Reklama
Polityka_blog_top_bill_desktop
Polityka_blog_top_bill_mobile_Adslot1
Polityka_blog_top_bill_mobile_Adslot2
GMObiektywnie - Blog Wojciecha Zalewskiego GMObiektywnie - Blog Wojciecha Zalewskiego GMObiektywnie - Blog Wojciecha Zalewskiego

4.04.2012
środa

Po co to GieEmO – pszenica odstraszająca mszyce

4 kwietnia 2012, środa,

O pracach nad tą odmianą wspominałem już w zestawieniu GMO Box Office – Marzec. Jednak jest to o tyle nowe podejście do tematu walki ze szkodnikami w uprawach, że należy pochylić się nieco nad tematem. Zapewne wszyscy wiedzą, a przeciwnicy GMO w szczególności, że mszyce to nie tylko owad, który obficie występuje w naszych ogrodach ale również jeden z najpoważniejszych szkodników zbóż. Mszyce wydzielają substancje, które negatywnie wpływają na procesy fotosyntezy oraz oddychania komórkowego (a więc kluczowe procesy dla prawidłowego rozwoju). Są nosicielami wirusów mogących powodować liczne choroby. Mszyce wydzielają spadź, która nie tylko blokuje aparaty szparkowe (ogranicza asymilację) ale również jest ona miejscem, w którym pojawiają się liczne grzyby.

Do zwalczania mszyc używa się bardzo „ekologicznych” insektycydów, przeciwko którym żadna organizacja „ekologiczna” nie ma zamiaru protestować. Nie tylko nie pozostają one bez wpływu na środowisko ale również mogą negatywnie oddziaływać na owady pożyteczne, które żerują na mszycach (biedronki) czy korzystają ze spadzi. Dlatego zabiegi te powinno się wykonywać wieczorami, kiedy owady pożyteczne występują w mniejszej ilości. Więcej o mszycach, jako szkodnikach zbóż, można przeczytać w dokumencie Instytutu Ochrony Roślin.

Do walki z mszycami została zaprzęgnięta inżynieria genetyczna, czyli źródło (przyszłej) zagłady naszej planety oraz narzędzie wykorzystywane do zniewolenia ludzkości. Powstała odmiana pszenicy, która jest przykładem tzw. genetycznie modyfikowanych organizmów drugiej generacji. Nowa odmiana została tak zaprojektowana, aby sama odstraszała mszyce. Podejście o tyle ciekawe, że w przeciwieństwie do zbóż zawierających gen białka Bt (straszna toksyna Bt), nowa odmiana nie będzie powodować śmierci szkodnika, o co często mieli obiekcje przeciwnicy. Nie trzeba będzie również wykorzystywać do walki ze szkodnikiem różnej maści insektycydów, czyli chemicznych środków zwalczania owadów. To kolejny dowód na to, że GMO mogą być nazywane roślinami ekologicznymi, tzw. „zielone GMO”.

Jak to działa? Badania wykonane zostały w Rothamsted Research, osrodku badawczym finansowanym przez brytyjski Rząd (jestem pewien, że jakieś powiązanie z Monsanto musi istnieć, bo to „oczywista oczywistość”). Mszyce produkują związek, który nazywa się β-farnezyna. Jest to substancja zapachowa (feromon), które mszyce wydzielają gdy są atakowane przez drapieżnika. W ten sposób osobniki informują siebie nawzajem i mogą umknąć przed niebezpieczeństwem. Nie tylko mszyce produkują ową substancję. Istnieją gatunki roślin, które produkują tą substancję i w ten sposób zabezpieczają się przed mszycami. Naukowcy z Wielkiej Brytanii wykorzystali właśnie taki gen, z mięty pieprzowej.

Gen został umieszczony w pszenicy. Roślina wytwarza farnezynę, dzięki której odstrasza mszyce. Bardzo ciekawy jest również drugi efekt wywołany przez tą substancję. Działa ona nie tylko odstraszająco na szkodniki, ale również przyciąga drapieżniki, które żywią się mszycami. Tak więc ochrona jest podwójna. Substancja ta nie jest przez człowieka wyczuwalna i nie będzie powodować nieprzyjemności podczas spożywania produktów opartych o pszenicę.

Wytworzenie nowej odmiany poprzedzone zostało latami badań i obserwacji dotyczących interakcji między mszycami, a naturalnie występującymi insektycydami (jeśli tak można pisać o substancji zapachowej). Zanim sięgnięto po inżynierię genetyczną próbowano zastosować bardziej tradycyjne podejścia, np. stosując dozowniki zawierające tą substancję, niestety nie były one wydajne.

W warunkach laboratoryjnych nowe odmiany bardzo efektywnie „odstraszały” mszyce. Obecnie prowadzone są testy polowe tej odmiany w Wielkiej Brytanii. Naukowcy otrzymali na nie odpowiednie zezwolenia, które są bardzo restrykcyjne. Zobowiązały one badaczy do zabezpieczenia pól doświadczalnych przed wydostaniem się pyłku poza teren doświadczeń. W tym celu zbudowano wysoki, metalowy płot, który również uniemożliwi dostanie się do wnętrza zwierząt, które mogłyby w jakiś sposób przenieść czy zjeść transgeniczne rośliny.

Oczywiście, mimo zastosowania dosyć nietypowych środków zabezpieczających próbne doświadczenia, organizacje zwalczające GMO nadal protestują przeciw prowadzeniu tego typu prac. Takie zdanie wyraża np. członek organizacji GM Freeze, Pete Riley który uważa, że nowe odmiany mogą powodować niekorzystne efekty oraz są inne sposoby zwalczania mszyc, które nie wymagają stosowania inżynierii genetycznej. Trudno się nie zgodzić, nadal możemy używać do tego celu środków chemicznych, czyli najpopularniejszej metody.

A jeśli ktoś pragnie dowiedzieć się czegoś więcej to odsyłam do źródeł:
Scientific American; The Independent; SeedQuest

Zachęcam do obejrzenia wywiadu z prof. Mauric’em Moloney’em, szefem grupy która stworzyła nową odmianę pszenicy.

Reklama
Polityka_blog_bottom_rec_mobile
Reklama
Polityka_blog_bottom_rec_desktop

Komentarze: 45

Dodaj komentarz »
  1. Brzmi ciekawie… Brak mi na poczekaniu obiekcji wobec tego pomysłu zastosowania biotechnologii.

  2. Witam,
    Wlasnie mialam polgodzinna dyskusje z moim kolega z sasiedniego biurka na temat GMO (pracujemy oboje w Holandii, kolega jest Holendrem). Otoz jego pukt widzenia po przeczytaniu wielu publikacji na temat GMO jest nastepujacy: nie chodzi o to, ze pszenica bedzie odporna na szkodniki. To samo w sobie jest bardzo pozyteczne. Chodzi raczej o to ze nasiona takiej pszenicy beda centralnie dystrybuowane (prawa patentowe) a pula genetyczna takich nasion bedzie bardzo mala. W zwiazku z tym zas ograniczymy zroznicowanie rozlin. Wiec jesli tylko zaatakuje jakis grzyb, czy tez inny szkodnik z ktorym modyfikowana roslina nie bedzie potrafila sobie poradzic, wszystkie rosliny obumra. Biorac pod uwage masowa skale na jaka dziala dzis rolnictwo w krajach uprzemyslowionych, jest bardzo duze prawdopodobienstwo ze wszyscy rolnicy beda uzywali modyfikowanej rosliny, jako ze jest ona najbardziej efektywna. Wiec w razie plagi mozemy sie pozegnac z kukurydza / pszenica / etc. Dla nas w Europie pewnie nie bedzie to problematyczne, bo mamy duzo innych roslin ktorymi mozemy sie pozywic w miedzyczasie. Ale np. gdy taka roslina jest sprzedana do Afryki gdzie nie ma wielu innych roslin – ludzie beda umierac. To takie podsumowanie naszej porannej dyskusji. Musze przyznac koledze racje (niestety… )

  3. Sarkastyczny ton Autora (ukazujący słabe opanowanie emocji) nie poprawi wizerunku tego Bloga jako jednostronnej tuby propagandowej GMO 😉

    Pszenica jak i inne rośliny narażona jest na działanie wielu szkodników, których współzależności są kompleksowe i często usunięcie lub osłabienie jednego wzmacnia szanse drugiego.
    Na mszycach żerują nie tylko biedronki, ale i pasożytnicze gąsieniczniki (Ichneumonidae), bardzo skutecznie zwalczające larwy mszyc „od środka”.
    Nad uodpornieniem zbóż na grzyby i szkodniki pracuje się od lat różnymi metodami w różnych ośrodkach i co jakiś czas ogłaszane są rewelacje relatywizowane później przez praktykę.
    Wyhodowana np. metodami inżynierii genetycznej pszenica z dodatkowym genem Pm3b (z jęczmienia) zwiększającym odporność pszenicy na mączniaka prawdziwego (choroby grzybiczej atakującej podatne odmiany, a także uprawy przenawożone azotem) przyciąga mszyce znacznie bardziej (o 60 procent), niż odmiany genetycznie nie zmienione. Czyli jak nie urok to… przemarsz wojska 🙄
    A jak jest z odpornością tej „miętowej” pszenicy na mączniaka?
    Efekty plejotropowe takich manipulacji zamiata się trochę pod dywan, ale w doświadczeniach polowych widać, że np. pszenica Pm3b rosnąca bez problemów w warunkach szklarniowych, w polu była niższa, miała zmiany w kłosach i żółte liście…

  4. Reklama
    Polityka_blog_komentarze_rec_mobile
    Polityka_blog_komentarze_rec_desktop
  5. @nemo

    „Pszenica jak i inne rośliny narażona jest na działanie wielu szkodników, których współzależności są kompleksowe i często usunięcie lub osłabienie jednego wzmacnia szanse drugiego.” Jaki wniosek? Mamy przestać zwalczać szkodniki? Bo nie rozumiem?

