Reklama
Polityka_blog_top_bill_desktop
Polityka_blog_top_bill_mobile_Adslot1
Polityka_blog_top_bill_mobile_Adslot2
GMObiektywnie - Blog Wojciecha Zalewskiego GMObiektywnie - Blog Wojciecha Zalewskiego GMObiektywnie - Blog Wojciecha Zalewskiego

13.04.2012
piątek

Tym razem serial „Pasze a GMO”

13 kwietnia 2012, piątek,

Zapowiada się, że będziemy mieli kolejny serial, w którym akcja będzie się zmieniać jak w podrzędnym filmie obyczajowym klasy B (albo nawet C), a dyskusja oparta będzie na pozamerytorycznych argumentach. Niedawno toczyła się dyskusja o ustawie o nasiennictwie, która nadal się toczy, choć troszkę się w tym temacie zrobiło ciszej. Polska, jako jeden z niewielu (jedyny?) kraj w Unii Europejskiej nie dopuszcza na swój rynek obrotu i rejestracji nasion GMO. Za co zapadł niekorzystny wyrok dla Polski w Europejskim Trybunale Sprawiedliwości już w roku 2009. Jak mówiła Agnieszka Kraińska (Zastępca Dyrektora Departamentu Prawa Unii Europejskiej w MSZ) podczas Debaty u Prezydenta RP, cytuję: „obecnie Komisja Europejska może właściwie w każdej chwili wnieść do Trybunału Sprawiedliwości kolejną skargę, w której zażąda nałożenia na Polskę kar finansowych w związku z niewykonaniem tego pierwszego wyroku”. Politycy chcieli rozwiązać ten „problem” poprzez projekt ustawy o nasiennictwie, jednak pod naciskiem organizacji zwalczających GMO, został zawetowany przez Prezydenta, a następnie dalej został przekazany do Sejmu bez kontrowersyjnych zapisów (przeciw któremu nadal protestowali przeciwnicy GMO). Prezydent oczekuje, że kwestia obrotu i rejestracji nasion GMO, zostanie rozwiązana w kompleksowej ustawie o GMO, co zajmie prawdopodobnie lata.

Tak więc należy spodziewać się, że My, podatnicy zapłacimy za niedostosowania prawa do wymagań Unii Europejskiej. A czy sam brak zapisów w ustawie o nasiennictwie uchroni nas przed nasionami GMO? Oczywiście nie, bo nadal rolnicy będą jeździć jak do tej pory do sąsiadów z Niemiec i Czech, i tam będą zaopatrywać się w nasiona GMO. Poza tym, gdyby Polska skorzystała z przysługującego jej prawa i wprowadziła zakaz uprawy kukurydzy MON810, to zapisy z ustawy o nasiennictwie o GMO zgodne z wymaganiami Unii Europejskiej, nie stanowiłyby żadnego problemu.

Teraz podobna sytuacja zapowiada się z paszami GMO. Polska jest jedynym krajem w Unii Europejskiej (!), która wprowadziła zakaz stosowania pasz GMO. Sytuacja jest o tyle zabawna, że zakaz ten prawdopodobnie nigdy w życie nie wejdzie, bo co raz zapowiadane są moratoria na odłożenie w czasie jego wykonania. Kolejne moratorium kończy się z końcem tego roku, tak więc debata zacznie się na nowo. Oczywiście zakaz ten jest niezgodny z regulacjami Unii Europejskiej, za co już toczy się przeciw Polsce sprawa w Europejskim Trybunale Sprawiedliwości. Jak mówiła Pani Agnieszka Kraińska podczas debaty, cytuję: „Może jednak dojść do paradoksalnej sytuacji, w której Polska przegra sprawę w Trybunale Sprawiedliwości, a nawet może zostać obciążona karami finansowymi z tytułu utrzymywania w ustawodawstwie krajowym zakazu, który w rzeczywistości nigdy nie wejdzie w życie, ponieważ jest przedłużane vacatio legis.”.

No dobrze, czy możemy zrezygnować z pasz GMO? Oczywiście tak, nie możemy jednak zrezygnować ze śruty sojowej. Jakich by teorii nie przedstawiali przeciwnicy GMO, o uzupełnianiu białka paszowego np. roślinami strączkowymi, to nie jest możliwe w najbliższym czasie zastąpienie białka sojowego w paszach zamiennikami. Jednak pasze non-GMO, na rynku międzynarodowym nie stanowią zbyt dużej ilości. Są one również droższe od soi GMO o około 30%. Wszyscy specjaliści są zgodni, że zrezygnowanie z tych pasz będzie oznaczać po prostu wzrost cen żywności, w optymistycznym wariancie o kilkanaście procent. Są to jednak obliczenia na stan dzisiejszy i niewielu ekspertów zdobywa się na ocenę efektu psychologicznego, który w takich sytuacjach jest wykorzystywany przez producentów do zawyżania cen. Pięknie to obrazowała ostatnio sytuacja z cenami jajek po zmianie kletek na te bardziej dostosowane do wymagań Unii Europejskiej. Wzrost cen znacznie przekroczył „suche” analizy ekspertów.

