Reklama
Polityka_blog_top_bill_desktop
Polityka_blog_top_bill_mobile_Adslot1
Polityka_blog_top_bill_mobile_Adslot2
GMObiektywnie - Blog Wojciecha Zalewskiego GMObiektywnie - Blog Wojciecha Zalewskiego GMObiektywnie - Blog Wojciecha Zalewskiego

25.02.2012
sobota

Kto zapłaci?

25 lutego 2012, sobota,

Wpis dzisiejszy kieruję do współobywateli naszego pięknego kraju. Chciałbym, aby rozważyli pewne kwestie, bo rozchodzi się tutaj o Moje, Wasze, Nasze podatki.

Zdecydowana większość społeczeństwa jest zadowolona z naszego członkowstwa w Unii Europejskiej. Bycie w Unii daje nam nie tylko przywileje oraz źródła finansowania wielu inwestycji, ale nakłada również na nas pewne obowiązki. Głównie chodzi o dostosowanie naszego prawa do wymogów Unii Europejskiej.

W tym roku mija już 7 lat od wstąpienia Polski do Unii Europejskiej. Nasze prawo dotyczące Genetycznie Modyfikowanych Organizmów nadal nie spełnia jej wymogów, a wręcz rażąco je narusza. Obecnie nie toczą się żadne prace dotyczące całościowego rozstrzygnięcia kwestii GMO w naszym kraju.

W związku z tym przeciw Polsce toczą się trzy procesy w Europejskim Trybunale Sprawiedliwości. W jednym z nich (C165/08) wyrok zapadł już w lipcu 2009 roku, dotyczył on zapisów o obrotcie i rejestracji nasion GMO.

Kolejna sprawa (C313/11) dotyczy obowiązującego w Polsce zakazu obrotu paszami GMO. Zapis ten jest martwy, bo nasz Rząd, co jakiś czas wydaje moratoria na odłożenie wprowadzenia go w życie. Może dojść do paradoksalnej sytuacji, w której Polska przegra sprawę w Trybunale Sprawiedliwości, a nawet zostanie obciążona karami finansowymi z tytułu utrzymywania w ustawodawstwie krajowym zakazu, który w rzeczywistości nie zdążył nigdy wejść w życie.

Jest wreszcie sprawa niepełnego wdrożenia dyrektywy w sprawie ograniczonego stosowania mikroorganizmów zmodyfikowanych genetycznie (C281/11). W obu ostatnich sprawach można spodziewać się wyroków Trybunału Sprawiedliwości w przeciągu kilku miesięcy i nie będą to raczej wyroki korzystne dla Polski.

Jakie konsekwencje czekają Polskę, a w zasadzie nas podatników? Należy się spodziewać wielomilionowych kar nałożonych na nasz kraj. Najprawdopodobniej niedługo zostanie na nas nałożona kara za pierwszy z wyroków, który zapadł już prawie trzy lata temu.

Należy się jednak zastanowić, komu zawdzięczamy ten bałagan legislacyjny w Polsce. Opieszałości urzędników? Być może po części również. Głównymi sprawcami całego „zamieszania” są nasze kochane organizacje zwalczające GMO w tym kraju. Przykładem może być niedawny projekt Ustawy o Nasiennictwie, który zawierał regulacje dostosowujące nasze przepisy w kwestii rejestracji i obrotu nasionami GMO. Wprowadzając je do życia uniknęlibyśmy płacenia kar za wyroki Trybunału. Niestety liczne i nieuzasadnione protesty, spowodowały, że Prezydent RP zawetował ustawę o nasiennictwie. Następnie przekazał do sejmu swój projekt ustawy, w którym usunięto zapisy o GMO.

Wczoraj przeczytałem w internecie informację o mającej się odbyć „konferencji prasowej” przed Sejmem RP, w dniu 28 lutego. Przeciwnicy GMO mają zamiar protestować przeciw wprowadzeniu w życie ustawy, którą przekazał do Sejmu Prezydent RP. Jak czytamy w ich oświadczeniu:

Ten projekt (ustawy) to kolejna próba Rządu Pana Premiera Donalda Tuska otwarcia Polski na uprawy GMO, mimo że Polacy nie chcą GMO… ”.

Gdy to czytałem zastanawiałem się, o co im chodzi i przeciw czemu chcą te organizacje protestować? Przecież projekt ustawy (dzięki Nim) nie zawiera już przepisów o GMO. Czyżby o tym zapomnieli? Jaki jest cel tej konferencji? Kompletnie nie rozumiem.
Domyślam się, że znów chodzi o zrobienie medialnego szumu wokół GMO.

To dzięki działaniom miedzy innymi ludzi zrzeszonych w Koalicji Polska Wolna od GMO grożą nam wielomilionowe kary finansowe. To dzięki ich działalności skutecznie są torpedowane kolejne ustawy zawierające przepisy o GMO.

Organizacje zwalczające GMO nie wiedzą/nie chcą wiedzieć o tym, że prawo unijne daje pewne możliwości wprowadzenia ograniczeń dotyczących GMO, z których korzystają takie kraje jak Austria czy Węgry, a z których dotychczas polski ustawodawca nie korzystał. Zamiast tego preferowano metodę prostych zakazów, których sprzeczność z prawem unijnym była wręcz rażąca. Tak, więc aby z przysługującego nam prawa można było skorzystać, najpierw należy je wprowadzić w życie.

