Reklama
Polityka_blog_top_bill_desktop
Polityka_blog_top_bill_mobile_Adslot1
Polityka_blog_top_bill_mobile_Adslot2
GMObiektywnie - Blog Wojciecha Zalewskiego GMObiektywnie - Blog Wojciecha Zalewskiego GMObiektywnie - Blog Wojciecha Zalewskiego

14.06.2012
czwartek

Badania polskich naukowców potwierdzają – pasze GMO bazpieczne

14 czerwca 2012, czwartek,

Wyniki wieloletnich i wielopokoleniowych badań przeprowadzonych w dwóch polskich jednostkach naukowych jednoznacznie wskazują, że karmienie zwierząt gospodarskich paszami zawierającymi komponenty genetycznie modyfikowanych zbóż nie powoduje jakichkolwiek negatywnych efektów.

Wyniki raportu o tytule: „Pasze GMO a produkcyjność i zdrowotność zwierząt”, zostaną zaprezentowane oficjalnie 26 czerwca w Krakowie. Zachęcam wszystkich zainteresowanych do wzięcia udziału w tym wydarzeniu. Cały raport można pobrać ze strony Instytutu Zootechniki w Balicach.

W realizacji badań uczestniczyli naukowcy z dwóch polskich instytutów: Instytutu Zootechniki PIB w Krakowie oraz Państwowego Instytutu Weterynaryjnego PIB w Puławach. Pełny temat realizowanego zadania brzmiał następująco:
„Wpływ pasz GMO na produkcyjność i zdrowotność zwierząt, transfer transgenicznego DNA w przewodzie pokarmowym oraz jego retencję
w tkankach i produktach żywnościowych pochodzenia zwierzęcego”

Celem badań było:
„określenie wpływu stosowania genetycznie zmodyfikowanych materiałów paszowych (poekstrakcyjnej śruty sojowej i śruty kukurydzianej) w żywieniu zwierząt gospodarskich (drobiu, trzody chlewnej i bydła) na uzyskiwane wskaźniki produkcyjne, status metaboliczny i zdrowotny organizmu, jakość uzyskiwanych produktów oraz transfer transgenicznego DNA w organizmie, w tym możliwość jego obecności w produktach spożywczych pochodzenia zwierzęcego.”

Naukowcy z Balic zajmowali się głównie wskaźnikami wzrostu i produkcyjności zwierząt gospodarskich natomiast naukowcy z Puław zajęli się analizą histopatologiczną narządów wewnętrznych oraz wskaźnikami morfologicznymi, biochemicznymi i immunologicznymi krwi. Badania przeprowadzono na następujących zwierzętach: kurczęta rzeźne, kury nieśne, tuczniki, lochy, cielęta oraz krowy mleczne.

Naukowcy w posumowaniu wyciągają następujące wnioski:
1. „Nie stwierdzono negatywnego wpływu poekstrakcyjnej śruty sojowej z soi RR i śruty z ziarna kukurydzy MON 810 na wskaźniki produkcyjne, jakość uzyskiwanych produktów odzwierzęcych oraz status metaboliczny i zdrowotny organizmu, w tym efektywność odpowiedzi immunologicznej – co wskazuje, że badane, genetycznie zmodyfikowane materiały paszowe są równoważne pokarmowo, w żywieniu drobiu, trzody chlewnej i bydła, z odpowiednimi paszami konwencjonalnymi (ziarnem kukurydzy i poekstrakcyjną śrutą sojową).”

2. „Brak obecności transgenicznego DNA w dalszych częściach przewodu pokarmowego (począwszy od treści jelit cienkich) świadczy o wysokiej efektywności jego trawienia u badanych grup zwierząt gospodarskich oraz ogranicza możliwość przechodzenia aktywnych fragmentów łańcucha kwasu nukleinowego do organizmu. Nie wykazano obecności transgenicznego DNA w narządach wewnętrznych, krwi, tkance mięśniowej, mleku i jajach, co wskazuje na brak pasażu wykrywalnych fragmentów transgenów z przewodu pokarmowego do organizmu badanych gatunków oraz bezpieczeństwo konsumpcji przez człowieka produktów pochodzenia zwierzęcego.”

3. „Wnioski wynikające z wykonanego zadania dotyczą wyłącznie badanych genetycznie zmodyfikowanych materiałów paszowych, tj. poekstrakcyjnej śruty sojowej MON-40-3-2 oraz ziarna kukurydzy MON 810 (DKC 3421YG), tak więc nie powinny być uogólniane i przenoszone na inne niż wymienione materiały paszowe uzyskiwane z roślin GM.”

