Reklama
Polityka_blog_top_bill_desktop
Polityka_blog_top_bill_mobile_Adslot1
Polityka_blog_top_bill_mobile_Adslot2
GMObiektywnie - Blog Wojciecha Zalewskiego GMObiektywnie - Blog Wojciecha Zalewskiego GMObiektywnie - Blog Wojciecha Zalewskiego

16.05.2012
środa

Rosja obiera kurs ku biotechnologii

16 maja 2012, środa,

W ostatnim czasie miały miejsce dwa wydarzenia, które świadczą o zmianie nastawienia władz rosyjskich nie tylko do samej biotechnologii ale również do genetycznie modyfikowanych organizmów. Czyżby nasi bracia zza wschodniej granicy zaczęli dostrzegać potencjał drzemiący w inżynierii genetycznej?

24 kwietnia 2012 roku Władimir Putin sygnował swym podpisem realizację projektu o nazwie „Kompleksowy Program Rozwoju Biotechnologii w Rosji 2012-2020„. Rosja planuje stać się jednym z liderów w dziedzinie biotechnologii oraz zamierza stworzyć szeroki i konkurencyjny sektor bioekonomii. Razem z rozwojem nanotechnologii oraz technologii informatycznych ma to przyczynić się do modernizacji oraz zwiększenia konkurencyjności rosyjskiej gospodarki.

Realizacja projektu odbywać się będzie w dwóch fazach rozłożonych na lata 2012-2015 oraz 2016-2020. Na ten cel Rząd Rosji przeznaczy „drobne” 40 mld dolarów (1,18 tryliona rubli). W biotechnologię rolniczą Rząd ma zamiar zainwestować 200 mld rubli. Na pozostałe działy biotechnologii przeznaczono następujące sumy: bioenergetyka – 367 mld rubli, biotechnologia przemysłowa – 210 mld, biomedycyna – 150 mld, biofarmaceutyki – 106 mld, biotechnologia morza – 70 mld, biotechnologia leśna – 45 mld, biotechnologia środowiskowa – 30 mld.

Projekt przewiduje rozwój nowych odmian zbóż w oparciu o osiągnięcia biologii molekularnej w tym inżynierię genetyczną. Obecnie Rosja praktycznie nie prowadzi badań nad nowymi odmianami zbóż odpornych na suszę, szkodniki, choroby, niekorzystne warunki środowiska, etc., w których wykorzystywano by najnowsze osiągnięcia biotechnologii. Bez tego, rolnictwo rosyjskie będzie coraz mniej konkurencyjne na światowych rynkach.

Kolejnym wydarzeniem świadczącym o złagodzeniu podejścia Rosjan do GMO, jest niedawna decyzja władz Moskwy. W kwietniu rządzący stolicą Rosji zdecydowali, że producenci żywności, która nie zawiera GMO, nie będą musieli oznaczaj jej jako „Wolna od GMO!”. Etykieta taka została wprowadzona na terenie Moskwy w 2007 roku. Teoretycznie etykietowanie produktów nie było wymagane, ale producenci z uwagi na utrzymanie dobrych relacji z władzami Moskwy uznali, że będą się do przepisu stosować. Oznakowanie to było jednak wymagane w przypadku produktów zamawianych na koszt budżetu miasta.

Dmitriy Krasnov (Departament Handlu i Spraw Klientów), na wystąpieniu przed mediami, tak oto uzasadniał decyzję władz Moskwy:

1. Etykieta „Wolne od GMO” wprowadzała w błąd klientów, sugerując im, że produkty te mają jakieś korzystne cechy, nawet jeśli mogły zawierać szkodliwe dla zdrowia substancje.”

2. „Etykietowanie produktów stanowiło duże obciążenie miejskiego budżetu. W latach 2007-2011 miasto wydało na badanie 70000 próbek żywności ponad 170 milionów rubli (6 mln $). W roku 2008 – 3,9% próbek zawierało GMO, w roku 2009 – 0,14%, w roku 2010 oraz 2011 żadna próbka nie zawierała GMO.”

