Rzecz będzie dotyczyć aktów wandalizmu skierowanych przeciw prowadzonym w Europie testom/badaniom genetycznie modyfikowanych zbóż. Moje ostatnie dwa wpisy o pszenicy odstraszającej mszyce oraz pszenicy zawierającej zwiększone ilości skrobi opornej, zainspirowały mnie do napisania tego tekstu. W jednym z przypadków aktywiści zniszczyli uprawy doświadczalne transgenicznych odmian, w drugim przypadku jak na razie tylko grożą, że to zrobią. Nie są to oczywiście odosobnione przypadki, gdy niszczy się poletka testowe zbóż GMO. Zastanawiałem się jednak jaka jest skala tego problemu i jakie są tego skutki. Docierając do kolejnych informacji na ten temat rosło moje przerażenie, jak bardzo działania aktywistów szkodzą rozwojowi nauki, a pośrednio również rozwojowi gospodarki europejskiej opartej o nowoczesne technologie.
Na jednym z polskich portali rolniczych, można przeczytać krótką notkę o tym, że w latach 2005-2010 zniszczonych zostało ok. 210 upraw GMO. Dane te dotyczą samych Niemiec. Wielu z nas pewnie uważa, że niszczone są tylko uprawy genetycznie modyfikowanych zbóż, których właścicielem są korporacje. Rzeczywiście duża część to pola doświadczalne firm agrobiotechnologicznych lub komercyjne uprawy rolników którzy uprawiają zboża GMO. Niestety, bardzo duży odsetek całości stanowią akty wandalizmu dokonane na poletkach doświadczalnych prowadzonych przez instytucje naukowe, finansowane przez podatników. W latach 1999-2010 odnotowano łącznie ponad 70 aktów wandalizmu dokonanych na polach, na których prowadzono doświadczenia finansowane przez publiczne instytucje naukowe. Te ponad siedemdziesiąt przypadków dotyczy tylko czterech krajów europejskich: Francji, Szwajcarii, Niemiec oraz Wielkiej Brytanii. Zapewniam, że liczba ta obecnie jest dużo większa.
We Francji, w 2006 roku zniszczono połowę z prowadzonych doświadczeń polowych zbóż GMO. Skutek jest taki, że obecnie nie prowadzi się w tym kraju żadnych testów genetycznie modyfikowanej odmiany kukurydzy. W Wielkiej Brytanii, w latach 2000-2008 zniszczono 41 pól doświadczalnych. Osiem z nich nie zostało wznowionych. W Niemczech, w roku 2009 również zniszczono 50% prowadzonych doświadczeń polowych transgenicznych zbóż. Do połowy roku 2011 zniszczonych zostało 6 z 16 miejsc, w których prowadzono takie badania. Wszystkie finansowane były przez niemieckie Ministerstwo Badań i Rozwoju, czyli przez podatników. Całkowita liczba prowadzonych testów transgenicznych zbóż w Niemczech spadła z 80 (2007 r.) do jedynie 16 (w roku 2011). I to w kraju o ogromnym potencjale naukowym, gdzie na badania pieniędzy się nie żałuje.
Dodać należy, iż zdecydowana większość doświadczeń miała na celu ocenę bezpieczeństwa testowanych odmian transgenicznych zbóż. Często właśnie tego typu badań domagają się przeciwnicy GMO, jednocześnie uniemożliwiając ich przeprowadzanie. Niektóre z doświadczeń zostały definitywnie zakończone. W niektórych z nich dochodziło również do aktów przemocy, np. pobicie ochroniarza próbującego zatrzymać aktywistów. Oczywiście zniszczenia pociągają za sobą niemałe straty finansowe wyceniane na dziesiątki tysięcy Euro.
Regulacje unijne dotyczące organizmów genetycznie modyfikowanych są najbardziej restrykcyjne na całym świecie. Szacuje się, że koszt rejestracji nowej odmiany na terenie Europy wynosi około 10 mln. Euro i trwa ok. 10 lat. Już z tego powodu na rejestrację nowych odmian transgenicznych zbóż stać jedynie duże i bogate firmy oraz korporacje. Działalność aktywistów oraz ich akty wandalizmu skutecznie odstrasza firmy przed prowadzeniem badań na naszym kontynencie. Instytucje naukowe nie za bardzo mają możliwości do przenoszenia swojej działalności poza granice kraju i są one zmuszone do jako takiego funkcjonowania w tym systemie.