Część wyników badań została już opublikowana w recenzowanych czasopismach naukowych, podejrzewam, że kolejne prace ukażą się w niedługim czasie (takie przynajmniej otrzymałem informacje od osób zaangażowanych w realizację badań). Podsumowując, ukazało się już 7 prac w czasopismach recenzowanych, 4 recenzowane prace przeglądowe, 13 doniesień konferencyjnych i 8 referatów.

Raport doczekał się również odpowiedzi ze strony organizacji Koalicja Polska Wolna od GMO (zrzeszająca głównie rolników i producentów żywności „ekologicznej”) oraz „ekspertów” z nią współpracujących. W pierwszym z listów otwartych, nazwijmy go wersją „hard”, trójka naukowców (prof. dr hab. inż. Stanisław K. Wiąckowski, dr hab. Katarzyna Lisowska i dr Roman Andrzej Śniady) oskarżyła Ministerstwo Rolnictwa, Biuro Prezydenta RP oraz Komitet Biotechnologii PAN oraz pośrednio również autorów raportu o prowadzenie „lobbingu strukturalnego na rzecz GMO”. Treść jest wręcz oburzająca.

W drugiej wersji listu otwartego, nazwijmy ją wersją „light” do wspomnianej trójki dołączyła kolejna szóstka naukowców. Tym razem jednak zeszli ciut z tonu i tylko zarzucają Raportowi, że jest nierzetelny. Dlaczego? Główny powód jest taki, że część uzyskanych wyników nie została (jeszcze) opublikowana w recenzowanych czasopismach naukowych, a jak wiemy jest to wyznacznik i potwierdzenie prawidłowości oraz rzetelności przeprowadzonych badań. Cóż za zaskakująca deklaracja, szczególnie gdy wyraża ją taka osoba jak prof. dr hab. inż. Stanisław K. Wiąckowski, autor książki „GMO. Obietnice i Fakty”. W książce tej autor powołuje się na takie rzetelne i „naukowe” źródła jak książki Pana Jeffreya M. Smitha (instruktor tańca i jogin): „Nasiona Kłamstwa” czy „Genetyczna Ruletka”. Prof. Wiąckowski powołuje się w swojej książce również na pseudonaukowe opracowania takich organizacji jak Greenpeace oraz na badania niejakiej dr Iriny Ermakovej z Rosji (7 pozycji w spisie literatury), która to NIGDY swoich badań nie opublikowała w żadnym recenzowanym czasopiśmie naukowym.

To w sumie jedyny zarzut do raportu. Na ocenę merytoryczną owi naukowcy nawet nie próbowali się wysilić. Ciekawe, że naukowcy Ci podważają w zasadzie każde badania naukowe, które „nie są po ich myśli”. Badania finansowane przez sektor prywatny odrzucają z zasady (mimo, że często ukazują się w recenzowanych czasopismach naukowych i to niezłych). Badania niezależnych naukowców ignorują. Raporty, które powstały na zlecenie Ministerstwa Rolnictwa, Komisji Europejskiej, Niemieckiego Ministerstwa Badań i Rozwoju oraz wielu organizacji typu „non-profit” również podważają. Nasuwa się pytanie, jakiego rodzaju badania i przez kogo przeprowadzone będą ich satysfakcjonować?

W swym liście powołują się na publikacje np. prof. Seraliniego z Francji, którego badania są finansowane przez Greenpeace, a rzetelność przeprowadzanych badań poddawana jest w wątpliwość. Skoro tak, to może sami przeprowadziliby jakieś badania nad bezpieczeństwem pasz GMO (żadna z tych osób nigdy takowych nie prowadziła). Naukowcy z Instytutu Zootechniki oraz Instytutu Weterynaryjnego proponowali naukowcom-przeciwnikom GMO, by razem poprowadzić taki grant. Deklarowali pomoc i udostępnienie infrastruktury. Jak Państwo myślą, czy któryś z tych naukowców z zaproszenia skorzystał?

Czuję się wręcz zażenowany czytając treści powyższych dwóch listów otwartych. Cóż poradzić, żyjemy w wolnym kraju i każdy może opowiadać co mu żywnie się podoba. Szkoda jednak, że rozpowszechniając często nieprawdziwe informacje osoby te podpierają się tytułami naukowymi. Wcale nie dziwi fakt, że zwykli ludzie mogą czuć się zdezorientowani, skoro niewielka grupka naukowców zaangażowała się w bezpardonową walkę z GMO, która szkodzi rozwojowi nauki, gospodarki, środowisku oraz nam konsumentom.

