Wiele zarzutów jest kierowanych pod adresem genetycznie modyfikowanych zbóż i ich uprawy. W sumie, chyba żaden z nich nie jest poparty ani rzetelnymi dowodami, ani nie opiera się na racjonalnych przesłankach. Jednym z tego typu zarzutów, jest rzekome „ściganie” rolników przez korporacje, za „niezamierzone” uprawy GMO. Jako sztandarowy przykład podaje się tutaj osobę kanadyjskiego rolnika Percego Schmeisera, obecnie zwiedzającego świat i wygłaszającego prelekcje, na temat tego jak to jedna z korporacji na literę „M” się nad nim „wyżywała” ciągając go po sądach. Rolnik ten na swoich prelekcjach zapewne nie opowiada o tym, że 90% jego ponad 400 hektarowego pola stanowiły uprawy GMO (co jest technicznie niemożliwe do osiągnięcia bez umyślnej selekcji nasion). Rolnik ten pewnie nie chwali się również tym, że przegrał trzy sprawy sądowe, w trzech instancjach. Mimo przegranej, sąd nie zasądził żadnej kary finansowej za ewidentne naruszenie prawa patentowego i nielegalnego korzystania z nasion GMO.
Niedawno został również oddalony pozew grupy rolników organicznych z USA, którzy starali się wnieść sprawę do sadu przeciw firmie na literę „M” twierdząc, że firma ta może ich „ścigać”, jeśli nieumyślnie na ich polu pojawią się nawet niewielkie ilości odmian GMO. Sąd odrzucił pozew uzasadniając, że ma on na celu jedynie „wywołanie kontrowersji” wokół tematu, który de facto nie istnieje. Nie udało się bowiem powodom, przedstawić ani jednego przypadku, w którym to rzekomo korporacja ta w jakikolwiek sposób i kiedykolwiek „ścigała” rolnika za to, że na jego polu pojawiłyby się niewielkie ilości odmian GMO. Jednym słowem chodziło o narobienie medialnego szumu wokół sprawy.
A jak to działa w drugą stronę? Toczy się obecnie we włoskim sądzie sprawa przeciw Panu Giorgio Fidenato. Rolnik ten w kwietniu 2010 roku, publicznie przyznał, że na swoim polu uprawia ok. 5 hektarów kukurydzy MON810. Po tej kontrowersyjnej deklaracji, aktywiści zwalczający GMO, zniszczyli siedzibę organizacji, której rolnik jest prezesem. Natomiast władze, nakazały policji zajęcie dwóch pól rolnika jako dowodu w sprawie. Uprawy na jednym z nich zostały jednak zniszczone przez aktywistów zanim zjawili się na nim funkcjonariusze. Kukurydza z drugiego pola, którego nie udało się zniszczyć, została zebrana i obecnie jest przechowywana, do czasu zapadnięcia prawomocnego wyroku. Zależnie od decyzji sądu zostanie ona zwrócona rolnikowi lub zniszczona.
Pan Giorgio Fidenato oskarżony jest o złamanie dekretu 212/2001, który nie został zatwierdzony przez Komisję Europejską, a który zmusza rolników włoskich do dodatkowych etapów autoryzacji jakichkolwiek upraw GMO w tym kraju. Rolnicy muszą uzyskać specjalną zgodę Ministerstwa Rolnictwa jeśli chcą uprawiać kukurydzę MON810 (jak do tej pory nie wydano ani jednej decyzji na „tak”). Wielu z nich uważa, że jest to niezgodne z europejskim prawem.
Sprawa przeciw nieposłusznemu rolnikowi rozpoczęła się w lutym 2011 roku. Przeciw Giorgio Fidenato wystąpiło jednocześnie pięć organizacji: region Friuli, prowincja Pordenone, Coldiretti (największy związek rolniczy we Włoszech), Slow Food oraz Codacons (organizacja konsumencka). Rolnikowi grozi kara pozbawienia wolności na czas od 6 miesięcy do 3 lat oraz grzywna w wysokości 50 000 €. Linia obrony zbuntowanego rolnika jest taka, że prawo wspólnotowe zezwala na uprawy GMO na terenie całej Unii Europejskiej, a regulacje włoskie są sprzeczne z prawem unijnym. Pan Giorgio Fidenato, złożył również pozew przeciw organizacji, której aktywiści zniszczyli siedzibę jego stowarzyszenia oraz zniszczyli jego uprawy.