Zastanawiam się jeszcze nad jednym. Czy organizacje zwalczające GMO i utrudniające wprowadzanie regulacji dostosowujących nasze prawo do wymagań unijnych, wezmą na siebie finansowanie kar, jakie zostaną na nas już niedługo nałożone? Zapewne nie. To My podatnicy zapłacimy za ich „działalność”.

Reklama
Polityka_blog_bottom_rec_mobile
Reklama
Polityka_blog_bottom_rec_desktop

Komentarze: 46

Dodaj komentarz »
  1. „Należy się jednak zastanowić, komu zawdzięczamy ten bałagan legislacyjny w Polsce(…)Głównymi sprawcami całego „zamieszania” są nasze kochane organizacje zwalczające GMO w tym kraju.”

    Bałagan legislacyjny zawdzięczamy populizmowi naszych polityków. Wszystkich opcji. Chęci przypodobania się każdemu, żeby utrzymać się u władzy.
    Winienie za to organizacji zwalczających GMO to stawianie wozu przed koniem.
    Po to wywalczyliśmy sobie wolność i demokrację, żeby każdemu było wolno zwalczać co chce.
    A rolą rządu jest rządzić w interesie obywateli a nie swojej reelekcji.

  2. @parker
    Oczywiście, że masz rację, politycy nie zrobią nic przeciw ok. 70% Polaków, dla których technologia ta kojarzy się skrajnie negatywnie. Tylko dlaczego społeczeństwo jest tak negatywnie nastawione? Kto im wmówił, że GMO to katastrofa, nagminnie posuwajac sie do manipulacji faktami?

    Poza tym dlaczego organizacje te działają na niekorzysć swojego kraju. Przecież możemy dostosować prawo i wprowadzić zakaz. Legalnie, bez kar, itd.

  3. Wojciech Zalewski

    Społeczeństwo nie musi być mądre i zazwyczaj nie jest, nie bierze za to pieniędzy.
    Rząd powinien być mądry i społeczeństwo do swoich racji przekonywać. W sprawie emerytur będzie przekonywał a jak nie przekona i tak postawi na swoim bo wyjścia nie ma.
    A w sprawie GMO jest wyjście, zapłacić kary, zwłaszcza że nie ze swoich tylko społeczeństwa pieniędzy.
    I nie kary są największą społeczeństwa stratą. Straty gospodarcze które ten brak regulacji powoduje i które są trudne do oszacowanie intuicyjnie oceniam jako dużo większe.
    A społeczeństwu nikt nie wmówił, boi się tego co niezrozumiałe i nowe, rolą rządu powinno być jego przekonanie albo postąpienie nawet wbrew opinii publicznej.
    Nie przeceniałbym roli organizacji zwalczających GMO, maja prawo zwalczać, w przypadku GMO nie mają racji ale zdarza się, że w innych sprawach protesty społeczne są uzasadnione.
    To jakby winić adwokata, że broni mordercy, taka jego rola, a rolą sądu jest wydać sprawiedliwy wyrok.
    Winiłby Pan adwokata jakby przestępca uniknął kary?
    Ja bym winił prokuratora za nieudolność albo sąd za brak wnikliwości.

  4. Reklama
    Polityka_blog_komentarze_rec_mobile
    Polityka_blog_komentarze_rec_desktop
  5. @parker
    Ma Pan rację, przyznaję.
    Niestety tym razem chyba nie udało mi się stworzyć bezstronnego wpisu.
    Politycy powinni robić to co do nich należy, a nie to co się podoba nam. Niestety w pewnym sensie są zakładnikami wyborców, ponieważ jeśli chcą zostać wybrani na kolejną kadencję, to nie mogą zrobić nic przeciw opini społecznej.
    Przykład z emeryturami pokazuje, że jak chcą to da radę. Mam nadzieję, że tak samo ogarną się z kwestią GMO.
    Już nawet nie chodzi o to czy mamy ten zakaz upraw GMO wprowadzić czy nie. Bo to oddzielna dyskusja. Ważne aby w końcu nasze prawo było zgodne z unijnym by po pierwsze nie płacić kar, a po drugiemóc z niego korzystać.