Firmy agrobiotechnologiczne nie mają sentymentów i po prostu przenoszą działalność i ośrodki badawcze za granicę, najczęściej do USA lub Azji. Przykładem może być tu firma Monsanto, która zamknęła w roku 2003 ośrodek badawczy znajdujący się w Wielkiej Brytanii. Tak samo postąpiła w roku 2006 francuska firma Biogemma, przenosząc badania za ocean. W roku 2011 jedna wiadomość zdecydowanie ucieszyła przeciwników GMO, firma BASF zapowiedziała, że zamyka swoje laboratoria, w których prowadziła badania nad GMO, a dalsze prace rozwijać będzie poza kontynentem europejskim. Niektóre firmy, jak szwajcarska Syngenta, nawet nie próbowały stworzyć żadnego ośrodka badawczego w Europie. Są to na prawdę duże podmioty gospodarcze. Ile mniejszych firm zrezygnowało z inwestowania w tą technologię? Ile firm mogło w tym czasie powstać? Tego się już nie dowiemy.
Przeciwnicy wznoszą argumenty, że Europa uzależnia się od nasion transgenicznych zbóż wytwarzanych w amerykańskich firmach. Jak jednak w obecnych warunkach mają funkcjonować firmy biotechnologiczne w Europie? W jaki sposób mają rozwijać się kolejne, mniejsze podmioty gospodarcze zainteresowane tą technologią? Badania są drogie, rejestracja nowych odmian również, a na koniec i tak grupa aktywistów będzie niszczyć poletka doświadczalne transgenicznych zbóż. Europa posiada obecnie jedną z największych liczbę instytutów i uczelni na świecie, w których pracuje duża liczba utalentowanych ludzi z głowami pełnymi świetnych pomysłów. Kraje europejskie są bogate i dysponują dużymi środkami finansowymi, które przeznaczają na badania. Jest to niewyobrażalne i niewybaczalne wręcz jak marnowany jest potencjał drzemiący w naszych jednostkach naukowych. A na końcu wszyscy są zdziwieni, że USA, Chiny, Brazylia czy Indie powoli „odjeżdżają” Europie. Nikt jeszcze nie wymyślił lepszego sposobu na zwiększenie konkurencyjności gospodarki, jak inwestowanie w rozwój, badania i najnowocześniejsze technologie.
Field trials with GM potatoes and wheat destroyed,
Academic and governmental research on GMOs has been the target of numerous acts of vandalism in Europe,
12 maja o godz. 16:08 1418
jeszcze raz przepraszam, ze kopie pana po kostkach,
ale inaczej krowa by sie ze mna rozwiodlla;
jak doskonale pan wie niszczenie maszyn parowych przez rozjuszonych wyrobnikow,
nie powstrzymalo rewolucji przemyslowej w anglii i stoi pan po stronie zwyciezcow
i philip k. dick juz dawno to opisal;
nudy na pudy…
@placek:
meine verehrung
13 maja o godz. 3:34 1419
Tak na moje oko te ‚akty wandalizmu’ to jest odwieczny zwyczaj rozwiązywania konfliktów rolniczych i to od czasów wczasnego feaudalizmu na całym świecie… zwłaszcza gdy konflikt odbywał się między małym posiadaczem a wielkim potentatem. I zwykle były najpierw słownie wyrażane żale, prośby, upomnienia a dopiero na koniec ‚akty wandalizmu i zniszczenia’… To po prostu są akty desperacji ludzi, którym niszczy się tradycje i dorobek wielu pokoleń, a na koniec przychodzi jakiś urzędnik i mówi, że nie ma problemu, dostaniecie $10 odszkodowania, tylko nie mówcie zbyt głośno o tym co się tutaj stało…
Ja nie jestem zwolennikiem rewolucji i protestów siłowych w normalnych warunkach, ale przy pewnym poziomie arrogancji władzy i karteli agro-businessowych jestem w stanie zrozumieć desperację i motywację ludzi których to bezpośrednio dotyka… Brawo europejczycy, brawo australijczycy…
A fakt że kartele agro-businessowe przenoszą się do USA, Chin, Brazylii czy Indii świadczy tylko o słabości tych społeczności wobec arrogancji władzy ( i zależniości od karteli) w tychże krajach…
Pozdrawiam z zimowej Australii – Paffeu
13 maja o godz. 9:05 1420
Każda tyrania się usprawiedliwia tak samo, w normalnych warunkach przemoc i terror nie będą potrzebne ale teraz, wobec nadzwyczajnych okoliczności trzeba ją zaakceptować.