W kwietniu 2011 roku, niepokorny rolnik zapowiedział, że znów ma zamiar wysiać nasiona genetycznie modyfikowanej kukurydzy na swoim polu. Aby temu zapobiec, biuro prokuratora zajęło pola, budynki gospodarcze i sprzęt rolnika. Pan Giorgio Fidenato uznał to za jawne łamanie jego swobód obywatelskich i zgłosił sprawę do Sądu Najwyższego we Włoszech.
W lutym 2012 roku, sąd nakazał podjecie kroków dyscyplinujących organizacje, które zniszczyły siedzibę stowarzyszenia rolnika. Dodatkowo, na organizację Greenpeace została nałożona grzywna w wysokości 86 000 €, za zniszczenie upraw włoskiego rolnika. Z kolei Sąd Najwyższy uznał, że zajęcie mienia rolnika było zgodne z prawem. Ostateczny wyrok w sprawie niepokornego rolnika zostanie wydany w listopadzie 2012 roku. Czekam z niecierpliwością.
Tak więc strzeżcie się rolnicy chcący uprawiać ekologiczną kukurydzę MON810, polowanie na czarownice trwa.
In the Fields of Italy, a Conflict Over Corn, Field of illegal GM corn growing in Italy destroyed by activists (film instruktażowy „jak niszczyć pola kukurydzy”), Italian farmer on trial for planting GM corn
22 kwietnia o godz. 20:57 1341
Hm. Jakoś nie dziwi mnie postępowanie Greenpeace w tej sprawie. Fanatycy mają to do siebie, że w imię słusznej sprawy (w ich mniemaniu) są zdolni do zastosowania wszystkich metod jaki przyjdą im na myśl. Niestety w końcu poleje się krew i wtedy dopiero zacznie się polowanie na czarownice. Nie wątpię że w takim przypadku Greenpace pokaże się jako pokrzywdzona i szczuta organizacja charytatywna. Swoją drogą 86 tysięcy euro to wcale nie bagatelna suma. Ciekawe jak długo znajdą się jeszcze ludzie tak naiwni aby finansować tę organizację. Obawiam się że jeszcze wiele lat działalności tej firmy nas czeka .
Inną sprawą nie związaną z aktualnym wpisem ale podnoszoną często na forum są patenty. Czytając wpisy zauważyłem że drodzy forumowicze mają co najwyżej blade pojęcie o prawie patentowym czego efektem jest notoryczne wciskanie ludziom że jak ktoś coś opatentuje to już jest tylko i wyłącznie jego. W takim rozumowaniu tkwi parę błędów. Po pierwsze nie ma patentu którego nie można obejść. Jeśli by tak było to np. produkcję amoniaku (głównego surowca do produkcji nawozów) opatentowanego przez prof. Habera do dziś stosowałaby tylko jedna firma. W Polsce są przynajmniej trzy takie instalacje i żadna na licencji wg. Habera.
Po drugie. Patent np. USA obowiązuje w USA i nigdzie indziej. Jeśli firma chce mieć ochronę w innym kraju musi zgłosić go w danym biurze patentowym. Przykładem tego jest Apple który w Chinach miał ostatnio problemy bo jakoś przedsiębiorca opatentował wygląd iPada na rynek chiński i teraz procesuje się z firmą Apple. Podobnych przypadków jest wiele. Są oczywiście tzw. patenty światowe ale w ich przypadku wybiera się kraje w których ochrona ma obowiązywać.
To tylko dwa przykłady dotyczące patentów ale wydaje mi się że są one najważniejsze.
Pozdrawiam
23 kwietnia o godz. 6:45 1342
@ Marcin M:
Ten przykład z amoniakiem jest akurat mało trafiony, bo chodzi w nim tylko i wyłącznie o to, że prawo patentowe chroni tylko na jakiś czas (najczęściej 20 lat). Tym samym nie dotyczy to GMO, bo jeszcze nie minęło 20 lat, odkąd są uprawiane komercyjnie. Co nie zmienia oczywiście faktu, że w dyskusji o inżynierii genetycznej lepsza znajomość prawa patentowego dobrze by wpłynęła na jej jakość.
