a mnie taniego, zenujacego wytykania palcami ze bije murzynow tam gdzie dyskusja zapedza was w kozi rog.
29 sierpnia o godz. 13:21 2259
Globalizm w finansach,
globalizm w genach kukurydzy ,
globalizm w mediach.
Globalizm w umieraniu za interesy globalistów . Panie Zalewski , pan wstydu nie masz , nawet odrobiny ?
29 sierpnia o godz. 13:38 2262
@MR
„No i mogą sobie tego ziemniaka postawić na półce…”
Wiem o tym co nieco. Niestety. Większość projektów naukowych w polskich instytutach/Uniwersytetach to tak naprawdę praca „do szuflady”. Odmianami, które uzyskaliśmy w naszym zakładzie niby hodowcy się interesują, ale gdy przychodzi do magicznych trzech liter „GMO”, zainteresowanie się kończy. Żadna polska spółka hodowlana nie chce się w „to” pakować. Tu nawet nie chodzi o koszty otrzymania nowej odmiany, przecież przekazać możemy ją za darmo (IHAR nie jest instytucją komercyjną). Hodowców nie stać na procedury administracyjne, walkę z przeciwnikami, powtarzanie testów polowych niszczonych przez aktywistów. Kto rozsądny by tego chciał? I kolejny raz powtarzam, kto na tym korzysta najbardziej, że hodowlane spółki w Europie unikają jak ognia GMO? Sami ograniczamy rozwój biotechnologii rolniczej, a następnie dziwimy się, że takie Monsanto jest potentatem/monopolistą na rynku światowym.
A z reszta, nie chce mi się już o tym kolejny raz pisać… 🙁
@zezem
„Co znaczy „tradycyjnych technik” ?”
Tzw. konwencjonalnych, czyli używanych do tej pory i nie podlegającym jakimkolwiek regulacjom prawnym (tylko organizmy transgeniczne takowym podlegają). O tych technikach przeczyta Pan tu: LINK.
„„gorsza” od tej Mosanto w jakim sensie?”
Oczywiście chodzi plonowanie w warunkach stresu (wystąpienia suszy). Odmiana Pioneer (AquaMax) wyprowadzono za pomocą krzyżowania (o ile się nie mylę). Plonuje ona lepiej w czasie suszy, jednak nadal słabiej niż odmiana Monsanto.
@Adalbert
„Globalizm”
A Pan to zapewne swój tekst opublikował pisząc list i wysyłając gołębiem pocztowym… tylko gdzie Pan go wysłał? Czy raczej Pan skorzystał z wygodnictwa siedząc przed komputerem wyprodukowanym przez globalny koncern, podzespoły w tym komputerze zostały wyprodukowane przez jeszcze kilka innych korporacji. Kliknął Pan sobie myszką, na ekranie monitora wyprodukowanych przez globalne firmy i jest Pan szczęśliwy, że globalizacja Pana nie dotyczy… Z tej szczęśliwości wyjmie Pan zapewne sobie piwo holendersie, schłodzone w koreańskiej lodówce, zasiądzie Pan przed kanapą wyprodukowaną w Chinach, a następnie włączy Pan japoński telewizor i sobie pomyśli, ale tym razem temu Zalewskiemu dowaliłem z tą globalizacją. A chwile później wejdzie żona, która wróciła z pracy amerykańskim samochodem terenowym, z dzieckiem ubranym w ciuchy wyprodukowane w chinach (zabawki pewnie też). Przywita się z nią Pan, zamówicie sobie pizzę przez telefon w Pizza Hut i zasiądziecie razem by w spokoju i romantycznej atmosferze obejrzeć wzruszający film z Hoolywood (delektując się chilijskim winkiem). A po filmie wysłucha Pan przed snem w swym odtwarzaczu marki Sony płyty Kurta Waila zachwycając się dźwiękami stworzonymi za oceanem.
Tak, globalizacja zdecydowanie jest do dupy.
29 sierpnia o godz. 14:08 2264
Panie Zalewski,
imponujące, jak dużo Pan wie o swoich czytelnikach 😯
A może to kolejna ekstrapolacja po rozejrzeniu się wokół siebie? 😉
Albo wizualizacja własnych marzeń?
Tylko to siadywanie „przed kanapą” mnie zastanawia.
Sądzi Pan, że Adalbert uprawia jogę? To by był kolejny przykład na globalizację, której Adalbert jest niewolnikiem.
Cóż więc może mieć przeciw jedzeniu sterowanemu przez amerykański koncern.
Surrender, man, surrender!
29 sierpnia o godz. 14:25 2265
@xxx @Nemo
Tak, tak, jestem psem łańcuchowym amerykańskich kapitalistów. Ale to już było i dawno temu. Polecam zatem Pan(i)om przenosiny na bloga astromarii (http://astromaria.wordpress.com/) – tam jest i o spiskach, i o szczepionkach, i o GMO, i o medycynie, i o koncernach. A autorka wszystko sama sprawdziła i opiera się na wiedzy naukowej, choć jej nie ufa (jak Nemo) – tak przynajmniej pisze. Również doszła do tego (chłodną analizą), że koncerny trują nas kwaskiem (pardon: kwasem) cytrynowym. Ale pewnie astromarię świetnie już znacie, więc sam nie wiem po co ja reklamuję.