Jak tylko zwalczymy arogancje koncernów, to przemoc nie będzie potrzebna.
Jak nie będzie GMO, nie będzie trzeba niszczyć, przemoc w naszym wspaniałym świecie nie jest akceptowana, normalnie 🙂 🙂 :).
Czy komentarz Paffeu nie mógłby zostać włożony w usta takich postaci jak Robespierre, on był przeciwko karze śmierci przed rewolucją. Ale w nadzwyczajnych warunkach..
A w ustach innych dyktatorów te słowa byłyby wiarygodne? Początki faszyzmu we Włoszech, bito tych, którzy stali na przeszkodzie naszych niewątpliwie słusznych poglądów.
13 maja o godz. 16:56 1422
@ Paffeu 13 maja o godz. 3:34
Az trudno uwierzyc w te hipokryzje. Tak jakby aktow wandalizmu dopuszczali sie rolnicy. Akurat tak sie sklada, ze to fantycy, ktorych ideologia polega na zbawieniu ludskosci od siebie samej. To ci sami, ktorzy sa przeciwnikami jedzenia miesa, noszenia butow ze skory, uzywania zwierzat do celow doswiadczalnych, a takze lowieniu tunczyka, bo w sieci moze zaplatac sie delfin. To ci, ktorzy blokuja statki wielorybnicze, dokonuja napadow na hodowle zwierzat, aby te hodowlane zwierzeta „wyzwolic”.
W zaden sposob nie roznia sie dla mnie od Inkwizycji. Uznaje wolnosc pogladow i ich gloszenia, ale moja tolerancja konczy sie tam, gdzie ktos probuje narzucic innym swoja oszolomska idee.
Niszczenie pracy innych w imie jakiejs oblednej teorii jest dla mnie aktem terroryzmu i tak powinno byc karane.
Pozdrawiam.
13 maja o godz. 17:33 1423
@byk
„jeszcze raz przepraszam, ze kopie pana po kostkach”
Osobiście wierzę w to, że każdy na tym świecie ma jakąś rolę do odegrania, tak więc nie musi Pan przepraszać.
@Paffeu
Umknęła Panu jedna rzecz. Pisałem o niszczeniu doświadczeń opłacanych przez podatników, a nie korporacje. Tak więc Pana teksty o kartelach agro-bussinessowych są całkowicie nietrafione. I o ile potrafiłbym, w jakimś minimalnym stopniu, zrozumieć intencje aktywistów, gdyby w imię walki z korporacyjnym wyzyskiem, niszczyli by doświadczenia prowadzone przez podmioty gospodarcze, o tyle nijak nie potrafię zrozumieć niszczenia przez nich finansowanych przez podatników badań. Przecież w ten sposób sprzyjają korporacjom, z którymi starają się walczyć.
13 maja o godz. 20:19 1424
uwaga!
ugryze, i zrobie z pana meczennika
(szczerze mowiac z aparycj przypomina mi pan chrzescijanskich meczennikow,
tylko, ze bez charyzmy, co sie juz panu chwali…)
13 maja o godz. 23:43 1426
@Wojciech Zalewski
Nie tylko, że podzielam opinię Paffeu, ale i formę jego komentarza. Był w stanie wyrazić swą opinię precyzyjnie, na temat i bez użycia słów „kłamstwo”, „półprawda, „oszołom”, „fanatyk”, „inkwizycja”, „kartel”. Powinno być to dla Pana zachętą – jeśli na blogu tak można, to i na całym świecie, by ziściło się Pańskie marzenie o życiu w „normalnym kraju” i poszanowanie wszelkich praw, także do wyznawania odmiennych opinii.
