Reklama
Polityka_blog_top_bill_desktop
Polityka_blog_top_bill_mobile_Adslot1
Polityka_blog_top_bill_mobile_Adslot2
GMObiektywnie - Blog Wojciecha Zalewskiego GMObiektywnie - Blog Wojciecha Zalewskiego GMObiektywnie - Blog Wojciecha Zalewskiego

17.03.2012
sobota

Gdzie Europa, a gdzie Świat

17 marca 2012, sobota,

Czasem obrazy warte są więcej niż tysiące słów. Tym razem mój wpis będzie „obrazkowy”. Figury poniższe zapożyczone zostały z raportu ISAAA oraz ostatniego numeru czasopisma Nature poświęconemu biotechnologii roślin. Zachęcam do analizy. Pozwoliłem sobie również na mały komentarz pod niektórymi obrazami.

1. Przyrost powierzchni upraw od roku 1996 (zielona linia). Dwie linie pokazują powierzchnię upraw w krajach rozwiniętych gospodarczo (niebieska) oraz w krajach rozwijających się (czerwona). Warto zauważyć, że powierzchnia upraw GMO, w krajach rozwijających się wzrasta znacznie szybciej niż w krajach rozwiniętych.

2. Można powiedzieć, że jest to modyfikacja wykresu nr. 1. Tym razem widzimy powierzchnię upraw przedstawioną za pomocą kolumn oraz wartość upraw zbóż genetycznie modyfikowanych.


3.


4.

Obie powyższe figury przedstawiają powierzchnię upraw z podziałem na poszczególne kraje. Szczególnie warto zwrócić uwagę na dwie rzeczy. Jedna to powierzchnia upraw w Europie, a może wręcz ich brak czy znikoma ilość w porównaniu do reszty świata.
Warto również zwrócić na liczby wyrażone w procentach znajdujące się po lewej stronie wykresu nr. 4. Pokazują one wzrost powierzchni upraw w stosunku do roku 2010. Znów kraje rozwijające się są tutaj w czołówce.

5. Powierzchnia upraw GMO z podziałem na rodzaj cechy. Największy areał zajmują zboża odporne na herbicydy (niebieska linia), następnie rośliny typu „stack” (czerwona linia) oraz rośliny odporne na insekty (zielona linia). „Stacki” to zboża zawierające dwie lub więcej cech (np. odporność na herbicyd oraz odporność na insekty) wprowadzonych za pomocą inżynierii genetycznej.

6. Wykres pokazuje jaki procent upraw danej odmiany zboża zajmują uprawy GMO. Jak widać ponad 80% z wszystkich wymienionych gatunków uprawianych w USA zajmują genetycznie modyfikowane zboża. Największy procent, bo aż 96% stanowią uprawy soi (niebieski), następnie bawełny 94% (fioletowy), buraka cukrowego 90% (pomarańczowy), kukurydza 86% (bordowy), oraz rzepak 80% (zielony).

7. Ostatni wykres pokazuje gdzie obecnie znajduje się Europa. Pokazuje liczbę prowadzonych testów polowych GMO na naszym kontynencie. Jak się okazuje liczba tych doświadczeń (55) spadła do poziomu najniższego od roku 1991. Można powiedzieć, że cofnęliśmy się o 20lat!

Reklama
Polityka_blog_bottom_rec_mobile
Reklama
Polityka_blog_bottom_rec_desktop

Komentarze: 53

Dodaj komentarz »
  1. Biorac pod uwage, ze ostatnia rzecza jaka Europa sie moze martwic jest brak zywnosci (jest wrecz odwrotnie) –
    brakuje jedynie wnioskow takich np. jak ten:

    „…Pomimo presji koncernow Europie udalo sie skutecznie zatrzymac uprawy GMO!…”

    Co prawda Dania „przegrywa” w tej dyscyplinie z Burkina Faso ale to chyba nie powod do zmartwien…

    Chyba , ze sie ma dosyc szczegolne podejscie do tzw. postepu.

    W państwach europejskich, średnie plony tego np. przenicy wynoszą: w Holandii 75 q/ha (do 80q/ha), a w Danii, Wielkiej Brytanii, Niemczech, Belgii i Luksemburgu oraz Francji — po 65-70 q/ha.
    W Polsce plony pszenicy wynosza okolo 41,6-42,6 kwintala.

    W USA plony wynosza okolo 30q/ha czyli prawie 2 do 3 razy razy mniej niz w
    „zacofanej” Europie bez GMO…

  2. Kukurydza (ziarno)

    USA – 0,9 t/ha
    Niemcy – 1,07 t/ha
    Włochy – 4-5 t/ha

    We Włoszech uprawia się 37 odmian kukurydzy w różnych wariantach regionalnych. Spróbujcie wcisnąć tym zacofańcom polentę lub chleb z GMO 🙄

  3. @nemo

    Może Pan powiedzieć skąd Pan czerpie te dane??? Są wręcz niewiarygodne…

    …a skoro ta kukurydza GMO taka zła to dlaczego chcą ją uprawiać nasi plantatorzy kukurydzy??? Link 1, Link 2

    Niech Pan się o rolników nie martwi, to nie są altruiści. Jak im najzwyczajniej w świecie produkcja kukurydzy MON810 nie będzie się opłacać, to na pewno nie będą jej uprawiać.

    A o plonach w UE i USA może Pan poczytać tutaj

    I jeszcze jedno. 90% rolników hiszpańskich uprawiających kukurydzę MON810 chce kontynuować jej uprawy w roku 2012 LINK.. Pomimo tego, że wg. Pana mają plony pewnie 70% niższe od pozostałych rolników.

  4. Reklama
    Polityka_blog_komentarze_rec_mobile
    Polityka_blog_komentarze_rec_desktop
  5. Czy ja się martwię o rolników?
    W którym miejscu?
    Mówię o konsumentach.
    Oglądam te pańskie tabelki i diagramy i oprócz milionów hektarów przeznaczonych pod uprawę kukurydzy ziarnowej i kiszonkowej żadnych danych na temat wydajności nie widzę. Owszem, jest wydajność produkcji kukurydzy nasiennej, ale tę produkuje się na znacznie mniejszym areale (0,5 mln ha) i w najlepszych warunkach, więc wydajność rzędu 3-3,5 t/ha jest wszędzie podobna. Moje źródła są świeższe od pańskich o 7 lat.
    W 2011 roku USA rozszerzyły produkcję kukurydzy o milion hektarów, a zebrały o 3,5 mln ton mniej.