  6. @Wojciech Zalewski
    Pisze Pan: „Niestety tym razem chyba nie udało mi się stworzyć bezstronnego wpisu”
    Panie Wojtku – rozumiem, że wielu na tym forum zarzucało Panu, jak również innym (w tym mnie) stronniczość. Nie bójmy się tego. Nie ma co ukrywać, że w kwestii GMO nie jesteśmy obojętni. Odróżniłbym jednak zajmowanie jakiegoś stanowiska (nazwijmy to nawet stronniczością) od rzetelności. O co mi chodzi? Posłużę się analogią. Podobnie jak w kwestii GMO, jestem również stronniczy w kwestii homeopatii. Tzn. stoję po stronie metodologii naukowej i definicji prawdy, jako zgodności przekonań z rzeczywistością. Uważam homeopatię za oszustwo – wmawianie ludziom, że coś działa, gdy nie działa (chyba że na zasadzie efektu placebo). Rzetelność wymagała jednak ode mnie dokładnego przeanalizowania argumentów zwolenników homeopatii. I na tej podstawie przyjąłem moje stanowisko.
    Podobnie GMO. Moja początkowa postawa była nieufna i raczej lekko negatywna, bo dałem się nastraszyć. Ale postarałem się, najbardziej wnikliwie jak potrafiłem, przeanalizować argumenty organizacji takich jak Greenpeace czy osób, jak dr Katarzyna Lisowska albo Jeffrey Smith. Okazało się, że opierają się one na nielicznych i kiepskich pracach naukowych (np. Zentek, Pusztai, Seralini, Malatesta), wyimaginowanych lub wyolbrzymionych zagrożeniach, manipulowaniu faktami, ignorowaniu rezultatów badań, których wyniki przeczą tezie „GMO jest złe” oraz wyznawanej ideologii (neoludyzm). Od razu zaznaczę, że piszę tu tylko o kwestii biobezpieczeństwa GMO, a nie rozwiązaniach prawnych dotyczących patentów czy problemu monopoli w gospodarce (bo to zupełnie osobne zagadnienia dotyczące nie tylko GMO). W rezultacie tego trudno być bezstronnym.
    Podobnie jak nie ukrywam mojego zdania wobec kreacjonizmu, wróżbiarstwa, telepatii, homeopatii, czy wiary, że Ziemia jest płaska (są na świecie stowarzyszenia uważające kulistość naszej planety za kłamstwo). „Stronność” nie wyklucza jednak ostrożności i sceptycyzmu. Zresztą każdy, kto ma szacunek dla metodologii naukowej wie, że w nauce nie ma prawd absolutnych. Są jedynie teorie i hipotezy, których ważność trwa do momentu, aż ktoś ich nie sfalsyfikuje (jeśli oczywiście mu się uda).

  7. @Parker
    Zgadzam się z Pańskimi argumentami. Polityk powinien mieć odwagę do podjęcia działań wbrew sondażom lub przynajmniej do próby przekonania opinii publicznej.

  8. To oczywiste, że atakuje się każdego kto przytoczy krytyczny ale faktyczny raport.

    Kto powiedział, że raport Organic Center nie jest naukowy, ludzie z Monsanto? (producenci broni chemicznej zabijającej ludzi i znani lobbyści), Bayer? (producent Cyklonu B), EFSA (której członkowie mają powiązania z korporacjami spożywczymi), a może FDA (której kluczowi członkowie są związani z Monsanto) ?

    Koniec tematu.

    Chciałbym jeszcze powiedzieć o sytuacji w Stanach Zjednoczoncyh. Monsanto pozywa rolników którzy do niedawna mieli tradycyjne uprawy, a GMO naturalną drogą się przedostało na ich pola. Żądają od setek rolników kar finansowych. Nie można dopuścic do monopolu na światową żywność, bądźcie odpowiedzialni.

  9. Niestety, w rozmowach o GMO, emeryturach, ustawie refundacyjnej, itp, itd, wychodzi na wierzch podstawowy problem – brak edukacji i (dobrej jakości) informacji.
    Ta, która jest podawana w masowych mediach musi być uproszczona, najlepiej odwołująca się do emocji, a nie wiedzy, bo te pierwsze odczuwa każdy i może mieć swoje zdanie.
    Niestety nr 2 – nawet jak się w temat zagłębi, to pojawia się kolejny problem, weryfikacji treści i źródeł. W GMO z jednej strony „lewitujący” przeciwnicy, z drugiej urzędy i agencje, finansowane albo w inny sposób powiązane z koncernami.

    No i komu tu wierzyć..?

  10. @anonim
    zapomniałeś np. o Boeingu (producent m.in. śmiercionośnych bombowców – z dwóch zrzucono ładunki jądrowe na dwa japońskie miasta) i wielu innych firmach.
    Przy okazji: Monsanto nigdy nie było producentem broni chemicznej – było jedną z kilkunastu firm produkujących substancję chemiczną, którą US Army nazwała Agent Orange (był to silny herbicyd) i opryskiwała nim wietnamską dżunglę. Nie jestem adwokatem Monsanto, ale trzymajmy się faktów.
    Firma Monsanto podaje, że od 1997 r. na terenie USA, gdzie jej nasiona wykorzystuje ponad 250 000 farmerów, miała do tej pory jedynie 145 przypadków, w których oskarżyła rolników o wykorzystywanie nasion bez wnoszenia opłat licencyjnych. I co bardzo ważne – nie chodziło o przypadkowe przepylenia.
    Wyroki sądów kanadyjskich ws. Monsanto vs Schmeiser wskazują wyraźnie, że przypadkowe przepylenie i nieskorzystanie z cechy rośliny (odporności na herbicyd, czyli nieużywanie Roundupu) zwalnia rolnika z odpowiedzialności za obecność na jego polu domieszki transgenicznych roślin.
    W Australii od 15 lat uprawia się bawełnę BT firmy Monsanto (96% całkowitej powierzchni upraw tej rośliny w tym kraju). Do tej pory nie było tam ani jednego przypadku złamania licencji Monsanto i sprawy sądowej przeciwko rolnikowi.
    Przeciwnicy GMO pytają – co jeśli np. kukurydza BT „skazi” moje pole z kukurydzą konwencjonalną? A ja mam inne pytanie. Kukurydza BT nie jest bardziej inwazyjna od kukurydzy konwencjonalnej. Co się zatem stanie, jeśli pole z kukurydzą BT „skazi” na skutek przepylenia kukurydza konwencjonalna albo z uprawy ekologicznej?