PS. Zapomniałbym o najważniejszym. Polskie badania nie są jedynymi tego typu. Takie same rezultaty otrzymali naukowcy zrzeszeni w międzynarodowym projekcie GMSAFOOD (finansowany przez Komisję Europejską). W trwających trzy lata badaniach nie odnotowano negatywnego wpływu karmienia zwierząt paszami zawierającymi GMO (LINK). Podobne rezultaty otrzymano w badaniach finansowanych przez niemieckie Ministerstwo Rolnictwa. Z kolei francuscy naukowcy pod koniec roku 2011 opublikowali pracę przeglądową dotyczącą wpływu karmienia zwierząt paszami GMO, w których przeanalizowali wyniki z 24 publikacji naukowych. Oni również nie znaleźli dowodów na szkodliwość pasz GMO. Ciekaw jestem czy naukowcy, którzy napisali tekst listu otwartego dotarli do tych publikacji i wyników.

Reklama
Polityka_blog_bottom_rec_mobile
Reklama
Polityka_blog_bottom_rec_desktop

Komentarze: 27

Dodaj komentarz »
  1. Jak długo trwał ten projekt? „Wieloletni” to nieco nieścisłe słowo. (Pytam z ciekawości)

  2. Uzyskane wyniki są całkowicie zgodne z powszechnie obowiązującą zasadą:

    Nie wierz żadnej statystyce, nawet tej, którą sam fałszowałeś. W pełni się z nią zgadzam.

    Pozdrowienia dla wszystkich

  3. @ZielonyGrzyb

    Racja. Słowo zaczerpnąłem od autorów projektu. Zadanie zaplanowane było na lata 2008-2010, a więc trzy lata. Postaram się ustalić dokładnie ile czasu trwały w rzeczywistości (często trwają dłużej niż obejmuje to projekt).

  4. Reklama
    Polityka_blog_komentarze_rec_mobile
    Polityka_blog_komentarze_rec_desktop
  5. Kiedy widzę śliczne wyniki badan, nieważne która strona sporu je prezentuje, zastanawiam się „na ile one są naciągane?”, „na ile uczeni podrasowali statystykę”, „w jakim stopniu wyniki odpowiadają prawdzie, a w jakim oczekiwaniom samych naukowców?” … W sporze o pełno jest emocji, a gdy w grę wchodzą duże emocje, łatwiej o drobne przekłamania i poprawki „dla dobra sprawy…”

  6. @Gronkowiec

    Dlatego też ukazanie się jednej publikacji z jakimś wynikiem nie oznacza, że jest to „fakt” naukowy, nawet jeśli doświadczenia zostały wykonane prawidłowo. Publikacje muszą być tak napisane, by inny naukowiec na drugim końcu świata mógł je powtórzyć we własnym laboratorium. Jeśli i jemu wynik wychodzi taki sam, to badania się wspierają, a teoria zaczyna stawać się wiarygodna. Z czasem pojawiają się kolejne publikacje i coś staje się „faktem”.

    Wcześniej czy później wychodzą błędy w metodyce, etc., szczególnie gdy mamy do czynienia z badaniami nad lekami czy GMO na przykład gdzie badań jest duża ilość (wbrew temu co twierdzą przeciwnicy). Dlatego tak często podważane są wyniki przeciwników GMO. Jeśli prześledzi się ich publikacje, to albo się nie ukazały (Ermakova) albo są to pojedyncze doniesienia nie potwierdzone przez innych badaczy, z innych ośrodków.

    Jeśli chodzi o podejrzenia dotyczące wyników polskich naukowców, to należy mieć na uwadze dwie rzeczy. Po pierwsze, wyniki te wspierają poprzednie doniesienia naukowe na ten temat (o czym pisałem). Tak więc jeśli zarzucać naukowcom, że „podrasowywali wyniki”, to wnioskować należy, że robili to wszyscy naukowcy, w niezależnych ośrodkach naukowych. Po drugie, musieliby robić to w ten sam sposób. Jednym słowem należy przypuszczać, że wyniki niezależnych grup są zwykłym Spiskiem, bo zapewne wszyscy oni się ze sobą na wzajem dogadali. Można w to wierzyć lub nie. Nasuwa się jednak pytanie, w co wierzyć? Jak do tej pory badania naukowe to jedyny sposób na poznawanie świata i zależności w nim panujących. Czy są „podrasowane” publikacje. Oczywiście tak, tylko szybko ich wiarygodność jest weryfikowana.