Te i inne opinie ekspertów są kompletnie ignorowane przez organizacje zaciekle zwalczające GMO oraz ich „ekspertów” (onkolodzy, ornitolodzy, itd), które są przeciw stosowaniu pasz opartych na GMO. Nasze zapotrzebowanie na śrutę stanowi 40% światowej produkcji soi non-GMO. Ta soja jest obecnie droższa od GMO o 30%. Jak Państwo myślą, co stanie się z cenami tego produktu, jeśli na rynku nagle pojawi się gracz, który będzie chciał wykupić 40% światowych zapasów śruty sojowej? Ekonomistą nie jestem i być może ktoś mnie poprawi, należy się jednak spodziewać nagłego wzrostu cen tego surowca, co potwierdza również portalspożywczy.pl: „Światowy popyt na soję non GMO jest stabilny i wynosi około 4 – 5 mln ton rocznie. Jeśli w Polsce zostałby wprowadzony zakaz stosowania soi GMO, popyt wzrósłby o 2 mln ton/rocznie, tj. o prawie 50 proc. Zapewne miałoby to znaczący wpływ na cenę tego surowca i różnica ta wzrosłaby kilkukrotnie”.

Mój ulubiony argument przeciwników GMO, to taki że przecież nas stać na droższą żywność. Możliwe, choć coraz częściej ludzie zaczynają narzekać na wysokie ceny na sklepowych półkach. Jednak zakaz GMO to nie tylko przełożenie na wzrost cen produktów spożywczych. Specjaliści z Instytutu Ekonomiki Rolnictwa są zgodni, że to po prostu zarzynanie naszej produkcji rolniczej i eksportu. Tak chwalimy naszą żywność, która głównie dzięki konkurencyjnym cenom i zachowaniu wysokiej jakości jest chętnie kupowana na zachodzie. Tylko to właśnie m.in. w oparciu o pasze GMO udało uzyskać się ten sukces. „Nasz towar po prostu przestanie być konkurencyjny. Dla naszej branży byłaby to katastrofa, bo za granice sprzedajemy rocznie około pół miliona ton mięsa drobiowego, co to stanowi 30% produkcji” – tłumaczy Rajmund Paczkowski z Krajowej Rady Drobiarstwa.

I oddajmy w tej sprawie głos społeczeństwu, które nie chce GMO. Jestem za. Zadajmy pytanie temu społeczeństwu: czy jest za stosowaniem pasz GMO? Zapewne 70% odpowie, że nie, więc po co w ogóle rozmawiać o GMO (jak twierdzą przeciwnicy). Ja bym jednak zadał pytanie inaczej. Czy są Państwo za wzrostem cen żywności (w zasadzie każdego typu) minimum o 15% oraz za zahamowaniem eksportu polskiej żywności i powolnym upadkiem branży producentów i przetwórców (pośrednio wzrostem bezrobocia)? Bo tak powinno zostać zadane to pytanie.

Ja jestem za zakazem stosowania pasz GMO. Dlaczego? A chciałbym aby w końcu ziściły się marzenia pseudoekologów z organizacji zwalczających GMO. Myślę, że to byłby koniec ich działalności w tym kraju. A czy wtedy Polska w końcu stała by się wolna od GMO? Oczywiście nie! Rynek europejski jest otwarty, więc przy spadku opłacalności produkcji w polskich przetwórniach, zapewne wzrósłby import mięsa z innych krajów Unii, czy z Ameryki Południowej (nadal opartych o pasze GMO). Z eksportera, stalibyśmy importerem i nadal byśmy jedli to samo, tyle że drożej, i nie z polskiej produkcji, o czym mówi raport Instytutu Ekonomiki Rolnictwa, cytuję: „…zakaz ten przyczyniając się do pogorszenia konkurencyjności przemysłu paszowego oraz ważnych gałęzi produkcji rolniczej, jednocześnie będzie nieskuteczny w zabezpieczaniu polskich konsumentów przed spożywaniem żywności wyprodukowanej z udziałem pasz GMO.”. Tak oto nasze kochane organizacje protestujące przeciw GMO, dbają o interes społeczeństwa i gospodarki Naszego kraju.

Na szczęście, zapowiada się jednak, że tym razem ignorancja polityków, przegra ze zdrowym rozsądkiem oraz interesem społecznym i gospodarczym Państwa. Politycy Platformy Obywatelskiej zapowiedzieli, że będą chcieli wydłużyć moratorium dotyczące zakazu stosowania pasz GMO do roku 2017. Tak więc mogą Państwo spać spokojnie. Nie wiem tylko, jak to się ma do polityki Rządu RP, którego stanowisko jasno mówi, że Polska dąży do bycia krajem wolnym od GMO.

Na koniec przypomnę o badaniach prowadzonych przez dwa polskie instytuty naukowe. Wielopokoleniowe badania na zwierzętach gospodarskich oraz szczurach wskazują, że pasze GMO nie tylko nie szkodzą w jakikolwiek sposób, czasami wręcz są lepsze od tradycyjnych odpowiedników. Zgodne jest to również z wynikami uzyskanymi przez naukowców z innych krajów, przeprowadzili oni podobne badania, które zakończyły się niemal identycznymi wnioskami.

Reklama
Polityka_blog_bottom_rec_mobile
Reklama
Polityka_blog_bottom_rec_desktop

Komentarze: 53

Dodaj komentarz »
  1. zanim cokolwiek powiem na temat nowego wpisu…
    dlaczego wyrzucil mi pan tekst?
    bo zahaczal o kontekst niebezpieczenstw, ba, katastrofy?

  2. Może najpierw coś na temat wpisu, a potem inne sprawy?

    Pana tekst? Chodziło o dwa słowa w języku niemieckim, które ani z dyskusją, ani z tematem wpisu wspólnego nic nie miały? Tego typu komentarze usuwam na bieżąco.

