Reklama
Polityka_blog_top_bill_desktop
Polityka_blog_top_bill_mobile_Adslot1
Polityka_blog_top_bill_mobile_Adslot2
GMObiektywnie - Blog Wojciecha Zalewskiego GMObiektywnie - Blog Wojciecha Zalewskiego GMObiektywnie - Blog Wojciecha Zalewskiego

6.04.2012
piątek

Kolejna debata/konferencja o GMO

6 kwietnia 2012, piątek,

Robi się to powoli męczące. Zachęcam do obejrzenia konferencji naukowej o GMO zorganizowanej przez Ministerstwo Rolnictwa, która odbyła się w Sejmie w dniu 03.04. 2012 roku. Kolejny raz spotkali się eksperci i zaproszeni goście by podyskutować o GMO. W drugiej części posta odniosę się do wypowiedzi niektórych osób. Zapewne przeciwnicy mają zdecydowanie odmienne zdanie na ten temat, ale kolejny raz merytoryczne argumenty przedstawiane przez specjalistów różnych dziedzin, zdecydowanie przeważają nad wypowiedziami „ekspertów” – przeciwników GMO, które głównie opierały się na ogólnikach i rzucaniu podejrzeń o finansowanie nauki oraz badań przez korporacje.

Jaki cel przyświeca kolejnej debacie w Sejmie/u Prezydenta/Bóg wie gdzie jeszcze? Siedzą sobie te same osoby, kolejny raz słyszymy te same argumenty (szczególnie przeciwnicy GMO), kolejny raz rozum skłania się ku stwierdzeniu, że GMO to przyszłość rolnictwa i wcale nie szkodzi ani naturze, ani ludziom. Dowodzą tego wszystkie wskaźniki mikro- i makroekonomiczne oraz po prostu doświadczenia prawie 20 lat upraw GMO na Ziemi. Tylko co z tego? Jak zauważyła jedna z osób podczas dyskusji, kolejny rok siedzimy i debatujemy, i nie posuwamy się do przodu choćby o krok!

Debaty mają sens ale jeśli ich treść dociera do zwykłych ludzi (np. debata o GMO w CNK), czy polityków, którzy decydują o losach rolnictwa w tym kraju. Kto obejrzy tą konferencję? Kto bierze w niej udział? Znów te same, najbardziej zainteresowane osoby, z których niektóre nie wytrwają nawet do końca konferencji? Dlaczego na spotkania tego typu nie przychodzą posłowie, premier, Minister Rolnictwa, który podobno jest przeciw GMO? Przecież to samo ministerstwo organizowało tę konferencję, pytam się dla kogo? Dzień po tej debacie naukowej Minister Rolnictwa zapowiedział, że wprowadzi zakaz upraw kukurydzy MON810! To po co była ta konferencja? Dla samych ekspertów?

W dniu konferencji odbył się również protest organizowany przez Greenpeace. Cały dzień działacze tej organizacji walili z największy bęben na świecie. Celem miało być wywarcie wpływu na Premiera i polityków, by zakazać upraw GMO w tym kraju. O tym proteście nie mówiło się jakoś bardzo dużo w mediach, jednak o organizowanej w tym czasie konferencji o GMO, gdzie wypowiadali się eksperci w tej dziedzinie, nie mówiło się praktycznie nic! To po prostu jakaś kompletna porażka.

Pod koniec kwietnia odbędzie się kolejna konferencja, tym razem organizowana przez Polską Akademię Nauk. Czy znowu spotkają się we własnym gronie eksperci i kolejny raz będą siebie na wzajem przekonywać o celowości stosowania GMO w rolnictwie? Może czas zacząć kierować tego typu wydarzenia do osób, które najbardziej tej wiedzy potrzebują? Czy na tę konferencję zaproszeni zostaną Premier, Minister Środowiska, Minister Rolnictwa, posłowie? Czy będzie można śledzić jej przebieg w internecie? Czy organizatorzy zadbają, aby treści trafiły do internetu, na przykład na portalu Youtube (na którym nie ma w zasadzie żadnych rozsądnych propozycji dotyczących GMO). Jeśli odpowiedź na moje pytania brzmi „nie”, to z przykrością stwierdzam, że chyba szkoda cennego czasu tak znamienitych osób, które mają zabrać głos podczas tej konferencji (jak choćby Klaus Amman ze Szwajcarii).

Niestety, tak jak prof. Węgleński jestem pesymistą jeśli chodzi o kwestię zezwolenia na uprawy GMO w Polsce. Jeśli nadal będziemy rozmawiać we własnym gronie, a nie zaczniemy wychodzić, tak jak przeciwnicy i na ulice (chwała za akcje CNK), i do internetu, to na prawdę długo jeszcze opinia społeczna nie zmieni swojego nastawienia do tej technologii. Ku uciesze przeciwników.

Miałem odnieść się również do wypowiedzi „ekspertów” – przeciwników GMO, którzy wystąpili na konferencji. Pani dr hab. Lisowska (Instytut Onkologii) skupiła się na analizowaniu skutków społeczno-ekonomicznych wprowadzenia upraw GMO. Jej wypowiedź bezbłędnie skomentował prof. Andrzej Kowalski, dyrektor Instytutu Ekonomiki Rolnictwa, który zasugerował, że Pani Lisowska nie ma pojęcia o czym mówi (fragment z godz. 13:05). Trudno się nie zgodzić.

W drugiej części Pani dr hab. Katarzyna Lisowska skupiła się na skutkach GMO dla zdrowia. Kolejny raz Pani Lisowska snując swoje stwierdzenia o szkodliwości GMO, opiera się na badaniach eksperymentalnych roślin, które nie są i nigdy nie będą wprowadzone na rynek. Niby mówi, że to tylko badania eksperymentalne, nie przeszkadza jej to jednak w tym, by na ich podstawie budować obraz szkodliwości produktów GMO, które już są dopuszczone do obrotu i uprawy. Przecież to jest jawna manipulacja.

Kolejny raz skrzętnie wypomina raportowi organizacji ISAAA, że jest dotowana/wspierana przez firmy agrobiotechnologiczne, zapominając o tym, że jest ona również wspierana przez organizacje non-profit (np. UNICEF), organizacje rządowe (USDA, Rząd Kenii) oraz naukowe (Cornell University). Mimo sugerowania jakoby raprt był nierzetelny, sama na niego się powołała wspominając o powierzchni upraw ziemniaka Amflora w Europie! Dam sobie rękę uciąć za to, że dane o areale upraw tej odmiany za rok 2011 zaczerpnęła z tego raportu, bo nigdzie nie spotkałem się z jakimkolwiek innym raportem, który by przedstawiał statystyki uprawy ziemniaka Amflora za rok 2011. Co więcej nie przedstawiła żadnych danych (inny raport?) świadczących o tym by informacje zawarte w raporcie ISAAA były nieprawdziwe.

