No właśnie, skąd ja biolog molekularny, wziąłem się w tak szacownym gronie, jakim są autorzy blogów w portalu Polityka.pl? Cały czas mam wrażenie, że to nie ja powinienem pisać ten tekst, ale może ktoś „mądrzejszy”, więcej wiedzący, bardziej doświadczony. Jestem biologiem molekularnym, nigdy nie zajmowałem się publicystyką, jest to więc dla mnie sytuacja bardzo nietypowa, której mam nadzieję sprostam.
Przez chwilę zastanawiałem się nawet, czy redaktorzy Polityki wiedzą, z czym wiąże się w tym kraju pisanie o GMO, a już w szczególności pisanie w inny, odmienny sposób niż osoby walczące z tą technologią? W naszym kraju osoba mająca odmienne zdanie od większości współobywateli często jest obrażana oraz pomawiana. Przykładem tutaj mogą być echa publikacji redaktora Marcina Rotkiewicza, który w cyklu swoich artykułów, ukazał prawdę o osobach będących „ekspertami” organizacji walczących z GMO. Wystarczy zajrzeć w listę komentarzy, czy przeczytać kilka „polemizujących” artykułów w sieci. Pokazuje to jak grubą skórę trzeba mieć by móc otwarcie wyrażać swoje „odmienne” zdanie. Tym jednak różnię się od Pana Marcina, iż nie jestem dziennikarzem, jestem naukowcem i to tym z gatunku siedzących w laboratorium.
Proszę mi uwierzyć, iż wołałbym nie prowadzić bloga na stronach Polityki. W pewnym sensie zmusza mnie do tego obowiązek wobec samego siebie jak i wszystkich Polaków. Być może brzmi to zbyt patetycznie, jednak jest to główny powód mojej obecności na tym blogu. Wolałbym, aby w naszym kraju było normalnie, a fakty zawsze były przedstawiane w jak najbardziej obiektywny sposób. Nie musiałbym wtedy pisać tego „wstępniaka”. Niestety zaniedbano temat genetycznie modyfikowanych organizmów. Ani nasi „Rządzący”, ani naukowcy, nie kwapili się zbytnio do poświęcenia większej ilości energii w celu informowania ludzi o GMO. Dlatego debata w naszym kraju wygląda tak jak wygląda. Nie rozmawia się o technologii, a słyszymy jedynie teksty o bliżej niezidentyfikowanych, negatywnych skutkach upraw GMO, jakoby wręcz zagrażających istnieniu gatunku ludzkiego. Rozmowa o tym, czym naprawdę są genetycznie modyfikowane organizmy zeszła na dalszy plan. Debata toczy się w zasadzie wokół jednej, potężnej korporacji, tak jakby miało to decydować o bezpieczeństwie upraw genetycznie modyfikowanych roślin. W mojej skromnej opinii rozmowa o GMO w naszym kraju zeszła na niewłaściwe tory i niektórym bardzo na tym zależy aby tak pozostało.
Napisałem już skąd i dlaczego tu się znalazłem, a jaki jest cel mojej tutaj „działalności”? Przede wszystkim informowanie. Wiem, iż moje wpisy będą traktowane jako wychwalanie GMO i często będę oskarżany o działanie w interesie międzynarodowych koncernów. Nie, nie jestem bezkrytycznym zwolennikiem tej technologii. Nie, nie będę starać się na siłę przekonywać Państwa, że GMO jest nam niezbędne, bo być może nie jest. Każdy powinien zdecydować zgodnie z własnym sumieniem, czy to kierując się wiarą czy innymi sobie znanymi racjami. Jak i w życiu, tak i w tym przypadku postarajmy się jednak dokonać tego wyboru w oparciu o racjonalne przesłanki i jak najbardziej obiektywne argumenty, tak by być uczciwym wobec samego siebie. GMO jest technologią stosunkowo nową, nieznaną, operującą na poziomie niewidzialnych i nienamacalnych genów. Dlatego tak wielu ludzi po prostu się jej boi. Nie jest to jedyny przypadek, kiedy ludzie boją się nieznanego. Kiedyś rolnicy protestowali przed wprowadzeniem traktorów do roli mówiąc, iż zniszczą one uprawy oraz ziemię. Protestowano przeciw budowie kolei, twierdząc, iż jazda z dużą prędkością może spowodować uduszenie pasażerów. Przykłady można by mnożyć. Z czasem okazuje się, iż „nie taki diabeł straszny”, a wręcz przydatny w życiu codziennym.
Będę starać się pokazać technologię GMO taką, jaką ona w istocie jest. Mam nadzieję, iż dzięki mojej obecności tutaj, wiele kwestii być może się wyjaśni, a część wątpliwości zostanie rozwiana. Zapraszam do aktywnego komentowania moich wpisów. Przede wszystkim liczę na merytoryczną dyskusję opartą na faktach.
W tym momencie chciałbym powiedzieć, iż nie będę zbytnio ingerować w treść komentarzy, bo nie ja będę ich autorem i nie o mnie będą one świadczyć. Teksty bezpośrednio atakujące moją skromną osobę, zapewne nie będą przeze mnie usuwane chyba, że będą to wulgaryzmy lub będą utrudniać prowadzenie kulturalnej dyskusji.
Pozdrawiam
20 lutego o godz. 11:33 2
Cieszę się z nowego bloga. Tematyka o której pragnie pan traktować nie jest mi bliska, jednak bardzo mnie interesuje. Mam nadzieję że jako naukowiec „zmuszony” do publicystyki wykraczał pan będzie jednak nieco poza ramy pańskiej biologicznej specjalności. Moim zdaniem GMO nie jest jedynie „problemem” natury technicznej który można rozwiązać tłumacząc jak to działa. Czytając pańskiego wstępniaka budzi się we mnie nadzieja na bardzo ciekawy cykl publicystyczny, pozostaje mi więc trzymać kciuki i… czekać.
20 lutego o godz. 14:42 3
@Miszpat
„Moim zdaniem GMO nie jest jedynie „problemem” natury technicznej który można rozwiązać tłumacząc jak to działa.”