  3. Powszechnie wiadomo co jest waszym jedynym argumentem za stosowaniem GMO i każdy choć trochę myślący człowiek i choć trochę znający tę tematykę wie doskonale jakie cele i korzyści stoją za waszymi naciskami… Domaga się Pan merytorycznych argumentów… to śmieszne i żałosne biorąc pod uwagę to, jaki jest wasz przewodni „merytoryczny” argument. Już sam fakt, że olbrzymia większość ludzi, włącznie z naukowcami, biologami itp, nie chce GMO powinien ucinać każdą dyskusję… dostatecznie wiele już powiedziano o zagrożeniach i koszmarze jaki wasza garstka zwolenników chce sprawić całej populacji (i nie chodzi tu tylko o transgeniczną żywność ale wszelkie inne działania i eksperymenty z dziedziny inżynierii genetycznej… aż włos się na głowie jeży). Niestety, ta garstka ma władzę i ogromne wpływy… i tu jest problem. Czynicie zło, i to jest ZŁO w czystej postaci. Mam wielką nadzieję, że to zło, wcześniej czy później, w takiej lub innej formie do was wróci… zawsze wraca. Życzę Panu bardzo gorąco, by wróciło jak najszybciej.

  4. Reklama
    Polityka_blog_komentarze_rec_mobile
    Polityka_blog_komentarze_rec_desktop
  5. @ Andy
    „Powszechnie wiadomo co jest waszym jedynym argumentem za stosowaniem GMO i każdy choć trochę myślący człowiek i choć trochę znający tę tematykę wie doskonale jakie cele i korzyści stoją za waszymi naciskami…”

    To sie nazywa „hate speech”. Pieknie zainsynuuowane 😛 Czy jest Pan zdolny sie ogarnąć i jednak doprecyzować, co Pan ma na mysli bo jednak powszechnie tego nie wiadomo 🙂

    Czynicie zło, i to jest ZŁO w czystej postaci. Mam wielką nadzieję, że to zło, wcześniej czy później, w takiej lub innej formie do was wróci… zawsze wraca. Życzę Panu bardzo gorąco, by wróciło jak najszybciej.

    Gdyby miał Pan spluwę, to pewnie by nam Pan głowy poodstrzelał 🙁
    Czy takie złorzeczenie do jest czynienie DOBRA?

  6. @BaKoRo

    „Czynicie zło, i to jest ZŁO w czystej postaci. Mam wielką nadzieję, że to zło, wcześniej czy później, w takiej lub innej formie do was wróci… zawsze wraca. Życzę Panu bardzo gorąco, by wróciło jak najszybciej.”

    Typowo Chrześcijańska postawa 😉 Chyba powinienem zacząć bać się chodzić po ulicy.

  7. Ach jaki merytoryczny artykuł. A ile w tym prawdy.
    Bo sprawa Unijna nie wynika z tego, że Unia sobie życzy GMO, tylko stąd, że na żądanie USA (Monsanto działa !!!!!) wytoczyło i wygrało w WTO sprawę zakazu GMO w Europie. Zakaz musiał zostać cofnięty. Gdyby tego nie zrobiono, USA mogłyby wytoczyć sankcje przeciw Europie, co miało miejsce choćby z eksportem rur stalowych. Oni są tu gorsi niż Rosjanie.
    Inteligentniejsze rządy cofnęły zakazy aby uniknąć amerykańskiego bojkotu, a przeniosły sprawę na niższy poziom. Stąd ta rzekoma sprzeczność w sprawie kukurydzy. Fakt, że polscy politycy mają inteligencję dziurawego buta i sami się podkładają, nie świadczy nic o sprawie. A już o organizacjach na pewno nie.

    Pan Zalewski woła o rzeczową dyskusję. Dlatego pozwoliłem sobie zrobić listę rzeczowych argumentów, jakich używa. Bardzo pouczające (Uwaga moja: „zarzynanie” nie pisze się przez ż):

    kolejny serial
    podrzędny film obyczajowy
    poza merytoryczne argumenty
    pod naciskiem organizacji zwalczających GMO
    zapłacimy za niedostosowania
    zakaz ten jest niezgodny z regulacjami Unii
    Jakich by teorii nie przedstawiali przeciwnicy
    opinie ekspertów są kompletnie ignorowane
    organizacje zaciekle zwalczające
    ich „ekspertów”
    że przecież nas stać na droższą żywność
    zarzynanie naszej produkcji rolniczej
    jak twierdzą przeciwnicy
    Czy są Państwo za wzrostem cen żywności
    za zahamowaniem eksportu polskiej żywności
    powolnym upadkiem branży
    marzenia pseudoekologów
    nasze kochane organizacje protestujące

  8. @ZWO

    „A ile w tym prawdy.”

    A może nie? Może Pan podać jakieś przykłady danych zawartych we wpisie, które są nieprawdziwe? Chętnie poprawię jakieś nieścisłości.

    „Zakaz musiał zostać cofnięty. ”

    Tak się dzieje, gdy zakaz jest wprowadzony bez podania merytorycznych argumentów, a jest jedynie decyzją polityczną.

    „(Uwaga moja: „zarzynanie” nie pisze się przez ż)”

    Dzięki, już poprawione.

    Acha, żądał Pan dyskusji o skutkach socjologicznych, politycznych, etc… Kolejny raz ma Pan okazję w niej uczestniczyć, jednak znów woli Pan atakować moją skromną osobę.

  9. Tak, ma Pan rację.
    Zapomniałem napisać, że w państwach europejskich sprawa załatwiana jest tak:
    Jeśli ktoś legalnie lub nie uprawia GMO i spowoduje to skażenie uprawy biologicznej sąsiada, ta uprawa musi zostać zniszczona na koszt sprawcy. Koszty niszczenia są wielkie i nikt tego nie ubezpieczy. Nie jest potrzebny żaden zakaz sprzedaży nasion ani upraw.
    Pańskie argumenty wymieniłem wyżej i nie mam nic do dodania.

