Subiektywny przegląd wydarzeń Lutego.
TOP 3 wydarzeń miesiąca:
Miałem małe wątpliwości co wybrać na pierwsze miejsce, ostatecznie zdecydowałem się, na:
1. Raport ISAAA – ukazujący jak dobrze na świecie mają się uprawy GMO. Areał rośnie (szczególnie w krajach biedniejszych), natura zyskuje, rolnicy się bogacą. KLIK
2. Debata o GMO u Prezydenta RP – Prezydent zapowiedział, że chce wszystkie zapisy o GMO umieścić w jednej dużej ustawie. Cytat debaty: Autor, Prezydent RP „Minister mówi, żeby nie uprawiać GMO bo szkodzi, ale importować możemy bo… nie szkodzi„. KLIK
3. Powstanie bloga „GMObiektywnie” – jedynej rzetelnej i obiektywnej platformy informacyjnej o GMO 😉
Przegląd wydarzeń miesiąca z podziałem na kategorie:
Badania naukowe/Raporty:
1. 25 letnie badania finansowane przez niemieckie Ministerstwo Badań i Rozwoju potwierdzają, iż genetycznie modyfikowana kukurydza MON810 jest tak samo bezpieczna dla zdrowia jak tradycyjne odmiany kukurydzy. Natomiast zwracają uwagę, że jej uprawa korzystnie wpływa na środowisko, dzięki zwiększeniu bioróżnorodności na polach, na których jest uprawiana. Badacze wskazują również na mniejszy stopień erozji gleby oraz zachowanie żyzności gleby. KLIK
2. W najbliższym wydaniu czasopisma naukowego PLoS, opublikowana zostanie cała gama publikacji dotyczących badań nad genetycznie modyfikowanymi owadami, które odpowiadają za rozprzestrzenianie wielu chorób zakaźnych. KLIK
3. Pyłek kukurydzy MON810 nie ma wpływu na larwy pszczoły miodnej. Badania te były częścią projektu finansowanego przez niemieckie Ministerstwo Badań i Nauki (BMBF). KLIK
4. Publikacja – Spadek zużycia pestycydów w uprawach bawełny Bt jest trwały. Badania przeprowadzone w różnych krajach pokazują, że transgeniczne odmiany bawełny Bt mogą zmniejszyć zużycie insektycydów z pozytywnymi skutkami ekonomicznymi, dla środowiska oraz zdrowia. KLIK
5. EFSA potwierdza, brak negatywnego wpływu upraw ziemniaka Amflora na środowisko KLIK
6. Nowa publikacja zespołu Seraliniego. Dostępny tylko abstrakt. Autorzy stwierdzają toksyczność Roundupu oraz białek Bt dla komórek ludzkich w badaniach. in vitro KLIK
Polska
1. Ministerstwo Rolnictwa przesłało do konsultacji społecznych projekt ustawy dot. przedłużenia stosowania organizmów GM w paszach. Ustawa budzi wiele kontrowersji. KLIK
2. Unia grozi sankcjami. Trwają trzy postępowania, Polsce grożą kary finansowe za niedostosowanie przepisów dotyczących GMO do wymagań unijnych KLIK
3. Ani minister rolnictwa, ani premier Donald Tusk nie są za roślinami genetycznie modyfikowanymi – powiedział Marek Sawicki. KLIK
4. Premier Tusk: GMO jest jak ACTA. KLIK
5. Bez GMO dochody rolników spadną KLIK
Europa
1. „Europa wiele traci poprzez ignorowanie technologii GMO” – mówią specjaliści z organizacji Nuffield KLIK
2. W Brukseli obradowała doraźna grupa robocza ds. GMO, która ma na celu posunąć do przodu kwestię większej swobody w zakresie możliwości zakazu uprawy GMO w Unii. KLIK
3. Dokument organizacji EuropaBio, ukazuje w jak opieszały sposób działają instytucje europejskie podczas wydawania opinii dotyczących dopuszczania na rynek nowych odmian GMO. KLIK
4. Komisja Europejska wydała decyzje dopuszczające do stosowania w żywności i paszach cztery odmiany soi GMO. KLIK
5. Francja chce wprowadzenia całkowitego zakazu upraw kukurydzy MON810 na terenie całej Unii Europejskiej. KLIK
6. Modyfikacja genetyczna, jeśli odpowiednio stosowana, może być ważnym elementem w zapewnieniu bezpieczeństwa żywnościowego kraju (Wielka Brytania) KLIK
Świat
1. Filipiny wprowadzą w roku 2013 do upraw genetycznie modyfikowaną odmianę ryżu, którego nazwa brzmi Golden Rice KLIK
2. Boom produkcyjny w brazylijskim rolnictwie, do którego znacząco przyczyniły się uprawy GMO KLIK
3. Firma Origin, w roku 2013 spodziewa się wprowadzić pierwszą genetycznie modyfikowaną odmianę kukurydzy na rynek w Chinach. Byłaby to pierwsza komercyjna odmiana kukurydzy GMO dopuszczona do uprawy w tym kraju. KLIK
4. Kenia jest jednym z czterech afrykańskich krajów, który ma zamiar wprowadzić technologię upraw GMO, w ramach walki z niedożywieniem w tym kraju. KLIK
5. Pakistańscy rolnicy naciskają na swój rząd by pozwolił im uprawiać genetycznie modyfikowane odmiany kukurydzy, które są powszechnie uprawiane prawie na całym świecie. KLIK
6. Organy hinduskie wydały pozytywną opinię dla nowych odmian bawełny, zezwalając na ich uprawę. Nowe odmiany powstały w kolaboracji sektora prywatnego i publicznego. KLIK
7. Zimbabwe utrzyma zakaz importu i upraw GMO KLIK
Poczynania przeciwników GMO:
1. Zdecydowanie pierwsze miejsce to „konferencja prasowa” pt. ”ŻĄDŁEM w RZĄD! STOP GMO!”. Pikieta przeciwko zapisom o GMO w nowym projekcie ustawy o nasiennictwie, a których to zapisów… uwaga… nowy projekt nie zawiera! To przeciw czemu protestowali? KLIK
2. Drugie miejsce należy się Koalicji Polska Wolna od GMO za… obrażenie się na Prezydenta RP za to, iż nie zaprosił ich na debatę o GMO. KLIK
3. Kolejny apel do parlamentarzystów w sprawie GMO KLIK
4. Debata w sprawie GMO, „Uprawy GMO szansą?”. W debacie nie brała udziału żadna osoba będąca zwolennikiem GMO. Czy to nadal można nazywać debatą? KLIK
Ciekawostki
1. Biopaliwa szkodzą bardziej niż ropa KLIK
2. Nowoczesne farmy są bardziej ekologiczne od upraw organicznych KLIK
3. Żywność organiczna może zawierać arszenik KLIK
A jakie wydarzenie powiązane z GMO Wam moi drodzy czytelnicy pozostało w pamieci z tego miesiąca najbardziej?
29 lutego o godz. 7:23 530
Bardzo fajne zestawienie. Zajrzałem do abstraktu pracy Seraliniego. Jesli dobrze rozumiem, to nie wszystko wyszło po jego myśli. Okazuje się bowiem, że dwa rodzaje bakteryjnej toksyny BT opóźniają apoptozę (czyli śmierć komórek) powodowaną przez RoundUp. Można by więc z tego wyciągnąć wniosek, że odmiany roślin zmodyfikowane tak, że są odporne i na herbicyd, i jednoczesnie produkują owadobójczą toksynę (powstały już takie odmiany np. kukurydzy) są bezpieczniejsze od roślin wyłącznie odpornych na RoundUp. Czyli dwa „obce geny” (bakteryjne) wszczepione do rośliny to lepiej niż jeden. Ciekawe, jak o tym odkryciu będą informować organizacje anty-GMO…
Oczywiście przy założeniu, że badania Seraliniego coś wnoszą do sprawy bezpieczeństwa RoundUpu. Już pisałem na ten temat, ale dla przypomnienia: we wcześniejszych badaniach Pan Seralini traktował Roundupem trzy typy ludzkich komórek nowotworowych hodowanych in vitro, czyli na pożywce w laboratorium. Do herbicydów, w tym Roundupu, dodaje się detergenty. Więc jeśli Pan prof. Seralini potraktowałby owe komórki Ludwikiem, szamponem dla dzieci lub innym detergentem z kuchni, efekt byłby bardzo podobny lub ten sam. To nie glifosat zabija komórki. To samo można zresztą zrobić wódką – polać komórki in vitro, szybko obumrą. Ale wódkę pijamy i żyjemy. Zresztą Francuska Agencja ds. Bezpieczeństwa Żywności AFFSA wydała 26 marca 2009 r. dokument, w którym dokładnie przeanalizowała badania Seraliniego i wytknęła mu szereg poważnych błędów. Konkluzja owego raportu brzmi: badania Seraliniego nic nie wnoszą do oceny bezpieczeństwa Roundupu.
29 lutego o godz. 7:30 531
@MR
„Ciekawe, jak o tym odkryciu będą informować organizacje anty-GMO…”
Standardowo, krzyk, rozpacz i ogłaszamy koniec świata bo Seralini znów wykazał toksyczność Roundupu.
Popieram z całą powagą, iż testowanie środków zawierających detergent na komórkach in vitro to głupota. Szkoda kasę na to wydawać, bo efekt jest więcej niż łatwy do przewidzenia.
29 lutego o godz. 7:59 532
Panie Wojtku, czy można nazwać obiektywnym blog, w których wszystkie notki były przychylne GMO a przeciwników GMO traktuje się jak oszołomów, a nie zatroskanych obywateli? Jestem młodym człowiekiem, który stara się zachować otwarty umysł, także w kwestii poglądów na GMO. Myślałem, że ten blog będzie czymś co pozwoli mi wyrobić swoje zdanie, ale mam wrażenie nie zna pan znaczenia słowa „obiektywność”. Jakim cudem obiektywny blogger jest w stanie podać jako najważniesze wydarzenie ostatniego miesiąca raport ISAAA, organizacji sponsorowanej przez m.in. Bayer CropScience, Monsanto, CropLife International i ludzi związanych z przemysłem GMO. Nie jestem przeciwnikiem GMO. Wręcz przeciwnie, uważam przemysłowe odmiany GMO za przyszłość w wielu branżach gospodarki (chociażby ten słynny ziemniak BASF).