    „Nad uodpornieniem zbóż na grzyby i szkodniki pracuje się od lat różnymi metodami w różnych ośrodkach i co jakiś czas ogłaszane są rewelacje relatywizowane później przez praktykę.” No i…? Od zawsze hodowcy starają się wyprowadzać odmiany odporne na grzyby z różnym skutkiem, mamy zaprzestać tego? Przyjmuje się, że patogen przełamuje odporność tak po ok. 5 latach, co i tak nie jest powodem dla którego hodowcy mieliby zrezygnować z pracy nad odmianami odpornymi na grzyby.

    „Wyhodowana np. metodami inżynierii genetycznej pszenica z dodatkowym genem Pm3b (z jęczmienia) zwiększającym odporność pszenicy na mączniaka prawdziwego (choroby grzybiczej atakującej podatne odmiany, a także uprawy przenawożone azotem) przyciąga mszyce znacznie bardziej (o 60 procent), niż odmiany genetycznie nie zmienione. Czyli jak nie urok to… przemarsz wojska ”

    Czy ta odmiana jest komercyjne uprawiana, czy jest dostępna w żywieniu? Nie. Są rożne odmiany zbóż, GMO, mutacyjne, populacyjne, i inne, w których mogą się pojawiać nowe zależności i efekty. W tym celu prowadzi się badania aby scharakteryzować daną odmianę, nie ważne jaką metoda została wyprowadzona. Co z tego, że w jakiejś eksperymentalnej odmianie, wykazano że powoduje przyciąganie mszyc? Prawdopodobnie z tego powodu nie zostanie wprowadzona do upraw. Być może i podobnie będzie z pszenica opisaną powyżej, a być może nie.

    „A jak jest z odpornością tej „miętowej” pszenicy na mączniaka?”

    Nie wiem, polecam skontaktować się z autorami projektu. Ale zapewne będzie to wcześniej czy później zbadane.

    „Efekty plejotropowe takich manipulacji zamiata się trochę pod dywan…” Kto zamiata pod dywan? W jakim celu?

  6. @ Ala
    Wspomniała Pani o bardzo niekorzystnym zjawisku „zmniejszania się puli genowej populacji”, które dla niej samej jest ekstremalnie niebezpiecznie w naturalnych ekosystemach, bo drastycznie ogranicza zdolność populacji do adaptacji do zmieniajacych sie warunków środowiska.
    Ale pole uprawne to nie ekosystem, a odmiany uprawne to nie są naturalne populacje. Bez ingerencji człowieka odmiany uprawne nie utrzymają się w środkowisku. Ale może Twojemu koledze chodziło o to, że mamy tyle różnych odmian uprawnych, przystosowanych do bardzo różnych warunków środowiskowych, że jeśli zdarzy się jakaś „plaga”, to różnorodność uprawianych odmian chroni nas przed całkowitymi stratami plonów, bo różne odmiany różnie sobie z ta plaga poradzą, niektóre przetrwają. Gdyby na całym świecie np. plony soi otrzymywano z jednej tylko odmiany genetycznie modyfikowanej soi (a teraz niestety trochę tak jest, dominującą odmianą jest odmiana GTS40-3-2), to takie ryzyko wystepuje. Ale rozwiązaniem na to jest opracowanie i wprowadzenie do uprawy WIĘKSZEJ liczby odmian GM tego samego gatunku. 🙂 JeŚli np na rynku i na polach będzie 50 odmian soi GM to ryzyko wystąpienia konsekwencji ograniczonej puli genowej upraw soi nie będzie znacząco większe niż w przypadku stosowania upraw tradycyjnych. Poza tym trzeba mieć świadomość, że transformacji genetycznej poddaje sie zawsze jakąś określoną odmianę „rodzicielską”, a po wprowadzeniu nowych cech uzyskuje sie nowa odmianę GM o cechach odmiany „rodzicielskiej” + te dodatkowo wprowadzone cechy. Jeśli modyfikacjom genetycznym będzie się poddawać kolejne tradycyjne odmiany rodzicielskie wprowadzając do nich określone użyteczne cechy to „pula genowa” dostepnych na rynku odmian genetycznych nie będzie ulegać znaczacemu zmniejszeniu bo będzie odzwierciedlać pule genowa odmian redycyjnych. Jeśli to zróżnicowanie znajdzie odbicie także w odmianach stosowanych na polach, to wspomniane przez Panią ryzyko zostanie wyeliminowane. Choć na razie rzeczywiście nie jest z tym najlepiej, w przypadku soi odmian jest niewiele i a wiekszość plonów pochodzi od jednej. W przypadku kukurydzy tych odmian jest już kilkanaście. Dobrze jest zdawać sobie sprawę z ryzyka, o którym Pani wspomniała i sensownie tym ryzkiem zarządzać. Na pewno sprzyjałoby temu rozbicie monopolu kilku firm, podjęcie równoczesnych i skoordynowanych prac w wielu ośrodkach naukowych i wprowadzenie na rynek większej liczby dostawców takich odmian. To o czym Pani wspomniała to jest dla mnie argument za tym żeby promowac rozwój biotechnlogii w Polsce i wspierać powstawanie jednego-kilku kolejnych producentów-graczy na rynku odmian GM w celu rozbicia monopolu nie tylko rynkowego, ale i genetycznego. 🙂

  7. @Ala

    „Chodzi raczej o to ze nasiona takiej pszenicy beda centralnie dystrybuowane (prawa patentowe) a pula genetyczna takich nasion bedzie bardzo mala”

    Nie jest to takie proste. Np. w Indiach w roku 2009 było 600 odmian bawełny Bt (panuje tam mniej restrykcyjne prawo i efekt widać). Obecnie, trudno powiedzieć ale zdecydowanie więcej. Prof. Zimny (chyba) na debacie o GMO w Sejmie, mówił że w USA jest ok. 200 odmian samej kukurydzy Bt. To nie jest tak, że jest tylko kukurydza MON810. Bo roślinę taką można równie dobrze skrzyżować z lokalną odmianą (oczywiście po opłaceniu licencji) i mamy nową odmianę, dostosowaną do lokalnych warunków. Więc to nie koniecznie musi być tak, że na całym świecie, czy w danym kraju uprawia się to samo. Choć warto zaznaczyć, że bardzo restrykcyjne prawo, rzeczywiście ogranicza rozwój nowych odmian, w takich krajach jak np. Polska, co negatywnie wpływa na bioróżnorodność odmian.

  8. Witam ponownie,
    Wlasnie tak jak Pan Wojciech pisze, chodzilo mojemu koledze o przestrzeganie prawa patentowego, warunkow licencji, jak rowniez o to ze nie kazdy ma wystarczajaca wiedze i sprzet by dokonywac modyfikacji genetycznych (zreszta, chyba bysmy nie chcieli by kazdy mogl to robic?). W zwiazku z tym utworza sie (/juz istnieja) firmy specjalizujace sie w modyfikacjach i patentujace wyniki swojej pracy. Na te firmy wlasnie powinny byc nalozone odpowiednie restrykcje/obowiazki by minimalizowac ryzyko zmniejszenia puli genetycznej.
    My z kolega jestesmy laikami, ale wydaje sie ze do tematu trzeba po prostu podejsc zdroworozsadkowo – wazne by nie wkladac wszystkich jajek do jednego koszyka:)
    Musze przyznac ze nie wiem jaki jest obecnie status prawny GMO.
    Nie mam pojecia jak to obecnie jest regulowane, ale wydaje sie ze standardy powinny byc opracowane na poziomie EU a nie poszczegolnych krajow czlonkowskich (nie sadze by udalo sie to uregulowac globalnie w nastepnych kilku stuleciach…:()

  9. Przeciwnicy GMO sprzeciwiają się metodzie uzyskiwania nowych odmian. Nie sprzeciwiają się odmianom uzyskiwanym innymi metodami.
    Jak wiadomo, ewolucja „działa” na zasadzie przypadkowych mutacji genetycznych do których w przyrodzie dochodzi dosyć często, te organizmy które na skutek przypadkowej mutacji, przypadkowo okazują się lepiej przystosowane wypierają wcześniejsze, gorzej przystosowane.
    Człowiek nauczył się wykorzystywać to zjawisko do swoich potrzeb selekcjonując rośliny uprawne które okazują się być przypadkowo lepiej przystosowane do jego potrzeb zastępując w tym procesie naturę.
    To ten sam mechanizm, tam natura eliminuje organizmy gorzej przystosowane, tu człowiek który daje tym roślinom czy zwierzętom życie rozmnażając je i uprawiając.
    Ma pytanie do @Gospodarza, czy badając roślinę, można stwierdzić czy została ona zmodyfikowana genetycznie w laboratorium, czy została zmutowana w naturalny sposób?
    Oczywiście, mając wiedzę na temat GMO można po zbadaniu rośliny stwierdzić, czy zawiera ona konkretną sekwencje genów i ją od naturalnej na tej podstawie odróżnić.
    Ale rozważając czysto teoretycznie, dostaje Pan roślinę o której nic nie wie, bada ją Pan, czy jest w stanie stwierdzić czy ta roślina powstała w laboratorium, czy przy pomocy tradycyjnych metod?

  10. @Ala

    „…chodzilo mojemu koledze o przestrzeganie prawa patentowego, warunkow licencji”

    Tylko warto wiedzieć, że prawo patentowe zostało stworzone w celu ochrony nakładów finansowych wynalazcy na badania. Być może nie jest idealne, ale jak do tej pory nikt nie zaproponował niczego lepszego. Warto rónież wiedzieć, że tradycyjne nasiona również sprzedawane są na zasadzie licencji podpisywanych z hodowcą i rolnik łamie prawo jeśli wysieje je na kolejny sezon. O tym pisałem tu.