  10. @wz 4/13/7:35
    myslalem, ze zdejmie pan cala czolowke, a tak zrobil pan ze mnie po raz drugi durnia,
    po raz trzeci na pann na wpis nie wejde a swoja droga nikt tak nie potrafi manipulowac jak genetycy, zwlaszcza w niemieczech.

  11. Wpatruję się uważnie w tekst Pana Wojciecha i jakoś nie mogę znaleźć błędów merytorycznych… ciekawe to. Jedyne co dostrzegłem, to że „acha” pisze się przez samo „h”.

    Zamierzam wysmarować kilometrową odpowiedź w komentarzach do „Ekoświń” niejakiemu „nemo”. Opłaca się?

  12. Firma „Monsanto” sprzedaje coraz wiecej swoich nasion GMO (w koncu – dominuja na tym rynku!), a zarazem coraz wiecej herbicydow/pestycydow (typu „Round Up”). Interes kreci sie wiec swietnie i akcje firmy ida w gore… z cala pewnoscia zarobia na GMO wiecej nizli takiej wielkosci kraik jak Polska!

  13. @maxxx
    Niesamowicie merytoryczny i wiele wnoszący komentarz. Zaprawdę, nie byłbym godzien nawet nóg ucałować za słowa tu wypowiedziane.

    „Interes się kręci”! Toż to najtrafniejszy zarzut pod adresem firmy, jaki kiedykolwiek usłyszałem! Jeszcze raz gratuluję. Z wrażenia pójdę spać.
    Dobranoc.

  14. @Łukasz Sobala

    „Opłaca się?”

    Ja bym się nie odważył 😉

    @ZWO

    „Jeśli ktoś legalnie lub nie uprawia GMO i spowoduje to skażenie uprawy biologicznej sąsiada, ta uprawa musi zostać zniszczona na koszt sprawcy. ”

    Ciekawe, nie słyszałem o tego typu przypadkach. Może podać Pan link do jakiejś informacji, tak by można było ocenić czy aby na pewno to prawda?

    @byk

    Zaiste, ciekawa z Pana postać. Nie dają mi spokoju Pana tajemnicze komentarze natury iście filozoficznej.

    @maxx

    „Interes kreci sie wiec swietnie….”

    Widocznie rolnicy są zadowoleni z nasion i zbóż GMO, dlatego „interes kręci się”.

  15. Polska nie będzie miała jakiegokolwiek GMO i czy to się panu, panie Zalewski podoba czy nie podoba, nie będzie w Polsce GMO na 100 procent. !!!
    Dotarło wreszcie do zakutego GMO propagandą Zalewskiego łba?

  16. @ZWO
    No właśnie, prosiłbym o podanie, które przepisy i w jakim kraju nakazują coś takiego, o czym Pan pisze.

  17. O odpowiedzialności (Haftung) jest w części piątej

  18. A jeśli ktoś legalnie lub nie uprawia nie GMO i spowoduje to skażenie uprawy GMO sąsiada to ta uprawa też musi zostać zniszczona na koszt sprawcy?

  19. 24 listopada 2010 niemiecki trybunał konstytucyjny uznał zgodność tych przepisów z niemiecką konstytucją.
    Jeśli więc w zbiorach konwencjonalnego zboża stwierdzone zostanie zanieczyszczenie materiałem GMO, sprawca musi się liczyć z poniesieniem całkowitych kosztów szkody. Jeśli pojedynczy sprawca nie da się ustalić, odpowiedzialność ponoszą wszyscy producenci GMO w sąsiedztwie.

    (Landwirte müssen demnach in vollem Umfang für Schäden haften, wenn genverändertes Material in konventioneller Ernte von Nachbarfeldern gefunden wird und diese dadurch nicht mehr oder nur eingeschränkt verwertbar ist.)

    Wegen der Gefährlichkeit der Gentechnik ist die zivilrechtliche Haftung als Gefährdungshaftung ausgestaltet (§ 32). Ein Verschulden ist somit nicht notwendig.
    Gefaehrdungshaftung = strict liability = całkowita odpowiedzialność

    Na pociechę zwolennikom GMO można dodać, że jest górna granica odszkodowań – 85 milionów euro.
    Za nielegalne uwolnienie do środowiska organizmów GMO (jak wysiew kukurydzy GMO w Polsce) w Niemczech grozi grzywna lub kara więzienia do 3 lat.

  20. Parker,
    próbujesz na siłę być dowcipny, ale o tym już dyskutowaliśmy (nie o twojej „przewrotności”, a o zanieczyszczeniach produktów).
    Pokaż przepisy ustalające minimalną zawartość GMO w produktach GMO.

  21. Jak się zderzysz rowerem z ciężarówką i przeżyjesz, to właściciel ciężarówki będzie musiał zapłacić za naprawę Twojego roweru, choćbyś to Ty mu wjechał pod koła i zadrapał jego lakier. Bo on jeździ potencjalnie niebezpiecznym pojazdem.
    Tak jest przynajmniej w cywilizowanych krajach.

  22. nemo

    „właściciel ciężarówki będzie musiał zapłacić za naprawę Twojego roweru, choćbyś to Ty mu wjechał pod koła”

    Przecież to absurd, nie znam takiego systemu prawnego gdzie by takie prawo obowiązywało, nie można być nie być sprawcą wypadku i jednocześnie za niego odpowiedzialnym.
    Wymyśliłeś prawo kwantowe.

  23. Czyli, ze jesli nie ma dostatecznie dosc argumentow za wprowadzeniem GMO (a nie ma), to dobry bedzie argument kar z UE? Jak nam sie kaza otruc cyjankem, albo zaplacic kare, to tez sie otrujemy?