Moją obawą owiane są też inne badania podane przez Pana. Większość z nich (proszę mi wybaczyć, że nie będę nazywać po imieniu które) jest przeprowadzanych przez ludzi, którzy są kadrowym zapleczem firm zajmujących się rozwojem branży GMO. Badania niemieckich naukowców są tym bardziej podejrzane biorąc pod uwagę, że niemieckie firmy to liderzy w rozwoju technologii GMO.
Nie chcę oceniać, ale Pana blog, który naprawdę rokował nadzieję, na tak potrzebne rzetelne źródło informacji okazuje się propagandową tubą firm chemicznych. Niestety minie jeszcze długo czasu zanim przemysł zorientuje się, że najbardziej opłaca się być szczerym, nawet jeśli oznacza to spadek zysków.
Pozdrawiam
N
29 lutego o godz. 8:11 533
@N
„Jakim cudem obiektywny blogger jest w stanie podać jako najważniesze wydarzenie ostatniego miesiąca raport ISAAA, organizacji sponsorowanej przez m.in. Bayer CropScience, Monsanto, CropLife International i ludzi związanych z przemysłem GMO…”
…Jak również raport dotowany jest przez UNICEF, Rząd Kenii, Cornell University, Ministerstwo rolnictwa Filipin, UNECA/ECA, Amerykański Departament Rolnictwa… tych już Pan instytucji nie wymienił LINK. Przypominam również, że na te raporty powołują się przeciwnicy GMO.
„Badania niemieckich naukowców są tym bardziej podejrzane… ”
Mówi Pan o badaniach finansowanych przez Rząd! Gratuluje dobrego samopoczucia od rana. Proszę powiedzieć jakie badania będą Pana satysfakcjonować?
Korporacji? Nie, bo wiadomo.
Niezależnych naukowców? Nie, bo działają we własnym interesie lub są pewnie przekupieni.
Rządowe? Nie, bo państwo ma w tym interes.
Komisji Europejskiej? Nie, bo to przekupna instytucja.
To czyje?
Ludzie, zwariować można z takim podejściem. Z domu nie wychodźcie najlepiej.
Pozdrawiam
PS. W przeciwieństwie do przeciwników GMO na swoim blogu mam odwagę zamieścić badania również np. Seralniego (finansowanego przez Greenpeace). Tak samo jak piszę o ich poczynaniach. Niech mi Pan poda przykład obiektywnego portalu o GMO, który zamieszcza takie informacje, że nie wspomnę o stronach przeciwników GMO.
29 lutego o godz. 8:33 534
Dobrze, zacznijmy od początku.
Unicef i UNECA, rząd Kenii, ministerstwo rolnictwa Filipin to osobna kwestia. Wszyscy wiemy, że to instytucje, które pewnie nigdy nie pogardzą gotówką. Amerykański departament rolnictwa składa się albo z osób pracujących w przeszłości dla firm biotech albo chcących w nich pracować (w znaczącej części). Nie wiem na jakie raporty powołują się przeciwnicy GMO bo nie jestem przeciwnikiem GMO. Poza tym odstrasza mnie perspektywa wchodzenia na strony gdzie David Icke jest uznawany za poważnego człowieka 😉
Tak czy inaczej, jest Pan w stanie podać jakiś link do peer review badań ISAAA. Jeśli powstały, bo rozumiem, że to najświeższe badania. Jeśli powstaną w przyszłości to też nie zaszkodziłoby zapoznać z nimi swoich czytelników. Pan jako profesjonalista na pewno na bieżąco ma dostęp do źródeł, gdzie są tego typu rzeczy publikowane.
Co do „niemieckich naukowców” to obawiam się, że ma Pan rację. Idąc moim tokiem myślenia jedyne badania jakim bym uwierzył to moje własne.
Nie jestem w stanie podać żadnego innego portalu o GMO (właśnie dlatego taką nadzieję położyłem w Pana blogu). O serwisach przeciwników GMO ciężko jest nawet rozmawiać, bo to co tam można wyczytać przekracza możliwości poznawcze mojego mózgu. Ot choćby reptilianie i ich plany zniewolenia ludzkości.
Na zakończenie, dziękuję za odpowiedź i mam nadzieję, że moje wrażenie jest spowodowane tylko Pana słabymi umiejętnościami PRowymi (proszę się tym nie przejmować, uśmiechnięte twarze na stronie ISAAA też robią złe wrażenie).
Pozdrawiam i czekam na kolejne notki.
29 lutego o godz. 8:35 535
@N
Apeluje Pan/i o obiektywizm, nie przestrzegając go w swoim własnym wpisie. To się chyba nazywa hipokryzja. Obiektywnym byłoby bowiem napisanie, że działalność ISAAA jest finansowane ze źródeł prywatnych (m.in. firm biotechnologicznych), jak i PUBLICZNYCH. Dane przygotowywane przez ISAAA są na tyle wiarygodne, że powołują się na nie również przeciwnicy GMO.
Podejrzewam, że nie zajrzał(a) Pan/i do badań niemieckich, inaczej nie wypisywał(a)by Pan(i) głupot na ich temat. To tak, jakby ktoś oskarżył publikację polskich naukowców na temat żyta lub ziemniaków, że jest niewiarygodna, bo Polska produkuje dużo wódki i przemysł spirytusowy na pewno ich sponsorował.
Wiem, że klawiatura jest cierpliwa chyba nawet bardziej niż papier, ale apeluję o dwukrotne zastanowienie przed wypisywaniem bzdur. Zabranie głosu dla samego zabrania głosu jest tylko narcyzmem. Trzeba jeszcze pisać z sensem.
29 lutego o godz. 8:45 536
Częściowo przynajmniej zgadzam się z N. Zaznaczę od razu, że jestem przeciwnikiem GMO, ba, aktywnym członkiem (niemieckiego) Greenpeace, choć niekoniecznie zgadzam się ze wszystkim, co ta organizacja na temat GMO mówi.
To, że ISAAA jest sponsorowana również przez np. UNICEF nie zmienia faktu, że wymienieni przez N sponsorzy podkopują jej wiarygodność. Gdybym szukał obiektywnych informacji na temat nikotyny, nie czytałbym tekstów wspieranych przez Philip Morris, choćby były współsponsorowane przez WHO.
Odnośnie badań na zlecenie niemieckiego Ministerstwa Badań i Nauki – z jednej strony nie jest tajemnicą, że obecny rząd niemiecki jest raczej przychylny GMO, z drugiej odrzucanie tych badań na tak wątłej podstawie rzeczywiście zakrawa na paranoję. Słuchanie tylko i wyłącznie przeciwników tej technologii też nie jest rozwiązaniem.
Nie do końca mi się podoba język, jakiego Pan używa wobec aktywistów „przeciwnej strony” (może dlatego, że sam do nich należę). To nie sprawia wrażenia obiektywności – co Pan o nich myśli, to jedno, jak Pan o nich pisze, to (powinno być) drugie.
To tyle ode mnie. Będę nadal śledził ten blog z zainteresowaniem.
29 lutego o godz. 8:56 537
@ N
Obiektywność tego bloga wyraża się tym, że maksymalnie odsyła do źródeł, co pozwala wyrobiać sobie zdanie na ten temat tym wszystkim, którzy go sobie jeszcze nie wyrobili, lub chcą sie czegość dowiedzieć ( i są uczeni w pismie :-)). Przeciwnicy także umieszczają tu swoje źródła więc jest pełen przegląd, a to, że tych źródeł jest znaczniej mniej to dlatego,że tak poprostu jest. Takich opracowań jest bardzo niewiele, tym, które są w większości brakuje naukowej rzetelności. A to, że niektóre źródła i raporty są okraszane dodatkowym komentarzem osób które zawodowo siedzą w temacie GMO troche głębiej, to powinno być zaletą bloga, a czyni się z tego jego wadę. Obiektywność i rzetelnośc naukowa nie polega na tym, ze wszystkim wypowiedziom i argumentom za i przeciew, mądrym i głupim, rzetelnym i kłamliwym nadaje się taką samą rangę i pozostawia bez komentarza. Że niby czytelnik sobie sam wybierze co jest prawdą. Ze stosunku do GMO zrobino kwestię światopoglądową, a tak naprawdę ocena tego zagadnienia zmienia się, wraz z głębszą znajomościa tematu. I trend jest taki, że im ktoś tą technlogię rozumie lepiej tym ma mniej obiekcji. Brakuje tu Panu wpisów autora „przeciew” GMO? A może autor zgodnie ze swoja widzą i ucziwością zwyczajnie nie może podpisać się żadnym z argumentem przeciw, bo uważa je za nieprawdziwe, albo zbyt uogólniające. Nie przyszło to Panu do głowy?
@ Wojciech Zalewski
Gratuluję. 🙂 Wspaniały, onieśmielający wpis, jeśli ktoś chce się czegość o GMO dowiedzieć z tego blogu to może, czytając źrodłowe dokumenty i informacje. Dla nas też niektóre rzeczy sa nowe. Dzięki 🙂
29 lutego o godz. 9:14 539
@N
„Jeśli powstaną w przyszłości to też nie zaszkodziłoby zapoznać z nimi swoich czytelników.”
Nie omieszkam o tym wspomnieć.
@Zielony Grzyb
„że jestem przeciwnikiem GMO, ba, aktywnym członkiem (niemieckiego) Greenpeace, choć niekoniecznie zgadzam się ze wszystkim, co ta organizacja na temat GMO mówi.”
Witamy i ciekawie Pan zaczął.
Może Pan nam udzielić informacji, skoro jest Pan członkiem Greenpeace, na jakie raporty/statystyki upraw powołują się aktywiści tej organizacji? Bo przyznam, że Raport ISAAA jest chyba jedynym źródłem wiedzy o uprawach GMO. Poza tym warto wiedzieć, że nie opiera się on na „domysłach” czy „przypuszczeniach”, a po prostu gromadzi wiedzę, jaką zdobyć może od krajowych instytucji.