Oczywiście ma Pan rację. Z drugiej strony GMO nie jest niczym oderwanym od rzeczywistości i bardzo często wykorzystywana jest po prostu niewiedza czym właściwie jest to GMO i jak powstaje. Niemniej nie będę się starał wchodzić w „techniczne” zawiłości, no może poza moim kolejnym, planowanym wpisie o nowej generacji GMO. Potem już będzie „z górki” 🙂
20 lutego o godz. 15:08 4
Rozważanie procesu modyfikacji genomu jest zbyt specjalistyczne by byc zrozumiałe.
Także rozważanie oceny skutków biologicznych dla konsumentów.Tysiące opinii przeciwstawnych.
Z mojego punktu widzenia dla społecznego odbioru GMO ważne są następujące aspekty:
* cel i profity z modyfikacji
* przemysł i uwarunkowania rynkowe GMO
* uwarunkowania i skutki rolnicze upraw GMO w polskim środowisku rolnym
* bilans ekonomiczny wdrożenia GMO w Polsce
Pozdrawiam
20 lutego o godz. 15:43 5
Obiektywnie czyli „za”.
20 lutego o godz. 17:14 6
Dobrze że fachowiec będzie nam tłumaczył i spierał się z wątpiącymi, ponieważ większość medialnych publikacji ma się nijak do rzeczywistości. Jeszcze kilka lat temu ludzie z wypiekami na twarzy czytali doniesienia o zgubnym wpływie na organizm telefonu komórkowego, a dzisiaj każdy ma co najmniej jeden taki aparat i nic sobie nie robi z tamtych przestróg. Jeśli ktoś (tradycyjna telefonia) miał interes w straszeniu telefonami komórkowymi, to jakoś nie widzę nikogo, kto miałby interes siać niepokój z powodu GMO.
Hodowcy zwierząt od dawna używają pasz z roślin genetycznie modyfikowanych, ponieważ tych niemodyfikowanych już prawie się nie używa i są znacznie droższe, a klienci zawsze wybiorą żywność tańszą. Drugim krokiem w hodowli jest to straszne i budzące grozę klonowani, a przecież tu chodzi o to samo, bo wyselekcjonowane do hodowli sztuki dają pewność zysku hodowcy, a konsumentowi jakość i niską cenę.
Każdy dotknięty ciężką, a czasami nieuleczalną chorobą wypatruje z nadzieją na opracowanie skutecznego lekarstwa, które może powstać w laboratorium biologa, ponieważ inne możliwości są już na wyczerpaniu.
Problem jednak jest, ponieważ zwykli ludzie nie zastanawiają się codziennie nad pochodzeniem żywności i lekarstw, natomiast tabloidalne media żyją z sensacji i strachu, więc coś z tym trzeba zrobić. Blog też jest dobrym pomysłem, tym bardziej, że nawet dość rozgarnięci czytelnicy POLITYKI, dają wiarę hochsztaplerom.
20 lutego o godz. 17:23 7
@micjur
„Rozważanie procesu modyfikacji genomu jest zbyt specjalistyczne by byc zrozumiałe. Także rozważanie oceny skutków biologicznych dla konsumentów.Tysiące opinii przeciwstawnych.”
Jeśli mielibyśmy wnikać w procedury i szczegóły to na pewno tak i nie jest taka wiedza szaremu człowiekowi potrzebana. Warto jednak zdać sobie sprawę, że natura genu czy to pochodzenia roślinnego, czy bakteryjnego jest w zasadzie taka sama. Nadal jest to cząsteczka DNA. Często rysuje się obraz, jakoby te „obce” DNA było gorsze, czy szkodliwe tylko dlatego, że jest z bakterii, co nie jest prawdą. Nie wymaga to wiedzy bardzo szczegółowej, a w zasadzie tylko odświeżenia sobie wiadomości z liceum, jeśli nie z gimnazjum. I to również chciałbym się postarać przekazać.
Podoba mi się Pana spostrzeżenie o społecznym odbiorze GMO. Myślę, że w taki sposób powinno się zaczynać dyskusję o konkretnej odmianie GMO. Warto też zwrócić uwagę, iż nie powinniśmy wrzucać wszystkich roślin genetycznie modyfikowanych do tzw. „jednego wora”. Każdy przypadek należy rozpatrywać indywidualnie i tak też prowadzona powinna być dyskusja.
20 lutego o godz. 17:27 8
@q
Tak, jestem umiarkowanym zwolennikiem tej technologii, choć jak napisałem nie bezkrytycznym. Tak samo jak jestem zwolennikiem każdej technologii, która może przysłużyć się rozwojowi czy poprawie środowiska, zdrowia, itd. Nie oznacza to jednak, iż nie można w takim wypadku pisać obiektywnie o GMO. Na swoim blogu postaram się unikać dodawania zbyt wielu swoich odczuć, raczej skupię się na obserwacji rozwoju zjawiska jakim stało się w naszym społeczeństwie GMO.
20 lutego o godz. 17:37 9
@Śleper
„Dobrze że fachowiec będzie nam tłumaczył i spierał się z wątpiącymi, ponieważ większość medialnych publikacji ma się nijak do rzeczywistości.”
Fachowiec, niefachowiec. Raczej się za takiego nie uważam, być może z racji codziennego obcowania z tematem wiem coś więcej, tyle. Jak Pan zauważy organizacje przeciwne GMO, również otaczaja się „fachowcami”. Ale np. artykuły Pana Marcina Rotkiewicza ukazały jakiego typu są to osoby. Niestety bradzo mnie boli, iż autorytet naukowca, który jednak ma w społeczeństwie spory kredyt zaufania, jest wykorzystywany, w moim odczuciu, w niewłaściwy sposób.
Analogia z telefonią komórkową jest jak najbardziej na miejscu. Ale czy na prawdę nie widzi Pan kto ma interes w tym aby siać niepokój wokół GMO? Niech Pan na spokojnie poczyta kim są przeciwnicy GMO.