  24. Szanowny Gospodarzu
    Pisze pan: – „Jakich by teorii nie przedstawiali przeciwnicy GMO, o uzupełnianiu białka paszowego np. roślinami strączkowymi, to nie jest możliwe w najbliższym czasie zastąpienie białka sojowego w paszach zamiennikami.”

    To prawda, z tym że jest jeszcze jeden powód o którym niedawno czytałem (na zapotrzebowanie odnajdę linka), że mimo pseudozakazu importowania pasz GMO, podpisane są kontrakty na ich dostawę na kilka najbliższych lat i to na ilości, które w pełni pokryły możliwości przeładunkowe naszych portów. Stąd upadła inicjatywa pewnej grupy biznesmenów, która planowała sprowadzać soję niemodyfikowaną, by zrobić na tym interes. Nie cena tej paszy, której rolę Pan tak skrajnie eksponuje a logistyka ich „załatwiła”.
    Zwolennicy spiskowej teorii dziejów twierdzą, że to GMO-wskie lobby tak pokierowało sprawami, by tę inicjatywę utrącić i nie dać wyboru, zmonopolizować rynek pasz.

    Wracając do „ad remu”, czyli do pasz, to na blogu red. Passenta jeden z blogowiczów podał następujący link , w którym znalazłem następujący fragment:
    „Pokolenia temu nasi eksperci rolni znali już efekt działania beta-glucosidase, tzn. jego zdolność do uwalniania jednostki cyjanku w molekule B 17 ale wydawało się, że istnieje mnóstwo wątpliwości odnośnie sposobu podejścia do problemu. Uproszczonym rozwiązaniem zdawało się wówczas zaklasyfikowanie wszystkich roślin zawierających molekule B 17 jako “ trujących” a następnie zmodyfikowanie ich genetycznie w celu kompletnego usunięcia zawartości nitriloside dla bezpieczeństwa zwierząt. Jednym z klasycznych przykładów tego ‘poronionego’ rozwiązania był przypadek z 1940 r., w którym australijskie owce okazjonalnie zdychały na skutek nadmiaru cyjanku, pochodzącego z białej koniczyny, o której wiadomo było, że zawiera B 17. Pominięto fakt, że większość owiec spożywających tę samą koniczynę pozostawała żywa, botanicy usunęli genetycznie nitriloside z białej koniczyny. Tymczasem owce, które zdechły to było kilka osobników, które degustowały smakowite fuksje zawierające duże ilości ‘otwierającego’ enzymu beta glucosidase, który reagował natychmiast w owczych żołądkach, powodując ich śmierć. Jeśli botanicy zneutralizowaliby kilka fuksji zamiast milionów ton białej koniczyny, byłoby znacznie więcej witaminy B 17 dostępnej dzisiaj dla ludzi poprzez rynek mięsny.”

    Ja nie wiem na ile przedstawione informacje jak i fakty są rzetelnie opisane przez autora ale robiąc założenie, że wiedział co pisze, w sposób zupełnie przecież niezamierzony wskazał, jakie zagrożenia niosą ze sobą manipulacje w genach roślin. Kto dziś jest w stanie odpowiedzieć na pytanie –
    O ile mniej ludzi odżywiających się australijską jagnięciną czy baraniną zapadłoby na chorobę nowotworową lub w ilu przypadkach doszłoby do naturalnej remisji raka czy też wspomogłoby leczenie, gdyby nie modyfikowanie białej koniczyny?
    Tego nie da się pewnie ustalić ale to wcale nie znaczy, że genetyczna modyfikacja tej jednej rośliny nie miała negatywnych skutków, bo miała – chociażby w postaci zubożenia żywności przeznaczonej (już dla ludzi) o witaminę B-17. Nie wiadomo też, na ile prawdziwe są twierdzenia o roli witaminy B-17 tym niemniej, wg mojej absolutnie subiektywnej oceny laika, ostrożność w manipulacjach genetycznych i ich praktycznych zastosowaniach wskazywałaby raczej na rozsądek, bo są imponderabilia, których zaślepieni naukowcy mogą nie dostrzegać albo też dostrzegać nie chcą.
    Pozdrawiam, Nemer

  25. Parker,
    Von besonderer praktischer Relevanz ist heute die Haftung des Fahrzeughalters nach § 7 Abs. 1 Straßenverkehrsgesetz für Tod, Körper-, Gesundheits- oder Sachschäden, die sich aus dem Betrieb eines Kraftfahrzeugs im Sinne des § 1 Abs. 2 StVG ergeben. Der Halter eines Fahrzeugs haftet für sämtliche Personen- und Sachschäden, die bei dem Betrieb (gemeint ist durch den Betrieb, also nicht nur bei Gelegenheit des Betriebs) entstanden sind.
    Znasz na tyle niemiecki, by to zrozumieć?
    Albo angielski?
    Strict liability = A rule specifying strict liability makes a person legally responsible for the damage and loss caused by his or her acts and omissions regardless of culpability.

    Może polskiemu obywatelowi się takie coś nie mieści w głowie (Polaka można bezkarnie karmić solą do posypywania dróg), ale to nie zmienia faktu, że obywatele innych krajów mogą umawiać się w ten sposób.