[i]Ciekawe jak długo znajdą się jeszcze ludzie tak naiwni aby finansować tę organizację.[/i]
Znajdą się. Np. ja sam. Nie popieram (już) agresywnego stanowiska „mojej” organizacji odnośnie inżynierii genetycznej, w paru innych kwestiach też nie do końca się z nią zgadzam, ale uważam, że na wielu polach (np. kwestia zmian klimatycznych) jej działalność przynosi dużo dobrego/jest ważna.
23 kwietnia o godz. 7:10 1343
@ZielonyGrzyb
Tak się składa że jest trafiony. Tą technologię inne firmy zaczęły wdrażać w czasie trwającej ochrony patentowej tego wynalazku. Ale jeśli chcesz inne proszę bardzo. Weźmy na przykład katalizatory firmy Rohm and Haas. Największego producenta żywic jonowymiennych na świecie. Praktycznie identyczne katalizatory produkuje firma Lewatit oraz Purolite. Składem nie różnią się znacznie od siebie podobnie jak budową, a jednak firmy nie mają konfliktu patentowego. Jak pisałem takich przykładów jest cała masa. Synteza Bisfenolu-A, Bisfenolu-F, polimerów, czy przeróbka ropy naftowej. Nawet synteza specjalistycznych związków chemicznych nie jest w rękach jednego producenta ponieważ dróg do ich otrzymania jest tyle że nie da się opatentować ich wszystkich. Wystarczy zmienić jeden parametr jak na przykład rodzaj rozpuszczalnika lub dodać do środowiska reakcji jakiś inertny składnik nie wymieniony w patencie który nie daje nic ale i nie przeszkadza. Mały dodatek takiego składnika (na poziomie ppm) i wystarczy na opracowanie własnego patentu. W USA są firmy zajmujące się obchodzeniem patentów. Z tego się utrzymują nie mając żadnej infrastruktury badawczej. Są to zespoły wykwalifikowanych prawników i naukowców które opracowują analogiczne patenty tylko na podstawie tych opublikowanych. Dlatego jak pisałem. Nie da się zastrzec wszystkiego.
Co do długości ochrony to można ją przedłużać przez wiele lat tylko to kosztuje a nie zawsze się to opłaca. Ponadto faktem jest że najnowszych odkryć się nie patentuje bo zbyt łatwo na podstawie patentu podrobić.
Co do greenpace i zmian klimatycznych. Niestety organizacja wydaje mi się być grupą ludzi którym albo zawsze coś nie będzie pasować albo nie potrafią się zdecydować co jest dobre. Energia atomowa zła bo promieniowanie, węgiel i inne paliwa kopalne złe bo CO2, elektrownie wiatrowe złe bo zabijają ptaki, elektorwnie wodne złe bo niszczą krajobraz (notabene aż się prosi tutaj o przypomnienie zalewu czorszyńskiego przeciw któremu była cała masa protestów do czasu powodzi w 97 roku. Dzięki niemu została uratowana znaczna ilość miast i wiosek). No a niestety biopaliwa są kompletnie nieopłacalne i konkurują na rynku z żywnością co odczuli ludzie na całym świecie, a kto forsował ten pomysł? Greenpace oczywiście. Biopaliwa II generacji są jeszcze w powijakach a i tak ilość biomasy jest zbyt ograniczona żeby można było zastąpić paliwa kopalne. Dodatkowo cena tych paliw i tak będzie wyższa od tych otrzymywanych z ropy.