Mimo wszystko nawet Polscy (i nie tylko) przeciwnicy się na niego powołują, więc niech to świadczy o rzetelności. Link
„To nie sprawia wrażenia obiektywności – co Pan o nich myśli, to jedno, jak Pan o nich pisze, to (powinno być) drugie.”
Tak uważam ich działania za bardzo szkodliwe. Rozumiem, że można się sprzeciwiać, nie toleruję jednak sytuacji gdy do walki z GMO używa się zmanipulowanych i nieprawdziwych argumentów. Oczywiście ma Pan rację, iż nie powinienem dawać upustu swoim odczuciom na ich temat we wpisach.
29 lutego o godz. 9:21 540
Jeśli ktoś chełpi się nazywając siebie obiektywnym, .naraża się na recenzję takiego stwierdzenia.
W mojej opinii to tendencyjny blog.
Najzabawniejsze, że nie jestem przeciwnikiem GMO jako takiego, ale Polityka traci na podobnych niedoróbkach.
Tak czy inaczej każdy Dziennikarz powinien umieć wznieść się ponad swoje subiektywne poglądy, i przedstawiać w możliwie wyważony sposób racje wszystkich stron. Ewentualnie później monitorować przebieg dyskusji.
Pan Zalewski tego nie potrafi. Nie wątpię, że naukowcem jest świetnym, ale podobnie jak w piłce. Nie każdy piłkarz może zostać trenerem, tak nie każdy naukowiec może być dziennikarzem…
29 lutego o godz. 9:28 541
29 lutego o godz. 9:40 542
@Łukasz Broniewski
„W mojej opinii to tendencyjny blog.”
Czy mógłby Pan również, oprócz rzucania sformułowań o kiepskim dziennikarstwie, podać jakieś „rozwiązania” problemu tendencyjności bloga? Chetnie przeczytam, o czym chciałby Pan przeczytać aby uznać go za „obiektywny” i mało tendencyjny? Jestem otwarty na propozycje, tak by Blog stał się jeszcze lepszy.
@Zielony Grzyb
Cieszy mnie, że zabrał Pan głos w dyskusji, mam nadzieję, że będziemy mogli spokojnie podyskutować o kwestiach, o którym będę pisać.
Postaram się zapoznać z Pana blogiem.
29 lutego o godz. 9:47 543
Nie wiem, czy kogoś to zainteresuje, ale „arsenic” to „arsen”, a nie „arszenik”.
29 lutego o godz. 9:54 544
@Łukasz Sobała
Ale arszenik po angielsku, to „arsenic”.
29 lutego o godz. 10:00 545
„„rozwiązania” problemu tendencyjności bloga?”
Czy rozwiązaniem byłoby po prostu OBIEKTYWNIE przedstawiać temat ?
Jak czytam komentarze to nie tylko ja odbieram Pana Autora jako osobę gorąco popierającą GMO. Niestety nie potrafi Pan, bądź nie chce, wyzbyć się postawy – „To ja mam rację, GMO jest OK”.
Nie mam nic przeciwko takiemu dziennikarstwu, ale niech Pan zmieni nazwę bloga na „GMOSubiektywnie- dlaczego jestem za GMO”.
Wówczas, jako osoba szukająca wiedzy o GMO, nawet był na ten blog nie zajrzał, ponieważ nie jest on pomocny w wyrobieniu własnej opinii. Mógłbym mieć tylko pretensje do Polityki, że firmuje takie dziennikarstwo.
Ale sama idea SUBIEKTYWNEGO bloga, na którym zaprasza Pan przeciwników GMO do dyskusji jest jak najbardziej na miejscu.
Proszę jednak nie używać określenia „obiektywny”. Bardzo proszę….
Do Wojciech Zalewski:
Skąd moja irytacja ? Wynika ona z faktu, że Polityka nadal jest tygodnikiem „opiniotwórczym”, a więc słynie ona z tego, że jej dziennikarze zanim coś napiszą starają się poznać problem z każdej możliwej strony. Artykuł/także-blog nie jest miejscem prywatnej opinii autora, ale możliwie wyważonym tekstem, który staje się podstawą do wyrobienia własnego zdania przez Czytelników.
Pana blog imputuje sobie obiektywizm, podczas gdy przedstawia on temat tylko z jednej strony. I tyle, albo AŻ tyle.
29 lutego o godz. 10:11 547
Oczywiście wszystko subjektywnie:
http://www.huffingtonpost.com/alison-rose-levy/monsanto-lawsuit_b_842336.html
http://www.masshightech.com/stories/2011/03/28/daily33-Mass-farming-group-hits-Monsanto-with-lawsuit.html
http://www.centerforfoodsafety.org/pubs/CFSMOnsantovsFarmerReport1.13.05.pdf
Kiedyś tytoń też nie był szkodliwy. Jak to się czasy zmieniają…
29 lutego o godz. 10:17 548
@Łukasz Broniszewski
Nie wiem, dlaczego nazywa Pan Wojciecha Zalewskiego dziennikarzem? Gospodarz tego bloga jest naukowcem, specjalistą, a każdy blog to przede wszystkim miejsce do wyrażania własnych opinii jego autora. Nie mylmy pojęć.
@ZielonyGrzyb
Gratuluję stonowanej opinii!!! Wreszcie pojawił się tu przeciwnik GMO, z którym zapowiada się ciekawa i merytoryczna dyskusja. Bardzo się cieszę. W wolnej chwili przeczytam wpis na pańskim blogu i bardzo chętnie spokojnie, racjonalnie, bez pyskówek i tandetnej retoryki, podyskutuję!
29 lutego o godz. 10:41 549
@MR – po części się z Panem zgadza i stąd moja propozycja.
Nie mam nic przeciwko takiemu dziennikarstwu, ale niech Pan Zalewski zmieni nazwę bloga na „GMOSubiektywnie- dlaczego jestem za GMO”.
Jeśli ktoś używa słowa OBIEKTYWIZM niech przynajmniej rozumie jego znaczenie….
29 lutego o godz. 10:45 550
Skoro pojawił się wątek o tym, że przeciwnicy GMO w Niemczech używają innych argumentów, dorzucę tu swoje trzy grosze na ten temat.
Rozmawiałem trzy miesiące temu o GMO z Niemcem, profesorem z Monachium zajmującym się GMO. I z naszego „czarno-białego” punktu widzenia on był „za, a newet przeciw”. Jest za uprawami GMO i za stosowaniem ich w paszach, uważa to za optymalne rozwiązanie, jednocześnie nie chce mieć GMO w żywności. Nie chce jej jeść, bo mu sie to kojarzy „paszowo”, jako tani surowiec, a on chce jeść wysokiej jakości, organiczne, droższe produkty, wiąże to ze stylem zycia i filozofią. Jednocześnie przyznaje, ze nie ma obiekcji, co do bezpieczenstwa zdrowotnego żywności GMO, ale i tak stara się jadać żywność organiczną. Bo ma taka filozofie życia i żywnienia i stać go. Nie spotkałem sie jeszcze z taka postawą wśród Polaków w stosunku do GMO, bo do żywienia to oczywiście tak. Trudno tego nie respektować. Może tak chcieć/nie chcieć jego prawo, ale nie racjonalizuje swoich wyborów wątłymi argumentami „przeciw”.
@ Łukasz Broniszewski
No litości! Proszę Pana odsyłam Pana do definicji obiektywizmu w wikipedii, może poszerzy sobie Pan horyzonty o nowe pojęcie. To nie powinno boleć
http://portalwiedzy.onet.pl/69530,,,,obiektywizm,haslo.html
To jak tu pisze Wojciech Zalewski mieści sie w tej definicji. Co najwyżej mozna miec uwage, że kiedy pisze o przeciwnikch to jego język sie robi troche dosadny. Ale nic wiecej.
29 lutego o godz. 10:53 552
@ZielonyGrzyb
OK. Przeczytałem Pański wpis na temat GMO.
Kilka uwag krytycznych:
– Pisze Pan, że zasada ostrożności powinna odnosić się do kwestii wpływu GMO na zdrowie człowieka. Nie ma żadnych wiarygodnych badań, które wskazywałyby na istnienie ryzyka dla zdrowia ze strony dotychczas dopuszczonych na rynek roślin transgenicznych. Wbrew temu, co pisze Pan o rzekomo niewielkiej liczbie niezależnych publikacji, takich peer-review artykułów jest w tej chwili ponad 120. Liczba wszystkich publikacji dotyczących biobezpieczeństwa wynosi dziś ponad 430. Do tego warto dodać dwa wielkie raporty Komisji Europejskiej. Poza tym, EFSA bardzo rygorystycznie i skrupulatnie ocenia każdą nową odmianę GMO pod kątem biobezpieczeństwa. Ryzyko jest więc znikome.
– Pisze Pan też o ryzyku związanym z tworzeniem i uwalnianiem do środowiska roślin z wszczepionymi „obcymi” genami. O neiznanych konsekwencjach inegrencji w genom roślin. Pańska organizacja byłaby konsekwentna, gdyby równie ostro lub nawet głośniej protestowała (a tak się nie dzieje) przeciwko tworzeniu odmian roślin metodami mutagenezy radiacyjnej i chemicznej. W porównaniu z metodami inżynierii genetycznej mutageneza to jak przeprowadzanie operacji neurochirurgicznej na otwartym mózgu za pomocą młota pneumatycznego. W tej analogii metody inżynierii genetycznej byłyby skalpelami, laserami i innymi precyzyjnymi narzędziami mikrochirurgicznymi. A mimo to mutagenezę (poza Kanadą) uważa się za konwencjonalną metodę tworzenia roślin. Tymczasem badania wykazały, że zarówno krzyżowanie gatunków, jak i mutageneza wywołują o wiele więcej zmian w genomie rośliny, o trudnych do przewidzenia konsekwencjach, niż transgeneza, czyli wstawianie pojedynczych genów. Ergo – tworzenie odmian roślin precyzyjniejszymi niż dotychczasowe metodami, najdokładniejsze sprawdzanie tych odmian (żadne inne rośliny poza GMO nie są tak skrupulatnie badane) powoduje, że rośliny transgeniczne są bezpieczniejsze niż odmiany konwencjonalne i ekologiczne.