Przerażenie nie może nam przeszkodzić w poszukiwaniu prawdy, dlatego pragnę zgłosić przestępstwo; według Pana w Polsce działają kartele, a nadrzędny dokument prawny UE, „Traktat o funkcjonowaniu Unii Europejskiej” (artykuł 101) jednoznacznie zabrania istnieniu karteli. Na miejscu Monsanto skierowałbym sprawę do sądu lub zmieniłbym definicję kartelu, ale nie jestem dyktatorem.
Rozumiem zmartwionie perpektywą Polski pozbawionej środków na prowadzenie badań naukowych przypominam, ale Europa jest bogata, Polska leży w Europie, a badania naukowe są prowadzone na koszt podatników.
Paffeu jednak nic nie umknęło, bo Australijczycy zapomnieli podzielić się z panem Wojciechem całą prawdą o rewelacyjnej odmianie pszenicy i państwowej skrobi która ich przed rakiem uchroni – tego, że jednym ze sponsorów naukowców jest firma Limagrain Cereal Ingredients, po polsku – prywatny producent płatków śniadaniowych, ale maleńki, 200,000 ton rocznie. Limagrain Group do której należy jest już nieco większa i zajmuje się, między innymi, nasionami. Wspólpraca ta przebiega na zasadach Joint Venture. Czy koncept ten jest polskim spółkom naukowym obcy? Pytam, bo odpowiedzi typu „państwowy w nazwie powinien Panu pomóc” są błyskotliwe, ale nie zaspakajają mego głodu wiedzy.
By uprzedzić pytanie „i co z tego wynika?” nie odpowiem „wszystko” bo czytelnicy Polityki nie są dziećmi, a blog to nie piaskownica.
Pobitemu ochroniarzowi bardzo współczuję i nie mam zamiaru kwitować tak oczywistego cierpienia konkluzją, że powinien był wybrać karierę protestujego (nikt ich nie bije) i nabyć ubezpieczenie.
Jeśli moje wpisy są nadal zbyt krótkie, postaram się i ten warunek spełnić.
Zgadzam się z panem Wojciechem co do tego, że Monsanto i koledzy nie kierują się sentymentami i altruizmem. Z drugiej strony podobno wszystkie te działania mają na celu wyżywienie 9 miliardów w 2050 roku. Proponuję by przedstawiono nam końcową wersję – altruizm czy biznes?
14 maja o godz. 1:03 1427
@ Placek 13 maja o godz. 23:43
Zostalem skrytykowany za uzycie slow „fanatycy”, „oszolomy” oraz „inkwizycja”. Takie jest moje zdanie i wcale go nie zmienie. Natomiast w zupelnie obiektywny sposob i bez uciekania sie do epitetow mozna powiedziec, ze ekoterrorysci sa pospolitymi przestepcami i jako tacy powinni byc traktowani. Istnieje wiele sposobow aby zademonstrowac swoj sprzeciw przeciwko czemus, nie uciekajac sie do aktow przemocy. Osoby, ktore uzywaja przemocy maja dla mnie okreslony stan mentalnosci i nikt nie przekona mnie, ze jest inaczej.
Pozdrawiam.
14 maja o godz. 6:10 1428
@Placek
Chyba nie do końca Pan doczytał oraz zrozumiał.
„podzielam opinię Paffeu, ale i formę jego komentarza. Był w stanie wyrazić swą opinię precyzyjnie, na temat i bez użycia słów … „kartel”.”
To zachęcam do uważniejszej lektury komentarza użytkownika @Paffeu. Przedostatnia linijka (tak by Panu ułatwić zadanie).
„bo Australijczycy zapomnieli podzielić się z panem Wojciechem całą prawdą o rewelacyjnej odmianie pszenicy”
Nikt tą informacją ze mną nie zapomniał się podzielić. Nie wiem jaki to ma związek z moim wpisem gdzie piszę o krajach europejskich. Jeśli Francja, Niemcy, Szwajcaria i Wielka Brytania leżą w Australii, to Pana komentarz nawet miałby sens.
„Z drugiej strony podobno wszystkie te działania mają na celu wyżywienie 9 miliardów w 2050 roku.”