20 lutego o godz. 17:39 10
Witam, miało być obiektywnie a tymczasem już w pierwszym wpisie spora dawka demagogii, pisze Pan ” Kiedyś rolnicy protestowali przed wprowadzeniem traktorów do roli mówiąc, iż zniszczą one uprawy oraz ziemię. Protestowano przeciw budowie kolei, twierdząc, iż jazda z dużą prędkością może spowodować uduszenie pasażerów. Przykłady można by mnożyć”. Tak przykłady można mnożyć także i w inną stronę, kiedyś przekonywano nas , że DDT jest nieszkodliwe podobnie jak azbest a papierosy to świetny sposób na odstresowanie dla matek w ciąży. Nauka także się myli i jeśli GMO tak jak Pan sam wspomina jest technologią stosunkowo nową i nieznaną może obawa przed nią nie wynika z zabobonu a raczej ze świadomości ograniczeń nauki i nowych technologii które w perspektywie 20 -30 lat często okazywały się nie tak dobre a często wręcz szkodliwe?
20 lutego o godz. 17:54 11
@mab
DDT nie okazało sie wcale taką straszna trucizną jak się powszechnie uważa. Jak do tej pory na pewno nie zmarła żadna osoba z powodu przyswajania DDT, i niebyłbym pewnien czy się nawet poważnie rozchorowała. Za to po wycofaniu tego środka wybuchła epidemia malarii, która rocznie pochłania życie około 1 miliona osób. Niektóre kraje nadal stosują z tego powodu nielegalnie DDT. Nie mówie, że DDT nie jest szkodliwe, jednak warto czasem rozważyć wszystkie za i przeciw. Rocznie w Polsce giną tysiące osób na drogach, chy to powód na zakazanie ich stosowania?
I warto również zwrócić uwagę w jakich warunkach wprowadzano takie DDT do sprzedaży, a na jakim poziomie technologicznym jest nauka dziś. Możemy o wiele bardziej dokładnie zbadać wpływ jakiejś substancji na zdrowie, itd. Kiedyś takiej możliwości nie było.
Ma Pan/i racje, nie jesteśmy w stanie przewidzieć wszystkich skutków oddziaływania nowych technologii. Nikt temu nie zaprzecza. Tylko znów, w takim wypadku należałoby w zasadzie przestać z korzystania nie tylko z GMO, ale w zasadzie wszyskich nowoczesnych technologii. Czyż nie? W świetle dzisiejszego stanu wiedzy GMO nie powoduje żadnego podwyższonego ryzyka dla zdrowia człowieka.
20 lutego o godz. 18:04 13
@mab
Przepraszam, ale ten argument nic nie wnosi do dyskusji i skupianie się na tym jest naprawdę jałowa. Tak, były pomyłki w ocenie bezpieczeństwa np. talidomidu. I co z tego, skoro było mnóstwo innych technologii, leków czy produktów, które uznano za bezpieczne i okazały się bezpieczne. Badań nad biobezpieczeństwem GMO jest b. dużo – w tej chwili liczba publikacji na ten temat liczy ok. 430 pozycji. Sama Unia Europejska przygotowała dwa raporty z wielkich niezależnych badań naukowych – jeden z lat 1985-2000 i drugi 2001-2010. Niedawno niemieckie ministerstwo nauki opublikowało wyniki z 25 lat badań transgenicznej kukurydzy, na które wydano 100 mln euro. Można jeszcze do tego dorzucić raport Narodowej Akademii Nauk USA. Pojedyncze badania, które rzekomo wskazywały na niebezpieczeństwa okazały się albo wadliwie przeprowadzone, albo ich wyników nie udało się powtórzyć (co jest fundamentem metodologii naukowej).
Blog dopiero rozpoczął działalność, a MAB już oskarża o brak obiektywizmu. To dopiero jest obiektywizm 😉
20 lutego o godz. 18:57 14
Lyon, Francja 31 maja 2011 – WHO/Międzynarodowa Agencja Badań nad Rakiem (IARC- International Agency for Research on Cancer) sklasyfikowała radiowe pole elektromagnetyczne, jako potencjalnie rakotwórcze, w oparciu o zwiększone ryzyko wystąpienia glejaka, złośliwego typu raka mózgu, związane z korzystaniem z telefonów bezprzewodowych.
20 lutego o godz. 19:37 15
Niesamowita jest skłonność zwolenników GMO do przenoszenia dyskusji na przykłady z Afryki lub Azji. DDT w Polsce ni jak nie zmniejszyło zachorowalności na malarie ale to właśnie rozpowszechnienie tego środka jest jedną z przyczyn zdziesiątkowania bałtyckich fok. W latach sześćdziesiątych, a więc jakieś 20 lat od wprowadzenia DDT odkryto bezpośredni związek między wysokim poziomem DDT w organizmach ludzi i zgonami powodowanymi chorobami nowotworowymi (w tym białaczką) oraz nadciśnieniem tętniczym. Przypomnę, że wynalazca DDT otrzymał za swój, jak się wtedy wydawało cudowny wynalazek, nagrodę Nobla. „DDT nie okazało sie wcale taką straszna trucizną?” Tzn jak straszną? Śmierć ilu osób lub gatunków jest wymagana by coś okazało się straszną trucizną? A może wystarczy , że okazało się po prostu trucizną a jego użycie zostało zakazane? Może warto lepiej- a to często oznacza dłużej -przebadać produkt zanim wprowadzi się go na fali entuzjazmu nowym odkryciem? A co z PCB, z dioksynami ? Te substancje okazały się WYSOKO toksyczne i zakazane choć producent, ten sam który teraz przekonuje nas obecnie do zalet GMO przekonywał o ich absolutnej nieszkodliwości? Czy naprawdę nie nie dopuszcza Pan do siebie świadomości , że za 30 lat może się okazać , że popierając tę nową jeszcze technologię przyczynił się pan do chorób lub śmierci tysięcy a może milionów ludzi? A może nie jest to AŻ TAK STRASZNE?