    A jeśli chodzi o to, że wyniki polskich naukowców są „piękne”. A dlaczego miałyby nie być? Na jakiej podstawie w ogóle zakładamy, że np. kukurydza GMO miałaby w jakikolwiek sposób szkodzić? Tylko dlatego, że uzyskaliśmy ją za pomocą inżynierii genetycznej? Dodaliśmy jeden gen, więc teoretycznie to produkt tego genu mógłby szkodzić, czyli białko Bt. A białko to znane jest rolnictwu od ponad 80 lat i dopóki nie wykorzystano go w roślinach transgenicznych było uważane za całkowicie bezpieczne (jest używane w rolnictwie ekologicznym). Na tym polega absurd związany z GMO. Dziwnym trafem założyliśmy, że technologia, sama w sobie stwarza zagrożenie. Co wynika z kompletnej nieznajomości tej technologii, braku elementarnej wiedzy o funkcjonowaniu DNA oraz zwykłej ignorancji faktów naukowych (również przez wielu naukowców).

  7. http://rachelhunt.wordpress.com/2011/06/02/gmo-corn-and-sterilizatio
    n/

    „Biorąc przeciwciała od kobiet chorych na rzadkie schorzenia znane
    jako „immunologiczna niepłodności” i izolowania genów regulujących
    produkcje tych przeciwciał, wprowadza sie je do kukurydzy, tworząc
    w istocie, broń biologiczna dla kontroli populacji.
    A kto pomaga finansować te przedsięwzięcia? The Gates Foundation, Buffet Foundation i Fundacjia Rockefellera, w ramach projektu o nazwie Sojusz na Rzecz Zielonej Rewolucji, kierowany przez byłego szefa ONZ, Kofi Annana.”

    Czyli GMO może być bronią o wielorakim zastosowaniu np. dla tych którym nie podobają się np. Meksykanie. W RPA mieli duże osiągnięcia w tej dziedzinie

    Trzeba pamiętać ze każdego roku farmer musi kupić nowe ziarno na zasiewy i wikarzy od „Zalewskiego” będą władcami życia, chorób, bezpłodności i czego jeszcze sobie wymarzą.
    A w razie gdyby coś się wymknęło im z pod kontroli mają tony, nieskażonych GMO nasion, schowane na Antarktydzie.
    Tylko, ze nasi wikarzy „Zalewscy” tego nie doczekają i podzielą nasz los, bo są za mali na tej drabince i mają nieodpowiednie pochodzenie, w/g standardów Zachodniej Cywilizacji.

  8. @Adam222, @Gronkowiec

    „Trzeba pamiętać ze każdego roku farmer musi kupić nowe ziarno na zasiewy i wikarzy od „Zalewskiego” będą władcami życia, chorób, bezpłodności i czego jeszcze sobie wymarzą.”

    Właśnie to miałem na myśli pisząc o całkowitej niewiedzy, nieznajomości technologii i ignorancji faktów już nawet nie tylko naukowych. Wypowiedź Pana @Adam2222 tylko to potwierdza.

    Pan @Adam2222 widocznie nie wie, że w Polsce obowiązuje od 2003 roku ustawa o ochronie prawnej odmian i KAŻDY rolnik (który uprawia pow. 10ha), musi zapłacić za materiał siewny który chce uprawiać. Jeśli tego nie robi to najzwyczajniej łamie prawo LINK. GMO nic tu nie zmienia, bo już od dawna w naszym kraju obowiązują umowy licencyjne. Resztę wpisu tego Pana nawet szkoda komentować.

    Jedyne co tu jest symptomatyczne, to to że jest to powiedzmy typowa wypowiedź „przeciwnika tej technologii”.

  9. @Wojciech Zalewski

    Wspomniana przez Pana ustawa uległa nowelizacji już w zeszłym roku.

    Ustawa powinna być zmieniona.

  10. @Placek

    „Ustawa powinna być zmieniona.”

    Mam co do tego pewne wątpliwości, ale oczywiście to moja prywatna opinia. Będzie to kolejny przyczynek do upadku rodzimych firm nasiennych, ponieważ na wolny rynku nie będą w stanie konkurować z innymi firmami (zagranicznymi) pod względem rozwoju nowych odmian (z braku pieniędzy na inwestycje). Nie dziwmy się zatem, że Monasanto, Bayer, Pioneer, etc. przejmują rynek. Rozumiem, że rolnikom nie podoba się, że muszą płacić za nasiona. Tylko czy oni swoje płody rolne przekazują nam za darmo?