  11. To miło,że przyznajecie mi Panowie rację, to nie często się zdarza na forach dyskusyjnych, przyznanie racji się traktuje jak porażkę:)
    Mam pytanie odnośnie danych podlinkowanych przez jednego z blogowiczów na temat zużycia pestycydów w uprawach GMO i tradycyjnych. Wydają się wiarygodne.
    Mam swoją teorię jeżeli to prawda ale chciałbym poczekać na waszą opinię.

  12. @parker
    Przywołany raport został przygotowany przez Charlesa Benbrooka. Nie chcę jednoznacznie wypowiadać się na temat wartości tego dokumentu, ponieważ dokładnie go nie analizowałem. Aczkolwiek uczciwym byłoby ze strony osób powołujących się na Benbrooka poinformowanie o następujących faktach:
    Nie jest to dokument niezależnej osoby ani stojącej za nią niezależnej instytucji naukowej. Warto zatem wziąć pod uwagę, że dr Benbrook, ekonomista rolniczy, jest „głównym naukowcem” Organic Center (co można przetłumaczyć jako „Centrum Ekologiczne”), czyli instytucji promującej tzw. żywność ekologiczną i wspieranej przez jej sprzedawców (m.in. sieć amerykańskich supermarketów Whole Foods, zarabiającej krocie na tego typu produktach). Benbrook, jak i Organic Center, jest szeroko znany ze swojego bardzo negatywnego stosunku do GMO. Rzetelność wymagałaby więc przywołania również innych dokumentów, prezentujących odmienny punkt widzenia podparty dokładnymi analizami: http://www.pgeconomics.co.uk/pdf/OCreportcritiqueNov2009.pdf
    http://www.pgeconomics.co.uk/pdf/2010-global-gm-crop-impact-study-final-April-2010.pdf
    Tutaj natomiast można znaleźć ciekawą dyskusję grupy niezależnych naukowców o raporcie Benbrooka:
    http://www.biofortified.org/2009/11/does-using-gmos-really-increase-pesticide-use/

  13. @parker
    „…przyznanie racji się traktuje jak porażkę:)”

    Porażką, jest tkwienie zaparte w błędnych opiniach/przekonaniach i nie weryfikowanie swojego światopoglądu gdy ktoś udowadnia, że prawda jest inna.
    Wszyscy mam nadzieję, będziemy się kierować tym podczas dyskusji na tym blogu. Popełniać błędy jest rzeczą ludzką, ważnie aby umieć je dostrzegać.
    Na koniec chciałem powiedzieć, iż Pana argumenty mnie przekonują. Jednak nadal uważam działanie tych organizacji za wysoce szkodliwe. Niemniej w kwestii legislacji przyznaję rację Panu.

    Co do raportu, to potwierdzam to co pisze MR.

    @anonim

    W miarę możliwości proszę o nie duplikowanie tych samych postów pod różnymi wpisami.

  14. @ Juno-the_case_worker
    Warto sprawdzić wiarygodność zarzutów wobec EFSA i FDA. Dla mnie jest to zwykłe oczernianie piarowskie.
    Nie zgadzam się z poglądem: „W GMO z jednej strony „lewitujący” przeciwnicy, z drugiej urzędy i agencje, finansowane albo w inny sposób powiązane z koncernami.”
    Są dostępne wyniki prowadzonych na szeroką skalę niezależnych badań naukowych:
    http://ec.europa.eu/research/biosociety/pdf/a_decade_of_eu-funded_gmo_research.pdf
    http://www.gmo-safety.eu/news/1388.igw-genetically-modified-biosafety-research.html
    http://www.nationalacademies.org/includes/genengcrops.pdf
    Ponadto lista niezależnych publikacji naukowych dotyczących biobezpieczeństwa GMO liczy już 122 pozycje: http://www.biofortified.org/genera/studies-for-genera/independent-funding/

  15. Niestety mój angielski pozwala mi się co prawda w miarę swobodnie porozumiewać ale na czytanie ze zrozumieniem specjalistycznych tekstów niestety nie, albo muszę w to włożyć zbyt wiele wysiłku i czasu tak że tracę przyjemność 🙁
    Wydaje mi się, że w takiej kwestii jak zużycie pestycydów na hektar upraw tradycyjnych i GMO nie ma miejsca na obiektywizm lub nie obiektywizm. Albo jest tak, albo siak i dane powinny być gdzieś dostępne.
    W podlinkowanym przez blogowicza tekście jedna rzecz wzbudziła moją nieufność, a mianowicie jak dobrze zrozumiałem, wzrost użycia pestycydów wiąże się tam z odpornością na herbicyd. Co ma piernik do wiatraka pomyślałem, ale może ma? Albo ten mój angielski mnie wprowadza w błąd.
    Kolejną wątpliwość budzi sam fakt większego zużycia chemii przy uprawach GMO.
    Przecież farmerzy nie są głupi, mieliby za nasiona płacić więcej, za środki ochrony roślin więcej bo więcej musieliby ich użyć to jaki to miałoby sens? Wycofaliby się z GMO.
    Jeżeli w takim razie to prawda że więcej wydają na pestycydy to albo mniej na herbicydy czy nawozy w porównaniu z tradycyjnymi odmianami albo to nieprawda.
    I jest jeszcze kwestia podawania zużycia w przeliczeniu na hektar. Moim zdaniem nie ma to sensu.
    Powinno się podawać w przeliczeniu na tonę uzyskanego produktu.
    Bo nawet jeżeli na hektar sypiemy więcej, to mniej hektarów zatruwamy.
    Ale to takie rozważania pana Frania:)

  16. @parker
    Dobrze, że dostrzegasz, iż czasem brak zwyczajnej logiki w argumentacji przeciwników, np:
    „Przecież farmerzy nie są głupi, mieliby za nasiona płacić więcej, za środki ochrony roślin więcej bo więcej musieliby ich użyć to jaki to miałoby sens? Wycofaliby się z GMO.” Bezcenne.