  26. nemo,

    Niemieckiego nie znam, a tekst angielski mówi o czym innym, Twój przykład pod to nie podchodzi.
    Jeżeli dojdzie do awarii jakiegoś urządzenia to właściciel tego urządzenia mimo że nie jest winny jego awarii, nie zaniedbał swoich obowiązków, nie złamał przepisów odpowiada za skutki wywołane przez tę awarię. To jest i w prawie polskim. Przykładem awaria samolotu, niezależnie od przyczyn, odszkodowanie się ofiarom należy ze strony przewoźnika. Ale jak jedziesz samochodem i się rozbijesz, to jak nie wykażesz że do wypadku doszło na skutek wady samochodu nie możesz się odszkodowania domagać od producenta auta.
    W niemieckim prawie drogowym jest przepis który mówi, że jak potrącisz na przejściu dla pieszych przechodnia, to niezależnie czy miał on czerwone światło a ty zielone, jesteś współwinny wypadku, bo przed przejściem dla pieszych masz zachować szczególna ostrożność i zasadę ograniczonego zaufania.
    Myślę że twój przykład z rowerem i ciężarówką tego dotyczy, ale wtedy nie mówimy że kierowca ciężarówki nie jest winny. Jest winny, bo nie zachował szczególnej ostrożności widząc rower na drodze mimo że to rowerzysta mógł złamać przepisy jak przechodzień wchodząc na jezdnię przy czerwonym świetle.

  27. Panie Wojciechu,
    Proszę sobie poprawić „ortografa” od razu w pierwszym zdaniu. Teraz słowniki są dostępne on-line, dla tych którzy są nazbyt zajęci pisaniem, żeby czytać drukowane.
    http://netsprint.sjp.pwn.pl/haslo.php?id=2507045
    Tak a propos „zarzynania”…

  28. @Marek Kowalski

    Dziękuję i już poprawiłem błąd.

    „Tak a propos „zarzynania”…”

    Zdaję sobie sprawę, że niejeden językoznawca naszej ojczystej mowy załamuje ręce czytając moje „wypociny”. Staram się jak mogę, a że z gramatyki i ortografii nigdy nie błyszczałem, to niestety teksty moje na pewno zawierają sporo błędów. Jednak dzięki użytkownikom takim jak Pan, udaje się nieco poprawiać teksty, za co jestem wdzięczny.

  29. nemo
    „Jeśli pojedynczy sprawca nie da się ustalić, odpowiedzialność ponoszą wszyscy producenci GMO w sąsiedztwie.”

    A ja myślałem, że denazyfikacja przebiegła w Niemczech pomyślnie.
    Z tego co piszesz, chyba nie do końca. Wszak odpowiedzialność zbiorową w czasach nowożytnych wprowadzili teoretycy nazizmu:):):)

  30. nemo

    Tak w odcinkach odpowiadam ale wątków kilka poruszyłeś.
    Piszesz: „Pokaż przepisy ustalające minimalną zawartość GMO w produktach GMO.”

    Nie są potrzebne przepisy na zawartość GMO w GMO.
    Jeżeli uprawiam GMO to widzę korzyści z tej uprawy. Jeżeli jest ona zanieczyszczona przez sąsiada pyłkiem roślin nie GMO i będę w stanie wykazać, że poniosłem z tego tytułu straty, odszkodowanie mi się należy.
    Jeżeli domagamy się odszkodowań w przypadku zanieczyszczenia roślin nie GMO przez GMO to i w drugą stronę powinno być tak samo. Inaczej to filozofia Kalego.

  31. Parker
    no dobrze, rolnik dostanie odszkodowanie za zanieczyszczenie jego uprawy GMO, która np. zawierać będzie gen „terminatora”. Raz, drugi, trzeci, jeden, drugi trzeci i następny aż w końcu ja, konsument zostanę pozbawiony zupełnie jednego z ulubionych przeze mnie gatunków rośliny, bo „terminator” je będzie wykańczał po kolei. I co mi z tych odszkodowań dla rolnika?.

  32. Nemer

    A dlaczego to „terminator” ma być GMO a nie terminator nie GMO?
    Czy metoda jego powstania determinuje jego terminatorowość?
    Przecież to tylko metoda, dlaczego ta gorsza od innych, mutageneza lepsza bo przypadkowa?
    Przypadek lepszy od zamierzonego działania, przecież efekt taki sam, nowa odmiana.
    To nielogiczne co piszesz.
    Na polu nie wyrośnie nic czego nie zasiejesz.
    Zasiejesz nową odmianę, wyrośnie nowa, starą to stara.
    Stare odmiany jabłek nie wyginęły dlatego że je nowe skaziły tylko dlatego, że je ludzie przestali sadzić.
    Teraz zaczęli i wracają.

  33. Parker,
    zmuszasz mnie, bym przed „fachowcami” pokazał się jako kompletny ignorant. No ale dobrze, udało Ci się. Otóż ja, gen „terminatora” rozumiem jako taki, który nie pozwala na rozmnożenie się podczas kolejnego zasiewu. Gdyby np. plantacja Schmeisser’a została dotknięta wpływem tego genu, to z pozostawionego przez niego ziarna na zasiew na kolejny rok nie urodziłoby się nic, z wyjątkiem tej części, która byłaby wolna od wpływu GMO sąsiada. Tak rozumiem działanie genu „terminator”. I Schmeisser byłby – jednym słowem – trafiony-zatopiony.

    Wydaje mi się, że Szmeisser i rolnicy nie korzystający z GMO nie dysponują żadnym „terminatorem” , bo jak mi wiadomo do tego potrzebne byłoby całe naukowe zaplecze, by taki gen stworzyć i wyhodować ziarno w niego wyposażone.

  34. Nemer

    Nie słyszałem o takim genie, niech się fachowcy wypowiedzą, nie jestem kompetentny.
    Ale to pachnie mi jakaś spiskowa teoria, czy miałoby to oznaczać, że skażone tym genem rośliny uprawne miałyby zatracić zdolność do rozmnażania a antidotum by pozostało w rekach panujących nad światem korporacji i od tego momentu żeby wysiać trzeba by kupować w jednej firmie nasiona?
    Gdybym był pisarzem skradłbym ci pomysł na książkę albo zaproponował współpracę.
    Bo rośliny które w drugim pokoleniu nie mogą się rozmnażać to oczywiście nie SF, nie znam przykładu ze świata roślin ale w świecie zwierząt muł chociażby, ale on nie przy pomocy inżynierii genetycznej powstaje, tylko zwykłej kopulacji osła z koniem.