20 lutego o godz. 19:41 16
Małe sprostowanie, w świetle dzisiejszej wiedzy istnieją poważne i uzasadnione obawy do do wpływu GMO na zdrowie człowieka- to raz a dwa jak uczy doświadczenie „stan dzisiejszej wiedzy” jest bardzo zawodnym kryterium.
20 lutego o godz. 19:58 17
micjur
20 lutego o godz. 15:08
Przedewszystkim po co? Po co GMO?
Podejrzewam ze Polityka dostala sponsora by propagowac GMO. To glowny powod tego bloga. Oczywiscie ze sa grupy zainteresowane za legalizacja GMO w Polsce i nie tylko. Jakie sa ich motywacje ??? Panie Zalewski, bez kitu prosze, jakie sa motywacje GMO? Jaki jest rachunek ekonomiczny ? Po co to wszystko?
Ja mysle ze jest to gigantyczny przekret. Zywnosc stanie sie strategiczna bronia. Jednym ze sposobow uzaleznienia swiata. GMO jest elemetem tgo planu.
Do tej pory nikt nie jest ‚intelektualnym wlascicielem’ marchewki, kapusy, przenicy lub kukurydzy. Ale te produkty modyfikowane beda wlasnocia Monsanto i innych korporacji. Celem jest ze modyfikowana zywnosc eventualnie wyeliminuje tradycyne artykuly zywnosciowe przy pomocy subsydiow. A pozniej kilka koropracji bedzie mialo wylaczne prawo do uprawy modyfikowanych produktow zywnosciowych. Polski rolnik bedzie lamal prawo produkujac zywnosc. Chyba ze wykupi licencje,…
20 lutego o godz. 20:48 18
@mab
Czym innym jest środek chemiczny, typu DDT, a czym innym roślina z dodatkowym genem. Są to rzeczy nieporównywalne. Substancje chemiczne mogą oddziaływać na organizm w różnorodny sposób, możliwe że czasem nieznany, przykładów jest wiele. GMO nie jest substancją, a jeśli nowy gen koduje jakieś białko to ono powinno być przebadane, co jest robione. Np. gen bakterii Bt jest znany rolnictwu od lat 20 ubiegłego wieku. Prawie 90lat użytkowania to całkiem sporo, nie sądzi Pan?
@axiom1
„Podejrzewam ze Polityka dostala sponsora by propagowac GMO. To glowny powod tego bloga. ” Proszę, pohamujmy się od tego typu stwierdzeń.
„Po co to wszystko? ”
Powoli, blog dopiero zaczął działać. Nawet nie napisałem jeszcze żadnego „konkretnego” artykułu/wpisu. Z czasem będę pisać o wszystkich nurtujących Pana i wszystkich czytelników kwestiach. W miarę możliwości.
„Ale te produkty modyfikowane beda wlasnocia Monsanto i innych korporacji.” Również jestem przeciwny takiej wizji, bo na razie możemy rozmawiać o takich kwestiach czysto hipotetycznie. Szczerze wątpię aby ziściła się taka rzeczywistosć.
20 lutego o godz. 21:23 19
@axiom1
Czy wiesz, że dziś każdy rolnik w Polsce mający powyżej 10ha ziemi, jeśli kupuje nasiona od firmy (a robi tak bardzo wielu) a następnie zostawia sobie z WŁASNYCH zbiorów nasiona na zasiew na następny rok, to płaci firmie 50% ceny nasion? Dlaczego to robi? Bo kupowane nasiona są znacznie lepszej jakości, odporne na choroby itp. Rolnictwo przez ostatnie 50 lat bardzo się zmieniło. Dziś rolnik de facto jest uzależniony od firm produkujących materiał siewny. I piszę tu o rolnictwie konwencjonalnym. Może w rolnictwie tzw. ekologicznym wszystko hoduje sam rolnik, tylko że takich gospodarstw jest w Polsce 1% i bez dopłat z UE (które są wyższe niż w przypadku rolnictwa konwencjonalnego) zapewne by nie przetrwały. Opowiadanie, że dopiero od GMO zaczęła się zależność rolników od firm jest mitem.
Poza tym są przykłady GMO powstałe poza koncernami pro publico bono – hawajska papaja odporna na wirusy, złoty ryż, maniok z witaminą A w Nigerii…
@mab
„w świetle dzisiejszej wiedzy istnieją poważne i uzasadnione obawy do do wpływu GMO na zdrowie człowieka” – ciekawe jakie? Badania Zenteka, Seraliniego, Pusztaia, Malatesty? Czy mam rozumieć, że EFSA i inne agencje odpowiadające za bezpieczeństwo żywności oraz tysiące naukowców tworzą z Monsanto mafię, która fałszuje wyniki badań, raporty etc. i chce wykończyć całą ludzkość? Globalny spisek? Zejdźmy na ziemię…
20 lutego o godz. 22:12 20
marta 20 lutego o godz. 18:57
Sufit pokoju w którym się znajduję też mi potencjalnie zagraża, że nie wspomnę o komputerze spoczywającym na moich kolanach. Potencjalnie zagraża mi też tygrys z pobliskiego ZOO, bo a nuż wydostanie się z klatki i pożre mnie jutro, jak wyjdę kupić gazetę.
Nie wiem jak jest z tygrysem, ale z całą pewnością konstruktor budynku wkalkulował prawdopodobieństwo katastrofy, co nie dyskwalifikuje użyteczności jego dzieła. Ani ty, ani ja nie boimy się tygrysa i sufitów, jesteśmy z takimi „niebezpieczeństwem” oswojeni, natomiast modyfikowane genetycznie organizmy żywe budzą naszą nieufność. A jak odmienne są nasze oceny ludzi uzależnionych o alkoholu lub narkotyków, tych pierwszych postrzegamy poprzez wypite piwo do obiadu, a drugimi szczerze pogardzamy i boimy się ich, choć nie są nic gorsi od alkoholików. Z czymkolwiek byśmy mieli do czynienia, zawsze będziemy to coś wartościować podług skali oswojenia.