– Pisze Pan, że nie powstają odmiany odporne na susze czy o lepszym składzie z punktu widzenia żywieniowego. Otóż niedawno w USA dopuszczono do upraw właśnie dwie odmiany odporne na susze. W przyszłym roku zaczynie być uprawiany Złoty Ryż (z którym Pańska organizacja tak zajadle walczy). W Australii Greenpeace zniszczył w ubiegłym roku eksperymentalne uprawy pszenicy, która miała mieć lepsze parametry odżywcze (m.in. większą zawartość błonnika) http://www.cosmosmagazine.com/blog/4523/the-sad-sad-demise-greenpeace Dlaczego?
Kwestia przepylenia z upraw GMO do ekologicznych: po pierwsze, czy mógłby Pan podać choć jeden przypadek rolnika skazanego za to, że jego pole zostało przypadkowo PRZYPADKOWO „zanieczyszczone” GMO. Po drugie, np. Niemcy opracowały warunki koegzystencji tych różnych typów upraw. Dlaczego ich nie opracować również w Polsce. Komitet Ochrony Roślin PAN uważa, że mimo rozdrobnienia polskiego rolnictwa jest to możliwe. Po trzecie, jest gwałtem na zdrowym rozsądku nazywanie „skażeniem” upraw ekologicznych, jeśli np. na polu pojawi się mała domieszka kukurydzy BT. Rośliny, która nie wymaga stosowania chemikaliów i sprzyja bioróżnorodności! Na dodatek, toksyna BT jest od dawna stosowana jako oprysk w rolnictwie ekologicznym. Po czwarte: dlaczego nie martwimy się o sytuację odwrotną: zanieczyszczenie uprawy kukurydzy BT odmianą ekologiczną nieodporną na omacnicę prosowiankę?
To szybki komentarz na temat Pańskiego wpisu i zgłaszam gotowość do dalszej dyskusji.
29 lutego o godz. 11:04 553
@BaKoRo:
Na litość! Proszę mi przedstawić z tego bloga choć jeden wpis Pana Zalewskiego, który pokazywałby stanowisko przeciwników GMO.
Jeśli za obiektywizm uznaje Bakaro przedstawianie tylko jednej racji to gratuluję. Jak rozumiem takie media jak „uważam że”, radio maryja, czy byłą Trybunę również traktuje Pan jako wzór Obiektywizmu. 🙂
Powtórzę:
Sama idea SUBIEKTYWNEGO bloga, na którym zaprasza Pan Zalewski przeciwników GMO do dyskusji jest jak najbardziej na miejscu.
Proszę jednak nie używać określenia „obiektywny”. Bardzo proszę….
29 lutego o godz. 11:26 554
@ Łukasz Broniszewski
Oczywiście, że przykłady mediów które Pan podał nie kojarza sie z obiektywizmem. Sa miejscem prezentacji pewnego światopoglądu. Tak samo jak inne media, przez Pana nie wymienione. Różnica polega na tym, że Autor swój subiektywny pogląd, który oczywiście posiada jak każdy z nas, podbiera materiałem źródłowym, który spełnia w wiekszości przypadków kreteria naukowego obiektywzimu. To sa publikacje z recenzowanych czasopism, do ktorych przygniatająca większośc społecznosci naukowej nie zgłasza metodologicznych zastrzeżen, lub raporty organizacji rzadowych lub pozarzadowych, które takie kryteria spełniają. Krotko mówiąc, nie pisze „jestem za, bo tak” tylko pokazuje dlaczego. Jeżeli nie pokazauje emocjonalnych broszurek organizacji które są przeciw to pewnie dlatego, że ma obiekcje to ich obiektywizmu czyli rzetelności w przedstawianiu faktów.
Może sie mylę, ale wydaje mi się, że blog to całść wraz z dyskusją toczącą się na forum. A tam takie linki do żródeł przeciwników są. Autor ich nie wycina, więc daje pole do wypowiedzi przeciwnikom i do podparcia sie ich źródłami. Pomio, że to sie nie zgadza z jego subiektywnym poglądem. No to chyba zachowuje zasady obiektywizmu? Prawda?
A poza tym „nieprawdziwe jest twierdzenie, że prawda leży zawsze po środku”. 🙂
29 lutego o godz. 11:27 555
@Łukasz Broniszewski
Niech Pan jeszcze raz przeczyta (z życzliwością i ze zrozumieniem) te dwa komentarze:
http://gmo.blog.polityka.pl/2012/02/25/kto-zaplaci/#comment-375
http://gmo.blog.polityka.pl/2012/02/29/gmo-box-office-luty/#comment-537
29 lutego o godz. 11:34 556
@berliner
A propos pozwu grupy rolników ekologicznych. Zdaje się, że został odrzucony.
http://gmopundit.blogspot.com/2012/02/big-lie-bites-dust-organic-industry.html
@Łukasz Broniszewski
Zacytuję w odpowiedzi fragment posta BaKoRo Link
„…Brakuje tu Panu wpisów autora „przeciw” GMO? A może autor zgodnie ze swoja widzą i uczciwością zwyczajnie nie może podpisać się żadnym z argumentem przeciw, bo uważa je za nieprawdziwe, albo zbyt uogólniające. Nie przyszło to Panu do głowy?…”
Tak jest moja definicja obiektywizmu.
I proszę już nie drążyć tego tematu. Wszyscy wiemy co Pan sądzi o tym Blogu, nie musimy o tym czytać w co trzecim komentarzu. Taka moja uprzejma prośba do Pana.
Pozdrawiam
@MR
„Po trzecie, jest gwałtem na zdrowym rozsądku nazywanie „skażeniem” upraw ekologicznych, jeśli np. na polu pojawi się mała domieszka kukurydzy BT”
Ciekawi mnie jeszcze jedna kwestia. Czy w ogóle istnieją w naszym kraju uprawy ekologiczne kukurydzy, którym miała by zagrażać odmiana MON810? no chyba, że tradycyjne odmiany nazywamy już „ekologicznymi”, które de facto są mniej ekologiczne od upraw MON810.
29 lutego o godz. 12:19 557
@Wojciech Zalewski
„Ciekawi mnie jeszcze jedna kwestia. Czy w ogóle istnieją w naszym kraju uprawy ekologiczne kukurydzy, którym miała by zagrażać odmiana MON810? no chyba, że tradycyjne odmiany nazywamy już „ekologicznymi”, które de facto są mniej ekologiczne od upraw MON810.”
Panie Wojtku, bingo!!! Sprawdziłem właśnie w aktualnym „Wykazie materiału siewnego, nasion i wegetatywnego materiału nasadzeniowego wyprodukowanego metodami ekologicznymi prowadzonym przez Głównego Inspektora Ochrony Roślin i Nasiennictwa”. Nie ma tam kukurydzy! Chociaż znalazłem strony gospodarstw ekologicznych, które twierdzą, że uprawiają kukurydzę. Moim zdaniem (zgodnie np. ze stroną http://www.bioekspert.waw.pl/) nie powinna ona dostać certyfikatu, bo ten otrzymuje jedynie uprawa, gdzie stosuje się materiał nasienny w powyższej listy.
Czyli w Polsce walcząc z kukurydzą BT, jest się odmianami konwencjonalnymi mniej korzystnymi dla środowiska. I Ale absurd!!!
29 lutego o godz. 12:26 558
@ Zalewski – MR :
Faktycznie nie ma sensu drążyć dalej, skoro autor uznaje siebie jako wyraziciela jedynej prawdy objawionej, a w GMO widzi wyłącznie pozytywy.
W mojej opinii jest to JEDNAK dalekie od obiektywizmu, więc również po raz kolejny poproszę o zmianę nazwy bloga, i nie kalanie dobrego imienia Polityki.
29 lutego o godz. 12:32 559
@Łukasz Broniszewski
„Faktycznie nie ma sensu drążyć dalej, skoro autor uznaje siebie jako wyraziciela jedynej prawdy objawionej, a w GMO widzi wyłącznie pozytywy.”
Jednak nie przeczytał Pan ze zrozumieniem i dalej swoje. Zakończmy naprawdę ten temat, a „Polityka” o swoje dobre imię potrafi troszczyć się sama. Naprawdę.
29 lutego o godz. 12:34 560
@MR
„Czyli w Polsce walcząc z kukurydzą BT, jest się odmianami konwencjonalnymi mniej korzystnymi dla środowiska. I Ale absurd!!!”
Można powiedzieć „standard”. Nie chcę jednak wyjść na mało obiektywną osobę/autora bloga 😉
@Łukasz Broniszewski
„Faktycznie nie ma sensu drążyć dalej…”
Dziękuję za zrozumienie. Pozdrawiam i zachęcam również do komentowania informacji zawartych we wpisie, nie tylko tytułu bloga.
29 lutego o godz. 12:41 561
@MR:
Po kolei:
– po pierwsze prosiłbym o nie utożsamiania moich „wypocin” w jakikolwiek sposób z pozycją Greenpeace – tak samo jak ja nie jestem odpowiedzialny za niedociągnięcia tej organizacji (zwracając uwagę na to, że jestem jej członkiem, liczyłem na stworzenie wrażenia, że nie wszyscy Greenpeace’owcy to „oszołomy”, nic więcej), np. w kwestii roślin modyfikowanych mutagenicznie (który to problem jest dla mnie nowy – dziękuję za informację)
– to, że artykuły są peer-reviewed, nie znaczy, że są niezależne – nie lubię teorii spiskowych, ale z tego co wiem, większość naukowców w tym polu jest finansowana bądź w inny sposób zależna od producentów GMO (co też napisałem na blogu, nie odnosząc się w ogóle do kwestii peer-review), tym samym możnaby wątpić w ich niezależność; co do badań doszukujących się ryzyka konsumpcji roślin transgenicznych, jako laik niestety nie jestem w stanie ocenić, czy np. Pusztai to rzeczywiście hochsztapler, czy też nie;
– do pewnego stopnia rację ma berliner: wiele technologii/wynalazków uchodziło za bezpieczne – do czasu (energia atomowa, azbest, tytoń etc.); moim zdaniem prawdopodobieństwo, że tak może być z GMO, wystarcza, aby uzasadnić daleko idącą ostrożność (włącznie z kompletną rezygnacją z tej technologii);
– Pisze Pan, że nie powstają odmiany odporne na susze czy o lepszym składzie z punktu widzenia żywieniowego. O ile dobrze pamiętam, napisałem jedynie, że nie ma jeszcze takowych na rynku, a tym samym nie są sprawdzone w warunkach „bojowych” – i to podtrzymuję;
– zy mógłby Pan podać choć jeden przypadek rolnika skazanego za to, że jego pole zostało przypadkowo PRZYPADKOWO „zanieczyszczone” GMO Chodziło mi o Percy Schneidera. Po przeczytaniu artykułu M. Rotkiewicza mam wątpliwości, czy to był dobry argument;
– Niemcy opracowały warunki koegzystencji tych różnych typów upraw Dotychczas nie miały okazji sprawdzić, czy funkcjonują (w co wątpię), ponieważ w całych Niemczech uprawia się jedynie ok. 10 ha Amflory;
– Rośliny, która (…) sprzyja bioróżnorodności! Co do tego mam wątpliwości.