    „zreszta, chyba bysmy nie chcieli by kazdy mogl to robic?” A dlaczego nie?

    „My z kolega jestesmy laikami, ale wydaje sie ze do tematu trzeba po prostu podejsc zdroworozsadkowo – wazne by nie wkladac wszystkich jajek do jednego koszyka:)”

    Dokładnie, miło że Pani z kolegą to rozumiecie.

    „Nie mam pojecia jak to obecnie jest regulowane, ale wydaje sie ze standardy powinny byc opracowane na poziomie EU a nie poszczególnych krajów członkowskich”

    W zasadzie jest to uregulowane wspólnotowo i te prawo nas obowiązuje. Niestety nadal nie przestrzegamy tego prawa i nie dostosowujemy go do prawa Unijnego, za co już Polska została skazana w wyrokach Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości.

    @parker

    „Ale rozważając czysto teoretycznie, dostaje Pan roślinę o której nic nie wie, bada ją Pan, czy jest w stanie stwierdzić czy ta roślina powstała w laboratorium, czy przy pomocy tradycyjnych metod?”

    Sam Pan sobie już odpowiedział, we własnym poście. Do genomu rośliny są umieszczane doskonale znane sekwencje, dzięki temu możemy je wykryć, czym zajmują się specjalne laboratoria kontroli GMO, również w naszym kraju. Może Pan do nich wysłać w zasadzie każdą próbkę i oni stwierdzą czy i w jakich ilościach dana próbka zawiera GMO. W zasadzie wykrywa się sekwencje promotorowe genów (35S), które nie występują w roślinach „naturalnych”. Jeśli stwierdzimy obecność takiej sekwencji to na pewno jest to GMO. Ciężko byłoby stwierdzić czy dana roślina jest GMO czy nie jeśli np. wprowadzona by została na rynek nielegalnie, a do stworzenia której użyto by nieznanych promotorów, sekwencji itd. Po prostu musimy wiedzieć czego szukać. Oczywiście tego typu odmiany nie mogą być wprowadzane na rynek nigdzie na świecie.
    Można również określić konkretne odmiany tradycyjne, co robi np. Agencja Nasienna. Przyjeżdża na pole rolnika i pyta go, co ma na polu. Rolnik mówi, że nie wie, wiec pobierają próbki, analizują (coś w stylu badań na ojcostwo) i stwierdzają jaka to odmiana, i nakładają odpowiednie kary finansowe na rolnika, które przekazują właścicielowi odmiany.

  11. Tak, wiedząc czego szukamy oczywiście, sam sobie jak Pan zauważył odpowiedziałem.
    Ale chodzi mi o sytuację, w której nie wiemy czego szukamy.
    Mamy roślinę, nie wiemy czy jest GMO czy nie i nie mamy żadnej wiedzy na temat używanych do GMO genów.
    Chodzi mi o to, czym różni się roślina GMO od nie GMO poza metodą powstania.
    Pisze Pan: „W zasadzie wykrywa się sekwencje promotorowe genów (35S), które nie występują w roślinach „naturalnych”.”

    Niestety, Google odpowiadają mi na pytanie o sekwencje promotorowe genów takim językiem, że nie mogę zrozumieć. Ekonomista, proszę o wyrozumiałość:)
    Czy typowe dla GMO sekwencje nie występują w naturalnych roślinach czy też w naturalnych roślinach nie występują sekwencje promotorowe genów w ogóle i po tym można GMO poznać.
    Nie muszę zrozumieć co to jest sekwencja promotorowa genów, nie wszystko trzeba rozumieć dlatego nie proszę o darmowy wykład.
    Mam nadzieję, że udało mi się zadać pytanie zrozumiale.

  12. @parker

    „Chodzi mi o to, czym różni się roślina GMO od nie GMO poza metodą powstania.”

    Niczym się nie różni. Różni się tylko tą jedna sekwencja, którą do niej wprowadzamy. Właśnie to jest najciekawsze w tym wszystkim, że roślina ta (GMO) jest w 99,9999% identyczna z rośliną tradycyjną, której użyliśmy do modyfikacji.
    A wykrycie czy jakaś roślina jest GMO, nie wiedząc jaki gen w niej umieszczono, jest w sumie niemożliwe. Wróć, w sumie jest możliwe, można by sekwencjonować genom takiej rośliny, co nie jest w niektórych przypadkach takie łatwe i tanie, i porównać sekwencję danej odmiany, z odmiana nazwijmy ją „podejrzaną”. W sumie technicznie jest to możliwe, ale póki co nie jest to stosowane na dużą skalę. A przy okazji sekwencjonowania i postępu w nauce. Projekt sekwencjonowania genomu ludzkiego kosztował 1 miliard dolarów, to było około 10 lat temu. Dziś możemy to zrobić za ok. 10 000 $.

    Promotor. Hmm, aby jasno i zrozumiale to wytłumaczyć. W dużym uproszczeniu, jest to miejsce w genie (sekwencji DNA), które rozpoznawane jest przez specjalny enzym, który na matrycy DNA tworzy cząsteczkę mRNA (jest to pośrednik). Z kolei sekwencja mRNA jest „tłumaczona” na konkretne białka, a te wykonują w naszym organizmie odpowiednie funkcje. Nie wiem czy to jest bardziej czytelne.
    Bez promotora lub jego inaktywacji niemożliwa jest produkcja białek. Promotory są różne, mogą wykazywać specyficzność tkankową, np. produkcja białka będzie zachodzić tylko w wybranych tkankach, w których promotor jest aktywny. Mogą być również promotory, których ekspresja zachodzi we wszystkich tkankach i takie są używane najczęściej, ponieważ zapewniają obfitą produkcję białko, które chcemy umieścić w roślinie.
    Oczywiście funkcjonowanie promotorów, regulacja ich działania, itd. jest stale i intensywnie badana, i wciąż pojawiają się nowe elementy całego systemu. tak wiec jest to dużo bardziej skomplikowane niż tu napisałem. 🙂

  13. @ parker

    „W zasadzie wykrywa się sekwencje promotorowe genów (35S), które nie występują w roślinach „naturalnych”. Jeśli stwierdzimy obecność takiej sekwencji to na pewno jest to GMO.”

    Sprawa jest nieco bardziej skomplikowana niż napisał to Gospodarz. Od sprawdzenie obecności sekwencji promotora 35S wykrywanie GMO się zaczyna. Ale jest także naturalne źrodło tej sekwencji – wirus mozaiki kalafiora, którym żywność może być zanieczyszczona i to trzeba wykluczyć. Sprawdza sie także obecność innych sekwencji pomocniczych promotorów i terminatorów, w celu wykrycia odmian GMO, które promotora 35S nie posiadają. Nastepnie trzeba okreslic odmianę. odmiany, które sa obecnie w próbce, by stwierdzić czy dana odmian jest zalegalizowana na rynku w UE czy nie. Dopiero potem określa się procentową zawartość danej odmiany GMO w próbce w stosounku do całkowitej zawartości danego gatunku GM. W sumie trzeba wykonac całkiem sporo badań, takie małe śledztwo. Całość może trwać nawet kilka dni i całkiem sporo kosztować. Rzeczywiście problemem jest wykrywanie odmian, których sekwencji transgenów sie nie zna, (np odmiany pochodzące z Chin, które nie zostały opublikowane lub zostały opublikowane wyłącznie po chińsku). Trudności sprawiają także odmiany które zostały transformowane genami pochodzacymi z tego samego gatunku i ich transgeny prawie nie zawierają „obcego” DNA. Wtedy trzeba się skupiać na tym co sie kryje za tym „prawie”. Także krzyżówki kilku odmian GM są bardzo kłopotliwe.

  14. Dlaczego mam watpliwosci co do zezwalania wszystkim na modyfikowanie roslin? Tak mi sie napisalo i teraz szukam argumentow do poparcia mojej tezy… 🙂
    Do tej pory zakladalam ze wszelkiego rodzaju laboratoria beda sklanialy sie ku ‚dobru’, znaczy tworzeniu roslin ktore przysporza wiecej pozytku ludziom. Mam jednak 2 watpliwosci: 1. co jesli ktos celowo bedzie tworzyl odmiany wypierajace ‚dobre’ odmiany i nie dajace plonow? (tak troche mi sie to kojarzy z konfliktami miedzynarodowymi np…) – nie wiem czy to mozliwe, ale taka mysl mi przez glowe przeszla; 2. GMO – nie wiem czy to tez obejmuje zwierzeta… ? Jak daleko mozna sie posuwac w celowym zmienianiu zwierzat (w glowie mam The raise of the planet of apes) – znowu, byc moze odbiega to od tematu – ale to zagadnienie etyczne o ktorym niestety rzadko sie powaznie i rzeczowo dyskutuje.
    To tak jakby kazdemu pozwolic sie bawic w Boga – wiele sf juz nakrecono w podobnym temacie. Modyfikowanie organizmow to narzedzie wielkiego kalibru, tak mi sie wydaje ze moze przyniesc wiele dobra wspolnego, ale i przyspozyc problemow…

  15. @Ala

    Rzeczywiście zbyt pochopnie i pośpiesznie Pani odpowiedziałem, zakładając, że tworzenie GMO może służyć tylko dobru. Należy kontrolować czym zajmują się laboratoria i zespoły tworzące GMO, szczególnie że za to płacimy. Niestety nie da się wykluczyć, że wojsko, agencje wywiadowcze, terroryści, czy nawet powiedzmy „mafia” (która może np. modyfikować Marihuanę czy inne gatunki) produkują i wytwarzają GMO w niecnych celach i nikt o tym nie wie, i zapewne nigdy się nie dowie. Powiem więcej, na pewno to robią i na pewno wykorzystują technologię do produkcji broni biologicznej czy w jakichkolwiek im tylko wiadomych celach. Tylko to nie wina technologii jak ją wykorzystamy.
    Co więcej, mamy już tak duże zapasy konwencjonalnej broni biologicznej (bez użycia GMO), że takie Stany Zjednoczone są w stanie zabić każdego obywatela kuli ziemskiej na kilka różnych sposobów:) To są słowa noblisty, jednego z tych, którzy odkryli strukturę DNA. Pracował on w Departamencie bezpieczeństwa biologicznego, czy jakoś tak…

    „Jak daleko mozna sie posuwac w celowym zmienianiu zwierzat”

    Nie wiem czy istnieją jakieś granice. W zasadzie granicą jest bezpieczeństwo dla człowieka, natury i innych organizmów, jeśli ta granica jest przekraczana, to nie dopuszcza się takich odmian do uprawy, hodowli, użytkowania, etc.