A na tym blogu to tylko sami agenci Big Pharmy, amerykańskie sługusy i psychopatyczni scjentyści. Pozdrawiam i dziękuję za dyskusję, którą z Nemo i xxx uważam za zakończoną (z mojej strony, oczywiście).
29 sierpnia o godz. 14:39 2266
Panie MR,
dawno temu oświadczył Pan, że nie będzie reagował na moje komentarze, ale widać, że Pana ponosi.
Może łańcuch za długi? 😉
29 sierpnia o godz. 14:50 2267
Pana Zalewskiego wizja adalbertowego życia w szponach globalizacji przygnębia mnie swoim pesymizmem. Tam nie ma nic polskiego! Polskie jest tak podłej jakości, że Adalbert wybiera zagraniczne, czy może tak samo dobre, a nawet lepsze, ale za drogie? I tak źle, i tak niedobrze 🙁
29 sierpnia o godz. 15:02 2268
@nemo
Mi również marzy się „polskie GMO” jeśli ma Pan to na myśli. Wręcz z zazdrością czytam o tym jak to na innych kontynentach wszystko prężnie się rozwija.
29 sierpnia o godz. 15:22 2269
@Nemo
„Może łańcuch za długi?” Więc niech Pan(i) lepiej uważa, bo mogę pokąsać. A sporo mi zapłacili za to. Tak jest Pan(i) niebezpieczny dla Systemu. Pewnie dlatego, że odkrywa prawdę i obnaża spiski, które ONI chcą ukryć…
29 sierpnia o godz. 15:45 2270
Panie MR,
mam za sobą niejedno szczepienie, więc pańskich kłów się nie obawiam. Więcej niż zadrasnąć i tak Pan nimi nie potrafi.
Proszę mi tylko uświadomić ostatnie przeze mnie obnażone spiski, bo moja pamięć mnie zawodzi, a przyda mi się może do memuarów, zanim męczeńsko zginę ZA PRAWDĘ 😎
A poważnie mówiąc, to może Pan jednak zrewiduje swój sposób odpowiadania na niewygodne pytania, bo na razie to się Pan tylko ośmiesza.
29 sierpnia o godz. 16:23 2271
@Nemo
Jak Pan(i) zada poważne i racjonalne pytanie, to postaram się poważnie i racjonalnie na nie odpowiedzieć.
29 sierpnia o godz. 16:25 2272
Szanowny panie Zalewski , niech pan uważnie słucha .
Kilka lat temu w czasie pobytu w Chicago włączam polonijne radio i słucham wypowiedzi profesor medycyny z Michigan , która prowadzi badania nad rakiem piersi u kobiet.
Ta pani apelowała do polskich emigrantek aby wzięły udział w programie badawczym nad rakiem piersi. Okazuje się , że zachorowalność na raka piersi była w tym czasie w Polsce 3 razy mniejsza niż w Stanach , ale emigrantki z Polski po kilkuletnim pobycie
miały juz taką samą zachorowalność jak Amerykanki.
Żywność panie Zalewski jest lekarstwem .
Niech pan wytłumaczy tę chorobliwość otyłość obecnego pokolenia .
Patentowanie genów przez laboratoria jest amoralne.
Takich wątpliwośći jest wiele, ale pan optuje za globalizacją , która w polskim wydaniu „Balcerowiczowskim” jest neoniewolnictwem.
29 sierpnia o godz. 16:34 2273
@Wojciech
„zachorowalność na raka piersi była w tym czasie w Polsce 3 razy mniejsza niż w Stanach , ale emigrantki z Polski po kilkuletnim pobycie miały juz taką samą zachorowalność jak Amerykanki.”
A gdzie można znaleźć publikację naukową na ten temat?
29 sierpnia o godz. 18:03 2274
@Wojciech Zalewski
„Mi również marzy się „polskie GMO” jeśli ma Pan to na myśli. Wręcz z zazdrością czytam o tym jak to na innych kontynentach wszystko prężnie się rozwija.”
Jak nalezy rozumiec ‚polskie GMO’? I na ile bedziemy odnosili korzysc z tego ze wlascicielem patentu bedzie jakis Bioton a nie Monsanto? Czy polskie PKP, KGHM czy TP byly w czymkolwiek mniej bezwzgledne w lupieniu polskiego klienta?
I co dokladnie sie na innych kontynentach rozwija.Czy ma pan jakies dane ktore pokazuja jak przynajmniej dywersyfikuje sie udzial firm w rynkach. Bo do niedawna wizyta na stronie wikipedii Monsanto wciaz przypisywala tej firmie 90% patentow na swiecie…
@Wojciech
Akurat wedlug wiedzy ktora ja posiadam epidemia otylosci w USA jest spowodowana nie tyle modyfikowana genetycznie zywnoscia ile skladnikami wysokoprzetworzonego jedzania – syropem wysokofruktozowym z kukurydzy, licznymi olejami z tluszczami trans – wszystko efekt ogromnego nadmiaru produkcji wlasnie kukurydzy czy soi ktora trzeba gdzies utylizowac – wiec wciska sie ja nagminnie ludziom nie tylko przez reklame ale takze pod pretekstami roznych piramid zywieniowych, zalecen FDA… A to akurat nie jest spowodowane GMO ale polityka rzadu USA… GMO sa raczej efektem dazacycm do jak najefektywniejszego wykorzystania zasobow na takim rynku.