  6. moje źródło, między innymi Mam nadzieję, że zadziała 🙂

  7. Dobre źródło (byłoby idealne gdzyby nie debilny system miar) jest tu:

    http://www.nass.usda.gov/Publications/Ag_Statistics/2011/Chapter01.pdf
    (strona 21, tabela 1-35).
    Przykładowo widać z niego, że rzeczywiście – wydajność w 2011 spadła. Ale może warto byłoby wspomnieć o tym, że 2010 to rekordowy rok.
    Mamy wg tej tabeli 152 buszli ziarna na akr (brr).
    Co przy zabawie na jednostkach – można łatwo przeliczyć. 152 buszle to 3.86 ton. (http://www.agr.gc.ca/policy/income/cfip/btc.php)
    Jeden hektar to 2.47 akrów. (http://www.osapeninsulaproperties.com/converter.html)
    Czyli zeszłoroczna wydajność w Stanach to 9.5 tony na hektar. Trochę więcej niż 0.9 tony.

    Przy okazji – warto spojrzeć na ceny za ziarno. Dobrze widać moment w którym banki inwestycyjne zaczęły siębawić w spekulację cenami żywności – po tym jak wykopano je z rynku nieruchomości i spekulacji ropą naftową.

  8. @nemo

    Przepraszam, nie znam niemieckiego. Choć nie widzę tam tekstu czy liczby 0,9t/ha?

    „Moje źródła są świeższe od pańskich o 7 lat.”

    Moje źródła nie są rzeczywiście „świeże”. Ale skoro w roku 2003 mieliśmy wydajność rzędu 3t/ha, a w roku 2011 według Pana, 0,9, to należy to rozważać w kategoriach jakiejś katastrofy w rolnictwie! Pierwszy raz się z czymś takim spotykam, by plon w uprawach spadł w ciągu 7 lat o 70%. Być może jednak coś mi umknęło.. Bywa.

    Jeśli Pan chce bardziej dokładnie dane to zachęcam skorzystać z raportu USDA lata 2010/2011. Niech Pan zajrzy na str. 23. Wydajność podana w jednostkach metrycznych. Rok 2010 9,59t/ha, rok 2011 9,21t/ha…

    „Mówię o konsumentach.”

    O tych samych, którzy zgadzają się na dodawanie rakotwórczych ulepszaczy, konserwantów i barwników, do żywności, którą spożywają każdego dnia, ale na GMO reagują z wysypką? Choć nie udokumentowano żadnego przypadku aby ktoś chociaż rozchorował się po zjedzeniu GMO… To zdaje się w naszym języku określa się słowem hipokryzja?

  9. @Wojciech Zalewski

    Zresztą – takie porównania bez porównania zużycia nawozów, kosztów, pestycydów i nakładów pracy są niezbyt miarodajne…

  10. @Sierkovitz

    „takie porównania bez porównania zużycia nawozów, kosztów, pestycydów i nakładów pracy są niezbyt miarodajne…”

    Dla mnie to jest oczywiste. Tylko wytłumaczy Pan to Panu @nemo, który twierdzi, że wydajność upraw kukurydzy w USA to 0,9t/ha…

  11. Panie Zalewski,
    do ostryg na przykład nie dodaje się barwników, ulepszaczy, ani nie manipuluje genetycznie, a są ludzie, co tego do ust nie wezmą, nawet za darmo. I co pan zrobisz? Nic pan nie zrobisz 🙂
    Dziękuję za zwrócenie uwagi na oczywisty nonsens w mojej tabelce i przepraszam za pomyłkę w podanych ilościach, niemiecka miara to decytony (dt/ha), co oczywiście oznacza 10 razy więcej, niż w podanych przeze mnie wydajnościach.
    Demnach liegt der Körnermaisertrag für 2011 im Mittel bei 107,2 dt/ha. Damit übertrifft er den Ertrag der Vorjahre deutlich. 2010 lag der Durchschnittsertrag bei 90,8 dt/ha, 2009 bei 98,6 dt/ha. In sieben Bundesländern knackten die Landwirte die 100 dt/ha-Grenze.

    Die besten Erträge fuhren die Landwirte in Baden-Württemberg mit einem Durchschnitt von 121,2 dt/ha ein. In NRW lag der Ertrag bei 111,8 dt/ha, in Bayern bei 108,4 dt/ha. Auch die Landwirte in Niedersachsen (102,6 dt/ha), Schleswig-Holstein (102,6 dt/ha), Rheinland-Pfalz (101,5 dt/ha) und Thüringen (101 dt/ha) ernteten im Mittel mehr als 100 dt/ha Körnermais

    Myślę, że przy znajomości nazw poszczególnych bundeslandów podane liczby nie będą trudne do rozszyfrowania.
    W 7 landach została przekroczona wydajność 100 dt/ha czyli 10 ton z hektara. Średnia wydajność 10,7 t/ha, w Badenii-Wirtembergii rekordowe 12,1 t/ha.

    Przeliczanie buszli i akrów jest jeszcze trudniejsze 😉
    1 buszel kukurydzy to nieco ponad 25 kg.

  12. o właśnie o tym myślałam, porównanie zużycia pestycydów, kosztów itp.
    to może nie jest lista życzeń ale proszę to uzupełnić

  13. nemo

    A co próbujesz udowodnić, bo się zgubiłem?

  14. Nie do końca dotyczy tego wpisu i tych rycin ale podsyłam bo dotyczy świadomości Polaków o tym, czym jest GMO:
    http://tech.money.pl/polacy-nie-wiedza-co-oznacza-termin-gmo-0-1045928.html

  15. Parker,
    nie nadążasz? 😉
    Ja niczego nie udowadniam. To autor bloga ma za zadanie udowodnić, że zacofane „o 20 lat” rolnictwo Europy nie da sobie rady bez GMO 😉 I pokazuje tabelki, wykresy, diagramy – by wpędzić nas (całą Europę) we wstyd, przygnębienie i sromotę 🙄 😉

  16. nemo
    Nie udawadniasz ale chcesz jakąś myśl przekazać. Jaką?

  17. @waltharius

    „Odpowiedzi poprawnej – … – udzieliło 3,3 proc. badanych. „ No comment.