    „To tak jakby kazdemu pozwolic sie bawic w Boga”

    Nie wiem czym jest zabawa w Boga. Kiedyś uważano, ze przeszczepy są zabawą w Boga. Jeśli odrzucić wiarę i inne „czynniki stwórcze”, to człowiek i otaczająca natura jest niczym innym jak skomplikowanym układem chemicznym. Wszystkie organizmy żywe zbudowane są tak samo, tylko że jest inny stopień komplikacji układu.

    „Modyfikowanie organizmow to narzedzie wielkiego kalibru, tak mi sie wydaje ze moze przyniesc wiele dobra wspolnego, ale i przyspozyc problemow…”

    Tak jak i wiele innych technologii, które człowiek z powodzeniem wykorzystuje w różnych celach. Powtórzę jeszcze raz, to nie technologia sama w sobie stwarza zagrożenie, ale to My ludzie je stwarzamy.

    @BaKoRo

    Dzięki za dodatkowe wyjaśnienia.

  16. Wniosek jest taki ze nalezy prawo dostosowac do rzeczywistosci. Bo rzeczywistosci nie da sie zmienic (odkrecic). W Holandii zwykli ludzie mowic, ze jak sie czegos nie da wyeliminowac, nalezy to zalegalizowac (i oczywiscie opodatkowac…):)
    Rzeczowa debata jest bardzo potrzebna, bo klucz do sukcesu to uswiadomienie ludzi – niewiedza, wydaje mi sie, powoduje strach. To w sumie jest misja rzadu (odpowiedniego ministerstwa)….?
    Obywatel powinien miec zaufanie do panstwa i prawa (jego egzekwowania) – wtedy bedzie mial mniej problemow z technologiami ktore moga potencjalnie wywolac niepozadane skutki.

  17. @Wojciech Zalewski @BaKoRo

    Tak, ostatnie pytanie i już nie meczę. Mnie nie chodzi o to czy można odróżnić odmianę GMO od nie GMO, to dla mnie jest oczywiste i zrozumiałe. Robi się to przez porównanie, jakby GMO zmieniało odcień zieleni rośliny można by po kolorze rozpoznać.
    Mnie chodzi o to, że mamy roślinę, o której nie wiemy czy jest GMO czy nie i nie mamy żadnego materiału porównawczego. Czy na podstawie tylko jej przebadania można stwierdzić, że jest albo nie GMO?
    Do czego zmierzam, jeżeli nie, to roślina taka jest tak samo naturalna jak każda inna.
    Bo czym różni się przypadkowa mutacja genetyczna od zaplanowanej?
    Niczym.
    Przecież wszystko w przyrodzie powstaje przez przypadek, to czemu zamierzonego działania człowieka nie można traktować jako jeszcze jeden przypadek z punktu widzenia natury? Taki sam dobry jak każdy inny.
    Może teraz mi się udało wyłożyć o co mi chodzi.

  18. @parker

    „Może teraz mi się udało wyłożyć o co mi chodzi.”

    Nie jestem pewien. 🙂 Pana pytania dotykają bardzo wielu, bardzo złożonych „problemów”.

    Nie ma czegoś takiego jak identyczność genetyczna. Nawet Pan, nie jest tym samym człowiekiem (z poziomu) DNA, co w dniu narodzenia, czy kilka lat temu. DNA – Genom, to układ dynamiczny, wbrew pozorom. Cały czas zmieniający się. Tak więc jeśli chodzi o zmiany na poziomie genomu, DNA, to są one nieodzownym elementem naszego istnienia, zmienności i ewolucji. Mutacje DNA są podstawowym elementem dzięki którym człowiek jest tym czym jest obecnie i dlaczego nie jest szympansem:)

    Należy wyjść od definicji, czym jest GMO. Jest to organizm modyfikowany genetycznie. Jest to definicja sztuczna. Bo można przyjąć, że człowiek też jest GMO, bo cały czas się zmienia. Hodowla mutacyjna jest niczym innym jak wywoływanie nieprzewidywalnych modyfikacji genetycznych, według mnie to również GMO. Krzyżowanie, to modyfikacja genetyczna i można tak bez końca. Jedyna różnicą jeśli chodzi o powszechnie stosowany termin GMO, jest to że używamy do tego celu genów z innego organizmu, niespokrewnionego, co w naturze bardzo rzadko, ale również się zdarza. Jednak gen to gen, niezależnie skąd i z jakiego gatunku pochodzi, nie ma w nim niczym nienaturalnego. Z punktu widzenia chemicznego, to nadal DNA i nic tego nie zmieni. Człowiek dzieli z roślinami 15% genów, czy te geny należy uznać za nienaturalne?

  19. Wojciech Zalewski

    Ale czy można odróżnić GMO od nie GMO nie stosując porównania?
    Abo czysto teoretycznie, roślina GMO mogłaby przypadkowo powstać w naturze? Identyczna.
    Czy też bez ingerencji człowieka nie mogłaby powstać.
    Z filozoficznego punktu widzenia to pytanie fundamentalne, przynajmniej dla mnie. Dlatego męczę, bo sam na to pytanie nie mogę znaleźć odpowiedzi a próbowałem.
    Myślę, że może to kogoś poza mną też interesować.

  20. Jeśli zmienimy chociaż jedną zasadę nukleinową w jednym miejscu, to już możemy efekt nazywać „genetycznie zmodyfikowanym organizmem”. Mutacje zachodzą wciąż i to dość często, więc takie coś nie byłby żadnym problemem myślę 🙂

    Pewien australijski profesor ma takiego oto bloga http://gmopundit.blogspot.com/
    w którym pisze m. in. o „Natural GMOs”. Aktualnie 132 wpisy.

  21. @Ala
    W kwestii praw patentowych.
    Odnoszę wrażenie, że większość z państwa nie miała okazji pisania patentów. Chciałbym zauważyć iż prawo patentowe oraz ludzka pomysłowość nie pozwalają na zgłoszenie patentu który daje wyłączne prawo do produkcji czegokolwiek. Co więcej patent zgłoszony np w USA nie ma mocy prawnej w innych krajach. Takie zgłoszenia należy realizować w danych krajach gdzie firma chce mieć ochronę patentową swojego produktu. Stąd właśnie zgłasza się patenty światowe (tylko z nazwy światowe gdyż obejmują one wybrane przez zgłaszającego państwa). Najlepszym przykładem są problemy jakie ma firma Apple w Chinach gdzie przegrała już kolejny proces o ochronę patentu bo jakiś pomysłowy chińczyk opatentował w Chinach o ile się nie mylę wzornictwo Ipada.
    Ponadto nie ma patentu którego nie da się obejść. Wystarczy drobna modyfikacja nie uwzględniona w zastrzeżeniach patentowych i można praktycznie identyczną technologię opatentować. Przykładem są np. patenty katalizatorów reakcji chemicznych, do ich składu można wprowadzić śladowy dodatek inertnej substancji nie uwzględnionej w innym patencie i mamy własny patent.
    Pozdrawiam

    Ala
    4 kwietnia o godz. 19:40
    Temat który poruszyłaś tyczy się każdej technologii nie tylko GMO. Najlepiej określa to cytat”Science And Technology Are Not Intrinsically Good Or Bad Entities, It’s How They Are Used Which Determine Their Influence” Jeśli brać pod uwagę że dana technologia może zostać wykorzystana w złym celu możemy od razu zarzucić wszelkie badania od biologii (bo broń biologiczna) przez przemysł chemiczny np nawozy (bo można z nich otrzymać materiały wybuchowe) po same materiały wybuchowe (wiadomo wojna) mimo że mają one ogromne zastosowanie w przemyśle cywilnym.