    Swego czasu przeciwnicy pokazywali tabele, w których wykazywano wzrost zużycia glifosatu (Roundup) rok do roku. Oczywiście wzrost jest logiczny skoro powierzchnia upraw również wzrasta rok do roku, no ale o tym już nie wspominali.
    Jeżeli mówimy o uprawach roślin zawierających gen białka Bt, to spadek zużycia chemii jest zdecydowany i w bardzo wielu publikacjach o tym się pisze. Zresztą nawet na logikę. Przecież jak roślina jest odporna na szkodnika, to nie trzeba pryskać tych roślin.
    Dodać należy również takie efekty jak, mniejsze zużycie paliw przez rolnika, mniejsza emisja gazów cieplarnianych, spadek erozji gleby. Wbrew pozorom, również wzrasta bioróżnorodność, bo poprzez zaniechanie czy zmniejszenie ilości oprysków nie cierpią inne organizmy.
    Zastanówmy się jeszcze dlaczego zboża z genem Bt, tak dobrze przyjęły się w Indiach i Chinach. Rolnicy Ci nie mieli pieniędzy na środki chemiczne, często na tym cierpieli z tego powodu. Teraz gdy roślina „sama się chroni”, plony wzrastają, a szkodniki nie są takim problemem.

    Co do roślin odpornych na glifosat. Spotkałem się z publikacjami, które wykazują, że szczególnie w pierwszych latach całościowe zużycie herbicydów na polu nie spadało, czasem delikatnie wzrastało. Trochę to wynikało z przyzwyczajeń rolników, którzy nadużywali środków. Więc uznajmy, że zużycie chemii w tych uprawach, całościowo jest porównywalne. Jest jednak szalenie ważna kwestia. Otóż przy uprawach tradycyjnych odmian stosujemy bardzo selektywne środki, zazwyczaj kilka na jednym polu. Obecnie stosujemy tylko glifosat. Glifosat natomiast, mimo całej negatywnej kampanii, jest jednym z najmniej szkodliwych środków chemicznych stosowanych obecnie w rolnictwie. Tak więc lepiej pryskać pole czterema środkami bardziej toksycznymi, czy jednym, na dodatek mniej toksycznym? W tym przypadku natura również zyskuje.

    Postaram się poszukać jakiegoś opracowania w języku polskim o zużyciu pestycydów, nie obiecuję że się uda. Niestety w naszym języku niewiele jest opracowań.

  17. @parker
    Sprawa nie jest taka prosta – bo Benbrook korzysta z surowych danych statystycznych amerykańskiego ministerstwa rolnictwa. Dane można analizować na różne sposoby. Co zrobił np. Seralini, który przeanalizował „po swojemu” dane z badań Monsanto.
    Nie wiem, jak jest z Benbrookiem. Ze wstępnej lektury krytyków wynika m.in. to, co Pan zauważył – że np. nie zaznacza, iż wzrost dotyczy odmian odpornych na RoundUp. Nie analizuje, jak glifosat zastąpił inne, bardziej toksyczne herbicydy. W odróżnieniu od raportu PG Economics nie bierze pod uwagę tzw. EIQ (Environmental Impact Quotient), który uwzględnia kwestię toksyczności herbicydów, jak również zawartości substancji czynnej. Niestety, bezpośrednia krytyka raportu Benbrooka jest po angielsku:
    http://www.pgeconomics.co.uk/pdf/OCreportcritiqueNov2009.pdf

  18. To ja sobie spróbuje to samemu skrytykować, po polsku:):):)
    Oto fragment zalinkowanego tekstu.

    „GE crops are pushing pesticide use upward at a rapidly accelerating pace. In 2008, GE crop acres required over 26% more pounds of pesticides per acre than acres planted to conventional varieties. The report projects that this trend will continue as a result of the rapid spread of glyphosate-resistant weeds.”

    Jaki wpływ ma odporność na Rundap na wzrost zużycia pestycydów?
    Ja takiego związku nie widzę ale nie jestem rolnikiem, więc może sie mylę.
    Chciałbym zrozumieć.

  19. @parker
    „Jaki wpływ ma odporność na Rundap na wzrost zużycia pestycydów?”

    Po pierwsze chwasty uodparniają się na herbicydy. Nie jest to jednak problem związany z GMO, a problem obserwowany od momentu wprowadzenia chemii do rolnictwa. Obecnie na świecie jest ok. 371 „biotypów” odpornych na różnorodne herbicydy (ok. 20 na glifosat). Tego się ie uniknie. Należy oczywiście temu zapobiegać poprzez odpowiednie zabiegi agrotechniczne, płodozmian, itd. Jednak zjawiska się nie wyeliminuje.