Wg. FAO w roku 2050 będzie nas już 9 mld (większość wzrostu przypadnie na kraje afrykańskie). Zapotrzebowanie na żywność w tym czasie wzrośnie o 70%, ilość gruntów rolnych zmniejszy się o minimum 10% (urbanizacja, efekt cieplarniany, etc.). Już dziś głoduje na Ziemi 1 mld ludzi. Ciekaw jestem w jaki sposób mamy wyżywić kolejne 2 mld przy stale zmniejszającej się ilości powierzchni upraw? GMO nie rozwiąże tego problemu i nikt tak nie twierdzi, jednak możliwości jakie daje ta technologia mogą się przyczynić do znacznej redukcji tego „problemu”.
Definicje wg. „Słownik języka polskiego”:
kłamstwo – twierdzenie niezgodne z rzeczywistością, mające wprowadzić kogoś w błąd
fanatyk – osoba żarliwie wyznająca jakąś ideę lub religię, skrajnie nietolerancyjna w stosunku do zwolenników innych poglądów
półprawda – informacja, która przez celowe nieujawnienie całej prawdy wprowadza w błąd
A teraz niech Pan prześledzi wypowiedzi i działalność organizacji zwalczających technologię genetycznej modyfikacji organizmów.
PS – słów „oszołom”, i „inkwizycja” nie używałem.
14 maja o godz. 17:22 1429
polowa produkowanej przez nas zywnosci niszczeje;
gdybsmy temu monstrualnemu marnotrawstwu polozyli kres,
to nastepne pokolenia bylyby nam wdzieczne…
17 maja o godz. 12:22 1432
@Wojciech Zalewski
„podzielam opinię Paffeu, ale i formę jego komentarza. Był w stanie wyrazić swą opinię precyzyjnie, na temat i bez użycia słów … „kartel”.”
Zmodyfikowane zdanie nie należy już do mnie, ale do Pana. W moim była pomyłka, a nie ma dnia bym ich nie popełniał. Zresztą nawet w tym zdaniu było ich wiele, także językowych, a za pomoc w ich zwalczaniu z góry dziękuję. Przepraszam i prostuję;
Podzielam nie tylko opinię Paffeu, ale i formę jego komentarza. Był w stanie wyrazić swą opinię precyzyjnie, na temat i bez użycia słów … „faszyzm” (słowa „terror” także nie musiał użyć)
Gwoli ścisłości nie istnieje prawny precedens by twierdzić iż firma Monsanto jest częścią kartelu. Firma agrobiotechnologiczna z ogromnym kawałkiem tortu to nazwa zbyt długa, ale jesteśmy na blogu, a nie w sądzie. Ważne jest to, że Pańska hipoteza jakoby jedynie przeciwników GMO cechowała agresja i brak kultury legła w gruzach. Dowód – archiwa tego blogu, ale to nie mój, ale zwolenników tej teorii problem.
Jeszcze jedno – „teksty” Paneuff dotyczące wspomnianych firm były jak najbardziej na temat bo w w swym wpisie i ten temat Pan poruszył. W 2003 roku nadal nikt nie wykazał zainteresowania pszenicą firmy Monsanto, a jej nowy szef, Hugh Grant uznał iż czas na strategiczne i tymczasowe zaprzestanie bicia ścianą w mur. Nikt wtedy o kosztach związanych z protestującymi nie wspomniał.
Nadal nie wiem komu Pan laurkę wystawił bo twierdzi Pan, że protesty są bogatym firmom na rękę, a jednocześnie je odstraszają.
Gdy czytam takie konkluzje zazdroszczę Panu i nie zazdroszczę.
Słowo honoru 🙂
Prowokowanie poczciwego staruszka słownikiem to także taktyczny błąd – „naprawdę” i „na prawdę” . Jeśli przeprosi Pan blogowicza usiłującego polemizować z Panem za oskarżenie o kłamstwa i półprawdy to i ja przestanę walić Pana po głowie plastykową łopatką.
Mój komentarz o australijskiej pszenicy dotyczył Pańskiego twierdzenia, iż między prywatnymi i państwowymi poletkami istnieje różnica na tyle istotna, że rozsądny wandal państwowego nie ruszy. Poza tym to australijska skrobia posłużyła Panu za inspirację. Poczułem zawiść 🙂
Na powtarzanie przestarzałej mantry FAO nie mam już w tej chwili siły, ale nowy sekretarz generalny FAO zaleca już nieco inne podejście do F i do A. Niektóre z jego pomysłów łudząco przypominają wypowiedzi niektórych krnąbrnych blogowiczów.