Prof. Ludwik Tomiałojć (ornitolog, polityk – partia Zieloni 2004, specjalista od GMO, globalnego ocieplenia, energii atomowej oraz geologii) wyróżnił się według mnie dosyć kontrowersyjną opinią o tym, że powinniśmy trzymać się tradycyjnych metod upraw, czy wręcz ekologicznych, dzięki czemu zmniejszy się bezrobocie w Polsce. W komentarzu zacytuję wypowiedź mojego kolegi „po fachu”:

„Twierdzenia, że przyszłością dla polskiego rolnictwa nie ma być zwiększanie wydajności, tylko tworzenie miejsc pracy dla bezrobotnych dzięki zastosowaniu niewydajnych technik i na dodatek nazywanie tego zrównoważonym rozwojem jest tak żenujące, że aż skandaliczne. Nawet ś.p. Lepper nie wygadywał takich bzdur. Jak takie rolnictwo miałoby być dochodowe, z czego miałyby brać się wynagrodzenia/dochody dla rolników, kto chciałby pracować za tak małe płace?”

Czy mam rozumieć, że jednak nie zostanę rolnikiem? Ja od siebie dodam jedno. Z tego co obserwuję sytuację na świecie, to kraje najbogatsze i najnowocześniejsze mają zdecydowanie mniejszy odsetek ludzi zatrudnionych w rolnictwie, w porównaniu do krajów biednych i słabo rozwiniętych. Czyżbym coś przegapił?

Szczególnej uwadze czytelników polecam wystąpienie prof. Świątkiewicza z Instytutu Zootechniki (godz. 12:18). Przedstawił on wyniki badań prowadzonych w dwóch polskich instytutach naukowych dotyczących karmienia zwierząt paszami GMO. Jego wystąpienie było piękną (i merytoryczną!) odpowiedzą na stwierdzenia Pani Katarzyny Lisowskiej, która wyraziła wątpliwości co do ich wartości. Prof. Świątkiewicz prezentował wyniki wielopokoleniowych badań na szczurach (do pokolenia F5) i zwierzętach gospodarskich, w których nie stwierdzono żadnego negatywnego wpływu na wszystkie badane parametry, a było ich wiele i nie tylko przyrost masy ciała zwierząt jak sugerowała Pani Lisowska. Były tam analizowane czynniki wzrostowe i produkcyjne, zmiany histopatologiczne, morfologiczne, odpowiedź układu odpornościowego (reakcje alergiczne). Nie będzie chyba niespodzianką, jeśli powiem, że wyniki wskakują, że nie ma różnicy pomiędzy zwierzętami karmionymi paszami GMO, a nie GMO? Co więcej, profesor wskazywał, że niektóre wskaźniki były lepsze, ze względu na mniejszą zawartość mykotoksyn w kukurydzy z genem Bt, która powodowała występowanie mniejszej ilości odpowiedzi zapalnych.

Reklama
Polityka_blog_bottom_rec_mobile
Reklama
Polityka_blog_bottom_rec_desktop

Komentarze: 29

Dodaj komentarz »
  1. Eh, jak to czytam to ciesze sie ze mieszkam zagranica:) Musze powiedziec ze w Holandii nie ma dyskusji na temat GMO – wydaje mi sie ze jest po prostu stosowane i jakos ludzie nie padaja jak muchy. Tak samo jest z dostepnoscia innych uslug na rynku na temat ktorych w Polsce toczy sie zazarta dyskusja juz lata…
    Spoleczenstwo tutaj jest ogolnie szczesliwe (wynika z rankingow i rozmow z ludzmi). Co do dyskusji i kampanii to raczej rozmawia sie o rosnacej nadwadze i stylu zycia, odzywianiu i ruchu. To w sumie jest rzeczywista kwestia ktora trzeba ludziom uswiadomic…
    Ilosc schabowych i tlustego rosolu jest prawdopodobnie bardziej niebezpieczna dla zdrowia statystycznego Polaka niz GMO ktore spozywa. Baa, moze gdyby zastapic niektore skladniki tradycyjnej polskiej diety GMO ludzie byliby zdrowsi?:)
    Z drugiej strony jest to chyba normalne, ze najpierw trzeba przejsc przez etap dyskusji podzialow aby potem wypracowac stanowisko ktore wszyscy beda mogli zaakceptowac:)

    Holenderska strona rzadowa informujaca na temat GMO: http://www.rijksoverheid.nl/onderwerpen/biotechnologie/genetisch-gemodificeerd-voedsel-en-landbouw
    Niestety tylko po holendersku. Sa tam linki odsylajace do regul stosowania modyfikacji, ogolne zasady na temat oznakowania zywnosci, etc
    Bardzo przejrzyscie napisane.

  2. @Ala

    A jak w Holandii wygląda kwestia GMO od strony organizacji „ekologicznych”. Też protestują, itd?

    „…gdyby zastapic niektore skladniki tradycyjnej polskiej diety GMO ludzie byliby zdrowsi?”

    Są i GMO z większą zawartością witamin, ze zwiększoną zawartością kwasów omega 3, nawet „głupia” kukurydza MON810, przeciw której tak protestuje się w Europie, zawiera mniejsze ilości mykotoksyn (substancji rakotwórczych), ale cytując Panią dr Lisowską „…tylko o tym się nie mówi, mówi się zupełnie co innego…” 🙂

    „Z drugiej strony jest to chyba normalne, ze najpierw trzeba przejsc przez etap dyskusji podzialow aby potem wypracowac stanowisko ktore wszyscy beda mogli zaakceptowac:)”

    Nikt nie mówi, że nie. Tylko ile czasu ma nam to jeszcze zabrać? Kolejne 20 lat?

  3. „wyróżnił się według mnie dosyć kontrowersyjną opinią o tym, że powinniśmy trzymać się tradycyjnych metod upraw, czy wręcz ekologicznych, dzięki czemu zmniejszy się bezrobocie w Polsce.”