Jesli chodzi o zwiekszona zachorowalnosc na raka to przyczyn jest mnostwo akurat i nie samo GMO moze tu miec czarne sumienie. Choruja na raka ludzie starajacy sie zywic czesto „nie-GMO” bo jest cala masa produktow przemyslowych ktore moga go powodowac. Ogolnie rak jest choroba cywilizacji przemyslowej a nie tylko GMO.
@MR
Gratuluje panu odwaznej decyzji. Przywyklem juz ze jest calkiem spora grupa ludzi ktorzy w dyskusji bazuja na swoim wyimaginowanym autorytecie i maja pogardliwy stosunek do ludzi ktorzy nie pasuja do ich swiatopogladu. Sporo jest jednak takich ktorzy sa w stanie sie zreflektowac ze dyskusja prowadzi do nikad, zrozumiec o co chodzi rozmowcy i z reguly wychodza z tego calkiem poprawne dyskusje jak tylko zadadza sobie wysilek przeczytac to co rozmowca pisze a nie to co im sie wydaje. Oba gatunki publicystow sa obecne na polityce. Pan ewidentnie wydaje sie nalezec do typu pierwszego. Panski wybor.
Swoja droga to zastanawiajace ze patrzac na wpisy rownie wiele osob dotyka kwestii zagrozenia technologii jak i metodologii jej implementacji. A pan Rotkiewicz i pan Zalewski dziwia sie jak ludzie sa wkurzeni ze ignoruja komentarze ktore nie dotycza tylko i wylacznie pierwszego a milcza na temat drugi…
Ech.
29 sierpnia o godz. 18:10 2275
@Wojciech Zalewski #Adalbert
Mysle ze powinien sobie pan sprawdzic co kryje sie pod metka „globalizm”. Czesto chodzi nie tyle o sam podzial pracy miedzynarodowy ile o zgrozo..znow o sposob implementacji.Mozna globalizowac sie przez wolny handel a mozna przez umowy korporacji z rzadami dzieki ktorym zawsze jakos dziwnie wiecej benefitow maja producenci niz konsumenci.
Globalizacja w wykonaniu wielkich koncernow zaskakujaco niewiele ma wspolnego z wolnym rynkiem czy nawet fundamentalna etyka prowadzenia dzialalnosci biznesowej.
I mysle ze podswiadomie o to chodzi ludziom ktorzy krzycza „globalizacja ba” a jednoczesnie popieraja „fairtrade” ktore przeciez jest tak samo dzieckiem globalizacji.
I prosze mi nie pisac ze moze to i prawda ale to jest jedyna skuteczna forma miedzynarodowej integracji rynkow bo szlag mnie naprawde juz trafi tym razem.
29 sierpnia o godz. 18:23 2276
@Wojciech
http://www.nationmaster.com/graph/hea_bre_can_inc-health-breast-cancer-incidence
Jeśli wierzyć tym statystykom, to najczęściej chorują Europejczycy, a przecież w Europie GMO spożywa się znacznie mniej niż w Amerykach! Więc jak to jest? Znowu się jakiemuś profesorowi palma odbiła. Niestety sporo psorów to idioci i to właśnie tacy pchają się do mediów. A pośród polskich psorów z Ameryki to już w ogóle jakaś plaga.
„Niech pan wytłumaczy tę chorobliwość otyłość obecnego pokolenia .”
Brak ruchu i śmieciowe żarcie – to nie tylko fast food, ale np. serki topione, parówki, słodkie napoje itd.
„Patentowanie genów przez laboratoria jest amoralne.”
Było poruszane wiele razy. Tradycyjne odmiany też są patentowane, bo ktoś zadał sobie trud ich opracowania. Zachęcam do przeczytania starszych artykułów zamiast powtarzać te same zarzuty. Swoją drogą może byłoby rozsądne stworzyć takie FAQ i odpowiadać samymi numerami pytań. Albo jakieś gotowe copy-paste z odpowiedziami 😛
29 sierpnia o godz. 18:47 2277
@ MR
O tym programie zachęcającym emigrantki z Polski do brania udziału w programie badań nad rakiem piersi słyszałem wielokrotnie w programie radiowym rozgłośni polonijnej. Nie wiem czy dobrze pamiętam, ale prawdopoobnie była to stacja 1030 AM.
W Chicago mieszka i pracuje wielu polskich lekarzy . Niektórzy z nich wykładają na miejscowych uniwersytetach.
Głobalizacja pod nadzorem spekulantów i hurtowników jest makabrycznym wynalazkiem drugiej połowy XX wieku. Wolny rynek , to jest coś zupełnie innego niż globalizacja pod nadzorem funduszy hedgingowych i spekulantów z ponadnarodowych korporacji.
To nie są żadne wytarte slogany , to zwiastun dramatu i zapowiedź kolejnej awantury światowej.
29 sierpnia o godz. 20:04 2278
@Wojciech
Informacja, że była to stacja 1030AM mało wyjaśnia, rzekłbym nawet, że nic. Więc może jak już Pan znajdzie nazwisko tej pani naukowiec, jej publikacje na ten temat, to wtedy Pan tu wróci i wrzuci linka i sobie podyskutujemy. Bo na razie, szczerze mówiąc, nie ma za bardzo o czym.
30 sierpnia o godz. 3:02 2280
Jedyne co mi się wygoolowało to to:
http://www.epi.msu.edu/zdrowieplus/polish/rezultatyzusa.htm
ale i tak i tak nie wiem o co chodzi w tej dyskusji.