  18. Od jakiegoś czasu obserwuję wzmożoną aktywność publicystyczna redaktora Zalewskiego na odcinku GMO. Ponieważ brakuje mi wiedzy fakultatywnej w tym zakresie odniosę się jedynie do aspektu, przy którym nie brak mi już kompetencji własnych…A więc. Poziom zaangażowania w promocję GMO redaktora Zalewskiego oraz pasja z jaką to czyni, przywodzą mi na myśl bodźce stymulujące, które pochodzą albo z bardzo pierwotnego i silnego instynktu seksualnego, albo wykonywania działalności ogólnie określanej jako „twórcza”, czyli sztuka lub nauka, ale na poziomie kreatywnym. Kiedy czytam Stevena Weinberga lobbującego za budową w USA wielkiego zderzacza hadronów, którego budowę zaniechano w 1993r o ile dobrze pamiętam, to źródło bijącej z jego argumentacji pasji pochodzi w sposób oczywisty z dziedziny, którą twórczo uprawia. Ten neoficki wręcz żar w obronie GMO w wykonaniu redaktora Zalewskiego nie wygląda mi ani na uniesienie twórcze kompozytora, ani ekstazę fizyka cząstek elementarnych, który bez wielkiego zderzacza nie może pchnąć swojej dziedziny do przodu i uderza w niego ten fakt bardzo emocjonalnie. Redaktor pozostaje bezbronny w zderzeniu z banalnym faktem, że europejskie rolnictwo i tak ma większą wydajność bez GMO, a zatem pojawia się sakramentalne pytanie „qui bene” na jego implementacji, skoro w najlepszym wypadku będziemy uprawiać grę o sumie zerowej? Skoro istnieje tak powszechny pęd do finasjalizacji wszelkich poczynań rozwojowych, to po co mielibyśmy płacić za technologię, która w najlepszym wypadku daje Europie wydajność już osiąganą „za darmo” i bez społecznych kontrowersji oraz, czy się to komuś podoba czy nie, niosącą niezerowe ryzyko dla ekosystemu? Ludzka gorliwość, nie mówiąc już o nadgorliwości miewa często swe źródła bądź w aberacji, o co najmniej posądzam redaktora Zalewskiego, bądź w bardziej prozaicznych motywacjach. GMO to ani bożek, ani zbawca, tylko jedna ze ścieżek, tyle, że zyski z jej powszechnego przyjęcia będą miały już mało społeczny, a nawet powiedziałbym bardzo prywatny charakter. I tutaj lokowałbym większy ciężar gatunkowy dyskusji o GMO. Buszle/akr, czy dt/ha, to czyste sofizmaty w obliczu ich matematycznej ekwiwalencji, zyski z monopolu to już inna bajka drogie panie i panowie dyskutanci…

  19. Parker,
    Tobie to ja pewnie nic nie potrafię przekazać 🙁
    Zapomniałeś już o rzekomej wyższości kukurydzy GMO nad konwencjonalną? Ponieważ jest odporna na szkodniki, to powinna mieć wyższą wydajność.
    W Niemczech uprawa GMO jest zabroniona.
    Zaraz się znowu dowiem o mykotoksynach 🙄
    Radzę unikać jedzenia orzeszków, maku, pistacji, zbóż z terenów dotkniętych suszą, źle składowanej kukurydzy etc. Aflatoksyny czają się wszędzie, niszczą wątrobę i powodują raka.

    „93% hiszpańskich rolników będzie kontynuować uprawę genetycznie zmodyfikowanej kukurydzy w 2011 roku.”
    Piękny tytuł, prawda? A jaki sugestywny.
    Tylko autorzy zapominają dodać, że obszar upraw kukurydzy GMO w Hiszpanii zajmuje 21 procent całego areału obsiewanego kukurydzą, który to obszar z roku na rok się zmniejsza, bo Hiszpanie wolą uprawiać pszenicę. Bardziej opłacalna.

  20. A chodzi ci o to, że w Ameryce gdzie uprawiają GMO maja niższą wydajność niż w gdzie GMO nie ma.
    No to już w podstawówce, czterdzieści lat temu na geografii było o różnicach w rolnictwie europejskim a amerykańskim. Europejskie intensywne, amerykańskie ekstensywne, nie byłeś na tej lekcji? 🙂

  21. @nemo

    „Ponieważ jest odporna na szkodniki, to powinna mieć wyższą wydajność.” Nie wiem kto tak twierdzi, ale nie jest to prawda.

    „Zaraz się znowu dowiem o mykotoksynach :roll:”

    …o mykotoksynach, a jakże, o mniejszym zużyciu chemii (która jest jednym z największych problemów związanych z rolnictwem), o mniejszym zużyciu paliwa, o mniejszej emisji gazów cieplarnianych (o co obecnie tak walczymy), o mniejszej erozji gleby, o większej bioróżnorodności na polach z kukurydzą MON810… o tym mówią badania finansowane przez niemieckie Ministerstwo Badań i Nauki,. Jak się okazuje jest to odmiana bardziej ekologiczna od tradycyjnych odmian.

    Ten sam tekst kieruję również do Pana @EpigonEpikura w odpowiedzi na jego słowa:

    „…europejskie rolnictwo i tak ma większą wydajność bez GMO, a zatem pojawia się sakramentalne pytanie „qui bene” na jego implementacji, skoro w najlepszym wypadku będziemy uprawiać grę o sumie zerowej? „

  22. @ EpigonEpikura

    Cała Pana wyszukana wypowiedź sprowadza się do insynuacji że autor bierze kasę od wiadomo kogo za to pisanie o GMO :-). A to znaczy, że błyskotliwy umysł Pana pracuje na jałowym biegu.Po co to całe rokoko? Przecież ze wstępniaka, a nawet z zakładki „o mnie” wynika, że Wojciech Zalewski nie jest redaktorem, tylko młodym naukowcem, pracującym „twórczo” również nad GMO. Można to spraedzić na stronach instytutu. Na pewno nie przekracza to Pana umiejętności, zatem chyba brakuje Panu dobrej woli w przeciwieństwie do złośliwości 😛

  23. Od czterdziestu lat to i owo się w amerykańskim rolnictwie zmieniło i spore jego regiony zalicza się już do obszarów intensywnych.
    Jest jeszcze inne wyjaśnienie strat w amerykańskiej produkcji kukurydzy.
    Od jakiegoś czasu (rok 2000) mnoży się tam szkodnik niewrażliwy na Bt
    Jego naturalny konkurent, omacnica prosowianka, ginie żrąc trującą kukurydzę, więc on spokojnie podżera sobie ziarno w kolbach i mnoży coraz lepiej.
    Antidotum – opryski insektycydem (trudno uchwycić właściwy moment, bo jak gąsienica w kolbie, to po ptakach) albo kolejna konstrukcja genowa czyli SmartStax – kukurydza z szerszym spektrum toksyn. Droższa oczywiście od poprzedniczki.

  24. Panie Zalewski,
    jeśli roślina nie jest osłabiana przez szkodnika, to powinna być silniejsza i wydajniejsza, nieprawdaż?
    Czy może Mon 810 to kukurydza cherlawa i niewydajna, za to trująca dla szkodników i w ten sposób kompensująca rolnikowi straty? Zbierze mniej, ale zaoszczędzi na opryskach?
    W sam raz na wielkie amerykańskie połacie, gdzie ziemia jest tania, więc nie musi być wydajna?
    A tanie paliwo do wielkich maszyn wymusi się na Iraku i Libii? 😉

  25. Powiedzcie mi, czy dobrze zrozumiałem logikę nemo.

    TEZY:
    1) Wydajność rolnictwa w USA (czyli w domyśle nemo takim, gdzie większość uprawianych roślin jest GM), wydajność jest niższa.
    2) Jednak jeśli byśmy wprowadzili legalne uprawy GM do Polski (czy Niemiec), wydajność byłaby wyższa, więc Monsanto szybko zdobyłoby monopol na całe rolnictwo.
    3) Konsumenci… nemo o nich MÓWI.