20 lutego o godz. 23:06 21
A czy nie lepiej byłoby nazwać Pański blog „Kijem po sztachetach” albo „Patykiem po prętach od klatki” ?
Powodzenia na nowej drodze życia.
21 lutego o godz. 1:16 22
@autor
Na pierwszy ogień proponuję porównać precyzję współczesnej biotechnologii do losowości doświadczeń z mutagenezą z lat 60-tych. Nawet tamte metody nie doprowadziły do katastrofy ekologicznej, a zamiast tego dały nam parę odmian roślin uprawianych do dzisiaj i wymierne korzyści gospodarcze.
@axiom1
„Ja mysle ze jest to gigantyczny przekret. Zywnosc stanie sie strategiczna bronia. Jednym ze sposobow uzaleznienia swiata. GMO jest elemetem tgo planu.”
Chciałbym zauważyć, że świat już jest uzależniony od żywności (od powstania życia), a handel i rozwój technologiczny zawsze były skuteczną ‚strategiczną bronią’. Rezygnując z rozwoju technologii produkcji żywności sami ustawiamy się na końcu peletonu.
„A pozniej kilka koropracji bedzie mialo wylaczne prawo do uprawy modyfikowanych produktow zywnosciowych.” Właśnie dlatego powinniśmy inwestować w badania i uprawiać GMO u siebie, aby nie być skazanymi na monopol Monsanto.
21 lutego o godz. 6:50 23
MR
20 lutego o godz. 21:23
Oczywiscie, sa firmy specjalizujace sie w nasiennictwie. Ale zadna z tych firm nie jest ‚intelektuanym wlascicielem’ marchewki, pomidorow ani kukurydzy i innych produktow. Z GMO tak nie bedzie. W tym tkwi pulapka. GMO zywnosc bedzie ‚wlasnoscia’ jak piosenka, muzyka, prgram komputerowy, … ochraniane przez ‚copyrights’ na co najmniej 49 lat i odnawiane na nastepne 49 lat. A po wejsciu na rynek producenci GMO wyeliminuja tradycyjne produkty po przez ‚dumping’. Prudukty zywnosciowe stana sie intelektualna wlasnoiscia i bedzie monopol.
A wiec gdy Zalewski bedzie chcial jesc bedzie musial prosic o pozwolenie, zaplacic za ograniczone prawo do jedzenia i dopiero wtedy bedzie mogl jedzenie kupic po cenie ustalonej przez monopoliste.
@Zalewski
„„Podejrzewam ze Polityka dostala sponsora by propagowac GMO. To glowny powod tego bloga. ” Proszę, pohamujmy się od tego typu stwierdzeń.”
A wiec nie spekulujmy. Kto jest sponsorem ? Mamy prawo wiedziec.
„„Ale te produkty modyfikowane beda wlasnocia Monsanto i innych korporacji.” Również jestem przeciwny takiej wizji, bo na razie możemy rozmawiać o takich kwestiach czysto hipotetycznie. Szczerze wątpię aby ziściła się taka rzeczywistosć.”
To oczywista oczywistosc. Kto by prowadzil tak intensywny i kosztowny R&D i nie chcialby kontrolowac produktow tej pracy ??? w GMO zaangazowany jest rowniez rzad USA. Dlaczego? Firmy jak Monsanto patentuja i rejerstruja ‚copyrights’ (jak kazda inna firma) na wszystko co uznaja warte ochrony. To nie jest ‚czysto hipotetycznie’ to jest czysto realne.
21 lutego o godz. 7:08 24
Malpolud
21 lutego o godz. 1:16
Ja popieram R&D. Sam pracuje w R&D. Z GMO widac jednak oczywisty przekret. Tu nie chodzi o technologie ale o zawlaszcznie wlasnosci tradycyjnych produktow zywnosciowych. GMO jest zdominowane przez zaledwie kilka korporacji i tylko w jednym kraju. Nie ludz sie ze cos opracowane w Polsce bedzie polskie. Nawet z gazu lupkowego Polaka nic nie bedzie miala (5.81 zl za kazde 1000 m3 podczas gdy cena rynkowa jest $400).
A po zywnosci moze nawet woda i powiertrze stana sie czyjas ‚prywatna wlasnoscia intelektualna’.
21 lutego o godz. 7:15 25
@axiom1
Dlatego może warto wspierać rozwój własnych technologii a nie przeciw nim protestować i niszczyć uprawy GMO? I tak nie unikniemy GMO, jeśli nie uprawy, to import.
21 lutego o godz. 9:19 27
Czyli rządy krajów, które ot tak, bez powodu zapewne wprowadziły zakaz dla upraw GMO po prostu się mylą… wszyscy naukowcy prowadzący niezależne badania oddziaływania GMO na różnych poziomach, nie tylko zdrowotnych po prostu się mylą a coraz bardziej niepokojące wyniki tych badań to też jedna wielka pomyłka… autorzy bogatej już literatury i filmowych dokumentów, jak choćby „Nasiona kłamstwa”, „Świat według Monsanto”, „Życie wymyka się spod kontroli” i wielu innych, jak też wypowiadający się tam naukowcy, lekarze, przedstawiciele różnych organizacji i na własnej skórze doświadczeni zwykli farmerzy, oni wszyscy też się mylą… tysiące rolników w Indiach, którzy doprowadzeni do ruiny i skrajnej nędzy odebrali i nadal odbierają sobie życie w związku z uprawami GMO (głównie bawełny) omamieni wcześniej obietnicami wielkich zysków też zapewne się pomyliło… miliony ludzi na całym świecie, którzy nie chcą jeść GMO (również w krajach dotkniętych głodem) też się myli… Przykłady można jeszcze mnożyć… Wreszcie sama natura (lub może sam Stwórca, jak kto woli)… też zwyczajnie się pomyliła… jakoś tak beznadziejnie to wszystko zaplanowała i teraz człowiek musi to poprawiać. Nie chodzi przecież o to by coś kontrolować albo nie daj Boże generować coraz większe zyski kosztem zwykłych ludzi… co to, to nie… Trzeba po prostu parę rzeczy poprawić po nieudolnej Naturze… i przy okazji ją opatentować!!!