  22. Łukasz Sobala

    Mnie właśnie o to chodzi, w przyrodzie dochodzi cały czas do mutacji genów, mutacji przypadkowych w których wyniku już nie przypadkowo natura wybiera przypadkowo lepiej przystosowane do życia dokonując selekcji poprzez walkę o byt.
    Dlatego nie niepokoi mnie na przykład mutageneza. Dotyczy roślin uprawnych które nie żyją w naturalnych warunkach tylko w stworzonych przez człowieka. Człowiek wywołując mutagenezę nie robi nic nienaturalnego. A poprzez selekcję dokonuje też tego co się w naturze dzieje, czyli organizm lepiej przystosowany wypiera gorzej przystosowany, można powiedzieć wygrywa walkę o byt.
    W przypadku GMO nie dokonujemy mutacji genu tylko wykorzystujemy już istniejący.
    Rozumiem, że w przyrodzie nie może on się przeszczepić z jednego organizmu do drugiego jeżeli te organizmy nie mogą się krzyżować. Ale może może taki gen który przeszczepiamy powstać w roślinie przez mutację? Stąd pytanie czy na podstawie badań, bez materiału porównawczego można poznać, że roślina była modyfikowana genetycznie. Czy ta zmiana której dokonuje człowiek mogłaby powstać w roślinie przypadkowo. Bo odpowiedź twierdząca utwierdza mnie w przekonaniu, że nic nienaturalnego z przyrodą nie robimy. Bo jak coś może powstać, to tylko kwestia czasu kiedy powstanie. Co za różnica czy powstanie wcześniej czy później i czy przyczyną jest przypadek czy celowe działanie człowieka? Jeżeli taka roślina w naturze przypadkowo nie mogłaby powstać, to zmienia mój stosunek do tej technologii i wymaga dalszego myślenia o tym problemie.
    Wiem, że jako laik mieszam pojęcia i fachowcowi trudno mnie zrozumieć ale może się uda:)

  23. @ Wojciech Zalewski

    „Należy wyjść od definicji, czym jest GMO. Jest to organizm modyfikowany genetycznie. Jest to definicja sztuczna. Bo można przyjąć, że człowiek też jest GMO, bo cały czas się zmienia.”
    Zajmuje się Pan GMO a nawet nie zna Pan ich definicji, szok.
    W Polskiej ustawie z dnia 22.06.2011 o organizmach genetycznie zmodyfikowanych, zapisano, że organizm zmodyfikowany to organizm inny niż organizm człowieka, w którym materiał genetyczny został zmieniony w sposób nie spotykany w warunkach naturalnych przy krzyżowaniu lub naturalnej rekombinacji, w szczególności przy zastosowaniu: a) technik rekombinacji DNA z użyciem wektorów… b) technik stosujących bezpośrednie włączenie materiału dziedzicznego przygotowanego poza organizmem, a w szczególności: mikroiniekcji, makroiniekcji i mikrokapsułkowania
    c) metod nie stosowanych w przyrodzie dla połączenia amateriału genetycznego co najmniej dwóch różnych komórek…
    Tak, więc człowiek nie jest GMO, genetycznie modyfikowany organizm w skrócie GMO to po prosu GMO które opisuje powyższa ustawa. Osoby, które ustawę przygotowały chyba wiedziały co piszą i o czym piszą.Proszę ludziom nie robic „wody z mózgów”
    Co do tego, że zmieniamy się pod względem genetycznym wraz z wiekiem, to jak najbardziej prawda, wszystkie organizmy od początku ich powstania tak już mają, taka jest natura. Więc wszystkie obecnie i w przeszłości żyjące organizmy nazwie Pan GMO? Może Pan jest GMO ale ja na pewno nie jestem.

  24. Moze to na cos sie przyda (link do WHO na temat GMO – podstawowe pytania i odpowiedzi):
    http://www.who.int/foodsafety/publications/biotech/20questions/en/

    Q1. What are genetically modified (GM) organisms and GM foods?
    (…)
    Genetically modified organisms (GMOs) can be defined as organisms in which the genetic material (DNA) has been altered in a way that does not occur naturally. The technology is often called “modern biotechnology” or “gene technology”, sometimes also “recombinant DNA technology” or “genetic engineering”. It allows selected individual genes to be transferred from one organism into another, also between non-related species. (…)

  25. @Inia

    „Zajmuje się Pan GMO a nawet nie zna Pan ich definicji, szok.”

    Jak każda definicja, szczególnie wprowadzana przez ustawodawców, tak i ta o GMO jest sztuczna i uproszczona o czym pisałem. Niech Pani w końcu zacznie czytać ze zrozumieniem, a nie czepiać się zdań i słów wyrwanych z kontekstu.

    Ustawodawca pisze:

    „…że organizm zmodyfikowany to organizm inny niż organizm człowieka…”

    Człowieka można tak samo zmodyfikować genetycznie, jak np. świnię, tymi samymi metodami, itd. Czyli jeśli tym samym genem zmodyfikujemy człowieka (np. nielegalnie) to nie jest to GMO, ale jeśli ten sam gen umieścimy w świni (legalnie) to jest to GMO? 🙂 Tyle na temat definicji tworzonych przez ludzi, którzy „chyba wiedzą o czym piszą”.

    „Proszę ludziom nie robic „wody z mózgów””

    Akurat w tym przypadku to ustawodawca robi „wodę z mózgów”.

    Bardziej ścisłe byłoby używanie terminu „organizm transgeniczny”, który z definicji od razu mówi również o modyfikacji rekombinowanym genem z innego gatunku.

    „Może Pan jest GMO ale ja na pewno nie jestem.”

    A ja jestem (choć może nie w dosłownym rozumieniu ustawy). Niech o tym świadczą tysiące sekwencji wektorów i wirusów, które wbudowują się w nasze DNA, czyli je modyfikują.

  26. @ parker

    Z wypowiedzi W Zalewskiego: „Jedyna różnicą jeśli chodzi o powszechnie stosowany termin GMO, jest to że używamy do tego celu genów z innego organizmu, niespokrewnionego, co w naturze bardzo rzadko, ale również się zdarza.”

    Nawet to nie zawsze jest wyrożnikiem, bo są już komercyjne odmiany, które są transormowane genami gospodarza. Zatem o GMO o nieGMO te gent zawierają, tylko GMO zawiera więcej ich kopii np. pod mocniejzymi promotorami.
    Czy można stwierdzić, że coś jest GMO lub nie jest jesli się nie ma GMO do porównań?
    I tak i nie, zależy. Generalnie podstawą analityki jest odniesienie wyników badanej próbki do wyników badania wzorca (substancji, szczepu, odmiany itd.). I dla pełnej identyfikacji, z punktu widzenia wymagań metodologicznych wzorzec jest potrzebny jako punkt odniesienia.
    Ale, punktem odniesienia może być także zgromadzona wcześniej i udokumentowana np. w publikacjach, bazach danych wiedza (opis charakterystycznych cech biochemicznych, genetycznych).
    Jeśli chodzi o to czy konkretne odmiany GMO mogłoby powstać bez udziału człowieka to to odpowiedź brzmi, że prawdopodobieństwo wystapienia takiego zdarzenia dąży do zera. Z drugiej strony cała bioróżnorodnośc dzikiej przyrody powstała bez udziału człowieka, wszystkie istniejąc geny, rearanżacje, genomy powstały dzięki mechanizmom ewolucji, ktorego podstawą są przypadkowe nieustająco zachodzące mutacje w genomach i presja selekcyjna wywołana zmianiajacymi się warunkami środowiska (bardzo szeroko rozumianego).

  27. @BaKoRo

    „Nawet to nie zawsze jest wyrożnikiem, bo są już komercyjne odmiany, które są transormowane genami gospodarza.”

    Tak, tylko na razie nie są one podciągnięte pod definicję GMO, z tego co mi wiadomo. Chodzi tu o rośliny otrzymane np. za pomocą cis- i intragenezy, o czym pisałem TU.

    @parker

    „Ale czy można odróżnić GMO od nie GMO nie stosując porównania?”

    Nie.

    „Abo czysto teoretycznie, roślina GMO mogłaby przypadkowo powstać w naturze? Identyczna.”

    Czysto teoretycznie tak. Choć nawet w laboratoryjnych warunkach nie jest to tak proste jak się wydaje.

  28. BaKoRo

    Prawdopodobieństwo dąży do zera ale zero nie wynosi. Więc teoretycznie taki organizm może powstać przypadkowo. A jeżeli może powstać przypadkowo, nie można stwierdzić na podstawie badania rośliny czy jest GMO czy nie jest, jeżeli nie będziemy dla niej mieli materiału porównawczego.
    Cały czas to podkreślam, mamy roślinę, nie mamy materiału porównawczego, czy jest w niej coś nienaturalnego co pozwala ją rozpoznać.
    A jeżeli nie, to GMO jest takie samo naturalne jak nieGMO tyle, że powstało nieprzypadkowo.
    Bo czyż z punktu widzenia natury działanie człowieka czymś różni się od przypadku?
    Wystarczy że się człowiek pomyli i już mamy przypadek.
    Gdyby natomiast taka roślina przypadkowo nie mogła powstać, czyli prawdopodobieństwo jej powstania wynosi zero, to człowiek ingeruje w naturę w sposób nieprzewidywalny.
    Wydaje mi się to kluczowe w kwestii która dla przeciwników GMO ma wymiar metafizyczny.
    Skoro oni swój sprzeciw o płaszczyznę metafizyczną opierają (nawet jak temu przeczą) to na takiej płaszczyźnie należy ich przekonywać. Inaczej to przypomina przeniesioną we współczesny czas dyskusję kreacjonistów z ewolucjonistami. Jedynym sposobem na przekonanie kreacjonistów, było przesunięcie roli Stwórcy w kreacji życia na okres przedewolucyjny.