  11. Po przeczytaniu książki „Genetycznie Modyfikowane Organizmy” prof. dra hab. inż. Stanisława K. Wiąckowskiego nadal jestem w szoku, że człowiek z takim dorobkiem naukowym zamieścił w swoim dziele tak wiele błędów merytorycznych. Przeplatając je pseudoprzykładami negatrywnych oddziaływań GMO na środowisko i organizmy żywe (często niepotwierdzonymi), najzwyczajniej w świecie robi z igły widły i straszy czytelników prawie że końcem świata. Praktycznie wszystkie jego argumenty przeciw GMO (bo tylko takie tam są) można łatwo obalić, bą są sofizmatami, bazującymi na: „może”, „prawdopodobnie”, etc. Niektóre są wręcz śmieszne i ukazują wręcz niewiedzę autora, dotyczącą m.in. genetycznych mechanizmów, czy też samej ekologii. Ksiązka skierował perfidnie do laików, którzy uwierzą w autorytet i się przestraszą demonicznych GMO… Jak ktoś tak przepełniony nienawiścią do GMO i pozbawiony obiektywizmu (cechy tak ważnej u naukowców) ma teraz czelność oskarżać kogokolwiek lobbing?

  12. „Wyniki …wielopokoleniowych badań…” to ile tych pokoleń minęło?

  13. @WZ

    No dobrze, przesadziłem z teoriami spiskowymi i składam samokrytykę.

    Ale mimo wszystko chciałbym zwrócić uwagę ze dużo łatwiej naukowcom publikować wyniki „zgodne z ogólnie przyjętym założeniem”, niż wyniki które mogą być „niepopularne”. Kiedy np. Pusztai opublikował w „Lancet” swoje wyniki pokazujące że GMO może być szkodliwe dla zdrowia, całe tabuny naukowców rzuciły się na jego pracę i zaczęły doszukiwać nawet najdrobniejszych uchybień. Nie sądzę żeby większość artykułów pokazujących że GMO jest nieszkodliwe była poddawana tak ostrej i starannej ocenie. Recenzent rzuci na nie okiem, pomyśli „ach, no tego się spodziewaliśmy”, zgłosi parę drobnych poprawek i tyle.

    Naukowcy – tak samo jak wszyscy ludzie – mają tendencję do łatwiejszego przyjmowania wyników które zgadzają się z ich przekonaniami, a odrzucania tych które uznają za nieoczekiwane. Zawsze można odrzucić jakąś serię eksperymentów która dała podejrzane wyniki, zawsze można uparcie powtarzać doświadczenie aż obserwacje zaczną być bardziej zbliżone do oczekiwań… Oczywiście, wreszcie społeczność naukowa zauważy błąd, ale to może zając wiele czasu… Pouczającym przykładem takiego biegu zdarzeń jest historia wyznaczania ładunku elektronu:

    http://en.wikipedia.org/wiki/Oil_drop_experiment

    Myślę, że opinia publiczna (w tym i ja!) byłaby spokojniejsza gdyby naukowcom badającym oddziaływanie GMO na zwierzęta na ręce patrzyli nie tylko ich koledzy naukowcy, ale też przeciwnicy GMO!

  14. podczas gdy panowie sie kloca,
    ide pojutrze do ambasady kolejnego kraju afrykanskiego i zanosze nastepne dwie moskitiery etc.

  15. Walka z GMO przypomina nieco krucjatę religijną. Rzetelne badania zastępuje się tu wiarą w a’priori ukutą tezę o szkodliwości tego rodzaju produków. W podtekście chodzi o to, że jest to „boski teren”, na który człowiek nie może wkraczać. Jest to tzw. podejście „prawicowe” do tego tematu.
    Trochę tak, jak dawniej było z „siłą Vis Vitalis”, która jakoby była niezbędna do wytworzenia substancji organicznych (obecnie chemia związków węgla).
    Ultra-zielonym pasuje to do teorii o tym, że należy w ogóle zlikwidować wszelkie fabryki, w tym GMO, albowiem Matka-Natura tego nie znosi, a człowiek swą działalnością może jedynie narozrabiać, jak Uczeń Czarnoksiężnika.
    Wszystko co jest sztuczne, jest przy tym szkodliwe.
    Ignoruje się przy tym fakt, że szkodliwe jest także wiele produktów „naturalnych” a niektóre są wręcz trujące.
    Są także „lewicowcy”, którzy w GMO widzą narzędzie dominacji koncernów nad „zwykłym” np polskim rolnictwem.

    Politycy i politykierzy róznej maści wykorzystują także temat GMO dla swoich doraźnych celów.

    Widzę tu szeroki temat do wielu prac doktorskich dla socjologów, psychologów, religioznawców, politologów itp.

    Co nie zmienia tego, że organizmy genetycznie modyfikowane i skutki ich wprowadzenia do ekosystemów powinny być wnikliwie badane pod względem szkodliwości dla człowieka i środowiska.
    Ale to dotyczy nie tylko GMO.