    Kontrowersyjną? Toż ona świadczy o zdolnościach intelektualnych wypowiadającego takie niedorzeczności.
    Dziwie się, że swoim rewolucyjnym pomysłem chciał objąć tylko rolnictwo.
    Ja bym to zastosował szerzej, w całej gospodarce.
    Na przykład drogi. Gdyby zakazać używania do ich budowy zmechanizowanego sprzętu, o ile by się wtedy bezrobocie zmniejszyło?
    Kiedyś, przy każdym zakładzie stał budynek biurowy w którym byli zatrudnieni księgowi, pomoce księgowych. Potem przyszła komputeryzacja i te sama prace wykonują dwie trzy osoby.
    Gdyby zakazać używania komputerów, odbudowalibyśmy zatrudnienie w tym dziale gospodarki.
    Myślę, że nie tylko intelektu brak panu Tomiałojćowi ale i pomysłowości.

  4. Reklama
    Polityka_blog_komentarze_rec_mobile
    Polityka_blog_komentarze_rec_desktop
  5. Nie mam pojecia jak wyglada tutaj kwestia GMO od strony ‚ekologow’. W zadnych wiadomosciach nic o tym nie ma. Ludzie sie tym chyba za bardzo nie emocjonuja. Wiecej sie mowi o ekonomii, hipotekach, pracy, etc. Mowiac szczerze pierwszy raz dowiedzialam sie o dyskusji ws GMO z Polityki:) wczesniej wydawalo mi sie ze to juz jest od dawna stosowane.

    Z ekologicznych organizacji to jest tu Greenpeace – ale z tego co slysze ludzie maja mieszane uczucia na jej temat. Niby kiedys walczyli o sluszne sprawy, a teraz czepiaja sie dziwnych tematow. Mozna sie np. zaoferowac i co miesiac skladki odprowadzac.

    Widze na ich holenderskiej stronie ze w ostatniej zakladce, rolnictwo, jako ostatni punkt maja link do anglojezycznego filmiku: co to jest gentech. Jak sie go otworzy to w naglowku pisze ze to ‚scam’. To na tyle.

    W parlamencie jest za to ‚partia dla zwierzat’ (kilku czlonkow) ktora naglasnia problemy zwierzat (m2 dla kurczakow, etc)

  6. Ala
    6 kwietnia o godz. 6:40 pisze: „Co do dyskusji i kampanii to raczej rozmawia sie o rosnacej nadwadze i stylu zycia, odzywianiu i ruchu. To w sumie jest rzeczywista kwestia ktora trzeba ludziom uswiadomic…
    Ilosc schabowych i tlustego rosolu jest prawdopodobnie bardziej niebezpieczna dla zdrowia statystycznego Polaka niz GMO ktore spozywa. Baa, moze gdyby zastapic niektore skladniki tradycyjnej polskiej diety GMO ludzie byliby zdrowsi?”

    Szanowna Pani Alu

    Skąd Pani to wie, że od tłustego rosołu czy tłustych schabowych się tyje? Otóż dla Pani wiadomości, tłuszcz zwierzęcy spożywany przez człowieka nie ma szans się przekształcić w ludzką tkankę tłuszczową i się odłożyć. Odkłada się tylko tłuszcz powstały z białka i węglowodanów przerobionych przez wątrobę. Przyczyną otyłości jest stosowanie się do „piramidy żywieniowej”, w której preferowane są węglowodany i stąd ma Pani epidemię otyłości i gwałtownie rosnącą liczbę ludzi cierpiących na cukrzycę. Opowiada Pani jakieś cuda o tłustym rosole jako przyczynie nadwagi zamiast o makaronie do niego, który tej otyłości może być przyczyną. Tymi zafałszowanymi „prawdami” okrasza Pani swoje poparcie dla GMO.
    Otóż logika mówi, że z prawdy może wynikać tylko prawda natomiast z fałszu może wynikać zarówno prawda jak i fałsz, więc w tej sytuacji wartość Pani wypowiedzi na rzecz GMO jest zerowa.

    Wie Pani, ponieważ moje wątpliwości do GMO biorą się m.in. stąd, że permanentnie jesteśmy oszukiwani przez „ekspertów” i „specjalistów” wszędzie tam gdzie czuć duży szmal, czyli np. w farmakologii i związanej z nią dietetyce(której Pani jest przykładem), klimatycznego ocieplenia , przyczynach konfliktów zbrojnych i GMO też, to zaglądam tu by samemu wyrobić sobie w miarę obiektywne zdanie i żadnym „obiektywnym” nie dowierzam tylko dlatego, że tak się nazwali.

    Czytam sobie, że Pani pisze: „Eh, jak to czytam to ciesze sie ze mieszkam zagranica” .
    Też się cieszę, że Pani tam mieszka, bo ma Pani mniej okazji do bałamucenia moich współobywateli.

    Pozdrawiam, Nemer

  7. „Odkłada się tylko tłuszcz powstały z białka i węglowodanów przerobionych przez wątrobę. Przyczyną otyłości jest stosowanie się do „piramidy żywieniowej”, w której preferowane są węglowodany i stąd ma Pani epidemię otyłości i gwałtownie rosnącą liczbę ludzi cierpiących na cukrzycę.”

    Węglowodan węglowodanowi nierówny. Cukry proste powodują duże wahania poziomu glukozy we krwi, tym samym bardziej przyczyniając się do ryzyka cukrzycy (w długiej perspektywie). Węglowodany złożone są trawione długo, a poziom glukozy rośnie i spada łagodnie. Nie wiem, czy zauważyłeś, ale w „piramidzie żywieniowej” słodycze są na samej górze. Myślę, że ludzie się właśnie NIE stosują do tego.

  8. Łukasz Sobala
    7 kwietnia o godz. 12:12 pisze: „Nie wiem, czy zauważyłeś, ale w „piramidzie żywieniowej” słodycze są na samej górze. Myślę, że ludzie się właśnie NIE stosują do tego.”