  29. @ Wojciech Zalewski

    „Tak, tylko na razie nie są one podciągnięte pod definicję GMO, z tego co mi wiadomo. Chodzi tu o rośliny otrzymane np. za pomocą cis- i intragenezy, o czym pisałem”

    Tak jest jak, pizesz. Ale ja myśłałem o innym przykładzie: odmianie soi GM DP305423 opracowaną przez Pioneer, otzymana w drodze tranformacji genetycznej. Zarówno podstawowy gen funkcjonalny jak i gen markerowy (ma zoptymalizowaną sekwecnję więc trochę sie różni) pochodzą od soi jak i wszystkie lub zdecydowana większość sekwencji pomocniczych (jeśli mnie pamięć nie myli bo trochę nie chce mi się ponownie sprawdzać w patencie). No, ale ma dodatkowe sekwencje DNA pochodzące od zastosowanego wektora do transofmacji, których nie ma odmiana nonGMO. Jest zatem prawie identyczna. Nie posiada funkcjonalnych genów z innych organizmów, chociaż ma obce niekodujące fragmenty sekwencji DNA. Nie ma żadnej nowej cechy, której nie miałaby dzika odmiana, ma tylko wzmocniona ekspresję enzymu, który w soi naturalnie jest. Olej z takiej soi ma podwyższoną zawartośc kwasów omega-6 (w stosunku do omega-3) zatem jest zdrowszy. I jest GMO według definicji z ustawy, w UE ta odmiana jest nielegalna. 🙂

  30. @ Wojciech Zalewski

    „Horyzontalny transfer genów występuje w przyrodzie (skoro jest nawet nazwa zjawiska). Choć zachodzi bardzo rzadko.” – to z zakładki „o mnie”, z której miałam się przenieśc

    „Niech o tym świadczą tysiące sekwencji wektorów i wirusów, które wbudowują się w nasze DNA, czyli je modyfikują”

    Zgadzam się. Jednak proszę zauważyc, że zarówno my jak i wirusy, które jak pan pisze wbudowują się w nasze DNA są wynikiem 3 miliardów lat ewolucji. Stworzenie transgenicznej rośliny przez człowieka zabiera chyba sporo mniej czasu.
    Długotrwała ewolucja pozwalała na utrwalenie tylko tych mutacji które były korzystne lub obojętne dla organizm. Ewolucja zachodzi w skutek zastępowania jednych genotypów przez inne, a nie przez zastosowanie np. strzelby genowej przez biotechnologa w laboratorium. Dlatego proszę nauczyc się odróżniac naturalną zmiennośc genetyczną od inżynierii genetycznej, która posługuje się zaawansowaną technologią.
    „Niech Pani w końcu zacznie czytać ze zrozumieniem, a nie czepiać się zdań i słów wyrwanych z kontekstu.”
    Doskonale rozumiem co czytam, wcale nie uważam, że zdanie do którego się odniosłam zostało wyrwane z kontekstu. Skoro wyrwałam je z kontekstu, to jaki był ten kontekst?

    „Człowieka można tak samo zmodyfikować genetycznie, jak np. świnię, tymi samymi metodami, itd. Czyli jeśli tym samym genem zmodyfikujemy człowieka (np. nielegalnie) to nie jest to GMO, ale jeśli ten sam gen umieścimy w świni (legalnie) to jest to GMO? Tyle na temat definicji tworzonych przez ludzi, którzy „chyba wiedzą o czym piszą”.”

    Oczywiście, że można zmodyfikowac człowieka tak jak świnie, nie musi Pan o tym pisac, chyba każdy na tym blogu o tym wie, zapewne tworzący ustawę też wiedzieli.
    Ustawa jest pisana nie tylko dla naukowców czy wybitnych znawców biotechnologii, ale dla ogółu społeczeństwa i ma byc w miarę możliwości jasna i zrozumiała (dla Pana nazbyt uproszczona i sztuczna). Treśc ustawy ma służyc dalszym regulacjom prawnym dot. obrotu, handlu, transportu GMO itp. Jak dotąd ludzi się nie mutuje (chyba, że o czymś nie wiem), więc nie ma powodu rozstrząsac tej kwestii, jak Panu ten zapis ustawy nie odpowiada to proszę się zwrócic do odpowiednich organów i zaproponowac coś mniej uproszczonego np. dopisanie ludzi.

  31. @Inia

    „Zgadzam się. Jednak proszę zauważyc, że zarówno my jak i wirusy, które jak pan pisze wbudowują się w nasze DNA są wynikiem 3 miliardów lat ewolucji. Stworzenie transgenicznej rośliny przez człowieka zabiera chyba sporo mniej czasu.”

    Powiedzmy, ze zgodzę się z Panią, tylko co w związku z tym?

    „Długotrwała ewolucja pozwalała na utrwalenie tylko tych mutacji które były korzystne lub obojętne dla organizm.”

    …za to często mogą niekorzystnie wpływać na masę innych organizmów. Przykład trujące grzyby. My w laboratoriach tego nie tworzymy. Czyli ewolucja jest gorsza od nas? Bo jeśli ja bym stworzył odmianę, choć odrobinę toksyczną, to na pewno nikt tego do środowiska by nie wpuścił.

    „Dlatego proszę nauczyc się odróżniac naturalną zmiennośc genetyczną od inżynierii genetycznej, która posługuje się zaawansowaną technologią.”

    Doskonale rozróżniam, tylko co niby ma z tego wynikać?

    Skoro tak Pani przeszkadza, że ingerujemy w naturalną ewolucję, to dlaczego toleruje Pani setki/tysiące lat hodowli roślin i zwierząt. Nie ma w naturze nic sztuczniejszego niż gatunki uprawiane na polach, bez pomocy człowieka nie powstałyby, bez pomocy rolnika nie przeżyłyby. Czy mamy powrócić do zbieractwa i polowań, jak nasi przodkowie?

    „Jak dotąd ludzi się nie mutuje (chyba, że o czymś nie wiem), więc nie ma powodu rozstrząsac tej kwestii, jak Panu ten zapis ustawy nie odpowiada to proszę się zwrócic do odpowiednich organów i zaproponowac coś mniej uproszczonego np. dopisanie ludzi.”

    Zapis ten mi powiedzmy jest obojętny w tym momencie. Udowodniłem jednak jak sztuczny jest to twór, stworzony na pewne potrzeby o których Pani pisze i z tym się zgadzam.
    Zapis ten został stworzony do kontroli pewnej technologii (transformacji genetycznej), pewnych szczególnych gatunków (oprócz człowieka). Jeśli jednak mam analizować czym jest modyfikacja genetyczna organizamów, to wykracza ona bardzo daleko poza ramy narzucone przez ustawodawcę.
    A narzucenie jakichś dodatkowych restrykcji na daną metodę jest głupotą. Bo równie dobrze możemy stworzyć rośliny trujące, czy szkodliwe tradycyjnymi metodami i nikt nie będzie krzyczeć, że krzyżowanie jest bee… Co więcej jest mnóstwo tego typu przykładów. W swym bezmiarze ignorancji, ustawodawcy założyli, że to technologia wymaga regulacji, a nie efekt jej wykorzystania. A to nie technologia stwarza zagrożenie, a konkretna odmiana roślin, zwierząt, której nadano konkretny rodzaj cechy.

    Dlaczego tak bardzo boimy się roślin odpornych na herbicydy, które zostały stworzone za pomocą transformacji genetycznej, a nie boimy się tego samego typu roślin stworzonych np. za pomocą mutagenezy czy krzyżowania? I ta i ta, odmiana niesie takie samo ryzyko dla natury. Baaa. nawet większe ryzyko niosą dla natury rośliny odporne na herbicydy, które powstały przez krzyżowanie, bo mogą łatwiej skrzyżować się z dzikimi krewniakami.

  32. @ Wojciech Zalewski
    A to w związku z tym, że:
    Najważniejszym elementem teorii ewolucji jest dobór naturalny. Wyjaśnia on większośc procesów biologicznych powstawania cech organizmów. Dobór naturalny wynika z różnic w średnim dostosowaniu do środowiska między bytami biologicznymi różniącymi się fenotypowo i nie jest procesem przypadkowym. Może działac na poziomie genów, osobników oraz grup (populacje, gatunki). Największe znaczenie odgrywa dobór na poziomie genów i osobników. Najlepiej dostosowane do środowiska osobniki (z korzystnym genotypem) odznaczają się największym tempem przyrostu liczebności. Głównymi czynnikami, które decydują o dostosowaniu osobników o określonym genotypie do środowiska są płodnośc samic i sukces rozrodczy samców. Na skutek przebiegających w środowisku naturalnym eliminacji organizmów słabszych, gorzej dostosowanych, do wieku osiągnięcia dojrzałości rozrodczej dożywają tylko osobniki najsilniejsze i najlepiej przystosowane do warunków bytowania. W konsekwencji zwiększa się udział genów warunkujących cechy korzystne w puli genowej populacji.

    Proszę, więc zwrócic uwagę, jak ważnym czynnikiem jest czas oraz środowisko. To właśnie odpowiednio długi czas i warunki środowiskowe pozwalają na ewaluowanie organizmów najlepiej przystosowanych do funkcjonowania w danym środowisku.
    Człowiek wytwarzający w laboratorium (poprzez np. wstrzyknięcie w ułamku sekundy obcego DNA) nowe organizmy, nigdy nie będzie w stanie stworzyc niczego, co żyłoby w zgodzie ze środowiskiem.

    Zmiennośc genetyczna jest zjawiskiem naturalnym, złożonym i szeroko rozpowszechnionym w przyrodzie. Sito selekcyjne może byc nałożone przez naturalne warunki środowiskowe (np. klimat, rodzaj gleby, położenie upraw) lub narzucone przez człowieka. Powstałe w ten sposób organizmy nie stanowią zagrożenia dla flory i fauny w środowisku.
    I tutaj dochodzimy, do pytania jakie mi Pan stawia o tolerowanie setek/tysiące lat hodowli roślin i zwierząt. Dla Pana wiadomości są to tysiące lat, ludzie rozpoczęli uprawę roślin ok. 10 000 lat p.n.e., natomiast udomowienie różnych gatunków zwierząt miało miejsce między 8 000 a 4 000 lat p.n.e.
    Hodowla jest procesem nieporównywalnie krótszym w stosunku do ewolucji, jednak cel hodowlany realizowany jest przez kilka najbliższych pokoleń. Do pracy hodowlanej, którą prowadzi się w celu udoskonalenia cech zwierząt i roślin, niezbędna jest znajomośc ich wartości. Wartośc określa się przez ocenę wartości użytkowej zwierząt i roślin gormadząc informacje. Na podstawie zebranych informacji przeprowadza się selekcję, czyli wybiera zwierzęta/rośliny odznaczające się pożądanymi właściwościami i przeznacza się je do rozmnażania. Doskonalenie założeń dziedzicznych wymaga systematyczności i ciągłości. Pierwsze wyniki pracy dostrzega się przy porównaniu dwóch pokoleń, a pełniejszy obraz daje porównanie wielu pokoleń.
    Jak hodowcy doskonale wiedzą ograniczeniem takiej hodowli, zwanej hodowlą tradycyjną, jest długi czas realizacji celu, a także koniecznośc selekcji w dużych liczebnie populacjach.
    Dlaczego miałabym protestowac przeciwko tej hodowli? Co prawda jestem zwolenniczką hodowli prymitywnych odmian, ale i takie powstały na drodze hodowli. Dziki odpowiednik dzisiejszej kukurydzy miał może 2 cm. dł kolby, nikt by się nią nie najadł.