  16. Czytam Polityke odkad pamietam. Rozne bylaly jej losy i latwo rozpoznac poglady polityczne, spoleczne czy ekonomiczne polemizujacych na lamach Polityki dziennikarzy. Nie zdazylam jednak pomimo ogromnych wysilkow przyswoic sobie faktu posiadania w rekacji goscia, ktory albo jest oplaconym wpolpracownikiem Monsanto albo oszlalalym lobbysta lub odpornym na wszelka wiedze, argumenty czy nastroje spoleczne fanatykiem koksu (z jaki uwazam modydyfikowana zywnosc). Zastanawiam sie, czy nie nalezaloby napisac listu otwartego do redakcji, by zatrudnila kogosc na ksztalt Wajraka w GW, kto wiedzialaby, co to natura i rozumial jej mechanizmy. Bylaby jakas rownowaga miedzy talibanem GMO, bo teraz jej nie ma. Fanatyczna i nachalna indoktrynacja na rzez GMO niewiele da, no moze wzbudza jeszcze wiekszy opor….

  17. dzisiaj kotlety jagniece z rusztu marynowane w ziolach hellady ;
    do tego tsatsiki i pide(wlasnie wyrabiam ciasto);
    retsina sie mrozi,hej!

  18. @Poyu

    „Po przeczytaniu książki „Genetycznie Modyfikowane Organizmy” prof. dra hab. inż. Stanisława K. Wiąckowskiego…”

    No to gratuluję samozaparcia. Ja do połowy nie wytrwałem, choć bardzo się starałem. Pewne rzeczy są ponad moje siły i zrozumienie.

    @podpisany

    „…to ile tych pokoleń minęło?”

    Część zwierząt do pokolenia F6 (np. dla szczurów). Zachęcam do obejrzenia jednej z wcześniejszych prezentacji (godz. 12:18).

    @Gronkowiec

    Robi Pan wadę z tego co jest największą zaletą i siła nauki, czyli możliwość krytyki i weryfikacji wyników. Kiedy Pusztai opublikował swoje wyniki… Jego publikacja w ogóle nie powinna się ukazać w Lancet. Ukazała się w nim pomimo tego, że otrzymała 4 negatywne recenzje (o czym Lancet napisał w tym samym numerze). Badaniom wytknięto szereg błędów merytorycznych i interpretacyjnych. Nie były to niestety „drobne uchybienia”. Nawet jeśli jego wyniki byłyby jednak prawdziwe, to o czym jego wyniki by świadczyły? O tym, że stworzona przez niego, EKSPERYMENTALNA odmiana ziemniaka wywołuje negatywne skutki. Nie badał on żadnej odmiany dostępnej na rynku, ani takiej która miała być na ten rynek wprowadzana. Załóżmy, że sam w laboratorium wprowadzę do rośliny gen substancji antyżywieniowej i zacznę to badać. Nie powinno mnie zdziwić, że roślina taka będzie szkodliwa. Czy to świadczy jednak o tym, że GMO samo w sobie jest szkodliwe? Nie. Niestety Pusztai oraz osoby powołujące się na tą publikację tak uważają.

    „Nie sądzę żeby większość artykułów pokazujących że GMO jest nieszkodliwe była poddawana tak ostrej i starannej ocenie.”

    No to jest powiedzmy Pana „odczucie”. To zależy od czasopisma zapewne. W Nature jest silniejsza selekcja, w czasopismach z niższym IF mniejsza.

    A nawiązując do listu otwartego i oceny publikacji. Proszę zwrócić uwagę, że jedyny zarzut to brak opublikowanych części wyników w recenzowanych czasopismach. Szkoda jednak, że naukowcy Ci nie zadali sobie trudu podniesienia słuchawki i wykręcenia numeru do prowadzących badania i zapytania czy takowe będą (ja tak zrobiłem). Zarzut ten może byłby i celny ale za dwa-trzy lata. Raport jest „świeży”, badania trwają, publikacja nie ukazuje się z dnia na dzień. Ale co ciekawe. Proszę zwrócić uwagę, że co do opublikowanych wyników nie wnoszą Oni zastrzeżeń. Co można interpretować, że uważają je za przeprowadzone właściwie? Skoro tak to można by się domyśleć, że reszta badań przeprowadzono w podobny sposób?

  19. @byk
    Smacznego
    @el
    Talibani GMO
    To lepsze niż wiara w fałszowane statystyki. Zapamiętam.
    @Zalewski
    Likwidacja opłat: Zalewski broni rodzimych producentów przed Monsanto. Zatkało mnie. Bezczelność mieszka piętro niżej

  20. te „wielolenie badania” to zaledwie 2 lata?! czy to jakis zart?