    Witam Łukaszu,
    tak, widziałem te piramidy, które co parę lat się zmieniają. Wydaje mi się, że w ostatnich wersjach najbardziej słuszną zmianą jest nacisk na fizyczną aktywność. Moje przygody „zdrowotnościowe” miedzy innymi wynikają ze stosowania się do tych wszystkich zaleceń, które okazało się piramidalnym błędem stąd choć laik, to nieco wyczulony jestem na propagandowy bełkot, któremu się poddałem i który był jedną z przyczyn, że ledwo zwiałem grabarzom spod łopaty parę razy. Nie mam pojęcia o biochemii, fruktozach, glukozach, tłuszczach nasyconych i nienasyconych czy typu trans ale wiem, że jak w którejś z nich na równi traktuje się oliwę z oliwek olejami i margarynami, albo też z tłuszczami zwierzęcymi, to taką piramidę można sobie włożyć w buty.
    Drażni mnie też, że bardzo wiele produktów spożywczych jest nafaszerowanych soją, np. najlepsze kakao, czekolady, również wędliny a żółty ser produkowany jest po zmieszaniu odtłuszczonego mleka z nie wiadomo jakimi olejami roślinnymi. To już prawie horror jest, czym się ludzi karmi. A soja modyfikowana jest już wszędzie, nie tylko w paszy dla zwierząt ale w paszy dla ogłupionego i oszukiwanego ludzkiego stada, które kupuje np. szynkę i myśli, że to szynka jest.
    Smacznych cholesterolowych bomb życzę, Nemer

  9. @up

    Nie podejmuję się dalszej dyskusji. Nie chcę zniżać się do Twojego poziomu, czyli straszenia.

  10. @nemer,
    Za wszystkim w dzisiejszym swiecie ida pieniadze… rozumiem Pana obawy – chyba kazdy myslacy obywatel rowniez sie nad tym zastanawia: jak duze ryzyko dany produkt dla mnie stanowi.
    Ale od tego mamy prawo by obywatela chronilo. Firmy zawsze kieruja sie zyskiem, aby przetrwac i wyeliminowac lub pochlanac konkurencje – to jest normalne. Ale wprowadzajac odpowiednie zapisy prawne ograniczamy ich ‚zapedy’. Zmuszamy do np. liczenia sie prawami konsumenta, normami ds zywnosci…

    „Też się cieszę, że Pani tam mieszka, bo ma Pani mniej okazji do bałamucenia moich współobywateli.”
    Balamucenie nie bylo bynajmniej moim zamiarem! Zadna prawda nie jest swieta i niepodwazalna [tak…. nawet to co w moim poscie powyzej napisalam….;))] – dzis naukowcy mowia ze to i tamto nam szkodzi, jutro ze w cale nie, ze jest bardzo zdrowe… Sam Pan pisze ze piramidy sie rzeczywiscie do jakis czas zmieniaja. Moje osobiste zdanie jest takie, ze do wszystkiego trzeba podchodzic z rozsadkiem i umiarem. Do ilosci schabowych i rosolu rowniez;)
    Pozdrawiam!

    PS. Wracajac jeszcze do tego tluszczu w schabowych i rosole – nie chodzilo mi o tycie, ale raczej o odkladanie sie tluszczu w naczyniach krwionosnych. Cos mi sie kiedys obilo o uszy ze to moze miec wplyw na uklad krazenia. Ale moge sie mylic!! To tylko tak gwoli wyjasnienia do:
    „Opowiada Pani jakieś cuda o tłustym rosole jako przyczynie nadwagi zamiast o makaronie do niego, który tej otyłości może być przyczyną”.

  11. Jeszcze jedno: w Polsce kopiujemy tyle rzeczy z innych krajow, malo jest wlasnej wynalazczosci (= wynalazkow ktorych nie sprzedajemy za granice, tylko sami je wykorzystujemy by czerpac z nich profity). Czy nie byloby ‚fajnie’ gdyby Polska zaczela np. produkowac najlepsze odmiany roslin uprawnych i stala sie z tego znana…? Przemysl ciezki wyziewa ducha, trzeba znalezc jakiegos ‚nastepce’, jakos trzeba przeciez zgromadzic pieniadze na emerytury, szkoly, zalatac dziure budzetowa, etc. Nowe technologie to jakas nadzieja na przyszlosc:)
    I nie mam tu na mysli tylko GMO, ale rowniez np. nanotechnologie, nowe materialy budowlane, materialy chirurgiczne, etc

  12. Nemer
    7 kwietnia o godz. 14:17
    to nieco wyczulony jestem na propagandowy bełkot, któremu się poddałem …
    ………………………………………………………………………………………..
    Właśnie w Niemczech jest afera z tzw. bio(!)-jajkami , gdzie wykryto większe niż dopuszczalne stężenia dioksyn. „Ciemnemu ludowi” sprzedaje się „teorię” o tzw. bio-produktach. Dla mnie to nic innego jak kolejne cwane znalezienie tzw. luki rynkowej. Oczywiście należy dodać, że nie wszystkie dioksyny są śmiertelnie trujące…

  13. O tych jajkach slyszalam niedawno w niemieckich wiadomosciach. Mieszkam przy granicy i kupuje jajka w niemieckim Kauflandzie:) czasem wlasnie bio (podobno nie ma duzego zagrozenia dla zdrowia jak sie te skazone jajka zjadlo… :P)
    Tak to jest z bio w Niemczech, ze tam certyfikat rolnikowi wydaja takie firmy od wydawania certyfikatow bio. Jest ich iles tam. Jesli rolnik (=producent) nie otrzyma certyfikatu od jednej firmy… to idzie do kolejnej. Wiec takie firmy od wydawania certyfikatow tez musza patrzec na wlasne przetrwanie – jak beda odmawiac wydawania certyfikatow, to nikt sie do nich nie bedzie zglaszal… I tu jest troche pies pogrzebany.
    Motywacja do zakupu produktow bio (od czasu do czasu) jest dla mnie bardziej jakosc zycia zwierzat w takich hodowlach niz ich chemiczny sklad. W TV mowia, ze niby zwierzeta maja sie lepiej na bio farmach. Co do skladu, to sie nie znam, ale podejrzewam ze wiekszych roznic miedzy bio a nie bio nie ma. W Niemczech nawet to testowano w TV w jakims tam programie kuchennym. Podano ludziom dania przygotowane z bio skladnikow i z nie bio (te same dania, 2 versje). Nie mozna bylo smakowo wyczuc roznicy. Ale to byl tylko progam telewizyjny, a nie badanie naukowe:)

    Wiem, ze to troche nie na temat tutaj na forum, ale ten jajeczny temat mnie osobiscie dotknal:)

  14. Ala
    8 kwietnia o godz. 16:56
    Ale to byl tylko progam telewizyjny, a nie badanie naukowe:)
    ………………………………………………………………………………………..
    Niektóre badania (naukowe) to jak TV. Albo inaczej: na zamówienie TV.
    PS. certyfikat tu, certyfikat tam. A co tam…

  15. A jak myslicie? Czemu masowo gina pszczoly??Czemu coraz bardziej chwieje sie rownowaga w przyrodzie?
    Najpierw znikna pszczoly, potem my.
    A gawiedz jak to gawiedz – wierzy, we wszystko, co bogowie mediow jej powiedza i cieszy sie, ze na boskim gmo pozyje dluzej, szczesliwiej i co najwazniejsze, nowoczesniej! Cha, cha, cha!