Właśnie… co Pan tu robi???
I po co?
I dla kogo?
Trzeba być dziś naprawdę ślepym żeby nie widzieć tego zagrożenia i to na wielu poziomach… albo mieć w tym jakiś interes.
Pozdrawiam
21 lutego o godz. 9:27 28
@axiom1
To są demagogiczne argumenty o wodzie, powietrzu etc. Wystarczy wprowadzić odpowiednie przepisy antymonopolowe i chroniące rolników, a przede wszystkim rozwijać własne odmiany GMO zamiast utrudniać ich powstawanie (co ma miejsce w Polsce i w ogóle w Europie). Walczmy więc z monopolami, a nie z GMO! To są dwie różne rzeczy.
Gdybyś zapoznał się dokładnie ze sprawą kanadyjskiego rolnika Schmeisera, to by się okazało, że ochroną patentową objęta jest tylko konkretna modyfikacja genetyczna, a nie cała roślina. A rolnik łamie prawo patentowe wówczas, jeśli świadomie, bez opłat, będzie posługiwał się transgenicznymi roślinami i skorzysta finansowo z modyfikacji genetycznej dokonanej przez koncern (w tamtym wypadku chodziło o zastosowanie herbicydu Roundup).
21 lutego o godz. 9:33 29
@Andrzej
„Czyli rządy krajów, które ot tak, bez powodu zapewne wprowadziły zakaz dla upraw GMO po prostu się mylą…”
Tak. Co potwierdzają oficjalne stanowiska EFSA oraz np. decyzje ETS oraz Sądu Najwyższego Francji.
21 lutego o godz. 10:00 30
„Tak. Co potwierdzają oficjalne stanowiska EFSA oraz np. decyzje ETS oraz Sądu Najwyższego Francji”.
I to wszystko?
Cóż za wyczerpująca odpowiedź na mój komentarz… czuję się przybity argumentami. Z taką argumentacją przekona Pan do swoich „racji” najbardziej zatwardziałego oportunistę… Powodzenia i niech Pan śpi dalej.
A tak na marginesie… o przekupstwie i konfliktach interesów w EFSA, co było swego czasu dość mocno nagłaśniane, zapewne Pan nie słyszał.
Niewielki cytat z dość obszernego artykułu z listopada ub.r.:
„Pracownicy EFSA utrzymują bliskie kontakty nie tylko z firmami, ale i z organizacjami powiązanymi z branżą spożywczą. I tak Flynn zasiada w kilku naukowych grupach roboczych Instytutu na rzecz Zdrowego Życia (ILSI), znanego z działalności lobbingowej i za sprawą tejże umieszczonego na czarnej liście Światowej Organizacji Zdrowia. Jego członkami są koncerny takie jak Monsanto, Coca Cola, Nestlé, Unilever, Danone, Bayer oraz Kraft. Funkcje w tym instytucie objęło już zresztą kilku innych ekspertów EFSA – i to mimo przestróg wspomnianej oenzetowskiej agendy”.
Całość można przeczytać tutaj:
http://www.presseurop.eu/pl/content/article/1173951-zalezni-kontrolerzy-efsa
21 lutego o godz. 10:02 31
MR
21 lutego o godz. 9:27
Zauwaz ze antymonopolowe prawo istnieje w wiekszosci krajow. I co z tego? Nie jest respektowane.
A polskie technologie GMO, nawet jezeli takie beda to zostana wykupione przez monopolistow. Glownym problemem w Polsce jest ze nie ma prawa w sprawie GMO a somo dopuszczenie do sprzedazy bylo by brakiem elementarnej odpowiedzialnosci.
W USA pozwolili na sprzedarz GMO juz w 1994. Ale do tej pory kupujacy nie wie czy kupuje GMO. Na etykietach produktow nie ma na ten temat informacji. Obama obiecal to zrobic ale,… poczekamy zobaczymy. GMO jest subsydiowane i eliminuje zywnosc organiczna. Po latach zywnosci organicznej wogole nie bedzie i GMO bedzie monopolem.
21 lutego o godz. 10:24 34
Polecam Panu zmianę tutułu swojego bloga na Bardzo Subiektywnie i Mało Naukowo o GMO… swoją drogą chciałabym z Panem podyskutować na ten temat za jakieś 20 lat, ciekawa jestem czy nadal będzie Pan trwał przy swoim „obiektywizmie”…
21 lutego o godz. 10:37 35
@Andrzej
EFSA jest odpowiedzialna za bezpieczeństwo wprowadzanych odmian GMO. Jej wymogi są najbardziej restrykcyjne na świecie. Na tej podstawie są dopuszczone do upraw na terenie Unii Europejskiej nowe odmiany. To kraj, który wprowadza zakaz powinien bezsprzecznie udowodnić szkodliwość takiego GMO. EFSA wykazała jedynie, że przedstawione przez państwa członkowskie „dowody” są niewystarczające. Niestety tak jest gdy politycy próbują przeforsować swoje pomysły.
21 lutego o godz. 10:59 37
Zalewski
„To kraj, który wprowadza zakaz powinien bezsprzecznie udowodnić szkodliwość takiego takiego GMO.
Alez to odwracanie kota ogonem. Nie, to producent musi udowodnic nie szkodliwosc. Zawsze tak bylo i tak dalej powino byc.
Juz widac ze ‚obiektywnie’ to tu nie bedzie.
21 lutego o godz. 11:07 38
Albo Pańska naiwność dorównuje Pańskiemu tzw. „obiektywizmowi” albo rzeczywiście ma Pan w tym interes żeby wtłaczać tego typu argumenty.
Działalność EFSA pięknie wygląda w teorii… i na ich stronie internetowej, gdzie można przeczytać, że w swym działaniu EFSA kieruje się podstawowymi wartościami: „niezależnością, otwartością, transparentnością i skutecznością”. I na tym się kończy.