  35. @parker

    „Nie słyszałem o takim genie, niech się fachowcy wypowiedzą, nie jestem kompetentny.”

    Jest taki gen, który potocznie nazywa się terminator. Rzeczywiście nasiona takich roślin nie kiełkują. Nie jest on jednak stosowany w żadnej komercyjnej odmianie genetycznie modyfikowanych zbóż.

  36. Parker, strasznie żałuję, że nie jesteś pisarzem 😉

  37. Wojciech Zalewski

    Rośliny zawierające taki gen powstały przy pomocy inżynierii genetycznej czy innych metod?

  38. Parker,
    gdybyś znał niemiecki…
    http://umweltinstitut.org/gentechnik/kommerzieller-anbau/terminator-technologie-wie-sie-funktioniert-189.html
    Może Pan Zalewski Cię poinfirmuje, jak się aktywizuje albo blokuje „Barnase” (bacterial ribonuclease) czyli toksyczne białko zabijające kiełki (embriony) w ziarnach zbóż powodując, że ziarno pozostanie jałowe.
    Technika możliwa do zastosowania również wobec owadów, ryb, zwierząt hodowlanych…

  39. @parker

    „Rośliny zawierające taki gen powstały przy pomocy inżynierii genetycznej”

    Tak. Choć oczywiście nie wyklucza to możliwości osiągnięcia podobnych efektów za pomocą krzyżowania, czy w wyniku spontanicznej mutacji w jakimś genie powiązanym z kiełkowaniem.

    Więcej o technologii GURT

  40. parker
    15 kwietnia o godz. 21:23

    Ten pomysł jest już dawno wyeksploatowany, stoi mi na półce
    „Gdzie dawniej śpiewał ptak”-Kate Wilhelm

    A niedawno czytałem powieść o agentach nadzoru genetycznego o uprawnieniach DEA, krążących po świecie i niszczących żywność nie certyfikowaną przez jedną z kilku agencji, mających wyłączność na geny. Ocalała jedynie Tajlandia i Pakistan, nie będące sygnatariuszami jakiejś konwencji.
    Żeby było śmieszniej, firmy walczyły o rynek, produkując wirusy i szkodniki na które nieodporne były produkty konkurencji.
    Wyleciał mi w tym momencie tytuł z pamięci…..

    A Dzień Tryfidów? też klasyka…..

  41. Link co prawda jest do konkurencji 😉 ale za to bardzo na temat:

    http://wyborcza.biz/biznes/1,100896,11553451,Podrozeja_jaja__drob_i_wieprzowina__Ratunkiem____pasze.html

    Tych analiz nie przeprowadzali biotechnolodzy-mądrale 😛

  42. Podrożeje to się będzie mniej jeść, wyjdzie wszystkim na zdrowie i będzie mniej trującej gnojowicy i smrodu wokół ferm.
    Może zacząć wypasać więcej bydła?
    Spożycie wołowiny w Polsce jest rzędu 4 kg na osobę rocznie (wieprzowiny 40 kg).
    Mięso wołowe jest źródłem wysoko wartościowego białka, witamin z grupy B, cynku, selenu, fosforu i żelaza. Uważa się także, że wołowina ma walory prozdrowotne związane z formą naturalnego żywienia zwierząt na pastwisku.

  43. @Nemo,
    Zgadzam sie:) I jak mam wybierac to tez jestem za wolowina:)
    Nie wiem jak w Polsce, ale w Holandii bydlo nie moze przez caly czas byc na zewnatrz. Chodzi to znowu o produkcje odchodow i bodajze uwalnianie metanu do atmosfery. Wiec jakby wszystkie holenderskie krowy sie swobonie na lakach wypasaly, to obliczono ze obarczyloby to srodowisko za bardzo. Nie mam tu zrodel, ale moge wyszukac:) To taka uwaga co do zwiekszenia wypasu bydla.
    Byc moze jednak ilosc krow na km2 w Polsce nie jest tak znaczna by stanowilo problem.

    PS. To z cyklu – komentarze calkiem nie na temat… 😉

  44. Alu,
    a ten metan w oborze łapią do balona? 😉
    Krowy „bekając” co 40 sekund wypuszczają do atmosfery 230 litrów metanu dziennie.
    Trzymanie wysokowydajnych krów mlecznych w oborze to mniej pracy i większa produkcja mleka, którego nowoczesna krowa z wielkim wymieniem do ziemi nie wyprodukuje z trawy na łące. Taka krowa musi mieć specjalną paszę wysokotreściwą.
    W Holandii na 1000 mieszkańców przypada 230 sztuk bydła i 680 świń. W Polsce odpowiednio 158 i 456 (8. miejsce na świecie pod względem „zaświnienia”)

  45. @nemo,
    Wlasnie szybko wygooglalam i okazuje sie ze chodzi o ochrone srodowiska i ograniczenie emisji gazow cieplarnianych (w tym metanu). Oprocz tego o ograniczenie „nitraatconcentratie” (nie wiem jak to sie prawidlowo na polski tlumaczy) w wodzie gruntowej.
    Podobno celow nie udalo sie osiagnac, bo jest spoleczny nacisk na to by krowy mogly byc wypasane na zewnatrz. Ponoc by sie dalo lepiej zblizyc do zalozonych celow gdyby mozna bylo krowy dluzej w oborach trzymac.

    http://www.wur.nl/nl/nieuwsagenda/archief/nieuws/2011/Melkveehouderij_haalt_milieudoelen_niet.htm

    Wiec mylilam sie z tymi ograniczeniami.