Jeśliby ktoś jeszcze chciał dyskutować o moim wpisie, proponowałbym przenieść tę dyskusję na mój blog – choćby z tej racji, że gubię się przy takiej ilości komentarzy na inny temat;-)
29 lutego o godz. 13:03 562
@ZielonyGrzyb
Pozwolę sobie w krótkich słowach „wtrącić się w dyskusję”
„liczyłem na stworzenie wrażenia, że nie wszyscy Greenpeace’owcy to „oszołomy”, nic więcej”
Udało się to Panu. I liczymy na obecność takich osób w dyskusji.
„że artykuły są peer-reviewed, nie znaczy, że są niezależne”
Oczywiście. Chodzi o samą ideę, że podlegają weryfikacji przez recenzentów, którzy stwierdzają czy można uznać je za prawidłowo i merytorycznie poprawnie przeprowadzone. Co również nie oznacza, że są od razu wyznacznikiem prawdy. Bo się zdarzają publikacje, które „przechodzą”, choć być może czasem nie powinny. Wbrew pozorom badania np. Seraliniego, który publikuje w niezłych czasopismach, nie są jednoznacznym dowodem szkodliwości białka Bt, czy GMO, o czym on sam w tych publikacjach pisze! Czasem wycięga rownież za daleko idące wnioski, o co zazwyczaj spotyka go krytyka, a nie za sposób przeprowadzenia eksperymentu.
„większość naukowców w tym polu jest finansowana bądź w inny sposób zależna od producentów GMO”
Nie mogę się z tym zgodzić, choćby z obserwacji naszego „podwórka”. Co więcej wszędzie mówi się aby badania były jak najbardziej innowacyjne, że jest małe przełożenie badań na produkty, kiepska współpraca między naukowcami a firmami. To jak w końcu ma to się odbywać? Mamy przekazywać wyniki badań dla przemysłu czy nie?:)
„wiele technologii/wynalazków uchodziło za bezpieczne – do czasu”
Technologia sama w sobie nie stwarza żadnego zagrożenia. A na pewno nie większe niż krzyżowanie czy mutageneza. Dlatego do każdej odmiany GMO należy podchodzić indywidualnie, tak samo jak nie można powiedzieć, że wszystkie grzyby są trujące, bo są gatunki śmiertelne. Już nie chciałem wcześniej pisać o tym tytoniu, ale chodzi o roślinę? Czy o produkt? Bo jeśli o roślinę, to jaka w tym jej wina?
„Dotychczas nie miały okazji sprawdzić, czy funkcjonują (w co wątpię)”
Warto również pamiętać o tym, że ziemniak rozmnaża się przez sadzeniaki, wiec się nie „przepyli”.
„Co do tego mam wątpliwości.”
Badania niemieckie o tym mówią. Ale nawet na logikę. Przy uprawie MON810 nie stosujemy mało skutecznego oprysku przeciw omacnicy. Wiec giną tylko szkodniki, które ją jedzą, pozostałe owady nie są narażona na działanie pestycydu. Rolnik po polu mniej jeździ traktorem, więc i mniej mechanicznie zabije owadów. Gleba nie ulega tak szybkiej erozji, bo i chemii mniej, i rolnik mniej jeździ, więc i organizmy w niej żyjące są w lepszej formie. Ad do tego mniejsze zużycie paliwa, mniejsza emisja gazów cieplarnianych.
29 lutego o godz. 13:09 563
BaKoRo
29 lutego o godz. 10:45
„Nie spotkałem sie jeszcze z taka postawą wśród Polaków w stosunku do GMO”
Wypraszam sobię:) właśnie taką postawę prezentuję.
Różnica między mną a profesorem polega na tym, że ja bym tym co im wszysko jedno co jedzą i rolnikom produkowania GMO nie ograniczał administracyjnie.
29 lutego o godz. 13:14 564
Ale nawet na logikę.
Dobrze, to moja lepsza strona, jako że specjalistą nie jestem. Co z długookresowym wpływem zaburzeń w łańcuchu pokarmowym danego ekosystemu (właśnie przez usunięcie z niego jednego – i tylko jednego – gatunku)? Abstrahując od tego, że, jak mi się wydaje, największy sens GMO ma w monokulturach (ponieważ w mniej intensywnych systemach uprawy można zapobiec wielu problemom w mniej inwazyjny sposób – np. przez cross-cropping), których efekty na bioróżnorodność, jakość gleby etc. są jednoznacznie negatywne.
Nie mogę się z tym zgodzić.
A nie jest tak, że duża część samych badań często jest współfinansowana przez koncerny? Tudzież (o czym też słyszałem) że badania są możliwe tylko jeśli ma się dostęp do nasion – a od tego koncerny je sprzedające mogą potencjalnie „odciąć” niewygodnych naukowców? Zaznaczę, że pytam, bo nie wiem. Staram się zweryfikować argumenty, które słyszałem od „swoich”.
ziemniak rozmnaża się przez sadzeniaki, wiec się nie „przepyli”.
Oczywiście. Ziemniaki to nieco inna kwestia.
29 lutego o godz. 13:31 565
@ZielonyGrzyb
„właśnie przez usunięcie z niego jednego – i tylko jednego – gatunku”
No ale czy wcześniej go nie usuwaliśmy (chemią)? Zresztą sam ekosystem nie jest niczym trwałym, tak jak ewoluują gatunki, tak i zmienia się ekosystem. Szybko się dostosowuje. Warto tez zastanowić się nad jednym, czy i ile gatunków istnieje, egzystuje tylko dzięki temu, że uprawiamy rośliny, które są najsztuczniejszym typem ekosystemu stworzonego przez człowieka. Czy omacnica żyłaby w Polsce gdyby nie uprawy kukurydzy (od razu zaznaczam, że nie znam biologii tego owada)? Przecież kukurydza w Polsce jest u nas na dużą skalę uprawiana od lat chyba 80-90, wcześniej jej nie było. Wpływ upraw GMO, czy nie-GMO jest zawsze istotny i zmienny. Powstają nowe patogeny, inne znikają system jest bardzo dynamiczny. A co jeśli uda nam się wyhodować roślinę odporna na omacnicę tradycyjnymi metodami, wtedy już jest OK? Każde z tych moich pytań można rozwijać, to tylko takie „na szybko” refleksje.
Coś o Omacnicy. Szczególnie tekst o zwalczaniu.
„A nie jest tak, że duża część samych badań często jest współfinansowana przez koncerny?”
Są takie badania, ale nie powiedziałbym że to większość czy duża część, uważam wrecz że jest to mniejszosć prac (choć statystyk nie prowadzę, być może czas zacząć). Szczególnie większe opracowania i raporty.
„Tudzież (o czym też słyszałem) że badania są możliwe tylko jeśli ma się dostęp do nasion – a od tego koncerny je sprzedające mogą potencjalnie „odciąć” niewygodnych naukowców?”
Tak była taka głośna sprawa, moim zdaniem rozdmuchana. Szczegółów nie znam. Jednak chodziło o to, że grupa naukowców zaprotestowała przeciw „rygorystycznym” warunkom udostępniania nasion przez Monsanto. Firma trochę chciała się zabezpieczyć przed zbyt szerokim rozpowszechnianiem nasion na zasadzie, „ja robię badania wiec mi daj”. Nie chcieli aby ktoś bez licencji np. próbował wytwarzać własne odmiany. Po proteście zasady troszkę się zmieniły i obecnie nie słyszałem by ten problem nadal istniał. Ja tak tę sytuację zapamiętałem. Może jak poszperam i okaże się, że w czymś pomyliłem to sprostuję.
29 lutego o godz. 13:42 566
I ja chciałabym wtrącić swoje 3 grosze. I choć ja też nie jestem przeciwnikiem GMO, to zdecydowanie nie jestem zwolennikiem GMO w Polsce.
Przyznam się, że nie chciało mi się przeczytać wszystkich zamieszczonych materiałów, ale zaciekawił mnie tekst o genetycznie modyfikowanej kukurydzy MON810 gdzie stoi: „Badacze wskazują również na mniejszy stopień erozji gleby oraz wzrost żyzności gleby.” – w rzeczywistości chodzi o jej zachowanie (conserve soil fertility) więc proszę nie koloryzować.
Dalej: „jej uprawa korzystnie wpływa na środowisko, dzięki zwiększeniu bioróżnorodności na polach, na których jest uprawiana.” Wydaje mi się, że jest to co najmniej górnolotne sformułowanie i prawdziwe jedynie w wąskim marginesie przypadków. Należy pamiętać, że w przypadku wprowadzenia upraw GMO w Polsce wzrośnie areał upraw monokulturowych, co oczywiście jest zabójcze dla tzw bioróżnorodności.
Ze swojej strony, to uważam że współczesne GMO powinno być stosowane jedynie w regionach niedoboru żywności. W Polsce zwiększyłaby ona wprawdzie zyski rolników, ale także podniosła by nakłady które rolnik musiałby ponieść, co w sposób oczywisty faworyzuje rolników bogatych.