A w razie wątpliwości jeszcze jeden cytat:
” (…) Z kolei EFSA znalazła się w ogniu krytyki Corporate Europe Observatory (CEO). Ta pozarządowa organizacja podważa przebieg procesu dopuszczenia na rynek genetycznie zmodyfikowanego ziemniaka Amflora, stworzonego przez niemiecką firmę BASF i sprzedawanego w Europie od 2010 r. Według CEO, 12 z 21 członków grupy ekspertów EFSA, którzy w czerwcu 2009 r. zaaprobowali produkt, znajdowało się w sytuacji konfliktu interesów.
W latach i miesiącach poprzedzających ich zalecenia dotyczące Amflory, dwunastu kwestionowanych badaczy pracowało okresowo w roli konsultantów przedsiębiorstw agrochemicznych, gdzie byli zaangażowani w przedsięwzięciach naukowych finansowanych przez przedsiębiorstwa zainteresowane rozwojem organizmów zmodyfikowanych genetycznie […] W szczególności, ośmiu z tych badaczy związanych było z Międzynarodowym Instytutem Nauk Biologicznych (International Life Science Institute (ILSI)), międzynarodową organizacją non-profit założoną w 1978 r. przez korporacje Heinz, Coca-Cola, Pepsi, Procter&Gamble oraz Kraft, do której dołączyły dziesiątki światowych przedsiębiorstw w branży żywnościowej, agrochemicznej i farmakologicznej”.
To pokazuje mechanizm wprowadzania GMO. Mechanizm wprowadzania w życie kolejnego poziomu kontrolowania żywności…
Mechanizm opierający się na kuriozalnej zasadzie, że to pacjent ma udowodnić nieszkodliwość nowego, nie przebadanego dokładnie leku jeśli nie wykorkuje po jego zażyciu…
Prawdę mówiąc szkoda mi już czasu na dalsze dywagacje…
Pański „obiektywny” blog pokazał chyba już wystarczająco ten obiektywizm.
Życzę marketingowej wytrwałości.
21 lutego o godz. 11:07 39
@axiom1
Ale jest tak jak piszesz. EFSA wydaje decyzje na podstawie badań do niej dostarczonych. Wszystkie kraje zgadzają się na to by EFSA była w tych kwestiach „zwierzchnikiem”. Gdy wydaje swoją decyzję, a wydaje również negatywne, to znaczy że dane GMO jest bezpieczne. Oznacza to również, iż powinniśmy akceptować jej decyzję, bo to My ją do tego powołaliśmy. Wiadomo, że EFSA może się mylić, każdemu się może zdarzyć. Dlatego jest zapis o tym, że każdy kraj może wprowadzić moratorium, jeśli pojawia się nowe dowody mówiące o szkodliwości danej odmiany. Niektóre Państwa wprowadziły zakaz opierając się na pojedynczych, niepotwierdzonych badaniach. Troszkę mało. A do tego dochodzą dwa wyroki niezależnych sądów, w przypadku Francji.
Zachęcam Cie do przyjrzenia się tym dokumentom i decyzjom, tak by móc samemu wyrobić sobie własne zdanie.
22 lutego o godz. 12:13 122
Nic mi o tym nie wiedomo zeby Polska kiedykolwiek ucierpiala na wytwarzaniu produktow spozywczych metodami naszych pradziadow. Polska zawsze byla krajem rolniczym i nigdy nie byly potrzebne zadne GMO produkty zeby zdrowo wyzywic ludnosc kraju! Obecnie zawalane sklepy produktami spozywczymi zawierajacymi roznego rodzaju „ulepszacze“, do czego zalicza sie tez GMO, prowadzi do ogromnego wzrostu zachorowan lacznie z chorobami, o ktorych wczesniej sie nie slyszalo. Choruja ludzie, zwierzeta, rosliny i wody. Jesli autor tego blogu nie widzi tu zwiazku, to zadna „inteligenta“ dyskusja nic tu nie da. Dla tych, ktorzy nie znaja – polecam film dokumentalny (oparty na wielu dokumentach!) „Swiat wedlug Monsanto“ (YouTube), ktory wyraznie pokazuje o co w tym wszystkim chodzi – nazywa sie to luldobojstwo! Tam tez sa naukowcy, z roznych krajow, ktorzy jako niezalezni uczeni mieli za zadanie przebadac produkty GMO i ktorzy doszli do zupelnie odmiennych wynikow swoich badan niz naukowcy firmy Monsanto.
22 lutego o godz. 12:19 123
@Kontra
„polecam film dokumentalny (oparty na wielu dokumentach!) „Swiat wedlug Monsanto“ (YouTube)”
Powiedzmy, że to wiele wyjaśnia, jeśli chodzi o „argumenty”, które Pan przytacza.
Oglądałem ten film kilka razy. W kwestii GMO w tym filmie w zasadzie nie mam nic co byłoby prawdą. Pozostała część dotycząca produktów firmy Monsanto, również zawiera wiele nieścisłości, delikatnie mówiąc. Proszę wykazać choć minimum wysiłku i poczytać o rzeczach, o których film traktuje.
„…GMO, prowadzi do ogromnego wzrostu zachorowan lacznie z chorobami, o ktorych wczesniej sie nie slyszalo…” – Proszę podać choć jeden przykład choroby, wywołanej przez GMO. Skoro twierdzi Pan, iż jest ich aż tyle, to chyba nie powinno być problemu ze znalezieniem jakiegoś przykładu?