    „Wcześniej czy później wychodzą błędy w metodyce, etc., szczególnie gdy mamy do czynienia z badaniami nad lekami czy GMO na przykład gdzie badań jest duża ilość” No i tu leży sedno sprawy. Co prawda jest pan jednym z niewielu Politycznych naginajacych prawdę do swoich celów, ale niestety jedynym kolumnista piszącym o modyfikowanych roślinach. To rażące ze pan tak bezkrytycznie podchodzi do GMO skoro, parafrazujac pańskie słowa, badania są zbyt krótkotrwałe, często pobiezne, (a czasem naciagniete)…Poważnie, pan jest niepoważny. I oby redakcja Polityki zatrudnienia pana jakoś merytorycznie uzasadnila bo gotuje się medialna afera.

  21. @Wojciech Zalewski

    „Rozumiem, że rolnikom nie podoba się, że muszą płacić za nasiona. Tylko czy oni swoje płody rolne przekazują nam za darmo?”

    Są i tacy a ustawa o ochronie prawnej odmian nie odnosi się jedynie do odmian rodzimych i ułatwia zadanie zagranicznym hodowcom nasion, a nie odwrotnie.

    Agencja Nasienna Sp. z o.o. zrzesza tak rodzime przedsiębiorstwa jak RAGT Polska, polskie Monsanto, polskie KWS Lochow. 19 firm które mają prawo zażądać od polskiego rolnika informacji o tym co na swym gospodarstwie knuje, nawet jeśli nie korzysta z ich nasion. Ze względu na legendarną wrażliwość czytelników Polityki nie powiem gdzie mam taką wolność rynkową.

    Ostatnio na dźwięk słów „naukowiec” i merytoryczny” każdy gen w mym ciele rzuca się z mostu. Litości.

    prof. zw. dr hab. Stanisław Kazimierz Wiąckowski byłby niepocieszony czytająć wyznanie swego młodszego kolegi, magistra Wojciecha Zalewskiego o braku siły i samozaparcia. Nie mam na to żadnych dowodów, ale wiem że gdyby Marii Skłodowskiej zabrakło wytrwałości…nie kończę tej myśli, jest zbyt straszna.

    Przeczytałem tę pracę i stwierdzam, iż nie zawiera ona ani jednego szyderstwa skierowanego pod adresem naszego pana Wojciecha czy stwierdzeń typu „białko to białko”, „geny produkują białka”.

    Jedno jest pewne – Lubański powinien być sklonowany, a historia uczy nas, że historia niczego nas nie uczy. Podkreślam, że Mark Twain także nie był biologiem, a jednak dał się lubić.

  22. Jeszcze jedna uwaga: jak widzę autorzy wspomnianych badań jak na razie publikowali je w dużej mierze w „Bulletin of the Veterinary Institute of Pulawy”, wydawanym przez ich własny instytut, gdzie redaktorami są ich koledzy z laboratorium. Czy tylko ja zauważam to ryzyko konfliktu interesów? Gdybym faktycznie chciał przekonać przeciwników GMO do wyników moich badań, to próbowałbym jednak publikować w czasopismach zagranicznych…

  23. @Gronkowiec

    „Gdybym faktycznie chciał przekonać przeciwników GMO do wyników moich badań, to próbowałbym jednak publikować w czasopismach zagranicznych…”

    Raczej nie był to cel naukowców.
    Jeśli chodzi o czasopismo, to ciężko mi to komentować, bo może być wiele odpowiedzi. Osobiście podejrzewam, że wchodzą w grę dwie opcje. Chęć promocji czasopisma, które ma dosyć niski Impact Factor, a dzięki ilości cytowań można go zwiększyć. Drugi, to polityka samego Instytutu, który być może tego wymaga. Podkreślam jednak, że są to tylko moje przypuszczenia. Może ukaże się jeszcze jakaś większa, zbiorcza praca w zagranicznym czasopiśmie, ciężko powiedzieć.

  24. Mały update w związku z Raportem i pytaniami.
    – Raport obejmuje trzy lata badań (2008-2010), takie były założenia zadania. Otrzymałem informację, że są one jednak nadal kontynuowane. Naukowcy realizują podobny projekt. Jest jeszcze drugi projekt, który obejmuje ocenę wpływy pasz GMO na zwierzęta laboratoryjne (szczury), których wyniki nie zostały do raportu włączone.
    – Błędnie napisałem, że Raport obejmuje wiele pokoleń. Informacja ta dotyczyła tylko badań na szczurach (F6), które ostatecznie w raporcie się nie znalazły. Jeśli chodzi o zwierzęta gospodarskie były to pojedyncze pokolenia.
    – Wyniki dotyczące wskaźników produkcyjności i losów transgenicznego DNA zostały już prawie w całości opublikowane. Prawdopodobnie ukażą się też publikacje z pozostałych doświadczeń (realizowanych przez Instytut Weterynaryjny), choć to już leży w gestii realizujących tą część projektu. Wyniki nie były publikowane w zagranicznej prasie z powodu nadmiaru ilości podobnych publikacji.