    W jaki sposób te chwasty się uodparniają? Najczęściej poprzez przystosowanie swojej strategii życiowej, czy np. jakieś zmiany przykładowo, w budowie okrywy nasiennej, która pozwoli przetrwać oprysk herbicydem. W takich przypadkach możliwe jest, iż trzeba będzie użyć większą ilość środka do zwalczenia chwastów lub nawet go zmienić, czy powrócić do środków używanych w tradycyjnych odmianach. Zapewne specjaliści od rolnictwa dużo lepiej znają się na tym temacie, ale po krótce tak to wygląda.

  20. Dyskusja toczy się na bardzo wysokim poziomie, każdy z głosów jest poparty jakąś publikacją bardziej ( tu zwolennicy) lub mniej (tu przeciwnicy) wiarygodną. Zastanawiam się jak te wszystkie argumenty i kontrargumenty, mogłyby zostać przeniesione na platformę informującą przeciętnego obywatela. Nie macie panowie chyba złudzeń, że wszyscy będą od razu czytać naukowe raporty o zużyciu środków ochrony roślin i nawozów, ażeby wyrobić sobie na temat GMO opinię. Sam tego nie robię, choć temat mnie interesuje.
    Męczy mnie też pytanie o polskie instytuty badawcze, zajmujące się nasiennictwem i wprowadzaniem nowych odmian do upraw. Skoro w tym kraju nie będzie wolno stosować w uprawach roślin modyfikowanych genetycznie, to może się okazać, że za kilkanaście lat będziemy pięknie uzależnieni od importu w tym segmencie gospodarki. A dalej, co na to polska nauka, czy nie będzie się tym zajmować, a ci którzy pragną zdobywać taką wiedzę i ją wzbogacać o własne odkrycia, będą mieli taką możliwość poza granicami Polski???
    Spróbujcie wyjść poza dylematy z Monsanto.
    Pozdrawiam

  21. Czyli problem ze zrozumieniem leży w warstwie językowej.
    Rozumiem, że angielski „pesticide” znaczy herbicyd po polsku.
    Jak się nazywa w takim razie pestycyd po angielsku?
    A może się nie rozróżnia?

  22. A Google mówią, że to po angielsku dwa różne słowa jak po polsku, sprawdziłem.

  23. Pestycydy może być stosowany w szerszym rozumieniu i obejmować również herbicydy:
    http://pl.wikipedia.org/wiki/Pestycydy

  24. @parker
    Pestycydy to ogólna nazwa związków, przeciw organizmom szkodliwym:
    http://pl.wikipedia.org/wiki/Pestycydy

    Herbicide = herbicyd (zwalczający chwasty)
    insecticide = insektycyd (zwalczający szkodliwe owady)

    @Śleper
    „Skoro w tym kraju nie będzie wolno stosować w uprawach roślin modyfikowanych genetycznie, to może się okazać, że za kilkanaście lat będziemy pięknie uzależnieni od importu w tym segmencie gospodarki.”

    O tym właśnie pisałem we wcześniejszym wpisie „Czy Greenpeace jest sponsorowany przez Monsanto”.

    Co do Instytutów i badań. Problem jest również w tym, iż dzisiaj finansowanie nauki i badań wymaga od nas, naukowców, aby nasze prace miały jak najbardziej aplikacyjny charakter. Obecnie jeszcze tego się nie obserwuje, przynajmniej ja, aby miało to wpływ na redukcję funduszy na badania nad roślinami transgenicznymi, jednak może z czasem się okazać, że nie będzie finansowania, bo po co wydawać pieniądze na coś czego nie można wykorzystać? Naukowcy wiedząc o tym, również będą starali się „unikać” tego typu projektów, bo po co ryzykować? Koło się zamyka. A kto na tym korzysta?

  25. No to czegoś się nauczyłem, sorry za zamieszanie. Zawsze rozróżniałem te dwa pojęcia stad zabrnąłem w ślepą uliczkę.

  26. Lepiej rozróżniać na insektycyd i herbicyd. Choć czasami pestycydami określa się owadobójcze substancje. „Confirmation: of biotech insect resistant (IR) impact on insecticide use: the OC paper (Benbrook) confirms the findings of other work that the use of IR technology has resulted in important reductions in insecticide use on these crops that would otherwise have been used with conventional technology”
    źródło: http://www.pgeconomics.co.uk/pdf/OCreportcritiqueNov2009.pdf
    tam też prosto opisane inne zarzuty wobec raportu Benbrooka

  27. Znaczy pestycyd rozumiałem jako insektycyd, żeby już się kompletnie wytłumaczyć:)

  28. @parker
    Niedawno również błędnie użyłem tego sformułowania, więc się zdarza. Szczególnie gdy czyta się sporo po angielsku, gdzie słowo „pest” często używa się w odniesieniu do szkodliwych owadów, a „weed” do chwastów, potem człowiek mylnie używał słowa pestycyd:)

  29. To tak żeby podsumować ten wątek czyli wzrostu ilości używanych herbicydów:) w podlinkowanym teście.

    Podawanie w danych w kilogramach nie ma sensu, bo co znaczy kilogram? W jakim stężeniu, jakiej substancji? Jak się zmienia substancję to już zupełnie porównywanie kury z kaczką.
    W dodatku w przeliczeniu na hektar co wcześniej zauważyłem. A jak nowa odmiana jest dużo wydajniejsza to na hektar można zwiększyć ale na kilogram produktu zmniejszyć czyli ulżyć środowisku.
    Fura bzdura, nawet w oczach laika co nie odróżnia pestycydu od insektycydu.