Na marginesie,- pisanie, że „Informacja, że była to stacja 1030AM mało wyjaśnia, rzekłbym nawet, że nic. ” jest w XIX wieku niepoważne. Proszę wpisać sobie w google „1030am chicago” albo jeszcze dodać do tego „polonijne radio”, chociaż wątpię aby to było konieczne. Znajdzie pan rozbudowaną stronę internetową a tam od cholery adresów poczty elektronicznej pracujących tam osób. Jaki to problem skrobnąć liścik z zapytaniem, nawet tak nieprecyzyjnym jak opis @Wojciecha?
Świat jest bardzo mały i komentarze chamskich polskich parlamentarzystów o „chicagowskiej małpiarni” małpiarnia ta słyszy w czasie rzeczywistym. Podobnie jak wypowiedzi polskich polityków, aktorów, pisarzy czy księży wygłaszane w niby „kameralnej” atmosferze jakiegoś polonijnego radia (z których wszystkie są online), telewizji, klubu, salki parafialnej czy restauracji natchmiast są umieszczane na youtube.
30 sierpnia o godz. 3:03 2281
Rzeczywiście , w XIX byłoby niepoważne 😉
30 sierpnia o godz. 7:27 2284
@zza kałuży
Pan mnie chyba w ogóle nie zrozumiał. Ja wiem, że w Chicago jest polonijne radio (zdarzyło mi się nawet kilka razy w takowym występować), i to zdaje się nie jedno. Ale jeśli ktoś, jak Wojciech, prosi o odniesienie się do jakichś rewelacji na temat nowotworów, które mają być na dodatek jakoś (ciekawe jak?) związane z GMO, to powinien przywołać publikację naukową albo co najmniej źródło tych informacji w postaci nazwiska naukowca i jego wypowiedzi.
30 sierpnia o godz. 8:32 2289
Świetny artykuł z Niemiec:
http://www.zeit.de/wissen/umwelt/2012-08/gentechnik-usa-duerre-bayer
30 sierpnia o godz. 9:25 2293
@mr27
No właśnie nieświetny, a odpowiedzią na niego jest właśnie ten wpis na blogu. No bo co mamy w artykule? Typowy zbiór pojazdów po GMO, że prowadzi do monokultur, że zmniejsza ilość nakładu pracy (oczywiście to źle, bo rozleniwia rolników) no i ponoć jest mniej odporne. Następnie puste stwierdzenie, że odmiany Monsanto odporne na susze nie będą wcale na nią odporne, bo „susza nie równa suszy”, a w sumie to są odmiany powstałe przez krzyżowanie, które też mają zwiększoną odporność na susze (omówione tutaj na blogu). Brak konkretów, misz-masz i nie na temat.
30 sierpnia o godz. 15:12 2299
Zadam tylko jedno pytanie do szanownych czytelnikow… czy ktos potrafi podac liczbe pozwow i procesow sadowych w jakie byl do tej pory uwiklany amerykanski koncern „Monsanto”?
30 sierpnia o godz. 15:40 2300
@Jerry12
Od 1997 roku do chwili obecnej Monsanto wniosło 144 sprawy przeciw rolnikom amerykańskim, co daje zawrotną ilość 13 spraw na rok. Jest to ilość wręcz znikomą biorąc pod uwagę fakt, że w USA jest 2 000 000 rolników.
Jak widać nie jest prawdą wygłaszaną przez przeciwników GMO, że Monsanto wytacza tysiące spraw przeciw rolnikom amerykańskim.
30 sierpnia o godz. 15:52 2301
A ja dodam, że Monsanto podaje na swojej stronie internetowej, iż w USA liczba rolników kupujących od nich nasiona GMO wynosi ok. 250000. Czyli te 145 spraw to jest 0,058% rolników uprawiających GMO kupione od Monsanto.
30 sierpnia o godz. 15:54 2302
Natomiast jeśli Pan pyta w ogóle o liczbę procesów, w które zaangażowana była ta firma zarówno jako pozywający, jak i pozywany, to nie mam bladego pojęcia. Ale pewnie wystarczy napisać do nich maila z pytaniem. Może prowadzą taką statystykę.
Tak z czystej ciekawości – a dlaczego Pan o to pyta?
30 sierpnia o godz. 16:03 2303
@MR
„Czyli te 145 spraw to jest 0,058% „
Myli się Pan i to bardzo. Liczbę 250000 należy pomnożyć przez ilość lat (co roku przecież kupują nowe nasiona). Uwzględniając, że w pierwszych latach liczba rolników kupujących GMO była niższa niż obecnie to szacuję liczbę rolników na 150000 rocznie w okresie 16 lat. Co daje nam łącznie 2 400 000. 144 spraw podzielone przez 2 400 000, daje nam 0,006%.
30 sierpnia o godz. 16:50 2304
@Zalewski
Racja, ok. 250 000 rocznie rolników w ostatnich latach.
30 sierpnia o godz. 19:23 2306
To jest znikoma ilosc tylko dla osoby ktora nie ma pojecia jak dziala system prawa amerykanskiego. Pisalem juz obszerny komentarz na temat jaki sie ma system prawa zwyczajowego oparty o precedensy i z rozbudowana tradycja ugod przedsadownych do prawa kodeksowego takiego jakie mamy i powszechnie znamy w Polsce czy Europie.
Pozory moga mylic.