    Ad 1.: po co w Niemczech zakazywać roślin GM na podstawie argumentu ekonomicznego, skoro i tak nikt ich nie kupi, bo dają niższe plony?
    Ad 2.: kurcze, coś mi tu nie współgra z pierwszym.
    Ad 3.: Konsumenci kupują to, co jest tańsze. Najczęściej. Wydajność rolnictwa i jego metody nie dotyczą ich bezpośrednio.

  26. @nemo

    „…jeśli roślina nie jest osłabiana przez szkodnika, to powinna być silniejsza i wydajniejsza, nieprawdaż?”

    Oczywiście. I tylko w przypadku ataku szkodnik taka odmiana daje zazwyczaj większy plon w porównaniu do tradycyjnej odmiany.

    „Czy może Mon 810 to kukurydza cherlawa i niewydajna, za to trująca dla szkodników i w ten sposób kompensująca rolnikowi straty? Zbierze mniej, ale zaoszczędzi na opryskach?”

    Akurat nie. Zachęcam do zapoznania się z ciekawym raportem dotyczącym upraw MON810 w Hiszpanii. Potwierdza się to co mówiłem, że w rejonach gdzie wystąpił szkodnik, wydajność upraw była znacznie większa. W miejscach gdzie nie wystąpił plony były mniej więcej porównywalne.

    @Łukasz Sobala

    „…po co w Niemczech zakazywać roślin GM na podstawie argumentu ekonomicznego, skoro i tak nikt ich nie kupi, bo dają niższe plony?”

    Podobno Policja Monsanto przyjeżdża do rolnika i pod pistoletem każe dopisywać umowy na uprawy MON810, od razu na 10-20 lat… (podobno tak było w Indiach)…

    Też mi trudno to zrozumieć staram się to przekazać, że rolnik nie altruista, jak będzie miał mniejsze plony, więcej zapłaci za nasiona, to na pewno nie będzie MON810 uprawiać. Jak pokazuje przykład Hiszpanii, okazuje się, że rolnikom jednak się opłaca. Cud!

  27. 1. „Ponieważ jest odporna na szkodniki, to powinna mieć wyższą wydajność.” Nie wiem kto tak twierdzi, ale nie jest to prawda.

    KTO to napisał przed chwilą? (17:10)
    2. „Oczywiście. I tylko w przypadku ataku szkodnik taka odmiana daje zazwyczaj większy plon w porównaniu do tradycyjnej odmiany.”
    Czyli jednak cherlawa.
    Przecież sieje się ją tam, gdzie są szkodniki, inaczej nie ma sensu.
    Hiszpanie też to odkryli 😉

  28. @nemo

    „„Ponieważ jest odporna na szkodniki, to powinna mieć wyższą wydajność.”” – Nie. Sama odporność nie zwiększa plonu.

    „…w przypadku ataku szkodnik taka odmiana daje zazwyczaj większy plon w porównaniu do tradycyjnej odmiany.” – Innymi słowy, gdy szkodnik nie zaatakuje plon będzie porównywalny z tradycyjnymi odmianami.

  29. Cud w Hiszpanii (21 proc. upraw), brak cudu w 10 innych krajach Unii, za to płacz i zgrzytanie zębów ze wstydu przed światem i panem Zalewskim wraz z akolitami 😉

    Panowie wiecie dobrze, z jakich względów tyle europejskich krajów nie chce u siebie upraw GMO, więc nie ma potrzeby infantylizacji tej dyskusji.

    EpogonEpikura tylko konstatuje to, co inni już dawno zauważyli tj. wielkie wzmożenie aktywności. Nie ma potrzeby reagować tak nerwowo, Panie BaKoRo, bo jeszcze ktoś pomyśli, że jest coś na rzeczy 🙄
    Ja poczekam, aż stateczny profesor Wojciech Zalewski zadziwi świat na kolejnym kongresie biotechnologów i uratuje ludzkość od niechybnej śmierci głodowej zbożem, co od razu rośnie w formie ciasteczek 😉
    Tymczasem mam nadzieję, że nie będzie majstrował przy jakimś wirusie grypy 🙄

  30. @nemo
    „Nie wiem kto tak twierdzi, ale nie jest to prawda.”
    n/c. Jeśli wierzysz w to, co piszesz, to znaczy, że twierdzisz rzecz następującą:
    Omacnica prosowianka powoduje tyle samo strat w kukurydzy, której nie może jeść.
    Jestem pod wrażeniem.

  31. @BaKoRo

    Dziękuję, ja też Panią/Pana kocham:) Ale wracając do meritum…Problem z GMO i zamieszanie wokół niego, daleko wykracza z poza zagadnienia merytoryczne, chcąc nie chcąc spychając ten „okręt” w dryf ku temu, co ogólnie nazywane jest „demokratyczną partycypacją” społeczeństwa, które zdaje się tytularnie pozostawiać jeszcze tautologicznym podmiotem działań swoich jednostek składowych na siebie. Cóż zatem mówi nam ogląd sytuacji z tej perspektywy? Ano wejdę bez lęku na niebezpieczne rafy takich kontrowersyjnych, a zarazem fundamentalnych pytań jak: „czy każdy postęp jest wart ludzkiego zaangażowania”, „czy postęp(w ujęciu historycystycznym, z którym głęboko się nie zgadzam), jest dziejową koniecznością, czy też pomimo nakładkowego charakteru może on po wpływem różnych czynników zatrzymać się, lub nie daj boże cofać?”, „czy rozwój to cel, czy środek?”, „czy jako dominujący gatunek mamy nieograniczone prawo do >humanizacji< ekosystemów i decydowania, które ewolucyjnie powstałe organizmy pozostaną, a które znikną"? Otóż po pierwsze uważam, że obecny poziom dezinformacji uniemożliwia już jakąkolwiek obiektywną analizę, dlatego już tytuł blogu uznaję za duże nadużycie. Kim jest, bez urazy, nasz gospodarz, że uznał się za rozjemcę stron i obiektywnego egzegetę, skoro należy do podzbioru jednej z nich(stron)? Dlaczego usilnie stara się unikać aspektów merkantylnych zaangażowania instytucjonalnych faktorów na rzecz GMO, skoro są one wystarczająco dobrze udokumentowane? Dlaczego mam uśpić swój złośliwy, ale statystycznie mniej podatny na manipulacje umysł w obliczu faktów świadczących o tym, że głównym motorem napędowym biotechnologii agrarnych jest GŁÓWNIE chęć zysku, przy równoczesnym ustanowieniu monopolu lub oligopolu kilku prywatnych firm? Nie patyczkują się one zresztą i nie przebierają w środkach za zakresu PR, psychomanipulacji, a i kilka spraw stricte kryminalnych by się mogło znaleźć, w celu uzyskania pozytywnego nastawienia społeczeństw i racjonalizacji swoich działań. W zalewie informacji z innych dziedzin technologicznej aktywności człowieka, wyłania się obraz masowego ukrywania realnych kosztów implementacji różnych technologi, perfidnego przerzucani ich szkodliwych skutków na całe społeczeństwa, przy skwapliwej prywatyzacji zysków, które często per saldo przypadają tylko jednej ze stron. Nie przeczę, że przy badaniach nad GMO wielu utalentowanych uczonych dokonuje licznych cząstkowych odkryć, ale żebym udzielił z tego powodu całościowego placetu całemu przedsięwzięciu, to chyba nie jestem gotów. A zatem czy nasz gospodarz bierze inkryminowaną kasę? Cóż, tak jak prawo ma swoją "literę" i "ducha", tak i motywacje ludzi są również co najmniej tak samo złożone, a pewno i bardziej. Nie, nie posunąłbym się do tak jednoznacznego stwierdzenia, ale już dopuszczam do siebie myśl, że część jego naukowej aktywności może być wrażliwa na finansowanie zewnętrzne, a tutaj nieuchronnie mogą rodzić się konflikty interesów i słowo "obiektywizm" powinno być używane bez takiej dezynwoltury, uważam. Zresztą nasz gospodarz nie stronił także od stygmatyzujących tyrad, w odniesieniu do ludzi związanych z nauką, ale nie podzielających jego opinii. Może i ma rację, może i nie ma, ale forma zdała mi się równie "neoficka" i podejrzana psychologicznie. To niezwykle trudna działka do obrabiania i przyznam, że nie zazdroszczę gospodarzowi tych polemik, będąc w jego pozycji wyjściowej. Okopany na swoich pozycjach, pozdrawiam serdecznie:)