  30. Dyskusja nt zawracania kijem Wisły z dodatkiem dyskusji nt kompetencji językowych pomija jednak odpowiedz na dramatyczne pytanie „KTO ZAPŁACI ?”
    Mnie się widzi,że odpowiedz jest trywialna : podatnik.
    Niemoc decyzyjna polityków to jak zwykle zasłona dymna .GMO jest faktem.Bezradnośc i gnicie „gospodarstw rodzinnych” ,przeciętnie ok 6ha,także.Żywią Kraj i dają nadwyżkę eksportową gospodarstwa wielkoobszarowe.Bez GMO nie pociągną.Mam nadzieję,ze „dopłaty obszarowe” wkrótce szlag trafi.Z zakończeniem gnicia gospodarstw rodzinnych.EKO GOSPODARSTWA to ułuda przy znanym poziomie kultury rolnej gospodarstw rodzinnych.Bez dramatu się nie obejdzie.Pawlak zerwie się
    do boju i przerżnie jak Lepper.To krzepi.Lecz GMO wyżywi.

  31. „Dyskusja nt zawracania kijem Wisły z dodatkiem dyskusji nt kompetencji językowych pomija jednak odpowiedz na dramatyczne pytanie „KTO ZAPŁACI ?”

    Pytanie nie jest dramatyczne tylko śmieszne.
    Bo kto niby miałby zapłacić, jak nie podatnik?
    Za wszystko płaci podatnik, tak jest świat urządzony.
    Powiedział co wiedział:)
    Po co to się odzywać, nie szkoda internetu?

  32. Panowie fachowcy.
    Jaki jest budżet waszej placówki badawczej- orientacyjnie?
    Jak się on ma do płacenia przez MON odszkodowań za lustrację- jak na razie kilkanaście milionów zł
    -fregaty Gawron-400 milionów w wodę
    -stadionu w Warszawie- dwa miliardy
    -przepłacenia za Możejki o miliard $
    -projektu Gazoport- dwa i pół miliarda?

    Po rozbiciu samochodu pewien znany mi ksiądz powiedział- wierni zapłacą….
    Po kolejnej nietrafionej inwestycji, zapłacą wierni Polacy….

  33. Żelazny i uniwersalny dyskutant w swoim żywiole.@Parker pisz więcej.Twoje brednie, na każdy temat np „bo co znaczy kilogram ?” dostarczają reklamodawców blogom nawiedzanym.Masz coś z tego ?

  34. Co jest obiektywnego w Pana subiektywnych opiniach?

  35. Przyjemność

  36. To rozumiem.Pozdrawiam

  37. Szanowny Micjurze
    Był Pan łaskaw napisać: „Pawlak zerwie się do boju i przerżnie jak Lepper.To krzepi.Lecz GMO wyżywi.”

    To Pawlak jest za dopuszczeniem upraw GMO czy przeciw? – bo już głupieję do reszty.

  38. Nemer

    A idźcie sobie chłopaki na jakiś blog polityczny:)
    Ja stamtąd spadłem bo miałem już dość.
    Dajcie odpocząć pls!
    To nic personalnego

  39. To jak już jesteśmy przy definicjach i terminach, to:

    1. Zapis:
    • instytucja prawa cywilnego, rozrządzenie testamentowe zobowiązujące spadkobiercę do spełnienia określonego świadczenia majątkowego na rzecz oznaczonej osoby,
    • zapis na sąd polubowny – umowa o poddanie sporu pod rozstrzygnięcie sądu polubownego.
    2. Przepis:
    • jednostka redakcyjna aktu prawnego, np. artykuł, ustęp, paragraf,
    • sposób przygotowania posiłku;

    Wynika z tego jasno, że w czwartym akapicie od dołu w zdaniu „Przecież projekt ustawy (dzięki Nim) nie zawiera już zapisów o GMO.” winno stać „przepisów”, nie „zapisów”.

    A poza tym, co do meritum, to się zgadzam i popieram.

  40. parker
    26 lutego o godz. 18:52 pisze: „Nemer. A idźcie sobie chłopaki na jakiś blog polityczny”

    Parker, a Tobie co? – Zapytać się nie wolno? – Przecież ostatni wpis Gospodarza jest stricte polityczny, bo chodzi o Brukselę i to co będzie ona czynić z naszą (czyli polską) niefrasobliwością legislacyjną. A może „w tym szaleństwie jest metoda” polegająca na tym, że za jakieś tam grubsze pieniądze podatników politycy chcą zrzucić z siebie odpowiedzialność i doprowadzić do tego, by Bruksela locuta, causa finita jak z ACTA np. ? – ale przecież cały czas chodzi o GMO!
    Czy ja piszę, że jakiś taki sam „kalafior” szykuje się z ustawą o OŹE? – i np. że ten rząd jest tyle wart, co jego skuteczność w korzystaniu z posiadanej inicjatywy ustawodawczej?

    A w ogóle to zbliża się 23.00, wiec do piątkowego popołudnia wszystkie blogi „Polityki” będą raczej wolne ode mnie. Ja tutaj tak trochę z niezdrowej ciekawości tylko.
    Spoko loco luz i spontan, Parker

  41. @cirth
    Do ostatniej chwili zastanawiałem się jaka forma jest odpowiednia 🙂
    W takim razie zmieniam na „przepisów”.