Naprawdę Greenpace nie wie samo jakie rozwiązania zaproponować żeby były opłacalne i ekologiczne. Za to chętnie proponuje rozwiązania ekologiczne ale znacznie droższe. Czy jesteś świadom że biopaliwa są w tej chwili w całej UE tańsze od paliw kopalnych bo jest obligatoryjna ulga akcyzowa na nie i że państwa mają obowiązek wprowadzenia odpowiedniej procentowej ilości (w odniesieniu do otrzymywanej energii) biopaliw na rynek a jeśli tego nie zrobią będą płacić kary? Czy wiesz że większość producentów samochodów nie daje gwarancji na silniki w przypadku używania biodiesla. FAME bardzo dobrze niszczą każdą uszczelkę i przewód gumowy. Co więcej rozpuszczają nawet polietylen który jest zwykle chemicznie odporny. To jest problem z biopaliwami który również hamuje ich wprowadzenie ale ekonomia jest tutaj głównym czynnikiem. Reasumując Greenpace nie ma za bardzo pomysłów na ekonomiczne rozwiązania ale mało ich obchodzi jakie koszty poniosą ludzie i jak wpłynie to na gospodarkę (zwłaszcza podczas kryzysu) byleby postawić na swoim.
23 kwietnia o godz. 14:25 1344
Co do patentów, to odniosłem się do Twojego konkretnego przykładu z Haberem. Na tyle dobrze znam prawo patentowe, żeby wiedzieć, jak wiele istnieje możliwości, żeby je obejść (choć nie zawsze się da, by the way: w farmakologii jest parę przykładów, kiedy nawet po zakończeniu ochrony patentowej nikomu przez lata nie udało się zsyntetyzować danego leku – to jako ciekawostka).
Co do Greenpeace, to mam parę obiekcji (i jako mniej lub bardziej aktywny członek niemieckiej części tej organizacji też trochę wiedzy na jej temat).
elektrownie wiatrowe złe bo zabijają ptaki
Tu mylisz Greenpeace z innymi organizacjami ochrony przyrody.
elektorwnie wodne złe bo niszczą krajobraz
To również nie oddaje pozycji GP. Elektrownie wodne nie są złe per se, choć w wielu krajach nie ma już wielu możliwości, aby budować je tak, aby ekologiczny efekt netto był pozytywny.
a kto forsował ten pomysł? Greenpace oczywiście.
Błąd. GP w stosunku do biopaliw od początku wypowiadało się bardzo ostrożnie. A od dłuższego czasu raczej je krytykuje, choć też nie „na ślepo”.
Czy jesteś świadom że […]
Tak, jestem. I co z tego wynika?
Reasumując Greenpace nie ma za bardzo pomysłów na ekonomiczne rozwiązania ale mało ich obchodzi jakie koszty poniosą ludzie i jak wpłynie to na gospodarkę (zwłaszcza podczas kryzysu) byleby postawić na swoim.
Trochę jest w tym prawdy. Choć uważam sugerowanie, że w GP są sami fanatycy i cynicy za mocno przesadzone (i nie zgodne z moimi własnymi obserwacjami). Co do wpływu proponowanych rozwiązań na gospodarkę… Problem jest ten, że ludzkość przez długi czas albo nie wiedziała, jak bardzo szkodzi przyrodzie (i tym samym, na dłuższą metę, sobie), albo tę wiedzę ignorowała (w czym jesteśmy zadziwiająco dobrzy). Osobiście odnoszę wrażenie, że nie ma „tanich”, czy „ekonomicznych” rozwiązań wielu globalnych problemów (głód i niedożywienie, marnotrawienie surowców, globalne ocieplenie, spadająca na łeb na szyję bioróżnorodność, ginące gatunki etc.). Już nie. Za późno się obudziliśmy (a właściwie: nadal się nie obudziliśmy, bo globalnie patrząc dalej brniemy w tym samym, bardzo niebezpiecznym również dla nas kierunku). Siłą rzeczy rzeczywiste rozwiązania (a nie takie na pół gwizdka, jak biopaliwa czy CCS czy nawet samochody elektryczne) będą „kosztowne”. Chyba że porównamy je z business as usual.
Przepraszam Gospodarza za off-topic.
23 kwietnia o godz. 15:10 1345
@ZielonyGrzyb
„w farmakologii jest parę przykładów, kiedy nawet po zakończeniu ochrony patentowej nikomu przez lata nie udało się zsyntetyzować danego leku – to jako ciekawostka).”
Powód jest prosty. Nie opisuje się w patentach wszystkiego w celu utrudnienia życia konkurencji. Ponadto najnowszych odkryć się nie patentuje jak już pisałem.