  32. @nemo
    jeśli chcesz poczytać o ekonomicznych skutkach wprowadzenia roślin GM, podaję przykładowe linki:
    http://www.ers.usda.gov/publications/eib11/
    http://www.ers.usda.gov/Publications/AER810/
    Poza tym rośliny Bt jest sens uprawiać tylko wtedy, jeśli rolnik doświadcza strat plonów przez omacnicę. Jako taka nie zapewnia większej wydajności, ale mniejsze straty. Co w tym trudnego do pojęcia?

  33. 1999 Nature study showed adverse effects of
    transgenic pollen (from Bt corn) on monarch
    butterflies: butterflies reared on milkweed
    leaves dusted with bt corn pollen ate less, grew
    more slowly, and suffered higher mortality.
    (J. Losey, LS. Rayor, M.E. Carter. “Transgenic
    pollen harms monarch larvae” Nature vol 399.
    May 20 1999).
    Evidence of organ damage: A 1999 study
    showed that rats fed GE potatoes experience
    adverse effects on their intestinal tracts. (SWB
    Ewen, A. Puzstai. “Effect of diets containing
    genetically modified potatoes expressing
    Galanthus nivalis lectin on rat small intestine.”
    The Lancet, Vol 354 issue 9187, pages 1353-
    1354, 16 October 1999.). In addition, rats
    fed GE tomatoes developed stomach lesions,
    and rats fed a different kind of GM potatoes
    had smaller and atrophied livers. Rats fed Bt
    corn had liver lesions, and rabbits fed GE soy
    showed altered enzyme production in their
    livers as well as higher metabolic activity.
    Rats fed Roundup Ready soybeans also
    showed structural changes in their livers.
    Evidence of organ damage: A 1999 study
    showed that rats fed GE potatoes experience
    adverse effects on their intestinal tracts. (SWB
    Ewen, A. Puzstai. “Effect of diets containing
    genetically modified potatoes expressing
    Galanthus nivalis lectin on rat small intestine.”
    The Lancet, Vol 354 issue 9187, pages 1353-
    1354, 16 October 1999.).
    …………………………………………………………………………………..
    ?

  34. Panie Sobala,
    nie rozumiem pańskiego komentarza.
    Proponuję przeczytanie raz jeszcze całej dyskusji i odpowiedź, kto wypowiedział inkryminowane zdanie. n/c.
    A także, co pan wie na temat szkód wyrządzanych przez Western Bean Cutworm (Striacosta albicosta) i omacnicę.

    EpigonEpikura,
    nasz Gospodarz jest może faktycznie z natury zaślepionym neofitą, a to może być gorsze niż sprzedajny cynik, bo jak koń dorożkarski widzi tylko swój cel. Gdyby się rozglądał wokół, mógłby się przeląc 🙄 😉

  35. Ja pytalam juz autora bloga, czy czerpie jakiekolwiek korzysci z rozwoju GMO, ale to proste pytanie okazalo sie zbyt trudne.
    Na pewno autor bloga zaimponował mi tupetem: podziwiam nazwanie bloga obiektywnym, wobec tak ewidentnego braku obiektywizmu.
    Czy w Polityce pracuja jacys dorosli odpowiedzialni redaktorzy ?

  36. @zazem

    Czy Pan w ogóle kiedyś czytał te prace i dyskusje w internecie o nich?

    O Panu Pusztai’u proponuję poczytać TU

    Przypominam, że Pan Pusztai karmił szczury eksperymentalną wersja ziemniaka. Nie był to ziemniak dostępny w sprzedaży. To tylko jedna z kwestii o jakiej się powinno wiedzieć cytując tą „rewelacyjną publikację”.

    Badania nad szkodliwością białka Bt na motyla Monarch. Okazało się, że dotyczyły one kukurydzy firmy Syngenta o nazwie Bt176. Okazało się, że w warunkach laboratoryjnych (co jest bardzo istotne) gąsienice pewnego gatunku motyla rozwijały się wolniej gdy karmiono je pyłkiem tej odmiany. Jak się okazało z innymi odmianami kukurydzy zawierającej geny białka Bt nie obserwowano takich zmian. Po tych badaniach odmiana ta została z rynku wycofana.

    Do dziś, mimo ogromnych powierzchni upraw kukurydzy i innych zbóż zawierajacych geny toksyny Bt, nie stwierdzono w Stanach Zjednoczonych aby populacja badanego motyla spadła.