W USA dominuja ugody przedsadowne – w kazdym aspekcie sadownictwa, nawet w zakresie prawa karnego. Nie pomne statystyk ale padaja rozne liczby 4 na kazda sprawe bez „plea bargain” a nawet 8, 10 czy 12. W przypadku prawa karnego musi zapasc wyrok ale w przypadku prawa cywilnego nie i dlatego takie statystyki bylyby trudne do oszacowania, trzeba by popytac poszczegolne Bar Associations. Jesli podaje ktos liczbe 13 spraw rocznie to nie jest to znikoma liczba TYLKO 13 spraw na rok ale byc moze kolosalna liczba AZ 13 spraw na rok. Logika jest nastepujaca i tlumaczylem to juz we wpisie o decyzji sedzi Buchenwald z Nowego Jorku w sprawie farmera z Portland. Idac do sadu ryzykujemy cala procedure dowodowa wraz z mozliwoscia dopuszczenia lub niedopuszczenia dowodow, calkowita dowolnosc formy wyroku (chyba ze sedzia jest kupiony) i sporo szans na pomylke w procesie. Rowniez wyrok jesli bedzie mial zakres nie majacy precedensu w prawie do tej pory moze posluzyc za precedens na przyszlosc – przez co jesli w ugodzie Monsanto zalozmy zgadza sie na strate 10% a w sadzie straciloby 15% to na przyszlosc kazdy pozwany rolnik bedzie wybieral rozprawe i powolywal sie wlasnie na tamten precedens. Tak wiec w interesie Monsanto jest zalatwic wszystkie sprawy przed rozprawa – na ich warunkach poniewaz farmerow nie zawsze stac na sztab prawnikow a dopiero rozprawa pozwala zasadzic zwrot kosztow. W ugodzie koszty ponosi strona a wiec rolnik z wlasnej kieszeni.
Do tego nalezy pamietac ze w mysl prawa patentowego i licencji ktore podpisuje rolnik to Monsanto jest prawne domagac sie tego czy tamtego i rolnik znajduje sie w pozycji podobnej do ludzi pozywajacych wladze federalne czy stanowe o zmiane prawa.
Teraz do statystyki nalezy wziac pod uwage ile wykrytych przypadkow naruszen licencji jest rocznie i do tej wielkosci porownac 13 srednio spraw rocznie. Rowniez nalezy to rozpatrywac w zakresie przedmiotowym i wlasciwosci miejscowej czyli czy jest to sad stanowy czy przypuszczalnie federalny (prawo patentowe jest na szczeblu federalnym)… Regula jest taka ze jesli podobna sprawa raz zostala przegrana nikt nie bedzie pchal sie do sadu wiec jest to pod wieloma wzgledami 13 NOWYCH spraw rocznie. To nie jest Polska z wolna amerykanka w sadach… to jest kraj w ktorym nieprzerwana tradycja sadownictwa ma juz bez mala 230 lat tylko w ramach obecnego systemu. Prosze zauwazyc ze przelomowe sprawy – wiele z nich stanowi potem kanwe filmow takich jak chociazby „Erin Brockovich” czy „North Country” ( a o takich wlasnie sprawach mowimy – dotyczacych interpretacji przepisow prawa) odbywaja sie tylko
RAZ. Nikt przy zdrowych zmyslach nie powtarza przegranej batalii corocznie….
Do tego trzeba tez wiedziec o co pozywa Monsanto. czy tylko o zaleglosci, dochowanie warunkow umownych czy byc moze tez jakies horrendalne kary umowne ktore maja raz na zawsze nauczyc klienta przestrzegania umowy licencyjnej. Zaniechanie kary umownej moze byc fantastycznym punktem przetargowym wlasnie w zawarciu ugody.
No i sprzedawca pozywa klienta… to jest rzadkosc. Opinia pana Zalewskiego i red. Rotkiewicza jest conajmniej niepoprawna nastomiast statystyki o ktore sie opieraja sa niekompletne i bardzo mylace dla laika. Wg mnie pokazuje wlasnie bardzo agresywna polityke Monsanto wg klientow i to bez wdawania sie w szczegoly ktore moga pokazac realia blizsze temu co obecnie feruje red.Rotkiewicz ale takze moga byc to naprawde bezwzgledne praktyki ktore sa skrzetnie ukrywane klauzula poufnosci etc.
30 sierpnia o godz. 20:51 2307
@ Wojciech Zalewski
pisze Pan „Myli się Pan i to bardzo. Liczbę 250000 należy pomnożyć przez ilość lat (co roku przecież kupują nowe nasiona). Uwzględniając, że w pierwszych latach liczba rolników kupujących GMO była niższa niż obecnie to szacuję liczbę rolników na 150000 rocznie w okresie 16 lat. Co daje nam łącznie 2 400 000.”
Niestety, trudno się zgodzic z takim wyliczeniem. Jak ktoś jest rolnikiem, to następnego roku prawdopodobnie tez nim będzie, mało tego, moze nim byc przez te całe 16 lat, a Pańskie wyliczenie miałoby sens, gdyby to faktycznei co roku byli zupełnie inni ludzie.