22 lutego o godz. 12:49 128
Jesli chodzi o zachorowania, to niestety nie przytocze tu zadnych oficjalnych konkretow z prostego powodu: oprocz statystyki zachorowan, Swiatowa Organizacja Zdrowia, ktora jest scisle powiazana ze Swiatowa Organizacja Handlu – nie jest zainteresowana zbadaniem problemu i tym samym udowodnieniu sobie, ze dziala na szkode zdrowia a nie w jego obronie. Sa inne, nieoficjalne zrodla takich badan, natomiast wszystko co nieoficjalne i niezgodne z polityka, klasyfikowane jest jako wywrotowe, spekulacyjne i czesto jako wrogie. Mysle, ze Pan jako biofizyk idacy „po linii” nie zaglada do tego typu badan. Dlatego nie dziwie sie, ze tresci zawarte w filmie „Swiat wedlug Monsanto” szufladkuje Pan jako nieprawdziwe badz zawierajace niescislosci ale czy Pan jako naukowiec pokusil sie o sprawdzenie tych badan? Moze Pan podac konkretny przyklad „niescislosci”, podwazajacych badania naukowcow prowadzacych swoje badania niezaleznie od siebie i w roznych krajach a zgodnie opowiadajacych sie przeciw GMO-produktom?
Moze Pan podac konkretne powody, dla ktorych Polska potrzebuje GMO???? Czy my nie mamy co jesc bez GMO???
22 lutego o godz. 12:56 130
O rety… Pozdrawiam autora i życzę dużo, dużo cierpliwości 🙂
27 lutego o godz. 23:13 479
Witam
Temat GMO nie jest mi jakoś szczególnie bliski i nigdy nie zgłębiałem się w szczegóły tego zagadnienia. Słyszałem wiele niepochlebnych opinii na jego temat jednak czując uderzającą przez nie demagogię nie budowałem na nich własnego zdania. Ogólną zasadę działania GMO dobrze znam. Po LO wybierałem się na Biotechnologię na znanej uczelni, zająłem onego czasu dobrą lokatę w Olimpiadzie Biologicznej. Los chciał, że wylądowałem na studiach inżynierskich z czego jestem wielce rad. Ale nie o tym chciałem.
Chciałem się zapytać o kwestię krzyżowania się gatunków GMO z nie-GMO. Czy można zmierzyć czy przewidzieć ilość takich mieszańców i czy można przewidzieć stopień ekspresji dodanego genu? Czy może dojść do sytuacji w której dwa gatunki GMO po skrzyżowaniu dadzą roślinę o cechach innych niż tylko suma cech ‚rodziców’? O ile z biochemii z liceum coś pamiętam to z cyklów rozwojowych roślin już dużo gorzej i ciężko mi samemu określić co by się w takiej sytuacji działo, gdy sąsiad uprawia GMO, ja nie i czego mógłbym się spodziewać powiedzmy cztery pokolenia później.
Teraz mniej o GMO samym a raczej o wszystkim co się wokół niego dzieje. Dokładnie taka sama sytuacja jest z energetyką atomową i gazem łupkowym. Identyczna. Kropka w kropkę. O ile w sprawie gazu łupkowego polegam na zdaniu specjalistów z mojej uczelni to w kwestii energetyki atomowej po poszukiwaniach i gromadzeniu wiedzy ze sprawdzonych źródeł wyrobiłem sobie własne zdanie, które uważam za dobrze ugruntowane. Za każdym razem przeciwnicy przytaczają wątpliwej jakości argumenty, manipulują statystykami, posługują się strachem niedoinformowanego społeczeństwa, które często daje się na to nabrać. Przy łupkach sam się prawie złapałem po obejrzeniu nominowanego do Oscara filmu „Gasland”. Ale szok i wątpliwości, które mi zostały po seansie skłoniły mnie do poszukiwań w internecie źródeł z obu stron celem weryfikacji poglądu. Oczywiście pracownicy naukowi najlepszych uczelni w stopniu doktora czy nierzadko profesora są uznawani za stronniczych czy opłacanych przez lobby biotechnologiczne/atomowe/gazowe. Sam poniekąd staję się elementem tej walki próbując wykorzenić pewne mity z świadomości szarych ludzi z dziedziny energetyki atomowej. Tym bardziej życzę Autorowi bloga dużo uporu i satysfakcji z prowadzonej tu działalności.
Pozdrawiam
27 lutego o godz. 23:37 480
Przyjrzałem się dokładniej blogowi, poczytałem trochę dyskusji pod wpisami i widzę, że podobne pytania już padały. Na przyszłość postaram się być bardziej na bieżąco co by nie dublować pytań. Widzę także, że ton przeciwników GMO (nazywanych przeze mnie pieszczotliwie „bojówkarzami”) jest bardzo podobny do przeciwników EJ. Życzę duużo cierpliwości w użeraniu się (tzn. dyskutowaniu) z nimi 🙂
Pozdrawiam raz jeszcze
28 lutego o godz. 6:45 483
@Cant
„Dokładnie taka sama sytuacja jest z energetyką atomową i gazem łupkowym. Identyczna. Kropka w kropkę. ”
Cenne spostrzeżenie, niestety tak w tym kraju to wygląda. GMO nie, Energia Atomowa nie, Spalarnie śmiecie nie, Gaz łupkowy nie…. najlepiej jakby wszyscy zostali rolnikami ekologicznymi. A jak poczytasz to te „ekologiczne” technologie wcale nie są takie ekologiczne, np. produkcja biopaliw (prowadzi do wzrostu cen żywności, wycinki lasów, zwiększonej emisji gazów cieplarnianych, itp)
„Przy łupkach sam się prawie złapałem po obejrzeniu nominowanego do Oscara filmu „Gasland”. ”
„My” również mamy swój odpowiednik filmu „Gasland”. Polecam, choć nie polecam film „Świat wg. Monsanto”. Jakby każdy oglądał filmy tak jak Ty, to społeczeństwo byłoby dziś dużo mądrzejsze.
Również pozdrawiam.
20 marca o godz. 14:46 956
Też sie zastanawiam co Pan tu robi? Walka w stylu Don Kichota?
Najprawdopodobniej.
Ale z drugiej strony, kto wie. Być może z czasem emocje zaczną opadać i dyskusja – a jest o czym dyskutować – stanie się mniej nerwowa i ideologiczna a bardziej merytoryczna.
Czego Panu na tej nowej (i obawiam sie, że wyjątkowo ciężkiej) drodze życia, szczerze życzę.
Zaczynam też czytać kolejne wpisy, przymierzając się do zajęcia stanowiska w dyskusji.