  37. @EpigonEpikura.
    1. Większoszość (chyba wszystkie) pytania przez Pana postawione zostały już zadane na tym blogu przez innych forumowiczów z nieco mniejszym zadęciem. Odpowiedzi i wyjaśnienia także zostały już udzielone, innych już chyba nie będzie, proszę poszperać we wcześniejszych wpisach.
    2. To co przebija się z tego słowotoku Pan wypowiedzi to to, że bardzo Pana niepokoi szczery zapał autora. Wydaje się Panu podejrzany psychologicznie, jest dla Pana dowodem na istnienie drugiego dna w sprawie, które właśnie Pan nam zdemaskuje. Dla Pana jest to potwierdzeniem własnej przenikliwości, dla mnie jest do dowód Pana cynizmu. Niektórzy z nas naprawdę są szczerze przekonani co do zalet tej technologii i uważamy, że ryzyko nie jest znacząco wieksze niż przy stosowaniu innych technologii. Niektórzy są pasjonatami swojej pracy, entuzjastami. Niech Pan spojrzy na młody wiek autora (!). Nie wszyscy wypalają sie i gorzknieją przed 30 🙂
    3. We wcześniejszych dyskusjach pojawiła się definicja obiektywizmu wyjaśniające dlaczego o tym blogu można powiedzieć, że jest obiektywny. Czy według Pana specjalista w danej dziedzinie nie może być obiektywny w jakims temacie z tej dziedziny, bo skoro zajmuje się tym zawodowo, to jego stanowisko reprezentuje jakąś grupę interesu i zachodzi hipotetyczny konflikt? To kto według Pana ma szansę być obiektywny? Specjalista z innej dziedziny? Laik? Takie myślenie zakrawa o paranoję. O tym tez już toczyła się rozmowa.
    4. Nie interesuje mnie kogo Pan kocha i nie ma to tu nic do rzeczy 😛 . Również serdecznie pozdrawiam.

  38. „Ja pytalam juz autora bloga, czy czerpie jakiekolwiek korzysci z rozwoju GMO,”

    Co za głupie pytanie. Oczywiście że nie czerpie kożyści, bo jest naukowcem a nie rolnikiem.
    Albo inaczej.
    Oczywiście że czerpie bo pracuje nad GMO i pensje bierze.
    Która odpowiedź ci bardziej odpowiada, możesz sobie wybrać.

  39. @ BaKoRo

    Szanowna Pani!

    Nie śledzę wszystkich wpisów, ale kilka wpisów autora jak i komentarzy nie umknęło mojej uwadze. Uderzająca jest swoista dychotomia wśród komentatorów! Okopani na swoich stanowiskach z przyczyn oczywistych wytaczają ciągle ten sam zestaw argumentów i tu zgodzę się, nihil novi, ale na litość boga, proszę nie chwalić dnia przed zachodem słońca! Z nadętą gębą cynika czy też niewinną twarzą efeba składającego siebie samego na ołtarzu nauki nie rozstrzygniemy poprzez aklamację swoich racji. Pozostaje najlepszy ich weryfikator, czas…Proszę się wczytać uważnie w to co napisałem, a przekona się Pani, że nie przypisuję właściwie żadnych złych cech samemu zjawisku modyfikacji i badawczej pracy, tylko wskazuję na samodegenerujący się charakter trybu pozyskiwania różnych technologii, które w obecnie obowiązujących, bardzo egoistycznych rozwiązaniach systemowych pozwalają zawłaszczać na niekorzyść zdecydowanej większości ludzi wiele naukowych zdobyczy, komercjalizując je na siłę, bez odpowiedniego „vacatio legis” na rzetelne zbadanie ich skutków ubocznych. Ergo, mamy mnóstwo technologii, których społeczna użyteczność pozostawia wiele do życzenia, a skutki ich implementacji dopiero ujawniają swoją grozę, często będąc blokowanymi informacyjnie przez tych, którzy wielce już na nich skorzystali, ale niewiele, albo w ogóle nie partycypowali w zwalczaniu skutków ubocznych, które jak na ironię losu muszą znosić ci, którzy niewiele mogą zrobić w starciu z korporacyjno-militarnymi konglomeratami. Gratuluję szczytowania na widok młodzieńczej pasji, ale mi potrzeba do tego większego repertuaru i natężenia bodźców. Nobody is perfect;)

  40. @EpigonEpikura

    Może Pan w końcu przejść od ogółów do konkretów? Cały czas Pan pisze o jakichś zagrożeniach. Ma Pan coś konkretnego na myśli?

  41. Parker, 21:02
    „Co za głupie pytanie”
    no comment

  42. Szanowny Gospodarzu!

    Myślałem, że to oczywista oczywistość to, o co mi chodzi. A chodzi mi o to, że implementacją odkryć naukowych, skutków których weryfikacja jest póki co w powijakach, pozostawiono komercyjnie tylko i wyłącznie nastawionym podmiotom. Gdyby to było tylko to, machnąłbym ręką, ale proszę poczytać sobie historię poczynań United Fruit Company w Ameryce Południowej i Łacińskiej, degradację środowiska dla utrzymania niskich cen owoców i warzyw, ale tylko dla obywateli I świata! Tym z II czy nie daj boże III, przeznaczone były zamachy wojskowe, rebelie i skażone środowisko naturalne, deforestacja i erozja gleby, która często nie jest już w stanie utrzymać rdzennych mieszkańców. Wszystko to pod osłona polityki kanonierek i wojen wszczynanych w interesie wąskie grupy właścicieli owych firm. Teraz jest dokładnie tak samo, tyle, że ilość technologii i rodzajów biznesów wzrosła niepomiernie, a i obszar, na którym antyszambrują ci współcześni Hunowie znacząco się powiększył(do całego globu) po upadku ZSRR, który jeszcze trochę buforował ich zapędy. Mogę tylko jedno powiedzieć, że pewna klasa badań naukowych jeśli stymulowana jest przez chęć zysku, niesie za sobą olbrzymi zagrożenia dla ludzkości przy nazbyt pośpiesznej ich implementacji. Nie, nie jestem przeciwnikiem badań genetycznych. Jestem za nimi jak najbardziej, tak jak jestem za aborcją na żądanie, eutanazją, pełną legalizacją środków psychoaktywnych bo ludzie powinni sami móc wybrać co ich zabije, a i 50 tyś meksykanów rocznie zachowałoby może swoje głowy na karkach. Jestem za badaniami – prawie bez ograniczeń – na komórkach macierzystych, embrionach etc. Ale badania dla naszego bezpieczeństwa powinny być inspirowane z przyczyn poznawczych wraz z „idealistycznym” posłaniem ich wykorzystania dla dobra ludzkości po starannej weryfikacji ich skutków ubocznych, bez pośpiechu, bo już musimy zarobić! Powinny być kontrolowane przez państwo i organizacje pańtw, a poprzez system przedstawicielski ostatecznie przez obywateli. A teraz tak nie jest choć w TVN może Pan usłyszeć przecwieny pogląd. Niestety nie spodziewam się niczego dobrego ani po Monsarto, ani EXXON-Mobil, ani P&G etc. Komercjalizacja nauki, wiernopoddańcza uległość na rzecz finasjalizacji nawet jej czystej formy, to droga do piekła, u wrót którego już stoimy, jeśli Pan nie zauważył. Parafrazując Pat`a Condell`a: „kiedy słyszę nazwę wielkiego koncernu obiecującego mi raj, staję się szczególnie czujny, bo wiem, że zło czai się tuż za rogiem”. Niestety mnogość historycznych zdarzeń utwierdzających mnie w mojej „wrażliwości”, nie skłania mnie do optymizmu i z godnością zniosę sugestię o paranoi. Czas i tak wszytko pięknie podsumuje…Życzę owocnych badań, uporu i refleksji z możliwie najszerszej perspektywy, bo tylko tyle może zrobić jednostka, nie powiększać chaosu wokół siebie, a to już coś!