Należy także pamiętać o różnicy pomiędzy warunkami laboratoryjnymi a „żywym” ekosystemem. Wprowadzając do ekosystemu obcą substancję np. toksyczną dla wybranych owadów, w rzeczywistości prowadzimy mutagenezę indukowaną – z tą różnicą w porównaniu do warunków labolatoryjnych, nie tylko nie wiemy jaki będzie ewentualny negatywny efekt tych działań, ale także istnieje ryzyko, że nie będziemy wstanie go zniwelować. Może mi ktoś zarzucić, że ryzyko wystąpienia poważnego zagrożenia jest niskie, ale proszę to uznać za moją odpowiedź na wątpliwości autora dlaczego „Minister mówi, żeby nie uprawiać GMO bo szkodzi, ale importować możemy bo… nie szkodzi„.
29 lutego o godz. 13:51 567
@ZielonyGrzyb
Może żeby dokończyć ten wątek wpiszę to tutaj, a nie na Pańskim blogu:
– przepraszam, że potraktowałem Pana jak rzecznika Greenpeace; rzeczywiście zaznaczył Pan wyraźnie, że nie zgadza się ze wszystkim, co robi/uważa Pańska organizacja;
– może nie wyraziłem się dość precyzyjnie – w tej chwili jest ponad 120 publikacji powstałych dzięki niezależnym funduszom i napisanych przez niezależnych naukowców http://www.biofortified.org/genera/studies-for-genera/independent-funding/ Ale publikacji na ten temat w ogóle jest znacznie więcej: http://gmopundit.blogspot.com/p/410-published-safety-assessments-on-gm.html
– cieszę się, że nie przechodzi Pan do porządku dziennego nad wątpliwościami, co do historii Percy Schmeisera – gdyby interesował bardziej Pana ten temat, to polecam: http://gmopundit.blogspot.com/2005/11/percy-schmeiser-and-seed-cleaners.html
http://archives.cbc.ca/science_technology/biotechnology/clips/11001/
No i oczywiście można zweryfikować informacje z artykułu w Polityce przeglądając uzasadnienia wyroków sądowych z Kanady
– jest dla mnie nieracjonalne postulowanie rezygnacji z technologii GMO przy jednoczesnym dopuszczaniu mutagenezy czy krzyżówek, które są technologiami o potencjalnie znacznie bardziej ryzykownych skutkach (dodam, że w tej chwili uprawia się na świecie ok. 2000 (dwóch tysięcy) odmian powstałych właśnie na drodze mutagenezy). W świetle dotychczasowych badań uznawanie GMO za niebezpieczne jest zupełnie nieuzasadnione;
– co do stref buforowych – w Niemczech przepisy te nie zostały wzięte z sufitu, ale powstały na podstawie badań; a że ich nie wprowadzono, bo zdaje się jest moratorium na kukurydzę BT, to już inna historia; rzeczywiście wymagają sprawdzenia, czy działają. Ale nadal podtrzymuję opinię, że mówienie o zanieczyszczeniu gwałci rozsądek…
– nie chcę otwierać nowego wątku dyskusji, ale energetyka jądrowa to jedna z najbezpieczniejszych i proekologicznych form wytwarzania energii, jakimi dziś dysponujemy
Jeszcze raz powtórzę – ogromnie cieszę się z Pańskiego udziału w dyskusji i jestem pod wrażeniem przyjmowanej przez Pana racjonalnej i kulturalnej postawy! Piszę to ponownie, ponieważ po wielokrotnych oskarżeniach o branie łapówek, bycie agentem etc. Pańska wypowiedź, człowieka związanego z Greenpeace, to jak łyk świeżego powietrza… Po prostu dziękuję.
29 lutego o godz. 13:56 568
@Agnieszka
„w rzeczywistości chodzi o jej zachowanie (conserve soil fertility) więc proszę nie koloryzować.”
Zgadzam się, powiedzmy że nie jest łatwo przetłumaczyć zwrot „Conserve soil fertility” tak by był „zrozumiały”. Bo jak to ująć, „zachowanie żyzności gleby”? Oczywiście nie miałem na myśli wzrostu żyzności z powodu uprawy MON810, ale w porównaniu do konwencjonalnych upraw. Ale dzięki za zwrócenie uwagi, postaram się to przeprawić.
„Należy pamiętać, że w przypadku wprowadzenia upraw GMO w Polsce wzrośnie areał upraw monokulturowych, co oczywiście jest zabójcze dla tzw bioróżnorodności.”
Pani pisze o bioróżnorodności gatunków uprawnych. Co od zawsze było, jest i będzie problemem rolnictwa. Dlatego warto by rozwijać rodzime odmiany GMO, czy to na licencji od Monsanto czy własne. W raporcie chodziło natomiast o wzrost bioróżnorodności na polu ale wśród gatunków je zamieszkujących, np. owadów.
29 lutego o godz. 14:00 569
@Agnieszka
Ależ ta substancja (toksyna BT) już jest w ekosystemie, tylko w komórkach bakterii. Wprowadzamy ją do ekosystemu również opryskując (w rolnictwie ekologicznym) uprawy. Czy to jest niebezpieczne? Jeśli Niemcy (a przecież nie tylko oni) przez 25 lat nie zaobserwowali negatywnych skutków, to nie bardzo rozumiem, co mogłoby być lepszym dowodem, że ryzyko jest skrajnie niskie?
Nie sądzę, choć oczywiście wymagałoby to dokładnego policzenia, że droższy materiał siewny kukurydzy faworyzuje bogatszych rolników. Doświadczenia z innych krajów temu przeczą, o czym pisał Pan Wojtek.
29 lutego o godz. 14:36 571
Moje zdanie jest takie, że dalsze brnięcie Polski i innych krajów UE w, że tak to nazwę „walkę z GMO” skończy się niestety tym, iż staniemy się rolniczym skansenem świata, a kraje rozwijające położą nasze rolnictwo na łopatki. Będziemy się oczywiście bronić cłami i innymi administracyjnymi metodami, ale ostatecznie tylko na tym będziemy tracić nic nie zyskując w zamian poza dobrym samopoczuciem, że „jesteśmy czyści od manipulacji genetycznych”. Życzę politykom, zwłaszcza z PSL, szybkiego opamiętania się.
29 lutego o godz. 14:44 572
@fifi
„Życzę politykom, zwłaszcza z PSL, szybkiego opamiętania się.”
Politycy PSL (zwłaszcza z PSL), doskonale wiedzą jak zakończy się „walka z GMO”, wiem to ze źródła. Jednak nie zrobią nić przeciw 70% społeczeństwa.
29 lutego o godz. 16:12 574
Właśnie tutaj jest pies pogrzebany – uprawy monokulturowe powodują skrajne ograniczenie bioróżnorodności nie tylko w obrębie roślin uprawnych ale w całym lokalnym ekosystemie. Polska puki co jest wspaniałym skansenem gdzie tą bioróżnorodność mamy dużą i ja osobiście marzę o tym aby tak zostało.
Co do toksyny BT: Tradycyjnie stosowanie dobrej praktyki rolniczej zapobiega między innymi nabywaniu odporności na pestycydy. Zaleca się tutaj przede wszystkim odpowiednie zmianowanie oraz stosowanie naprzemienne różnych środków ochrony roślin. W przypadku kiedy roślina uprawna zawiera w sobie pestycyd, to nie ma mowy o żadnych metodach zapobiegania nabieraniu odporności przez (dajmy na to) szkodnika. Z tego co mi wiadomo, to (w USA?) ewolucja już sobie poradziła z tym problemem.
Reasumując, nie jestem w 100% przeciw, ale wydaje mi się że istnieją dużo lepsze kierunki rozwoju dla Polski niż GMO. Najlepszym moim zdaniem jest wspominany wyżej „skansen” – który produkuje z korzyścią dla przyrody, dobrej jakości żywność (co z tego co mi wiadomo w UE zawsze było w cenie). Zwłaszcza, że jeśli chodzi o mniej opłacalne (ale za to dające zatrudnienie zdecydowanie większej ilości osób) tzw rolnictwo ekologiczne – to w zakresie ochrony roślin jest jeszcze dużo do powiedzenia.
29 lutego o godz. 16:39 575
@MR:
nie chcę otwierać nowego wątku dyskusji, ale energetyka jądrowa to jedna z najbezpieczniejszych i proekologicznych form wytwarzania energii, jakimi dziś dysponujemy
Tę dyskusję możemy spokojnie przenieść na mój blog, np. tutaj, cobym nie musiał off-topic wytaczać swoich argumentów przeciw Pana tezie.
ogromnie cieszę się z Pańskiego udziału w dyskusji i jestem pod wrażeniem przyjmowanej przez Pana racjonalnej i kulturalnej postawy!
Dziękuję. Miałem już od jakiegoś czasu po dziurki w nosie „dyskusji” na tematy „ekologiczne”, które opierają się często prawie wyłącznie na argumentach ad personam – czy to na temat GMO, czy zmian klimatu, czy na jakikolwiek inny.
29 lutego o godz. 17:13 576
@Agnieszka
„Polska puki co jest wspaniałym skansenem gdzie tą bioróżnorodność mamy dużą i ja osobiście marzę o tym aby tak zostało.”
Widzę, że Pani orientuje się w tematach rolniczych. Myśle, że dobrze Pani wie, że zdanie powyższe pozostanie „marzeniem”. I nie jest to problem związany z GMO. Faktem jest, że małe gospodarstwa znikają i będą znikać Link. Taka jest obecnie specyfika rolnictwa, które stało sie rolnictwiem towarowym.
„Najlepszym moim zdaniem jest wspominany wyżej „skansen”
W związku z powyższym. Czy będziemy uprawiać GMO czy nie, nie uchroni nas przed rolnictwem towarowym, wielkopowierzchniowym oraz monokulturowym. Po prostu małe gospodarstwa są nieopłacalne. Obecnie rolnictwo ekologiczne zajmuje ile, 3% pow użytków rolnych. Myśle, że więcej jak 10-20% nigdy nie przekroczy. Rolnictwo ekologiczne ok, rozwijajmy to. To nie tylko żywnosć dla ludzi (Choć są badania które pokazują, że taka żywnosć nie równi się niczym od tradycyjnych upraw), ale również zachowanie bioróżnorodności, o którą Pani postuluje.