    @Nemer
    Pawlak zdaje się jest przeciw:
    klik

  42. Nemer

    A bo ja tak już mam tego politycznego gęgania, że mnie mdłości biorą.
    Wpis polityczny ale nie do końca a dyskusja polityczna między wami się szykuje.
    Wchodzi micjur na bloga gdzie toczy się rozmowa i ją podsumowuje.
    A ja jestem wrażliwy na kulturę. Więc mu grzecznie zwracam uwagę, że z takim zachowaniem to ja razem z nim w pokoju siedzieć nie będę.
    mam nadzieję że się zmitygował, wszystko na to wskazuje za co mu dziękuję, przepraszam i w ogóle.
    Ciebie też przepraszam, ale mam dosyć dyskusji o Pawlaku, Donaldzie, więcej abstrakcji potrzebuję.
    Uszanuj to.
    Mam nadzieję, że się gospodarz na mnie nie obrazi.
    To nie jest szarogęszenie.
    To prośba o nie palenie w przedziale:)

  43. @parker
    W sprawie opracowań zawierajacych informacje o zużyciu pestycydów w języku polskim. Na szybko nie znalazłem żadnego konkretnego opracowania na ten temat. Mogę jednak polecić Ci materiały, w których częściowo znajdują sie o tym informacje, np:

    1. Szczególnie strony. 36, 38, 39 Link 1

    2. Strony 5, 6 Link 2

  44. Wojciech Zalewski

    Dzięki za linki, w sam raz lektura przy porannej kawie.
    Na dzisiejszy wieczór mam zaplanowanego Alberta Khana „Archiwum Planety”, serial BBC.
    Fascynująca kronika filmowa i fotograficzna (początki barwnej fotografii) początku dwudziestego wieku.
    Wszystkim co nie widzieli serdecznie polecam:)

  45. Wojciech Zalewski
    26 lutego o godz. 19:41 : „Pawlak zdaje się jest przeciw”

    Szanowny Gospodarzu, ale on i cały jego klub głosował za (!!) zawetowaną przez Prezydenta ustawą „o nasiennictwie”. Stąd Pańskie „zdaje się” jest trafne chyba. Dla mnie to wszystko wygląda na jakąś polityczną schizofrenię paranoidalną.

  46. @Nemer
    „Dla mnie to wszystko wygląda na jakąś polityczną schizofrenię paranoidalną.”

    Do póki politycy będą zakładnikami słupków popularności i badań socjologicznych to długo jeszcze tak będzie.

  47. Tu niestety problem jest zupełnie z boku tematu właściwego GMO.

    Unia Europejska to niestety nic innego tylko skorumpowany, antydemokratyczny szwindel który sprytnie usadowił sie na całej grupie autentycznie postępowych rozwiązań (wspólny rynek, Schengen etc). Jest to powód dla którego odwrotnie niż w Polsce – „przekupionej” legalną imigracją i dotacjami – na zachodzie instytucje Unijne cieszą się dużo mniejszym szacunkiem i popularnością niż instytucje krajowe. To nie jest tak że ludzi na zachodzie są mądrzejsi…oni po prostu pamiętają że zanim UE została z wielką pompą ustanowiona w Maastricht w ’92 już od ’57 mieli protoplastę Europejskiego Obszaru Gospodarczego (który gwarantuje swobody kojarzone w Polsce z UE) a od ’83 mogli zapomnieć o straznikach granicznych. Ludzie na zachodzie żyli w Unii przed Unią… ta kojarzy im sie tylko ze skandalami, arogancją, korupcją (Delors) i szwindlami takimi jak ratunek dla Eurozony (dla banków) czy „pakiety klimatyczne” (też zarobek dla banków).

    W rozważaniach nad nieudolnoścą polskiego rządu (czy to coś nowego??.. nie potrafimy sobie przyznać nawet 80% dotacji Unijnych o 100% nie wspominając!! ) warto nie zapominać że nie taka dobra ta Unia i że czasami dobrze przypomnieć sobie że nie tylko cukierki dają ale też zabierają. Może wtedy nie zignorujemy gdy nam w Brukseli wyrosnie prawdziwy biurokratyczny koszmar

    Natomiast w temacie… głupota polskich władz jest rażąca. Nie potrafią (nie potrafimy- patrz konstytucja) ani porządnie lobbować i kontrolować procesu w Brukseli, nie potrafimy stosować reguł gry nam narzucanej… zamiast tego potrafimy jedynie kopiowac Kaczyńskiego i stawać okoniem. To jest dobre dla polityka który w ten sposób buduje(prymitywnie) swój image na potrzeby krajowych wyborów – ale katastrofalne dla każdego innego. Co więcej – ośmiesza i dyskredytuje jakąkolwiek próbę krytyki UE… co niedługo, bardzo niedługo- patrząc na to co się dzieje w Brukseli może być bardzo, bardzo potrzebne.

    To jednak jest rezultatem patologicznego systemu politycznego w kraju który ma więcej wspólnego z PRLem niż z jakąkolwiek demokracją. Jest to smutne bo – abstrahujac od samego GMO, nie tylko tu sie ta sytuacja powtarza – za każdym razem możemy ugrać tak wiele. Za każdym razem tylko przegrywamy.

css.php