Piszesz o „rzeczywistych rozwiązaniach” tylko jakie to są rzeczywiste rozwiązania. GP podaje jedynie ogólniki nie wgłębiając się w szczegóły. Jeśli możesz przedstawić rzetelną analizę kosztów wprowadzenia określonych technologii oraz przedstawić plan zapewnienia surowców (np. źródła biomasy) to proszę bardzo. Sam zajmuję się biopaliwami zawodowo i znam analizy mówiące jasno o małej opłacalności stosowania tych źródeł energii. Ponadto jest jeszcze kwestia sposobu pozyskania energii. Istniejące dzisiaj technologie pozwalają na szybką i tanią generację energii a co najważniejsze z dużą efektywnością. Technologie oparte o surowce odnawialne nie pozwalają na osiągnięcie parametrów nawet zbliżonych do nich.
Kolejnym pytaniem jest to jaki wpływ na środowisko będzie miało wymuszenie w UE zapisów zmuszających kraje do wprowadzenia drakońskich przepisów środowiskowych gdy najwięksi producenci CO2 nie robią sobie nic z tego. Tylko nie podnoś argumentu o dawaniu przykładu innym ponieważ jest on mało w świecie wart.
Co do innych moich uwag o GP może ma rację. Nie będę w to wnikał. Najwidoczniej utożsamiłem GP z organizacjami eko w ogólności. Fakt że w Polsce były protesty przeciw elektrowni wodnej swojego czasu jak i atomowej. W drugim przypadku dalej są. Co ciekawe organizacje „zielonych” nie reagują na żadne argumenty ludzi znających się na tej dziedzinie. Najczęściej podawanymi argumentami są Czarnobyl i Fukushima. Niestety wasi przedstawiciele wykazują często kompletny brak wiedzy maskowany arogancją. Najlepszym przykładem była debata w TVP po trzęsieniu ziemi w Japonii z udziałem profesora nauk zajmującego się fizyką jądrową i prezesa Zielonych 2004 (doktora ekonomii). Na argumenty profesora pan doktor odpowiadał tylko: „nie jest tak”, „pan nie mówi prawdy” oraz koronne „nie zgadzam się”. Czy to są argumenty? W Polsce niestety i w Europie ten kto krzyczy najgłośniej zwykle ma rację. Tak samo jest w przypadku GMO. Autor bloga wielokrotnie przytaczał przykłady w których obalał argumenty przeciwników GMO. Jedyne co mógłbym mu doradzić to dawanie linków bezpośrednio do literatury fachowej ale który z nas (ja akurat mam ale to wynika z mojej pracy) ma dostęp bezpośredni do artykułów np Nature czy Science lub innych czasopism z listy filadelfijskiej?
Zresztą o poprawności prac naukowców będących na sztandarach przeciwników GMO świadczy fakt że ich badania albo nie zostały opublikowane albo bardzo szybko zostały zdyskredytowane. Nie jest to wbrew opinii niektórych przejawem działalności koncernów GMO tylko wnikliwej analizy albo recenzentów tych artykułów albo innych naukowców. Akurat czasopisma bardzo lubią publikować kontrowersyjne wyniki badań ponieważ wtedy bardzo wzrasta ich indeks cytowalności a przez to „impact factor” który jest miarą popularności pisma. Ale żadne szanujące się czasopismo nie chce zamieszczać gniotów bo uderza to w jego markę.
23 kwietnia o godz. 15:54 1346
Wszystkie organizacje społeczne w chwili kiedy się formalizują się degenerują.
Pierwotne cele ustępują celowi nadrzędnemu a mianowicie utrzymaniu się u władzy w tych organizacjach establishmentu który nimi zarządza. Tak jest w przypadku Greenpeace czy innych organizacji zielonych, tak jest w przypadku związkowców, których działaczom w najmniejszym stopniu zależy na dbaniu o sprawy pracownicze, występują przeciwko nim faktycznie byleby hasła pozornie im sprzyjały. Byle się na stołkach utrzymać. Tak samo w przypadku partii politycznych, których działanie de facto szkodzi ich własnemu elektoratowi. Zwycięża populizm, bo to najłatwiejsza droga, najprościej przecież przekonać do swoich racji tych którzy świat na wiarę biorą, nie na rozum. Nie żeby było ich więcej, zgodnie z krzywą Gausa, idiotów jest tyle samo co ludzi mądrych, tyle że mądrymi się nie daje manipulować, więc nie ma co o ich względy zabiegać.