Własnie dzieki rozwojowi rolnictwa ekologicznego towarzyszącemgo rolnictwu rowarowemu (z którego nie możemy zrezygnować). A jeśli te towarowe rolnictwo ma być oparte na GMO, które jest bardziej przyjazne środowisku oraz zdrowiu (np. mniejsza ilosć mykotoksyn) to dlaczego nie? Jak pokazuje przykład Hiszpanii, koegzystencja jest możliwa. Rolnictwo ekologiczne ma sie dobrze i nie upadło.
„W przypadku kiedy roślina uprawna zawiera w sobie pestycyd, to nie ma mowy o żadnych metodach zapobiegania nabieraniu odporności przez (dajmy na to) szkodnika.”
Są takie techniki, częciowo tradycyjne a częściowo nowe. Na przykład stosowanie technologii upraw z tzw. „uchodźcami” (refugees). Chodzi o to, że wysiewa się na polu również nasiona tradycyjnej uprawy, która nie jest odporna na szkodnika, na której mogą żerować larwy. Dzięki czemu nawet jesli pojawi się osobnik odporny na białko Bt, to przewaga osobników bez odporności powoduje, że jego geny nie są, lub w bardzo małym stopniu przekazywane są potomstwu.
Druga możliwosć to tzw. „stacki”. Czyli rośliny zawierajacą dwie różne wersje białka Bt (lub więcej), bo jak Pani wie jest cała rodzina genów (białek) Cry. Nawet jeśli na pierwsze szkodnik się uodparnia, to na drugie nie jest odporny. Oczywiscie stopień odpornosci może być różny. Oczywiście mogą pojawiać się odporne osobniki, również słyszałem już o takich owadach.
Dzieki edukacji rolników oraz prowadzeniu upraw, z zachowaniem odpowiednich technik, można wiele lat korzystać z odmian GMO.
Zresztą walka ze szkodnikami to niekończąca się wojna, zapewne Pani o tym wie. Czy to uprawy tradycyjne, czy GMO.
29 lutego o godz. 19:13 577
Olśniło mnie (chyba). MR = Marcin Rotkiewicz, nieprawdaż?
1 marca o godz. 8:30 578
Na dwoje babka wróżyła :-))
1 marca o godz. 8:50 579
@ZielonyGrzyb @Wojciech Zalewski
„Tak była taka głośna sprawa, moim zdaniem rozdmuchana. Szczegółów nie znam. Jednak chodziło o to, że grupa naukowców zaprotestowała przeciw „rygorystycznym” warunkom udostępniania nasion przez Monsanto…”
Jakis czas temu dokladnie przyjrzalem sie tej sprawie. Wszystko zaczelo sie od dosc jednostronnej publikacji na lamach „Scientific American”. Pozniej sprawe podchwycila Emily Waltz, dziennikarka wspolpracujaca z „Nature Biotechnology” i napisala dwa artykuly. O co chodzilo w calej tej „aferze” i jaki miala wymiar? Otoz protest dotyczyl USA i wsytapilo z nim zaledwie 26 naukowcow, glownie entomologow, ktorym nie podobalo sie dosc restrykcyjne podejscie Monasanto do udostepniania materialu siewnego do badan oraz szczegolow technicznych. Jak pisze Waltz problem byl jednak ograniczony i zostal szybko rozwiazany. Sprawa oczywicie byla rozdmuchana przez przeciwnikow GMO.
Osobom chcacym zweryfikowac to, co tu napisalem lub po prostu ciekwaym, jak to bylo, podaje linki do zrodel:
http://www.scientificamerican.com/article.cfm?id=do-seed-companies-control-gm-crop-research
http://www.emilywaltz.com/Biotech_crop_research_restrictions_Oct_2009.pdf
http://www.emilywaltz.com/News_briefs_10_Oct_Monsanto.pdf
http://www.biofortified.org/2010/11/scientific-background-report-on-maize-mon810/
1 marca o godz. 12:42 580
Dla znających angielski:
pojawiło się już omówienie najnowszej „produkcji” słynnego prof. Seraliniego, o której pisał nasz Gospodarz. Jednym z autorów artykułu w „Forbes” jest wybitny specjalista prof. Bruce Chassy z University of Illinois. Polecam gorąco!
http://www.forbes.com/sites/henrymiller/2012/02/22/the-science-of-things-that-arent-so/
1 marca o godz. 13:46 581
Dostałem wiadomość
”Mamy małe zwycięstwo. Dzisiaj odbyło się pierwsze czytanie propozycji ustawy o nasiennictwie przedstawionej przez Pana Prezydenta. Kluby Prawo i Sprawiedliwość, Solidarna Polska, Ruch Palikota i Sojusz Lewicy Demokratycznej opowiedziały się przeciwko tej wersji ustawy domagając się jej odrzucenia lub wprowadzenia koniecznych zmian, które ją uszczelnią/nie dopuszczą upraw GMO w Polsce. Wielu posłów powoływało się na materiały, które otrzymali od nas, domagali się szerokich i prawdziwych konsultacji społecznych oraz wykorzystania narzędzi prawnych istniejących w UE w celu wprowadzenia zakazu upraw GMO. JEST WIĘC TERAZ NIEZWYKŁA SZANSA NA WYMUSZENIE TAKIEGO ZAKAZU.
Konieczna jest mobilizacja i zwiększenie nacisku na posłów bowiem głosowanie nad wyżej wspomnianą ustawą będzie już w piątek.”
Czuj duch. GMO nadchodzi. Zwierajmy szeregi, by dać odpór lobbystom GMO.
1 marca o godz. 13:49 582
@Stary Polak z PRL-u
„jest więc teraz niezwykła szansa na WYMUSZENIE takiego zakazu.”
Otóż to. Dobrze, że wprost piszą o co im chodzi.
1 marca o godz. 14:50 583
No właśnie, zero hipokryzji i bajerów o „obiektywności”. Są szczerze subiektywni, przyznają sie do tego. Chwała im za to, że jak to czujnie ocenia nasz Gospodarz – ” …że wprost piszą o co im chodzi”. Podzielam tę opinię.
1 marca o godz. 15:29 584
@Stary Polak z PRL-u @Nemer
„Tylko dwie rzeczy są nieskończone: Wszechświat oraz ludzka głupota, choć nie jestem pewien co do tej pierwszej”
Albert Einstein
2 marca o godz. 7:38 587
Wojciech Zalewski
Dziś rano w Tokfm redaktor Żakowski, niby obiektywnie podgrzał atmosferę niechętna modernizacji.
Powiedział, że kiedyś co prawda niechętny GMO nie był, ale teraz jakoby nowe fakty wypłynęły i sprawa nie jest już taka oczywista.
Może by Pan się skontaktował z redakcją i poprosił, żeby pana zaprosili na rozmowę, to bardzo otwarta na świat i na idee rozgłośnia, może jakąś debatę im się będzie chciało zorganizować bo to medialny temat? Bo rzeczywiście, jak się sprawie przyjrzałem, to zamkną nas ci populistyczni politycy w jakimś skansenie technologicznym.
Nasza mentalność, wynik wielowiekowej ewolucji wspaniale nas organizuje i wyzwala pasje w zwalczaniu wszystkiego, od GMO po bar na rogu ulicy, słabo nas organizuje za czymś, zwłaszcza nowoczesnym. Chyba trzeba to próbować przełamać choć to długi proces.
Przeciwników nic nie przekona, bo oni i tak wiedzą lepiej, brak dowodów to dowód na ich zniszczenie jak mawiał klasyk , ale jest cała rzesza ludzi nie poinformowanych którzy są niechętni nowym technologiom których zdanie można zmienić. Bo skoro do dotąd ich nie było i było dobrze to po co nam? Na wszelki wypadek będę przeciw. To normalne, decyzja na nie, nie wiąże się z odpowiedzialnością, a na tak, tak. Może się okazać, że za jakimś gównem się opowiedzieliśmy i na głupków wyjdziemy w swoich oczach.
2 marca o godz. 9:39 588
@parker
„…ale teraz jakoby nowe fakty wypłynęły i sprawa nie jest już taka oczywista.”
Przecież to standardowy tekst. Co chwila słyszymy o nowych „faktach” itd. Szkoda, że nie wspomniał o jakie dokładnie „fakty” chodzi.
„Może by Pan się skontaktował z redakcją i poprosił, żeby pana zaprosili na rozmowę,…”
Z całym szacunkiem, ale raczej nie jestem typem osoby, która się „naprasza”. Rozumiem Pana intencje, ale w ten sposób to powinienem nie tylko do tego Radia pójść i poprosić o stworzenie jakiejś debaty. Czasem zdarzają się takie audycje, np. w Polskim Radiu, jednak ich efekt niestety jest mizerny. Najlepiej to byłoby chyba wejść na budynek Ministerstwa Środowiska, tak jak zrobili to przeciwnicy i zacząć histeryzować, że „Chcemy GMO”, tak by telewizja tym się zainteresowała. Nikogo w TV nie interesuje prowadzenie debaty, itp. To nie jest chwytliwy News, a zabiera tylko czas antenowy 🙂 Co nie zmienia faktu, że nie należy tego typu akcji, działalności prowadzić.
„Chyba trzeba to próbować przełamać choć to długi proces.”
Zdaję sobie z tego sprawę, po to między innymi jest ten blog. Niestety nie rozdwoję się, itd. 🙂
2 marca o godz. 12:01 589
Tak, ma Pan rację, z tym napraszaniem się to nie jest chyba najlepszy pomysł.
Pozostaje liczyć, że ktoś w redakcji wpadnie na to samemu. Sprawa budzi emocje w społeczeństwie więc może..
Napiszę do nich i spróbuję zainspirować
9 marca o godz. 8:16 748
Witam i już gratuluję bloga.