31 sierpnia o godz. 6:23 2309
@Wojciech Zalewski i MR
Niestety takimi „statystycznymi analizami” jak ta użyta w próbie odpowiedzi na pytanie Jerry12 całkowicie palicie panowie swoją wiarygodność. Stawiacie mnie w identycznej sytuacji jaka już poprzednio była dyskutowana na tym blogu. Mianowicie doprowadzacie mnie do wniosku, że skoro (celowo?) wprowadzacie czytelnika w błąd w sprawie „A” (=> prawne sposoby postepowania Monsanto => liczba spraw w sądzie) to być może także nie jesteście wiarygodnymi co do szczegółów technicznych procesu GMO (jego naukowych podstaw i badań).
Jakiś czas temu podałem link do wzoru umowy jaką Monsanto podsuwa rolnikowi. Dyskutowaliśmy szczególy tej umowy. Wskazywałem na zmuszanie rolnika w umowie do zgody na postepowanie arbitrażowe a nie sądowe. Pisałem, że w postępowaniu arbitrażowym jest możliwe ukrywanie warunków ugody a nawet samego faktu zawarcia takiej ugody a postepowaniu sądowym jest to albo niemożliwe albo bardzo utrudnione.
Wyjaśniałem, że wcale nie jestem jakimś dzikim przeciwnikiem GMO a tylko staram się nauczyć nowych dla mnie rzeczy. I dzieliłem się wrażeniem, że jakiekolwiek byłyby rzeczywiste właściwości GMO to przez fakt przyjęcia przez Monsanto takiej a nie innej taktyki postepowania w sporach z rolnikami patrzę na tę firmę z obrzydzeniem i że w żadnym wypadku wrażenie jakie wywiera na mnie ich taktyka nie pomaga mi uwierzyć w nieszkodliwość GMO.
Panowie wydajecie się zupełnie nie pamiętać tej dyskusji i mało tego, łykacie sposób argumentacji Monsanto z ich strony internetowej naiwnie jak dzieci. Jeżeli nie naiwnie, to jeszcze gorzej.
xxx pięknie wyjaśnił szczegóły, nic dodać nic ująć. Ja jakiś czas temu tu na blogu próbowałem zrobić to samo językiem laika,- za źródło argumentów mając tylko i wyłącznie własną uwmowę Monsanto. Cieszę się, że moja intuicja była całkowicie zgodna z opinią xxx.
31 sierpnia o godz. 6:55 2310
@zza kałuży
Proszę Pana, chyba trochę Pan się zagalopował z ocenami wiarygodności bloga czy dziennikarza Polityki, wyciąganymi na podstawie kilku przeliczeń. Pan Jerry12 zadał pytanie i otrzymał odpowiedź. Z przeliczeń każdy niech wyciąga sobie wnioski jakie chce. W żaden sposób powyższej „statystyki” nie poddawałem żadnej analizie, oprócz stwierdzenia, że organizacje zwalczające GMO kłamią twierdząc, że spraw w sądach przeciw rolnikom są tysiące.
„wprowadzacie czytelnika w błąd w sprawie „A” (=> prawne sposoby postepowania Monsanto => liczba spraw w sądzie)”
Przepraszam, ale czy cokolwiek sugerowałem w sprawach „prawnych sposobów postępowania firmy Monsanto”? Wydaje mi się, że nie.
To Pan chyba zdaje się nie pamiętać poprzedniej dyskusji. Nie bronię umów licencyjnych (tej czy innej firmy), być może są źle skonstruowane, tu miejsce jest do popisu dla administracji, czy jeszcze innej instytucji. Podejrzewam, że takie same lub bardzo podobne umowy rolnicy podpisują kupując konwencjonalne odmiany zbóż. Jeśli są złe/niezgodne z prawem/stawiają rolnika w przegranej pozycji, to tak samo jak Pan jestem przeciw takim praktykom. To samo twierdzę niezmiennie od „x” czasu.
„Monsanto takiej a nie innej taktyki postepowania w sporach z rolnikami patrzę na tę firmę z obrzydzeniem i że w żadnym wypadku wrażenie jakie wywiera na mnie ich taktyka nie pomaga mi uwierzyć w nieszkodliwość GMO.”
I znów, co do tego ma bezpieczeństwo GMO, jakie praktyki stosuje Monsanto przy podpisywaniu umów? Proszę kupować nasiona u konkurencji, wtedy Pan pokaże co o nich myśli.
Kolejny raz pytam. Skoro te umowy są tak niekorzystne i jak widać wszyscy o tym wiedzą, chyba oprócz najbardziej zainteresowanych, to dlaczego je tak chętnie podpisują? Dlaczego to rolnicy organiczni protestują przeciw tym umowom skoro nie będą mieli szans ich nawet podpisać? Tego Pan nie dostrzega?
31 sierpnia o godz. 14:01 2311
Komentarze pana Zalewskiego przypominaja mi „rade” jakiej udzielil moim rodzicom jeden gosc ze Szwecji w czasach PRL. Brzmiala ona mniej wiecej tak:
„Jesli w waszym kraju jest tak zle czemu nie wyjedziecie jak inni?”
Pan Zalewski szybko bardzo zmienia front dyskusji na „bezpieczenstwo gmo” zawsze kiedy wyjdzie ze zagalopowal sie ze swoimi komentarzami. Innymi slowy logika jest taka…tak dlugo jak mu nikt nie krytykuje wpisow pisze o tym czy owym…jak okazuje sie ze zabrnal daleko poza swoje pole kompetencji i pisze nieprawde zawsze jest to samo „A co ma to do bezpieczenstwa GMO”.
A kto pierwszy zaczal prosze pana?