3. „Wymóg etykietowania stał w sprzeczności z prawem federalnym. Kontrolą produktów pod względem zawartości GMO zajmują się instytucje Ministerstwa Zdrowia oraz Federalny Urząd ds. Praw Konsumentów. Prawo federalne nakłada na producentów żywności wymóg znakowania, w przypadku gdy zawartość GMO przekracza 0,9%. Urząd ds. Monopolu również wyraził negatywną opinię co do etykietowania żywności, za naruszanie zasad konkurencji.”

Zniesienie wymogu znakowania żywności w Moskwie jako „Wolne od GMO” oraz wprowadzenie w życie projektu „Kompleksowy Program Rozwoju Biotechnologii w Rosji 2012-2020” ilustruje nowy trend w społeczeństwie rosyjskim, polegający na osłabieniu sprzeciwu w odniesieniu do produktów otrzymywanych z genetycznie modyfikowanych organizmów.

Reklama
Polityka_blog_bottom_rec_mobile
Reklama
Polityka_blog_bottom_rec_desktop

Komentarze: 6

Dodaj komentarz »
  1. Dlaczego zwolennicy GMO tak wytrwale, uparcie i ostro walcza, aby te „ich produkty” nie byly w zaden sposob oznakowane? Dlaczego… Czyzby obawiali sie wolnego rynku i konsumentow?

  2. „Dmitriy Krasnov”
    Niech się autor douczy, jak się prawidłowo pisze rosyjskie nazwy w języku polskim. Być może firma, która zatrudnia go jako medialnego lobbystę na rzecz GMO, mogłaby mu sfinansować jakieś zajęcia, gdzie by mu to wytłumaczono.

  3. „Prawo federalne nakłada na producentów żywności wymóg znakowania, w przypadku gdy zawartość GMO przekracza 0,9%”

    Czy to oznacza, że w całej Rosji, łącznie z Moskwą, żywność zawierająca ponad 0,9% GMO była i nadal będzie oznaczona nalepką „Ponad 0,9% GMO!”, niczego już klientowi nie sugerując?

    By stwierdzić procent zawartości GMO w żywności należy zbadać jej próbki. Dlaczego władze Moskwy nie skorzystały z wyników badań władz federalnych?

    Naprawdę tego nie rozumiem i proszę o pomoc.

  4. Reklama
    Polityka_blog_komentarze_rec_mobile
    Polityka_blog_komentarze_rec_desktop
  5. @ rusycysta 17 maja o godz. 1:03

    To moze Szanowny Rusycysta by sie douczyl, na czym polega transliteracja z innego alfabetu niz lacinski. Rosjanie wzoruja sie na francuskim, stad w paszporcie Szalapin (slynny bas) bedzie mial napisane Chalapin, ale w krajach anglosaskich bedzie Shalapin. Istnieje taka dowolnosc transliteracji, ze zdarzylo mi sie spotykac cale rodziny Rosjan, w ktorych wszyscy nosili to samo nazwisko po rosyjsku, natomiast w oficjalnych dokumentach, w alfabecie lacinskim, kazdy mial inne. Nie ma sie zatem czego czepiac.

    Pozdrawiam.

  6. Ze wstydem przyznaję, że Fiodor Iwanowicz był mi tak bliski, że byliśmy na Ty, a Panowie mają rację, 50/50.

    Putin nawet paszportu nie potrzebuje, a nazwisko ma, jak to mówią Rosjanie – user friendly, a bez jego podpisu żaden Dmitrij menu w stołówce nie zmieni, nawet Miedwiediew.

  7. @ rusycysta 17 maja o godz. 1:03
    Nie oczekuję znajomości zasad transliteracji wśród naukowców. Nie oczekuję również znaleźć naukowców wśród fundamentalistów.

    Trzymam się zasady, że w kwestii języka należy słuchać lingwistów/filologów, a w kwestii biologii – biologów.

    Swoją drogą, podziwiam za znalezienie błędu językowego, który podważył wszystkie aspekty merytoryczne tego wpisu, brawo!

css.php