    „Czy mamy powrócić do zbieractwa i polowań, jak nasi przodkowie?”
    Nie, Panie Zalewski, mamy tylko zachowac zdrowy rozsądek.

    „za to często mogą niekorzystnie wpływać na masę innych organizmów. Przykład trujące grzyby. My w laboratoriach tego nie tworzymy. Czyli ewolucja jest gorsza od nas? Bo jeśli ja bym stworzył odmianę, choć odrobinę toksyczną, to na pewno nikt tego do środowiska by nie wpuścił.”

    To jakaś kpina, więc odpiszę kpiąc. Jasne, że nikt by tego nie wpuścił bo Pan by tą swoją choc odrobinę toksyczną odmianę stworzył w laboratorium raz dwa, a do środowiska wpuścił na trzy cztery. A taki trujący grzybek to nie zwykłe „chop siup”.
    Ewolucja nie jest gorsza od nas, chociaż sama czasem mam do niej zastrzeżenia, że pozwoliła wuewoluowac niektórym organizmom, działając na swoją niekorzyśc.

  33. @Inia,
    Co znaczy ‚w zgodzie ze srodowiskiem’? Kiedy mozemy powiedziec, ze organizm zyje w zgodzie ze srodowiskiem, a kiedy, ze nie?

  34. Inia

    Proszę zwrócić uwagę, że rozmawiamy o sposobie pozyskiwania nowych roślin a nie o jego efektach.
    Ta sama roślina uzyskana inna metodą nie budzi oporów przeciwników GMO.
    Co więc złego jest w metodzie, że szybko?
    Przecież gdyby nasi przodkowie mogli szybciej, toby robili szybciej, nie robili szybciej, bo nie potrafili.

    Piszesz: „Dobór naturalny wynika z różnic w średnim dostosowaniu do środowiska między bytami biologicznymi różniącymi się fenotypowo i nie jest procesem przypadkowym.”
    Dobór nie jest przypadkowy, tak jak nie jest przypadkowy w przypadku rolnika selekcjonującego rośliny o pożądanych cechach.
    Ale już różnice powstają na zasadzie przypadkowej. Tylko selekcja w naturze i w przypadku rolnictwa przypadkowa nie jest ale zmiany jak najbardziej.
    Co więc złego jest w tym, że zamiast czekać się na przypadkowe zmiany dokonujemy ich świadomie?
    Zakończyłaś kpiną to i ja zakończę kpiną, zatrudnijmy do prac na d GMO mało rozgarniętych naukowców, a będziemy mieli jak w przyrodzie, przypadkowe zmiany:)

  35. @Inia

    „Najważniejszym elementem teorii ewolucji jest dobór naturalny…etc.”

    No i pięknie. Przypomniały mi się lekcje biologii z liceum. To o czym Pani pisze dotyczy gatunków dzikich. Jakich by mi tu Pani teorii ewolucji nie przytaczała to nie przekona mnie Pani, że taka kukurydza, którą obecnie uprawiamy jest rośliną, która powstała według schematu, według którego działa ewolucja.

    Niech się Pani zastanowi, czy ewolucja sama spowodowałaby wykształcenie np. takiej kukurydzy? Nie. Do tej pory istnieją dalecy krewni kukurydzy, z której to hodowcy stworzyli dzisiejsze odmiany, w żaden sposób nie przypomina tego zboża.

    Czym jest pszenica, żyto, jęczmień? Trawą. Jak wyglądają trawy w naturze? Dlaczego nie wykształciły się w takie formy które widzimy na polu?

    „Człowiek wytwarzający w laboratorium (poprzez np. wstrzyknięcie w ułamku sekundy obcego DNA) nowe organizmy, nigdy nie będzie w stanie stworzyć niczego, co żyłoby w zgodzie ze środowiskiem. ”

    WOW. Co to jest życie w zgodzie ze środowiskiem?

    „Powstałe w ten sposób organizmy nie stanowią zagrożenia dla flory i fauny w środowisku.”

    Jak to nie? W dziejach ewolucji liczne gatunki wypierały inne, te zaś zastępowane były kolejnymi. Ekosystem to układ dynamiczny, ciągle się zmieniający i dostosowujący do lokalnych i globalnych zmian, to ciągła konkurencja, silniejszy, bardziej przystosowany zostaje w grze.

    Nadal nie rozumiem jaki to ma związek z ekosystemami takimi jak pole uprawne, czyli najsztuczniejszy i stworzony przez człowieka system biologiczny, który przez niego jest kształtowany i podporządkowany, i na którym wręcz walczy się z ewolucją, np. z dostosowywaniem się chwastów i szkodników do środków zwalczania roślin.

    „Dla Pana wiadomości są to tysiące lat, ludzie rozpoczęli uprawę roślin ok. 10 000 lat p.n.e., natomiast udomowienie różnych gatunków zwierząt miało miejsce między 8 000 a 4 000 lat p.n.e.”

    Super.

    „Hodowla jest procesem nieporównywalnie krótszym w stosunku do ewolucji, jednak cel hodowlany realizowany jest przez kilka najbliższych pokoleń.”

    A technologia GMO jeszcze krótszym, no i co że tak powiem?

    „…jednak cel hodowlany realizowany jest przez kilka najbliższych pokoleń.”
    „Jak hodowcy doskonale wiedzą ograniczeniem takiej hodowli, zwanej hodowlą tradycyjną, jest długi czas realizacji celu…”

    A wie Pani dlaczego? Nie dlatego, że tak sobie hodowca wymyślił, a podhoduję sobie moją roślinkę kilka-kilkanaście pokoleń. Krzyżowanie to nic innego jak umieszczenie genu/-ów jednej rośliny, w drugiej. Robi się to na zasadzie łączenia dwóch genomów, z czego potem wypiera się poprzez krzyżówki wsteczne genom rośliny z której czerpaliśmy ową cechę. Tak aby końcowa odmiana była jak najbardziej podobna do formy wyjściowej, ale wzbogacona była o ten gen warunkujący tę cechę. Co zajmuje długie lata. Czy widzi Pani analogię do GMO? W przypadku transformacji unikamy prowadzenia lat żmudnych krzyżówek wstecznych. Co w tym złego, że pewne technologie się zmieniają na coraz szybsze?

    Poza tym, nikt nie wprowadza GMO do uprawy bez podobnych analiz i selekcji dotyczących cech jak robili to hodowcy do tej pory. My również selekcjonujemy tylko te najlepsze i to przez kilka pokoleń, sprawdzamy czy cecha wprowadzona została trwale, itd. Poza tym, w przeciwieństwie do tradycyjnych odmian, musimy przeprowadzać testy polowe mające na celu oszacowanie wpływu nowej odmiany na środowisko, co również zajmuje kilka lat. Wiec niech Pani nie pisze, że to od tak, pstryknąć palcem, wstrzyknąć DNA i na pole z tym.

    „…mamy tylko zachowac zdrowy rozsądek.”

    Zgadzam się.

    „Ewolucja … że pozwoliła wuewoluowac niektórym organizmom, działając na swoją niekorzyśc.”

    A skąd Pani wie w jakim celu zmierza ewolucja, że rzuca Pani takimi stwierdzeniami, że działa na swoją niekorzyść? Co jest dla niej ową niekorzyścią?

    Chciałbym aby w końcu Pani jasno wyłożyła co ma Pani do zarzucenia tej całej transformacji genetycznej i jakie konkretnie widzi Pani zagrożenia tej technologii. Bo jak tak czytam Pani posty to wychodzi, że jest to metoda wg. Pani zbyt szybka i że nie działa według zasad ewolucji? Jeśli to Pani zarzut, to należy porzucić jakikolwiek sposób hodowli, bo nie działa według zasad ewolucji i nie przekonują mnie w tym przypadku Pani tłumaczenia, że tylko dlatego, że dłużej trwa otrzymywanie nowych odmian tradycyjnymi metodami, są one bardziej naturalne.

    Jakie konkretne dla natury widzi Pani zagrożenia w uprawie np. kukurydzy MON810? Która jest taką sama rośliną jak każda inna kukurydza, ale zawiera dodatkowy gen białka Bt. Przypominam, że kukurydza nigdy w Polsce nie występowała w naturze i nie ma żadnych dzikich krewnych.

  36. @ Inia

    „Powstałe w ten sposób organizmy nie stanowią zagrożenia dla flory i fauny w środowisku”
    A czy słyszała Pani o takich relacjach ekologicznych jak drapieżnictwo, pasożytnictwo, konkurencja międzygatunkowa? Uczą tego jeszcze w szkołach po reformie? Czy szkolna edukacja ekologiczna kończy się na zdaniu, że „ekosystem to układ w stanie równowagi”?