  16. @Meduza

    „A gawiedz jak to gawiedz – wierzy, we wszystko, co bogowie mediow jej powiedza i cieszy sie…”

    Właśnie Pan/Pani udowodnił/a, że do tej gawiedzi się zalicza. Wymieranie pszczół nie ma żadnego związku z GMO.

  17. A co pan powie na ten materiał Greenpeacu a zwłaszcza na takie fragmenty
    In 2003 EFSA analysed the consequences of RNA fragments
    In its assessment of NK603 maize (EFSA 2003), the Authority is aware of the risks
    associated with RNA fragments of unknown origin as the following citation shows:
    “… the RNA fragment observed in the product of the RT PCR amplification is
    not expected to have a regulatory function as described for micro RNAs which
    are short RNAs between 21 and 23 bp long derived from the processing of
    longer RNAs of around 70 bp (Jones, 2002). This is much shorter than the
    RNA fragments amplified from NK603.” (EFSA 2003, page 6, paragraph 3)
    In other words the extra fragment is too long to have any regulatory function, but
    shorter fragments may pose a risk or give rise for concerns. Although EFSA’s artificial
    separation between long and short RNA fragments is no longer valid (and was never
    valid)2 it shows clearly that in 2003 EFSA saw a potential risk of RNA fragments.

    b) In 2009 EFSA ignores the consequences of RNA fragments
    Although several synthetic RNA fragments have been detected in MON810 (Rosati et
    al. 2008) EFSA (2009) is completely silent on the potential risks of the identified RNA
    fragments in MON810 which may – in EFSA terms – have a “regulatory function”. This
    is in contrast to its previous opinions such as NK603 (EFSA 2003).

    Czyli że w Mon 810 znaleziono jakieś obce mRNA i uznano że to nie szkodzi.
    I link do tego http://www.greenpeace.at/uploads/media/Critique-on-EFSA-MON810.pdf

  18. @Wszystko

    Najlepszą odpowiedzią jest tekst wzięty z Pana komentarza:

    „the RNA fragment observed in the product of the RT PCR amplification is not expected to have a regulatory function as described for micro RNAs which are short RNAs between 21 and 23 bp long derived from the processing of longer RNAs of around 70 bp (Jones, 2002).”

    Nie wiem co tu jeszcze można dodać? A to, ze Greenpeace na opak interpretuje słowa EFSA, no cóż nie pierwszy i ostatni raz zapewne. Ja tu nie widzę, żadnych wzmianek o jakimś potencjalnym ryzyku ze strony krótkich RNA, co usiłuje przekazać Greenpeace.

    Ad.b) Sytuacja wygląda następująco. Wprowadzony gen białka Cry1Ab do kukurydzy MON810 ulega ekspresji, wraz z krótkim fragmentem genu HECT E3 (ligaza), który „obudowuje” sekwencję białka Cry. Pisze również o tym firma Monsanto więc to nie nowość. Skutkiem tego może powstawać biało Cry1Ab, zawierające dwa dodatkowe aminokwasy białka HECT E3. W publikacji Rosati et al. 2008, autor mówi, że białko to może być nieco dłuższe, że może zawierać do 18 aminokwasów więcej. Może to wynikać ze zjawiska alternatywnego splicingu (mRNA może ulec „złożeniu” w różny sposób – w skrócie). To tło całej sytuacji.

    Greenpeace próbuje wyciągać wnioski jakoby ten wydłużony gen mógłby powodować powstawanie krótkich RNA, które mogłyby powodować dodatkowe „ryzyko”, choć nie wyjaśnia za bardzo mechanizmu i zbyt ogólnie pisze.

    Tak, zachodzi takie zjawisko jak interferencja RNA. Służy ono do degradowania uszkodzonego lub niewłaściwego mRNA i/lub do regulacji funkcji genów (w dużym skrócie). W całej sprawie Greenpeace ignoruje jedną bardzo ważną kwestię. Aby takie krótkie RNA mogło spowodować tzw. „wyciszenie/wyłączenie” jakiegoś genu (chyba to usiłują sugerować ich „eksperci”), musi ono posiadać do niego komplementarną sekwencję. To znaczy, że jeśli w roślinie nie ma genów, które by zawierały sekwencję komplementarną do sekwencji wprowadzonego RNA, to nie można podejrzewać, że może ono w jakikolwiek sposób wywołać wyciszenie genów natywnych.
    Sprawdzono, czy w tradycyjnej odmianie występują sekwencje w genomie kukurydzy, z którymi mogłoby się potencjalnie takie RNA połączyć i nie znaleziono tego typu sekwencji. Pisał o tym również autor publikacji na którą powołuje się Greenpeace (i zdaje się całkowicie to zignorowali):

    „…These putative recombinant proteins did not show homology with any known protein domains.”

    Nie wiem czy dosyć jasno to wyjaśniłem.

  19. Jest taka strona niemieckiego ministerstwa ds badan i edukacji (czy ktos moze mi wskazac porownywalna stronke polskiego ministerstwa? Znaczy z pytaniami, odpowiedziami, odsylaczami do badan naukowych, etc?). Na tej niemieckiej stronce mozna znalezc wiele informacji i odpowiedzi na rozne pytania ktore pojawiaja sie w zwiazku z cala problematyka GMO (strona jest po angielsku).
    Tutaj jest link do tematu o larwach pszczol: http://www.gmo-safety.eu/press/1383.larval-test-bee-bt-maize.html

    To jest dobre, z dzialu science: (nt wszystkich insektow)

    For three summers in a row, Eva Schultheis and her team at RWTH Aachen University caught countless insects on the maize trial field and then identified the species in the laboratory. They wanted to find out whether the insect communities found in genetically modified Bt maize are different from those found in conventional maize. They found differences between the years and between individual maize varieties, but were unable to detect any influence of the genetic modification. Extensive investigations in the laboratory with the rice leaf bug, which was chosen as a representative species, also failed to find any negative Bt maize effects. GMO Safety spoke to Eva Schultheis about her research work.