    Wychodzi na to ze 74% krow mlecznych sie wypasalo na zewnatrz w 2010:

    http://www.boeren.nu/topic/22268/

  46. nitraatconcentratie = stężenie azotanów (w wodach gruntowych).
    Azotany w środowisku kwaśnym przechodzą w azotyny – prekursorów rakotwórczych nitrozamin.
    W Polsce najlepsze „zaopatrzenie” w azotany oferują przydomowe studnie w gospodarstwach wiejskich.
    Znacznie bardziej obfite źródło tych związków w diecie stanowią warzywa z przenawożonych upraw oraz przetwory mięsne konserwowane azotanami czyli wszelkie szynki i kiełbasy z peklowanego saletrą mięsa. Saletra nadaje im apetyczny różowy kolor i pomaga utrzymać wodę w soczystych szyneczkach. Aby było szybko i wydajnie – mięso nastrzykuje się odpowiednimi preparatami.

    Holandia dawno już boryka się z nadmiarem gnojowicy i ścieków z produkcji zwierzęcej, podobnie jak inne kraje, gdzie brak jest równowagi między liczbą zwierząt, a możliwościami żywienia ich produktami z własnego areału (co jest podstawą rolnictwa ekologicznego). Dla wykarmienia tych zwierzęcych stad sprowadza się pasze powstałe w Ameryce Południowej czy Afryce, tworząc tam deficyt substancji odżywczych dla gleby, karmi się zwierzęta, a produkty przemiany materii czyli nawozy naturalne lądują na łąkach i polach Holandii.
    W tym artykule z pierwszego linka jest informacja, że są projekty przedłużenia życia krów mlecznych powyżej dotychczasowych 4 lat 😯
    Przeciętna holenderska krowa daje teraz mleko przez 3 lata, a potem – pod nóż. Jest traktowana jak maszyna, eksploatowana krótko i intensywnie. Zmniejszenie tempa i intensywności tej eksploatacji może wyjść zwierzętom i środowisku na dobre. Stwierdzają fachowcy.
    Normalna krowa może żyć nawet 20 lat, ale to już się tylko w bajkach zdarza.
    Kury nioski są wykończone po 2 latach znoszenia jaj, wypadają im pióra, łamią kości – na przemiał z nimi 🙁

  47. Czy mógłbym prosić autora bloga o komentarz do tego artykułu?

    http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/21338670

    Na razie w tej sprawie znam tylko stanowisko dr Lisowskiej (wskazujące na GMO jako zło wcielone, rzecz jasna), a z powodu braku dostępu do Elseviera nie mogę sobie samemu wyrobić zdania.

  48. @Lynx

    Tak na szybko.

    Tutaj jest w całości dostępna, bez ograniczeń: LINK

    A tutaj odpowiedź FSANZ (taka Australijsko-nowozelandzka EFSA) na te publikację LINK

  49. Pozytywnie o GMO
    Mimo, że tu na mnie plują. Ale niech tam..
    Lasy Ameryki Północnej znane były z kasztanów jadalnych. 1/4 drzew o to były kasztany wysokiej jakości drewna. W roku 1904 z Azji przywleczony został grzyb produkujący kwas szczawiowy od którego kasztany dostają raka. Nie było ratunku i grzyb zniszczył miliardy drzew kasztanowych. Zostały ostatnie niedobitki. Jedyną metodą ratowania okazało się GM. Zmiany mają polegać na wstrzyknięciu 4-5 genów odporności na grzyb, najskuteczniejsze są geny zwalczania kwasu szczawiowego. Na razie wyprodukowano 140 odmian modyfikacji, docelowo 300, co jest żmudne bo czas hodowania sadzonki 4 lata. Pierwsze drzewa wysadzono w ogrodzie botanicznym w Bronx. Jeśli się sprawdzą, to ostatnia szansa na odrodzenie drzew.
    Clou sprawy: Brak protestów ekologicznych, nikt nie ostrzega o niebezpieczeństwie przeniesienia na dzikie rośliny. Zaciekli ekolodzy pozytywnie milczą. Oby się udało. Gdyby tak było częściej, inaczej wyglądałaby akceptacja GMO.

    Może w ten sposób paru wściekłych z blogu zrozumie, że sceptycy to nie ideologiczni wsteczniacy. To im się właśnie ręce trzęsą z chciwości. Gdyby Zalewski – zamiast bluzgać na gości – tym się zajął, może by kogoś przekonał.

  50. O problemach związanych z próbami zastąpienia paszy GMO było sporo nawet na konferencji PiS o GMO. I o wielu innych sprawach. Kiedyś opisałem publikację z tej konferencji:
    http://wszystkojestmozliwe.wordpress.com/2011/05/26/konferencja-pis-o-gmo/

  51. @Wojciech Zalewski, dziękuję za linki. Moje wątpliwości zostały rozwiane.

  52. W tym całym GMO chodzi tylko o to aby przejąć całkowitą kontrolę nad żywnością, modyfikowane ziarna spowodują to że będą tylko jednoroczne rośliny i sami ze swoich nasion niczego nie wyprodukujemy, tak jest już teraz z kwiatami, będziemy zmuszeni co rok kupić nowe nasiona po cenie jakąś ktoś ustali. Ja na to nie idę, nikt mnie nie pyta o zdanie ale niech idiotów szukają gdzie indziej nie w Polsce.

css.php