  43. @EpigonEpikura

    Po przeczytaniu Pana posta (i poprzednich) mam nieodparte wrażenie, że dążymy do jakiejś samozagłady… Być może mylne…

    Ile to już było tych technologii, które miały wywołać zagładę ludzkości. Póki co nadal istniejemy, co więcej ludzkość ma się coraz lepiej! Być może i z tym GMO też nam się uda?

  44. „Komercjalizacja nauki, wiernopoddańcza uległość na rzecz finasjalizacji nawet jej czystej formy, to droga do piekła, u wrót którego już stoimy (…)”
    Tak! Ja obstawiam, że koniec świata (tj. ogarnięcie świata przez piekło) 28 marca. Przyjmujesz zakłady?

  45. Wojciech Zalewski
    19 marca o godz. 20:37
    …………………………………………………………………………………………………………..
    Uzywa pan wielokrotnie slowa „okazalo sie”. Jestem przekonany ,ze przyszlosc „okaze” w temacie o ktorym dyskusja jeszcze wiele niespodzianek… Jak pokazuje historia nauki nie zawsze po mysli naukowcow (chodzi o pozytywny charakter odkrycia, wynalazku)
    „Nie był to ziemniak dostępny w sprzedaży.”
    Nastepnym razem moze to byc inna roslina , ktora „wymknie sie” z pilnie strzezonego laboratorium.
    Nie jest dla mnie „rewelacja” cytowany skrot publikacji. Jest wiele innych i niekoniecznie p. Pusztai’a.
    Jest charakterystyczne ,ze panowie Pusztai, Seralini to” be”… naukowcy np. z Monsanto to autorytety niemal bez skazy…
    Skoro panowie Seralini, Pusztai i im podobni dopuszczaja sie manipulacji, podawania nieprawdziwych rezulatow, to w sumie nie pownni byc publikowani czy cytowani w powaznych czasopisamach naukowych…
    Jest tez dla mnie charakterystyczne ,ze pisze pan „zazem”, nie po raz pierwszy.

  46. @zezem

    „„Nie był to ziemniak dostępny w sprzedaży.”
    Nastepnym razem moze to byc inna roslina , ktora „wymknie sie” z pilnie strzezonego laboratorium.”

    Przepraszam, o czym Pan pisze?
    A jeśli Pan martwi się o coś co może wymknąć się z laboratorium, to bardziej Pan powinien bać się bakterii i wirusów, nad którymi naukowcy pracują. Rośliny nie są zbyt ekspansywnymi organizmami. Za to taka bakteria…

    „Jest wiele innych i niekoniecznie p. Pusztai’a.”

    Skoro takowe są, to warto na nie się powoływać, a nie na takie które są uważane za nierzetelne. Ja jednak zauważyłem, że od lat są to te same nazwiska Ermakova, Pusztai, Zentek, Seralini… Proszę, oto broszurka organizacji zwalczających GMO Link

    „Jest charakterystyczne ,ze panowie Pusztai, Seralini to” be”… ”

    Sami sobie zgotowali ten los… czyja to wina?

    „Skoro panowie Seralini, Pusztai i im podobni dopuszczaja sie manipulacji, podawania nieprawdziwych rezulatow, to w sumie nie pownni byc publikowani czy cytowani w powaznych czasopisamach naukowych…”

    Zgadzam się! Co tez powinno świadczyć o osobach, które się powołują na tego typu publikacje.

  47. @EpigonEpikura

    „Pozostaje najlepszy ich weryfikator, czas…”
    Z zestawionych przez autora wykresów jasno wynika że naukowcy i rolnicy obserwują i stosuja tą technologię od 20 lat, czyli prawie 1 pokolenie. I nic sie straszego nie dzieje. Żaden wieszczony katalizm dla zdrowia ludzi i zwierząt, ani dla środowiska się nie ziścił. To według Pana zbyt krótki czas obserwacji? Ile by Pan chciał – 100 lat? Zna Pan takie przypadki z historii? Strach nigdy nie jest mądrym doradcą!

    „Ale badania dla naszego bezpieczeństwa powinny być inspirowane z przyczyn poznawczych wraz z „idealistycznym” posłaniem ich wykorzystania dla dobra ludzkości po starannej weryfikacji ich skutków ubocznych, bez pośpiechu, bo już musimy zarobić! Powinny być kontrolowane przez państwo i organizacje pańtw, a poprzez system przedstawicielski ostatecznie przez obywateli. ”

    Gospodarz i forumowicze wskazywali linki do wyników takich badań we wcześniejszych wpisach. Jeśli naprawdę to Pana tak niepokoi to niech Pan odrobi lekcje i sie z nimi napierw zapozna zamiast biadolić, że takich badań nie ma.

    „Gratuluję szczytowania na widok młodzieńczej pasji, ale mi potrzeba do tego większego repertuaru i natężenia bodźców. Nobody is perfect;)”

    Pan chyba pomylił portale. Nie sądzę, żeby kogokolwiek z czytających interesowły tego rodzaju wyznania. Prosze ich nam oszczędzić.

  48. @ Łukasz Sobala

    Drogi Łukaszku, jeśli pozwolisz, to przesuniemy nasz armagedon na odrobinę późniejszą datę, bo na 28 marca mam umówioną popijawę w miłym towarzystwie, a i ewentualny hangover chciałbym mieć czas uleczyć zanim przyjdzie nam pożegnać ten padół łez. Polska to jednak dziwna kraina nawet odrobinę licencia poetica bierze się dosłownie, albo nie daj boże jak BaKaRo unosi drobnomieszczańskim oburzeniem na banalne sformułowania. Any way, piekło to wytwór tylko i wyłącznie ludzki, a jeśli chciałbyś Łukaszku przypisać mojej osobie religijne jego rozumienie, to wyszłoby na to, że niechrzczony, zadeklarowany ateista i to już w 4 pokoleniu(zważ, że w kraju Wojtyły może takich być nie więcej niż kilkunastu;), spodziewa się końca świata w oparciu o kretyńską „egzegezę” kalendarza Majów albo proroctwa Notradamusa, a ja co najwyżej widzę go z powodu kosmicznego impaktu z jakąś zagubioną przez luneciarzy asteroidą czy kometą. Tezy o coraz to lepszej kondycji naszego świata, tak gorąco wyznawanej przez gospodarza nie podzielam, ale to może stygmat różnicy wieku i nieuchronnie z nim rosnącego pesymizmu. Dostrzegam tutaj zjawisko mylenia rosnącej wręcz wykładniczo ilości wynalazków i odkryć z mającej z nich jakoby wynikać emergencji w jakości naszego życia. Sorry, nie dostrzegam jej. Łączę wyraz szacunku i proszę nie gasić światła przed przyszłą środą przynajmniej. Bulba;)

  49. @EpigonEpikura
    „Tezy o coraz to lepszej kondycji naszego świata, tak gorąco wyznawanej przez gospodarza nie podzielam, ale to może stygmat różnicy wieku i nieuchronnie z nim rosnącego pesymizmu. Dostrzegam tutaj zjawisko mylenia rosnącej wręcz wykładniczo ilości wynalazków i odkryć z mającej z nich jakoby wynikać emergencji w jakości naszego życia.”
    http://en.wikipedia.org/wiki/Life_expectancy#Life_expectancy_variation_over_time
    oczywiście podniesienie średniej oczekiwanej długości życia w momencie urodzin to NIE jest zasługa postępu technologicznego. I nie jest to związane z polepszeniem ogólnej jakości życia (wiem, niejasne sformułowanie).