  20. @Ala

    Widzę, że Pani zaczęła sporo szukać na temat GMO sama. Oby więcej takich osób. Oczywiście znam stronę niemiecką, jest bardzo dobrze zrobiona i aktualizowana dosyć często. Niestety My w Polsce tego typu serwisu nie mamy, a szkoda. Za to jest blog GMObiektywnie:)

    Jest stronka Ministerstwa Środowiska, jednak ma ona charakter raczej informacyjny i jest mało aktualna: http://gmo.ekoportal.pl/index.html

    Ze stroną niemiecką jest o tyle ciekawie, że Niemcy mają wprowadzony zakaz upraw MON810. Natomiast maja jedne z najszerzej zakrojonych i najlepiej zrobionych badań potwierdzających brak szkodliwości tej kukurydzy. Wszystko opłacone przez Ministerstwo Badań i Rozwoju. Sławny jest już ostatni raport dotyczący badań z okresu 25lat:
    http://www.gmo-safety.eu/news/1388.igw-genetically-modified-biosafety-research.html

    Pewnie Pani na to sama trafiła, ale na prawdę warto to przeczytać.

    Niestety tego typu doniesienia giną gdzieś w gąszczu fałszywych informacji rozpowszechnianych przez dosyć nieliczne grupki przeciwników GMO, które jednak działają bardzo spektakularnie.

  21. @ Wojciech Zalewski
    tu nawet nie chodzi o spektakularne działania. Ludzie łatwiej podłapują informacje, które w jakiś sposób straszą albo dają „fajną” teorię spiskową. To sprawdzony mechanizm. Naukowcy nie mogą go za dobrze wykorzystać, właśnie dlatego, że są naukowcami, więc mają poparcie w faktach, badaniach i dowodach. Jak czegoś nie wiedzą to mówią, nie wiemy, ale sprawdzamy. A to mało chwytliwe jest 🙂

  22. @Wojciech Zalewski

    Dzięki za taką rozwiniętą wypowiedź. Czyli wychodzi na to RNA nie odgrywa w genomie kukurydzy MOn810 żadnej roli bo nie ma do niego genów komplementarnych. Więc jest jedynie takim elementem dodatkowym (ubocznym) a potencjalna szkodliwość dla człowieka nie ma podstaw.
    Mam jeszcze jedno pytanie. Pisał pan kiedyś na blogu o sprawie zanieczyszczania przez uprawy GMO innych upraw?. Bo przeciwnicy GMO się często powołują na ten argument o wpływie GMO na inne uprawy (przenoszenie pyłków GMO na inne rośliny nie-GMO). Są jakieś artykuły, badania na ten temat?( najlepiej po polsku, ale po ang. też ujdzie), czy to jest realne zagrożenie czy przesadzone obawy

  23. Czytam wlasnie na temat nastepujacego ryzyka (o tym wspomina holenderska strona rzadowa nt. gmo):
    Geny uodparniajace na antybiotyki: niektore rosliny po modyfikacji genetycznej zawieraja geny ktore rosline uodparniaja na okreslone antybiotyki. Geny takie dodaje sie czesto podczas modyfikacji aby moc odroznic rosline (komorki) zmodyfikowana od tej niezmodyfikowanej.
    Dalej pisza, ze teoretycznie takie geny mogly by sie przemiescic do bakterii ktore zamieszkuja uklad trawienny co moglo by je zas uodpornic na te niektore antybiotyki. Czyli jesli czlowiek sie rozchoruje z powodu tych wlasnie bakterii, nie bedzie reagowac na kuracje niektorymi antybiotykami.
    Pisza rowniez ze takie ryzyko sprawdza sie w czasie testow i procedury dopuszczenia na rynek (znaczy nie ma sie czego obawiac).
    Mam 2 pytania:
    1. dlaczego akurat dodaje sie geny ktore moga uodpornic na antybiotyki? (nie mozna dodac czego innego – bo ja wiem, zrobic rosline w kropki…? )
    2. jak bardzo teoretyczne jest to ryzyko ze bakterie z przewodu pokarmowego moga przejac jakis gen rosliny modyfikowanej?

    Zrodlo: http://www.rijksoverheid.nl/onderwerpen/biotechnologie/genetisch-gemodificeerd-voedsel-en-landbouw

    @waltharius,
    A ilu ludzi wierzy, ze Elvis zyje…?

  24. @Wszystko

    „Czyli wychodzi na to RNA nie odgrywa w genomie kukurydzy MOn810 żadnej roli bo nie ma do niego genów komplementarnych.”

    W skrócie tak. Nie ma nawet dowodów na to, ze te krótkie cząsteczki RNA powstają, a można to sprawdzić (nie wiem czy to robiono). Ciekawe jest tutaj również to, że nawet jeśli to krótkie RNA by powstawały, to duże byłyby szanse, ze wyciszałyby transgen (czyli wprowadzony gen białka Cry1Ab), bo do niego mają komplementarną sekwencję. To jednak również nie zachodzi, więc wydaje mi się, że po prostu te krótkie RNA nie powstają.

    „Więc jest jedynie takim elementem dodatkowym (ubocznym) a potencjalna szkodliwość dla człowieka nie ma podstaw.”

    Proszę Pana, naukowcy/lekarze starają się stosować terapię opartą na zjawisku RNAi (interferencji RNA). Wprowadza się, umyślnie, krótkie RNA do organizmu człowieka, które wyciszałoby geny powodujące wystąpienie nowotworów. Jak do tej pory nie udało się uzyskać satysfakcjonujących rezultatów. A mówienie, o tym, że jakieś krótkie RNA, które znajdują sie w roślinie, a które nie mają sekwencji podobnych do genów człowieka, wywołać może jakieś negatywne skutki, no to jest po prostu dużym nadużyciem (delikatnie mówiąć). RNA jest bardzo niestabilne. Musiałoby przetrwać i obróbkę cieplną produktów, potem przetrwać w przewodzie pokarmowym, następnie dostać się do komórek, w nich uniknąć strawienia przez nukleazy (enzymy trawiące RNA), etc. To tylko ładnie brzmi w raporcie Greenpeace. Naukowcy życzyliby sobie, żeby to było takie proste, moglibyśmy leczyć wtedy wiele groźnych chorób.