Poza tym wlasnie po to jest moj dowcip z poczatku. Wszystko w problemie GMO co wychyla sie poza sama samiusienka technologie w laboratorium jest scisle powiazane. I tak nie da sie kupic nasion u konkurencji bo Monsanto ma patent. Konwencjonalne nasiona nie sa z reguly objete licencja poniewaz nie patentuje sie – a przynajmniej nie patentowalo sie – odmian uzyskanych metoda krzyzowki na tych samych zasadach. Wiec o ile Monsanto nie ma problemu z wykazaniem naruszenia patentu – poniewaz opatentowany jest sam gen jak i METODA JEGO ZASTOSOWANIA i sprawa jest przegrana dla rolnika z reguly to w przypadku klasycznej krzyzowki to firma musi udowodnic najpierw ze costam zostalo niedotrzymane. Wlasnie dlatego prawie nigdy nie slyszy sie o sprawach w innych dysputach niz GMO.Bo nie ma tam za bardzo o czym mowic..ot sprawy jak o cieknacy dach ktorego nie zreperowal wykonawca na gwarancji.
Poza tym najbardziej irytujace jest u pana Zalewskiego nastepujaca sprawa – cytuje:
” Jeśli są złe/niezgodne z prawem/stawiają rolnika w przegranej pozycji, to tak samo jak Pan jestem przeciw takim praktykom.”
Jest pan zawsze przeciw w momencie kiedy znajduje sie pan w narozniku w dyskusji.
Bo chwile pozniej krytykuje pan ludzi ktorym przed chwila przyznal racje tak samo jak wczesniej. Wogole nie weryfikuje swoich osadow, pisze tendencyjnie i zadnym innym zachowaniem nie potwierdza ze wogole przewiduje ze cos moze byc w umowie lub patencie zlego.Jak na osobe ktora pisze non stop o rzeczach ktore sa potencjalnie zle ma pan niskie zainteresowanie tym o czym pan pisze.
Ja nie jestem przeciwnikiem GMO.Nie kwestionuje bezpieczenstwa zywnosci – poza tym w granicach rozsadku oczywiscie. Nie odbieram producentom modyfikowanej zywnosci prawa do zyskow ani prodycentom GMO prawa do zarabiania na produkcie. Co wiecej chwale rynkowe i biznesowe alternatywy. I tak jak pan ( rzekomo ) jestem przeciwnikiem zlych rozwiazan prawnych i zachowan przeczacych wlasciwej etyce biznesu od „x” czasu. Jednym slowem – prawie kropka w kropke mam pozycje taka jak pan. I prosze popatrzec co ja pisze a co pan pisze.,,
To sie nazywa prosze pana albo hipokryzja albo zwyczajne klamstwo. I za kazdym razem jak sie lapie na tym pana za jezyk jest ta sama spiewka… „a co ma to wspolnego z bezpieczenstwem GMO”. Albo zarzuca sie krytykowi ze obraza piszacego bo wytyka sie prawde ktora az kole w oczy.
31 sierpnia o godz. 14:17 2312
„xxx”
„pisze nieprawdę zawsze jest to samo”
Proszę podać cytat z mojej odpowiedzi do @Jerry12, w której napisałem nieprawdę.
„…„A co ma to do bezpieczenstwa GMO””
No właśnie, kto pierwszy zaczął? (cytując Pana)
Pan @zza kałuży napisał, cytuję:
„Monsanto takiej a nie innej taktyki postepowania w sporach z rolnikami patrzę na tę firmę z obrzydzeniem i że w żadnym wypadku wrażenie jakie wywiera na mnie ich taktyka nie pomaga mi uwierzyć w nieszkodliwość GMO”
Nie ja zacząłem ten wątek i jedynie skomentowałem wypowiedź.
31 sierpnia o godz. 15:07 2313
„xxx”
„nie da sie kupic nasion u konkurencji bo Monsanto ma patent.”
Nie da się. Taki znawca Ameryki takie rzeczy pisze? Dziwne, przecież DuPond (Pioneer) ma odmiany odporne na glifosat, podobnie firma Dow. Reszty nie sprawdzałem, ale prawdopodobnie również.
„Konwencjonalne nasiona nie sa z reguly objete licencja poniewaz nie patentuje sie – a przynajmniej nie patentowalo sie – odmian uzyskanych metoda krzyzowki na tych samych zasadach.”
Ja myślałem, że Pan naprawdę wie co nieco o prawie, a tu proszę. Specjalistą od patentów nie jestem, ale nie wiem co ma patent do umów licencyjnych? W Polsce nie ma GMO a wszystkie odmiany są chronione prawem licencyjnym i rolnicy owe licencje powinni podpisywać. Co do rolników amerykańskich. Jeśli uważa Pan, że konwencjonalne odmiany nie podlegają ochronie autorskiej to się Pan bardzo myli (nie chcę używać Pana ulubionego słowa „kłamie”).