  25. Małe update listu otwartego – przybyło nazwisk, a wersji hard i light nigdy nie było. Treść listu nadal nie jest oburzająca, a jego autorzy nie musieli korzystać z telefonu i updates bo to nie oni wykazali się żenuącym brakiem wiedzy.

    Tak oto badania które mają być zaprezentowane 26 czerwca wykazały, że pasze GMO są bezpieczne, w „Polityce” już 14 czerwca, a w treści proponowanej ustawy wysłanej do Sejmu już w kwietniu. Pasze te będą konsumowane przez polskie zwierzątka do 2017 roku, a naukowcy będą mieli kolejne 4 lata na swe badania.

    Jak do tej pory blisko 4.5 milionów złotych wydane po ty by usłyszeć od zagranicznych wydawców, że na opublikowanie wspomnianych prac naukowych nie ma miejsca?

  26. Czyli pojedyncze pokolenia kurczaków i cieląt rzeźnych chwaliły sobie nowoczesne żarełko.
    I już wiadomo, że „karmienie zwierząt gospodarskich paszami zawierającymi komponenty genetycznie modyfikowanych zbóż nie powoduje jakichkolwiek negatywnych efektów”.
    Jakichkolwiek 😯
    Super! Od razu człowiek spokojniejszy.
    A szczurami do 6 generacji to już nie ma co raportu zaśmiecać i uwagi zaprzątać…

  27. @Placek

    Tak jak Pan również uważam, że wydawanie pieniędzy na te badania nie było konieczne. W literaturze naukowej istnieje mnóstwo dowodów na to, że pasze GMO nie szkodzą zwierzętom, więc wystarczyło skorzystać z już dostępnej wiedzy. Niemniej to nie naukowcy się uparli by robić te badania (i nie zabiegali o fundusze), ale powstały one na zamówienie Ministerstwa Rolnictwa. Tak więc, znalazł Pan sobie niewłaściwych adresatów dla swoich zarzutów. Podejrzewam, że Minister chciał mieć po prostu własny raport, by móc mówić „widzicie, nasze badania również to potwierdzają”.

    Tym niemniej polskie wyniki potwierdzają liczne doniesienia naukowe z innych ośrodków i to jest największa ich wartość.

    @nemo

    „A szczurami do 6 generacji to już nie ma co raportu zaśmiecać i uwagi zaprzątać…”

    Badania na szczurach są prowadzone w ramach odrębnego projektu. Ten o którym pisałem obejmował tylko zwierzęta gospodarskie. Wyniki również niedługo zostaną udostępnione, jednak z doniesień konferencyjnych wynika, że badania za szczurach wskazują, że nie ma żadnego (jakiegokolwiek) negatywnego wpływu GMO na ich zdrowie, przeżywalność, wzrost, etc.

    „Czyli pojedyncze pokolenia kurczaków i cieląt rzeźnych chwaliły sobie nowoczesne żarełko.”

    Można tak to ująć. Wykazano również, że pasze GMO z kukurydzy wywoływały mniejsze ilości stanów zapalnych w tkankach, dzięki mniejszej zawartość mykotoksyn. Można więc pokusić się o stwierdzenie, że kurczaki i cielaki były nawet bardzo zadowolone (może w wieczór wigilijny coś o tym wspomną).

  28. @Wojciech Zalewski

    „Tak więc, znalazł Pan sobie niewłaściwych adresatów dla swoich zarzutów”

    Mój komentarz dotyczył Pańskiego wpisu o „bazpiecznych” paszach GMO i Pańskiej afery miłosnej z erystyką. Genezę cel powstania ustawy o paszach chętnie Panu wyjaśnię – w końcu my wszyscy powinniśmy sobie pomagać.

    Wskazałem jedynie na to, że dzięki Panu konferencja naukowa i głosowanie nad ustawą to czcza formalność. Pan dysponuje wehikułem czasu, Pan już pokolenia naszych wnuków zapewnia o powszechnym bezpieczeństwie. Tym wpisem przeszedł Pan siebie samego. Gratuluję poczucia humoru.

css.php