    „Są jakieś artykuły, badania na ten temat?( najlepiej po polsku, ale po ang. też ujdzie), czy to jest realne zagrożenie czy przesadzone obawy”

    Nie jest możliwe całkowite odseparowanie upraw GMO od tradycyjnych upraw oraz zapobiegnięciu przedostania się pyłku na sąsiednie pole. Należy pamiętać, że każdy gatunek, czy wręcz odmianę należałoby rozpatrywać osobno. Bo są zboża wiatropylne, samopylne lub ziemniaki, które rozmnaża się przez sadzeniaki. Aby ograniczyć przedostawanie się pyłu na sąsiednie pola stosuje się tak zwane strefy buforowe, czyli pasy upraw odgraniczające sąsiadujące pola. W przypadku kukurydzy stosuje się zwykle 100 metrowe pasy (choć każdy kraj ustala to sam). Można zabezpieczyć sąsiednie pola przez stosowanie np. odmian o różnych terminach pylenia, choć nie jest to wymagane.

    Na jaką odległość może przelecieć pyłek. Przeciwnicy mówią, że i tysiące kilometrów. Nie zaprzeczę. Można wyobrazić sobie jakieś tornado, które akurat nawiedzi pylące pole kukurydzy, to i pewnie pyłek mógłby przenieść się na te kilkaset kilometrów. Tylko ile tego pyłku by się przedostało? Ile skutecznie by zapyliło kukurydzę rosnącą setki kilometrów dalej, zazwyczaj w ciut odmiennym klimacie i bardzo prawdopodobnie przed lub po okresie pylenia.
    Czy są badania? Tak. Najpierw powiem op badaniach prowadzonych w naszym instytucie, przez dr Sławomira Sowę. Zanim o wynikach jeszcze jedna ważna sprawa. Prawo Unii Europejskiej dopuszcza zawartość do 0,9% GMO, w żywności, której to nie trzeba znakować. Tak więc jest to wartość graniczna. W związku z tym bada się, w jakiej odległości od pola GMO, występują rośliny których nasiona są GMO, czyli zapylone zostały pyłkiem GMO. Według wspomnianych, trzyletnich badań, 30m od pola wartość ta spada poniżej poziomu 0,9%. Oczywiście ze wzrostem odległości ilość GMO znacznie spada. Wyniki te nie są jeszcze opublikowane, jednak nie omieszkam o nich poinformować, kiedy już się ukażą.
    A z innych doniesień to może publikacje naukowe na ten temat (niestety w jęz. angielskim)
    http://199.236.68.59/cib3/pdf/Plant_Biotech_Journal_2006_N_4_Coexistence_in_Spain.pdf

    Głównym powodem dla którego przeciwnicy wznoszą problemy związanym z tzw. „zanieczyszczeniem GMO” jest to, że po przepyleniu, jeśli na naszym polu wyrośnie GMO, to Monsanto poda nas do sądu, doprowadzi do bankructwa i być może jeszcze wsadzi do więzienia i Bóg wie co jeszcze. Jak do tej pory nie odnotowano takiego przypadku. Za to organizacje te często na potwierdzenie swoich zarzutów przytaczają przykład Percego Schmeisera. Tylko, ze u tego Pana, na 400ha polu 90% stanowiło GMO. Co jest po prostu technicznie nie możliwe, by zaszło to samoistnie. Rolnik ten przegrał trzy sprawy sądowe, w trzech instancjach. Pomimo zapadnięcia niekorzystnego wyroku i udowodnienia, że robił to nielegalnie, nie została nałożona na niego żadna kara finansowa!

  25. @Ala

    Przepraszam, ze odpowiadam linkiem, ale na ten temat przedstawiła szczegółową opinię EFSA KLIK

    „dlaczego akurat dodaje sie geny ktore moga uodpornic na antybiotyki? (nie mozna dodac czego innego – bo ja wiem, zrobic rosline w kropki…? )”

    🙂 Dobre pytanie. Pewnie dlatego, że nie ma tego typu genów. Warto wiedzieć, że jedno doświadczenie transformacyjne, to wyłożenie tysięcy eksplantatów (fragmentów tkanki), a następnie regeneracja z nich roślinek. Aby móc wyłowić z tej masy tylko te roślinki, w których transgen zintegrował się z genomem gospodarza, stosuje się geny markerowe, np selekcyjne. Najpopularniejsze są geny oporności na antybiotyki bo są najskuteczniejsze i jednymi z łatwiejszych w stosowaniu. Oczywiście są inne metody selekcji i powoli ku nim skłaniają się naukowcy, by uniknąć kontrowersji.

    „jak bardzo teoretyczne jest to ryzyko ze bakterie z przewodu pokarmowego moga przejac jakis gen rosliny modyfikowanej?”

    Znajdzie Pani odpowiedź w stanowisku EFSA. W skrócie bardzo małe lub wrecz bliskie zera. Warto pamiętać, że stosowane geny oporności, często są już rozpowszechnione w naturze. Należy również pamiętać, że nasz przewód pokarmowy to nie jest sprzyjające środowisko ku zachodzeniu tego typu zjawisk. (W laboratorium nie jest to łatwe:))… Do tego taki gen oporności musiałby się przenieść do bakterii w całości, czyli w formie aktywnej. Geny takie mają zazwyczaj kilkaset do kilku tysiecy par zasad i właściwie nie występują w takiej długości w przewodzie pokarmowym, a musiałyby jakoś przez to środowisko przejść. Potem wniknąć do bakterii, w niej z kolei zintegrować się z genomem bakterii, a na końcu produkować funkcjonalne białko. Jest tyle barier po drodze, że na prawdę prawdopodobieństwo tego zdarzenia, jest bliskie zera.
    Co jeszcze… Geny oporności na antybiotyki mają sekwencje promotorowe (powiedzmy, że to pewnego rodzaju włączniki genu). Promotory „podpięte” pod geny w roślinach, nie są funkcjonalne w bakteriach. A bez funkcyjnego promotora nie będzie produkowane białko. Tak więc do powyższego, należałoby jeszcze dodać, że ten gen oporności, musiałby podpiąć się pod jakiś promotor występujący w bakterii, co nawet w warunkach laboratoryjnych byłoby szalenie trudne do osiągnięcia.
    Ufff… nie wiem czy Panią uspokoiłem.:)