23 kwietnia o godz. 16:36 1347
Dziwi mnie postawa Greenpeace w kwestii GMO i nie rozumiem ich postępowania. Powiedzmy, że wiem dlaczego to robią (a raczej domyślam się). Mam nieodparte wrażenie, że organizacja ta w wielu kwestiach zatraciła gdzieś swoje pierwotne idee. Przeraża mnie całkowity brak próby jakiegokolwiek dialogu np. o GMO oraz ignorowanie ewidentnych faktów. Przeraża mnie, całkowity brak autorefleksji oraz sposób argumentacji swoich przekonań w kwestii GMO, który zaczyna upodabniać tę organizacje do ruchów religijnych, a jej niektórych członków do fanatyków.
23 kwietnia o godz. 17:35 1348
@Wojciech Zalewski:
Przeraża mnie całkowity brak próby jakiegokolwiek dialogu np. o GMO oraz ignorowanie ewidentnych faktów.
Tu muszę przyznać, że coś w tym jest. Kiedy Kumi Naidoo został 3 (?) lata temu wybrany sekretarzem generalnym Greenpeace International, w jednej z pierwszych wypowiedzi wezwał do „przemyślenia dogmatów” (sformułowanie moje), m.in. CCS czy GMO właśnie. Ale jakoś nic z tego nie wyszło, wiem też, że np. w Niemczech szefostwo sekcji było z jego wypowiedzi bardzo niezadowolone.
@Marcin M:
jakie to są rzeczywiste rozwiązania
Przede wszystkim nie wystarczą rozwiązania technologiczne. Konieczna byłaby zmiana dominujących stylów życia i mechanizmów politycznych (np. reforma WTO, żeby nie było, że piszę same ogólniki). To pewnie mrzonki, ale wydaje mi się, że innego wyjścia nie ma. Co do technologii… Przyznam, że nie wiem dokładnie, jakie i jak zastosować, żeby phase-out kopalnych nośników energii był możliwy. Ale jestem przekonany, że nie ma alternatywy.
Istniejące dzisiaj technologie pozwalają na szybką i tanią generację energii a co najważniejsze z dużą efektywnością.
To jak jeżdżenie szybkim i komfortowym samochodem bez hamulców. Nie polecam.
Co do argumentów przeciwko energii atomowej (wybiegających poza Czarnobyl – ten akurat argument nigdy mnie nie przekonywał), pisałem o tym tutaj. Tam możemy w spokoju podyskutować.
23 kwietnia o godz. 19:21 1349
@ZielonyGrzyb
„Tu muszę przyznać, że coś w tym jest. Kiedy Kumi Naidoo został 3 (?) lata temu wybrany sekretarzem generalnym Greenpeace International, w jednej z pierwszych wypowiedzi wezwał do „przemyślenia dogmatów” (sformułowanie moje), m.in. CCS czy GMO właśnie. Ale jakoś nic z tego nie wyszło, wiem też, że np. w Niemczech szefostwo sekcji było z jego wypowiedzi bardzo niezadowolone.”
To bardzo ciekawe, co Pan napisał. Można gdzieś znaleźć w sieci więcej informacji na ten temat?
Pozdrawiam
MR
PS. Przepraszam, ale cały czas brak mi czasu na dyskusję w sprawie energetyki jądrowej (a muszę odświeżyć parę publikacji), ale jestem bardzo chętny pospierać się z Panem na ten temat. Oczywiście racjonalnie i spokojnie, co zresztą gwarantuje bardzo wysoki poziom Pańskich wypowiedzi i przebijający z nich rozsądek.
24 kwietnia o godz. 7:28 1351
@MR:
Właśnie sprawdziłem, o co konkretnie chodziło. W wywiadzie dla niemieckiego Spiegla tuż po objęciu funkcji sekretarza generalnego Naidoo, zapytany o Golden Rice, odpowiedział, że musiałby się wgłębić w temat, zamiast z definicji odrzucać tę technologię. Poza tym sugerował, że trzeba by „odhierarchizować” Greenpeace.
24 kwietnia o godz. 17:18 1352
Dziękuję!