    Czy to nie osobliwe, że z każdego, który mówi „nie jestem ekspertem w temacie, ale powiem bla bla” wychodzi FUD? http://pl.wikipedia.org/wiki/FUD

    Czy to także przez stygmat różnicy wieku nazywasz mnie „Łukaszkiem”?

  50. Drogi Łukaszku!

    Pisząc do moich rozmówców, używałem od początku formy grzecznościowej, ponieważ, nie znając ich osobiście uznałem, że tak należy zacząć. Jak będziemy kończyć, to już kwestia przebiegu i stażu znajomości. Ty zacząłeś od końca, więc nie czepiaj się proszę tej sympatycznej i pieszczotliwej formy, którą ja wybrałem dla naszej komunikacji, poczuj się poniekąd jej ojcem;)

    To smutne, że tak łatwo zakładasz, że prawdziwość jednego zdania implikuje automatycznie prawdziwość drugiego. Tutaj ta fundamentalna zasada logiki formalnej nie ma zastosowania. Czyli fakt wydłużenia się życia ludzkiego nie implikuje automatycznie prawdziwości zdania o wzroście jakości życia per saldo. A jakie aspekty implikuje? Długość życia wzrasta, owszem, względne zdrowie owszem, ale czy oznacza to bezwzględny wzrost zadowolenia z życia? Hmmm, warto by sprawdzić poziom zużycia antydepresantów oraz populacyjnego rozkładu wzrostu zachorowań na choroby psychicznych, których etiologią jest stres i problemy egzystencjalne… Ale co ja cię będę nudził rzeczami, które nie są przynajmniej równe wagą jak odkrycię kwarków czy chociażby policzenia ludzkich genów! Postęp był jest i będzie, a jego oczywistą konsekwencją jest tylko i wyłącznie wzrost zadowolenia coraz większych mas ludzi oraz obiektywnych markerów jakości ich egzystencji. Amen

  51. „Czyli fakt wydłużenia się życia ludzkiego nie implikuje automatycznie prawdziwości zdania o wzroście jakości życia per saldo.”
    Oczywiście, że nie implikuje. Trudno jednak zaprzeczyć związkowi przyczynowemu, porównując to, jak ludzie żyli nawet 100-200 lat temu, a jak zyją dzisiaj. Wzrost długości życia jest jedną z manifestacji większego ogólnego dobrobytu ludzkości spowodowanego rozwojem wiedzy i technologii. (uwaga, teraz się zacznie pewnie: „Dbasz tylko o ludzkość! Nie dostrzegasz żadnych innych stworzeń!” Ech, skąd ja to znam. Rozmawiając z ludźmi szukającymi dziury w całym trzeba się BARDZO pilnować.)

    „Postęp był jest i będzie, a jego oczywistą konsekwencją jest tylko i wyłącznie wzrost zadowolenia coraz większych mas ludzi oraz obiektywnych markerów jakości ich egzystencji.”
    Tutaj się ze mną praktycznie zgodziłeś. O co więc chodzi? Szukasz dziury w całym, tak jak wielu innych podobnych Tobie, którzy się przewinęli przez ten blog.

    Jeśli nie odpowiada Ci forma na „Ty”, to może łatwiej byłoby to po prostu napisać, a nie odgrywać się na kimś, kto nie wie, że zawinił. W Internecie panuje specyficzna kultura. Forma na „Ty” jest powszechniejsza niż w realu, dlatego i jej używam.

  52. @ Łukasz Sobala

    Ok, zakończmy tą bezpłodną już wymianę zdań. Ja spoglądam na drzewa i widzę las, Ty patrzysz na to samo i widzisz drewno…Kwesta perspektywy i rozdzielczości. Można tak i tak, ale mojej perspektywy chyba łatwiej o uogólnienia. Odnośnie „tykania” nie jestem jak Lord Byron w „Czarnej Żmii” Atkinsona, „delikates”, nie, ale warto ekstrapolować na podstawie posiadanych informacji i bez trudu odnalazłbyś w postach mój komunikacyjny kod. Reszta to zastosować go. Inaczej podstawisz się sam do odstrzału, jeśli rozumiesz co mam na myśli;) Co do powszechnej szczęśliwości to obecny stan rzeczy przypomina mi pudełko puzzli złożone z 5000 kawałków, które po złożeniu przedstawia istny raj na Ziemi, ale problem w tym, że pomimo faktu, że mamy składowe, nie złożyliśmy jeszcze do kupy obrazu. I w tym tkwi fundamentalna różnica w naszym rozumowaniu. Ty o puzzlach, ja o obrazie, który po właściwym złożeniu powinny utworzyć…Pozdrawiam i bez urazy Łukaszu;)

  53. @EpigonEpikura
    Obawiam sie, że na tym forum nie znajdzie Pan rozmówcy godnego swego rozdętego ego. 😉 Ale myślę, że wcale Pan rozmówcy nie potrzebuje, bo wspaniale Pan dialoguje sam ze sobą zwłaszcza na pozimie ogólnych (ogólnikowych) stwierdzeń, a o GMO nie ma Pan zbyt wiele do powiedzenia. Pan potrzebuje naszej adoracji!. Poadorujemy Pana w milczącym zachwycie 🙂 Może być 🙂

  54. @ BaKaRo

    W zasadzie baaaardzo rzadko angażuję się w polemiki, więc zapewne bez żadnej zewnętrznej zachęty i tak bym się długo, albo wcale nie pojawił krainie GMO, ale jeśli znajdzie Pani 40 minut czasu to proszę sobie posłuchać dwóch wykładów, które całkowicie oddają to, czego widać ja nie potrafiłem przekazać bez wchodzenia na poziom ad personam…Ale trudno, latać jak ptak też nie potrafię, choć kiedy mam spadochron na plecach nie waham się skoczyć choćby i z 5km, co jednak nie jest tym samym co latanie…

    1. http://www.ted.com/talks/jeremy_jackson.html
    2. http://www.ted.com/talks/jeremy_jackson.html

css.php