Pan tak obeznany z prawem to wyjaśni mi, nieukowi czym jest Plant Variety Protection Act of 1970, lub choćiaż przetlumaczy na ojczysty:
„The PVPA (Plant Variety Protection Act) gives breeders up to 25 years of exclusive control over new, distinct, uniform, and stable sexually reproduced or tuber propagated plant varieties. A major expression of plant breeders’ rights in the United States, the PVPA grants protection similar to that available through patents, but these legal schemes differ in critical respects”
31 sierpnia o godz. 16:06 2314
@ Wojciech Zalewski
Czy osobowy Fiat, Volkswagen i Toyota to ten sam produkt? W koncu wszystkie maja po cztery kolka i jezdza… Rozmawialismy o produkcie Monsanto a nie o substytutach DuPonta. Lapie mnie pan za slowka w ten kuriozalny sposob i znowu bede musial nieuczciwie oskarzac pana o jakies niecne sztuczki a pan bedzie sie slusznie unosil oburzeniem.
Panski „kontrargument” o licencjach jest iscie przezabawny. Ostatnie zdanie:
„the PVPA grants protection SIMILAR to that available through patents, but these legal schemes DIFFER in CRITICAL respects”
Naprawde??? A pan sie dziwi ze komentujacy jezdza po panu jak po burej suce.
Najwyrazniej pisalem nie dosc jasno ze licencja to cos innego niz patent. Jak wszyscy lepiej znajacy sie ode mnie na prawie wiedza licencja to umowa na implementacje a patent to monopol na rozwiazanie techniczne… Zatem licencji mozna udzielic na patent jak i na sprzedaz burakow.
Patent mozna wydac na produkcje bakow. Jesli pusci pan baka to wowczas pogwalci pan patent bez wzgledu czy podpatrzyl pan to gdzies czy samemu doszedl jak to zrobic. Licencja dziala inaczej. Mozna wydac licencje na puszczanie bakow ale najpierw musi ja pan podpisac a potem zawsze moglby powiedziec ze w domu smierdzi bo naprodukowal pan bakow przed podpisaniem licencji. Licencja obejmuje tylko licencjobiorce. Patent obowiazuje wszystkich bez wyjatku i w sposob absolutny.
W dodatku patent na puszczanie bakow bedzie zawsze rozpatrywal w USA sedzia federalny. Licencje..tu przyznam sie ze nie wiem, ale jest spora szansa ze jesli PVPA tego nie zastrzegl to sady stanowe. A to rowniez kolosalna roznica.
Czy teraz pan rozumie. Bo bardziej przyziemnie nie potrafie tego wyjasnic.
31 sierpnia o godz. 16:20 2315
Co do reszty sie nie bede wypowiadal bo do tej pory mialem wrazenie ze pan swiadomie przekreca znaczenie moich slow. Teraz – po tym smutnym kiksie z przytaczanym przez pana cytatem – mam wrazenie ze moze to nie jest swiadome. Pan chyba naprawde nie rozumie o czym pisalem. „Nieprawda” dotyczyla kazdej dowolnej sytuacji kiedy cos pan napisze blednego z tym ze mnie chodzilo o to jak momentalnie zmienia pan front i temat kiedy to nastapi – a nie ze w jakiejs konkretnej wypowiedzi napisal pan nieprawde. W „kto zaczal” chodzilo mi o to ze pan mimo iz z uporem twierdzi ze najwazniejszym tematem jest bezpieczenstwo gmo i skrzetnie to podkresla caly czas pije do innych aspektow problemu w swoich wpisach ktore z definicji sa poczatkiem kazdej dyskusji przeciez!
Operowanie jezykiem to taka sama umiejetnosc jak manipulowanie genami. Mozna miec 6 z biologii i jednoczesnie 2 z Polskiego na maturze.To dwa rozne zbiory umiejetnosci w koncu. I nie jest to absolutnie przytyk czy obelga ale jedynie wyrazna metafora do obserwacji jaka mnie w chwili obecnej nachodzi wiec prosze sobie nie nadinterpretowywac.
31 sierpnia o godz. 16:46 2316
Sila rozpedu chcialbym jeszce dodac ze tak jak jestem przeciwnikiem patentow ktore sa bezprawnym zawlaszczeniem praw tak calkowicie popieram licencje ktore sa niczym innym jak sformalizowanym warunkiem przekazania lub sprzedazy ograniczonego prawa wlasnosci do fizycznego przedmiotu. Nie jestem fanem rozwiazan ekstremalnych takich jak zakaz przechowywania ziarna ale z drugiej strony nie jestem pewien ze takie zapisy utrzymalyby sie w licencjach na dlugo poniewaz licencja jako duzo slabsze zabezpieczenie interesu producenta wymusza wieksza wspolprace.
Monsanto natomiast posiadajac patent moze lac na odbiorcow sikiem prostym co tez regularnie wydaje sie robic. Rownize nalezaloby zauwazyc ze te 13 spraw rocznie wcale nie musza dytyczyc klientow monsanto – moga dotyczyc ludzi calkowicie niezwiazanych umowami ktorzy pogwalcili patenty w mysl prawa. Sytuacja niemozliwa w przypadku licencji.
25 listopada o godz. 20:06 12987
http://www.youtube.com/watch?v=pdvxdC9NPB8
„Do tej pory można było przypuszczać, że główną przyczyna śmierci szczurów był pestycyd dodawany do ziarna kukurydzy. Lecz po raz pierwszy badania jasno wykazały ze szczury mogła zabić sama transgenetyka.
Oznacza to, że tylko przez ingerowanie w genom roślinny w celu jego zmodyfikowania możemy się liczyć z następstwami, jakich nikt nie jest w stanie przewidzieć. Wystarczy to, by ponownie zweryfikować wszystkie naukowe podstawy, które doprowadziły do powstania organizmów genetycznie modyfikowanych.”