Proszę nie dawać się bezmyślnym wyznawcom „prawda leży pośrodku”, „szwagier kuzynki powiedział, więc to musi być prawda” oraz „COŚ musi być na rzeczy”.
To są typowe memy ludzi o słabym umyśle w Polsce.
Człowiek inteligentny wie, że prawda nigdy nie leży dokładnie pośrodku (w dodatku pośrodku właściwie czego?), a często obok tego hipotetycznego środka nigdy nie stała.
Podstawą musi być metoda naukowa oraz sceptycyzm: tak wobec finansowania np. korporacyjnego, jak i wymysłów najróżniejszej alt-medowej i pseudonaukowej oszołomerii.
Życzę powodzenia i będę wpadał poczytać. 🙂
11 marca o godz. 16:30 773
„Choć są badania które pokazują, że taka (ekologiczna) żywnosć nie równi się niczym od tradycyjnych upraw”
To się zirytowałam, jak to się nie różni? Oczywiście, że się różni: nie zawiera resztek pestycydów, antybiotyków i hormonów. Nie chce mi się wierzyć, że wierzy Pan argumentom typu: krowy wyprodukowane obydwoma sposobami mają po 4 nogi, więc się nie różnią.
„Obecnie rolnictwo ekologiczne zajmuje ile, 3% pow użytków rolnych.” – Certyfikowane tak, ale połowa drobnych sprzedawców na targu w moim mieście to również rolnicy ekologiczni.
Faktem oczywistym jest natomiast, że wielu drobnych rolników (dostawców) wpływa na większe zróżnicowanie dostarczanych warzyw na rynek. Są one dobrej jakości, ponieważ od utrzymania klienta zależy ich być albo nie być. Nie wiem, czy Pan kupuje owoce/warzywa w supermarketach? Polecam się przejść czasem na jakiś targ w małej mieścinie porównać jakość oferowanych tam płodów rolnych. Z punktu widzenia konsumenta zachowanie obecnej sytuacji jest znacznie lepszym rozwiązaniem. Konsument nic nie zyskuje na GMO, a z tego co mi wiadomo, to już teraz w kilku krajach UE zboże (ze względu na niskie ceny) służy jako materiał opałowy. Nie wiem skąd więc ten zapał żeby wprowadzać jeszcze GMO, przecież w Europie nikt nie umiera z głodu.
29 marca o godz. 20:37 1080
Wojciech Zalewski w swoim blogu przedstawia to, co się dzieje wokół GMO w następujący sposób. Z jednej strony są eksperci, a z drugiej ignoranci lub populistyczni ekolodzy (głównie z Greenpeace). Biolog molekularny wprowadza skomplikowany żargon naukowy, przekonując nas, że wszystko się sprowadza do kwestii naukowych, wierząc, że jeśli ignoranci zrozumieją nieco jego dziedzinę, to wszyscy polubimy GMO.
Spróbujmy przeanalizować jaka wizja świata wyłania się z przedstawionych przez Zalewskiego argumentów. Otóż rolnictwo to taki sam typ produkcji jak każdy inny. Najlepsze gospodarstwa rolne, to te wielkie, stosujące nowoczesne technologie, nastawione na wydajną produkcję. W myśl tej logiki gospodarstwa powinny być co najmniej kilkuset hektarowe i wyspecjalizowane. Naturalnie wielkie korporacje powinny dostarczać tym gospodarstwom technologie (w tym nowe odmiany roślin i zwierząt) oraz odbierać ich produkcję. Małe gospodarstwa są skazane na śmierć, a kto się nie przyłączy do zmian ten zginie (there is no alternative). Wyłania się więc wizja polityczna polegająca na utrzymaniu status quo.
Kapitalizm jest obecnie w swojej szczytowej fazie rozwoju. Mimo tego nie udało się rozwiązać tak podstawowych problemów świata jak nędza i głód. Co więcej wiele wskazuje na to, że kapitalizm w swej obecnej formie, z korporacjami transnarodowymi jako głównymi aktorami, nie jest zainteresowany ich rozwiązaniem. Dlatego wielu ludzi,dostrzega potrzebę innych rozwiązań politycznych dla świata.
Produkcja roślin modyfikowanych genetycznie wpisuje się w logikę działań wielkich korporacji i jest odrzucana przez wielu w całym pakiecie. Zalewski próbuje oddzielić kwestię GMO od kwestii skutków działalności korporacji na świecie, jednak dla wielu z nas te kwestie się łączą. On widzi GMO w szerszej perspektywie swojej wiedzy biologa molekularnego, my widzimy GMO w szerszej perspektywie politycznej.
Żyjemy w społeczeństwie ryzyka. Zagraża nam dziura ozonowa, tytoń, globalne ocieplenie a teraz GMO. W każdym z tych przypadków mamy do czynienia z dyskursem eksperckim mówiącym, że problemu nie ma. Z czasem dopiero okazuje się, że problem jednak jest i to znaczny. Wielu ludzi zastanawia się dlaczego teraz miałaby uwierzyć eksperckim zapowiedziom, że wszystko jest w porządku.
Nie da się oddzielić dyskusji nad GMO od dyskusji o globalnym ładzie. Dlatego ten blog niczego nie wyjaśnia, tylko zaciemnia. Zalewski i ludzie, którzy piszą pod jego blogiem mówią innymi językami.
29 marca o godz. 21:14 1081
@SzymonGołąb
„…jaka wizja świata wyłania się z przedstawionych przez Zalewskiego argumentów. Otóż rolnictwo to taki sam typ produkcji jak każdy inny.”
Nie przypominam sobie abym tak pisał… Ale niech Pan sobie zda z tego sprawę, że dzisiejsze rolnictwo, również te bez GMO, to produkcja przede wszystkim towarowa. To nie „rolnictwo” decyduje o tym jaka jest forma upraw, ale my konsumenci. System uprawy i technologia od zawsze, stara się jedynie sprostać naszym wymaganiom.
„Najlepsze gospodarstwa rolne, to te wielkie, stosujące nowoczesne technologie, nastawione na wydajną produkcję.”
Również tego nigdzie nie napisałem. Ale jeśli się zastanowić to co w tym złego? I znów, należy się zastanowić dlaczego tego typu gospodarstwa powstają.
„W myśl tej logiki gospodarstwa powinny być co najmniej kilkuset hektarowe i wyspecjalizowane.”
Nigdzie tego nie napisałem, wręcz przeciwnie, uważam że małe gospodarstwa ekologiczne mogą i będą odgrywać istotną funkcję w rolnictwie.
„Naturalnie wielkie korporacje powinny dostarczać tym gospodarstwom technologie…”
Nigdzie tego nie napisałem. Sam uważam, ze monopolizacja rynku to nic dobrego. Należy jednak się zastanowić dlaczego pewne firmy stać na tworzenie i wprowadzanie GMO do upraw, a innych (mniejszych) nie stać…
„Małe gospodarstwa są skazane na śmierć”
Wręcz przeciwnie. Jak pokazuje przykład USA, rolnictwo ekologiczne ma się świetnie i wręcz się rozwija, mimo ogromnych powierzchni upraw GMO.
„Mimo tego nie udało się rozwiązać tak podstawowych problemów świata jak nędza i głód.”
Myślę, że jeśli bardziej orientowałby się Pan w kwestiach rolnictwa w Azji i Afryce, to zapewne wiedziałby Pan, że jest coraz lepiej. Powstaje wiele programów wsparcia rolnictwa biednych krajów, tak by stały się samowystarczalne, również w oparciu o technologię GMO, ale nie tylko.
A jakie Pan ma propozycje na rozwiązanie kwestii głodu i nędzy na świecie? Dalej mamy wysyłać paczuszki od Wujka z Europy i Ameryki biednym?
30 marca o godz. 8:59 1082
Jestem po lekturze „Imperium Hańby” Jeana Zieglera, która nie nastraja optymistycznie co wo walki z głodem i nędzą na świecie. Książka napisana przez Specjalnego Sprawozdawcy ONZ ds. Prawa do Wyżywienia z lat 2000-2009 pokazuje, że świat zdominowany przez wielkie korporacje nie rozwiąże tych problemów. Posiadanie przez korporacje wielu patentów na GMO pokazuje, że problem GMO jest związany z architekturą polityczno-ekonomiczną świata.
W tym, co napisałem chodziło mi o to, że obrona GMO za wszelką cenę, bez oglądania się na rzeczywistość nie jest dobrą drogą dialogu.
Jeśli chodzi o rozwiązanie kwestii głodu, to nie jestem ekspertem i nie wiem jak ten problem rozwiązać. Nie posiadam wiedzy pozwalającej ten temat zgłębić i zaproponować rozwiązania. Mam jednak prawo mimo tego się przeciwko temu sprzeciwiać i domagać się od demokratycznie wybranych władców by coś z tym zrobili. Tym bardziej, że to oni dysponują licznymi ekspertami lub mogą ich wynająć. (Podobają mi się pomysły walki z nędzą proponowane przez Jaffreya Sachsa czy Josepha Stiglitza, ale nie wiem na ile są realne)
Fakt, że nie proponuję alternatywy (a nawet nie umiem jej zaproponować) nie czyni mojego głosu nieistotnym. Musi się pogodzić z tym, że o pewnych rzeczach decydują ludzie, którzy się nie znają. A eksperci są także po to, by tworzyć alternatywne, spójne i realistyczne wizje innego porządku. Gdyby za GMO nie stały wielkie korporacje, mające wiele złego na sumieniu, to łatwiej byłoby się z nim pogodzić ludziom.
30 marca o godz. 13:47 1085
„Gdyby za GMO nie stały wielkie korporacje, mające wiele złego na sumieniu, to łatwiej byłoby się z nim pogodzić ludziom.”
Gdyby korporacje były ludźmi, to może i taka logika by miała sens. Jednak są to firmy i przypisywanie im cech ludzkich (sumienia?) jest nieuprawnione.
30 marca o godz. 20:48 1089
@Łukasz Sobala Czepiasz się. To tylko metafora, a nie przypisywanie cech ludzki. Chyba można napisać, że „hitlerowskie Niemcy miały na sumieniu wiele istnień ludzkich”, mimo że przypisywanie cech ludzkich państwu jest nieuprawnione.