    „Ewolucja nie jest gorsza od nas, chociaż sama czasem mam do niej zastrzeżenia, że pozwoliła wuewoluowac niektórym organizmom, działając na swoją niekorzyśc.”

    W tym zdaniu proces ewolucji nabiera cech osobowych „pozwala i działa na niekorzyść”. Pani tez ma do niej stosunek osobowy bo „ma Pani do niej zastrzeżenia”. Czy do innych przyrodniczych zjawisk i procesów ma Pani równiez zastrzeżenia? Do prcesów wulkanicznych i ruchów tektonicznych też? A do burzy?
    A jaki ma Pani stosunek do praktywkowania medycyny, bo to przecież jawne pogwałcenie doboru naturalnego? Czy to jest dobre czy raczej godne potepienia i należałoby to odrzucij jak inne technlogie gwałcące ewolucję (GMO)? Jak Pani tłumaczy teb sprzeczności w swojej holistycznej filozofii – wizji przyrody i miejsca w niej człowieka?

  37. Zwierzęta wyhodowane przez człowieka, rośliny uprawne i człowiek jako taki mają ze sobą wspólną cechę – bez ingerencji (opieki) człowieka mają nikłe szanse przeżycia w naturalnym (dzikim) środowisku. Ani dzisiejsza krowa, ani pies, ani pszenica nie mają szansy samodzielnie stawić czoła dzikim konkurentom trzymanym w szachu przez człowieka.
    On sam, bez medycyny i minimalnej cywilizacji też długo nie pożyje. Pomijam Inuitów, Jakutów, Buszmenów czy Aborygenów dostosowanych jeszcze w miarę do swego otoczenia, a nie dostosowujących środowisko do swoich potrzeb.
    Wszystkie te organizmy są słabsze i niedostosowane do „naturalnego” życia, bo nie powstały w wyniku doboru naturalnego. To człowiek decydował, jakie cechy ma mieć pudel, jakie – pekińczyk i jakie – pszenżyto czy burak cukrowy albo marchew nantejska. Konsekwencją jest stała walka o utrzymanie lub poprawienie pożądanych cech kosztem nieodporności, chorób i wad wrodzonych, których eliminacja (u ludzi zwłaszcza) napotyka bariery etyczne, a czasem wzbudza ciągoty eugeniczne.
    GMO daje złudzenie szybszego obejścia tych trudności przez wybieranie i przenoszenie genów z pożądanymi cechami z jednych organizmów do drugich w nadziei, że poprawa jednej cechy nie pociągnie za sobą pogorszenia innej.
    Świnia z dodatkową parą żeber (więcej kotletów) nie mogła się niestety utrzymać na nogach 🙁

  38. @nemo,
    Na History channel nadaja co jakis czas: Life after people. Tam pokazuja symulacje co bedzie sie dzialo z wynalazkami czlowieka gdy nagle (z jakiegokolwiek powodu) ludzi zabraknie na ziemi. Wniosek jest taki, ze jak piszesz, nie ostana sie:)
    Jednakze to co tworzymy – tworzymy dla nas samych, by w jakims sensie usprawnic / polepszyc nasza egzystencje na tej planecie. Jest prawda ze bulldogi maja za duza glowe by urodzic sie w naturalny sposob. Wiec czlowiek musi wspomagac egzystencje tej rasy. Bez czlowieka by wymarla.
    Swoja droga, jesli spojrzy sie na caly process z dluzszej perspektywy czasu, czlowiek sam jest gatunkiem relatywnie ‚nowym’. Nie wiadomo ile czasu spedzimy jako gatunek na naszej planecie.

  39. „Nie wiadomo ile czasu spedzimy jako gatunek na naszej planecie.”

    Oby jak najkrócej, wtedy Ziemia wróci do równowagi, odetchnie:)

  40. @ BaKoRo i Wojciech Zalewski

    „Ewolucja nie jest gorsza od nas, chociaż sama czasem mam do niej zastrzeżenia, że pozwoliła wyewoluowac niektórym organizmom, działając na swoją niekorzyśc.” – to był sarkazm Panowie, jak go nie wyczuliście to trudno.

    Niestety muszę się przygotowac do ważnego i dłuższego wyjazdu, więc w tym momencie nie odpowiem na postawione pytania, ale nie omieszkam zrobic to po powrocie.

    Pozdrawiam blogowiczów

  41. „GMO daje złudzenie szybszego obejścia tych trudności przez wybieranie i przenoszenie genów z pożądanymi cechami z jednych organizmów do drugich w nadziei, że poprawa jednej cechy nie pociągnie za sobą pogorszenia innej.”

    Tutaj wychodzi twój FUD. Postrzegasz proces produkcji GMO jako coś na tyle mało zbadanego, że myślisz, że nikt nie uwzględnia żadnych możliwości, iż coś pójdzie nie tak. Powiedzmy to jeszcze raz.

    „w nadziei, że poprawa jednej cechy nie pociągnie za sobą pogorszenia innej”
    czyli GMO robi się na ślepo, nie bada żadnych efektów „poprawy cechy”, nic. Po prostu Mamy Nadzieję, że wszystko pójdzie, jak wymyśliliśmy.

    Nie wiem nawet, jak to skomentować.

  42. Skomentuj, jak zrozumiesz 😎

  43. A ja teraz troche z innej beczki. Mianowicie niepokoi mnie , ze czesc genomow przez dlugi czas (ile to w Polsce? 20 lat?) bedzie miala wlasciciela.

    1. Czy jest etycznym zarobek przewyzszajacy wielokrotnie naklad pracy? Wyobrazam sobie bowiem, ze te 20 lat dochodow od jednego patentu to potencjalnie olbrzymia pula pieniedzy. Czy prawa patentowe nie mogloby byc bardziej sprawiedliwe, odzwierciedlajace rzeczywisty naklad pracy?

    2. Krotszy okres opatentowania, odpowiadajacy rzeczywistym nakladom, dalby mozliwosc innym pracowania nad doskonaleniem danego genomu.

    3. Rolnicy i hobbysci nie musieliby sie przez 20 lat martwic, ze moze jakies GMO skrzyzowalo sie z tym, co im rosnie na polu (a tak pewnie bedzie) i „wlasciciel” bezpodstawnie teraz na nich moze polowac.

    (Przepraszam za brak polskich czcionek.)

  44. @basse

    „…ze te 20 lat dochodow od jednego patentu to potencjalnie olbrzymia pula pieniedzy. ”

    Potencjalnie tak. Ale dwa warunki muszą być spełnione. Technologia szybko wchodzi na rynek, po opatentowaniu, co w przypadku GMO nie koniecznie lub rzadko jest prawdą (BASF uzyskał zgodę na użytkowanie ziemniaka Amflora po 13 latach!). Po drugie technologia musi być bardzo skuteczna, czyli pożądana, czyli przynosić musi zysk. A ile w tym czasie firma zgłosiła patentów, których nigdy nie wykorzysta? Prawdopodobnie większość, a ich opłacanie do tanich nie należy.

    „Krotszy okres opatentowania”

    Czy te 20 lat to na prawdę tak dużo? Jak Pan to obliczył, że koszty znacznie bardziej przewyższają nakłady?

    „…i „wlasciciel” bezpodstawnie teraz na nich moze polowac.”

    Jeszcze nikt bezpodstawnie skazany nie został. Baaa… co więcej, głośna sprawa Percego Schmeisera pokazała, że mimo tego, że rolnik umyślnie rozmnażał nasiona, owszem przegrał w sądzie w trzech instancjach, ale nie nałożona została na niego żadna kara finansowa! Gdzie tu sprawiedliwość?:)

  45. „Czy te 20 lat to na prawdę tak dużo?”
    To zależy. Monsanto, które jest największym producentem nasion GMO i wprowadza swoje produkty, gdzie tylko może, na profit nie narzeka (z tego co czytałam w internecie na ten temat). To praktycznie monopolista, czy może się myle? Któtszy okres opatentowania mógłby pomóc mniejszym graczom na rynku GMO.

    „Jeszcze nikt bezpodstawnie skazany nie został. Baaa… co więcej, głośna sprawa Percego Schmeisera pokazała, że mimo tego, że rolnik umyślnie rozmnażał nasiona, owszem przegrał w sądzie w trzech instancjach, ale nie nałożona została na niego żadna kara finansowa!”

    Jeśli się nie mylę, to Schmeiser nie został ukarany, bo nie skorzystał finansowo z GMO. Nie używał herbicydu Round-Up w tandemie z nasionami GMO, który umożliwiłby mu zwiększenie plonów. Ale polowanie na niego i tak się odbyło, czyli były nerwy, stracony czas i pieniądze związane z procesem sądowym. To tylko jeden z wielu…

    Ciekawa jest ta dyskusja na pana blogu, jestem ciekawa co pan sądzi np. na temat potencjalnego wprowadzania genów samobójczych (tak by rośliny nie produkowały nasion) do środowiska naturalnego naturalnego.

  46. @besse

    „Któtszy okres opatentowania mógłby pomóc mniejszym graczom na rynku GMO.”

    Największy problem to zbyt restrykcyjne zasady dopuszczania GMO na rynek, dzięki którym tylko bogatych stać na wprowadzanie takich odmian na rynek.

    „ciekawa co pan sądzi np. na temat potencjalnego wprowadzania genów samobójczych (tak by rośliny nie produkowały nasion) do środowiska naturalnego naturalnego.”

    Takie geny nie są wprowadzane do komercyjnie dostępnych odmian.
    A co uważam? Gen terminator, rzeczywiście mógłby uciąć wiele dyskusji, które toczą się w kwestii GMO, a dotyczą np. „ucieczki” GMO z pola do natury czy do sąsiada. Ponieważ nasiona roślin z genem terminatorem nie kiełkowałyby, więc nie rozprzestrzeniały by się również.

css.php