  26. No, rzeczywiscie, co do tych 2 punktow wyjasnienie bardzo dobre, dziekuje:)

  27. Ani dyplom Wydziału Biologii UWM w Olsztynie ani praca w Instytucie Hodowli i Aklimatyzacji Roślin – PIB nie upoważniają do arogancji, a tym bardziej braku wiedzy.
    Gdyby Biotechnolog – Mądrala poczytał (o ile by zrozumiał) publikacje Pani dr hab. Katarzyny Lisowskiej oraz Pana prof. Mieczysława Chorąży to zastanowiłby się o czym pisze na swoim blogu. Nie popisywałby się arogancją (typową dla polityków) tytułując przeciwników GMO jako „specjalistów” a Panią dr hab. K. Lisowską jako Pani Lisowska. Dziwnym trafem o tytułach naukowych entuzjastów GMO Biotechnolog – Mądrala nie zapomina.
    Gdyby Biotechnolog – Mądrala potrafił myśleć to skojarzyłby fakty: ponad milion Polaków na emigracji zarobkowej, ponad 2 miliony bezrobotnych w kraju (również z dyplomami wyższych uczelni). Dlatego trzeba zwiększyć bezrobocie wśród rolników po to tylko, aby amerykańskim koncernom ułatwić zmonopolizowanie produkcji żywności. Dziwi mnie ponadto, że absolwent wyższej uczelni nie kojarzy ACTA z GMO. Nie wie zapewne, że reklamowany do niedawna jako biodegradowalny Roundup jest totalną trucizną.
    Jako specjalista ds. bezpieczeństwa zdrowotnego żywności (profesor zwyczajny UWM w Olsztynie) informuję zainteresowanych, że gdybyśmy jedli wyłącznie GM żywność to „padalibyśmy jak muchy”. Zapewniam również, że jedynym argumentem za GMO może być tylko przyjaźń polsko – amerykańska.
    Ponieważ nie mam w zwyczaju narzucania komukolwiek własnych przekonań, proponuję (nie tylko dla Biotechnologa – Mądrali) lekturę książek Pana prof. Stanisława Wiąckowskiego (ponad 300 cytowań) oraz publikacje niezależnych specjalistów: prof. Z. Hałata, prof. M.Chorążego a zwłaszcza dr hab. K. Lisowskiej (o funcjonowaniu genów)[Biuletyn Komitetu Ochrony Przyrody PAN 2/2011]. Polecam także obejrzenie dostępnych w internecie filmów:
    • GMO – nasiona kłamstwa (organizmy transgeniczne) http://www.youtube.com/watch?v=giyUo0uHhNg
    • Świat według Monsanto
    http://www.youtube.com/watch?v=b-3-nilTzjQ
    • Korporacyjna żywność
    http://www.youtube.com/watch?v=ZAJ7V6ZnWsI

    W powyższych opracowaniach znajdziecie Państwo ARGUMENTY a nie INWEKTYWY o „ciemnogrodzie”, „irracjonalnych lękach”, „krótkowzroczności” itp., itd.. Przecież mamy budować społeczeństwo oparte na wiedzy. Internautom polecam (mój wiek i długoletni staż nauczyciela akademickiego upoważnia mnie do mentorstwa) chińskie przysłowie: „tylko zdechłe ryby zawsze płyną z prądem”.
    Co z tego zrozumiał Biotechnolog – Mądrala? Proszę się dokształcić, bo kompromituje Pan Uniwersytet Warmińsko – Mazurski a zwłaszcza Wydział Biologii.
    BELFER
    Ps. Całą dyskusję o GMO można streścić w 2 pytaniach:
    1. Kto na tym zarobi a kto straci ?
    2. Czyj interes reprezentują biotechnolodzy – specjaliści od GMO ?

  28. @Belfer

    „tytułując przeciwników GMO jako „specjalistów” a Panią dr hab. K. Lisowską jako Pani Lisowska”

    Pani dr hab. K. Lisowska jest biologiem molekularnym i onkologiem, a nie specjalistą od ekonomiki rolnictwa, o czym wspomniał również prof. dr hab. Andrzej Kowalczyk (dyrektor Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej). Rozumiem, że prof. Kowalski, to również „Mądrala”.

    Co do tytułu Pani dr hab. Katarzyny Lisowskiej. Zanim użyłem przed jej imieniem i nazwiskiem tylko sformułowania „Pani”, w zdaniu poprzedzającym wymieniłem jej pełny tytuł naukowy. Myślę, że może to Pani sprawdzić. Nie wiem czy jest taki „wymóg” aby za każdym razem używać pełnego tytułu naukowego? Myślę, że nie, no ale jeszcze młody jestem i być może mnie również będzie to razić, gdy w końcu dorobię się tytułu „prof. dr hab.” i gdy nie w każdym zdaniu będzie ono umieszczone.

    Reszta Pani komentarza jest wręcz przerażająca (chciałbym użyć innych słów ale ich nie znajduję).

  29. @Belfer

    Szanowna Pani
    Jeśli tak drażni Panią pominięcie w pojedyńczej wypowiedzi tytułu naukowego Pani K. Lisowskiej (taka maniakalna tytułomania obowiązuje na uczelniach w sytuacjach oficjalnych, a nie na forach i blogach), to czy nie uważa Pani, że i Pani powinna czuć się zobowiązana zwracać sie do gospodarza z imienia i nazwiska zamiast używać prześmiewczych przezwisk? Czy to nie jest brak elementarnej kultury rozmowy i przejaw braku szacunku dla gospodarza jako człowieka i innych rozmówców na tym forum? Nie jest tu Pani Profesor anonimowa na tym forum przynajmniej dla niektórych z nas i wystawiła sobie Pani piękne świadectwo. Czy na UWM tak wygląda naukowy i towarzyski dyskurs? Tak się Pani zwraca do studentów? A do kolegów naukowców o innych niż Pani przekonaniach też? To nie Wojciech Zalewski zachowuje sie tu arogancko.
    A tak dla ścisłości Zbigniew Hałat jest doktorem, a nie profesorem.

  30. Mój kolega trafił kiedyś na raut profesorski.
    Kogo tam nie było, profesorowie zwyczajni i nadzwyczajni, doktorzy habilitowani i bez habilitacji i wszyscy się przedstawiali pełnymi tytułami i mimo, że większość była po imieniu na czas imprezy zwracali się do siebie panie profesorze, panie doktorze żeby czasem komuś nie uchybić. Pretensje się mieszały z oparami alkoholu, a to wszystko tworzyło opary absurdu.
    Podchodzi do grupki gdzie dostrzegł gospodarza który go zaprosił.
    Gospodarz przedstawia, profesor taki, doktor habilitowany taki i tak dalej.
    Przychodzi do przedstawienia mojego kolegi i konsternacja, magister co nie chce gospodarzowi przejść przez gardło więc zawiesza głos.
    Wyręcza go kolega żeby przerwać krepujące zawieszenie głosu.
    Też nie głupi, Kowalski.

css.php